Surowi rodzice nie wychowują grzecznych dzieci… Tylko genialnych kłamców!
Pamiętam, jak kilka lat temu wstyd było wrzucić do sieci zdjęcie z restauracji ze słomką w szklance. Do każdego, kto to zrobił, na sygnale przyjeżdżała fejsbukowa policja i zakuwała w kajdanki poczucia wstydu. Jak możesz! Czy nie wiesz, że ziemia przez ciebie umiera? Moje dzieci były wtedy w takim wieku, że nie potrafiły utrzymać w rączkach szklanki i napić się z niej, żeby nie rozlać. Wiesz, co robiłam? Nie, wcale nie nosiłam dla nich w torebce metalowych słomek. Po prostu za każdym razem, gdy chciałam cyknąć fotkę, usuwałam plastikową słomkę z kadru. Postanowiłam napisać o tym szczerze, chociaż dzisiaj nie mam pojęcia, jak mogłam tak postępować! Ale chcę pokazać pewien mechanizm. Bo nikt się jeszcze nie nawrócił po kłótni w internecie.
SUROWI RODZICE WCALE NIE WYCHOWUJĄ GRZECZNYCH DZIECI… TYLKO GENIALNYCH KŁAMCÓW!
Kiedy pokazałam, jak leżę w wannie i ktoś mnie zaatakował, że powinnam korzystać z prysznica, wcale nie wyniosłam wanny z domu. Tylko skasowałam atakujący komentarz.
Nie wiem, czy wchodziłaś kiedyś z kimś w pyskówkę w sieci, ale ja mam w tym jakieś tam doświadczenie ;). Ile osób udało mi się w ten sposób przekonać? Zero. Null. Nada. Kiedy z kimś walczymy, naturalną reakcją jest „okopanie się”: żołnierze chowają głowy w wałach z piasku. A ludzie w swoich poglądach.
Czy w takim razie da się ich namówić do bardziej odpowiedzialnych wyborów? Jasne! Tylko trzeba to robić mądrze!
CO POMOGŁO MI ZMIENIĆ MOJE NAWYKI NA BARDZIEJ EKOLOGICZNE?
1. Zmiany „z góry”.
Teraz już nie ma plastikowych słomek w restauracjach, bo na właścicielach wymusiła to Unia Europejska. I właśnie tak powinno być!
Jasne, każda mała zmiana jest ważna. Ale potrzebujemy też zmian systemowych! Super, gdy Jan Kowalski spod piątki postanowi więcej nie napełniać wodą swojej wanny. Ale przecież najwięcej wody zużywa przemysł. Więc czy to jest fair i ok właśnie Jana Kowalskiego wpędzać w poczucie winy?
Ja uważam, że lepiej po prostu głosować na ludzi, którzy stawiają w swoich programach wyborczych na ochronę środowiska, a nie śmieją się na twitterze: „Jakie ocieplenie klimatu, skoro w tym roku nad Bałtykiem zmarzłem?!”.
2. Świadomość, że ekologiczne rozwiązania wcale nie oznaczają wyrzeczeń!
O prostych rozwiązaniach ekologicznych – które ułatwiają, a nie utrudniają życie – pisałam już TUTAJ. Bo serio, to było dla mnie jak objawienie!
Wcześniej myślałam, że ekologia to rezygnacja ze swojej wygody, np. używanie orzechów piorących zamiast kapsułek czy podmywanie się w bidecie po skorzystaniu z toalety. Czyli dla większości z nas coś nie do przeskoczenia! Okazuje się jednak, że nie musimy rezygnować z papieru toaletowego, żeby żyć ekologicznie, bo możemy wybrać firmę, która produkuje go w zrównoważony sposób. Pamiętasz, jak pisałam o wodzie? Otóż jest firma, która w produkcji papieru toaletowego i ręczników papierowych ogranicza jej zużycie maksymalnie, wykorzystując wodę wielokrotnie. To Lambi. Lambi troszczy się również o drzewo, którego używa: drewno jest wykorzystywane jak najwydajniej, posiada certyfikaty i pochodzi z lasów zarządzanych w zrównoważony sposób. W miejsce jednego wykorzystanego drzewa sadzi aż cztery sadzonki!
Zużywa też aż 98% powstających wyrobów ubocznych. Do 2030 roku planuje zrezygnować z wykorzystania paliw kopalnych oraz plastiku w opakowaniach. Lambi wszystkie produkty wytwarza lokalnie, dzięki czemu ogranicza transport, a więc emisję dwutlenku węgla. Produkcja w regionie wspiera również miejscową gospodarkę i zatrudnienie. Oczywiście, papier toaletowy i ręczniki papierowe Lambi są delikatne, więc absolutnie niczego nie tracimy na tym wyborze, a tylko zyskujemy.
Nauczmy się w końcu mówić językiem plusów, a nie minusów. Żaden człowiek nie chce pogorszenia jakości swojego życia: ale każdy chce poprawy!
3. Ekologiczne życie pomaga też zaoszczędzić pieniądze!
Każdy prysznic zamiast kąpieli; każde wyłączenie światła, gdy opuszczamy pokój; woda filtrowana zamiast butelkowanej; energooszczędne sprzęty: to więcej kasy w portfelu!
Ludzi ogólnie mało interesują górnolotne idee. Że planecie będzie od tego lepiej. Ale że jemu samemu – to już inna sprawa!
4. Dobry przykład.
Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam wielorazowe waciki do demakijażu. A potem drugi, trzeci, piąty, pięćdziesiąty. I pomyślałam, że to ekstra sprawa!
Przestałam tyle kupować nie dlatego, że ktoś mi ZAKAZAŁ zakupów, tylko POKAZAŁ, że minimalizm jest fajny! Bo oczyszcza planetę, dom i umysł.
Kiedy zrezygnowałam z jedzenia mięsa, nie powiedziałam Staremu: „Ty też musisz!”. Ale pokazałam mój kolorowy talerz. I że jedzenie bez mięsa nie jest gorsze, mniej smaczne, mniej sycące. W efekcie człowiek, który mięso kładł na każdej kanapce, nie panikuje już, gdy nie ma go w lodówce wcale.
A gdy pokazałam zielony dach na naszym domu, nie napisałam w żadnym miejscu: „Ty też taki zrób, bo inaczej jesteś trąba!”. Tylko że nam się taki podoba bardziej od papy. I teraz przynajmniej raz w tygodniu ktoś na priv pyta o namiary na firmę, która nam go wykonała!
Bo tak to działa. Każdy z nas lubi decydować o sobie, choć nasze wybory wpływają na wszystkich. Jednak myślę, że – zamiast się atakować, straszyć i dogryzać – najlepiej po prostu zacząć ze sobą rozmawiać.
* Partnerem wpisu jest Lambi
A te wielorazowe waciki, to gdzie mogę dostać? Nie widziałam takich w popularnych drogeriach? I jak je czyścić?
W internecie pod hasłem: „bawełniane waciki”, „bawełniane waciki wielorazowe”. Używam od kilku lat, chociaż początkowo się bałam właśnie tego czyszczenia :)
U mnie jest tak, że jak użyję, to myję na bieżąco pod ciepłą wodą (ale też rzadko się maluję, a makijaż najczęściej zmywam olejkiem z wodą: od razu jest świetna pielęgnacja, chociaż oczy trzeba czasami domyć wacikiem). Gdy są mocno zabrudzone, że nie da się wymyć samą wodą, zbieram je do woreczka, żeby się w praniu nie pogubiły (najczęściej jest dołączony do zestawu) i wrzucam do pralki.
Świetny artykuł :-) i zgadzam się zacznijmy mówić językiem plusów :-)