Jak zadbać o przyszłość dziecka? 5 spraw, których nie można przegapić!
Jak zadbać o przyszłość dziecka? Każdy rodzic stara się jak najlepiej! Ale są sprawy, o których wielu zapomina. Nie celowo. Po prostu nie mamy pojęcia, jakie to ważne! I dzisiaj na takich właśnie sprawach się skupiam. Moim zdaniem to PODSTAWA, żeby dziecko było spełnione, a więc szczęśliwe. Żeby sobie w życiu po prostu radziło. Ale jakoś za dużo się o tym nie mówi. Jestem ciekawa, czy się ze mną zgodzisz?
JAK ZADBAĆ O PRZYSZŁOŚĆ DZIECKA?
1. Wspieraj rozwój emocjonalny!
Przez wieki wieków rodzice skupiali się na rozwoju fizycznym dziecka (czy siada? Czy chodzi?). Potem doszła troska o rozwój intelektualny (czy umie już mówić? Liczyć? Czytać?). A my jesteśmy chyba pierwszym pokoleniem, które zwróciło uwagę na rozwój EMOCJONALNY dziecka.
Wcześniej popularne było hasło: „Dzieci i ryby głosu nie mają”. Dzisiaj pochylamy się nad naszymi dziećmi, żeby je wysłuchać. Nie bagatelizujemy tego, co czują. Wręcz przeciwnie: pomagamy uczucia rozpoznać, nazwać i wyrażać w akceptowalny dla wszystkich sposób. Traktujemy dzieci z takim samym szacunkiem jak dorosłych.
Choć nie mamy w tym praktycznie żadnego doświadczenia! Sami przecież byliśmy wychowywani inaczej, więc nadal wielu jest młodych rodziców, którzy lekceważą rozwój emocjonalny dziecka. Bo „kiedyś nikt się tym nie przejmował”, i „jakoś wyrośliśmy na ludzi”.
I to jest błąd.
Właśnie od emocjonalnego rozwoju zależy, czy nasze dziecko będzie szczęśliwe! Czy będzie potrafiło nawiązać i utrzymać zdrowe relacje z innymi. Oraz z samym sobą. Jak je w tym wspierać – pisałam TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.
Moja koleżanka podsumowała kiedyś, że dzisiaj możemy sobie gdybać, czy jesteśmy dobrymi rodzicami, czy nie. I tak ocenę wystawią nam dzieci, gdy dorosną. Oby nie dołączyły do niej rachunku za psychoterapię ;)
2. Pomóż odnaleźć mocne strony. I je rozwijać.
Każdy z nas ma jakieś talenty, za które ktoś inny jest w stanie zapłacić.
Moim talentem jest pisanie. Całe życie słyszałam, że jest to talent bezużyteczny, bo kto dzisiaj czyta, ale… Nigdy nie usłyszałam tego od rodziców. Oni od małego kupowali mi książki, a kiedy dorosłam, zawieźli na egzamin na polonistykę, chociaż wszyscy wokół pukali się w głowę. Bo po takiej polonistyce można zostać co najwyżej bezrobotną nauczycielką, hłe, hłe, hłe.
Dlatego uważam, że każdy rodzic (ale serio: każdy!) powinien znać i podkreślać mocne strony swojego dziecka. Oczywiście: bez presji i spiny. Bardziej chodzi o trzymanie kciuków i podążanie za jego marzeniami niż wyznaczanie całej ścieżki kariery.
Zbyt wielu widziałam w życiu dorosłych, którzy właściwie nie wiedzą, w czym są dobrzy. Albo wiedzą, ale nie wierzą, że coś z tego mogłoby wyjść. Miałam kiedyś kolegę, który uwielbiał naprawiać stare sprzęty: radia, domofony. Poszedł na ekonomię, bo rodzice mówili, że to jest przyszłościowy kierunek. Teraz męczy się w biurze. Miałam koleżankę, która uwielbiała nas wszystkie czesać. Teraz wychowuje dzieci i chociaż brakuje jej kasy, nie szuka pracy, bo myśli, że niczego nie potrafi.
Więc co twoje dziecko umie najlepiej na świecie? Powiedziałaś mu dzisiaj o tym?
3. Zabezpiecz przyszłość dziecka.
Kilka lat temu wypłynął raport przygotowany przez ekspertów Centrum im. Adama Smitha, że aby wychować w Polsce dziecko od narodzin aż do pełnoletności potrzeba 300 tys. złotych. To kupa pieniędzy!
Jak w takiej sytuacji jeszcze zabezpieczyć jego przyszłość? Odłożyć coś na studia? A co w razie nieprzewidzianych wypadków jak utrata pracy lub… Choroba kogoś z rodziny?
Wtedy warto mieć plan B, a nawet C. Jak Compensa ;). Ale serio, przezorny zawsze ubezpieczony!
O Compensie wspominam, bo często dostaję zapytania od firm ubezpieczeniowych, o możliwość reklamy na moim blogu. I ich polisa Compensa Maxima jest właściwie pierwszą, która naprawdę mnie zainteresowała. To ubezpieczenie wyjątkowe, bo łączy w sobie nie tylko ochronę życia i zdrowia, ale również gromadzenie kapitału na przyszłość i inwestycję, a także umożliwia inwestowanie dodatkowych kwot na oddzielnym rachunku. Gdy na przykład co miesiąc zostają wam jakieś wolne środki, możecie je wpłacać na polisę. W ten sposób można dziecko nie tylko ubezpieczyć, ale również odłożyć dla niego pieniądze z komunii albo takie, które dostaje na urodziny. Jeśli nie dojdzie do przykrego zdarzenia, to i tak na koniec polisy zostanie wypłacona gwarantowana kwota, a jeśli na oddzielnym rachunku zbieramy dodatkowe środki, to oczywiście będzie ona odpowiednio wyższa.
Poza tym jest to ubezpiecznie szyte na miarę: bo poza ubezpieczeniem podstawowym możesz rozszerzyć zakres ochrony, wybierając spośród 17 ryzyk te, które są najbardziej dopasowane do waszego życia. Jeśli np. twój mąż jest kierowcą zawodowym, może wybrać ubezpieczenie dodatkowe wypłacane w razie wypadku samochodowego.
Ale moją największą uwagę w rozmowie z agentem przykuła możliwość finansowania z ubezpieczenia leczenia za granicą. Na pewno też każdego dnia widzisz w internecie zbiórki pieniędzy na leczenie zagraniczne ciężko chorych dzieci. Serce się kraje! Zbiórki te trwają miesiącami i bardzo współczuję rodzicom, którzy walczą nie tylko z chorobą, ale również – z czasem. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić ich stresu!
W ramach ubezpieczenia Compensa Maxima w przypadku ciężkiej choroby można:
- zasięgnąć eksperckiej opinii lekarskiej, czyli skonsultować stan zdrowia z najlepszymi światowymi specjalistami,
- przeprowadzić cały proces leczenia w najlepszej dla danego przypadku klinice w Europie, a koszty do wysokości aż 2 mln euro pokryje Compensa.
Nie jest to produkt luksusowy – zaprojektowano go z myślą o rodzinie takiej jak moja czy twoja. Gdy wykupujesz ubezpieczenie dla siebie, za niewielką kwotę możesz objąć ochroną również swoje dziecko. Jeśli więc rozglądasz się za sensowną polisą: zdecydowanie warto zapoznać się z ofertą Compensa Maxima TUTAJ.
4. Pokaż, że porażka to nie koniec świata.
Znam osoby, którzy nie podejmują działania ze strachu przed porażką. Boją się, co ludzie powiedzą. Że będą się śmiać.
A ja nie chcę, żeby moje dzieci zastanawiały się nad tym więcej niż potrzeba. Bo ile razy coś mi nie wyszło: wiem tylko ja! Otoczenie ma to doskonale w nosie! Naprawdę, nikogo nie obchodzi, kiedy kręcisz się w kółko albo zawracasz. Znakomita większość dostrzega nas dopiero, kiedy odnosimy sukces.
I myśli sobie wtedy: „Ale szczęściarz!”. Tylko ten szczęściarz wie, że tak naprawdę jego sukces jest sumą porażek.
O ile nie jesteś chirurgiem, który pracuje na otwartym sercu: nie bój się popełniać błędów! I pozwalaj je popełniać dziecku. To właśnie z nich może się najwięcej nauczyć.
5. Stawiaj na samodzielność.
Dla mnie samodzielność to wolność. Jasne, mam męża, dzięki któremu nie muszę wszystkiego robić SAMA, a nawet trochę mogłam zapomnieć, jak kosi się trawnik ;). Razem żyje się łatwiej niż w pojedynkę, właśnie po to łączymy się w pary. Ale to naprawdę luksus być z kimś, bo CHCĘ, bo TAK WYBRAŁAM. A nie, bo sama sobie nie poradzę.
Na pewno też widziałaś takie pary: ona nie odejdzie, bo sama się nie utrzyma. On wraca do domu, do którego nie chce, bo ma obiad podany pod nos. Poprane i poprasowane, a sam nie umi, przecież zawsze robiła to za niego mama. A potem żona.
Dlatego dbam o to, żeby moje dzieci były SA-MO-DZIEL-NE! Jeśli pewnego dnia stwierdzę, że dzieciaki już mnie nie potrzebują: nie zapłaczę, tylko przybiję sobie piątkę. Bo to będzie oznaczać, że dałam im w życiu dokładnie to, co najważniejsze: luksus wolności!
* Partnerem wpisu „Jak zadbać o przyszłość dziecka” jest Compensa
Jaka jest miesięczna cena ubezpieczenia (w wersji podstawowej i rozszerzonej)?Kliknelam na stronę ale na szybko nie widzę. U mnie tak samo rodzice postawili na rozwój moich zainteresowań (języki obce) i wozili mnie w kółko na zajęcia dodatkowe, co kiedyś nie było takie modne. Ale jestem im bardzo wdzieczna.
Od 200 do 500 zł :)
Naszym dzieciom potrzebne byloby ubezpieczenie, ktore pozwoli im przeniesc sie na inna planete, w razie gdyby ta jednak zostala doszczetnie zniszczona. W tym widze najwieksze zagrozenie dla przyszlosci naszych dzieci. Ale artykul bardzo wartościowy.
Mój syn wczoraj opowiadał, że w szkole uczyli się hymnu. Po czym zapytał: „A co, jak Polska zginie?” (prawdopodobnie poruszył go fragment: „Jeszcze Polska nie zginęła”). Powiedziałam mu, że to raczej się nie wydarzy, na co on, że przecież już kiedyś asteroida uderzyła w ziemię i dinozaury wyginęły, a nawet giną całe planety, widział na jakimś filmie dokumentalnym. Zaczęliśmy więc rozmawiać o różnych zagrożeniach dla ludzkości: o koronawirusie, ale również o katastrofie klimatycznej. To był super punkt wyjścia do rozmowy o ekologii i on wtedy powiedział zasmucony: „No tak, ale tego nie powstrzymamy, bo ludzie cały czas zamiast segregować śmieci, zostawiają je w lasach!”.
I tak sobie pomyślałam, jakie to jest przykre, że dzieci mają większą świadomość niż dorośli. A z drugiej strony dzięki temu, że uczą się o tym od małego, może nie jest jeszcze za późno?
Popieram, szczegolnie ze wspieraniem talentow. Moja kombinacja kierunkow studiow (metoda „na chochola”: „ubral sie w com tam mial” czyli – studiuje, co mnie interesuje) tez czesto budzila niedowierzanie lub drwine, ale nie najgorzej na niej wyszlam (po studiach okazalo sie, ze sa naprawde branze, ktore takie pomieszane umiejetnosci potrzebuja). Z bledami – tylko w kwestii formalnej, bo ostatnio o tym myslalam, tzn. jeden wpis na insta mnie zastanowil. Postulowalabym nie dopisywania ideologii do bledow, tzn. „bledy sa dobre, o ile sie z nich uczymy”. Nie z kazdego bledu da sie wyciagnac wnioski i moze istotniejsze byloby po prostu przywrocenie bledowi ich rzeczywistej wagi, ktora, jak piszesz w wiekszosci wypadkow jest niewielka. Popelniajmy bledy i nie przejmujmy sie nimi, po prostu. Trudna umiejetnosc, czlowiek potrafi czasem zaplonac rumiencem na wspomnienie gafy sprzed lat, ale moze nasze dzieci tego unikna. Ucze sie, wiec polniam bledy, kropka. A ze zycie jest nieustannym procesem uczenia…
Ja mam takie podejście, bo ilekroć zastanawiam się, czy chciałabym się cofnąć w czasie do jakiegoś mojego punktu w życiu, np. do młodości albo gdy popełniłam jakiś błąd (a trochę ich przecież było), to za każdym razem myślę sobie: „Hell, noł!”. Widzę, że właśnie dzięki błędom jestem tu, gdzie jestem i jestem, jaka jestem. One w jakiś sposób ukształtowały mnie nawet lepiej niż sukcesy. Natomiast masz rację, trzeba dać sobie samej pozwolenie na popełnianie błędów, bo (według słynnego zresztą już powiedzenia), tylko ten się nie myli, kto nic nie robi :)
Wspieranie rozwoju psychicznego i emocjonalnego dziecka jest bardzo ważne. Moje dziecko jest dyslektykiem i musi chodzić na specjalne zajęcia pedagogiczne. Staram się go wspierać z całych sił.
Czasami ciężko pozwolić dziecku na popełnianie błędów, za bardzo chcemy je przed nimi uchronić :)