18 kompromitujących faktów o mnie na moje 18-te urodziny!
Wczoraj miałam urodziny, co skrzętnie przemilczałam, bo w pewnym wieku kobieta woli się już swoimi urodzinami nie chwalić. I choć nie obchodziłam ich jakoś hucznie – tak po prawdzie od kilku lat nie obchodzę ich wcale! – z okazji mojego święta postanowiłam popełnić ten wpis. Trochę na poprawę humoru. Sobie, ale również tobie, bo jeśli myślisz, że jako jedyna masz jakieś dziwactwa – jestem ciekawa, co powiesz na to???
18 kompromitujących faktów o mnie:
1. Jako niemowlę byłam typowym hajnidkiem. Ponoć płakałam non stop, od pierwszej sekundy swojego życia gdzieś tak do drugich urodzin. Zawsze myślałam, że rodzice przesadzają z tymi mrożącymi krew w żyłach opowieściami o mnie, ale potem urodziłam syna, który okazał się taki jak ja… Karma is bitch.
2. Byłam ślepa. W dzieciństwie tak dużo czytałam, że szybko dorobiłam się ogromnej wady wzroku. Ponieważ moje okulary przypominały denka od słoików do musztardy, kiedy tylko skończyłam 21 lat, przeszłam laserową korekcję wzroku. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaka to radość dla osoby, która nie widzi wyciągniętej przed siebie ręki, obudzić się rano i zobaczyć to, co za oknem! Dlatego też dzień zabiegu zaliczam do najszczęśliwszych dni mojego życia. Tak, w moim osobistym Rankingu Szczęścia wyprzedził nawet dzień, w którym urodziłam dzieci czy wzięłam ślub.
3. Mam bardzo mocne włosy i paznokcie. Tak mocne, że na włosach łamię grzebienie, a na paznokciach nożyczki. Zawsze, kiedy przeklinam w trakcie zabiegów pielęgnacyjnych, do łazienki zagląda Piotr i pyta, czy zapisać mnie na manicure oraz pedicure do… Stolarza.
4. Ponieważ moje włosy totalnie mnie nie słuchają, ja również nauczyłam się je ignorować. Nigdy ich nie układam, po prostu wstaję i idę w świat. Co pewnie widać na zdjęciach ;). Wiem, że są kobiety, które latami myślą, czy skrócić włosy o centymetr albo przeżywają zmianę koloru o dwa tony… Totalnie mnie to nie dotyczy! Nigdy nie przeżywam nowej fryzury. Odrosną. Albo nie. Tak czy siak na pewno będą się układać fatalnie, więc… Whatever.
5. Mój mąż znalazł mnie na Naszej Klasie i tam też umówiliśmy się na pierwszą randkę.
6. Nie jestem sentymentalna. Kiedy Piotr wczoraj przyniósł mi bukiet róż, zapytałam tylko: „A nie szkoda kasy?”. Nie pamiętam o cudzych urodzinach i nie mam pretensji, kiedy ktoś nie pamięta o moich. O rocznicach i imieninach nawet nie wspomnę! Nie mam pojęcia, kiedy jest Piotra, ani kiedy imieniny obchodzi mój syn. Nigdy nie złożyłam im z tej okazji życzeń. O Kostce pamiętam, bo ma imię po babci, a dla babci takie święta są ważne, więc staram się jakoś ogarnąć, ale nadal zdarza mi się, że Barbórki mylę z Mikołajkami…
7. Wszystko przez to, że mam matematyczną dysleksję. To jest tak, że mylę ze sobą cyfry oraz ich wielokrotności (3 z 6 oraz z 9), a 13 to dla mnie to samo co 31. Pamiętam, jak kiedyś przed tablicą pani od matematyki na mnie krzyczała, że nie potrafię wykonać prostego działania, po czym dała mi kalkulator, a mi ze stresu te wszystkie liczby wirowały przed oczami i źle je wstukiwałam, więc usiadłam nie tylko z jedynką, ale jeszcze okryta niechlubną sławą jako ta, która nawet z kalkulatorem nie potrafi nic obliczyć. Z tego powodu moja praca magisterska dotyczyła dysleksji właśnie, bo doskonale potrafię zrozumieć osoby, które na nią cierpią. Dostałam za nią szóstkę (wiem, że na studiach nie ma szóstek, ale ja właśnie taką ocenę mam wpisaną w indeks). Kończyłam też studia podyplomowe w tym temacie i gdyby nie blog, pewnie teraz pracowałabym z dziećmi ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się. Bardzo się denerwuję, kiedy ktoś mówi, że dysleksja nie istnieje.
8. Przez problemy z matematyką nie próbowałam zdawać na architekturę wnętrz. Mój tata jest po polibudzie i nie uznaje architektów po ASP, więc nawet nie wspominałam w domu o takim pomyśle, choć do dzisiaj czuję, że minęłam się trochę z powołaniem.
9. Kiedyś całe dni spędzałam na forum budowlanym. To właśnie stamtąd mam pierwszych czytelników, bo mój wątek był dość popularny, a z niektórymi dziewczynami mam kontakt do dziś!
10. Jestem nieśmiała. Za każdym razem, kiedy poznaję nowych ludzi, to zacinam się bardziej niż moja dwulatka! Przez to prawie nic nie mówię i uchodzę za osobę zimną, wyniosłą. Taka trochę Królowa Śniegu, ale to totalnie nieprawda! Co ciekawe – przed kamerą cała moja nieśmiałość znika. Chyba nie zdaję sobie do końca sprawy, że ktoś to w ogóle ogląda i czuję się, jakbym gadała sama do siebie.
11. Ponieważ nie gadam z innymi (wstydzę się), gadam do siebie. Non stop. Od małego. Teraz już raczej w myślach, ale zdarza mi się powiedzieć jakieś zdanie głośno, na przykład na ulicy albo w tramwaju i wtedy ludzie dziwnie na mnie patrzą.
12. Mam bardzo bujną wyobraźnię. Tak bujną, że jak sobie coś wymyślę, to czasami wydaje mi się, że to się zdarzyło naprawdę. Potrafię np. nie odzywać się do męża rano, bo widziałam przed snem, że flirtował z jakąś obcą kobietą i zabolało mnie to tak bardzo, że nie potrafię mu szybko wybaczyć, nawet jeśli działo się to tylko w mojej głowie. W czasie kłótni Piotr często to wykorzystuje i np. wmawia mi, że sobie to wymyśliłam, nie powiedział tego czy tamtego, ale ja przecież wiem, jak było naprawdę. Nie jestem żadną wariatką!
13. Jeszcze bardziej niż z obcymi nie lubię rozmawiać przez telefon. Za każdym razem, kiedy mam coś załatwić telefonicznie, przekładam to i odkładam, więc w efekcie wszystkie sprawy telefoniczne załatwia za mnie mąż. To on dzwoni do mojego banku, a nawet… Umawia mnie na wizytę do ginekologa.
14. Nauczyłam się pływać w podróży poślubnej, a wcześniej przez rok pływałam z makaronem. Tak, wiem, wiocha. Ale od tego czasu pływanie jest jedną z moich ulubionych aktywności, więc jestem najlepszym dowodem na to, że nigdy i na nic nie jest za późno!
15. Nie potrafię tańczyć. Totalnie. Dlatego nie mieliśmy typowego wesela, bo prędzej bym umarła niż wyszła na środek i cokolwiek odtańczyła. To jest mały dramat, bo na przykład Piotr uwielbia tańczyć i jest w tym całkiem dobry, a przeze mnie na imprezach musi tańczyć… Z kolegami.
16. W podstawówce byłam fanką Spice Girls. Z koleżankami założyłyśmy nawet funclub tej grupy i śpiewałyśmy „Wannabe” w czasie szkolnych mini playback show.
17. Koleżanki w szkole nazywały mnie „księżniczką”. Małpy. Nie wiem skąd ten przydomek, ale Piotr mówi, że miały rację!
18. Nie mam pojęcia, ile lat skończyłam! Nie wiem, czy to wynika z mojej dyskalkulii czy po prostu wypieram pewne fakty dla własnego zdrowia psychicznego, ale jakby ktoś mnie zapytał znienacka w jakim jestem wieku, to zawsze powiem: 25! Dopiero potem muszę przypomnieć sobie datę urodzenia i obliczyć, ale że 1984 myli mi się z 1948 i 1988… Zanim się doliczę, mijają całe wieki i tak sobie żyję w błogiej nieświadomości… ;)
Ja już zdradziłam kompromitujące fakty o mnie, czas więc na ciebie! Jak to mawiała moja koleżanka z podstawówki (pozdrawiam Oliwia!): „Każdy z nas ma jakiegoś grzyba”. Wystarczy, że zdradzisz tylko jedną rzecz! Żeby nie było, że tylko ja jestem takim dziwakiem…
kombinezon – Zara
rajstopy – Calzedonia
kolczyki – Lilou
buty – Ecco
Hi, hi, sporo nas laczy, sporo nas dzieli. Co nas laczy to hajnid, niesmialosc, niechec do telefonow (walcze przez cale zycie), nie wiem, czy u Ciebie jeszcze aktualne, ale u mnie ciagle: brak prawka, wlosy (ale nie paznokcie), wyobraznia i nieswiadomosc wieku ;), aha i chyba tez brak talentu do w-fu, no i alergie i atopowe zapalenie skory. I podobnie z datami, urodzinami etc. Jestem byc moze jedyna kobieta, ktora nie obraza sie, ze On zapomnial o dacie slubu, bo… sama o tym zapomnialam
Myslisz, ze te oczy to od czytania? Bo ja tez pochlanialam ksiazki, gazety, instrukcje, wszystko, a wzrok mam sokoli do dzis (odpukac).
Co nas dzieli – dyskalkulia (ja przeciwnie, mam zdolnosci w tym kierunku i bedac dzieckiem nie rozumialam naprawde, jak mozna nie rozumiec matmy, bo dla mnie bylo to jasne). Kiedys dobrze plywalam, kiedys dobrze tanczylam, choc nigdy „zawodowo”. Natomiast nie umiem urzadzac wnetrz zupelnie, co wiecej, nie mam do tego serca nawet, ale co ciekawe wiele moich przyjaciolek, czy dobrych kolezanek ma dryg do tego.
Ja zawsze jakos odstawalam od normy, i czesto bez mojego aktywnego udzialu. Na przyklad mam duza stope (kiedys 41, teraz raczej 42) i byc moze posiadam najmniej par butow w tej szerokosci geograficznej, bo kupione nosze do zdarcia. Mam szczeline miedzy zebami i jako dziecko niechetnie sie usmiechalam i do tej pory uwazam, ze wygladam idiotycznie usmiechajac sie (ale uwielbiam sie smiac, przy czym wygladam jeszcze gorzej). Z mojego bycia w dziecinstwie niejadkiem z niedowaga nic dzisiaj nie widac, niestety. Chociaz nie mam pamieci do dat urodzin, mam swietna pamiec do faktow. Opowiedz mi cos raz, o kuzynce szwagra Twojego meza, a za 10 lat Ci powtorze. Ale nie pokazuj mi jej prosze na zdjeciu – nie rozpoznaje twarzy. Musze spotkac jakas osobe minimum 3 razy, zeby ja rozpoznac (bez gwarancji). Nie obraz sie wiec, jesli, jesli kiedykolwiek sie spotkamy na zywo, nastepnym razem nie pozdrowie Cie na ulicy. To nie jest zlosliwosc z mojej strony. Ale jesli kiedys wspomnisz na przyklad mimochodem, ze lubisz powiedzmy czekoladki marki tej a tej, byc moze dostaniesz je nastepnym razem, bo nosze w glowie liste prezentow. Mam tez radar wyczuwajacy np. romans biurowy jeszcze przed wszystkimi plotkami i zdarzylo mi sie w zyciu kilka tak dziwnych rzeczy, ze nie moze to byc przypadek (ale nie zajmuje sie zadna ezoteryka, badaniem aury etc.).
Jako dziecko chcialam byc clownem na wrotkach, potem dlugo weterynarzem, a germanistyke wybralam, bo… chcialam bezkarnie czytac.
Prawko! Nadal nie mam prawka! I też totalnie nie pamiętam daty ślubu (22, 23? 26? 2010? 2011? Wiem tylko, że lipiec, bo to niezwiązane z liczbami), ale mam taki myk, że wpisuję w Google: „Zamach Utoya” no i wyskakuje mi data naszego ślubu, bo to niestety w ten sam dzień było.
Żeby było śmieszniej, mam przyjaciółkę z dzieciństwa, która świat porządkuje sobie liczbami. Ja jej opowiadam zdarzenie, ona mi na to: „To było 15 maja 2010 roku!” :)
Co do wady wzroku to nie mam pewności, że to przez czytanie. Ale nikt w mojej rodzinie (najbliższej i dalszej) nie nosi okularów (więc nie genetyka), to również nie przez ekrany, bo pierwszy komputer stanął w naszym domu, jak już nosiłam grube okulary :) a w tv oglądałam co najwyżej dobranocki (nic innego nie było!). Jednakże dziwnym trafem wzrok zaczął mi się psuć akurat wtedy, kiedy zaczęłam czytać (od 7 roku życia przez cały okres dojrzewania – potem wada się ustabilizowała, dlatego z zabiegiem czeka się do 21. roku życia). Okuliści nawet sami sugerowali, że to może być przez to, ale kto to wie tak naprawdę? Może Czarnobyl, może coś innego?
Muszę, po prostu muszę – powikłania poszczepienne? :)))
Ja zrobiłam prawko dopiero niedawno. Przez 11 lat nie szłam, bo bałam się. Nie egzaminu ale tego, że kogoś zabiję. Jeżdżę od lipca zeszłego roku i to uwielbiam! Z telefonami mam dokładnie tak samo. Co do ocen na studiach: tak, nie ma szóstek. Ale średnia powyżej 4,91 (wszystkie oceny ze studiów, praca mgr na 5 i obrona na 5) na UŚ (na innych uczelniach chyba też) powoduje, że na dyplomie widnieje ocena celująca,? sprawdziłam to w 2014 na sobie ?
tekst ze stolarzem ekstra ?pozdrawiamm
13 to o mnie w 100%!
„No weeeź zadzwoń, ja nie umiem” ?
Z tym dzwonieniem przez telefon mam identycznie! :D Tak samo z poznawaniem nowych osób – jestem raczej nieśmiała (chociaż zdecydowanie wolę załatwiać sprawy osobiście niż dzwonić). A do tego mam typowy bitch face co w połączeniu z nieśmiałością powoduje, że ludzie uważają, że zabijam ich wzrokiem, kiedy ja nawet nie zwracam uwagi na to, że są w pobliżu i myślę zupełnie o czym innym :)
No dokładnie! Też często słyszę: „Ale ty mnie chyba nie lubisz?” albo: „Coś się stało, zrobiłem ci coś?”, bo mam nieobecny wzrok, który odpłynął w trakcie rozmowy w większym gronie gdzieś tam daleko :)
PS Piotr też mi zawsze mówi, że mam bitch face :)
Z dzwonieniem tak mam, bo wydaje mi się, że przeszkadzam. Zadzwonię do stomatologa i co? – on na pewno teraz boruje, a ja niby taka księżniczka muszę akuuurat dzwonić, sic.
A ja chyba trafiłam do Cienie z bloga Kasi Tusk (sierpień/wrzesień 2013)???? Czytałam komentarze i zainteresował mnie, kobietę w pierwszej ciąży, nick Kukamamuniu. Boże ile to już lat…. BTW. Od 5lat nieprzerwanie mam 25 lat, mimo że z liczbami i matematyką nigdy nie miałam problemów ?
Aaa, to był totalnie początek! Bo blog powstał w lipcu :) mega, że ciągle tu jesteś! <3
Tak, to był początek. Przeczytałam jednym tchem wszystkie dostępne posty i tak zostałam? <3
Nie umiem pływać, nienawidzę rozmów telefonicznych, myla mi się roki urodzenia moich dzieci ?bo co to za rocznik 2000(cos). Czasem gadam do siebie bo przecież CZASEM TRZEBA POROZMAWIAĆ Z KIMS INTELIGENTNYM ?????
bardzo mi się podoba to że Piotr może się realizować w tym co mu dobrze idzie taniec A że z chłopami? A kto faceta tak zrozumie jak drugi facet? no chyba nie Księżniczki? ;) znowu podkreślam rajstopy odjechane! dziękuję za ten szczery pełen dystansu do siebie zestaw 18 wspaniałych. Wygrywasz więc ja o sobie nic :) pozdrawiam Asia
Aaa zapomnialam wszystkiego dobrego z okazji 18 stki!
Tak samo mam opory przed dzwonieniem, mąż czasem wręcz zmusza mnie bym zadzwoniła po pizzę i się nie wyglupiała.
Dodatkowo jestem nieśmiała, nie tylko wśród nowo poznanych osób, czasem nawet wśród znajomych siedzę cichutko i tylko się przysługuje zależy od dnia.
Lubię przyglądać się ludzią, często mąż mnie upomina, że się bezczelnie gapie, ale ja robię to nieświadomie poprostu interesuje mnie jak inni radzą sobie z życiem.
Uwielbiam czytać, kiedy czytam przenoszę się w wyobraźni w inny świat, a gdy skończę jakąś pozycję, czuję pustkę.
Nigdy nie pamiętam czy zamknęłam drzwi od domu.
Jem mało mięsa, dodatkowo jak się już skuszę, niedaj Boże bym znalazła jakiegoś „chachoła” od razu mam odruch wymioty i jedzenie na tym się kończy.
Lubię wyciskać sobie pryszcze…
Chyba mało kto potrafi się powstrzymać!
Nienawidzę gadać przez telefon i nie ma znaczenia czy to ktoś obcy czy rodzina. Za umawianie wizyt też zabieram się jak pies do jeża. Jeśli się uda wyręczyć partnerem, to alleluja!! Jeśli nie.. Prędzej pojadę osobiście do biura, przychodni, sklepu, szkoły, informacji niż zadzwonię ? wisienką na torcie jest fakt, że do moich obowiązków w pracy zalicza się m. in. obsługa klienta PRZEZ TELEFON! Zamawianie towaru PRZEZ TELEFON, kontakt z kierowcami PRZEZ TELEFON ?
A mam jedno takie ‚creepy’ dziwactwo, że często w nocy gdy wszyscy śpią, wymyślam różne katastroficzne sytuacje :
Pożar, włamanie, napad, powódź, wojna itd. I wymyślam plany ucieczki i ratunku… Chcę być przygotowana ?
Ja przed snem też mam mnóstwo dziwnych myśli, przez które nie potrafię zasnąć!
Ale pocieszę cię, bo gdzieś ostatnio czytałam, że to cechuje wielkie umysły :) tzn. im bardziej człowiek inteligentny, tym ma większe problemy z zasypianiem, bo nie potrafi tak po prostu „wyłączyć” głowy i snuje różne scenariusze :)
Z tym punktem 8 to tak tak.. Dom piękny samych pięknych chwil w nim życze z okazji tej 18 ?
Miała być buźka a nie znak zapytania haha
Dziękuję! Tak, wiem, wywala mi znaki zapytania zamiast emotikon i nie potrafię tego ustawić!
Wyszło jakbym kwestionowala Twoja 18tke z tym znakiem zapytania ha hah
Ja totalnie nie mam wyczucia rytmu, więc taniec w parze odpada i śpiewać też nie umiem. Na szczęście mąż też nie tańczący, więc się zgraliśmy ;) Co do telefonów, to moja niechęć do rozmów dziwi wszystkich, bo nawet z psiółkami nie lubię gadać przez telefon. :| Nie cierpię długich paznokci – z jakiegoś powodu budzą u mnie obrzydzenie (nawet te zmalowane). No i jeszcze: wspomniałaś o wyobraźni. Ja mam tak realistyczne sny, że kiedyś zrąbałam męża za jego flirt, który mi się przyśnił :D
Moje dziwactwo to obsesyjne sprawdzanie drzwi od domu przed snem, czy sa zamkniete. Nawet u rodzicow to robie jak ich odwiedzam raz na rok. Zaraz skoncze 37 lat i nadal sie czerwienie, choc zdecydowanie mniej niz jeszcze kilka kat temu:) Kiedys duzo mowilam przez sen i pońoc zgrzytalam zebami (bleh)! Wiele lat prowadzilam pamietniki. Po latach jako dorosla kobieta przeczytalam je i chcialam je zniszczyc, bo bylo mi strasznie wstyd za wiele swoich mlodzienczych przemyslen. Na szczescie mama powstrzymala mńie przed tym. Ponoc z mojej twarzy mozna wszystko wyczytac i nie ukryje jesli z czyms sie nie zgadzam czy cos mi sie nie podoba.
Zgrzytanie zębami przez sen dotyczy i mnie :) co prawda Piotr się nigdy na nie skarżył, ale każdy dentysta mi mówi, że zjadam własne zęby, bo prawdopodobnie właśnie nimi zgrzytam i że to jest związane z napięciem i stresem. To by się zgadzało, bo totalnie nie potrafię się zrelaksować, a to znowu wyszło na zajęciach jogi, gdzie wszystkie ćwiczenia wykonywałam bez problemu poza… Relaksem :) choć instruktorzy bardzo się starali, żebym puściła napięcie z barków czy twarzy. No nie umiem i już!
Pamiętniki też pisałam – mam w szufladzie zapisane grube zeszyty, do których nawet nie zaglądam, bo nie chcę tego czytać. Z góry wiem, że musiałam tam wypisywać bzdury :)
Co do twarzy, to ja mam zawsze kamienną – przez co nieznajomi uważają, że jestem Królową Lodu, ale to znowu może być związane z wiecznym napięciem i koło się zamyka :)
Nie mam w zwyczaju komentować, raczej jestem wszędzie czytająca ? ale: na Twojego bloga trafiłam lata temu właśnie z ?tego? forum budowlanego. Czytałam go namiętnie swego czasu (chyba też się rozminęłam z powołaniem, uwielbiam zmiany w domu) i lubiłam m. in. Twój wątek. Potem wspominałaś o pisaniu, pojawił się blog i przeszłam tutaj. Wracam i zaglądam systematycznie, choć nie co dzień ? ślepa jestem nadal (pochłaniałam książki jako nastolatka) – niestety mój okulista odradza mi operację hlip, hlip ? zamykam się przy obcych osobach, jestem spięta i często mam poważną wtedy minę – niektórzy przez to myślą, że wredna baba ze mnie. A załatwianie prywatnych spraw przez telefon przyprawia mnie o ścisk żołądka. Wolę 100 razy napisać. O dziwo, kiedy dzwonię służbowo już jest mniejszy stres ? A co do wieku to zatrzymałam się na 27 ? nie wiem czemu – chyba do tego czasu nie miałam problemu z podaniem wieku na ?wyrywki?, kolejne już musiałam się zastanowić i obliczyć ? moje najbliższe otoczenie tak dobrze to zna, że np. syn (13,5 lat) zapytany przez znajomych o mój wiek zawsze z uśmiechem odpowiada 27 ? No i bywam straszliwie pamiętliwa, potrafię nagle wypomnieć coś z przed tygodnia o czym już nikt noe pamięta nawet…
Uwielbiam tańczyć i nawet jako tako mi to wychodzi, niestety lubię też śpiewać, ale tego daru już nie otrzymałam – staram się śpiewać jak nikogo nie ma. Dzieciaki i mąż zawsze proszą żebym przestała jak się zapomnę przy nich ?????
[…] ją rozpoznać? Jako że problem dotyczył mnie, mogłabym o tym napisać podręcznik! Pierwszy sygnał ostrzegawczy jest wtedy, kiedy dziecko […]
Znalazłam twojego bloga kilka dni temu. Czytam po kolei wszystkie posty i strasznie się cieszę, że tyle ich.
W wielu kwestiach podzielam twoje zdanie, szczególnie tych dotyczących macierzyństwa i cieszę się, że nie jestem w tych poglądach sama. Blog jest śliczny pod względem estetycznym, zdjęcia są super, ty jesteś piękną i mądrą kobietą. Pod tym urodzinowym postem składam Ci życzenia powodzenia i szczęścia na długie lata. Pisz dalej.
Dziękuję bardzo! <3
Ja też nauczyłam się pływać w podróży poślubnej dopiero( miałam wówczas skończone 25 lat) i to w ciągu 2 czy 3 dni. I od tej pory uwielbiam pływać.
Ja również rocznik 84, będąc w liceum, w czasach kiedy w łazience do czytania były tylko etykiety od chemii gospodarczej, czytając składy proszku rozkminiałam wzory chemiczne poszczególnych związków i najbardziej rajcowały mnie estry… Teraz oglądając Narcos, wiem że tą pasję do chemii można było wykorzystać w lepszy sposób ?
Kiedyś czytałam, że z tą niechęcią do telefonów to jakiś psychiczny defekt czy zaburzenie. Ale nie pamiętam, oczywiście. W każdym razie mam to na pewno. Wstydzę się, że mój mąż mnie umawia absolutnie wszędzie… Ech! Prawka nie mam też, kompletnie nie pamiętam w którym roku kończyłam studia ani kiedy coś się wydarzyło. Gdybym miała zeznawać w sądzie byłabym najgorszym świadkiem ever. Powtarzam to od wieków. Na domiar złego mam silną potrzebę kontroli wszystkiego. To jest mega dołujące, bo jest to cecha, która doprowadza mnie do szału u mojej mamy. Tak totalnie! Tak się zaczetrzewiam niemiłosiernie, kiedy sprawdza wszystko i oblicza mililitry zjedzonego żarcia przez moje dziecko i prawie centymetry kupy… A jak potem sobie uświadamiam, że odziedziczyłam tę cechę po niej, to się wkurzam jeszcze bardziej. Choć walczę! Codziennie coraz bardziej. No i klnę dużo, kiedy mogę. Czasem muszę się powstrzymywać, żeby nie wypalić w nieodpowiednim miejscu, bo jednak nauczycielce wypada raczej średnio ;) Co roku obchodzę osiemnaste urodziny. I gdyby nie Czarnobyl, to pewnie też bym nie wiedziała ile mam lat. Dzięki niemu mogę sobie sprytnie obliczyć. Chociaż tyle dobrego. No i potrzebuję uwagi. Przestaję mówić, gdy widzę tzw.”rybie oko” u słuchacza. Szlag mnie jasny trafia. W ogóle chyba wszyscy mnie denerwują ciągle :) ;) Uchodzę za osobę łatwo nawiązującą kontakty, otwartą, rozgadaną taki prawdziwy sangwinik, ale w rzeczywistości
szybko tracę cierpliwość do niektórych typów ludzkich. Taki typ :D
Pozdrawiam Cię serdecznie.
A.
Ilona, od czytania (z pasji) i sprawdzania (z pasji narzuconej :) ) jestem coraz bardziej ślepa. W wieku 44 lat dowiedziałam się, że mam do tego astygmatyzm.
Jestem polonistką dyslektykiem. Jako dziecko, w wieku 7-8 lat potrafiłam ekspresowo nauczyć się czytankę na pamięć, z czytaniem już tak dobrze nie było – za nic nie potrafiłam zapamiętać, jak te litery ze sobą łączyć. Nauka czytania była dla mnie męką i okupiona została wieloma łzami i wstydem. W końcu opanowałam tę sztukę i kocham czytać. Problem stanowią teksty obcojęzyczne i trudności w nauce języków obcych. Dysleksję zdiagnozowałam sobie sama na studiach, kiedy na zajęciach mieliśmy o różnych dysfunkcjach – to był początek lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Pamiętam, że wtedy odetchnęłam z ulgą i stwierdziłam – „Nareszcie wiem, co mi było/jest”.
Z datami też miewam problemy – o ważniejszych przypomina mi siostra… To chyba tyle.
Żyj szczęśliwie :)
Dziękuję!
Pływać nie potrafię nadal. Obawiam się, że nie przyjdzie u mnie na to czas :D jestem mistrzynią kuchni, szybko przyswajam nowe przepisy, świetnie przyprawiam na oko nawet rzeczy, których nie jem, bo nie lubię, za to… Totalnie nie potrafię piec ciast. Nicholery. Nie mam do nich wyczucia, i nigdy mi nie wychodzą!
Podobno często wmawiam mojemu niemężowi, że o czymś mu mówiłam, choć wcale tego nie powiedziałam. Wierzę mu tylko dlatego, że mama i siostra kilka razy też mnie na tym złapały :D
Mam umysł matematyczny, łatwo obliczam daty, łączę je do danych sytuacji, świetnie radzę sobie z liczbami, łatwo przekształcam wzory, ale… Mam ogromny problem z uczniem się czegoś na pamięć, więc bez tablic matematycznych za wiele w dziedzinie matematyki bym nie osiągnęła :D
Nie mam prawa jazdy, bo… Nadal nie zdałam teorii w WORDzie. Nie wiem, czy to kwestia braku umiejętności nauki na pamięć na teorie (bo praktycznie na ulicach jeżdżę wg instruktora świetnie), czy stres egzaminowy, ale no nie moge i już :D
Z tych najdziwniejszych to chyba tyle :D
Bo często przepisy do ciast są z błędami albo właśnie składnik innej firmy (mąka) zachowuje się inaczej (trzeba dodać więcej lub mniej). Ale żeby zauważyć, że nie ta konsystencja wyszła, trzeba było już upiec ileś tam ciast!
Wiem, bo zawsze dzwonię do mamy i ona mi wtedy podpowiada: „Nie, Ilona, nie dodawaj całych jaj jak w tym przepisie, tylko oddziel białka od żółtek, białka ubij, żółtka zamieszaj z cukrem” albo: „podaruj sobie ten przepis, z tego nic nie będzie, dam ci swój”. W każdym razie ja też nie piekę, bo mnie to przerasta.
Z tym niemówieniem o wszystkim to akurat Piotr u nas tak ma. Odbiera telefon, mówi: „Aha, dobrze”, odkłada, a tydzień później w niedzielę rano dowiaduję się, że jedziemy na obiad do teściowej. „Przecież ci powtórzyłem!” – twierdzi mój mąż. Teraz już na wszelki wypadek po każdym telefonie pytam go: „Czy na pewno nie musisz mi przekazać czegoś ważnego?”. Albo dzisiaj. Po 18 wraca z dzieckiem od dentysty, dzwoni i mówi: „Szykuj się, podjadę i ruszamy do restauracji”. A ja w wannie, maska na włosach i twarzy, piżama uszykowana… „Przecież ci mówiłem, że chcę cię zabrać! Na pewno mówiłem! A może tylko pomyślałem?” :D
A ja mam 35 lat i już tego nie ukrywam. Do tego od roku czuje się stara do potęgi. Prawka nie mam i co chwilę odkładam zapis na kurs. A to zima(no śniegu po pas w Wielkopolsce). A to dzieci chore, a to, a tamto. W sumie już mi się odechciało tej wygody. Zresztą ze mnie kierowca….. albo trzymam kierownicę i nikt mi jej nie zabierze, albo patrzę przed siebie, albo zmieniam bieg. Ostatnio dowiedziawszy się,że też nie masz. Mówię do męża podczas kolejnej próby nakłonienia mnie do realnego stworzenia zagrożenia w ruchu lądowy,że jak Ilona zrobi to ja też pójdę.???? Kto to jest do cholerny Ilona?? Się nie dowiedział a ja mam spokój.
Haha, to tego prawka też może się nie doczekać :D
Każdą rozmowę przez telefon poprzedzają długie przygotowania (niestety mój mąż nie jest tak wyrozumiały). Pamiętam kiedy kto ma urodziny, imieniny, pamiętam daty ślubów, no ale akurat w ten dzień zapominam o wysłaniu choćby smsa. To z tą nieśmiałością i poznawaniem nowych ludzi to też prawda. Gdy już się odważe nagle wielkie zdziwienie, że w sumie to nawet miła jestem. A od siebie dodam jeszcze, że nie wypije gorącej herbaty (zawsze musi być 3/4 wrzątku, 1/4 zimnej wody), boję się ludzi przebranych za wielkie maskotki, nie wypije zupy z kubka (zawsze muszę mieć łyżkę), a chore gardło lecze lodami ? Dobrze nie być samemu w swoich dziwactwach ??
Spotkalam kiedyś Panią z rodziną w jednej z poznańskich galerii, weszłam z synkiem do strefy, gdzie dzieci się bawią a rodzic może zjeść coś w tym czasie, patrzę a tam Pani Ilona z rodziną, którą od jakiegoś czasu czytam z przyjemnością. Pomyślałam, że się odezwę, no ale Pani siedziała z kamienna twarzą, mąż również, dzieci coś oglądały i w sumie się nie odezwałam, czego do dziś żałuję. Może jeszcze kiedyś Panią spotkam…Wszystkiego naj, mi też spłonęła sala 3 tyg. przed weselem, to było Młyńskie Koło na Antoninku…również gadam do siebie, chociaż synek zaczyna juz dziwnie na mnie patrzeć…