Jak NIE rozmawiać z dzieckiem? Najczęstszy błąd popełniany przez wielu rodziców!

Coś czuję, że ten wpis zmieni twoje życie. Pomoże lepiej zrozumieć emocje twojego malucha. Jak rozmawiać z dzieckiem, a jak tego nie robić? Choć już od dawna nie żyjemy w myśl zasady: „Dzieci i ryby głosu nie mają” oraz raczej nie zakładamy, że dziecko płacze, bo chce nam zrobić na złość: wykończyć psychicznie, coś wymusić, to jednak nadal wielu rodziców popełnia ten KARDYNALNY błąd. Często nieświadomie, bo absolutnie nie zakładam tu złej woli. Sprawdź, czy ty też go nie popełniasz! A jeśli tak – sprawdź, jak go naprawić!
JAK NIE ROZMAWIAĆ Z DZIECKIEM?
Kochasz swoje dziecko. Chcesz dla niego jak najlepiej. To naturalne, że chciałabyś, aby nie doświadczało niczego przykrego!
I to jest właśnie ten najczęstszy błąd.
Wielu rodziców żyje w przekonaniu, że są na tym świecie po to, aby ZAPOBIEGAĆ nieprzyjemnym uczuciom dziecka. Boimy się ich smutku, strachu, bólu. Chcemy, żeby czuły tylko radość. Chodziły uśmiechnięte.
Ale tak się nie da.
Gdy nasze dziecko doświadcza nieprzyjemnych emocji, naszą naturalną reakcją jest… Zaprzeczenie. „Nie mów tak”, „nie bój się”, „głowa do góry”, „przestań płakać!”. Te odpowiedzi na trudną sytuację, jaką przeżywa nasze dziecko, są najłatwiejsze, bo pozwalają tę sytuację zakończyć. Dziecko płakało – i już nie płacze. Dziecko mówiło o strachu – i już nie mówi.
Jednak w ten sposób nie uczysz dziecka, jak radzić sobie z dużymi emocjami. Przekazujesz mu tylko informację, że nie powinno czuć tego, co czuje. Dlatego zamiast zaprzeczać – akceptuj.
Tak, dobrze czytasz!
Akceptuj złość, smutek, lęk swojego dziecka.* Zupełnie tak samo, jak akceptujesz jego radość. Wiem, łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić? Dlatego teraz czas na…
KONKRETNE PRZYKŁADY!
1. Kiedy moje dziecko mówi: „Boję się” nie odpowiadam: „Nie ma czego!”.
Tylko:
- „Rozumiem, wszyscy się boją, gdy próbują nowych rzeczy.”
- „Mama też się boi pająków!”
- „Większość ludzi jest onieśmielona, kiedy poznaje nowych ludzi. To normalne!”
Zawsze wtedy widzę w oczach dziecka zdziwienie, ale również coś na kształt wdzięczności i… Ogromnej ulgi! Zupełnie, jakby myślały sobie: „Nie miałem pojęcia, że inni też tak czują, ale super wiedzieć, że nie jestem dziwny!”.
Dzięki temu dziecko dowiaduje się, że: ZAWSZE może przyjść do mnie i opowiedzieć o swoich obawach. A ja ich nie zlekceważę, nie wyśmieję, tylko ZROZUMIEM. Bo ogólnie o swoim strachu można mówić i to nic złego, jeśli go czujemy. Każdy go doświadcza. Ta świadomość pomaga moim dzieciom czasami jednak się odważyć, chociaż osobiście: nie naciskam. Jednak dzieciaki same sobie wtedy zaczynają tłumaczyć w głowie: „Skoro mama boi się rozmawiać z obcymi, a jednak to robi, może warto również się przełamać i spróbować?”.
2. Kiedy moje dziecko mówi do mnie lub do innych: „Nie lubię cię!”, „Nie kocham”, „Nienawidzę!”, „Brzydka mama” nie odpowiadam: „Nie można tak mówić!”.
Tylko:
- „Widzę, jak zdenerwowało cię, że mama wyłączyła telewizor.”
- „Naprawdę nie lubisz, gdy siostra niszczy twoje zabawki.”
W ten sposób pokazuję mu, jak LEPIEJ wyrażać swoje emocje. Odnosić się do konkretnych zachowań, a nie do osoby.
Mam nadzieję, że dzięki temu dzieci będą się w przyszłości próbowały dogadać z innymi, zamiast zamykać na dialog, odwracać na pięcie, trzaskać drzwiami i bez słowa odchodzić w obrazie majestatu.
3. Kiedy mojemu dziecku jest smutno, nie mówię: „Głowa do góry!”, „Jutro też jest dzień!”, „Nie maż się”, „Nie zachowuj się jak baba”.
Tylko:
- „Widzę, że jest ci smutno, bo zranił cię kolega. Chcesz o tym porozmawiać?”
W ten sposób znowu daję znać, że jestem tu dla niego. I że przegadanie problemu pomaga bardziej niż wyparcie go i udawanie, że wszystko jest ok.
Bo smutek to taka normalna emocja. Czasami można sobie na niego pozwolić. Popłakać, powzdychać, a dopiero potem wypatrywać następnego dnia.
4. Kiedy moje dziecko mówi: „Boli!” nie odpowiadam: „To tylko małe zadrapanie”, „Do wesela się zagoi”, „Nie przesadzaj, tam nic nie ma!”.
Tylko:
- „Rozumiem, że boli” i całuję ranę.
Przypomnij sobie swój poród. Nie wiem jak ty, ale ja – chociaż na co dzień nie jestem zbyt wylewana – w czasie porodów byłam jedną z najgłośniejszych kobiet w szpitalu. Wszystkich informowałam o swoim bólu – męża, położną, lekarza. Stękałam, jęczałam, utyskiwałam, płakałam, przeklinałam, bo… To pomagało mi znieść ten ból!
I ja wiem, że poród to taki ból w wersji extreme. Trudno go porównać do często naprawdę małego zadrapania naszego dziecka. Ale to pokazuje pewną prawidłowość: kiedy powiemy głośno, że coś nas boli, człowiekowi po prostu robi się lżej.
A teraz wyobraź sobie, że mąż na twoje skargi zareagowałby słowami: „Chyba trochę przesadzasz!”. Nie wiem jak ty, ale ja rozszarpałabym Piotra na strzępy. Dlatego zawsze zdecydowanie lepiej powiedzieć: „Rozumiem”. I już.
5. Kiedy moje dziecko mówi: „Nie będę tego robić, bo nie potrafię”, „To za trudne”, „To głupie!” nie odpowiadam: „Wcale nie”.
Tylko:
- „Wiem, bo jeszcze tego nie próbowałeś. Jak mama pierwszy raz stawała na głowie, to też się bała, bo zupełnie tego nie umiała! Ale gdyby nie spróbowała wiele razy – nigdy by się nie nauczyła.”
Po pierwsze trzeba pamiętać, że kiedy dziecko mówi, że coś jest głupie, to prawdopodobnie boi się spróbować, ale nie potrafi tego uczucia nazwać.
Nie tylko w takiej chwili, ale zawsze warto podkreślać, że bez treningu nikt nie byłby mistrzem. Ostatnio byliśmy na pikniku nad jeziorem i obserwowaliśmy zawodowych kajakarzy. Piotr zapytał dzieci: „Jak myślicie, dlaczego tak pływają w tę i z powrotem?”. „Bo chcą być zdrowi!” – zawołała Basia, dla której sport to zdrowie, mama mówiła o tym tak często! „Bo chcą się nauczyć pływać jak najlepiej!” – zauważył mój syn, który już wie, że w życiu nic nikomu nie przychodzi samo.
JAK ROZMAWIAĆ Z DZIECKIEM? TO PROSTE: JAK Z DOROSŁYM!
Sytuacji, w których rodzice bezwiednie zaprzeczają uczuciom dziecka, jest naprawdę mnóstwo. Jak pozbyć się tego głupiego nawyku? Moim zdaniem trzeba spojrzeć na swoje dziecko jak na… Dorosłego. Z szacunkiem.
I zwracać się do niego nie jak zwracano się do nas lub jak wydaje nam się, że można rozmawiać z dzieckiem (bo to tylko dziecko), a tak, jakbyś odezwała się do męża. Albo najlepszej przyjaciółki. Kiedy wiesz, że mąż przyjaciółki zaczął pić, raczej nie powiesz jej: „Głowa do góry!” tylko: „Rozumiem. Też bym się załamała”.
Ten sposób jest najłatwiejszy. Dostrzec w tym małym dziecku drugiego człowieka. Wtedy na pewno nigdy nic lekceważącego nie wyjdzie w jego stronę z twoich ust.
* koncepcja, żeby nie zaprzeczać uczuciom dziecka, po raz pierwszy została przedstawiona przez Adele Faber i Elaine Mazlish w książce „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”
Hej ? jestem mama dzieci w podobnym wieku do twoich. I stosuje wszystkie te opcję. Kiedyś bylam szczupłą i aktywną osobą ale po powrocie do pracy po drugim dziecku wolę spędzać czas z dziećmi niz na siłowni. Co istotne mieszkam za.granica wiec nie mam na miejscu dziadków. Radzimy sobie super mamy czas na swoje potrzeby i dzieci ale doba trwa zbyt krótko aby jeszcze ćwiczyć. I wkurzam mnie ze wszyscy na około mówię mi że gdybym chciała to znalazła bym czas na siłkę i się z gadzam ale musiała bym poświęcić jakąś inną część. I akceptuję mój wygląd bo czuje się z nim dobrze ale otoczenie mówi i komentuje. Co gorsza usłyszałam od mojej 8 letniej córki ze jestem gruba. Bo jest taka moda na mamę która wygląda jak nastolatka i już sama nie wiem. Bo moim celem jest pokazanie mojemu dziecku ze nie jest najważniejsze kto jak wyglada A jakim jest człowiekiem. Pozdrawiem ze Szwecji
Ale Ty wcale nie chcesz chodzić na tę siłkę i nic nikomu do tego :) to TWÓJ wybór. Żadna z nas nie może mieć wszystkiego i to nieprawda, że wystarczy się zorganizować, postarać, blablabla. Zawsze coś odbywa się kosztem czegoś innego (snu, zabawy z dzieckiem, pracy), bo – uwaga – doba każdej z nas ma tyle samo godzin! I mamy święte prawo z czegoś tak po prostu rezygnować.
U nas teraz w Polsce jest szał na pieczenie chleba. Czułam się jak ostatnia… Że nie piekę, więc raz spróbowałam. A daj spokój, w ogóle mi to radości nie sprawiło! I nie czuję się już gorsza, gdy patrzę na inne mamy, które te chleby (ciasta, inne cuda) pieką. Czy gotują dwa dania, a rosół przez pół dnia. To po prostu nie ja. Podobnie nie maluję się codziennie i… No, jest kilka spraw, z których zrezygnowałam.
Podsumowując: masz prawo do własnych priorytetów. Jeśli nie bawi Cię siłownia, nie dążysz do tego, żeby wyglądać jak z okładki: to jest ok! Podejrzewam, że było Ci przykro, gdy usłyszałaś od córki, co usłyszałaś, ale może na pocieszenie dodam, że każda córka ma taki okres, gdy coś swojej mamie wypomina (a że za dużo pracuje, ma za mało czasu, nie gotuje jak mamy koleżanek, nie wygląda, nie jest taka młoda, inne przykre rzeczy). Też byłam córką, więc to pamiętam. Też byłam córką, więc wiem, że Twoja kiedyś zrozumie swój błąd :)
Uważam ze akceptacja siebie to jedno a byc zdrowym i mieć dobre samopoczucie to drugie.
Naprawdę nie rozumiem Twojego problemu, wcale nie musisz chodzoc na siłownię zeby byc fit, wystarczy Ci nawet pół godziny ćwiczeń wieczorem w domu i dieta
A czas z rodziną o ktorym piszesz? Przecież rodzinna wycieczka rowerowa, basen, czy dlugie spacery to najlepszy sposób na spedzenie go razem i na lepsza sylwetke.
Bardzo ważne jest aby od najmłodszych lat pokazywać dzieciom zdrowy styl zycia.
Po pierwsze: nie masz pojęcia, jaką sylwetkę ma Patrycja, bo tego nie napisała (wiemy tylko, że kiedyś była szczupła. I że nie ma już figury nastolatki). Nie wiesz, jak tam z jej samopoczuciem, zdrowiem i stylem życia. Czy chodzi na spacery oraz co je.
Bo – uwaga – chodzenie na siłownię nie oznacza z automatu zdrowego stylu życia. Tak samo bycie szczupłym nie oznacza, że ma się kondycję, świetne wyniki badań, nie je się świństw i dużo rusza. Przestańmy stawiać tutaj znak równości.
Znam mnóstwo pięknych, fajnych, zadbanych (!), zdrowych babek w większym rozmiarze. Nie każdy musi być XS, S czy M. Nie każdy musi ćwiczyć z Chodakowską. Chociaż sama ćwiczę (bo to lubię!), jestem ogromną przeciwniczką wylewania siódmych potów, żeby osiągnąć określoną sylwetkę. Bo chociaż ruch to zdrowie, taki ruch ze zdrowiem nie ma niestety niczego wspólnego.
Znowu podsumowując :) – spacery, rower, ogólnie ruch, który sprawia nam przyjemność + zdrowa dieta: TAK (nie wiemy, czy Patrycja właśnie tak nie żyje). Zajeżdżanie się na siłowni czy ćwiczenia w domu, do których musimy się zmuszać, bo ktoś chce, żebyśmy ciągle miały figurę nastolatki: NIE.
Napisała, ze kiedys byla szczupla i aktywna, czyli juz nie jest. chodziło mi wylacznie o to, ze argument nie mam czasu na siłownię jest słabą wymówka, z powodzeniem mozna ćwiczyć w domowym zaciszu.
Joanno – masz/miałaś małe dzieci?
Tak mam 4 letnią córkę ?
Choć nie mam problemu z figurą, rozumiem Cię doskonale! Przy mojej 3-ce (11 lat 5lat i pół roku) wieczorem naprawdę nie marzę o tym, żeby jeszcze coś potrenować..a co dopiero wychodzić na fitness. Pytanie jest tylko takie – czy dobrze czujesz się sama ze sobą? Czy czujesz się atrakcyjna? Jeśli tak, nie daj sobie wmówić, że jest inaczej! Jeśli jednak uważasz, że mogłabyś coś poprawić – nie wahaj się – zrób to! Ja staram sie ćwiczyć przy okazji:) w ciągu dnia robię przysiady. Kilka razy dziennie po 10 powtórzeń. To kilka sekund i nie muszę wychodzić z domu – a efekty są widoczne:) Poza tym szybszy spacer z dziećmi to tez dobra forma ruchu! Patrycja! Masz być szczęśliwa, a nie chuda :*
Wszystko co tutaj napisałaś jak najbardziej popieram, ale co zrobić gdy dziecko nie słucha? Ja swojego malucha przytulam bardzo często w takich chwilach, lecz boli mnie fakt, że kiedy staram się z nim rozmawiać to on się po prostu wyłącza i nie ma z nim kontaktu. Co robić ?
Mój syn też się wyłącza (jak ja zresztą) i na zajęciach z integracji sensorycznej poradzono nam, żeby złapać z dzieckiem kontakt wzrokowy. Ukucnąć albo usiąść razem i rozmawiać, patrząc na siebie (w tym czasie wszelkie ekrany, bajki, rozpraszacze wyłączone). Czyli tak: najpierw przywołujesz dziecko i dopiero jak złapiesz z nim kontakt wzrokowy, zaczynasz mówić, o co ci chodzi :).
Do jakiego wieku dziecka planujesz mówić o sobie w trzeciej osobie? „Mama też się boi” i tym podobne. Czysta ciekawość ;)
Mówię różnie: raz tak, raz tak.
Mnie to zawsze ciekawi i pytam wszystkich :p Czasem zastanawiam się skąd się bierze trzecioosobowa forma wypowiedzi i nie wiem, jakby ktoś znał przyczynę to chętnie przeczytam :)
Tego się trzeba nauczyć i dojrzeć do takich rozmów. Wiele z nas było wychowywanych w całkowicie odmienny sposób i rozmowy z rodzicami wyglądały jak w przykładach na nie, więc teraz ciężko się przestawić, ale się da.