Moja odpowiedź do wszystkich, którzy mówią, że nasze matki miały gorzej i jakoś nie narzekały!

No i stało się. Pod ostatnim wpisem pojawił się mój ulubiony komentarz: „Kiedyś nasze matki miały gorzej i nie narzekały!”. Pomijam fakt, że nie wiemy, czy faktycznie nie narzekały. Moja do dzisiaj narzeka na pieluchy tetrowe, więc gdyby 35 lat temu miała internet i bloga, pewnie mogłabym teraz przeczytać niejedną odę pełną nienawiści do pralki Frani czy pustych półek sklepowych. My mamy co prawda pralki z suszarkami, półki pełne pampersów, mokrych chusteczek i słoiczków. Ale czy na pewno mamy łatwiej?

JAK ZMIENIŁY SIĘ OCZEKIWANIA WOBEC MATEK W CIĄGU OSTATNICH 30 LAT (CZYLI OD KIEDY SAME BYŁYŚMY DZIEĆMI)?

1. Nie możemy karać dzieci. A już tym bardziej na nie krzyczeć!

Pamiętam czasy, gdy w szkole za gadanie można było w najlepszym wypadku wylecieć z klasy. W najgorszym oberwać wielkim cyrklem tablicowym w pupę. A za ściągnie linijką po łapach. Dzisiaj nauczyciel za takie zachowanie zostałby po prostu zwolniony.

My się dorosłych baliśmy, bo mieli władzę wynikającą z przewagi siły. Kiedy rodzice mówili: „Do łóżka marsz!” to bez słowa szłaś do swojego pokoju, nawet jeśli potem przez godzinę leżałaś z otwartymi oczami i przewracałaś się z boku na bok, czekając na sen.

Ty, jak powiesz dziecku, że pora spać, to: najpierw musisz je złapać, potem zanieść do (swojej, a jakże!) sypialni. Następnie przekonać (byle po dobroci!), żeby w ogóle zechciało się położyć, przeczytać trzy książki (w tym jedną encyklopedię) i leżeć przez godzinę obok, w końcu rodzicielstwo bliskości zobowiązuje. A potem całą akcję powtórzyć, bo kiedy już myślisz, że zasnęło, ono wychodzi ze swojego pokoju. Trzy razy na piciu, dwa razy na siusiu, cztery, żeby powiedzieć, jak bardzo jest głodne i ostatni raz: pobawić się w berka.

Dzisiaj już wiemy, że wychowanie poprzez zastraszanie to tak naprawdę żadne wychowanie (raczej tresowanie). Bo dziecko zrobi swoje, jak nie będziemy patrzeć. A cały myk polega na tym, żeby zrobiło tak, jak chcemy, bo też tego chce, a nie dlatego, że się nas boi. Dlatego ROZMAWIAMY. Kwadranse całe. Dlaczego sandały zimą to nie najlepszy pomysł i czemu rękawiczek nie zakładamy na nos? Zwykłe wyjście do przedszkola zamiast 5 minut trwa 30, bo nie możesz tak po prostu dziecka nastraszyć: „Jeśli natychmiast nie założysz butów, to przyjedzie po ciebie czarna wołga!” ani przekupić: „Jak wejdziesz do auta, dam ci pączka”.

A skoro o pączkach mowa…

2. Musimy uważać na to, co dajemy jeść.

Czy ktoś się trzydzieści lat temu martwił, że dziecko będzie otyłe? Że może cukier w kaszce mannie to nie najlepszy pomysł i czym go zastąpić w kompocie?

Nie.

Gdyby rodzic z lat 80 przeniósł się w czasie i miał dzisiaj nakarmić niemowlaka, na jego Facebooka przyjechałaby policja. Na sygnale. Wezwana przez inne matki, bo ktoś tu rozszerza dietę w czwartymi miesiącu! Rosołkiem przygotowanym na kościach!

Cukier, gluten, antybiotyki w mięsie, rtęć w rybie, hormony w jajkach, GMO, konserwanty, barwniki, glutaminian sodu, laktoza, pestycydy i tak sobie stoisz przez piętnaście minut przed sklepową półką, czytając składy, Googla, bloga Doktor Ani, co by tu kupić na obiad, żeby na pewno nie zaszkodzić?

A i tak wiesz, że zaszkodzisz.

3. Tracimy czas na zakupach.

Składy jedzenia to jedno, ale prawdziwy dramat w trzech aktach rozgrywa się w dalszych częściach sklepu.

Akt pierwszy: ubranka. Najlepiej z bawełny organicznej, bez gryzących metek, co nie będą kosztować więcej niż 10 zeta za bodziaka, ale nie rozejdą się po pierwszym praniu.

Akt drugi: kosmetyki. Bez perfum, alkoholi, SLS-ów wraz z pochodnymi, parabenów, formaldehydów – czujesz się jak na lekcji chemii, tylko że teraz musisz uważać.

I akt trzeci: zabawki. Stoisz i sprawdzasz, czy jest tam bisfenol A oraz która ma potencjał rozwijający, a która w*urwiający (czyli że gra i świeci po prostu, dopóki „przez przypadek” nie wyrzucisz jej przez okno).

4. Wozimy dzieci po całym mieście.

Rodzice wieźli nas do przedszkola/szkoły i już. O pardon. Sami chodziliśmy. Do siódmego roku życia odprowadzani przez rodzeństwo, a potem to standardowo: z kluczem na szyi.

Dzisiaj życie rodzinne toczy się w autach. W drodze do szkoły, ze szkoły, w korku na angielski, szachy i dżudo, piłkę nożną, bo jest na drugim końcu miasta, logopedię, terapię SI oraz naukę pływania w weekendy.

5. Organizujemy czas dzieciom, gdy się nudzą.

Kiedyś otwierało się drzwi na podwórko, a potem wołało na kolację z okna. Teraz dzieci do 7 roku życia muszą być pod opieką dorosłych i razem z nimi układają puzzle. A później siadają przed komputerem (o ile odrobisz z nimi wszystkie lekcje).

Ale nie sadzasz tak po prostu przed ekranem, tylko kontrolujesz, co dziecko ogląda. Czy są to treści właściwe dla jego uszu? Edukacyjne? Czy nie ma tam przemocy, seksu, brzydkich wyrazów?

Boimy się nawet kucyków Pony!

Moja mama nie mrugnęła okiem, kiedy jako sześciolatka oglądałam Dynastię, Policjantów z Miami i Dirty Dancing po niemiecku :). TAK, ten film o aborcji.

6. Śledzimy wykresy rozwoju dziecka.

Siatki centylowe, skoki rozwojowe, ulotki lekarstw. Doktoryzujemy się w składach szczepionek. Szukamy na blogach, zadajemy pytania na facebookowych grupach. Czytamy, szperamy, wątpimy, sprawdzamy, bo każdy mówi co innego! Ten, że szczepionki szkodzą, ten, że szczepić trzeba.

Nasi rodzice po prostu szli do lekarza i postępowali zgodnie z jego zaleceniami :).

7. Mamy mieć czas „na wszystko”.

Czy od twojej mamy ktoś wymagał, żeby miała: zrobione rzęsy (2 godziny co 3 tygodnie), hybrydę (1 godzina co 3 tygodnie), farbę na włosach (2 godziny raz na 2 miesiące), czas na siłownię (minimum 3 godziny w tygodniu, idealnie 5-6)? Żeby bawiła się z dziećmi, a wieczorami była świeża i wypoczęta dla męża? Do tego miała karierę, porządek w domu, zdrowy obiad na stole i WYDEPILOWANE PACHY?

Nie. Nasze mamy miały mieć porządek w domu i ugotowany obiad, a pod pachy nikt im nie zaglądał.

Czy kiedyś było gorzej? Może. Czy było lepiej? Nie. Było po prostu inaczej!

(27 112 odwiedzin wpisu)
59 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Kasia
Kasia
5 lat temu

Super, że to napisałaś! Ile razy się nasłuchałam tego, że kiedyś to dzieci nie były takie rozpieszczone, nie wchodziły rodzicom na głowę itd. Wkurza mnie to, bo WŁAŚNIE CZASY SIE ZMIENILY, jak można to w ogóle porównywać. Bardzo trafne podsumowanie :-) przy okazji się pochwalę, że będę całą historię zaczynać na nowo po raz trzeci :-D

Kasia
Kasia
5 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Jak na razie widzę, że poród już był znów inny niż dwa pozostałe. Podobno każde dziecko jest inne więc się zastanawiam co to teraz za egzemplarz się nam trafił. A mamy 3 syna :-D cieszę się ogromnie i udaje, że nie wiem co mnie czeka :-) pozdrowienia

Monika
Monika
5 lat temu
Reply to  Kasia

Gratulacje

Agata
5 lat temu

Z tych PACH po prostu padlam! Moja matka nie depilowala ani pach ani nog do skonczenia 40 roku zycia! A potem wrzeszczala na mnie, wowczas juz studentke, ze gole lydki, a ja sie latem wstydzilam wystapic na uczelni w krotkich spodenkach. ;)

Opieka nad dzieckiem do 7 roku zycia to i tak niezle. Moje dzieciaki moglyby juz zostac czasem same. ;) Tymczasem u nas dziecko nie moze zostac bez opieki do ukonczenia 12 lat! DWUNASTU!!! Toz to juz nastolatek! No to sobie jeszcze poczekam… ;)

e-milka
e-milka
5 lat temu

Jeden z Twoich najlepszych tekstów i do tego prawdziwy do bólu. W naszych czasach rodzice też nie przejmowali tak ogromnej odpowiedzialności za dzieci – dziecko dużo placze, znaczy histeryczne lub rozwydrzone, wpadło do studzienki – głupie, poszło gdzie nie trzeba – nieusluchane. Teraz wychodząc z dzieckiem jestem jak wielki skaner otoczenia – a czy ta kałuża do skakania, czy kryje niezabezpieczona dziurę? Co ta gałąź tak skrzypi, a jak spadnie? Stój metr od jezdni, bo kierowcom nie wolno ufac. Nie ogrodzona piaskownica – może odchody zwierzęce. Itp. Itd. Bo gdyby, nie daj Boże coś, to pierwsze pytanie będzie „A gdzie matka tego dziecka ja się pytam?”.

Gosia
Gosia
5 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Szczerze? To chyba (przepraszam, ale..) najdurniejszy komentarz jaki ostatnio przeczytałam. Jeśli chodzi o szczepienie na odrę i jej przechorowanie to może po prostu mamy/rodzice mieli czas żeby z tym dzieckiem w domu być, a nie trzy dni później puścić do placówki i niech się dzieje. Napisałaś jakby nasz matki/babki miały tych dzieci po sto sztuk i trzymały w domu jak bydło, nie ten to następny. Dzisiaj mając dwójkę dzieci, a jedno z nich umrze to naprawdę nie podnosimy się dla tego które zostało?! Nie przechodzimy żałoby tak po prostu. No proszę Cię…

Gosia
Gosia
5 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Widocznie mam inne spostrzeżenia patrząc na moją matke, babke, ciotki. Każda była z dzieckiem w domu co najmniej do 3 r.ż., a mieszkając na wsi nie musiały urabiać się po pachy w polu czy gospodarstwie.
Wracając do szlachty czy chłopstwa dosyć daleko odchodzimy od tematu wychowania przez matke czy nawet babkę. ?

Gosia
Gosia
5 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

A ja myślę, że krecisz i obracasz kota ogonem. Ale przekonuje się kolejny raz, że na tym blogu moja racja jest najmojsza.
A jeśli myślisz, że edytowanym komentarzem mi dogryziesz to się mylisz. Twoja pierwsza wersja komentarza była równie zgryzliwa, ale w lepszum tonie. Za stara na to jestem. Mysle, ze obrażać mozesz młodsze od siebie, bo czasami wypada ugryźć się w jezyk. Co nie zmienia faktu, że napisałam tu komentarz odnośnie negatywnego wydźwięku Twojego komentarza i swoje zdanie podtrzymuje.
Pozdrawiam

Gosia
Gosia
5 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Masz rację, przepraszam. Ale jakoś mnie to oburzyło, może bardziej uraziło jako matkę dwójki dzieci.

Kasia
Kasia
5 lat temu

Oczywiście, że tak! Moja tesciowa wypuszczala synów na podwórko, ktorzy biegali tam caly dzien z kuzynami i wolała ich tylko na jedzenie. O dziwo nic sie niekomu nie stalo! Ja za to cale popoludnie spedzam czytając 5 x tę samą kicie kocie i układając te same puzzle licząc po cichu do 10, żeby nie wpaść w obłęd. Dlatego zazdroszczę Ci tej dwójki, ktora sie ze sobą wspaniale bawi! Niech moc bedzie z nami – mamami w dzisiejszych czasach!

Jola
Jola
5 lat temu

Dziekuje za ten artykul…moze uda mi sie go podeslac komus z mojej rodziny i wtedy moze zrozumie jak to teraz jest…

JuZka
JuZka
5 lat temu

Mądrze napisane!

Gosia
Gosia
5 lat temu

O tak! Usłyszałam to od mojego ojca, po czym zaczął karmić moją prawie 2 -latkę obiadem (dziecko wychowane na tzw. BLW, więc je całą sobą, ale generalnie już sztućcami też sobie radzi), bo nie zaczęła jeść równo z nami tylko chciała poopowiadać co widziała na spacerze. ? Dziękuję za ten tekst! Wydaje mi się, że ważne w tym całym szaleństwie nie poddać się presji, znaleźć pediatrę w miarę mądrego, który nie panikuje i jest nowoczesny. Znajomych zawsze można w czasie wymienić ( tak zrobiłam, bo te psychomamusie, które znałam dają człowiekowi popalić). I próbować chyba też zmieniać swoje nawyki, żeby dziecko widziało przede wszystkim jak my żyjemy, kiedy najlepiej się uczy. Możemy wtedy mu przekazać, że dbałość o własne ciało to nie tylko makijaż i hybryda, że to raczej dbałość o regularne badania. Dbałość o dom to niekoniecznie zawsze błysk i sterylna podłoga, z której można jeść, a czas na tą następną bajkę, na zjedzenie obiadu wspólnie, a nie każdy osobno. Dbałość o to co jemy to nie czytanie miliona składów w hipermarkecie, a spacer po mieście do sklepu, gdzie wiemy, że kobitka jabłka kupuję od rolnika wprost, a nie z hurtowni. Wszystko zależy od tego co sami chcemy robić i jak o siebie dbać, a wtedy już zadbamy też o dzieci tak, żeby wyrosły na świadomych i inteligentnych ludzi. ?

Ewelina
Ewelina
5 lat temu

Jak zawsze cudowna? potrafisz dodać otuchy ?

Karolina
Karolina
5 lat temu

Fajny tekst? Zreszta ja odkąd mam dzieci a pamiętam czasy kiedy ja i młodsza siostra była dzieckiem, w latach 80, uważam, że my teraz to mamy naprawdę ciężko, bo wymagania rozpromowane przez internety są conajmniej nierealne. Ps. Raptem tydzień temu mama mi mówi, ty jak miałaś 3 m to już ci zalewajkę dawałam ! ? Ja mojemu synkowi bym nie dała ale przyznać muszę, że na tej przestępczej kuchni mojej mamy wyrosłam na zdrową kobietę, o idealnej wadze i z miłością do jedzenia ?

Kasia
Kasia
5 lat temu

Ilonka, świetny wpis!
Zgadzam się w 100%

Mamajastado
Mamajastado
5 lat temu

Mega. Dzięki za ten tekst.

Michalina
Michalina
5 lat temu

Eh, dla mnie ta zmiana obecnych czasów jest przerażająca. Sądzę, że nasze matki miały łatwiej. Nie miały aż takiej presji. I udało im się nas wychować. Super tekst!

Paulina
Paulina
5 lat temu

Oh tak sama prawda. Jeszcze do tego śmieszna rywalizacja między matkami ?bo moje dziecko już chodzi, bo moje dziecko już dodaje, bo moje dziecko włada biegle 3 językami obcymi..? i wtedy człowiek zastanawia się co jest nie tak. Wpadamy w wir i jak ten chomik na karuzeli kręcimy się w kółko.. nigdzie nie dościgając norm jakie nam zostają postawione jako matka..
Na dokładne dochodzą bezmózgowcy którzy gowno wiedza, sami nie doświadczyli ale rad maja tyle ze książkę mogli by napisać .. A ja wtedy czekam .. Czekam na moment gdy sami staną się rodzicami, gdy sami będą musieli sprostać naszej chorej społeczności.. I wtedy zapytam czy rady (a raczej zarzuty) które dla nas maja .. pomagają także w ich życiu.
I wtedy nagle nie przeszkadza im wyjście na pizzę zamiast gotowanie obiadu .. albo zamówienie chińszczyzny..
Ja mam jedna radę ..
Zanim się wypowiesz, ocenisz czy ?doradzisz?
to lepiej się zastanów.

Aneta
Aneta
5 lat temu

Kocham Twoje teksty!!! Jak zwykle w sedno?

Aga
Aga
5 lat temu

Świetny artykuł, który doskonale pokazuje że w dzisiejszych czasach wcale nie jest nam łatwiej wychowywać dzieci. Niestety często starsze pokolenie nie jest wstanie zrozumieć naszych obawy, a także i zmęczenia, argumentując to tym „że teraz jest wszystko, pieluchy, pralki, suszarki, iRoboty itd a ty jeszcze zmęczona jesteś, ale czym !?” :/

Katarzyna
5 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Moja mama, która jest już dojrzałą kobietą czytając tekst ze mną powiedziała po prostu: Teraz rozumiem.
Potem łatwiej sobie pomagać bo jest jakaś taka akceptacja.

e-milka
e-milka
5 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Dokładnie. Jak kupiliśmy kanapę to ja przez długi czas tęsknię spoglądałam, czy nadejdzie taki czas, kiedy na niej usiądę. Teraz już mogę, to zaraz w pracy wzięłam więcej odpowiedzialności i zamiast siedzieć, to się szkole.

Monika
Monika
5 lat temu

Super tekst , chyba powinnam go wysłać kilku osobą bo w kółko słyszę że one miały gorzej .

martyna
martyna
5 lat temu

Idealnie w punkt :)

Kamila
5 lat temu

Niesamowicie podoba mi się ten wpis :D Prawda jest taka, że czasem mam wrażenie, że mamy w dzisiejszych czasach same zakładają sobie łańcuch na szyję i rzucają kłody pod nogi – oczywiście w dobrej wierze. Obserwuję to u swojej siostry, która bardzo kocha swoje dzieci, ale jest tak uciemiężona obowiązkami zasadami, które wyczytała w mądrych książkach, że aż mi żal na nią patrzeć. Współczesny świat stawia przed nimi takie wymagania, że nawet dając 200% siebie wciąż będzie się wydawać, że to za mało… straszne! I takie spojrzenie do tyłu, które zrobiłaś w tym wpisie, pomaga nabrać dystansu. Chwała Ci za to!

D.I.
D.I.
5 lat temu

Dokładnie tak! Myślę, że warto jeszcze dodać, że kiedyś życie towarzyskie mam wyglądało zupełnie inaczej. Pamiętam czasy kiedy nie wszyscy jeszcze mieli telefon w domach, więc żeby coś komuś powiedzieć, trzeba było do niego jechać. Przy okazji wiadomo – kawka, ploteczki. Pamiętam, że ciągle odwiedzaliśmy ciocie lub koleżanki mamy. Dziś macierzyństwo to niejednokrotnie potworna samotność. Brak towarzystwa innych dorosłych, odskoczni od zupek i kupek. Druga sprawa – nasze mamy rodziły dzieci wcześniej (w sensie młodziej) i mam wrażenie, że mocniej potrzebowały się wyszaleć, wykorzystać tę młodość, miały w sobie taką fajną dawkę zdrowego egoizmu. Że dziecku nic się nie stanie jeśli zostanie czasem z babcią, a rodzice wyskoczą gdzieś wieczorem. Macierzyństwo dojrzalszej, trzydziestoparoletniej kobiety, która wyszaleć się już zdążyła, dużo bardziej jednak krąży wokół dziecka.
No i właśnie to o czym piszesz – kiedyś stało się w kolejkach po masło, dziś stoi się w korkach w drodze do przedszkola. Kiedyś fizycznej pracy było więcej, ale dziecko na pół dnia znikało z rodzeństwem czy kumplami. Dziś robotę załatwia zmywarka, ale żeby maluch miał szansę pooddychać świeżym powietrzem, mama musi wysupłać 2 h na wyjście z nim na plac zabaw.

Jeann
Jeann
5 lat temu

Czy miały gorzej? No nie wiem. Na pewno miały inne problemy. Czekam na pierwsze dziecko dopiero ale uważam, że aktualnie nie łatwo jest dzieci dobrze wychować. Walczymy o to żeby dzieci nie popadły w uzależniania od wszelkich mediów, żeby były asertywne i odporne na krytykę i głupie docinki rówieśników. Żeby były mądre i „miały swój rozum”. To nie jest łatwe ;)

Jasmin
Jasmin
5 lat temu

Zgadzam się totalnie z każdym zdaniem! A przy punkcie o czytaniu przy półce doktor Ani to się popłakałam ze śmiechu bo faktycznie zdarzyło mi się ?????

Monika
Monika
5 lat temu

Kocham cie za ten i poprzedni artykuł. Mama trójki wczesniakow. 5, 2 i 1 lat

Wioleta
Wioleta
5 lat temu

Moja mama mówi odwrotnie. Że nam młodym jest teraz gorzej !
Moja mama marzy o tamtych czasach , żyło jej sie lepiej. Wypuszczala nas na podwórko i spokoj , chodzilismy sami do szkoly.
Teraz… niestety czasy sie zmieniły , żyje sie inaczej . Ale czy gorzej , czy lepiej…. nikt tego nie oceni.

Magdalena
Magdalena
5 lat temu
Reply to  Wioleta

Moja podobnie uwaza, ze teraz ja mam trudniej niz ona. Gdy ja i moj brat bylismy dziecmi, mama mogla zostac w domu i zajmowac sie domem, bo pensja taty na wszystko wystarczyla, nie zylo sie rowniez na kredycie.A mieslmy wlasne mieszkanie, samochod (malucha;). Nie zylismy jakos ponad stan, ale mialam co potrzeba. Do szkoly chodzilo sie samemu lub z kolezankami, na dwor wychodzilo sie na kilka godzin. Miszkalo sie blisko rodziny, wiec czesto bywalo sie u babci.

Aleksandra
Aleksandra
5 lat temu

Jesteś Genialna;)

Paula
Paula
5 lat temu

Należy jeszcze wspomnieć o tym, że nasze mamy (a przynajmniej znaczna ich część) nie pracowały do ukończenia 6 rż. przez dziecko… o czym my tu mówimy. Teraz matki pracują, dodatkowe szkolenia, fakultety itd. Więcej na głowie, więcej stresu i oczekiwań.

Marznea
Marznea
5 lat temu

Super tekst, było inaczej po prostu inaczej. !!!!!!! Naprawdę najlepszy jak dla mnie Twój wpis ???

Kamila
Kamila
5 lat temu

I super lekcja chemii, na której trzeba uważać ?
Naprawdę fajny tekst, ja jak rozmawiam na ten temat że swoją mamą jeszcze dodaje, że nie trzeba było tak gonić za kasą bo i tak w sklepie nic nie było więc i pokus brak, dla Nas i dla dzieci.

Emka
Emka
5 lat temu

Świetny tekst! Masz rację – pod wieloma względami matkom dawniej było lepiej, bo przede wszystkim nie ciążyła na nich presja bycia matką idealną. Wymagania wobec rodziców wzrosły (mają o wszystko zadbać, zorganizować, przewidzieć, na wszystko znaleźć czas), a wobec dzieci zmalały – są wyręczane, odprowadzane, zaprowadzane, mają wszystko podane na tacy itd.
Wierzyć mi się nie chce, że kiedy miałam 6 lat, chodziłam sama do zerówki i kiedy kończyły się lekcje, chmara 6-latków po prostu szła sobie do domu, często zahaczając o podwórko. I nikt się nie zamartwiał czy sobie poradzą – dla wszystkich było oczywiste, że sobie poradzą.
Ostatnio byłam z córką 8-letnią u dentysty i dowiedziałam się, że źle myje zęby i jest to moja wina! Bo powinnam dzień w dzień siedzieć z nią w łazience i sprawdzać, jak ona myje te zęby, pouczać ją i napominać. Szlag mnie trafił, gdy to usłyszałam, bo choć ROZUMIEM, że dentystka pewnie ma rację, to dla mnie jest to 1765-y obowiązek związany z dziećmi (mam dwójkę) i choć zapierniczam od rana do wieczora, to i tak nie robię tego dobrze i coś zaniedbałam!

Justyna
Justyna
5 lat temu

Właśnie na własne oczy zobaczyłam zebrane w całość to co sprawia że czuje się złą matką, czy kiedyś się nad tym zastanawiano? Czy kobiety płakały co wieczór myśląc o sobie po ciężkim dniu że dzisiaj znowu dały plamę? Że miały za mało czasu dla dzieci, na obowiązki nie mówiąc że same pół dnia przechodzily w piżamie bo nie miały kiedy się ogarnąć? Mając troje dzieci zastanawiam się jak mam je dalej wychowac żeby nie oszalec a moja babcia przy 7 chodziła w pole i twierdziła że lekko nie było ale pomagał teść i starsze wychowywały młodsze, my możemy pomarzyć o pomocy z racji odległości od dziadków.

Anna Rak dopadł raka
Anna Rak dopadł raka
5 lat temu

I to co napisałaś w tym artykule to całkowicie inne życie niż my prowadzimy brzmi to dziwnie ale prawdziwie. Trzeba doceniać swoje życie ja to robię od lat… Napiszę dlaczego. Mamy 3.5 letnia Córeczke i ja nie umiemy żyć w pogoni, jak teraz żyją ludzie. Ucieklismy z Mężem z Krakowa na wieś, wieść szczęśliwe rodzinne życie. Bo w dzieciństwie Tato poświęcał mi i Siostrze mega dużo czasu, jeździł z nami na rowerach 15km w jedną stronę bo nie było auta, woził nas motorem, nauczył nas mega dużo rzeczy od budowlanych wyczynów po przetwory, gotowanie, a Mama pielęgniarka pracowała. Pierwsze wspomnienia mam z 1 klasy podstawówki z Mamą. I Tatuś mój już nie zyje i postanowiłam że my też damy dziecku swój czas bo nie wiadomo ile komu jest dane. I miałam rację bo w tym roku miałam przygodę nowotworową a miałam 31 lat, córeczka miała niecałe 3 latka jak nie było mnie w domu 2 miesiące gdzie wcześniej nie doświadczyła mojej nie obecności dłuższej niż 8.5h ona żłobek ja w pracy. Nie płakała jak mnie odwiedzała na onkologi i wracała do domu a wytlumaczylismy jej tylko czemu muszę tam być. Ludzie się mega dziwili. I nasza Córka od urodzenia miała poświecany przez nas czas, TV nie właczalisny dopuki nie poszła spać jako niemowle bo my bajek nie oglądaliśmy w dzieciństwie bo nie było TV, czytalismy jej bajki od może 2 miesiąca życia, tłumaczylismy od urodzenia że zrobiła siku trzeba zmienić pieluszke, że spacer, że zakupy itp. Poród był lekki dla mnie z porodowki szłam i chciałam iść pod prysznic. Dziecko dzięki poświęconemu czasu nie robi nam problemów. Nie ma szantażów, zakupy są bez problemów domaga się owoców czy śmietany. Ale mało włączamy jej TV bo lubi oglądać kuchenne rewolucję albo remonty domów przeciętnie może raz na dwa tygodnie TV, to jest ciekawe a nie bajki. Bawi się sama robi rodzinkę z lalek misi, karmi je. Można w domu porobić coś a ona sama się bawi. Zaczęła jak miała rok chodzić do żłobka na 8.5h i uwielbiala tam chodzić, teraz do przedszkola też lubi powiedzieć jej ze do przedszkola to pędem się ogarnia i je śniadanie. Są też minusy poświęconego czasu pod domem mamy nie zrobiony ogródek kwiatowy bo teraz stan zdrowia nie pozwolił mi a wcześniej brak czasu bo dziecko ważniejsze. Zapewne Pani się zdziwi że tak można żyć. Ja dopiero niedawno zaczęłam korzystać z internetu Facebooka i instagramu ale stwierdzam ze to są zjadacze czasu. Wiem brzmi to dziwnie ale naprawdę. Nigdy nikogo nie oceniam i szanuję ich zdanie, każdy żyje jak uważa i chce. Pozdrawiam

Mirka
5 lat temu

Ilona, świetny tekst i co w nim najlepsze (a jednocześnie najgorsze) – taki prawdziwy! Szczerze mówiąc, jako mama dwójki nawet nie zdawałam sobie sprawy (a może nigdy nie zebrałam w jednym miejscu) ILE TEGO JEST. Nie piszę tego, żeby się nad sobą użalać jak mamy w dzisiejszych czasach ciężko, ale… na pewno nie mamy lekko! Dziękuję za otwarcie oczu tym tekstem.

Agata
Agata
5 lat temu

Uwielbiam jak Cię ktoś ‚wkurzy’ w komentarzach.Piszesz wtedy najlepsze teksty.Genialne!

puch ze słów
5 lat temu

Punkt 5. Organizujemy czas dzieciom. To jest prawda nad prawdy. Ja bawiłam się sama lub z innymi dziećmi. moja wyobraźnia i kreatywność były na wysokim poziomie. Moja córka nie chce bawić się sama, wszystko z nami…zachęcam ja do samodzielności w zabawie ale… Inne dzieci dziś podobnie z tego co widzę. Kiedyś dzieci robiły co chciały i rodzice też ;) Tak pół żartem pół serio. Pozdrawiam

Dorota
Dorota
5 lat temu

Przepraszam ale muszę. Nie dżudo tylko judo

Dominika
Dominika
5 lat temu

Ja mysle, ze nasze matki nam zazdroszcza dzisiejszych czasow, i aby odeprzec ta zazdrosc, atakuja nas gadaniem ze one mialy gorzej ? przykre, bo powinny wspierac. Zrobilam notatki, nie zawacham sie ich uzyc, podczas kolejnej klotni z matka ?

Kasia
Kasia
5 lat temu
Reply to  Dominika

Dominika masz racje. Niestety znam to z autopsji.

Natalia
Natalia
5 lat temu

Dzieci maja złe założone kaski, kas powinien być bardziej nasunięty na czoło.

Patrycja
Patrycja
5 lat temu

Amen

Joanna
Joanna
4 lat temu

Nasze matki nie tyle miały gorzej, to bardziej my dzieci (dzisiaj 40 letnie) miałyśmy źle. Nasi rodzice nas nie wychowywali, oni nas karmili, ubierali itp. Nie było rozmów, dyskusji i okazywania miłości. Pewno to nie reguła ale rozmawiając ze znajomymi mamy podobne doświadczenia. Rodzice mieli tylko więcej roboty przy nas, bo pieluchy i to wszystko. Uważam, że teraz rodzice są mądrzejsi, traktujemy dzieci jak ludzi, osobną jednostkę, nie jako dodatek do rodziny. A tego, że mamy epokę, gier, telefonów itp. Nie zmienimy, każde pokolenie miało co innego. Wszystko dla ludzi, tylko stosować z rozumem. Pozdrawiam wszystkie nieidealny i nieperfekcyjne mamy?( innych nie ma?)

Sylwia
Sylwia
4 lat temu

Hehehe.. tekst o pachach – bezcenny :))

Dominika | Head Divided

Zgadzam się w tym w 100%! Co prawda matką (jeszcze) nie jestem, ale jak widzę, co się czasem dzieje i ile się wymaga od matek, to jestem przerażona tą wszechobecną presją.