Szczepienie powoduje autyzm?
Celowo zwlekałam z tematem. Nie dlatego, że nie mam wyrobionego zdania. Ja przecież zawsze mam jakieś zdanie! Po prostu – zanim cokolwiek napiszę – muszę być w stu procentach pewna. Nie tylko przeczuwać, podejrzewać, domyślać się. Chciałam przekonać się naocznie, bo tutaj nie ma miejsca na emocje.
Jeśli chodzi o szczepienia, nie jestem hurraoptymistką. Dotychczas nie podaliśmy dziecku żadnego szczepienia nieobowiązkowego, nigdy też nie szczepiłam się na grypę. Daleko mi jednak do osób, które bez głębszej refleksji przekazują w świat niesprawdzone i w żaden sposób niepotwierdzone sensacyjne w swojej treści teorie spiskowe. Jak zawsze staram się podejść do tematu racjonalnie. Z głową znaczy się. Po to ją przecież mam. Żeby użyć. Nie straszyć, że słyszałam od koleżanki, która ma przyjaciółkę opowiadającą o dziecku kuzynki…
A słyszałam. Zwłaszcza na temat szczepionki MMR (przeciwko odrze, śwince, różyczce). To taki straszak na matki. Wszystkie się jej boją. Pewnie też słyszałaś o badaniach doktora Wakefielda, w których wykazał, że to szczepienie wywołuje autyzm? A każda z nas chce przecież dla swojego dziecka jak najlepiej! Więc może to najlepiej znaczy właśnie: nie szczepić?
Zaszczepiłam. Piszę dopiero teraz, bo dopiero teraz się odważyłam. Pierwszy dzień po nie należał do ciekawych. Kostek był trochę nieswój. Pozbawiony energii, niemrawy. Jak nie moje dziecko! Cichutki, grzeczniutki, siedział w jednym miejscu i nie miał ochoty na szaleństwa. Żadnej zabawy w berka, ganiania się wokół kuchennej wyspy, podskoków na kanapie, nic. Cisza.
Przez kilka godzin miał czerwone rumieńce na policzkach, ale bez temperatury. Sprawdzałam ją co kwadrans! Drugiego dnia obudził się jednak z ogromnym uśmiechem na ustach, żadnych rumieńców, wysypek, ospałości.
Dlaczego zaszczepiłam dopiero teraz? Dlaczego przez cztery miesiące skutecznie ignorowałam ponaglenia z przychodni? Bo czekałam. Sama nie wiem na co. Aż mój chłopiec dorośnie. Żeby mieć pewność, że jest całkowicie zdrowy i prawidłowo się rozwija. Potem czekałam, aż skończy ząbkować. I odpocznie po wakacjach. Nabierze sił. W sierpniu zdecydowałam, że już czas.
Bo tak naprawdę nie chcę, żeby w dorosłym życiu zachorował na odrę, świnkę czy różyczkę. Boję się powikłań. Że nie zachoruje w dzieciństwie, mam niemal stuprocentową pewność, ponieważ teraz prawie wszystkie dzieci są szczepione przeciwko tym chorobom, więc zostały one niemal zupełnie wyeliminowane. Ale co będzie za dwadzieścia lat? Czy nie wybuchnie epidemia? Groźna przecież dla dorosłych mężczyzn! Tak ryzykować nie mogłam.
„Nieszczepienie dziecka to jak przechodzenie na czerwonym świetle przez ruchliwą drogę”
prof. Lidia Brydak
Osobiście najbardziej bałam się poszczepiennych skutków ubocznych, ale i tak sądzę, że szczepić trzeba. Może niekoniecznie z kalendarzem w ręce, bo każda z nas najlepiej zna swoje dziecko, wie, kiedy jego organizm jest osłabiony, a tego nie odgadnie żaden lekarz podczas krótkiego badania. Jednak wszelkim ruchom antyszczepionkowym mówię głośno i wyraźnie: NIE. Nie wierzę wam! Wierzę lekarzom. Dlaczego w całej Polsce tylko jeden specjalista jest przeciwny szczepieniom? W dodatku przedstawia on nigdzie niepotwierdzone badania, statystyki wyssane z palca, operuje sensacyjnymi ogólnikami, straszy hipotetycznymi powikłaniami, walczy z niewidzialnym wrogiem (koncernami farmaceutycznymi). A ja chcę konkretnych dowodów! Świnka i różyczka przechodzona w dorosłym życiu powoduje u mężczyzn bezpłodność. Statystycznie ryzyko wystąpienia powikłań po chorobie jest dużo większe niż ryzyko wystąpienia powikłań poszczepiennych. To są fakty. Nie jest natomiast prawdą, że MMR zawiera rtęć wywołującą autyzm (skład tutaj). To czego my się właściwie boimy? Bo ktoś w googlach napisał?
Nie zliczę już, na ilu blogach, stronach, w ilu artykułach przeczytałam o badaniach Wakefielda, o których wspomniałam na początku. Każdy przeciwnik szczepień używa ich w formie swojego oręża. Tymczasem Wakefieldowi wielokrotnie zarzucono szereg błędów metodologicznych, włącznie z fałszowaniem wyników badań, a jakby tego było mało, okazało się, że powołując się na nie, chciał wypromować własne lekarstwo na odrę. Czy to już całkowicie nie podważa jego wiarygodności?
Mamy XXI wiek, ale paradoksalnie dzięki nieograniczonej wiedzy do informacji zachowujemy się, jakbyśmy żyli w średniowieczu. Boimy się szczepionek skojarzonych, jak nasze babcie lękają się komputera. W rozmowach straszymy się większą dawką wirusów i bakterii podanych w jednym ukłuciu, nie zastanawiając się, że groźniejsze są przecież substancje konserwujące i to je trzeba ograniczyć do minimum! Ja pamiętam tylko swoje oburzenie po urodzeniu dziecka, kiedy dowiedziałam się, że szczepionki skojarzone nie są w całości refundowane przez państwo jak w większości krajów europejskich i w Ameryce. Im dłużej jestem matką i im więcej matek na swojej drodze spotykam, tym większą mam pewność, że nasze społeczeństwo po prostu nie jest jeszcze na to gotowe.
Nie dziwmy się tylko, że pod wieloma względami żyjemy w ciemnogrodzie, skoro często sami bezmyślnie walczymy z postępem.
Bardzo mądrze napisane. Ja się zawsze zastanawiałam jaka jest ilość powikłań u dzieci nieszczepionych, w stosunku do powikłań poszczepiennych. Ciekawa jestem, czy byłaby różnica.
Co do szczepionki MMR to na Węgrzech przewiduje się ją dopiero w 15 miesiącu. Z kolei ponoć w Japonii szczepią jeszcze później (nie sprawdzałam, więc nie jestem pewna czy to prawda). Czy w Polsce też nie mogliby terminy szczepień pozmieniać?
Nie wiem, ja trochę zwlekałam ze strachu i też podaliśmy dopiero w 16. miesiącu.
Ale też nie chciałam czekać kilku lat, bo w taki właśnie sposób sama nie zostałam zaszczepiona na różyczkę! Nie przeszłam choroby w dzieciństwie. W ciąży był strach. Niestety, co się odwlecze, to często uciecze…
Nie musi sie pani zastanawiac- dla kazdej jednej szczepionki to jest badane i oblicza sie tzw risk/benefit factor. W pubmedzie mozna to samemu znalezc ale zaleznie od szczepionki/choroby statystyka medyczna podaje ze to jest rzed wielkosci kilkudziesieciu tysiecy (sic!) razy wiekszego prawdopodobienstwo ciężkiego powiklania po danej chorobie niz po szczepieniu na teze. Inna sprawa ze na razie prawdpodobienstwo w PL zachorowania na dana chorobe jest stosunkowo jeszcze niewielkie ale jak wyszczepialnosc spadnie to bedzie wieksze????
W końcu !!!Mam bardzo podobne odczucia i przemyślenia. Nastraszyłam wszystkie znane mi matki, ale one już są dawno po tym szczepieniu, a my nadal przed…Obawiam się, ale chce zaszczepić. Nie jestem radykalna, ale czekam na najlepszy moment.
Tylko zeby zdazyc przed choroba bo ona wcale nie bedzie czekac, a najbardziej zabojcza jest dla najmlodszych dzieci
Ale to nie jest tak, że szczepienie nie powoduje odporności przeciwko danej chorobie na całe życie ? Zdaje się, że potrzebne są dawki przypominające i to regularnie ?
No widzisz, zależy od szczepienia. Jeśli chodzi o MMR, to dawki są dwie – pierwsza koło pierwszego roku życia, druga koło dziesiątego. I koniec. Jeśli zaszczepi się po 10. roku życia, to wtedy faktycznie trzeba podawać regularnie dawki przypominające.
Podaj źródło tych sensacji.
Ja początkowo chciałam zaszczepić dziecko na wszystko, ustrzedz go przed złem całego świata bo sama w dzieciństwie ciągle chorowałam. Temat był dla mnie bardzo, bardzo trudny. Pytałam wszystkich znajomych, szczególnie tych którzy mają lekarza w rodzinie, kilku pediatrów (co ciekawe mieli rożne opinie) i Ciebie:-) Zrobiłam konkretny research i ostatecznie zaszczepiliśmy dziecko tylko na rotawirusy i wybraliśmy szczepionkę skojarzoną 5w1.
Tak, lekarze mają przeróżne opinie, nasz np. kiedy zapytaliśmy, czy warto szczepić na rotawirusy, odpowiedział: „Jeśli mają państwo za dużo kasy…”. Nie zaszczepiliśmy, ale zdajemy sobie sprawę, że igraliśmy z ogniem. Jesienią złapałam rotawirusa i wtedy był największy strach o małego (w jego wieku łatwo trafić do szpitala pod kroplówkę z powodu rota). Całe szczęście dziecko się nie zaraziło.
Nie zaszczepiłam, bo sama siebie na grypę nie zaszczepię (za dużo szczepów, szczepionka nie jest super skuteczna, chociaż objawy choroby są zminimalizowane). Ale to już wybór każdej matki – tutaj niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: „Co zrobić?”.
Ja jeszcze myślę nad pneumokokami, ale to bardziej przed przedszkolem, czyli jeszcze nie muszę się tym stresować:)
Gdzie można kupić taką świetną okładkę na książeczkę zdrowia?
Kupiłam od Ani – Boodzik.pl
I to jest mądre podejście. Też odkładałam zawsze szczepienia na ostatnią godzinę, ale szczepiłam. Nie brałam dodatkowych, choć Jaśko musiał dostać 3 dawki przeciwko pneumokokom (wcześniaki mają to szczepienie jako obowiązkowe), ale akurat ta szczepionka wydaje mi się najsensowniejsza z tych dodatkowych opcji.
Nad szczepionką przeciwko pneumokokom intensywnie myślimy. Na pewno zaszczepimy, ale raczej przed pójściem Kostka do ludzi (do przedszkola). Prawdopodobnie będzie to jedyne szczepienie nieobowiązkowe, z którego skorzystamy.
Szczepionka przeciwko pneumokokom jest dla wcześniaków DARMOWA nie OBOWIAZKOWA.
ktoś Was źle poinformowal.
O, ciekawe. A skąd masz takie informacje? Zerknęłam teraz na tabelkę, którą mamy ze szpitala i tam też jest to niejasno przedstawione. Według tabelki obowiązkowe = bezpłatne.
http://szczepienia.test2.activepharma.pl/Kalendarz_szczepien/Wczesniaki.aspx
Info od neonatologa i lekarki z wojewódzkiej poradni szczepień.
Cyt. ta ostatnią „Panstwu PRZYSLUGUJE darmowa szczepionka na pneumokoki z powodu wcześniactwa”.
Czyli „profitem” jest jej darmowosc nie obowiazkowosc :)
hmmm… poszperałam i powiem, ze jestem skołowana ;) chyba jednak jest obowiazkowa…
Wiola, a jak Twoj maluch zareagował na nia? mial kiedysv zapalenie pluc?
Dziękuję za ten tekst. Ostatnio jest straszna nagonka na szczepienia, w internecie można przeczytać setki przykrych historii rodziców (nie wiem czy są prawdziwe). Przez to wszystko aż czułam się jak wyrodna matka, bo narażam zdrowie dziecka. Te grupy wywołują straszną presjęna świeżo upieczonych mamach. Koniec z tym. Wiem, że robię dobrze.
Jest wiele prawdziwych historii. Sama znam ich kilka osobiście.
Syn mojego brata zachorował na autyzm właśnie po szczepieniu MMR. Od urodzenia był wesołym, energicznym dzieckiem. Z uwagi na obawy rodziców (sic!) szczepionkę MMR miał podaną w wieku 4 lat. Rodziców skłoniło do tego pismo z sanepidu, z zagrożeniem niemałą karą pieniężną, jeśli nie zaszczepią Jasia.
Po szczepieniu chłopiec stał się osowiały, stracił apetyt. Lekarka zapewniła ich, że to pewnie przesilenie wiosenne i że pewnie się zaziębił. Widzieli jednak, że coś jest nie tak. Syn powoli im „uciekał”. Kilka tygodni temu inny specjalista potwierdził autyzm. Jaś praktycznie przestał mówić, nie przytula się, każde wyjście z domu jest dużym kłopotem, bo zdaje się, że wszędzie jest dla niego za głośno.
Mój brat jest dosyć uparty. Poszedł do ich dawnej pani pediatry i powiedział, że to jest jego zdaniem niepożądany odczyn poszczepienny. Pani doktor stwierdziła, że nie ma możliwości aby to zgłosić, gdyż jest na to za późno. Tylko, że oni bezpośrednio po szczepieniu u niej byli i zgłaszali!
Lekarze nie chcą ich wpisywać, bo wtedy nie daj Bóg okazało by się, że szczepionki nie są remedium na całe zło tego świata.
Mój tata miał świnkę w wieku trzydziestu lat. Przeszedł ją z opuchlizną na twarzy i wysoką gorączką. Leczył się polopiryną i czosnkiem. Został jeszcze później ojcem dwukrotnie. Nie ma nic strasznego w tym, że człowiek nie przechoruje tych choróbsk w wieku dziecięcym. Bez przesady.
Ale obawy rodziców ze względu na podejrzenie, że dziecko może mieć problemy neurologiczne czy obawy po prostu przed szczepieniem?
Z tego co wiem, przebadano setki tysięcy dzieci w wielu krajach (badania niezależne od siebie) i nie wykazały związku szczepionki z autyzmem. Co więcej: po wprowadzeniu szczepionki zachorowalność na autyzm nie wzrosła. Po wycofaniu szczepionki (w Japonii) zachorowalność nie spadła. Na autyzm choruje dokładnie taki sam procent dzieci szczepionych jak i nieszczepionych.
Podsumowując:
– ryzyko wystąpienia autyzmu po szczepionce – nie potwierdzono,
– ryzyko wystąpienia powikłań poszczepiennych (stan podgorączkowy, delikatna wysypka): 1/15 dzieci,
– ryzyko wystąpienia łagodnego zapalenia mózgu po podaniu szczepionki, które bez następstw ustępuje samoistnie: 1/1 000 000
– ryzyko wystąpienia ostrego zapalenia uszkadzającego mózg po odrze: 1/1000 (po różyczce: 1/5000)
– ryzyko wystąpienia poważnego upośledzenia płodu lub jego obumarcia, jeśli kobieta w ciąży zachoruje na różyczkę: 9/10,
– ryzyko wystąpienia zapalenia jąder po śwince u dorosłego mężczyzny: 20-30%.
Przepraszam, ale do mnie najlepiej przemawiają liczby :(.
Te badania dotyczyły tylko jednej szczepionki i jednego związku a nie całego programu szczepień.
Niech brat skontaktuje się ze Stowarzyszeniem STOP NOP w sprawie zgłoszenia NOP.
A znasz ulotki i możliwe skutki uboczne szczepionek? Zapoznałaś się z informacjami w ulotkach czy jakoś pielęgniarka ani lekarz nie pamiętali by przekazać ulotkę? Czy wiesz że powinnaś ulotkę zatrzymać i okazać dokładnie tą ulotkę lekarzowi jeśli stan dziecka pogorszy się w ciągu 4 tygodni po szczepieniach lub przez uwaga 12 miesięcy po szczepieniu przeciw gruźlicy?
Ja osobiście przed zapisaniem na szczepienie rozmawiam na jego temat z pielęgniarką. Przy każdym szczepieniu dostaję ulotkę włożoną do książeczki zdrowia + pielęgniarka mówi o skutkach ubocznych (jak długo, kiedy, jak reagować).
Czyli pielęgniarka powiedziała Tobie np. o tym że podanie szczepionek DTwP oraz OPV ma wpływ na występowanie napadów padaczkowych i zmiany neurologiczne dzieci jeżeli nie wykluczyło się u nich cytomegalii? Powiedziała że jeżeli wystąpi pogorszenie stanu zdrowia to trzeba to zgłosić do lekarza by mógł on zgłosić niepożądany odczyn poszczepienny? Czy pielęgniarka w szpitalu, włożyła też do książeczki zdrowia ulotkę szczepionki BCG i poinformowała o 12 miesięcznym czasie na wystąpienie niepożądanych odczynów poszczepiennych i byłaś obecna przy szczepieniu? Jeśli tak to jesteś pierwszą osobą. Inni niech popytają znajomych i sami ocenią.
Przyznam Wam, że chociaż popieram szczepienia, to tego jednego się bałam, zwłaszcza w chaosie informacyjnym, gdzie jeden przekrzykuje drugiego. Wakefield sobie „coś” opublikował, „coś” okazało się być manipulacją wynikami badań, pan Wakefield stracił prawo do wykonywania zawodu, a czasopismo Lancet przeprosiło za wydrukowanie jego publikacji, to nic – wyniki jego badań nadal są przytaczane. Straszy się nas Tiomersalem (związkiem rtęci) w szczepionkach, który to niby powoduje autyzm (nie znam się – może i powoduje), ale sprawdźcie skład szczepionek podanych dzieciom i ile z nich ten związek w składzie ma. Wśród tych, które dostało moje dziecko – żadna. Narzekanie, że lekarze nie chcą dopisywać NOPów, gdy zgłaszane są np. będąc pomylonymi przez rodzica z alergią pokarmową (a jak lekarz na 50 takich ma 1 prawdziwy nop, to nie dziwota, że czasem odruchowo zaczyna bagatelizować sprawę, biorąc kolejnego rodzica za histeryka). W całym temacie denerwuje to, że rzucane są fakty za i przeciw (przy czym te przeciw koniecznie jak najbardziej szokujące), nawet lekarze opowiadają się po różnych stronach, w sumie nie wiem, czy ci anty to nie na zasadzie „jakby co, to ja umywam ręce”, a Ty, Rodzicu, sobie szukaj na własną rękę potwierdzenia lub zaprzeczenia danym informacjom.
Jeszcze „spisek koncernów farmaceutycznych przeciwko Wakefieldowi”.
A lekarze biorą odpowiedzialność za skutki szczepień? A producenci? Nie wspominając o przymuszających urzędnikach.
Zrozumiałabym jeszcze odpowiedzialność producenta, ale czemu lekarza, jeśli zastrzyk prawidłowo podany zdrowemu dziecku (którego rodzice w dodatku nie zgłosili, że wcześniej coś się działo)? I czemu urzędnika walczącego o utrzymanie odporności zbiorowiskowej? „Jak wszystkich, to wszystkich, babcię Kowalską też!”?
a rodzice biorą odpowiedzialnosc za swoje nieszczepione dzieci,ktore mogą być smiertelnym zagrozeniem dla innych?
Nie doczytała Pani niestety, że szczepionka nie ochroni dziecka w wieku dorosłym (jedynie 8 do 12 lat).
Pomiary odpowiedzi humoralnej na szczepienia (metodą ELISA) doprowadziły do obserwacji, że odpowiedź na antygeny bakteryjne w szczepieniu trwa 15-20 lat, natomiast na antygeny wirusowe ? najwyżej 8-12 lat i tylko w wyjątkowych przypadkach dłużej. http://www.nature.com/icb/journal/v75/n6/abs/icb199791a.html
„W ocenie skuteczności szczepień bardzo ważne jest określenie trwałości uodpornienia. Odporność uzyskana dzięki szczepieniu, podobnie jak pamięć immunologiczna, rzadko trwa do końca życia. Zwykle z upływem czasu zmniejsza się, a następnie zanika. Z reguły uodpornienie uzyskane w wyniku szczepienia trwa krócej niż uodpornienie uzyskane w wyniku przebycia choroby.” Źródło” W.Magdzik, D.Naruszewicz-Lesiuk, A.Zieliński „Wakcynologia”
To co powszechnie pisze się o dr Andrew Wakefieldzie to oszczerstwa. Tutaj skrupulatnie opisano fakty powołując się na źródła. http://faktyoszczepieniach.wordpress.com/saga-wakefielda/ To co faktycznie zarzucił mu sąd to wykonywanie inwazyjnych badań bez zgody komisji bioetycznej. Warto poznać prawdziwe motywy tego człowieka, który jest bohaterem dla wielu rodziców. https://www.youtube.com/watch?v=OTOBtj83c7Q
Wiesz co, widzę, że korzystamy z różnych źródeł (pomijam fakt, że w podlinkowanym przez Ciebie artykule nie dopatrzyłam się informacji na temat szkodliwości/nieskuteczności szczepień). Owszem, sprawdzałam, szczepionka daje odporność na całe życie. Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, ale te kilka procent osób, które mogą zachorować, przejdą chorobę łagodnie i bez powikłań.
Ja jestem przykładem osoby, która na świnkę zachorowała dwa razy. Za pierwszym razem było ciężko (wysoka temperatura, duży ból, łzawienie, konieczność leżenia w ciemnym pokoju, osłabienie), za drugim miałam powiększoną tylko jedną śliniankę i nic poza tym. Właśnie to dają szczepienia.
Podałam dowody, że nie daje odporności na całe życie. Są to materiały podpisane przez tzw. ekspertów wakcynologii i epidemiologii w Polsce. Szczepiąc w dzieciństwie przesuwa się ryzyko zachorowania na wiek dorosły.
Ale które konkretnie zdanie w tej angielskojęzycznej publikacji? Bo ja chyba dawno nie miałam styczności z angielskim…
Autorem jest dr Paweł Grzesiowski, „Wakcynologia”, również on jako źródło podał tę pracę, za dostęp do oryginalnego tekstu trzeba zapłacić.
Ja nie jestem ekspertem ds szczepien, wiec w znacznej mierze poddalam sie opinii mojej znajomej, ktora prowadzi badania na szczepionkach w jednym takim instytucie przy Karolinska Universitetet w Sztokholmie i rozwiala moje watpliwosci. Mam czyste sumienie, spie spokojnie, nie boje sie szczepic, a przeciwnikow szczepien traktuje troche jak heretykow, badz takich, co twierdzili, ze Ziemia jest okragla. Pozdro!
plaska znaczy sie ;-) ta Ziemia hahaha
rzeczywiście, ci co twierdzili, że Ziemia jest okrągła to kompletni ignoranci…
Tez mialam obawy. Ale uwazam, ze trzeba szczepic.
Podam przyklad z naszego szpitala od ordynatora oddzialu dzieciecego (bylam na wykladzie: odpornosc u dzieci, ktora prowadzil ordynator oddzialu dzieciecego, zreszta lekarz, do ktorego chodzimy z synem. zeby nie bylo, nie promowal zadnych szczepionek i nie byl sponsorowany przez zadna firme farmaceutyczna, bylo do spotkanie w ramach Klubu Malucha, na ktore kiedys chodzilismy).
W zeszlym roku bylo wyjatkowo duzo zachorowan na krztusiec u nastolatkow u nas we wrzesni. lekarze sami byli zdziwieni, jednak wiazalo sie to z tym, ze iles lat temu (nie wiem ile dokladnie) nie podawano dodatkowej uzupelniajacej szczepionki na krztusiec. stad te zachorowania.
Ten sam lekarz mowil, ze nikogo sie nie zmusi do szczepien, nie bedzie rowniez nikogo namawial. do mnie jednak przemawiaja fakty i przyklady z wlasnego podworka.
nasze dziecko bylo dodatkowo zaszczepione przeciw ospie, poniewaz najmniejsza ranke bardzo rozdrapuje i nie wyobrazalam sie go calego w rozdrapanych kropkach (po sobie wiem, ze zostaja brzydkie blizny po tym).
zaluje, ze nie zaszczepilismy go na rotawirusy, poniewaz duzo lapie wlasnie chorob zoladkowo-jelitowych, a teraz jestem przekonana, ze kilku tych zachorowan by mozna uniknac :(
Mój brat nie zaszczepił syna na rotawirusy – 10 miesięcy, szpital, kroplówka (odwodnienie organizmu), mały cofnął się trochę w rozwoju przez chorobę (teraz jest wszystko ok, ale wiadomo jak to z dziećmi: zapomniał pewnych umiejętności i trzeba było uczyć od nowa).
Dlatego córkę zaszczepili. Kiedy w przedszkolu szaleje rotawirus, mała zwymiotuje raz i po chorobie. Mimo to sama nie zaszczepiłam, bo jednak jakiś strach przed szczepionkami jest i we mnie.
My juz bylismy dwa razy z tego powodu w szpitalu, dlatego jestem na siebie wsciekla ze nie zaszczepilam :(
prawda jest tez taka, ze ta szczepionka nie jest przeciw wszystkim odmianom rotawirusa (bo jest ich mnostwo), ale przed tymi najgrozniejszymi, wiec kto wie czy to by pomoglo nam uniknac szpitala. ale obiecalam sobie przy nastepnym dziecku zaszczepic.
pozdrawiamy :)
Tak czytam komentarze i dochodzę do wniosku,że cała ta sytuacja jest straszna, szczególnie dla rodziców. Szczepionka-coś co powinno być zbawieniem, pomocą i szczęściem, wzbudza tyle kontrowersji. Chce człowiek dobrze,ale właściwie nie wiadomo co tym dobrem jest…I co by się nie zrobiło nigdy nie będzie 100%pewności,że zrobiło się dobrze..A ja bym chciała,żeby jakiś specjalista powiedział mi, co powinno się zrobić. Szkoda,że jest to całkowicie decyzja rodziców.
Polecam lekturę tej strony są na niej linki do 22 badań naukowych które mówią o tym że szczepienia mogą powodować autyzm: http://www.activistpost.com/2013/09/22-medical-studies-that-show-vaccines.html#!br8FuS Można też zapoznać się ze stroną http://www.dobreszczepionki.pl i zobaczyć czy przypadkiem nie podajemy dzieciom linii komórkowych wyprodukowanych dzięki przeprowadzaniu aborcji na innych dzieciach. W przypadku niektórych szczepionek i istnieje choć nie w Polsce możliwość zastosowania zamiennika wytworzonego bez poświęcenia życia. Jeśli więc ktoś szanuje i uznaje życie od poczęcia lub uznaje się za katolika nie powinien absolutnie stosować szczepionek wytworzonych dzięki zabiciu innego dziecka.
Podlinkowałam właśnie do tej strony (dobreszczepionki.pl) jeśli chodzi o skład MMR. I teraz tak: z Twojej wypowiedzi wynika, że dokonuje się aborcji, żeby stworzyć szczepionkę. Według mnie to już jest manipulacja informacją. Tutaj można poczytać na ten temat więcej: http://szczepienia.pzh.gov.pl/main.php?p=3&id=48&sz=1226&to=szczepionka
To Twoja nadinterpretacja. Wskaż cytat który mówi że:”(…)z Twojej wypowiedzi wynika, że dokonuje się aborcji, żeby stworzyć szczepionkę.(…)” wyraźnie napisałem że: ” i zobaczyć czy przypadkiem nie podajemy dzieciom linii komórkowych
wyprodukowanych dzięki przeprowadzaniu aborcji na innych dzieciach” w tej chwili do produkcji szczepionek na świecie używane są trzy linie komórkowe czyli trójka dzieci – liczba mnoga. Podałem źródło w którym jest to dokładnie wskazane. Nigdzie nie mówię że szczepionki robi się ze szczątków dzieci po aborcji. Napisałem dokładnie o liniach komórkowych. Są one zresztą podane w ulotkach, widziałaś jakąś, znasz ich treść (np. WI-38) Szkoda że nie powiesz nic na temat badań o powodowaniu autyzmu przez szczepienia.
Szkoda że ta informacja którą podałaś od PZH nie ma źródeł ani linku do tego wyroku. Czy przypadkiem do pobrania materiału do produkcji linii komórkowych nie jest potrzebny żywy człowiek? Gdyby można było wykorzystać martwy organizm mogliby zastosować dziecko obumarłe. Po drugie wiesz co oznacza nazwa WI-38 i ile dzieci wcześniej zostało poddanych aborcji nim udało się im uzyskać to co daje im dziś pieniądze? Moim zdaniem to co podałaś to można przeczytać dużo mniej niż na dobreszczepionki.pl a nie więcej, ale każdy krytycznie myślący może to sam ocenić.
Dlatego podałam link do strony dobreszczepionki.pl w poście. Żeby każdy krytycznie myślący mógł sam ocenić.
No ja cię proszę! Wydaje mi się tylko czy napisałeś, że w Polsce dokonuje się aborcji po to, żeby wytworzyć szczepionki? Bredzisz. Szkoda, że w Polsce nie ma szczepionki na głupotę. Przymusowej.
Gdzie to powiedziałem? Ludzie którzy to czytacie przeczytajcie jedne i drugie komentarze, koniecznie ulotki i zastanówcie się sami, czy macie wiedzę by świadomie podać dziecku preparaty które nie ratują im życia, teoretycznie mogą zapobiec chorobie lub przesunąć zachorowanie na chorobę wieku dziecięcego na późniejsze lata z większymi zagrożeniami. Możesz próbować mnie obrażać, ale jak nie wskażesz cytatu sama wykazałaś swoją głupotę i tyle. Przykro mi. Pozdrawiam
Dla mnie bardzo niefortunnie zabrzmiało sformułowanie: „dzięki przeprowadzeniu aborcji”. Nie: „po aborcji”, itp., tylko dzięki niej.
Ale te aborcje zostały przeprowadzone dokładnie w tym celu. To było zaplanowane.
Jasne. Wzięli ciężarną i powiedzieli jej: „Słuchaj musimy teraz usunąć twoją ciążę, bo potrzebujemy płodu do wytworzenia szczepionki”.
Właśnie dlatego nie ufam przedstawicielom ruchów antyszczepionkowych. To głównie granie na ludzkich emocjach: na strachu, współczuciu, wzruszeniu.
Póki co to Twoje wypowiedzi są graniem na emocjach, ja podaję fakty.
Linia komórkowa WI-38. Podczas epidemii różyczki w latach 60-tych, w Stanach Zjednoczonych, niektórzy lekarze zalecali kobietom w ciąży, które miały kontakt z chorobą, dokonanie aborcji. Następnie pobierano tkanki i badano je pod kątem obecności wirusa różyczki. Udało się to dopiero podczas 27 aborcji, przy trzecim pobraniu tkanki. Uzyskany tą drogą wirus określono symbolem RA/27/3, gdzie R oznacza różyczkę, A-aborcję, 27-dwudziesty siódmy płód, 3-trzecie pobranie tkanki. Został on następnie namnożony na linii komórkowej WI-38 (Instytut Wistar 38). L. Hayflick, The Limited In Vitro Lifetime of Human Diploid Cell Strains,
Experimental Cell Research, March 1965, vol.37, no.3, pp. 614-636.
Uwaga! Cytuję: „(…) czy przypadkiem nie podajemy dzieciom linii komórkowych wyprodukowanych DZIĘKI PRZEPROWADZANIU ABORCJI na innych dzieciach.”
Oczywiście, że nie mamy wiedzy by w pełni świadomie podawać dziecku różne preparaty. Od tego są lekarze, czyli specjaliści, którzy pozyskują swoją wiedzę przez wiele lat. Ja jestem specjalistą od tłumaczeń, nie od medycyny, więc nie wymądrzam się tam, gdzie moja wiedza jest znikoma, a już tym bardziej nie szerzę swoich chorych poglądów, namawiając do głupoty innych. Mam alergię na ludzi, którzy na podstawie kilku artykułów napisanych przez nawiedzonych, wszędzie węszących aferę idiotów, tworzą swoje własne teorie na tematy, o których wiedzą tyle co nic. To powinno być karalne!
Spokojnie. Możesz oskarżać mnie o głupotę i straszyć że to powinno być karalne. Skoro zajmujesz się tłumaczeniami to na pewno jesteś osobą która może formułować takie sądy. Spójrzmy jednak na inne spojrzenie osób które nie zajmują się tłumaczeniami. Po pierwsze w innych komentarzach podałem link do (NIE JEDNEGO, ale 22 badań mówiących że szczepienia mogą powodować autyzm, ale przecież Ty mówisz że jest inaczej więc czym są tamte abstrakty badań naukowych;) Uwaga cytuję: „Pobrania komórek do wyprowadzenia linii komórkowych MRC-5,
WI-38 i PER C6 dokonano z żywych organizmów abortowanych dzieci.
Tylko w ten sposób pobrane komórki są w stanie dalej rozmnażać się w warunkach
laboratoryjnych. Bezpośrednio po aborcji dziecko jeszcze kilka/kilkanaście minut
wykazuje oznaki życia i jest to właśnie jedyny moment, w którym można od niego
pobrać „materiał” w celu dalszej hodowli. Aby tego dokonać, zabieg aborcji musi
zostać starannie przygotowany. Rodzice dziecka zostają przebadani pod kątem
obciążenia ich ryzykiem wystąpienia chorób nowotworowych. Matka dziecka musi
przejść testy wykluczające u niej choroby zakaźne (np. AIDS). Cały „zabieg”
przeprowadza się z zachowaniem szczególnej sterylności. Chodzi o to,
aby pobrane komórki były w pełni „bezpieczne” i „użyteczne”.”. http://www.dobreszczepionki.pl Nie masz wiedzy i od tego są lekarze, ale czy można im ufać bezgranicznie? Jeśli masz otwarty umysł to zapraszam do zapoznania się z tekstem w FOCUS; „Nie idź do lekarza”: http://www.focus.pl/czlowiek/nie-idz-do-lekarza-10774 oraz tekstem w Rzeczpospolitej „Zdrowy bunt przeciw nauce” http://www.rp.pl/artykul/1032504.html Obejrzyjcie jeszcze film dokumentalny „Choroby na sprzedaż” https://www.youtube.com/watch?v=bstuX8GGvcg
Wybacz, ale mój otwarty umysł uodpornił się na tego typu argumenty. Nie toleruję ludzi węszących wszędzie aferę i tworzących teorie spiskowe, a dyskusje na takie tematy uważam za bezcelowe. Ty nie przekonasz mnie, ja nie przekonam Ciebie. Przerobiłam temat szczepień i niebezpieczeństw z nimi związanych przed narodzinami dziecka i nie mam ochoty wałkować go po raz kolejny.
Przykre jest gdy okazuje się, że lekarze i specjaliści oraz producenci nie ponoszą odpowiedzialności za swoje decyzje i produkty. Osobiście nie namawiam nikogo do rezygnacji do szczepień, w przeciwieństwie do całych rzesz, które ich dobrodziejstwo zachwalają nie ponosząc za to odpowiedzialności. Gorąco namawiam za to do zapoznania się z faktami, ulotkami szczepionek i rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz prawami pacjenta, przede wszystkim prawem do świadomej zgody na zabieg medyczny.
Tatax4, czy moge sie z Toba skontaktowac.prywatnie
Przyszło mi to z wielkim trudem, ale postanowiłam podzielić się też naszą historią.
Syn urodzony w sierpniu 2008 roku ,10 pkt Apgar. Po kilku godzinach przywieziono mi grzecznego, cudnego, przepięknego chłopczyka, część mnie, mojego skarba. co jakiś czas zabierano nam dzieciątko a to na badanie, a to na dokarmianie, a to na coś tam jeszcze. Jako świeża młoda matka pojęcia nie miałam czy tak ma być czy nie. O szczepieniach nie wiedziałam nic prócz tego, że są cudownym osiągnięciem medycyny i wyeliminowały mnóstwo chorób. Ale jakich? I na co konkretnie są te szczepienia? A kto by się tym przejmował.
W którymś momencie przyniesiono mi dziecko, które miało jakiś dziwny wzrok i wyrzucało co kilka sekund język na brodę. Ale cały język, który sięgał aż do podbródka. Wszyscy z rodziny stwierdzili, że coś jest nie tak, ale w szpitalu cały personel to totalnie zbagatelizował. Oprócz tego nie dałam rady już karmić. Na żadne sposoby nie chciał złapać brodawki i zacząć ssać. Przychodziła pani od laktacji i rozkładała ręce stwierdzając : ?on nie umie ssać?. No żesz! Odkryła Amerykę!
Teraz już wiem że to po szczepieniu było, już nie pamiętam po tylu latach czy bo BCG czy Euvaxie (który nota bene miesiąc później wycofano z obrotu). Młody spadł nam na masie na tyle, że kazano nam zostać w szpitalu. Ale po usilnych staraniach pielęgniarek i dokarmianiu sztuczną mieszanką przybrał
na tyle, że wypisano nas do domu, aż tak mocne wysuwanie języka ustało. Ale w domu koszmar. Synek odpychał się od piersi, walczył tak jakbym go udusić chciała. Przeszliśmy więc na mleko z puszki. Ale syn cały czas wyglądał jakby mu cos przeszkadzało w brzuszku, spał niespokojnie, zaczęły się ulewania.
36 dni po narodzinach trafiliśmy po raz pierwszy do szpitala z powodu ulewań i chlustań prowadzących do odwodnienia. Potrzymano nas tam kilka dni, po czym wypisano z niczym. Wszystko zaczęło się powtarzać, znów ulewania, więc poszliśmy prywatnie, zaopatrzono nas w całą gamę leków, mleko
zmieniono na Nutramigen, bo stwierdzono skazę białkową i refluks (m.in.szorstka skóra, bóle brzuszka). Ulewania się uspokoiły, dziecko też.
W październiku otrzymał szczepienia na WZW b oraz DTPa oraz Hib i na początku grudnia Infanrix IPV HiB.
I się zaczęło. Zielone, śluzowate śmierdzące kupy, nasiliły się ulewania, koszmarne noce. Stwierdzono zapalenie jelit. Dostał pierwszy w życiu antybiotyk.
Pomimo wielu problemów naszego dziecka, dowaliliśmy synkowi kolejną szczepionkę Infanrix IPV HiB.
Problemy zdrowotne nie malały. Nadal dostawał mnóstwo leków antyrefluksowych. Wyniki krwi już były niezaciekawe, wyniki wątrobowe podwyższone. Szukano przyczyn w pasożytach, gronkowcach, diecie, wszędzie tam byle nie tu gdzie powinni. Gdzieś po drodze, już nawet nie pamiętam dokładnie kiedy pojawiła się asymetria ułożeniowa, czaszka zaczęła się robić płaska pomimo podawania wit. D, i wiele innych problemów.
W kwietniu 2009 roku syn dostał szczepionkę Hepavax na WZW b. Zaczął się lać z nosa wodnisty katar nie do opanowania. Wszystko zwalono na wiosnę, pylenie, alergię, włączono leki antyalergiczne, które nic nie wnosiły i nie przynosiły żadnej poprawy. Więc zwiększano jedynie dawki, które też nic nie dawały. Teraz już wiem, że to była usilna walka małego organizmu o zdrowie, ale ?mądrzy? rodzice z ?sukcesem? ten proces blokowali.
I tak w ciągłym tym zamieszaniu i walce dotarliśmy do tego dnia. Pamiętam jak dziś ? Boże Ciało, ciepło, w ogródku z rodziną. Nagle syn zaczął ni to chlustać, ni to wymiotować. Więc szybko do domu, na szczęście wszystko ustało. Wykąpałam go, położyłam spać, ale nadal byłam niespokojna, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Zaglądałam co chwila do pokoiku. Aż za którymś razem zaglądam do łóżeczka a moje dziecko nie może złapać oddechu. Szybko na ręce, za telefon ? pogotowie, ale pani stwierdza że mieszkamy 20 km od miejscowości, w którym jest szpital, więc zanim karetka przyjedzie, zabierze i dowiezie to szybciej zrobimy to my. Więc szybko w samochód, na podwórku duszność trochę zmalała, złapał oddech, to była droga przez mękę. W szpitalu stwierdzono zapalenie krtani, zapalenie płuc. SZOK. Jak to?! Wczoraj popołudniu był jeszcze zdrowy. Żeby tego było mało w szpitalu
poczęstowano nas rotawirusem co przedłużyło nasz pobyt o kolejny tydzień.
Spędziliśmy tam koszmarne 3 tygodnie. Nadal robiliśmy wyniki krwi. Wątroba jak zaklęta, nadal kiepski ALAT i ASPAT. Więc kolejne leki. Mamy już
antyalergiczne, antyrefluksowe, więc kolejne już nie robią nam różnicy.
Koniec lipca znów szpital ? biegunka niewiadomego pochodzenia. Kolejne wyniki. Znów złe.
Myślicie że poszliśmy po rozum do głowy? Ależ skąd.
10.09.2009 szczepienie Priorix na odrę, świnkę, rożyczkę.
Szpital. Zapalenie płuc. Skierowała nas pediatra bo osłuchowo jej się nie spodobał, a poszliśmy z jakąś pierdołą. Nie było kaszlu, temperatury, żadnych oznak infekcji. W szpitalu podejrzenie zapalenia mięśnia sercowego.
Czerwona lampka? Ależ skąd.
28.01.2010 ? szczepienie Infanrix IPV HiB.
I tu już infekcja za infekcją, kaszel za kaszlem, antybiotyki za antybiotykami, włączono sterydy, podejrzenie astmy, ciągłe zapalenia krtani, ratowane prywatnymi lekarzami i pielęgniarką, która w domu zakładała wenflon, oby tylko nie trafić znów do szpitala. Ten okres to jedna wielka dziura, otchłań, morze łez. Wielu rzeczy nie pamiętam.
Od tych kaszlów, bolesnych zastrzyków synek dostał przepukliny pachwinowej, którą trzeba było zoperować. To było w czerwcu 2010 roku jak miał niecałe 2 latka.
Ale od tego momentu jakby zdrowotne problemy zaczęły znikać, wydawało się że wszystko wracało do normy. Niepokoiły mnie tylko niektóre
zachowania synka. Pewnego dnia w pracy na stronie głównej któregoś ze szmatławych znanych portali zauważyłam czyjś blog z tytułem postu, w którym wiem , że było coś o szczepieniach. Nie wiem dlaczego nawet tam weszłam. Jakoś temat nigdy mnie nie interesował. Lekarz wiedział lepiej, po co miałam sobie tym głowę zaprzątać. Przeczytałam i ? mną wstrząsnęło. Szczepienia i NOP? Szczepienia i autyzm? Hmm. Autyzm. Więc szybko
hasło w You Tube. A tam filmiki nagrane przez mamę autystycznej dziewczynki.
Kolejny wstrząs. Przecież mój syn właśnie tak się zachowuje. OMG!!!
I tak właśnie od kwietnia 2011 roku walczymy z autyzmem.
Jestem typowym przykładem matki z klapkami na oczach. Jak to czytam to sama nie mogę uwierzyć co ja narobiłam, jak można było być tak ślepym. WSTYD. Ale postanowiłam to napisać aby przestrzec inne mamy. Od tamtej pory zgłębiam temat szczepień i problemów po nich. W ośrodkach, w których rehabilitujemy nasze Słońce poznaliśmy mnóstwo różnych historii. W większości są to historie powikłań poszczepiennych. Choć zdarzają się dzieci, które na szczepionki reagowały dobrze, rozwijały się prawidłowo, aż około 3 roku życia- trach bach, regres rozwoju ? autyzm, organizm już nie dał rady tego utylizować przez tyle lat ? wysiadł?
Bardzo współczuję wszystkich przejść. Wspominasz jednak, że od samego początku było coś nie tak. Nie myślisz, że to mogłoby się przytrafić również gdybyś nie szczepiła?
Tu badania między innymi Pani z CZD tzn, abstrakt tych badań które mówią wprost o braku odpowiedniego badania przed szczepieniami i ich wpływem na rozwój padaczki u dzieci i zniszczenia neurologiczne: http://www.ptnd.pl/nd/nd00.php?id=176
czy te objawy zawsze sie pojawialy zaraz po szczepionkach?
bardzo wspolczuje problemow zdrowotnych z dzieckiem.
Czy wiesz że ustawa przewiduje 4 tygodnie na obserwowanie i zgłaszanie niepożądanych odczynów poszczepiennych po szczepieniach a 12 miesięcy po szczepieniu BCG przeciw gruźlicy w pierwszej doby? Czy ktokolwiek z Waszych znajomych ma świadomość że coś co dzieje się z dzieckiem 4 miesiące po urodzeniu może być skutkiem szczepienia w pierwszych godzinach życia bez zgody i wiedzy rodziców i ich obecności w szpitalu?
Ja nie wiem, o czym Ty w ogóle piszesz. Jakie bez zgody i wiedzy rodziców? Ja musiałam podpisać zgodę + mogłam być obecna przy szczepieniu. Każda z nas mogła. Wieziono nas na wózku, jeśli same nie byłyśmy w stanie dojść po porodzie. Byłam informowana o każdym pojedynczym badaniu (badaniu przesiewowym słuchu, badaniu przezciemieniowym, USG jamy brzusznej, morfologia, w naszym przypadku jeszcze oznaczenie hormonów tarczycy).
Nie wiedzialam i nie obserwowalam dziecka az 4 tygodnie po szczepionce pod katem jej skutkow ubocznych..ale dziekuje za uswiadomienie, chociaz Ciebie nie pytałam…
czyli jezeli dziecko 2 tygodnie po szczepieniu dostanie katar to mozna to zglosic jako skutek uboczny szczepionki…
tak jak piszesz, cos MOZE BYC skutkiem skutkiem szczepienia ale NIE MUSI.. nie popadajmy w paranoje.
A czy Ty zdajesz sobie sprawę co by się działo jesli gruźlica wyszła by na ulice? Czy przeciwnicy zdają sobie sprawę co jeśli mielibyśmy epidemie na te wszystkie choroby? Nie dotnęło by to jednej osoby na 10 tysięcy a jeden tysiąć na 10 tysięcy. Świadomy jest Pan co takie choroby ja gruźlica robiły w dawnych czasach, jak zabijały całe wioski? Czy przecziwnicy kiedu kolwiek zastanowili się co by było gdyby nikt nie szczepił? Czy jest coś w zamian. Może zamiast krzyczeć, ktoś by się zajął znalezieniem lepszego rozwiązania?
Pewnie że są lepsze rozwiązania. Czy Pani może zamiast zajmować się powtarzaniem legend powtarzanych w mediach poczytać trochę poszukać i zweryfikować różne źródła? Zacytuję portal wakcynologiczny z informacjami na temat szczepienia BCG przeciw gruźlicy którą Pani tak straszy: będzie kilka cytatów oddzielonych średnikami: a liczba odczynów niepożądanych jest stabilna i przewidywalna. ; W świetle aktualnej wiedzy, szczepionki BCG wykazują relatywnie niską
skuteczność w zapobieganiu najczęstszej, płucnej postaci gruźlicy.; -czyli szczepionka którą podaje się młodemu i słabemu organizmowi w momencie kiedy jego mózg zwiększa się znacząco po porodzie i pokonaniu ciasnego przejścia ma niską skuteczność przeciwko temu co Pani straszy, ale tego już Pani nie wie. Inny cytat – Pomimo tego, nie istnieje żaden test laboratoryjny mogący ocenić poziom
odporności przeciwgruźliczej, zarówno indukowanej (wzbudzanej
sztucznie) jak i naturalnej. ; Na chwilę obecną nie wyjaśniono do końca wszystkich wątpliwości
dotyczących skuteczności szczepień, tak samo zresztą jak wspomnianej już
kwestii czasu trwania odporności. ; Pomimo, że szczepienia BCG są ważnym elementem nowoczesnych programów
zwalczania gruźlicy, najlepszą metodą zapobiegawczą jest wczesne
wykrycie choroby i skuteczna kuracja. Dostępne obecnie leki pozwalają na
całkowite wyleczenie i powrót chorego do normalnego trybu życia i
pracy.. Proszę więc uważać z tym straszeniem umieraniem wszystkich na ulicach i sprawdzić umieralność na choroby przed wprowadzaniem szczepień. Zdziwicie się.
Oczywiscie ze to wszystko przez szczepienia. Przeciez dzieci z 10 pktami w skali Apgar i nieszczepione absolutnie nie maja autyzmu. Ba, nieszczepione nigdy tez nie choruja na zapalenia krtani czy nie dostaja wodnistego kataru, no i hit – nie maja asymetrii ulozeniowej:) tak sie wlasnie rodzi wiekszosc NOPow – w glowie rodzicow
A ja bym chciała, żeby nieszczepione dzieci nie miały wstępu do przedszkoli, na sale zabaw, place zabaw i w inne miejsca, gdzie przebywają dzieci zaszczepione. Co Wy na to? Wiadomo, że te zaszczepione są bezpieczne, co najwyżej przejdą bardzo łagodną postać choroby, ale w imię czego ja się pytam?! Dlaczego w naszym społeczeństwie jest tak, że cierpi nie ten, kto zawinił? Na przykład niezmiennie od lat wkurza mnie, że muszę wdychać dym papierosowy palacza spacerującego przede mną. Nie życzę sobie tego, a czasami muszę.
W wielu krajach Europy gdzie szczepienie nie jest obowiązkowe, przedszkola mają swój regulamin, gdzie nie przyjmują dziecka nie zaszczepionego. Uważam, że rodzić faktycznie powinien mieć prawo wyboru. Uspokajając, jeśli dziecko zaszczepione zetknie sie z tym niezaszczepionym chorującym to teoretycznie jest bezpieczne przez szczepionkę. Z drugiej za strony, jeśli wpadniemy w panikę NIE SZCZEPIĆ, to za jakiś czas dojdzie do sytuacji, że zaatakują nas epidemie. Jakaś tam świnka to luz ale gruźlica? Temat jest skomplikowany i zawsze będzie miał swoich przeciwników i zwolenników.
A czy Ty masz prawo przebywać ze swoim dzieckiem? Wiesz jakie szczepienia Ty miałaś a ile szczepień ma mieć Twoje dziecko? Wiesz ilu dorosłych nie miało szczepień które ciągle dodawane są do kalendarza szczepień? Czy oni nie stanowią zagrożenia tylko dzieci?
Ja przechodziłam niektóre choroby w dzieciństwie, dziecko zaszczepione więc nie ma ryzyka. Gdybyśmy nie szczepili, dziecko przyniosło by chorobę z przedszkola, zaraziło męża i zostałby bezpłodny, i z powikłaniami, zabiłabym system!
Czy wiesz że niektóre choroby możesz przechodzić powtórnie? Czy wiesz że występuje porażenie wiotkie które tak na serio jest zachorowaniem na polio poszczepienne? Czy uważasz że szczepienie daje pewność że dziecko nie przyniesie choroby i nie zachoruje? Niestety nie i pamiętaj o tym bo lekarze często na tym opierają diagnozę i nieprawidłowo diagnozują np. krztusiec lub odrę i zamiast pomagać szkodzą stąd dobrze mieć tego świadomość i patrzeć na ręce.
mozna przechodzic powtornie, ale z mniejszym nasileniem. sama Ilona pisala ze miala dwa razy swinke.
tak poza tym czy krztusiec latwo pomylic ze zwyklym kaszlem… no prosze..czy pan pracuje w szpitalu, zajmuje sie chorobami na codzien, zeby sie wypowiadac, bo bardzo mnie to ciekawi.
wiadomo, ze po szczepionce mozna zachorowac, ale uwazam, ze lepiej dziecko zaszczepic bo statystycznie patrzac bardziej sie mu tym pomoze niz zaszkodzi. mimo calych spiskowych teorii, ktore tu od pana przeczytalam. juz przechodzilam kilka chorob syna i powiem szczerze, zrobilabym wszystko, zeby ich uniknal. najwiecej oczywiscie w przedszkolu, a co tam, niech sobie choruje, a ja bede siedziec z zalozonymi rekami i knuc spiskowe teorie.
A czy ja piję z tego samego kubeczka co dzieci, pluję na nie, dzielę się z nimi swoją kanapką w przedszkolu,
oblizuję te same klocki co one w żłobku, kicham im prosto w twarz, wyrywam smoczek i wsadzam do buzi,
wymieniam się z nimi swoją szczoteczką do zębów w przedszkolu? NIE.
A czy Ty wiesz, jak wyglądał kalendarz szczepień Twojego pradziadka? A czy wiesz na co i w jakim wieku umarł? Ile więcej szczepień od niego otrzymałeś? To się nazywa POSTĘP. A Ty proponujesz nam powrót do średniowiecza, ot co.
To jest postęp? W ilu krajach działają fundusze odszkodowawcze za powikłania po szczepieniach? Dlaczego sądy we Włoszech i USA przyznały odszkodowania za autyzm poszczepienny? Dlaczego u nas nie ma takich procedur? Nasze dzieci są niezniszczalne i nie występują powikłania poszczepienne? Tu np. lista wyroków w sprawie odszkodowań za powikłania po szczepieniu przeciw grypie http://healthimpactnews.com/2013/flu-shot-causes-polio-like-guillain-barre-syndrome-are-rates-higher-than-the-government-admits/ Czy Macie pretensję do pracowników służby zdrowia wśród których tylko 5 do 6 procent szczepi się przeciw grypie? Czy będąc matką dziecka na prawdę uważasz że większe szanse ma na zarażenie się od innego dziecka niż od matki? WOW. Mój pradziadek nie miał kalendarza szczepień i żył dłużej niż moja mama, jej brat i jeszcze kilkanaście osób z rodziny. Gdzie w tym postępie jest człowiek i uszanowanie jego istoty? Chyba seniorzy którzy zostawiają w aptekach 3/4 swoich świadczeń tego nie czują.
Tak, uważam że łatwiej zarazi się od innych dzieci niż ode mnie. Jak wytłumaczysz fakt, że dzieci po rozpoczęciu swojej przygody z przedszkolem częściej przebywają w domu z powodu choroby niż w placówce? Nagle zaczęły się zarażać od swoich matek?
Może np. tak że nie mają odporności bo ich układ odpornościowy został upośledzony przez podawanie oszukanymi drogami niebezpiecznych związków? Tak że ma na to wpływ również stres, zmiana trybu życia i diety. Tak że dzieci szczepione też mogą mieć wiele absencji w przedszkolu więc to o niczym nie świadczy. Nie tylko matek, ojcowie też mogą zarażać i Panie przedszkolanki. Pamiętajcie przy okazji że w przypadku przyjęcia szczepionki przeciw polio z żywym wirusem istnieje możliwość zachorowania poprzez kontakt z kałem. Stąd trzeba wiedzieć, np na basenie czy gdzieś że istnieje zagrożenie w zachorowania w przypadku kontaktu.
Wpadasz tu nie wiadomo skąd, nie podpisujesz się jak większość z nas imieniem czy nazwiskiem, więc wybacz, ale nie będę traktowała Cię jak eksperta ds. szczepień, a już na pewno nie będę Twojego zdania przekłada nad zdanie lekarzy, którzy świadczą swoim nazwiskiem, dyplomem, reputacją. Nie wiem, kim jesteś, skąd jesteś, ani jaki masz w tym interes. Ja też mogę sobie wejść na bloga do spraw dajmy na to żywieniowych, podpisać się Mamax1, zostawić morze komentarzy na temat jakiejś tezy (dajmy na to: że owoce to złoooo), przekrzyczeć wszystkich, pomachać źródłami (zapewne znajdę dowody, że cukier, pestycydy, bakterie listeriozy, etc.).
To, z jaką zaciekłością walczysz (na jeden komentarz innej osoby przypada kilka Twoich) wskazuje na zachowania paranoidalne, inaczej tego nazwać nie umiem… Coś w stylu Natanka: „Wiedz, że coś się dzieje (bo córka maluje paznokcie, a sąsiadka ćwiczy jogę)”. Kończ Waść, wstydu oszczędź, myślę, że Czytelnicy są już znudzeni…
Dyskusja to wymiana poglądów w gronie osób w wyniku której dochodzi do ścierania się różnych poglądów związanych z różnymi punktami widzenia. Czy poruszając temat szczepień liczyłaś na to, że wypowiedzą się tutaj sami ich zwolennicy, a raczej przyzwalający na to? Nie rozumiem oburzenia co do komentarzy Tatax4, który to najwyraźniej sporo czasu poświęcił zgłębiając ten temat i gdyby nie jego wypowiedzi to zróżnicowanej dyskusji by nie było. Z tego co czytam to większość z Was najchętniej przesunęłaby terminy szczepień jak najdalej się da. A to niby czemu skoro i tak twierdzicie, że to mniejsze zło dla Waszych dzieci? Nikogo nie zastanowił fakt szczepień w pierwszej dobie, w której to te same szczepionki podaje się dzieciom niezależnie od masy urodzeniowej prosto do krwiobiegu kiedy to bariera krew-mózg nie jest dobrze wykształcona, a dawki rtęci przekraczają dawki uznane za bezpieczne?
Jasne, spodziewałam się różnych poglądów, ale pierwszy raz na moim blogu spotkałam się z sytuacją ataku na moich Czytelników. Z reguły wszystko (co niewulgarne) puszczam, ale teraz w mojej głowie pojawiło się pytanie: co to znaczy za dużo? Czy jeśli stali Czytelnicy pouciekali (zostali wystraszeni, zniechęceni do dyskusji, przestali zabierać głos, przedstawiać własne poglądy, bo od wczoraj dyskutuje głównie Tatax4 sam ze sobą), to znaczy, że granica została przekroczona?
Wiem, że ludziom z zewnątrz trudno to zrozumieć. Myślicie, że jeśli na Onecie można rzucać mięsem, to na blogach też można wszystko (w imię wolności słowa). Ale ja muszę dbać o moich Czytelników, żeby z przyjemnością do mnie zaglądali. Blog jest jak dom. I teraz wyobraź sobie, że mam gości, rozmawiamy na jakiś temat, nagle w drzwiach pojawia się akwizytor i bombarduje swoimi poglądami. Jako gospodyni widzę, że goście stoją w drzwiach i chcą uciekać. Chyba mam prawo zwrócić uwagę akwizytorowi, żeby troszeczkę przystopował?
Nie do końca zgodzę się z takim porównaniem. Poruszając konkretny temat to jakbyś zapraszała do dyskusji, a akwizytor z reguły przychodzi nieproszony i już w progu można mu grzecznie podziękować i zamknąć drzwi. Swoją drogą chyba nie widziałam tutaj tylu komentarzy. Temat drażliwy, bo chodzi o wybór tego co najlepsze dla naszych dzieci. Nie uważasz, że ilość szczepień w pierwszym roku życia mających chronić jest po prostu chora?
Dziekujemy za obrone :) Akurat popieram co powyzej napisalas. 1 raz mnie tu ktos zdenerwowal, choc juz byly rozne opinie przeciez na rozne tematy.
(1) Nie są podawane bezpośrednio do krwiobiegu, ale domięśniowo; (2) jest zróżnicowanie wg wieku, np. Engerix B; (3) w składzie żadnej szczepionki, którą dostało moje dziecko nie ma rtęci pod jakąkolwiek postacią. Natomiast rzeczowa dyskusja to nie atak w stylu, bo moja racja jest mojsza!!
Wiesz co, Ty i Twoje prawdy objawione chyba nikogo tutaj nie interesują. Proponuję, żebyś znalazł sobie inne zajęcie: np. sprawdź skład kosmetyków, które używają Twoje dzieci, bo na pewno są tam jakieś PEGi, parabeny albo inne świństwa. Wypytaj dostawcę w mięsnym o antybiotyki, jakimi faszeruje bydło, trzodę chlewną i ptactwo domowe, które potem kupujesz. Sprawdź u źródła, jakich nawozów sztucznych używa się przy hodowli ziemniaków, które kupujesz i jakimi pestycydami pryska się owoce i warzywa, które jecie. Potem jeszcze zanieś próbkę wody z kranu do sanepidu, bo na pewno szkodzi Waszemu zdrowiu. A na koniec, gdy już opanujesz cały temat, proponuję coś ambitniejszego: dowiedz się, kto zestrzelił Tupolewa i gdzie jest krzyż.
My mamy to szczęście, że trafililiśmy do lekarza rodzinnego, który nie śpieszy się ze szczepieniami. Nam to na rękę, bo my też nie chcemy się śpieszyć. Nasz mały Kierusek świetnie się rozwija, w wieku 6 miesięcy spędził 3 tygodnie w Tajlandii, a pierwszą temperaturę miał kilka dni temu, gdy przechodził trzydniówkę (obecnie 10 m-cy, zdrowy jak rydz, zero uczuleń, alergii). A dostał tylko BCG i WZW po urodzeniu (i jeszcze raz WZW po 5 miesiącach).
Co prawda kilka dni temu dostaliśmy ponaglenie z Sanepidu (bo zrobili nalot na naszą przychodnię i wszyscy rodzice nieszczepiący dostali), ale jeszcze poczekamy. Moim zdaniem im później zaszczepimy, tym mniejsze szanse na powikłania, bo organizm będzie miał czas na wytworzenie własnej odporności. Jak sie patrzy na kalendarze szczepień w innych państwach, to tylko u nas i chyba w Rumunii podaje się pierwszą szczepionkę tuż po urodzeniu. W bardziej cywilizowanych, często jest to nawet 3 m-ce po urodzeniu, albo i później. Widać coś w tym jest.
Lekarza zazdroszczę, bo co do terminów szczepień w Polsce również mam spore „ale”. Ja dostaję ponaglenia, a pielęgniarka to by mnie najchętniej co miesiąc na szczepieniu z dzieckiem widziała (takie mam wrażenie, ale to pewnie dlatego, że zaliczamy obsuwy i ona wtedy stara się kolejne szczepienie wpisać w terminie, a jednak naprawdę dużo tego jest w pierwszych dwóch latach życia dziecka – czy za dużo, czy nie na zasadzie „chuchania na zimne”, to tylko moje podejrzenia, bo wiedzy nie mam. My właśnie z powodu przytłaczającej liczby szczepień obowiązkowych zrezygnowaliśmy ze wszystkich dodatkowych (żeby jeszcze bardziej nie przeciążać organizmu dziecka).
Tajlandia – moje marzenie <3. Jak Wam się udało z tak małym brzdącem wybrać się w taką podróż? Podziwiam!
Tajlandia z takim malcem okazała się łatwiejsza niż mogłoby się wydawać. Dopiero zaczynał samodzielnie siadać, tak więc nie sprawiał za dużo kłopotu. Zazwyczaj znajdowaliśmy go tam gdzie zostawiliśmy :) Nasze historyjki z Tajlandii opisaliśmy na blogu, więc można poczytać. Za to dopiero teraz wyjazd z Stasiem będzie wyzwaniem, gdy mały na czworakach śmiga jak szalony, sięga tam gdzie wcześniej nie sięgał, no i wszystko masowo wkłada do buzi :)
Chętnie poczytam! U nas im straszy, tym łatwiej :). Jednak dzieci są różne :).
Och, proszę, daj już spokój. Jakie to dla Was aferzystów typowe, będziesz mi teraz sugerował, że nie robię wszystkiego co najlepsze dla mojego dziecka, próbował zagrać na moich uczuciach i myślał, że sumienie mnie zeżre? Nic z tego! Ty i Tobie podobni jesteście gorsi od Świadków Jehowy, bo ci to przynajmniej rozumieją odmowę i po prostu odchodzą, a Wy drążycie, sączycie do ucha te swoje afery, bóg jeden wie po co. No właśnie: po co? Tak Ci zależy na szczęściu i zdrowiu mojego dziecka? Przyślij stówę, kupię witaminki:-P
O jakich krajach mówisz? w Finlandii szczepi sie tak jak i u nas noworodki
Szczepienia noworodków w pierwszej dobie życia w krajach UE i sąsiadujących
Gruźlica:
1. Szczepienie noworodków tuż po urodzeniu: Bułgaria, Chorwacja, Węgry, Irlandia, Polska,Portugalia.
2. Nie szczepi się wcale w: Austrii, Belgii, Danii, Niemczech, Grecji, Islandii, Luksemburgu, Malcie, Holandii, Hiszpanii.
3. Tylko w grupach ryzyka: Cypr (kontakt z gruźlicą), Finlandia, Francja, Norwegia, Słowenia, Szwecja, Szwajcaria, UK.
4. W pierwszym miesiącu życia: Czechy, Estonia, Irlandia (od urodzenia do 1 miesiąca), Łotwa, Litwa, Rumunia, Słowacja, Turcji (w 2 miesiącu życia).
WZW B
1) Szczepienie noworodków tuż po urodzeniu: Bułgaria, Chorwacja, Estonia, Polska,Portugalia, Rumunia, Hiszpania.
2) Nie szczepi się noworodków: Austria, Belgia, Cypr, Czechy, Grecja, Irlandia, Islandia, Litwa, Malta, Turcja.
3) Grupy wysokiego ryzyka/matka HBs-dodatnia: Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, Węgry, Włochy, Łotwa, Luksemburg, Holandia, Norwegia, Słowacja, Szwecja, Szwajcaria, UK.
Dzieci szczepi się najczęściej po ukończeniu 2 miesiąca naWZWB w większości są to szczepionki „wieloskładnikowe” typuDTaP+IPV+HIB+WZWB .
Bibliografia:
1. http://www.bmg.gv.at/cms/home/attachments/7/3/0/CH1081/CMS1286449898381/impfplan_2011.pdf
2. ?Regulation No. 15 for the immunizations in theRepublic of Bulgaria?,
3. http://www.hzjz.hr/epidemiologija/cijepljenje.htm
4. http://www.terviseamet.ee/fileadmin/dok/Kasulikku/Nakkushaigused/vaktsiinisustistonabi.pdf
5. http://www.ktl.fi/attachments/suomi/osastot/roko/roto/finnish_vaccination_programme2011.pdf
6. http://www.invs.sante.fr/beh/2011/10_11/beh_10_11_2011.pdf
7. http://www.rki.de/cln_100/nn_195844/DE/Content/Infekt/Impfen/STIKO/Empfehlungen/Aktuelles/Impfkalender,templateId=raw,property=publicationFile.pdf/Impfkalender.pdf
8. http://www.landlaeknir.is/lisalib/getfile.aspx?itemid=4737
9. http://www.hpsc.ie/hpsc/A-Z/VaccinePreventable/Vaccination/Guidance/File,3066,en.pdf
10. http://www.salute.gov.it/malattieInfettive/paginaInternaMenuMalattieInfettive.jsp?id=648&lingua=italiano&menu=vaccinazioni
11. http://www3.lrs.lt/pls/inter2/dokpaieska.showdoc_l?p_id=290262
12. https://ehealth.gov.mt/HealthPortal/health_institutions/primary_healthcare/the_primary_child_health_and_immunisation_unit/the_schedule.aspx
13. http://www.rivm.nl/en/infectious-diseases/topics/nip/index.jsp#Schedule
14. http://www.fhi.no/dokumenter/85909fef3c.pdf
15. http://www.msc.es/ciudadanos/proteccionSalud/infancia/docs/c2007.pdf
16. http://www.smittskyddsinstitutet.se/amnesomraden/vaccinationer/allmanna-vaccinationsprogrammet/
17. Immunisation against infectious disease – ‚TheGreen Book 2006
18. PSO
Z Twojego nicka wnioskuję, że jesteś ojcem 4 dzieci – gratulacje!!, ale nie wmawiaj innym, że są gorszymi rodzicami, bo nie mają czasu, albo chęci szukać we wszystkim zła czającego się na każdym rogu… Bo pójdźmy level wyżej, jeśli dzieci chorują np. na raka i konieczna jest chemioterapia, długa, męcząca, wycieńczająca cały malutki, bezbronny organizm dziecka, po której nie ma pewności, że wszystko wróci do normy, to co jest większym złem?!
Nie ma prostych odpowiedzi na trudne pytania, więc zgadzam się z Faszyrką, że dyskusje na takie tematy są bezcelowe… I zgadzam się również z autorką tego bloga! Ilona, jak sama zauważyłaś, poruszyłaś temat bardzo trudny i było pewne, że twoja opinia wywoła wrzawę, niezależnie od tego jaka ona by nie była, ale każdy świadomy rodzic wie, co jest dobre dla własnego dziecka.
To nieprawda. Nawet producenci podają na ulotkach możliwy skutek uboczny – autyzm. Wśród dzieci nieszczepionych autyzm występuje raz na 100000 u szczepionych 1 na 50. Wstyd. Tak publicznie kłamać. Dla pieniędzy wszystko, co?
Jasssne, tysiące dostałam, żeby zareklamować na blogu szczepionki :b. + wakacje w tropikach razem z lekarzami i aptekarzami.
A tak całkiem serio – pokaż mi fragment tej ulotki?
Takim zwolennikiem szczepień jesteś, a w życiu ulotki nie czytałaś? To pewnie też nie wiesz, że ulotka szczepionki na grypę też jest wzmianka, że nigdy nie było prób klinicznych i producent nie gwarantuje, ze szczepionka działa? Tu masz link do ulotki, poczytaj sobie (str. 11)
http://www.fda.gov/downloads/BiologicsBloodVaccines/Vaccines/ApprovedProducts/UCM101580.pdf
Mój syn ma autyzm. Nie wiem czy po szczepieniu czy nie. Rozwijał się prawidłowo przynajmniej do roczku. Mam córkę 15 miesięczną. Jeszcze nie szczepiłam MMR – boje się…
jestem w ciąży i jestem przerażona tematem szczepień …
Ja straciłam zaufanie do lekarzy ,po próbie wprowadzenia obowiązkowo szczepionki HPV, gdzie juz było wiadomo na świecie ze są częste powikłania neurologiczne. Jak wyjaśnicie że grupa lekarzy nie miała o tym pojecia …czy moze takie straty są wliczone w koszty.
”
Opublikowany 14 sie 201530.07.2015
Senacka Komisja Zdrowia głosowała za rozszerzeniem obowiązku szczepień o
szczepienia przeciwko Pneumokokom i wirusowi brodawczaka ludzkiego
(HPV)”
https://www.youtube.com/watch?v=gNQ49-2DFQQ
https://www.youtube.com/watch?v=vR–WzPFG0k
Wiele badań potwierdza, że przyczyną autyzmu jest ołów i aluminium zawarte w pożywieniu, nie należy mylić aluminium ze szczepionek które nie mają wpływu na rozwój tej choroby. Bardzo dobre wyniki uzyskuje się podczas odpowiedniej chelatacji metali ciężkich w szczególności w autyzmie – to sprawdzona informacja. Polecam poczytać książkę dr Skoczylasa – „zneutralizuj chemię z pożywienia i odzyskaj zdrowie” – efekty są naprawdę widoczne.