Zaszczepiliśmy się przeciw COVID. Czy nasz chip jest kompatybilny z iOS’em, czy z Androidem?

Mój rocznik mógł zapisywać się na szczepienie od 28 kwietnia, więc w nocy punkt 00:00 siedziałam przed kompem i wstukiwałam swoje dane. Tego samego dnia o godzinie 14 byłam po pierwszej dawce. Jak to zrobiliśmy, że tak szybko zaszczepiliśmy się przeciw COVID i to we dwójkę?

zaszczepiliśmy się przeciw COVID

Wbrew pozorom wcale nie było łatwo, bo najpierw przez kwadrans wywalało mnie z systemu, a potem – jak już udało się wbić – okazało się, że w Poznaniu praktycznie nie ma wolnych miejsc. Szybko wpisałam w wyszukiwarkę całą Wielkopolskę. I tak znalazłam miejscowość pod Wrocławiem, gdzie terminów było pod dostatkiem i to już tego samego dnia!

Tym sposobem rano wybraliśmy się całą rodziną na wycieczkę.

Marzyłam o tym dniu od ponad roku – a w ostatnich miesiącach już dosyć intensywnie – więc byłam bardzo podekscytowana. I trochę zestresowana, że coś się w ostatniej chwili wysypie. Nie wiem, usłyszę na miejscu, że zaszła pomyłka, na panią to za wcześnie, proszę przyjechać za miesiąc. Do punktu szczepień szłam więc jak na nogach z waty, a potem to już wszystko potoczyło się samo…

JAK W FILMIE, CZYLI ORGANIZACJA SZCZEPIEŃ

Szczepienia są koordynowane przez wojskowych albo przez straż pożarną. Zależy od punktu szczepień. Najpierw trzeba wypełnić dwustronicową ankietę z pytaniami o przebyte choroby, leki, alergie czy kontakty z chorymi na Covid. Warto to zrobić już w domu, żeby nie tracić czasu na miejscu (jest dostępna TUTAJ). Bo potem z tą ankietą ustawiasz się w kolejce przed punktem.

Tam, gdzie ja byłam szczepiona, szło mega sprawnie. Przede mną w kolejce było 10 osób, ale wszyscy zostaliśmy zaproszeni do środka w ciągu kilku minut.

A to – co się działo w środku – na maksa przypominało mi hollywoodzki film wojenny. Serio, czułam się jak gwiazda jakiejś wielkiej produkcji w stylu „Pearl Harbor” albo coś. Mega surrealistyczne przeżycie. Wewnątrz było bardzo dużo ludzi – samego personelu medycznego będzie ze sto osób – ale wszystko było zorganizowane tak, żeby nikt się z nikim nie spotykał w przejściu. Ubrani w mundury ludzie z walki-talki w dłoni kierowali do porozstawianych wewnątrz hali gimnastycznej namiotów. W niektórych namiotach byli lekarze kwalifikujący na szczepienie, w innych czekały pielęgniarki ze strzykawkami.

Poza ankietą warto mieć pewnie ze sobą dowód osobisty, ale i tak nie byłam o niego proszona, bo już widniałam w systemie komputerowym.

Ponieważ przyjechałam z Piotrem, mój mąż podszedł zapytać, czy też może się zaszczepić. Był zapisany na 15 maja w Poznaniu, ale bez problemu przesunęli jego wizytę. Usłyszeliśmy, że nie chcą marnować żadnej dawki, dlatego po godz. 15 przyjmują każdego, kto ustawi się w kolejce i w systemie jest jego e-skierowanie. W wielu miastach (pewnie zwłaszcza tych mniejszych) tak to się odbywa, więc naprawdę warto próbować.

JAK CZULIŚMY SIĘ PO SZCZEPIENIU?

Szczepienia odbywają się tak szybko, że w ogóle nie poczułam, jak pielęgniarka wbija mi igłę w ramię. Żadnego, nawet delikatnego ukłucia. Nic. Nie zdążyłam mrugnąć i już miałam przyklejony brązowy plasterek! Przez to po wyjściu paranoidalnie zastanawiałam się, czy na pewno otrzymałam swoją dawkę?

Ale delikatnie cierpła mi ręka, aż po palce, co nawet mnie cieszyło, bo to oznaczało, że faktycznie zostałam zaszczepiona. Piotr czuł podobnie. Po 19 zaczęło nas lekko pobolewać ramię, dostaliśmy również dreszcze. A potem nagle zrobiło mi się strasznie gorąco. No i się zaczęło.

Czułam się, jakbym była chora, ale nie miałam żadnych chorobowych objawów! Kręciło mnie na przykład w nosie, tak na kichnięcie, ale kichnąć nie mogłam, bo nie miałam kataru. Pociłam się, ale termometr nie pokazywał podwyższonej temperatury. Położyliśmy się spać i przespaliśmy ciurkiem chyba z 10 godzin, a potem obudziliśmy się… Z okropnym bólem ramienia. Nie mogliśmy w ogóle podnieść ręki, a gdy dzieci się do niej przytulały, wołaliśmy: „Tylko nie w szczepionkę!”.

W dzień powoli te dolegliwości mijały. U mnie, bo Piotr z godziny na godzinę czuł się coraz gorzej. Wieczorem wylądował w łóżku z gorącą herbatą, zawinięty w trzy kocyki, bo całkowicie opadł z sił. Miał też stan podgorączkowy.

Bardzo nie rozpaczałam, bo dzięki temu w spokoju mogłam sobie obejrzeć nowe odcinki „Opowieści Podręcznej” :). Piotr obudził mnie jeszcze o trzeciej w nocy, żeby zakomunikować, że wcale nie jest mu lepiej i on nie wie, czy to kiedyś minie. Ale nie zdążył spisać testamentu, bo rano – w trzeciej dobie po szczepieniu – wszystko przeszło jak ręką odjął.

Czas zaraz po szczepieniu nie był superkomfortowy, ale zdaję sobie sprawę, że skoro organizm w ten sposób zareagował na informację o wirusie (dostaliśmy szczepionkę mRNA Moderny), sam wirus mógłby nas zmieść z planszy. Albo przynajmniej unieruchomić w łóżku na dwa tygodnie, a nie dwa dni :)

PO CO ZASZCZEPILIŚMY SIĘ PRZECIW COVID?

No właśnie po to. Bo bardziej od szczepień boimy się chorób. I powikłań po nich. Bo – całkiem samolubnie – chcemy w końcu móc pojechać na wakacje i bez problemu przekraczać granice. Ale przede wszystkim zaszczepiliśmy się przeciw COVID, bo marzymy o tym, żeby to wszystko się skończyło.

Ludzie narzekają, że ich firmy są pozamykane, ale na szczepienie to nie, bo co to da? Ano dużo da. Im więcej osób się zaszczepi, tym szybciej osiągniemy odporność stadną. Dzięki temu wirus nie będzie przenosił się tak łatwo z człowieka na człowieka – ten zaszczepiony, ten zaszczepiony, tamten zaszczepiony, ten przechorował, jeszcze inny przechorował, a potem się zaszczepił: i wirus nie ma już kogo atakować. Im mniej chorych, tym mniej ciężkich przypadków, a więc zajętych respiratorów. A to przecież od tego, jak obecnie zakorkowane są szpitale, rząd uzależnia swoje decyzje o obostrzeniach. Nie ma miejsc w szpitalach: zamykamy; w szpitalach robi się luźniej: otwieramy.

A chyba na tym otwarciu wszystkim nam zależy najbardziej?

(10 131 odwiedzin wpisu)
18 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Ilona
Ilona
2 lat temu

My byliśmy zaszczepieni tego samego dnia. W dniu kiedy wystartowały szczepienia dla 30-39 osób, które wcześniej wyraziły chęć. Wstępnie mieliśmy termin na 10.05 w miejscowości o 30 km od miejsca zamieszkania. Zobaczyłam na stronie https://szczepienia.github.io/wielkopolskie że ruszyły terminy w Poznaniu na Bukowskiej. Zadzwoniłam o 15:00, Pani z infolinii zapytała czy daleko mam do Pz (ze Swarzędza rzut beretem) i po 17:00 byłam zaszczepiona. Wcześniej zadzwoniłam do tej placówki czy nie da się męża wkręcić i Pan powiedział, że jeśli ktoś zrezygnuje to jak najbardziej. Zatem przed 18:00 zaszczepiono też męża i inną dodatkową panią, bo nie stawiły się dwie osoby. Szybko i po temacie. Poszukiwana szczepionka Pfizera, nas oszczędziła mimo zażywania przeze mnie stredydów, innych leków i choroby immunologicznej… Ze swojej strony polecam i zachęcam dzwonić na infolinię i pytać… Zwłaszcza, że drugą dawkę trzeba przyjąć w tej samej placówce…

Katarzyna
Katarzyna
2 lat temu

U mnie w zakładzie od paru dni trwają zapisy dla chętnych i ich rodzin na szczepienia ale my z partnerem zdecydowaliśmy się skorzystać z zapisu panstwowego, poniekąd dzięki Tobie i twojej informacji, że załapaliście się od ręki:) mamy nadzieję, że nam też się uda to „odklepać” tego samego lub następnego dnia ( ja rocznik 88 ,partner 91).

Alicja
Alicja
2 lat temu

Ja jako ostatnia z rodziny zaszczepiłam się w piątek. Duży fart ktoś zrezygnował z szczepienia i …. dostałam telefon wiec z marszu pobiegłam. Bardzo się ciesze ponieważ do moich roczników to daleka droga. Obudziłam się tylko z bólem ręki, ale wieczorem już minął. Szczepiona byłam fizerem. Teraz czuje się bezpieczniej. Pomimo iż to była pierwsza dawka. Cieszę się że wracamy do normalności. Pozdrawiam

e-milka
e-milka
2 lat temu

A ja czekam i czekam… Mam wrazenie, ze w PL to juz wszyscy, a ja w DE czekam na swoja kolej. I ten lek, zeby cos sie nie stalo na ostatnich metrach. Przestrzegam wszystkiego jak wczesniej, ja i syn do tego testujemy sie dwa razy w tygodniu, wlasciwie to irracjonalny lek, ale jest.
Jestem ciekawa, czy z tym odczynem poszczepiennym to tez nie troche psychika. Przeciez nie raz po szczepieniu po grypie tak bylo, ale czlowiek przyjmowal za normalna kolej rzeczy. Teraz obserwujemy z niepokojem swoje cialo, bo ostatnie miesiace chyba nam wszystkim uswiadomily, ze trzeba reagowac na jego sygnaly. Ale jestem gotowa przyjac to, byle moc wrocic do normalnosci.

e-mika
e-mika
2 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Dostalam dzis termin, jako nauczycielka licealna. W ta niedziele. A druga dawke przed wakacjami. Wreszcie zobacze rodzinke.

Aparatamentydomlux
2 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Uwielbiam wasze poczucie humoru. Mój niestety z xiaomi się nie łączy, a szkoda. Szczepiłam się w majówkę, było ciężko, 6h stania, ale cieszę się, że mam już to za sobą. Super, że motywujecie do działania!

Justyna
Justyna
2 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Bierz po uwagę ozdrowieńców. Musimy czekać 3 miesiące na szczepienie od pozytywnego testu….Fajnie, że macie to już za sobą :) przynajmniej 1 dawkę :)

Edyta
Edyta
2 lat temu

Ja szczepiona się 3.05 i oprócz lekkiego bólu ramienia nie miałam żadnych innych dolegliwości. Szczepiona byłam Pfizerem. U nas w słynnym Medyku w Rzeszowie też wszystko przebiegało mega sprawnie mimo, że ludzi do szczepienia było na prawdę dużo. Najdłużej zeszło mi na czekaniu tych 15 min po szczepieniu hehe. A mam takie pytanie czy w punkcie nie było problemu, że byliście z dziećmi? Druga dawka przypada mi akurat kiedy jadę z synem do ortodonty i nie wiem czy przekładać czy dam radę ogarnąć to jednego dnia (wszystko jest w innym mieście już my mieszkamy)

Koci Punkt Widzenia
2 lat temu

Ja mogę zapisać się dopiero w sobotę, choć jeszcze dwa tygodnie temu nie wiedziałam, że to zrobię. Jestem w ciąży i trochę się bałam, ale mam taką ginekolożkę, że jej ufam i skoro mówi – szczep się! to się szczepię. Mój partner już zapisany od wczoraj… a ja czekam :)

Aleksandra
2 lat temu

Mój czip nie jest kompatybilny z czipem męża :P

Aneta Boritzka
2 lat temu

Ja czekam grzecznie w kolejce :) zarejestrowana, a mój mąż już po pierwszym szczepieniu.

Paulina Krzak
Paulina Krzak
2 lat temu

Hej :-) My z mężem też już dzisiaj po szczepieniu , póki co mamy tylko ból ręki. Mam nadzieję że na tym stanie bo ja jestem typ właśnie który będzie już spisywał testament ?