Jedna mała zasada, którą musisz znać, żeby zbudować silną więź z dzieckiem!

Martwisz się, że jesteś zabiegana? Że masz za dużo pracy i obowiązków, a za mało czasu dla swojego dziecka? Chciałabyś się z nim dłużej bawić, ale ciągle coś: praca albo gotowanie, sprzątanie, pranie i zakupów też nikt za ciebie do domu nie przyniesie? Powiem ci, co zrobić, żeby mimo to twoja relacja z dzieckiem nie ucierpiała. Chcesz z nim zbudować silną więź? Potrzebujesz do tego zaledwie kilku minut w ciągu dnia, a dokładniej: trzech. I wiedzy, czym jest zasada trzech minut, o której jest ostatnio coraz głośniej. I dobrze, bo każdy powinien ją stosować!

CO TO JEST ZASADA TRZECH MINUT?

Zacznijmy od krótkiego testu. Przypomnij sobie, jak ostatnio odbierałaś dziecko z przedszkola/szkoły albo od niani:

a) w biegu. Szybko je przywitałaś, jednym okiem sprawdzając maile w telefonie albo szukając listy zakupów po kieszeniach. Poinformowałaś dziecko, żeby się pospieszyło, bo w drodze powrotnej musicie jeszcze zajść do sklepu. A kiedy zakładało buty, wykonałaś ostatni szybki telefon do pracy.

b) z radością. Ukucnęłaś, żeby je pocałować. A potem zapytałaś nie o to, czy ładnie zjadło obiadek, ale jak minął dzień oraz z kim i w co się dzisiaj bawiło. W trakcie ubierania z uwagą wysłuchałaś, jak powstała ta praca plastyczna, co wisi na ścianie. A w drodze do auta skakaliście przez kałuże, ciesząc się, że w końcu jesteście razem!

Wynik możesz zachować dla siebie, bo nie chodzi wcale o to, żeby się teraz biczować (ale jeśli chcesz się pochwalić, to śmiało!). Niestety, mi zdarzało się być rodzicem z podpunktu A, bo nie zdawałam sobie sprawy, jakie to ważne… Jednak od kiedy poznałam zasadę trzech minut – nigdy więcej nie popełnię tego błędu! Dlatego fajnie, jakby wszyscy rodzice się o niej dowiedzieli! Na czym polega?

ZAWSZE, kiedy spotykasz swoje dziecko – wracasz z pracy, ale również ze sklepu, od kosmetyczki, z siłowni – zachowuj się tak, jakbyś zobaczyła przyjaciółkę, której nie widziałaś od wielu, wielu lat! Albo jakbyś wróciła do domu z dalekiej delegacji, a nie z zakupów w najbliższym CH!

W skrócie chodzi o to, żeby witać się z największą radością. Pozwolić na siebie wskoczyć albo pochylić się nad dzieckiem, żeby złapać z nim kontakt wzrokowy, pocałować je i przytulić. Odłóż na trzy minuty telefon lub – kiedy to mąż przywiózł wasze dziecko z przedszkola lub szkoły – przerwij gotowanie obiadu. Serio, rzuć wszystko, co robiłaś. Pamiętaj, że ta chwila jest tylko dla was. 

DLACZEGO TO TAKIE WAŻNE?

Twórczynią zasady trzech minut jest psycholożka Natalia Sirotich. Według niej wylewne powitanie jest takim samym rytuałem jak wspólny posiłek przy stole czy wieczorne czytanie książki. Rytuałem, który pogłębia więź między rodzicami a dzieckiem.

Ale nie wszyscy jeszcze wiedzą, że właśnie te pierwsze minuty spotkania z dzieckiem są najważniejsze w ciągu całego dnia! Ono faktycznie czuje się, jakby strasznie dawno nas nie widziało i chce opowiedzieć o wszystkim, co się w tym czasie działo.

Wtedy najbardziej potrzebuje naszej uwagi.

Jeśli witasz je, a jedną nogą nadal jesteś w pracy albo nakrywasz do stołu, tracisz okazję na szczerą rozmowę. Potem – na przykład przy obiedzie czy wieczorem – w dziecku nie ma już takich emocji. Widzę po swoich, że gdy zajmą się czymś innym, nie są tak otwarte. Jeśli nie wyciągnę z nich w ciągu tych kilku pierwszych minut, jak minął dzień, prawdopodobnie nie dowiem się tego już nigdy.

ZASADA TRZECH MINUT… Z MĘŻEM?

Co ciekawe, zasada trzech minut powinna być stosowana przez całą rodzinę. Nie tylko przez mamę czy tatę, kiedy witają dziecko, ale również… Kiedy witają siebie nawzajem!

Więc następnym razem, kiedy zobaczysz męża po pracy, po prostu rzuć mu się na szyję. Wiem, brzmi dziwnie, ale… Co szkodzi spróbować?

(11 890 odwiedzin wpisu)
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Alicja w swoim świecie

Co za cudna sukienka? Gdzie można taką upolować?

Paulina
Paulina
5 lat temu

Ja byłam matka z podpunktu a , dopóki corka nie trafiła do szpitala i wszystko się obróciło o 180* gdy chcąc spędzić czas z corka nie mogliśmy tego robić ( tylko 3 h dziennie jeden rodzic ) była to dla nas ogromna nauczka , ze najpierw nasze córki a dopiero później swoje zajęcia . Od tamtego czasu najpierw się zajmujemy nimi po powrocie skądkolwiek a dopiero później wracamy do obowiązków . Nie są to wiadomo jakieś długie godziny , czasami 30 minut wystarczy aby dziecko mogło się zmęczyć rodzicem ? mam nadzieje , ze większość osób zrozumie to wcześniej jak my . Dziękuje za ten wpis ??

Nigdy nie jest za późno na zamiany
Nigdy nie jest za późno na zamiany
5 lat temu

Od niedawna stosuje te zasadę. Zawsze myślałam, że jestem blisko ze swoimi dziećmi, jednak ta zasada pokazała mi, że nie na tyle blisko. Lubię czytać twoje artykuły, niosą ze sobą mądrość i mnóstwo miłości do drugie człowieka ?

puch ze słów
5 lat temu

hej nie znałam tej metody ale nie przeszkodziło mi to witać cór?e zawsze tak jak opisałaś… wychodzi na spacer z tatą na godzinę A jak wraca to witam ją tak jakby wróciła z pobytu tygodniowego na Hawajach… czyli intuicja nie zawiodła :) asia

Ania
5 lat temu

U nas to chyba działa automatycznie, chociaż nie zawsze, ale powiedzmy w większości przypadków :) Fajny wpis

Ola
Ola
5 lat temu

Czy możesz mi powiedzieć jaki macie model drzwi wewnętrznych?
Jesteście super!

trackback

[…] której pisałam TUTAJ. My po przedszkolu zazwyczaj idziemy na lody albo na rower. Dzieciaki są wtedy przepełnione […]

trackback

[…] tak zwana „zasada trzech minut”. Polega na tym, żeby reagować na widok dziecka z takim entuzjazmem, z jakim reagujesz na widok […]