Martwi mnie świat, w którym naturalna twarz dziwi nas bardziej niż sztuczna
Wszystko zaczęło się od komentarza: „Tylko się nie obraź, ale bez makijażu wyglądasz chu*owo, podziwiam, że masz odwagę się bez niego pokazywać, pozdrawiam”. Z tego komentarza przesłanie płynęło jedno: „Na Boga, nie wychodź bez makijażu do ludzi!”. I to mnie martwi.
Martwi mnie taki świat
Martwi mnie świat, w którym odwagą jest pokazanie własnej twarzy. Ale serio. Odwagę to mieli nasi dziadkowie, kiedy walczyli za ojczyznę. A nie kobieta, która rano z lenistwa nie nałożyła tuszu na rzęsy!
Martwi mnie, że tyle kobiet – od kiedy nagrywam story – każdego dnia mi pisze: „Podziwiam, że pokazujesz się bez makijażu”. Zupełnie tak, jakbym zdobyła szczyt Kilimandżaro! Ale ja wiem, że to dlatego, że zupełnie odwykliśmy od widoku nieumalowanej kobiety w przestrzeni publicznej i jak w końcu jakąś zobaczymy, to trochę tak, jakby pokazała się bez majtek. Choć gorzej, bo rozebranych na Instagramie pełno, a nieumalowanych – no na palcach jednej ręki mogę je wszystkie policzyć!
Martwi mnie, że celebrytki udają, że ZAWSZE wyglądają pięknie. Nad kubkiem porannej kawy. Na siłowni, a często nawet na basenie. Z dziećmi na spacerze wyglądają tak jak ja czy ty, kiedy idziemy na imprezę!
Martwi mnie, że nawet jeśli nie pracujesz twarzą, wyglądem, nie jesteś modelką ani miss, to musisz się umalować. Bo to, jak wyglądasz, interesuje wszystkich bardziej od tego, co masz do powiedzenia. I teraz, gdyby jakaś celebrytka pokazała się w tv albo na insta niezrobiona, to media rozpisywałyby się o tym gęściej i częściej, niż gdyby zaczęła pleść na wizji głupoty. Bo do tych głupot jesteśmy przyzwyczajeni, a do oglądania twarzy bez make upu – jakoś tak nie.
Martwi mnie, że nasze córki i synowie dorastają w świecie, w którym czterdziestolatki się nie starzeją, za to powoli zaczynają przypominać koty. Coraz większe usta, coraz bardziej napompowane policzki, coraz mocniej naciągnięte okolice oczu.
Martwi mnie, że w tym świecie sztucznych ust, policzków, nosów, ale także rzęs, brwi, paznokci, włosów i cycków niedługo zapomnimy, jak NAPRAWDĘ wygląda kobieta. Tak jak zdążyliśmy zapomnieć, że dorosła babka nie jest gładka jak dziecko, że ma włosy na nogach i pod pachami. Ale od ponad 20 lat nie widzimy tych włosów na ulicach, plażach ani nawet na reklamach golarek (przyjrzyj się uważnie takiej reklamie: kobiety na nich golą już ogolone nogi, żeby nas nie zniesmaczyć, podczas gdy mężczyźni faktycznie golą zarosty).
Martwi mnie, że naturalna twarz dziwi nas bardziej niż sztuczna.
Martwi mnie ta presja.
Martwi mnie, że jeśli kobieta nie ma makijażu, słyszy zatroskane: „Wyglądasz na chorą”, „Ale jesteś blada”, „Wszystko w porządku? Niewyraźna jakaś jesteś!” tylko dlatego, że nie dorysowała sobie tego dnia rumieńców.
A na samym końcu i najbardziej martwi mnie to, jak dużo jest pięknych kobiet, które nie wyjdą bez makijażu nawet do mięsnego. Bo brak makijażu jest synonimem zaniedbania, a na przykład brak regularnych badań – nie.
Z ciekawości przejrzałam mój feed na Instagramie z dwóch ostatnich tygodni. 6 do 5: taka jest mniej więcej proporcja zdjęć w makijażu do tych bez niego. I wiesz co? Właśnie za to uwielbiam być kobietą! Że mogę się pomalować i wyglądać wow. Ale przecież nie muszę w każdej sekundzie swojego życia!
Ty też możesz się pomalować. Ale nie musisz! Bez makijażu jesteś tak samo fajna jak z nim. I nigdy, przenigdy nie daj sobie wmówić, że jest inaczej!
Masz rację. Nie maluję sie tylko kiedy wiem, że nigdzie nie wychodzę i nikt mnie nie odwiedzi. Czyli dla mojej rodziny nie muszę być piękna. Mąż mi to nieraz zarzucił.
Ostatnio nawet przez moment chciałam wytuszować rzęsy bo kurier dzwonił, że zaraz będzie. Paranoja.
Wszystkie te zabiegi dla urody zajmują bardzo dużo czasu i tendencja jest zwyżkowa. Jak tak dalej pójdzie to ludzkość będzie coraz piekniejsza z zewnątrz i coraz bardziej pusta w środku.
Ps. Masz booskie oczy.
Ja sie czesto nie maluje I mam to w … :D natomaist Twoje zdjecia bardzo mi sie podobaja I nawet by mi do glowy nie przyszedl taki komentarz. Mysle wiec ze Sa ludzie, ktorzy oceniaja innych takimi kategoriami I tego co siedzi w ich glowach niestety nie zmieni sie takim wpisem :(
Ja niestety muszę się malować, mimo tego, że sama bez makijażu czuje się dobrze, a partner powtarza mi, że jestem piękna. Czemu? Bo mając 27 lat, wzrost dużo poniżej średniej, drobną budowę i baby face – bez makijażu wyglądam na 15 lat. Nawet, gdy mam makijaż ludzie traktują mnie z góry, myśląc że jestem dużo młodsza, a gdy go nie mam są zwyczajnie chamscy… Tak jak piszesz – oceniają po wyglądzie, nawet nie słuchając, co mówię. Miałam wiele sytuacji, w których podważano to, co mówię i sugerowano, że kłamię w sprawie wieku. Zarówno w pracy, sklepie, na poczcie, w urzędzie czy przy odbieraniu paczki od kuriera…
Wiem, o czym mówisz! Kiedy jeszcze pracowałam w szkole, to właśnie strojem i przede wszystkim makijażem dodawałam sobie powagi :)
Mnie na pewno Berlin nieco w tym pomógł, ale bez problemu pokazuje się bez makijażu. A może też, bo ukończywszy 40tke nie odczuwam presji. Nie muszę, nie chce.
Nieee, z moich obserwacji wynika, że im bardziej na wschód, tym kobiety mają większą presję, żeby się „zrobić”. Pamiętam jak na wakacjach w Turcji obserwowałam Rosjanki, które nawet na basen hotelowy przychodziły w pełnym make upie (te czerwone usta!), obcasach do stroju kąpielowego i obwieszone biżuterią. Niemki, Angielki za to pozostawały w totalnej opozycji, bo dbały tylko o to, żeby było im wygodnie.
Nie mam pojęcia, z czego to wynika! Być może to ta słowiańska uroda (jasne brwi, rzęsy, blada cera – aż kusi, żeby je podkreślić). Z drugiej strony Niemki, Angielki czy Skandynawki też nie mają wyrazistej urody. Dlatego mam też trochę inną teorię, że w krajach rozwiniętych kobiety są w pełni samodzielne. Mogą się same utrzymać. U nas (a już tym bardziej w Rosji czy na Ukrainie) wiele kobiet nadal bardziej niż na wykształceniu czy zdobyciu fajnej pracy skupia się na znalezieniu dobrej partii, bo jeśli „złapią” dobrze zarabiającego męża, no to będą ustawione do końca życia.
Bardzo często widzę na siłowni czy basenie dziewczyny w seksi strojach z makijażem jak na dyskotekę, które zamiast faktycznie ćwiczyć, głównie kręcą się wokół mężczyzn, tak jakby przychodziły w te miejsca tylko po to, żeby sobie kogoś znaleźć. Taki mamy klimat, trzeba mieć dużo pewności siebie, żeby się z tego schematu wyłamać, bo nawet mi jest czasami głupio, że taka jestem upocona i w starych galotach zamiast mikro staniczka :)
A może jest tak, jak napisała tutaj jedna z Was wyżej: jesteśmy lekceważone, więc makijażem dodajemy sobie powagi. W pracy, w urzędzie. W polskich sklepach nadal jest tak, że jak wejdziesz w dresie i bez makijażu, to zostaniesz zignorowana, bo sprzedawca myśli, że cię nie stać i woli poświęcić swoją energię na kogoś, kto wygląda zamożniej (ma więcej biżuterii – nawet jeśli z bazarku ;)). Dlatego np. lubię robić zakupy w Berlinie, bo tam każdego klienta traktuje się tak samo, czy przyszedł w garniturze, czy w gumowcach. Czytałam zresztą, że to dlatego, że Niemcy nie obnoszą się ze swoją zamożnością i taki sprzedawca wie, że nie wie, ile kto ma pieniędzy w portfelu.
To prawda, Niemki potrafią przegiąć w drugą stronę, choć muszę powiedzieć, że dużo się zmieniło w ciągu ostatnich kilkunastu lat, myślę że pod wpływem casting shows I oczywiście social media. Różne są czynniki, myślę że ongiś ruch hipisowski (i jego częściowy spadkobiercą ruch eko), ostry feminizm, inne podejście do flirtu naszego powszedniego (taka subtelna gra między płciami, jak ma miejsce często w polskich biurach tutaj raczej się nie zdarza), akceptacja, a przynajmniej w dużych miastach różnych orientacji seksualnych – to wszystko i pewnie wiele innych czynników ma wpływ. Ale rzeczywiście – wyjście za mąż nie jest jedyną słuszną opcją.
U mnie osobiście to rzeczywiście jest tak, że mam dość wyrazistą urodę, często bywam brana za Rosjankę (raz za granicą zdarzyło mi się to nawet przez Polaków, hi, hi). Ale chyba dlatego, że bez makijażu być może wyglądam jak z (bo nie noszę biżuterii nawet, a ubieram się bardzo casual, więc nie wiem, czym innym to tłumaczyć).
Wynika to ze stopnia zamożności danego kraju. W krajach zamożnych, gdzie większości powodzi się dobrze nie ma potrzeby manifestacji swego statusu materialnego wyglądem. Po prostu traci to sens. W krajach biedniejszych uroda, jej ostentacyjne podkreślanie służy temu by przetrwać.
Jak ja uwielbiam być sauté!!! Dotknąć powiek kiedy chce, uczynić facepalm, gdy okoliczność są ku temu konieczne, zasnąć błogo przy dziecku, po dniu pełnym pogoni i obudzić się z wyrzutem sumienia, że mam nieświeży oddech a nie dodatkowo martwić się o rozmazany make up na poszewce poduszki ? Cenię uczucie, gdy z makijażem robię WOW – samej sobie i otoczeniu. Lubię, gdy pytają mnie o wiek lub nie chcą sprzedać napojów %% pomimo dziecka w wózku na zakupy, bo to oznacza, że moja cera oddycha, żyje własnym życiem i ozdoba nie straciła z piedestału mego realnego oblicza. Kosmetyki, nawet nie wiem jak jakościowe, są zawsze obciążeniem dla naszych oczu i skóry – wiem to z racji na własne doświadczenie jak i medyczne wykształcenie. I choć stosuję najczęściej makijaż do pracy, czy wyjątkowe okazje, to kiedy tylko mogę pozbywam się go lub z niego rezygnuję. Jestem w stanie pójść bez niego na zakupy, do pracy, wszędzie. Dzięki temu moja rodzina, sąsiedzi, znajomi nie dziwią się widząc mnie bez makijażu, za to obdarowują komplementami, gdy się w nim pojawiam. To miłe. Polecam to każdej kobiecie. Grunt to określić swoje własne optimum i nie bać się odrzucić kredek, gdy nie ma ku temu potrzeby, ochoty lub czasu ?
W moim otoczeniu niedawno pewne poruszenie wywołały moje siwe włosy. Niestety – mam 35 lat, a na głowie pełno srebrnych nitek. Po kilku próbach farbowania (niestety po 2-3 myciach ‚stebro’ wyłazi na wierzch) olałam sprawę. Nie przeszkadza mi to, że mam siwe włosy. Za to moja koleżanka z pobłażliwym uśmiechem stwierdziła: „Nie może ci to NIE PRZESZKADZAĆ! Wyglądasz na zaniedbaną!”. I powiedzcie mi, czemu siwy facet jest: dojrzały, sexi, szpakowaty, przystojny, a siwa kobieta ZANIEDBANA?
Pierwsza sytuacja z poprzedniej pracy, przyszlam, ajestem sama na zmianie ale czuje ze tak mnie rozłożylo ze z godziny na godzinę jest coraz gorzej i nie dotrwam do końca, dzwonie więc do koleżanki żeby przyjechała mnie zastąpić bo źle się czuje słyszę „ok tylko muszę się pomalować”.. Przyjechała po ponad 2 godzinach gdzie droga zajęła z 10 minut.. Gdzie pracowalysmy w gastronomii i prawda jest taka ze to wszystko z niej i tak spływało.
Mogła przyjść BARDZO spóźniona ale nie nieumalowana.. Druga to taka ze opowiadala ze musiała iść wynieść śmieci, a to tylko tusz nałoży, a to jak juz tusz to i puder.. I koniec koców wyszła po prawie godzinie z pełnym makijażem… Po czym wróciła i to zmyla.. Czy jak jej dziecko wylądowało w szpitalu po jakimś upadku w szkole to najpierw musiała się pomalować zanim do niego pojechała. Strasznie to smutne..
jest tak mądry i wyczerpujący, że nie wiem co napisać ? kochana trafiłaś w samo sedno. Niestety taki jest nasz dzisiejszy świat, to takie przykre, potem masa kobiet z depresją bo jak nie wykladasz jak Pani z tv to jesteś inna…
Ja się maluję zarówno dlatego, że chcę (bo mam manię i muszę podkreślać bardziej oczy i też zwyczajnie mi się to bardziej podoba), ale też dlatego, że muszę (bo mam ciągle straszne syfy na twarzy). Więc postać przed lusterkiem i tak muszę, żeby nie straszyć ludzi, ale oczy już robię dla siebie. Bardzo się cieszę, że niektóre kobiety potrafią wyjść z domu bez mejkapu i im zazdroszczę (a sama czuję się doceniona, jak z którąś się widzę i go nie ma), ale fakt, że nadal za dużo kobiet ma obsesję na punkcie tego ciągłego malowania buzi (częściowo to wina facetów, ale większość i tak jest w naszych głowach).
Również uważam, że super wyglądasz bez makijażu i dziękuję za ten wpis!
jeśli nie makijaż to moze fotoshop … ? no jakoś trzeba „fanów” zadowolić…
” świat schodzi na psy” niestety …
pozdrawiam i dobrej nocy .
p.s naturalnie że naturalne jest w cenie! ;)
Jestem strasznym leniem bo maluję się tylko na imprezy, a i to nie zawsze. Mam to po prostu w du…żym poważaniu :) O dziwo nie słyszę nieprzyjaznych komentarzy. Raz nawet, gdy miałam pełen make-up usłyszałam, że mam tak ładny naturalny kolor ust, że po co go przykrywam szminką. To było miłe :)
Pozdrawiam ze świata, gdzie kobiety nie malują się! Mieszkam od kilku lat w Belgii i mimo, że położona jest w Europie, Parlament, Unia etc, to … czuję się jakbym mieszkała tak gdzieś w centralnej Afryce. W porównaniu z Belgią nasz kraj nie dosyć, że piękny to jeszcze wszystko na bardzo wysokim standardzie, usługi , serwis, obsługa, ilość produktów i usług zawsze, będąc w Polsce mnie zadziwia! Jest popyt, jest podaż – wiadomo! W Belgii odwrotnie – tutaj niczego nikomu nie potrzeba, możecie sobie wyobrazić sobie kraj (mam na myśli kraje w Europie, bo w Afryce by mnie to nie zdziwiło) bez Sephory, Rossmanna, Tchibo? Nie ma ich bo nie ma popytu, ludziom tutaj nie zależy na tym jak wyglądają, jak mieszkają ani co robią ich dzieci. Na początku myślałam, że my, Polacy tak bardzo staraliśmy się dogonić Europę, że ją przegoniliśmy i to o kilka długości! Ale nie, teraz już wiem, że to, co teraz w Belgii nas dopiero czeka: ogólny marazm, postawa: nic mi się nie chce! Oni już przerobili (gdy my staliśmy w kolejkach po szarość) dbałość o swój wygląd, o bycie fitness, o dzieciaki co to z jednych zająć pędzą na drugie, o fajną chałupę, ba! nawet na własnym zdrowi już im nie zależy! Dzieci w przedszkolach odbywają drzemkę w butach!!! Dlaczego? Bo nie opłaca się im ich zdejmować! A co dopiero zadbać o swoje dłonie, paznokcie, subtelny makijaż! Oni już się napiekli własnego chleba, najedli ekologicznej żywności, wrócili do zupek chińskich! Serio! Bo im się nie chce! Więc już nie wiem czy wolę oglądać polską przedszkolankę, która przesadziła z ilością doczepionych rzęs ale bardzo się starała w domu rano przed wyjściem, czy wolę zaniedbaną belgijkę z tłustymi włosami i brudem za paznokciami… Zdaje się, że przyszło mi żyć w krajach dwóch skrajności. Może poszukam czegoś po środku? Trochę mi też tęskno za latami np. przedwojennymi, nie do pomyślenia było, żeby kobieta wyszła bez ułożonych włosów, rękawiczek, panowie kapelusze! Więc ta dbałość o siebie zanim się wyjdzie z domu (makijaż, etc) jest przejawem szacunku dla innych osób! Co myślicie?
Wiesz, że pomiędzy bielą a czernią jest jeszcze mnóstwo odcieni szarości? :)
A ja mieszkam w regionie Beneluxu i w ogóle nie postrzegam tak ani Belgii , ani Belgijek, a znam ich sporo….
Czy makijaż jest przejawem szacunku wobec innych? Nie uważam tak. Mogłabym raczej powiedzieć , że jest próbą stworzenia ułudy , że coś jest inne niż w rzeczywistości. Ale jest to temar bardzo złożony ( zaznaczam, ze sama nie wyjdę z domu bez przyciemnionych brwi i korekcji popękanych naczynek i jest to przejaw mojego braku pewności siebie, bo przecież nikogo nie skrzywdzilibym ich widokiem)wiec nie chce ciągnąć tej myśli. Owszem dbałość o higienę osobistą w takim stopniu, który umożliwi ludziom wokół nas oddychać swobodnie-tak. Ale wszystko ponadto to nasz wybór.
Nie namawiam nikogo do pójścia do opery w poplamionych jeansach, niemniej bądźmy szczerzy, nie byłoby toprzestępstwo.
A makijaż? Dzięki Bogo jest on moim prawem nie obowiązkiem…
Mieszkam obecnie w kraju, gdzie kobiety maluja sie na potege! Ach ten Kaukaz. Musze wygladac blado i dziwnie wychodzac z domu bez makijazu. Ba, na tle innych kobiet ja w makijazu wygladam jakbym go nie miala!
Super, ze jestes naturalna i nie widzisz problemu z pokazywaniu sie swiatu w wersji saute. Podoba mi sie pojawiajacy sie powoli trend naturalnosci (w tym lekkiego makijazu), podoba mi sie odchodzenie od komicznych brwi siegajacych polowy czola, rzes wywinietych az do brwi i wyrzezbionej konturowaniem twarzy. Mam nadzieje, ze ta moda na naturalnosc w koncu nastanie! I takie osoby jak Ty, pokazujace sie bez skrepowania w wersji bez make upu na pewno w szerzeniu sie mody na naturalnosc robia wiele dobrego!
[…] mam jakiejś ogromnej potrzeby, żeby malować się na co dzień. Makijaż często traktuję po macoszemu, ale lubię dobrze wyglądać bez niego. Pielęgnacja […]
No ,jak tak dalej pójdzie, to przestaniemy używać dezodorantów- naturalny zapach . Dbać o włosy – warstwa łojowa jest zdrowsza , a później dbać o zęby- kiedyś 40 latek to już dawno nie miał uzębienia. Ludzie , opamiętajcie się – makijaż to jeden z elementów dbania o siebie.
Mam szczęście , że mimo 56 lat nie mam zmarszczek, cieni pod oczami, plam . Mam idealną cerę , więc maluję tylko oprawę oczu, bo choć rzęsy mam długie i gęste, to niestety dość jasne.
Czasem też używam odrobiny pudru na nos, żadnych fluidów, podkładów, korektorów, tzw. baz pod makijaż. Wszyscy moi znajomi i przyjaciele twierdzą ,że wyglądam świetnie. Myślę że super dobry stan mojej skóry twarzy to zasługa właśnie NIE STOSOWANIA MAKIJAŻU. Skóra oddycha, nie wchłania chemii i konserwantów które są przecież w każdym prawie kosmetyku.
Dzisiejsze młode dziewczyny trują swoją skórę od wczesnej młodości, i dlatego ich skóra cierpi. Naprawdę , powinny bardzo ograniczyć kosmetyki, i po paru tygodniach i skóra im podziękuje.