Matki dzielą się na te, które lubią się bawić z dziećmi i na te, które twierdzą, że lubią

„Nie lubię się bawić z dziećmi” to chyba jedno z najbardziej wstydliwych wyznań współczesnej matki. Nasi rodzice nie mieli z tego powodu większych wyrzutów sumienia, no ale my dzisiaj już dobrze wiemy, że bawić się trzeba, w końcu nawołują do tego psychologowie oraz koleżanki i koledzy blogerzy. Matki więc dzielą się na dwie grupy: na te, które faktycznie lubią i na te, które tylko twierdzą, że lubią :). A ja nie lubię się bawić z dziećmi i się do tego przyznaję. Ups…

NIE LUBIĘ SIĘ BAWIĆ Z DZIEĆMI – I CO TERAZ?

To nie jest tak, że jak nie organizujesz swojemu dziecku czasu od rana do wieczora, to ono już na starcie jest przegrane względem swoich rówieśników. Samotna zabawa ma kilka plusów, a jednym z nich jest to, że kiedy dorosły nie komenderuje, jak i w którą stronę, to dziecko się rozwija w swoją własną. Czyli że pełne pomysłów się staje, kreatywne, a wyobraźnia jego galopuje niczym u Ani z Zielonego Wzgórza.

No ale jest różnica pomiędzy bawić się samemu czasami, a musieć się tak bawić cały czas. Sama jestem z pokolenia, z którym rodzice się nie bawili, bo zasadniczo nie mieli czasu na bzdury i niestety do dziś pamiętam, co było moim największym marzeniem. Żeby mama obejrzała ze mną bajkę. Serio.

Każdego dnia czekałam, aż porzuci w końcu czynność z punktu widzenia dziecka niepotrzebną, jak: zarabianie na chleb, sprzątanie czy zaprawianie stu słoików z kompotem czereśniowym, których potem i tak nie miał kto pić, bo woleliśmy wszyscy soki, a na święta coca-colę. No i się nie doczekałam.

A potem, kiedy sama zostałam mamą, zauważyłam, że we mnie też pojawiła się ta nagła, irytująca potrzeba ciągłego sprzątania, chowania się w kuchni czy uciekania w pracę. Wszystko, byle nie machać grzechotką nad głową…

I chociaż całe życie miałam pretensje do mojej mamy, że się ze mną nie bawiła, okazało się, że jestem zupełnie taka sama!

Przygotowując ten wpis, postanowiłam jednak stanąć twarzą w twarz z własnymi demonami, poszłam do synka, wzięłam głęboki wdech i zapytałam:

– Czy rodzice się z tobą bawią?
– Tak. Lubię ich! – odpowiedział dziarsko uśmiechnięty, a ze mnie zeszło powietrze.

Na tym miałam zakończyć, ale coś mi się nie zgadzało. Bo jak to? Tyle razy unikałam puszczania resoraków, wysyłałam go samego do pokoju lub wymyślałam, że patrz! O, tam! Pajęczyna jest, którą natychmiast muszę zebrać! Migałam się przed zabawą jak przed sprawdzianem z chemii, a ten mi teraz mówi, że niczego nie zauważył? Czy on postradał zmysły? Czy ja???

– A dużo się z tobą bawią czy za mało? – odrzuciłam na moment wygodną poprzednią odpowiedź i postanowiłam drążyć dalej.
– Bardzo dużo – odrzekło moje dziecię.

Czyli wyszło jak zawsze. Sama dla siebie jestem najsurowszym katem, a tu się okazuje, że tak naprawdę w oczach dziecka całkiem spoko ze mnie mama :).

PORADNIK W PIGUŁCE
DLA RODZICÓW TAKICH JAK JA

Pewnie jesteś teraz ciekawa, jak to zrobiłam, że choć nie lubię się bawić z dziećmi, one nawet o tym nie wiedzą? Poznaj moje sztuczki!

1. To ok, że nie lubisz wszystkich zabaw.

Tak jak nie lubisz wszystkich potraw czy nie wszystkie buty na wystawie muszą ci się podobać.

Ale na pewno, NA BANK, no założę się o milion dolców (których aktualnie nie mam w kieszeni, więc łatwo mi pisać ;)), że jest coś, w co lubisz się bawić!

Cały myk polega na tym, żeby to znaleźć.

Ja na przykład lubię czytać książki i układać puzzle. Lubię gry planszowe i zabawy ruchowe. Mogę też rysować, wycinać, wyklejać albo gotować razem z dziećmi (co ciekawe – sama gotować nie lubię!). Jeśli chodzi o zabawki, to w grę wchodzi jeszcze LEGO – nawet ostatnio, kiedy mój synek wyciągnął swój nowy zestaw, pokłóciliśmy się o to, kto będzie składał rakietę, bo chcieliśmy to robić WSZYSCY! :)

Całą resztą zabawek moje dzieci bawią się same i jak się okazało, wyrzuty sumienia z tego powodu  niepotrzebne. To ok, że zamiast zmuszać się do zabawy, robię tylko to, co sprawia mi frajdę!

Lepiej bawić się pół godziny z pełnym zaangażowaniem, niż siedzieć obok cały dzień i cichaczem scrollować fejsa. Dziecko od razu wyczuje, czy bawisz się z nim, bo musisz, czy dlatego, że lubisz!

2. Znajdź w sobie dziecko!

Jeśli czytając poprzedni punkt, miałaś w głowie jedną wielką pustkę, no bo serio jesteś z frakcji: „nie lubię się bawić z dziećmi!”, a nie, że coś tam się może znajdzie: przypomnij sobie, w co się bawiłaś za dzieciaka! Psst… Wiesz, że pewnie lubisz to do dzisiaj?

Ja tworzyłam nowe światy. Jeśli wystawiałam kolejkę, to po to, żeby zbudować wokół niej miasto. Jeśli wyciągałam lalki – to po to, żeby udekorować im dom. Kombinowałam z tego, co miałam pod ręką: robiłam kartonowe domy, wycinałam ludziki z papieru i tworzyłam zwierzaki z plasteliny. Pamiętam swoje pierwsze klocki LEGO – miałam tylko dwa zestawy i starczało ich dokładnie na meble do domku dla lalek w… Szafie!

Teraz więc z radością bawię się z dziećmi w to samo, wykorzystując fakt, że trafili mi się mali LEGOMANIACY – z ich zestawów naprawdę można już tworzyć świat będący miniaturką naszego :).

LEGO CITY Arctic

LEGO CITY Arctic

LEGO CITY Arctic

LEGO CITY Arctic

LEGO CITY Arctic

LEGO CITY Monster truck

LEGO CITY Monster truck

CAŁĄ INSPIRUJĄCĄ DO ZABAWY, ŚWIĄTECZNĄ OFERTĘ LEGO PODEJRZYSZ TUTAJ 


3. Zmień nastawienie!

Przez długi czas zabawa z dziećmi kojarzyła mi się z nudą – pewnie dlatego, że były jeszcze za małe na LEGO ;). Jednak od jakiegoś czasu zabawa jest dla mnie pretekstem do odpoczynku.

Ja ogólnie jestem osobą, która nie potrafi odpoczywać. W trakcie oglądania serialu ćwiczę z Chodakowską, a kiedy nakładam na twarz maseczkę – myję umywalki. Gdy biegam – myślę o tym, co napiszę na bloga, a gdy zasypiam – tworzę w głowie listy zadań. Jednak miałam w życiu taki moment – i to całkiem niedawno! – że byłam zmęczona. Ale tak potwornie. Chciałam, żeby ktoś pstryknął i wyłączył świat. Żeby moja skrzynka mailowa się zepsuła i żeby nikt już niczego ode mnie nie chciał. Rozważałam nawet wyjazd na pustkowie bez dostępu do netu, ale równocześnie nie potrafiłam się położyć i nie robić NIC, bo czułam potworne wyrzuty sumienia (tyle roboty! A ja leżę!).

Wtedy właśnie zaczęłam uciekać do dzieci. To jest fenomenalne, bo możesz powiedzieć: „Nie zawracajcie mi teraz głowy – robię coś ważnego!”, nawet jeśli układasz klocki, śmiejesz się, wygłupiasz, ODPOCZYWASZ. Ale przy okazji przecież naprawdę robisz coś najpożyteczniejszego w swoim życiu: budujesz więź z bliskimi!

Mam nadzieję, że mój tekst choć trochę ci pomógł i zamiast: „nie lubię się bawić z dziećmi” stwierdziłaś, że nie możesz się doczekać, aż pobawisz się z nimi w… No właśnie! W co???


Jeśli zastanawiasz się, który zestaw wybrać dla dziecka, w filmie pokazujemy nasze HITY!

LEGO CITY Arktyczny samolot dostawczy TUTAJ
LEGO CITY Monster truck TUTAJ
LEGO CITY Traktor leśny TUTAJ
LEGO DUPLO Dom rodzinny TUTAJ
LEGO DUPLO Stajnia z kucykami TUTAJ


Wpis powstał we współpracy z LEGO, dzięki któremu każdy z nas znajdzie w sobie dziecko!
(13 521 odwiedzin wpisu)
7 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
e-milka
e-milka
5 lat temu

Moi rodzice podobnie, choć oboje byli młodzi (ledwo po dyplomie), więc teoretycznie jeszcze powinni mieć w sobie dziecka całkiem sporo. To znaczy z pewnością mi czytali, bo skądś musiałam znać te wierszyki.Tata wyświetlał bajki z projektora i czasem pomógł coś zrobić ala Adam Słodowy (np. Misia Yogi z ruchomymi nogami.) A tak angażowali – Tata w wywoływanie zdjęć (uwielbiałam to), Mama do przetworów, prac domowych etc. Ja spędzam dużo czasu z dziećmi, bo mam pełną świadomość, że ten czas szybko mija. Mimo to też sa zabawy, przy których włos mi się jeży ba głowie – córka uwielbiałam zabawę lalka Lina, ale to były gotowe scenariusze na serial, a ja miałam odgrywać moja rolę, i, broń Boże nic nie zmieniac ani ulepszać. Syn do znudzenia układa kolejki. Ale kocham im czytać, od czasu do czasu zrobić jakieś robótki reczne (np. robimy zawsze ręcznie zaproszenia na urodzinki, w zależności od wieku i motta – mieliśmy już otwierane torebuncie i plecaki, kapelusze czarownicy, lokomotywki, łyżwy, zamek i namiot cyrkowy z ruchomymi elementami etc). Chętnie też pieczemy i ozdabiamy, też ciasto solne. I lazimy, jeździmy, odwiedzamy muzea, teatrzyki, wystawy i inne ciekawe miejsca. A co do LEGO – nie lubię się nim bawić, ale bardzo chętnie daje na prezent, bo jest ponadczasowe.

Dominika
Dominika
5 lat temu

Skąd ten cudny pled…?

Laura
Laura
5 lat temu

Jak byłam mała to moja mama dużo czasu mi poświęcała i uwagi. Tak samo robię to ja, staram się jak najwięcej im uwagi poświęcić. Dużo rysujemy, gramy w Gorącego Ziemniaka. A teraz w przedświątecznym okresie robimy ozdoby świąteczne.

T-Bags
5 lat temu

Pierwsze cztery lata syn spędził praktycznie tylko ze mną. Mąż sporo pracował, mieszkaliśmy z dala od rodziny. Moim ulubionym zajęciem było chodzenie na spacery :) Nadal to uwielbiam, choć syn się czasem buntuje – teraz nudzi go nieco chodzenie bez celu, ale już jak weźmie rower, to mu lepiej. Latem łatwiej – plac zabaw, rowery, plaża. Zimą gorzej. I mimo tego pięknego wstępu przyznaję, że mam podobne podejście do Twojego. Niektórych zabaw nie lubię i odsyłam syna… Ale czasem on chce tylko, żeby z nim posiedzieć. Odkładam wtedy telefon i patrzę, jak się bawi, bo ile mi jeszcze zostało tego widoku…?

Ps: od kiedy dorósł do LEGO spełniam się jako architekt :D

@werkaandlenka
@werkaandlenka
5 lat temu

To ja całkiem podobnie ;) Czytam, maluję, wycina, tworzę … i uwielbiam bawić się LEGO :)) A moje dziewczyny to na szczęście wielkie legomaniaki więc się nie nudzimy. Ale zawsze mnie dręczą wyrzuty sumienia czy nie za mało mnie w tej zabawie …. jednak trochę mnie uspokoił największy i … w ogóle naj!!! komplement od mojej młodszej kiedy malowaliśmy farbami pudełka po pizzy celem budowy parkingu dla autek …. „ja też tak się będę bawić z moimi dziećmi” :))) Miód na moje serce :)))) Czas szybko biegnie za szybko więc …. staram się jak mogę :)

MARTA
MARTA
3 lat temu

Hmm a co jeśli moj synek nie lubi bawić się w to co ja i jest w tej kwestii nieprzejednany?, jak tutaj znaleźć rozwiązanie?, bo slowa „znajdź w sobie dziecko”, albo „zmien nastawienie” działają raczej frustrująco dla tuch rodziców, którzy kochają swoje dzieci, ale bawić się z nimi nie lubią