Jak nie krzyczeć na dziecko, czyli bądź mistrzem zen we własnym domu!

„Dziecko nauczyło mnie cierpliwości” – mówi wiele matek, ale akurat ja się do nich nie zaliczam. U mnie było zdecydowanie na odwrót, bo to właśnie po urodzeniu dzieci stałam się bardziej nerwowa. Moja cierpliwość bardzo często jest wystawiana na próbę, kiedy widzę stół porysowany pisakami, moje ulubione cienie do powiek rozsypane na schodach, pierścionek zaręczynowy znikający w odpływie czy białe zasłony upaćkane Nutellą. Jak nie krzyczeć na dziecko w takiej sytuacji? Piotr mówi, że najlepiej zamknąć je w piwnicy, ale ja opracowałam lepszą strategię!

Więc jeśli to znasz, też masz z tym problem i zastanawiasz się, jak nie krzyczeć na dziecko, to koniecznie musisz poznać moją technikę!

JAK NIE KRZYCZEĆ NA DZIECKO, CZYLI BĄDŹ MISTRZEM ZEN WE WŁASNYM DOMU!

1. Sfrustrowany rodzic, to nerwowy rodzic, dlatego najpierw zadbaj o siebie!

Na pewno słyszałaś, że stewardesa przed każdym lotem objaśnia, żeby w razie awarii najpierw założyć maskę tlenową sobie, a dopiero potem dziecku. Nigdy w odwrotnej kolejności. Bo jak nie dostarczysz tlenu sobie – możesz nie zdążyć zadbać o swoje dzieci!

Właściwie można to przełożyć na całe życie. Ja na przykład najbardziej zła jestem, kiedy jestem niewyspana albo głodna. Dlatego pilnuj swojego snu i diety, a nie tylko snu i diety dziecka. Każdego dnia rób coś tylko dla siebie! Ciepła kawa wypita w spokoju, 15 minut z relaksującą jogą o poranku czy dobra książka na dobranoc – właśnie TO POWINNY BYĆ TWOJE PRIORYTETY, a nie porządek w domu czy czyste okna.

Wbrew pozorom, gdy dbasz o siebie – dbasz również o swoje dzieci :).

2. Nie ukrywaj swoich uczuć. Jeśli coś ci się nie podoba, masz prawo powiedzieć to dziecku. Gdy wszystko w sobie dusisz, prędzej czy później wybuchniesz, a chodzi przecież o to, żeby o swoich emocjach MÓWIĆ, a nie je WYKRZYKIWAĆ.

Byłam ostatnio z córką na zakupach. Mała wzięła dziecięcy koszyk z chorągiewką i tak się rozpędziła, że z całej siły walnęła mnie tym metalowym koszykiem w kostkę. Potem zrobiłyśmy małe widowisko przy półkach z chlebem, bo popłakałam się z bólu, ale ani razu nie podniosłam głosu. Nie miałam takiej potrzeby. Po wszystkim przytuliłam córkę i poprosiłam, żeby bardziej uważała.

Jeśli zacisnęłabym zęby (bo co powiedzą ludzie!), to mała dalej szalałaby z koszykiem, wjeżdżając w innych klientów i taranując towar, a w efekcie wyszłybyśmy ze sklepu pokłócone. Dlatego OD RAZU stawiaj granice. Masz do tego święte prawo!

Upuszczaj powietrze z balonika swoich emocji, zanim ten zdąży pęknąć!

3. Nie zakładaj z góry, że dziecko robi ci na złość.

Jak nie krzyczeć na dziecko? Nie zakładaj z góry jego złych intencji!

Właśnie tak na dziecięce zachowanie patrzono kiedyś. Dorośli uważali, że dziecko rzuca się na podłogę, bo chce zrobić na złość. Albo jest rozpieszczone. Lub ma paskudnych charakter. Całe szczęście my wiemy więcej na temat dziecięcej psychiki. I potrafimy ocenić, że rzucanie się na podłogę jest oznaką nie radzenia sobie z własnymi emocjami. Kilkulatek wcale nie chce ci dopiec! Po prostu jeszcze nie potrafi w inny sposób okazać złości, rozczarowania, frustracji. I to ty musisz go tego nauczyć.

4. Dostosuj wymagania do wieku swojego dziecka.

Byliśmy ostatnio w kościele. Dzieciaki pod koniec mszy ulokowały się pod ławką, skąd wymieniały uwagi na temat butów osób siedzących obok. Czy byłam na nie zła? Ani trochę!

Bo nie spodziewałam się, że przez godzinę będą siedzieć cicho. To przecież wbrew dziecięcej naturze! Zbyt często wymagamy, żeby kilkulatki nie krzyczały, nie biegały i nie rozrzucały swoich zabawek. Nic dziwnego, że potem jesteśmy zawiedzione ich zachowaniem.

Kiedy masz nierealne wymagania, bardzo łatwo cię zawieść.

5. Zastanów się, czy to na pewno była wina twoich dzieci czy jednak trochę… Twoja?

Dziecko złamało twojego ulubionego kwiatka doniczkowego, uderzając w niego piłką. Możesz się na nie wkurzać, ale możesz też być rozsądnym dorosłym i odpowiedzieć sobie na pytanie: czyja to właściwie wina? Dziecka, że przepełnia je energia, czy twoja, że: a) nie zabrałaś go dzisiaj na spacer, żeby mogło pobiegać, b) dla świętego spokoju pozwoliłaś grać w piłkę w domu?

6. Oddychaj. Głęboko.

A w tym czasie odpowiedz sobie na pytanie, czy naprawdę wydarzyła się taka straszna tragedia? Ja zawsze sobie tłumaczę, że np. wanna i tak prędzej czy później będzie porysowana, nie może przez 10 lat wyglądać jak nowa. Wtedy łatwiej mi przeboleć, że dziecko odłupało kawałek emalii. Poza tym nie było mnie obok, nie zareagowałam w porę, to ja kupiłam zabawkę z ostrymi kantami, jednym słowem: patrz punkt wyżej.

Kolejną techniką jest szukanie pozytywów. Ok, dziecko pomazało stół. Po pierwsze: nie zrobiło tego na złość (patrz punkt 3), tylko nie potrafi jeszcze zmieścić się na kartce. Ale za to jaki ładny rysunek wykonało! Czy ktoś widział taki talent?

Poza tym można tę sytuację obrócić na korzyść i dać dziecku pierwszą lekcję odpowiedzialności: wręczyć szmatkę, żeby samo wytarło stół. Następnym razem pomyśli, zanim zacznie po nim mazać.

Każdy z nas najlepiej uczy się na swoich błędach. Twój maluch też!

7. Ale przede wszystkim musisz zdać sobie sprawę z tego, że twój krzyk nie rozwiązuje sytuacji, tylko ją pogarsza.

Ludzie krzyczą na dzieci, bo myślą, że dzięki temu szybciej do nich dotrą. Dziecko się przestraszy i zapamięta na zawsze. Większej bzdury nie słyszałam! Bo którego nauczyciela szanowałaś bardziej i byłaś w stanie zrobić dla niego więcej? Tego, który non stop darł japę, czy tego, który był miły, ale potrafił być również stanowczy i konsekwentny, mimo że nie podnosił głosu?

To, że podniesiesz głos na dziecko, nie znaczy z automatu, że ono będzie cię lepiej słyszeć. Właściwie to znaczy tylko tyle, że zaraz też podniesie larum, żeby się wytłumaczyć, więc w najlepszym wypadku będziecie się na siebie wydzierać przez najbliższy kwadrans, a w najgorszym właśnie tak twoje dziecko będzie rozładowywać w przyszłości swoje emocje. Bo ty je tego nauczyłaś.

Ja wiem, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Ale jest taki prosty trik, który bardzo często stosuje sama księżna Kate Middleton. Na pewno widziałaś zdjęcia, na których była zła na swoje dziecko. I za każdym razem, kiedy chciała je upomnieć, to przed nim… Kucała!

Nie masz lepszego sposobu, żeby uspokoić własne nerwy! Kiedy stoimy nad dzieckiem i patrzymy na nie z góry, to w naturalny sposób odzywa się nasz wewnętrzny dyktator. Ale wystarczy ukucnąć i spojrzeć dziecku w oczy. Wtedy naprawdę o wiele trudniej podnieść głos, za to niezwykle łatwo się przytulić i zacząć spokojną rozmowę na temat tego, co zaszło.

Spróbuj, a zobaczysz, jak fajnie to działa!

(13 464 odwiedzin wpisu)
15 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Anna G
4 lat temu

Nie wiedziałam jaka jestem nerwowa dopóki nie zostałam matką ;)

agioli
agioli
4 lat temu
Reply to  Anna G

ja tez… moje starsze dziecko-corka lat 3,5 wyciaga ze mnie wszystko co najlepsze i wszystko co najgorsze.

Monika
Monika
4 lat temu
Reply to  Anna G

Ja też byłam oazą spokoju, wyprowadzić mnie z równowagi naprawdę było trudno?

Ewelina
Ewelina
4 lat temu

Bardzo dobry wpis!

e-milka
e-milka
4 lat temu

Przy córce byłam w sumie oaza spokoju, choć prawda jest tez taka, że wiele rzeczy w sobie dusiłam (no właśnie np. uderzyła mnie w sumie niechcący, ale np. skaczac na lozku, a ja nie mówiłam ze mnie to boli). Ale ogólnie mimo niesprzyjających okoliczności byłam matka wyrozumiała, choć raz ulalo mi się na placu zabaw i skrzyczalam ja bardzo, kiedy po raz kolejny popchnęła kolegę i nie reagowała na prośby i tłumaczenia (ale oberwało jej się za całokształt). Do tej pory pamiętam ten moj wybuch. Krzyczeć zaczęłam właściwie przy synku, który jest kochany, z reguły rozsądny, ale czasem też pasuje do niego do staromodne określenie „krnąbrny”. Czasem z bezsilności, bo przecież wiem, że mam dzieci nadwrażliwe, ale czasem irytuje mnie cyrk przy myciu zębów (za mocno, za bardzo), kąpieli (za gorąca, za zimna i głowy nie), wyjściu (synek nie lubi zmian otoczenia, musi za każdym niemal razem się przełamać). Właściwie zawsze z bezsilności i całkowita świadomością, że im częściej, tym mizerniejszy skutek. Zawsze z myślą, że oto staje sie matka, jaka nie chciałam być. Ale faktem jest – głodna i krótko przed zaśnięciem jestem bardzo drażliwa. Mój mąż zawsze parioduje reklamę Snickersa, że staje sie diwa na głodzie.

Marta
Marta
4 lat temu

Świetny tekst!

tarapatka
4 lat temu

Staram się wszystkie te zasady wprowadzać w życie, ale mnie jest o tyle ciężej, że od zawsze byłam nerwowa, a cierpliwość to nie moja najmocniejsza strona :P

Monia
4 lat temu

Rewelacyjny wpis! Tylko udowadnia, jaką ciężką pracą jest bycie matką… Ale tak sobie myślę, że to też praca nad sobą i kształtowanie własnego charakteru. A przecież uświadomienie sobie, że brudne firanki to nie jest najtragiczniejsza rzecz na świecie i ogólne nauczenie się opanowania zaowocuje w przyszłości. Świetna sprawa!

Dietetyk Na Walizkach

Świetne porady.

Jola
Jola
4 lat temu

Jak dobrze przeczytać słowa które dodają otuchy. Pozdrawiam Cię ciepło.

Kasia
Kasia
3 lat temu

Czytam czytam i czytam i sobie myślę że tak prawdziwe jest to wszystko co piszesz! Tak bardzo… jak ja chciałabym mieć w przeszłości tak mądra mamę (aż się ciśnie na usta zaadoptuj mnie :D), ba jak bardzo chciałabym być tak mądra mama! Ilona napisz proszę coś więcej o tym jak Twoje hajnidki zmieniają się z wiekiem :) myślałam że wygrałam macierzyństwo przy pierwszym dziecku dziś, mając nieco ponad półrocznego high need baby wiem tylko że nic nie wiem.

góralka102
góralka102
3 lat temu

Świetny pomysł z tym kucaniem, to racja ciężko tak podnieść głos. Zawsze byłam nerwowa w ciąży z racji wielu sytuacji związanych z życiem stałam się kłębkiem nerwów, można by powiedzieć że ludzie dookoła mnie/nas nie oszczędzali. Jednak na całe szczęście urodziłam cudownego zdrowego synka, co więcej syn jest z tych dzieciaków bardzo żywiołowych czasem ciężko wyjść do łazienki na 30 sekund żeby czegoś nie zmalował. Faktem jest ze potrafi bardzo igrać ze mną ale jest kochanym i mądrym chłopcem który uwielbia na siebie zwracać uwagę. Mam wyrzuty sumienia kiedy na niego na wrzeszczę… Ale postaram się rady wprowadzić w życie, przecież on nie robi tego specjalnie

KAMILA
KAMILA
3 lat temu

Bardzo fajny, mądry, aktualny,zroworozsądkowy wpis!dzięki

Olga
Olga
3 lat temu

Napiszę coś co kiedyś sama sobie obiecałam, że jak zostanę matką nie będę krzyczeć tak jak moja mama w domu krzyczała .W obecnej chwili nie do końca mi to wychodzi bo nerwy biorą górę .I w głębi serca wiem , że krzyk nic nie da , a i tak to robię zawsze się później obwiniając że po co to wszystko .Później dziecko widzi mnie w takim świetle własnie czego nie chce .Zmieniam to i pracuje nad tym aby panować nad swoimi nerwami .