Powrót do pracy, czyli najtrudniejsza decyzja, przed jaką staje mama

Powrót do pracy po macierzyńskim albo wychowawczym spędza sen z powiek niejednej z nas. To najtrudniejsza decyzja, przed jaką staje mama. Czujemy się, jakbyśmy „porzucały” nasze dzieci. Ciężko nam wyobrazić sobie, że zostawiamy te maleństwa z kimś obcym. Mamy wyrzuty sumienia. Niepotrzebnie! Coś czuję, że mój tekst będzie sporym zaskoczeniem, bo rozprawiam się w nim z naprawdę wieloma mitami!

powrót do pracy

POWRÓT DO PRACY – JAK SIĘ PRZYGOTOWAĆ?

1. To normalne, że się boisz, kiedy rozważasz powrót do pracy. Ale nie powinnaś mieć z tego powodu wyrzutów sumienia!

A mamy je wszystkie. Te, które nagle odkrywają, jak fajnie czują się z dzieckiem w domu i wcale nie chcą wracać do pracy na pewno nie raz, nie dwa musiały tłumaczyć się ze swojej decyzji rodzinie bliższej i dalszej, znajomym, sąsiadce oraz taksówkarzowi.

Nie mniejsze wyrzuty sumienia czują też te, które przekonały się, że potrząsanie grzechotką nad głową dziecka wcale nie jest takie fajne, jak sobie to wcześniej wyobrażały. Pamiętam, jak myślałam, że coś jest ze mną nie tak, bo od małego wmawiano mi, że kobieta do pełni szczęścia potrzebuje dziecka, a kiedy ono się pojawiło, ja wcale nie czułam się w 100% spełniona. Bycie mamą na pełen etat zwyczajnie mnie nudziło! I mówię o tym bez wstydu. Tak samo jak mężczyzna bez wstydu może przyznać, że nie bawi się w proszoną herbatkę z misiami, bo nie lubi.

To, że wszystkie bez problemu odnajdujemy się w roli mamy niemal od pierwszej sekundy, już na porodówce i że kobieta niczego więcej nie potrzebuje od życia, to taki sam stereotyp jak ten, że blondynki są głupie czy brunetki gorące.

Jesteśmy różne, ale to nie znaczy, że lepsze czy gorsze.

2. Zaufaj, że twoje dziecko jest w dobrych rękach.

Twoja obecność przy małym dziecku to najlepsze, co możesz mu dać. Dziecko potrzebuje mamy. Ominie cię coś ważnego. Nikt ciebie nie zastąpi.

Na pewno nie raz słyszałaś te zdania! Mi zostały tak wmówione, że z pierwszym dzieckiem byłam w domu przez ponad trzy lata, chociaż nudziliśmy się razem jak mopsy.

A potem rękoma i nogami zapierałam się, kiedy Piotr znalazł dla drugiego dziecka nianię. I kiedy zaprowadził naszą 2,5-latkę pierwszy raz do przedszkola. I chociaż szła w podskokach, ja miałam straszne, potworne wręcz wyrzuty sumienia!

Dzisiaj dziękuję mężowi za odwagę, której mi zabrakło.

To jest okropne, że z jednej strony mówi się nam: im dłużej będziesz z dzieckiem, tym lepiej. A z drugiej nazywa matkami 500+, kiedy nie chodzimy do pracy.

Porównując moje dzieci, z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że synowi wcale nie stałaby się wielka krzywda, gdyby poszedł do przedszkola rok wcześniej. Córka nie rozwija się gorzej, nie mam z nią mniejszej więzi, ba! Nie czuję, że spędzam z nią mniej jakościowo dobrego czasu niż spędzałam z pierwszym dzieckiem. Bo to, że byłam z nim w domu non stop, nie oznacza z automatu, że 24 godziny na dobę dbałam o jego rozwój. Dzisiaj uważam nawet, że obcy ludzie, np. panie w przedszkolu z przygotowaniem pedagogicznym, zwyczajnie robią to lepiej ode mnie!

3. Podziel wszystkie obowiązki.

Nie tylko między siebie i męża, ale również między dzieci. Od małego ucz ich sprzątania po sobie. Nie, nie jesteś przez to terrorystką! To oni są terrorystami wobec ciebie, jeśli zostawiają swoje ubrania tam, gdzie się przebierali. A papierki od cukierków czy talerze tam, gdzie jedli.

4. Pogódź się, że mimo to nie będzie jak dawniej!

Jedyną osobą, która wymaga od ciebie perfekcjonizmu, jesteś ty sama. Naprawdę!

Rezygnuj ze wszystkiego, co robisz, bo wydaje ci się, że inni tego od ciebie wymagają. Zostaw tylko to, co robisz dla siebie. Lubisz mieć wyprasowane i poskładane w kosteczkę majtki w szafie? To je prasuj i składaj! Ale jeśli robisz to tylko dlatego, że w twoim rodzinnym domu majtki zawsze były poskładane w kostkę i teraz jakiś tajemniczy głos z tyłu głowy każe ci je składać, zamiast wrzucać do szafy, chociaż sama tak naprawdę masz to w nosie, to… Miej to w nosie!

To jest oczywiście bardzo przerysowany przykład, bo która z nas miałaby czas prasować majty, które i tak raz-dwa ułożą się na tyłku? Ale mam nadzieję, że zrozumiałaś, o co chodzi!

To też kwestia pewności siebie. W ciągu dnia robię tyle zajebistych rzeczy, że naprawdę nie muszę być matką czy gospodynią roku, żeby udowodnić komuś swoją wartość.

powrót do pracy

spódniczka już niedługo pojawi się w moim sklepie

5. To nic złego, że myślisz również o sobie!

Jesteś mamą, ale to nic złego, że dziecko nie jest całym twoim światem, tylko ważną jego częścią. Im mam starsze dzieci, tym wyraźniej widzę, że nie wychowujemy ich dla siebie. One dorosną, wyprowadzą się, będą mieć kiedyś własne życie. A ty nie musisz całego swojego poświęcać innym. Bo też jesteś ważna!

(11 449 odwiedzin wpisu)
16 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Marta
Marta
5 lat temu

Super tekst jak zawsze konkretnie. Pozdrawiam mama trójki dziewczyn właśnie wracająca do pracy :-)

Ewelina
Ewelina
5 lat temu

Jak ja lubię Ciebie i Twojego męża TEŻ!! Tak po prostu.. Za całokształt ? Świetny wpis, dał mi wiele do myślenia. Pozdrawiam WAS gorąco!

Dma
Dma
5 lat temu

Co jakiś czas pojawiają mi sie twoje posty. Często nawet są fajne. Ten jest fajny. Pare miesięcy temu szukałam ogólnie internet kiedy planowałam wysłać dziecko do żłobka. Trafiłam na twój post. Rozumiem ze jak porzuca sie dziecko rok pózniej to już spoko? To w końcu jak? Zostać z dzieckiem bo tobie krzywda sie nie stanie czy tez jesteś ważna? Sorry ze to pisze ale naprawdę zapamiętałam twój post po potem chyba pol dnia ryczałam ze dziecko posłałam do żłobka. Ale spoko. Ludzie zmieniają zdanie i mogą ocenia inne matki, mowić im ze myślą o sobie dopóki samemu nie ma sie innych potrzeb.

Agata
Agata
5 lat temu

Bardzo fajny wpis. Szczególnie, że mam wrażenie, że z każdej strony atakuje mnie rodzicielstwo bliskości, laktoterror itp. Sama nudzę się strasznie z moją pierworodną a psychicznie jestem bardziej wyeksploatowana niż po ciężkim dniu w pracy chociaż kocham maleństwo nad życie, odliczam dni do powrotu do pracy!!!!

Mary Lean
5 lat temu

Ja tam nie mogłam się doczekać powrotu do pracy i nawet nie wykorzystałam całego macierzyńskiego. Każda z nas jest inna ;)

Kasia
Kasia
5 lat temu

Fajna spódniczka :-) z powrotem do pracy mam zawsze problem przy chorobie dziecka. Tak nie mam obaw, że ktoś się źle zajmuje dzieckiem. Natomiast w chorobie uważam siebie za niezastąpiona i to mi trochę koliduje z pracą :-) nie wyobrażam sobie natomiast w ogóle nie pracowac, to nie dla mnie. Nie mam przez to wyrzutów sumienia, choć przy 1 dziecku przeżywałam 1 tydzień powrotu do pracy.

Sabina
Sabina
5 lat temu

Jestem matka wyrodna, która wróciła do pracy po 26tygidniach od urodzenia. Po podjęciu tej decyzji miałam straszne wyrzuty sumienia, ę spotkałam kogoś mądrego i usłyszałam – szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko ? i to co piszesz. Nikt tak do rze nie zajl się moim dzieckiem jak wyszkolony Panie w żłobku? a ja po powrocie z pracy, gdzie porozmawialam nie tylko o pieluchach i rodzaju kup mogłam oddać się całkowicie mojemu dziecku.
Róbmy tak aby dziecko było szczęśliwe i Ty sama też.

Prezent Simple
5 lat temu

Super tekst, Pozdrowienia dla Ciebie i całej rodzinki.

Agata
Agata
5 lat temu

Ja trochę nie zrozumiałam tego tekstu, o powrocie do pracy są pierwsze dwa punkty, reszta to jakoś ma mi się nijak do tematu. Ja musiałam się zwolnić bo nasza sytuacja wyglądała nieciekawie: pracowałam na drugim końcu miasta = dojazd ponad godzina w jedną stronę . Mąż pracujący na zmiany. Nie mieliśmy szans na państwowy albo miejski żłobek, a w prywatnym, gdy córka miała 3 miesiące na moje pytanie czy przyjmują takie maluchy odpowiedzieli „tak, ale musi już sama siedzieć” (jakoś ciężko mi zaufać osobie ktora wymaga od trzymiesiecznego dziecka umiejętności samodzielnego siedzenia..). Do tego nikogo z rodziny do pomocy… Czasem taka decyzja jest dyktowana szeregiem problemów na które nie wiadomo jak poradzić… Teraz mała ma rok i szkoda mi jej ze nie przebywa z innymi dziećmi bo widzę jak bardzo potrzebuje z nimi kontaktu. Mama na pewno jest centrum świata dla naszych dzieci, ale ten świat na niej się nie może kończyć!

tarapatka
5 lat temu

Mam 3 letniego syna, a dokładnie wczoraj minął rok odkąd wróciłam do pracy (i to nowej!), a on jako 2-latek poszedł do prywatnego przedszkola. Czy żałuję? Nie! Widzę ile przedszkole mu daję. Jak się zmienił. Choć oczywiście widzę też, że niektóre, negatywne zachowania przynosi z przedszkola (do wyplewienia :P). Lubię swoją pracę, potrzebuję jej, a wiem, że siedząc z synem w domu oboje dostalibyśmy korby :P

Ania
Ania
5 lat temu

Z pierwszym dzieckiem statua ja wymusiła ze siedziałam 3 lata w domu i naprawdę uważam ze za kobieta musi pracować żeby bie zwariować . Z drugiej strony mam 3 miesięczne dziecko i wlasnie kończy się macierzyńskie . Nie potrafię wyobrazić sobie jak w przedszkolu takim dzieckiem się zajmują i nie potrafię im zaufać. To dziecko potrzebuje przytulenia i poczucia bezpieczeństwa. Tak , potrzebuje nauczyć się mamy, a mama dziecka. Myśle ze 7 miesięcy , rok jest naprawdę dobrym czasem by wrócić do pracy.

Anna G
5 lat temu

Uwielbiam Twoje podejście do życia. Daje mi do pozytywnego kopa na cały dzień :)

Kama
5 lat temu

Taki powrót wcale nie należy do najłatwiejszych. Dlatego fajnie, że dajesz takie porady bo z pewnością ułatwią powrót do pracy :)

trackback

[…] 1. Już kiedy wracają do pracy. […]

Ewa
Ewa
5 lat temu

Kocham Panią za ten artykuł.