22 kompromitujące fakty o naszym związku z okazji rocznicy ślubu!
Dzisiaj pełna kompromitacja. Bo wiecie, jaki mamy dzień? Tak, 22 lipca. Co oznacza, że świętujemy rocznicę ślubu. Normalni ludzie w taki dzień otwierają szampana gdzieś w Paryżu, a my co najwyżej będziemy pić kakałko pod kocykiem z dziećmi. Ale na pocieszenie przygotowałam wpis o 22 nieznanych nikomu faktach na temat naszego związku. Tak, nawet MOJA MAMA TEGO NIE WIE. I mam nadzieję, że nigdy nie przeczyta, bo punkt 14 to prawdziwa (ale taka największa na świecie!) siara. Zostawiam Was z tą listą. Bawcie się tak dobrze, jak ja się bawiłam, kiedy spisywałam swoje wspomnienia!
22 NIEZNANE FAKTY O NASZYM ZWIĄZKU
1. Piotr poderwał mnie na Naszej Klasie.
2. Ale nie jest tak, że początki naszej znajomości są całkowicie pozbawione romantyzmu.
O nie, nie, nie. Bo po raz pierwszy spojrzeliśmy na siebie wiele lat wcześniej w najpiękniejszą noc w roku, czyli w… Sylwestra.
Jako licealistka trafiłam na imprezę studentów, na którą przyszłam z przyjacielem Piotra… Poznanym 5 minut wcześniej na rynku.
3. Piotr twierdzi, że całą imprezę zalotnie się do niego uśmiechałam, dlatego – kiedy zobaczył mnie na Naszej Klasie – odważył się do mnie zagadać.
Nie wyprowadziłam go z błędu. Ale po kilku latach związku chyba już sam odkrył, że ja się NIGDY zalotnie nie uśmiecham.
Nie tylko zalotnie (dopisek Piotra).
4. Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy – a w sumie drugi – na Starym Rynku w Poznaniu, pomyślałam, że będzie ojcem moich dzieci.
Jak widać: ja się nigdy nie mylę :).
5. W czasie, w którym zaczęliśmy się spotykać, robiłam kurs prawka.
Piotr miał ambicje, że nauczy mnie jeździć, dlatego posadził mnie za kółkiem swojego staruszka Seata, pamiętającego jeszcze czasy Okrągłego Stołu. I tak jak w Polsce, rozpadało się w nim dosłownie wszystko! Dwójka za dobrze nie wchodziła, a wsteczny dopiero wtedy, jak się kopnęło wajchę.
Do dzisiaj Piotr się śmieje, że przynajmniej ma pewność, że nie jestem blacharą. A ja się tak przestraszyłam po jednej przejażdżce, że tego prawka nie zrobiłam nigdy.
6. Wymusiłam zaręczyny.
Pewnego dnia Piotr wpadł na pomysł, żeby – ze względu na oszczędności – zamieszkać razem. Zażartowałam, że jestem przecież porządną dziewczyną i nie zamieszkam z chłopakiem ot tak, bez zobowiązań!
Nie spodziewałam się, że Piotr jest aż tak oszczędny i mi się oświadczy.
7. Kiedy już klęczał przede mną na śniegu, było za późno, żeby powiedzieć: „Ej, Stary, ale ty to wziąłeś na serio?!”.
8. Tym bardziej, że pierścionek zaręczynowy robił specjalnie dla mnie jakiś jubiler na drugim końcu Polski.
Yep. Nikt inny się nie podjął. Mój palec ma rozmiar 5. W tym rozmiarze robi się tylko plastikowe pierścionki dla dzieci, a – jak się okazało – aż tak oszczędny ten mój Piotr nie jest.
9. Pałac, w którym mieliśmy sobie przysięgać na śmierć i życie – spłonął.
A w ramach rekompensaty zaproponowano nam wesele w namiocie na zgliszczach :) całe szczęście na szybko udało się znaleźć inne miejsce.
10. Jedyny dzień, w którym mieliśmy założone obrączki, to dzień naszego ślubu.
11. W ogóle nie jesteśmy jakoś specjalnie sentymentalni i nigdy nie pamiętamy, kiedy jest nasza rocznica.
Ale wtedy wystarczy wpisać w Google: „zamach w Norwegii Breivik”. Albo: „śmierć Amy Winehouse”. Tak. To ta sama noc i ranek.
12. W podróży poślubnej Piotr nauczył mnie pływać.
Ja nauczyłam go, że kobieta ma zawsze rację, a kiedy nie ma racji, to trzeba ją jej przyznać.
13. Nasz syn powinien mieć obywatelstwo chorwackie, bo przywieźliśmy go z wakacji.
Razem z mandatem na tysiąc złotych.
14. Jesteśmy z niego dumni.
Gdyż to jedyne nasze dziecko, które powstało na trzeźwo.
15. Wszystkie nasze kłótnie wynikają z tego, że jestem najmłodsza w rodzinie. I Piotr też jest.
Podczas gdy ja czekam, aż ktoś się mną zaopiekuje, bo do tego byłam przyzwyczajona całe życie, on również na to czeka.
A potem jedziemy na wakacje i okazuje się, że nikt z nas nie zabrał szczoteczek do zębów. Ani nie sprawdził daty ważności paszportów.
Jak również, z którego lotniska w Warszawie wylatuje nasz samolot.
16. Raz nawet wróciliśmy do domu z pustą walizką.
Okazało się, że nasz półtoraroczny syn, który jechał razem z nią na wózku, wyrzucał w drodze do auta całą zawartość.
Buty na hotelowym korytarzu. Spodnie w windzie. Stroje kąpielowe w recepcji. Bielizna na parkingu.
Nie wiem, kto miał lepszą minę: my, gdy otworzyliśmy pustą walizkę w domu czy obsługa na widok czyjegoś stanika pomiędzy samochodami.
17. Jesteśmy świetnie dobrani, ale różni nas to, że Piotr jest wielozadaniowcem. A ja NIE POTRAFIĘ nawet myśleć o dwóch rzeczach na raz. A co dopiero robić!
Więc ja się denerwuję, że on jest ciągle zalatany, ale efektów nie widać, bo niczego nie kończy. A on się denerwuje, że w czasie, w którym zaczął: pielić ogródek, czyścić basen, myć samochód, gotować obiad, kosić trawnik, robić zakupy przez internet, ja napisałam JEDNO zdanie na fejsa.
18. Mój mąż jest chomikiem: wszystko zbiera. A ja jestem minimalistką: wszystko oddaję lub wyrzucam.
Dlatego czasami daję mu wolną przestrzeń, w której może trzymać, co zechce. Teraz jest to raczej kartonik albo szuflada w biurku, bo kiedyś zrobiłam ten błąd i zostawiłam mu piwnicę. Która miała 50 metrów! To sporej wielkości mieszkanie!
Po roku zabrakło w niej miejsca. Wszędzie dosłownie zalegały koszulki z liceum „potrzebuję do ogrodu” oraz kable od Nokii 3310, które „na pewno jeszcze kiedyś się przydadzą!”.
19. Kiedy się budowaliśmy, Piotr straszył budowlańców żoną.
Mówił im na przykład: „Moja żona tego nie zaakceptuje” albo: „Panowie, żona się wścieknie! Musicie to poprawić”.
Nawet się bali. Dopóki nie przyjechałam na budowę. I zobaczyli, że ważę jakieś 50 kilo oraz boję się odezwać, gdy beton leje się z szalunków do ogrodu.
20. Tylko raz poszliśmy razem biegać.
Ja biegam od 7 lat, odkąd urodziłam syna. Piotr nie biegał od liceum.
Miałam dać mu wycisk. A po trzydziestu minutach musiałam udawać, że zwichnęłam kostkę, bo nie mogłam za nim nadążyć.
21. Kiedyś w czasie kłótni chciałam rzucić w Piotra patelnią.
Ale była rozgrzana i w ostatniej chwili trzeźwo pomyślałam, że to się może skończyć trwałym uszczerbkiem na jego powalającej urodzie. Więc zamachnęłam się i patelnia poszybowała przez okno prosto do ogrodu.
Sąsiad do dzisiaj nie mówi nam „dzień dobry”.
22. Całe szczęście mamy w domu monitoring.
Przydaje się, gdy trzeba ustalić, kto zaczął kłótnię. I dlaczego to wina męża. Bo nawet jeśli nie, to… wróć do poprzedniego zdania!
Ja wiem, że nie ma się czym chwalić. Ale skoro już to napisałam, to może dorzucisz jakiś kompromitujący fakt o Waszym związku?
Ubierałam się i czesałam do ślubu sama. Rano się pokłóciliśmy, więc na złość przyszłemu ślubnemu w ostatniej chwili założyłam kieckę, która Jemu się od początku nie podobała i miałam inną, piękną, ale na złość – zmieniłam pierwotny plan i extra od siebie… zrobiłam jeszcze sobie loki…
Musiał i musi mnie bardzo kochać ponieważ wyszedł wtedy dzielnie ze mną z domu, a w wejściu do USC jeszcze się kłóciliśmy o temat z poranka … Minęło 2 lata i Komu opatrznie nie pokażę zdjęć ze ślubu (a starannie je ukrywam) to po obejrzeniu ma ataki i skurcze brzucha od śmiechu.
A ja w chwilach zwątpienia w siłę uczuć odpalam zdjęcie w telefonie i od razu wiem, że On mnie jednak bardzo kocha :D
No zrobiłaś mi dzień ? leżę
Dzięki punktowi 15 już wiem dlaczego się kłócę z mężem :)
Ha, my dwoje dzieci z Chorwacji „przywieźliśmy”! Bardzo udane egzemplarze! ;)
Kiedy poznałam mojego partnera, wiedziałam, że będziemy razem. On długo tego nie wiedział. Dopóki na imprezie nie powiedziałam do niego: „Gdybym nie miała okresu, to bym Cię bzyknęła”… Mało romantyczne, ale zadziałało ?
Mój podczas imprezy na której mnie poznał upił się i zadzwonił do mamy w nocy mówiąc że właśnie poznałem twoją synową ?? choć zamienił ze mną może 3 zdania. W dodatku okazał się dżentelmenem : skończyło mi się piwo, zapytałam siostry czy jej wziąć bo idę do baru dla siebie i On patrzy na mnie i mówi Weź też dla mnie ? 3 kufle? Jak? Gdzie? To możliwe aby nie wylać. Dostał od siostry w łep i się opamiętał ?? wybaczam bo wiem w jakim był stanie. Pijany z miłości i tak zostało do dziś ????????
Z moim mężem poznaliśmy się na niegdyś dość popularnym portalu – fotka.pl ??
Dużo związków zaczęło się właśnie tam :)
My też się tam poznaliśmy! Zaczęliśmy ze sobą pisać w dzień kobiet. 8.03. A 9.04 w moje urodziny się spotkaliśmy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam że będzie z tego Chleb! Obecnie są dwa chleby! :) jesteśmy razem już 10 lat!
Jako ze jestem stala czytelniczka, zaskoczyly mnie tylko trzy rzeczy – pierscionek zareczynowy, pusta walizka i ze, podobnie jak ja, probowalas robic kiedys prawko. Walizka chyba najbardziej, bo wbrew temu, co mowisz o „zaopiekowaniu” mam wyobrazenie o Tobie jako o perfekcjonistce i „control freak”, czyli, ze ogladasz sie kilkakrotnie za siebie, nim opuscisz miejsce z dziecmi. Moj maz probowal tez kiedys leciec na niewaznym paszporcie i summa summarum polecialam ja sama, wsciekla tak, ze wcale sie nie balam. Maz dolecial kilka dni pozniej, kiedy dotarl nowy paszport. Za to pojechalismy pociagiem do jego brata, ktory niedawno sie przeprowadzil, wiec nie znalam adresu na pamiec i na dworcu w miejscowosci docelowej (330 000 mieszkancow) okazalo sie, ze nie ma przy sobie ani adresu, ani jego nowego numeru telefonu. I winna bylam ja, bo sie „nie zaopiekowalam” (ja jestem starsza siostra, moj maz najmlodzy z trojki). :)
Ja dotarlam do egzaminu, teoria wiadomka bezblednie, jak na kujona przystalo, praktyka – samochod nie chce ruszyc. Egzaminator do mnie: „Naprawde nie wie pani, dlaczego? To prosze wysiasc.” Byl zaciagniety hamulec reczny, na co nie wpadlam, prawka nie mam do dzis, ale zrobie, jak bede musiala, moze niedlugo.
Co za świetny post, ale się uśmiałam! Widać, że macie neisamowity dystans do siebie i genialne poczucie humoru. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ślubu!
Męża poznałam przez tel 16 lat temu.
Użyczyłam moją kochaną nokie 3310 mojemu bratu aby mógł wysłać smsa do swojej uwczesnej dziewczyny. A brat przykręcił 2 ostatnie cyfry jej numeru i tak romantycznego smsa otrzymał 400km dalej przyszły ojciec moich córek ?
Wow, ale super historia!
Ale niesamowite!
Wow, jak z filmu. I co było dalej?
Przez 6 miesięcy smsowaliśmy, pisaliśmy maile i listy i kilka razy rozmawialiśmy przez tel. Potem przyjechał do mnie na stopa ?
Pierwszego dnia było niemrawo bo dużo już o sobie wiedzieliśmy więc na żywo było ciężko.
Następnego dnia zabrałam go na zwiedzanie okolicy i jakoś przełamaliśmy bariery komunikacyjne a potem już jakoś poszło. Przez rok chodziliśmy na odległość a potem zaczęliśmy studiować i zamieszkaliśmy razem.
Po 9 latach wzięliśmy ślub a po 3 latach po ślubie przyszła na świat pierwsza córka. Teraz stuknęli nam 17! Lat. Za rok nasz związek wejdzie w dorosłość ?
Kiedy poznałam swojego męża zapytalam go po kilku minutach rozmowy „Mam do Ciebie mówić na Ty czy na Pan?? Bo w sumie to nie wiem. „
A gdzie tu coś kompromitującego? :D normalne rzeczy :) My się na sympatii poznaliśmy, a po chyba miesiącu mieszkaliśmy razem, a po niecałym pół roku wychodziliśmy z USC jechać od razu w podróż poślubną bez jakiegokolwiek wesela imprezy itd :)
Po za tym ja się z mężem nie kłócę, ja po prostu stwierdzam jak jest i tyle, mogę nie słuchać co mówi, jak wróci z papierosa to i tak przyznaje mi rację :)
Pierścionek zaręczynowy-ja mam rozmiar 6, gdy mąż poszedł do jubilera to ekspedientka zapytała czy się z dzieckiem będzie żenił…
Hehehrhehe ze śmiechu nad Num 16 i 21 o mało nie obudziłam śpiącego koło mnie 5 miesięcznego synka hehehehe normalnie wyobraziłam sobie minę recepcjonisty i sąsiada heheheheh pozdrawiam
Bardzo fajne podeście, mam podobne, rocznice spoko można coś pamiętać, ale trzeba dla siebie być na co dzień. U nas tak samo nie nosimy obroczek, dziwi mnie, że niektórzy na to źle patrzą, jesteśmy już 8 lat po ślubie i wydaje mi się, że jesteśmy z każdym rokiem sobie bliżsi, a obrączka to tylko dodatek i nie świadczy o tym, że się nam nie układa.
Nasze pierwsze spotkanie było dość niefortunne ;) ale i tak ostatecznie mój mąż podszedł mnie poderwać… na pierogi? Jak to mówi przez żołądek do serca ??
Wszystkiego dobrego dla Was
Więc tak. Pierwszy mąż ( niewypał) łaził za mną jak cień. Nawet mi się nie podobał ale łaził łaził i wyłaził na dwa lata małżeństwa i dwoje dzieci ( moje szczęście i dumą) . Drugi…. przyszły mąż to już temat rzeka. Powinniśmy się znać od dziecka jednak ciągle się gdzieś mijaliśmy ( z wspomnień wychodzi że o godziny lub nawet minuty). I tak kiedyś jadę z moimi dwoma klonami a ten idzie przed samochodem i nie łaska zejść z drogi…no wszedł mi w nerwy myśli i chyba już serce bo nie w ząb nie mogłam przestać o nim myśleć. Znałam gębę z widzenia jednak imienia nie. Aż mi kiedyś motor zdechł ( przypuszczam że z jego winy) bo w sekundę dotknął i odpalił). W podzięce zaprosiłam go na kawę. Nie przyjechał…nie od razu. Po dwóch tygodniach przyjechał i został.
Jak poznałam mojego przyszłego męża to pierwsze pytanie jakie mi zadał to czy mam prawko… A potem pojechaliśmy na imprezę do Katowic ??
Znam męża od czasów podstawówki, ale nie mieliśmy się nigdy ku sobie. Po kilku latach spotkaliśmy się na dyskotece.
Pojechał do mnie na noc (mieszkałam sama ) i tak już został hahaha.
Niby nie można iść do łóżka na pierwszej randce. Na szczęście to nie była randka.. tylko przypadkowe spotkanie ?
Mojego partnera poznałam na „stopa” 17lat temu
Drogi się rozeszły na wiele lat .
Ojca mojego syna poznałam na grze mmorpg
Od 2lat jestem zaręczona z tym , którego 17l temu poznałam łapiąc go na stopa :-) musieliśmy dojrzeć
Przez kilka lat związku mąż nie zwracał się do mnie po imieniu, zawsze był kotek albo bezimiennie:) wiem że nie lubi mojego imienia bo nie da się zrobić i jest dość długie. Teraz też tylko w konieczności ale jak wymawia moje imię to mi jakoś tak…dziwnie. :D
Dobre! Moja rocznica ślubu przypadkiem wypada w dniu rocznicy ślubu teściów (nie wiedziałam, a mój mąż zapomniał) . Do dziś wierzą, że to specjalnie wybrana data ??
Oświadczyny były w aucie, staliśmy na światłach i mówiąc tak zapaliło się zielone
Ślub 3mce po zaręczynach – pewnie wpadka ????
Dziecko przywieźliśmy z komunii ?
Przez okno wyskoczył kot-wyprowadziłam się w pola by uniknąć spojrzeń sąsiadów ?
Ja swojego męża poznałam w pociągu, on jechał do pracy, a ja do LO. Na samym początku znajomości, jak przychodził do mnie, prosiłam mamę,żeby mówiła,że mnie nie ma, wyszłam itd. On był jednak wytrwały ? jesteśmy 13 lat razem, 7 lat po ślubie , 3 dzieci ?????