Wyznania Leniwej Matki. Może dołączysz do klubu?
Czasami słyszę, że jestem leniwa. Nie kulę się po tej informacji ze wstydu, tylko podnoszę jeszcze wyżej głowę. Co wkurza innych, bo w naszym kraju kobieta nie czeka, aż mąż zrobi jej obiad. Wręcz przeciwnie, wszystko zawsze robi sama. Gdy tylko zostaje matką, zaczyna żyć dla rodziny – i przestaje dla siebie. I nigdy przy tym nie narzeka, bo przecież to szczęście największe opiekować się innymi. Kto w ogóle ma czelność myśleć o sobie? No więc ja. Wcale nie mam zamiaru przepraszać za to, że na drugie imię nie mam: Poświęcenie. Fajnie być Leniwą Matką! Przekonaj się dlaczego, a jestem pewna, że szybko dołączysz do naszego klubu! A może już w nim jesteś?
WYZNANIA LENIWEJ MATKI:
1. Moje motto brzmi: „Nie muszę być idealna!”.
„Dzisiaj wstałam o 5 rano, przebiegłam 10 km, potem pracowałam i równocześnie bawiłam się z moimi maluchami. Ugotowałam obiad, posprzątałam cały dom, odrobiłam z dziećmi wszystkie zadania nadesłane przez panią, a na końcu położyłam je spać, wymalowałam się, wystroiłam i zasiadam właśnie do randki z mężem.
To niesamowite, jak łatwo być idealną matką – wystarczy kłamać!”
Napisałam jakiś czas temu na moim Facebooku. Zdania na temat „idealnych” mam nie zmieniłam!
PRZY OKAZJI ZAPRASZAM TEŻ NA MÓJ INSTAGRAM!
2. Nie znam PESEL-ków moich dzieci.
Podobno to grzech. Ale nie w moim osobistym dekalogu!
3. Na kwarantannie moje dzieci chodzą spać o 22, a nie o 19.
Ja wiem, że są rodzice, którzy cenią sobie wolne wieczory. I spoko, szanuję to. Dopóki nie chcą organizować moich! Bo to, że ich dziecko chodzi wcześnie spać, nie oznacza wcale, że są lepiej zorganizowani. Tylko, że lubią wstawać o świcie.
A my akurat wolimy sobie pospać do 10 :).
4. Bez kitu! Kocham przedszkole (i szkołę)!
A kiedy słyszę, że ktoś za nimi teraz tęskni, to widzę rodzica zmęczonego tą sytuacją, gdy godzić musi codzienne obowiązki z pracą oraz zdalnym nauczaniem. A nie zmęczonego swoim dzieckiem!
Czas to sobie wyjaśnić raz a porządnie.
Placówki są fajne. Dorosły może zająć się swoimi sprawami, podczas gdy dziecko jest super zaopiekowane. To zdrowe. I potrzebne obydwu stronom.
5. Nie odrabiam zadań domowych z synem.
Ponieważ to jego zadania domowe. Ja już swoje odbębniłam! Wychodzę z założenia, że jeśli nie zrobi czegoś na czas, to on będzie świecić oczami przed panią i może – następnym razem – już nie zapomni?
6. Zamiast ślęczeć i uczyć syna czytać, proszę, żeby poczytał siostrzyczce.
Czyta również te wszystkie polecenia na ekranie, które pojawiają się, gdy wybiera grę na PS albo bajkę na Netflixie. Bo mi się nie chce za każdym razem podchodzić do telewizora.
Czyta menu w Macu i napisy na opakowaniach, kiedy wybiera swoje zamówienie, sok w sklepie albo płyn do kąpieli. Jeszcze nie chodzi do szkoły, ale idzie mu lepiej niż mi w pierwszej klasie (tak, rodzice siedzieli ze mną nad książkami).
7. Nie zmuszam się do zabawy z dziećmi.
Czasami pogram z nimi w grę planszową. Albo poskaczę na trampolinie, zabiorę na piknik lub rower. Ale udawać, że jestem króliczkiem i przykicałam na bal do misiów? Kaman! Mam 36 lat. A dzieci do zabawy potrzebują innych dzieci, wcale nie dorosłych.
8. Kiedy moje dziecko mówi: „Nudzi mi się!” nie wymyślam w popłochu zabawy.
Tylko stwierdzam ze spokojem: „Idź do pokoju i znajdź sobie zajęcie”. I wiesz co? Zawsze znajduje! O wiele lepsze niż ja bym potrafiła.
9. Nie kupuję wielu zabawek.
Życie mi jeszcze miłe i nie mam zamiaru całymi dniami zbierać ich po całym salonie!
Co oczywiście nie oznacza, że co wieczór zbieram zabawki, które już mamy. Robimy to co kilka dni. A raczej – moje dzieci to robią. Bo – jak pisałam wyżej – to one się nimi bawiły, nie ja!
10. Nie wybieram ubrań dzieciom ani nie pomagam im ich włożyć.
Wolę o poranku wypić ciepłą kawę. Zresztą, same świetnie potrafią się ogarnąć! Barbara wyskakuje wtedy w spodniach w cętki, sukience w kwiatki, kasku i jednej rękawiczce, ale hej!
Jeśli ktoś na ulicy ma z tym problem – to jego problem. Nie mój.
11. Dopiero niedawno Piotr mi wytłumaczył, kim jest Chickaletta.
Ale nadal nie wiem, co robi w tej bajce?
12. Nie gotuję i nie sprzątam sama.
Bo od czego mam rodzinę? Serio, gdybym chciała wszystko robić sama, prędzej kota bym se kupiła, a nie wychodziła za mąż!
13. Nie piekę chleba.
Ani niczego, co można kupić. Bo… helloł! Mogę to kupić za rogiem!
14. Mam w telefonie zapisany numer do ulubionej pizzerii.
Oraz zniżki na pyszne.pl i Ubear Eats. Co oznacza, że często korzystam z tych przybytków. Niczego nie żałuję!
15. Nie unikamy cukru, glutenu, tłuszczu czy mleka.
I wbrew temu, co wieszczą w internetach, moje dzieci nie mają postępującej egzemy, próchnicy ani otyłości, a w pierwszej kolejności z talerza i tak wyjadają warzywa.
16. Czasami ignoruję pranie albo brudne naczynia.
I czekam, aż mój mąż je zauważy ;)
17. Poukrywałam posty wszystkich idealnych mam na Instagramie.
Bo nie czaję hasztagu #mojewszystko pod fotką dziecka. Nie zrozum mnie źle, dzieci i rodzina są dla mnie najważniejsze! Ale gdybym na zdjęciu miała upchnąć wszystko, co kocham i lubię w moim życiu, raczej nie starczyłoby na to miejsca w tym jednym, małym kwadraciku.
Bo życie Leniwej Matki fajne jest – takie nie za pracowite :).
Myślę, że czas już, aby współczesne kobiety przestały się obwiniać, że nie zawsze i nie wszędzie są na 100%. Że bywają zmęczone, marzą o odpoczynku i czasami to właśnie siebie stawiają na pierwszym miejscu.
Jak widać, krzywda ich rodzinom nie dzieje się z tego powodu wielka, a nawet korzyść jakaś płynie, nauka dla każdego.
Moje dzieci sa starsze bo maja prawie 9 i prawie 13 lat.. ale mam tak samo. Mlodszy odkurza, starszs sklada pranie. Czesto gramy w gry planszowe bo lubimy, puzzle spoko. Ale jak slysze nudzi mi sie…. no coz jestes kreatywna wymysl cos ;) obiad? Robimy razem, leksvje musisz zrobic? Nie? Spoko, ty powiesz nauczycielowi ze woliles gtsc…w gre…
Matka, która nauczyła dzieci zbierać swoje zabawki, jeść warzywa i zajmować się sobą, bez krzyku i złości, a do tego nosi coś ciekawszego niż szary dres – w moich oczach też jest jednak idealna ;)
Ej, ale ja noszę dresy!
Choć nie szare :)
Hahaha w punkt. To samo pomyślałam idealna insta mama pacząc na swój salon w Hot wheelsach. Oczywiście troche posprzątają ale cóż 2latka szybciej wywali to co brat pozbiera niż sama posprząta. Chociaż zdarza jej się czyścić buty i po godzinie proszenia coś powrzucać do pudełka. Ale serio zazwyczaj nie mam czasu ją prosić godzinę by posprzatala puzzle. A o 22 mój. Syn chodzi spać odkąd się urodził i nie ma na to siły.
No to ja tez należę do klubu ;))
Choć nie zawsze tak było .. przy moim pierwszym synu (7 latku) miałam psychozę bo chciałam być mama idealna .. idealna panią domu i .. idealna żona .. Co doprowadziło do tego ze gdzieś po drodze zapodziała się Paula tzn. Sama ja .. Natomiast przy drugim synku .. zaczęłam luzować .. a teraz przy Córeczce .. w ogóle odpuściłam .. chęć bycia idealna mama pozostawiłam dla kogoś innego .. Zaczęłam cenić swój czas .. Bo ja naprawdę kocham ciepła kawę z rana .. <3 I tęsknie za przedszkolem.. przyznaje bez bicia .. i w nosie mam co pomyślą inni .. Bo ja tez jestem istota ludzka, tez mam swoje potrzeby i tez mam prawo po prostu nie chcieć .. Zdrowy egoizm jest dobry.. <3
I już nie robię sobie wyrzutów jak 7 lat temu ze obiad każdego dnia nie jest królewski, dwudaniowy .. Z przepisów Magdy Gessler .. czy podłoga nie jest umyta .. a w łazience czeka pranie..
Biorę moja świeżo zaparzona kawę o smaku czekolady siadam w oranżerii i czytam książkę .. bo mi tez należy się chwila wytchnienia . ;D
No to się dowiedziałam – należę do klubu :-)
Kokietujesz tym swoim „lenistwem”, ale rozumiem Cię dobrze. Tak naprawdę ani Ty, ani ja nie jesteśmy leniwe, tylko może bardziej świadome podwójnych standardów? Kiedy jeden z moich znajomych kończył medycynę, jego dziewczyna ogarniała cała domowa resztę, inny robił karierę, jego partnerka dbała, by miał czyste koszule. Tym panom pewnie do głowy by nie przyszło, że są leniwi, tymczasem tak wiele kobiet doktoryzuje się gdzieś w międzyczasie między łóżeczkiem a kuchnią. I to im się oberwie od teściowej, że nie ma zupy na stole, bo są gnuśne i leniwe. Miałam szczęście – kiedy się nostryfikowalam, mąż czekał z ciepłym obiadem. Tak, jestem leniwa, bo potrafię postawić jak facet na cele wyższe. Nie, nie jestem leniwa, bo potrafię przewalić kupę roboty w czasie, kiedy inni marudzą, że jest jej tyle. Wszystko zależy od tego, do jakiego obszaru się odniose.
Jeśli mam być szczera, nigdy nie myślałam o sobie: leniwa. Wygodna – na pewno, ułatwiająca sobie życie jak tylko można – też, zdrowa egoistka – no potrafię w to doskonale!
Ale zapytałam na Story, co Dziewczyny o mnie myślą (jaka jestem) i ta odpowiedź: „leniwa” pojawiła się kilka razy (co mnie wcale nie dziwi, bo to ja zazwyczaj nagrywam, więc mojego męża widać w tle jak coś robi: gotuje, sprząta, bawi się z dziećmi; tymczasem gdy ja sprzątam, gotuję lub się bawię to wiadomo, że nie mam trzeciej ręki, więc siebie nie nagrywam, nadaję głównie z kanapy).
Ale uderzyło mnie, dla jak wielu kobiet fakt, że facet coś robi, oznacza, że babka jest leniwa :)
A że nie jestem taka, żeby siąść i płakać, bo ktoś mnie niesprawiedliwie ocenia, napisałam ten post :) on tak naprawdę wcale nie jest o leniwej matce, tylko o zdrowej relacji między członkami rodziny, ale że mam super czytelniczki – wszystkie doskonale to dostrzegacie ;)
Uświadomiłam sobie właśnie, że jestem leniwa matka. Miałam czasami takie myśli. Jednak nie bardzo się nad tym zastanawiałam. Większość z tych punktów to u mnie normalka. Kurcze i jak mi z tym dobrze!! Dołączam do klubu, nie ma co! :D
Ja też nie wiem co to Chickaletta ???? pije rano ciepłą kawę zawsze ?? od urodzenia Tośka musiała na mnie poprostu poczekać, bo bez kawy byłby armagedon ? też nie lubię się z nią bawić ? jak układamy puzzle to zazwyczaj ja sama układam je do końca bo to lubię ? czasem jej przypominam że dzięki temu że mi pomaga uczy się i później nie będzie miała z niczym problemu ?? oficjalnie i głośno Też jestem NIE IDEALNA ?
Cieszę się, że jestem leniwą Matką. Mam samodzielnego synka, bo nie nadskakuje mu we wszystkim :) poza tym moje ulubione motto to „szczęśliwa Mama to szczęśliwe dziecko” :)
Czasem wręcz wyganiam synka z mężem na dwór, aby sama usiąść i zatopić się we własnej ciszy ?
Świetny wpis.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Ilona, musisz zmienić tytuł. To wyznania normalnej matki, a nie leniwej! :-) Bo mimo tych punktów co podalas, to i tak w domu jest dużo rzeczy do zrobienia. A dzieci powinny być samodzielne, oczywiście w ramach ich możliwości. Nie chodzi o to, żeby zupełnie wszytsko robiły same, łącznie z gotowaniem obiadu, ale uczenie takie postawy, że mama wszystko poda, mama zrobi lekcje, mama posprząta, jest na każde skinienie, powoduje, że rośnie nam pokolenie osób niczego nie potrafiących i wymagających od innych że zrobią wszystko za nie. Także nie nazwałbym tego egoizmem tylko zdrowym rozsądkiem! :-)
Masz rację, dla mnie to też całkiem normalne, żeby nie powiedzieć: zdrowe (dla matki, ale również dla całej rodziny). Natomiast czasami spotykam się z określaniem mnie jako „leniwej” (bo właśnie mąż coś robi, co w innych domach zazwyczaj kobieta, albo dzieci muszą poradzić sobie same). Teraz jest w ogóle jakiś trend, wmówiono nam kobietom, że mamy wyręczać dzieci, bawić się z nimi, odrabiać lekcje, myślę, że to odpowiedź na to, że mamy pralki, zmywarki, a więc więcej czasu, a jak wiadomo: życie nie znosi próżni. Ale ja tam nie wstydzę się przyznać, że tak, jestem wygodna. Lubię się walnąć na kanapę i… Tak będę leżeć! :)
O widzę, że mamy podobne podejście do życia. Najbardziej mnie boli, że kobiety potrafią sobie nawzajem „dowalić”. W pracy koleżanka powiedziała, że wstydzilaby się wypuścić z domu męża w pogniecionej koszuli, bo to źle by o niej świadczyło. Ja bym się nie wstydzila, w końcu mój mąż umie prasować i zadbać o swój wygląd.
Acha i ja niestety z tych zo znają Chikalette :)
Ale byka zrobiłam. Miało być „aha”. Uwsteczniam się chyba przez to lenistwo ?.
Tez znam Chikalette, ale zato Mąż zna kucyki Rainbow dash i inne a ja tylko tego jednego :-D
Nie znam kucyków, ale znam… Tutaj chciałam się pochwalić bajką o słodkich wróżkach, które pieką różne cuda typu makaroniki albo robią kakao z piankami, niestety zapomniałam, jaki ma tytuł :D
Odnośnie żelazka. Od kilku lat go nie używam. Mimo posiadania 3 malutkich gdzieci i oczywiście męża. Jak starszaczki były mniejsze Babcia zbierała ich ubranka prosto z suszarki i oddawała poskładane. Teraz mam suszarkę automatyczną, więc temperatura załatwia temat. MĄŻ- zna obsługę żelazka, jak potrzebuje, to sam koszulę uprasuje :]
Znam Chikalette i inne postaci, bo oglądam z maluchami bajki, żeby wiedzieć o czym do mnie mówią i skąd biorą się ich lęki.
Dzieci bawią się same. Prócz kilkumiesięcznego maleństwa- oczywiście. Na podwórku również.
Czasem piekę, bo lubię i przy kazji dzieciaki się uczą i mają SI :]
Świetny tekst i odnalazłam w nim siebie, masz racje czas pomyśleć o sobie a nie ciagle o innych bo i tak za chwile to oleją ??
Niemal w całości też tak uważam, a tylko co do rodzica chcącego „pozbyć się” dziecka – noo są tacy, którzy by chcieli mieć dziecko/dzieci tylko nas chwilę w ciągu dnia…WAS PODZIWIAM za takie „zgranie” rodzinne, pomysłowość i wgl, A przy okazji spytam – co to za komplet do wypoczynku na tarasie?
Kochana ja to nie tylko czasami stawiam siebie na pierwszym miejscu. Robię to zawsze świadomie, bo co te moje 3 bidulki zrobiłyby bez zadowolonej matki. Mają już dosyć marudnej,matki która wiecznie wrzeszczy o bajzel, syf i naczy ia w zlewie zamiast w zmywarce. Nauczyłam się pić kawę w spokoju otoczona moim idealnym haosem nie zważając na ilość lekcji, tony prania czy brak fryzury.
Punkt 11 w sedno. Nikt z nas nie jest i nigdy nie będzie idealny, czy też nie będzie idealnym rodzicem. Dzieci trzeba nakierowywać, a nie robić za nich, wtedy jest okey. Co do dbania o siebie i swój czas 100% racji!
Nie da się we wszystkim być „idealną” czasami właśnie takie luźne podejście jest najlepsze. Odnośnie czikaletty, to Elza i Anna są u nas ważniejsze :) a kurę kiedyś sobie kupię aby trzymać w torebce :D
Niedługo rodzę i marzę, aby poznać takie matki i być taką matką. Presja matek w koło mnie jest straszna.
Uwielbiam ten wpis. Chyba to sobie wydrukuję na przyszłość.
Jak mówiłam mamie, że mi się nudzi, zawsze odpowiadała, to posprzątaj. Szybko sama znajdowałam sobie zajęcie :D