Ogólnopolska akcja zaglądania innym w majtki!
Zaczęło się od pokazania zdjęcia, a właściwie dwóch. Noworodek bez czapeczki. Większość z was podeszła do tego z jajem, pojawiły się jednak głosy całkiem serio: „Załóżże jej ty nieodpowiedzialna dziewucho czapkę!”. Od razu sobie przypomniałam:
– A książę George dzień po porodzie wychodził ze szpitala z gołą głową! – zakomunikowałam jawną niesprawiedliwość mężowi – i NIKT się nie czepiał!
– No co ty. Był skandal – nie zgodził się ze mną Piotr.
– Myślisz? – nie dowierzałam, bo z tego co wiem, dzieci na Wyspach chodzą w czapkach jak jest zimno, a nie przez okrągły rok.
– Tak, na pewno był skandal – mój mąż zdawał się jednak pamiętać lepiej – w Polsce.
Spuściłam więc głowę i karnie stanęłam do kąta, żeby przemyśleć całą sprawę. Nie będę ukrywać, że kilka bezsennych nocy mi to zajęło – ale w końcu zrozumiałam swój błąd! Jest niż demograficzny. Majka Jeżowska już wiele lat temu śpiewała, że: „Wszystkie dzieci nasze są”, a przez program 500 plus codziennie łożymy na utrzymanie obcych sobie dzieci. Nic więc chyba dziwnego w tym, że żywo interesuje nas los innych maluchów! Czy nasze pieniądze nie idą przypadkiem w błoto? Czy rośnie nam zdrowe i silne społeczeństwo, od którego nasza starość przecież zależy, a już na pewno wysokość emerytur?
Dlatego dziewczyny – jestem z wami! Nie wiem, jak mogłam tego dotychczas nie zauważać! Ale już posypuję głowę popiołem i żeby naprawić swój karygodny błąd, skrzykuję ogólnopolską akcję zaglądania sobie w majtki. Kontrolujmy inne matki, żeby wszystkim nam żyło się bezpieczniej…
PO PIERWSZE: SPRAWDZAJ JAK RODZĄ
Wiadomo, że od rodzaju porodu zależy przyszłe zdrowie dziecka. Gdyby nie te wszystkie cesarki, w ogóle nie byłoby astmy i alergii! Niektóre matki z wygody więc krzywdzą swoje maluchy, a inne znowu błędnie myślą, że idąc pod nóż, chronią ich życie, bo jakiś lekarz z koziej wólki bzdur im nagadał, ale nieee… Musisz je czym prędzej uświadomić! Tylko poród naturalny jest najlepszy dla KAŻDEGO! Mów więc gdzie się da, pisz gdzie się da, najlepiej na forach, bo tam mnóstwo matek siedzi. Potępiaj i krzycz, a na pewno kogoś przekonasz :).
PO DRUGIE: SPRAWDZAJ JAK KARMIĄ
Masz prawo wiedzieć, czy jedna z drugą daje cycusia. Pytaj więc o to na ulicy! Pytaj bratową i sąsiadkę! Unikniesz dzięki temu stania w kolejkach do stomatologa, bo przecież wiadomo nie od dziś, że dzieci cycusiowe mają mocne zęby bez próchnicy i stomatologa odwiedzać nie muszą.
Nie lekceważ sprawy! Od ciebie i tylko od ciebie zależy, czy społeczeństwo będzie wystarczająco inteligentne i szczupłe! Ale na tym nie koniec: musisz sprawdzać te głupie babsztyle, bo niektóre dają słoiczki zamiast marchewki z ogródka. No! Ja też nie wiem, jak można być tak wygodnickim, wszak zrobienie samemu zupki to tylko godzina roboty i taniej wychodzi, wystarczy zakupić blender oraz dom z ogródkiem ;).
PO TRZECIE: SPRAWDZAJ JAK UBIERAJĄ
W końcu łożysz na służbę zdrowia i te wszystkie dofinansowania leków, więc w twoim interesie jest przypilnować, aby obce dzieci jak najmniej chorowały. Zaglądaj do wózków, czy jest czapeczka. Śledź na fejsie, czy mama z Poznania na pewno pamiętała dzisiaj o rajstopkach, wszak w Białymstoku ciągle nieziemsko piździ, więc w całej Polsce na pewno też!
PO CZWARTE: SPRAWDZAJ Z KIM ŚPIĄ
Bo niektóre głupie to z mężem wolą zamiast z własnym dzieckiem! Tak, musisz im koniecznie powiedzieć, że śpiące dziecko pozostawione samo sobie będzie mieć nieodwracalne zmiany w mózgu. A mąż? Mąż nic takiego, co najwyżej pójdzie do kochanki, zresztą nie był ciebie wart, skoro nawet trzech lat nie potrafił poczekać.
PO PIĄTE: SPRAWDZAJ JAK KSZTAŁCĄ
Czy uczą liter od kołyski. Czy trzylatek sąsiadki mówi już pełnymi zdaniami i liczy z mnożeniem do stu? I czy angielski na kursach poza szkołą (jakich, jakich?), bo w szkole to wiadomo, że za mało… Czy tańce – balet najlepiej! – i szachy oraz tenis i jazda konna? Żadne tam kopanie piły z chłopakami z ulicy nie rozwinie dziecka tak jak zajęcia dodatkowe.
Po szóste, siódme czy ósme – sama doskonale wiesz, co robić! Kiedy się wtrącić, a kiedy nie. Zasady są proste – zawsze lepiej się wtrącić niż przemilczeć to raz, a dwa: pamiętaj, że ty, nikt inny wie najlepiej, jak wychowywać cudze dzieci.
Prawda, że w takim pomagającym sobie na każdym kroku społeczeństwie żyłoby się nam – matkom – spokojniej?
tym wszystkim życzliwie radzącym mam czasami ochotę odpowiedzieć „spier….!” ale zazwyczaj dziękuję i idę dalej ;-) szkoda że tak nikt nie pomoże kiedy walczę ze zbyt skośnym podjazdem dla wózka, czy jak noszę ciężkie siaty lub jak stoję w kolejce z wyraźnie zarysowanym ciążowym brzuchem, ustępując mi miejsca do kasy….
100% prawda.
Bo czapka nie jest od trzymania ciepła tylko, żeby uszka nie odstawały :D
Nie da się tego uniknąć… Radzenie jest wszędzie. :D Moja mama np stosuje coś takiego „wiesz, moim zdaniem powinnaś jej założyć te rajstopki, ale zrobisz jak zechcesz” ehe jasne, jak nie zrobię będzie truć, a żeby nie słuchać to już wole założyć. Itp itd.
Mamie jakoś te rady wybaczam.
Najgorzej znieść je od obcych ludzi i… teściowej ;).
Obcych jeszcze zniosę, teściowej nie :P
Ja mamie wybaczam, ba, nawet tłumacze, a ona przytakuje! Teściowej tez wybaczam, i tłumacze, a ona zachwycona, że teraz można inaczej :)) Wiec i jej wybaczam, zwłaszcza, że ma swój ogródek i wszelkie dobro trzyma dla naszych pociech :)
Za to jak teściu się dołączy ze swoim „wszystko-wiedzacym-i-jedynym-slusznym-zdaniem”, to krew mnie zalewa i zamykam mózg za kłódkę.
Prowadzisz bloga, umieszczasz na nim intymne (tak, jak dla mnie intymne) zdjęcia z porodu, a w kolejnym poście jesteś, oburzona, ze ktoś „zagląda Ci do majtek” bo negatywnie komentuje brak czapeczki u Twojego dziecka. Jak śmiał?!
Nie komentuje. Poucza.
Z tego co wiem, nie prosiłam o radę?
Ja i tysiące innych matek ;). Bo to o nas, a nie o mnie jest ten wpis :).
Poucza czy komentuje? Wszyscy pisali : „załóż dziecku czapkę” czy tez raczej wypowiedzieli, swoje zdanie w temacie noszenia czapeczki, a to jest już po prostu komentarz do zamieszczonego przez Ciebie zdjęcia. Co innego gdy ktoś zagląda Ci na spacerze do wózka i komentuje nieproszony, a co innego gdy wypowiada się na blogu, na którym autorka sama zamieszcza zdjęcia i pisząc teksty czeka na komentarze, jak rozumiem nie tylko pozytywne???
Yyy… Tak się składa, że pisali (pojedyncze osoby, nie wszyscy): „Załóż dziecku czapkę!” ;).
Tak, mi, dorosłej kobiecie, więc uznałam, że jest to zjawisko co najmniej dziwne, a więc warte opisania :).
Gdyby ktoś pytał, a dostałam już wiadomość o tej dyskusji, to ja komentuję z prywatnego konta.
Ilona Ty wstawiałaś zdjęcie z porodu?? z tego co pamiętam, to z jakiejś dłuższej „chwili” po :) ;)
Jak dodaję zdjęcia na portalu społecznościowym, np fb to nie chcę komentarzy pod zdjęciem,że te czerwone rajstopy do tych fioletowych butów nie pasują. Widocznie tak mi się podoba. Jak dla mnie jest to adekwatna sytuacja: zdjęcie jest zdjęciem, ale dopóki autorka nie podpisuje: co na ten temat myślicie, widocznie jest przekonana swoich racji i nie potrzebuje negatywnych komentarzy. Dyskusja może odbyć się pod tekstem,ale również w kulturalny sposób, szanujący zdanie innych: „Uważam,że,moim zdaniem”, ale rozumiem,że ktoś może mieć inne zdanie. I o to w tym wszystkim chodzi. A niestety matkom się wydaje,że ich zdanie jest jedyne słuszne i w ostry sposób je wyrażają. Przykre to :(
autorka tez wyraża swoje zdanie dość bezpośrednio i nie zawsze chyba szanując zdanie innych skoro pisze np., ze glosowanie na PIS jest obciachem (tez nie popieram, ale to nie ma znaczenia). Pisanie, ze rajstopy nie pasuja do butow to krytykowanie czyjegos gustu ale komentarz w stylu- „malenstwo bez czapeczki?” co w tym obrazliwego i pouczajacego?(takie komentarze widzialam na instagramie). Wierze, ze mogly trafic sie tez takie „Załóż dziecku czapkę”..
A tak poza tematem to coreczka sliczna i mama rzeczywiscie super wyglada.. Wspanialy czas przed Wami, dzieci tak szybko rosna wiec cieszcie sie kazdym dniem, nie marnujcie na debaty o czapeczkach (taka rada, haha).
Pięknie wyglądasz!!
Cholera muszę drugie urodzić, żeby kolejnym razem nie popełnić tych wszystkich błędów. Przy pierwszym głupia byłam i jestem i nie słuchałam dovrych rad. Obiecuję poprawę ;)
Hymm to jest paranoja Ja mieszkam w Irlandi i tutaj pytają się czego ty jako natka chcesz A nie jak nalezy albo co wymaga społeczeństwo Ja śpię z mężem i kotami w łóżku a dziecko w swoim pokoju Koty skaczą tula się, pielęgniarki nic nie mówią Nie ma obsesji toksoplazmozy i innych chorób zwierzęcych a wręcz przeciwnie podobno jest mniej alergii przez to Nie ma potępienia za to jak ja chce i czego chce Dlatego dla mnie ten polski model jest bardzo śmieszy i spotykam się z nim na codzień dzwoniąc do rodziny W ciąży pracuje się do 2 tygodni przed porodem potem wraca się 6 miesięcy po Albo i wcześniej nikt nie potępia żłobków jedzenia czapek kotów i wyjazdów wakacyjnych e ciąży bo szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko
Brawoooo!!!!
Wymiatasz kochana!
powiem tak. ja nie widzę nic w tym złego ze Twoja mala była bez czapeczki, jesteś jej mama i sama wiesz co będzie dla niej dobre. Ale czasami zbytnia przesada szkodzi. Ostatnio widziałam sie na spacerze z inna mama, dziecka które miało 8 mc siedziało w spacerówce w kombinezonie takim letnim (wg mnie nie na ta porę roku) plus czapeczka. a mnie samej było mega ciepło w podkoszulku. W szoku byłam, zamieniliśmy kilka zdań i właśnie ta mama do mnie mówi : taka pogoda, ze nie wiadomo jak dziecko ubierać. No jak to jak, tak jak siebie sama w taki bardzo ciepły bez wietrzny dzień. Lekko i wygodnie. Pokazuje jej mojego maluszka bez czapeczki i w krótkim rękawku. Jej mina była bezcenna. Możesz sobie tylko wyobrazic.
Przypomniałaś mi sytuację sprzed dwóch lat gdy ze swoją mamą i moją półroczną córką wyszłam na spacer. Młoda była w bawełnianej sukience, skarpetki, trzewiki i kapelusik bo było koło 20 stopni i słońce, z naprzeciwka szła matka z dzieckiem w kombinezonie i do tego przykrytym kocykiem, sama w szortach i bluzce. Moja mama na głos a ja po cichu stwierdziła, że porąbana jakaś i dokładnie wtedy pomyślałam, że ona to samo pomyślała o mnie :D
Ja szczerze mówiąc nadal do końca nie wiem jak ubierać synka mego ale dziś oficjalnie odrzuciłam czapkę :-D
Ja też nie wiem, bo jestem zmarzluch raczej, więc u nas dzieci ubiera mąż ;)
Ja mam to samo, zmarzluch jestem więc memu dziecku czapkę zakładam bo często sama mam na nią ochotę. Starszak z domu bez czapki też nie wyjdzie śmieję się z niego, że cały rok by mógł w czapce to nie zabraniam mu, wybieram tylko odpowiednią, moim zdaniem, do pogody. My lubimy czapki do tego stopnia, że czuję się napiętnowana, że tak ciepło a moje dziecko w czapce, ale gdzieś to mam jak lubi, niech nosi ??
Dobrze,że moje hormony ciążowe działają tak,że wszystko jest piękne i radosne ;)bo inaczej bym się wkurzyła, bo temat matek wtrącających się we wszystko jest dla mnie tematem mocno drażliwym…czytając wpisy niektórych, mam wrażenie że jednym matkom się wydaje,że inne matki to tylko patrzą jakby tu skrzywdzić własne dzieci. Więc na wszelki wypadek krytykują i naprowadzają na dobrą drogę. Bo jak wiadomo w wychowaniu i pielęgnacji dzieci jest tylko jedna słuszna metoda ;)
Moje hormony też trzymają mnie tym razem mocno po jasnej stronie życia i to jest piękne! :)
Ale najgorsze jest to, że to wydaje się śmieszne i abstrakcyjne, a jest całkiem realne!
Oj, nie tylko matki dają popalić. Najgorsze jest chyba pokolenie babć i ich uwagi w stylu „kiedyś…”
Na wyspach nie tylko bez czapek dzieci w wózkach wożą, ale i z gołymi stopami i nie mówię o lecie, którego tu w sumie nie ma…i nikt się tak nie przejmuje…i frekwencja w przedszkolach wysoka :)
Właśnie dzięki temu frekwencja wysoka. To nasze polskie przegrzewanie doprowadza do tego, że dzieci co chwile chorują.
Hehehe….przypomina mi sie tutaj tekst który widziałam niedawno na jednym z mediów społecznościowych. „6+3=9 but so does 5+4 The way you do things is not always the only way to them”
Więcej osób powinno o tym pamietać i szanować poglądy innych!
Działa w dwie strony… Mój synek w czapeczce i w długim rękawie, o zgrozo bodziak pod spodem a ja na krótki rękaw. Spojrzenia pt „przegrzewasz dziecko!” a przecież się nie będę tłumaczyć obcej babie, że mi dziecko smarka i psika od tygodnia…
Znam to również!
I dlatego nie rozumiem, dlaczego matki oceniają siebie nawzajem, a nie znają historii, która stoi za konkretnym zachowaniem (może dziecko często choruje? Może jest po antybiotykoterapii? A może to zmarzluch? Albo zbuntowany dwulatek, który uparł się, że bez czapy nie wyjdzie?).
Gorący wiosenny dzień jakieś 25 stopni w cieniu w słońcu nie do wytrzymania. W gondolkach moje 2miesięczne bliźniaki BEZ czapeczek. Jak tylko szwagierka (lat prawie 18!)je zobaczyła mówi: ” O MÓJ BOOOŻE!!! Jaki wstyd! To jest kwiecień i dzieci bez czapeczek?! To są za małe dzieci! Co ludzie powiedzą?!” Oczywiście, dzieci powinny ugotować się w ciepłych wiązanych czapeczkach, bo nie wypada inaczej, bo ludzie będą gadać. O ja wyrodna matka…
No, ale jak Matka karmi miesięczne dziecko ZIMNYM mlekiem i dziwi się, że Mały ma kolki, bóle brzucha i ciągle płacze to można zwrócić uwagę/zaproponować inny sposób podania mleka, no można??? :P
(nie mówiąc już o Bracie (trzylatku), który nie mówi, nie korzysta z nocnika, nie je nic poza słodyczami i siedzi w domu kilka dni pod rząd bo Mama nie widzi potrzeby wychodzenia na dwór …)
No *&#^@*#&#()$(@&#)$)@*#)$)# !!!!
Po pierwsze: jak zimne mleko? Enfamil na przykład podaje się w temp. pokojowej (czyli zimne).
Po drugie: czy zwrócenie uwagi cokolwiek da? Na mnie działa jak płachta na byka (i na większość ludzi też). Każdy ma swój rozum i na własnych błędach uczy się najlepiej (widać to już na przykładzie dzieci: możesz zwracać uwagę i po tysiąc razy, żeby nie skakało z kanapy, ale przestanie skakać dopiero wtedy, kiedy samo spadnie).
Po trzecie: skąd wiesz, że ty masz rację, a nie matka, która zna swoje dziecko najlepiej?
Mnie też zwracano non stop uwagę (od kiedy młody zaczął siadać), że czas już wysadzać na nocniczku. Zaczęłam to robić, kiedy widziałam, że moje dziecko jest GOTOWE (kuma co do czego i po co), według otoczenia stanowczo za późno, więc najpierw straszono mnie, że będzie robić w pieluchę do piątego roku życia, a potem zazdroszczono, że odpieluchowanie trwało u nas całe pół dnia (i te pytania: jak ty to zrobiłaś? Ale masz dobrze! A ja po prostu obserwowałam własne dziecko zamiast słuchać rad innych, bo jakbym słuchała, to męczylibyśmy się ponad rok zupełnie niepotrzebnie!). O tym, że muszę iść do logopedy, też słyszałam tysiące razy. Hitem była moja fryzjerka, która stwierdziła, że mały nie chodzi, chociaż skończył – olaboga! – rok, bo za dużo wożę go w wózku (nie wiem, czy jej zdaniem powinien za mną raczkować po ulicy?). Że źle je – również słyszę. Ale to ja jestem matką (i podkreślam: dorosłą kobietą) i ja podejmuję decyzje, od których otoczeniu wara, bo nie znają mojego dziecka, mnie i naszej historii.
Piękna Ty :)
A tak w kwestii tego odpieluchowania… Będziesz może coś więcej pisała w tym temacie, czy to raczej taka intymniejsza kwestia?
Pisać nie będę, ale zawsze mogę doradzić na priv, co zrobić, żeby poszło bezproblemowo ;)
u nas pomoglo UWAGA UWAGA… CZEKANIE!! :P
Któregoś dnia córcia, która nigdy nie była zmuszana do siadania na nocniku, wróciła (o zgrozo) ze złobka, zdjęła pampersiaka i oznajmiła mi ” Mamo, Nikosia siku bedzei lobić tu” i nie było dyskusji :P Miała wtedy dokładnie 2 latka i 3 miesiące :)
Tak, dokładnie. Poczekać aż dziecko bedzie gotowe i da znać, zamiast biegać za dzieckiem z nocnikiem, przypominać, pytać, sprzątać i prać. W obu przypadkach pełne odpieluchowanie nastąpi mniej więcej w tym samym czasie: jak dziecko SAMO zacznie kontrolować swoje potrzeby (rodzic nie jest w stanie żadnym treningiem czy wysadzaniem tego przyspieszyć).
Nigdy nie byłam zwolenniczką życzliwych rad dla innych. Uważam, że prawie każda z nas (mam) posiada instynkt, który podpowiada jej, co dla własnego dziecka najlepsze.Jednak dziś zdarzyło mi się (chyba po raz pierwszy) dość wyraźnie i głośno zareagować na to, jak inna mama postąpiła. I sama nie wiem, czy powinnam była, zwłaszcza, po tym poście wczoraj przeczytanym, ale – Kraków, dość intensywnie zapchane osiedle, jadę autem, w środku dwójka dzieci, więc i prędkość mocno ograniczona, zbliżam się do przejścia dla pieszych, zwalniam jeszcze bardziej – tak mnie uczono, to raz, a dwa, kątem oka widzę, że po chodniku w okolicy przejścia idzie mama z wózkiem – a nuż będzie chciała przejść…no i chciała, tylko, że nos miała w komórce i wepchnęła wózek na pasy nawet nie patrząc czy się już zatrzymałam, czy zwalniam – nic. No i mnie poniosło, bo otworzyłam szybę i powiedziałam kilka słów o beztrosce, bezmyślności i braku wyobraźni…a teraz mi źle, że może niepotrzebnie, choć może nie do końca, bo gdyby zamiast mnie jechał jakiś ‚młody gniewny’ niemający zamiaru przepuścić pieszych na pasach (wiadomo, że takich niemało)…
Uważam, że te wyrzuty względem siebie to niepotrzebne, bo widzisz, nie wtykałaś nosa do cudzego wózka, tylko zareagowałaś, bo ktoś ci prawie pod koła wpadł, a to już zupełnie inna sprawa (to jak zwrócenie uwagi obcemu dziecku, które kopnie Cię albo Twoje dziecko w miejscu publicznym, a rodzice mają to gdzieś).
Ja mam podobny problem z babciami… z Polski :) mieszkam w Stanach i tutaj czapeczke dzieci noszą tylko jak jest zimno. Ileż ja się nasluchalam jak to przeziebie dziecko, że maluszki lubią ciepło… Tylko, że w marcu w Polsce temp jest jeszcze często ujemna a u mnie ponad 20st na plusie! Zupki ze sloiczka, ależ ze mnie podla matka! Siedzę w domu to powinnam zupy codziennie gotować – to nic ze sama ich nienawidzę jeść, ale dziecku powinnam najlepiej 5l garnek zrobic, i też oczywiście wszystkie produkty że swojego ogródka..mam hektar działki i marchewka rośnie niestety w najdalszej czesci;)
W pierwszej paczce z prezentami od rodziny z Polski dostałam 5 par rajstopek,czapeczki, szaliczki i rękawiczki i… Suszone ziola:) naturalne dodatki do tych zupek, co przecież zaraz zacznę dziecku wygotowywac…
I jak ją mogę dziecku pupę kisic w pampersie?!? Tetra! Tylko naturalna tkaninka na śliczną pupcie wnusia!
Dziewczyny … Babcie, ciotki, sąsiadki, siostry, stryjenki, kuzynki wiedzą lepiej jak powinnysmy karmić, ubierać i pielęgnować nasze dziecko. Najlepiej przytaknac i powiedzieć, że właśnie tak robisz, unikniesz kolejnego instruowania :) czego sobie i Wam życzę!
No cóż taka nasza mentalność i chyba próżno czekać aż to się zmieni… Pewnie, że żyłoby się lepiej bez ciągłego wtrącania się innych w nasze sprawy, ale to raczej marzenie ściętej głowy…
Bardzo rzadko komentuje wpisy, ale tu nje potrafię się oprzeć. Nigdy wcześniej nie trafiłam na tak dobrze napisany tekst! W 100 % prawda! Ba! Nawet i więcej jeśli można by było napisać. Zawsze najbardziej i najlepiej oceniają te osoby, które popełniają te same błędy, a czasem nawet dużo gorsze. Każdy wie co dla innych jest najlepsze, a tak na prawdę to do końca nie wiedzą, co dla nich samych byłoby dobre. Obserwuje od długiego czasu „facebookowe mamusie”, które „radzą” innym matkom co zrobić. Fora i tak dalej – świetna rzecz, ale trzeba mieć umiar i zrozumieć, że każdy jest inny. Często widzę, że pewne kobiety patrzą do innych wózków, a do swojego zaglądają, żeby wrzucić nowe zdjęcie na facebooka, na instagrama. A bo ona źle to robi… Czasem każdy powinien zastanowić się co ja robię dobrze, co źle, co można zmienić, a co zrobiłabym/ zrobiłbym w tej konkretnej sytuacji, bo pamiętajmy, że każda jest inna.
Mieszkam we Francji, wszystkim oburzonym polecam przyjazd do Paryza w styczniu i spacer w okolicach zlobkow i przedszkoli :). Cala Polska by sie zbulwersowala brakiem posiadanych czapeczek :).
Chora psychicznie baba to napisala… a najlepsze o spaniu dziecka z rodzicami co to za bzdury… haha mam nadzieje ze twoj maz szybko ogarnie z kim jest chyba ze jest pantoflem i bd tolerowal spanie z dzieciakiem, bo mamusia pilnuje innych mamusi zamiast seksu z mezem haha jakie to Polskie :/ na kolejne 500+ nie ma co liczyc hahahaha
Uwielbiam Pani teksty, a ten w szczególności. Mam ochotę go powiesić na tablicach ogłoszeniowych w całym kraju, a także na niektórych porodówkach bo zauważyłam, że niektórym położnym w głowach się poprzewracało i najchętniej urodziłyby i wychowałyby te nasze dzieci same Bo one przecież wiedzą wszystko najlepiej. Szczególnie te starsze, którym poród ani karmienie piersią nie grozi.
Urodziłam przez cc. Mała pije mleko modyfikowane. Śpi od początku w swoim łóżeczku. Mam psa, który jej wylizał stopki. Na spacerach, gdy ciepło, jest bez czapeczki.
Ehh.. Czekam aż opieka społeczna zapuka do mych drzwi i zabierze mi dziecko…
?
Jeju, że też nie zaglądałam do Ciebie tyle czasu. :D …z braku czasu. A muszę, dla wartości terapeutycznych. Już miałam załamkę i wszechogarniający tomiwisizm z powodu buntów mojej niespełna dwulatki. Uśmiałam się, mam dobry humor gwarantowany do końca dnia co najmniej. :D Jesteś ekstra! :*
Dzięki Kochana :*.
I głowa do góry, ten bunt minie ;) (a potem pojawi się kolejny, haha ;)).
Już myślałam, że go zażegnałam, po wdrożeniu Twojej strategii na ten bunt, przeczytanej na blogu,a tu nagle powrót ze zdwojoną siłą… Dzieci nie mają litości! :D
Kiedyś jadąc autobusem obok mnie i na przeciwko siedziała matka z dwójką dzieci i jakaś starsza Pani. Chłopiec wystawiał lekko głowę za okno, a dziewczynka nie miała rajstop. Było lato i był to ciepły słoneczny dzień. Starsza Pani musiała się wtrącić, a to żeby się chłopiec nie wychylał,bo wypadnie, a to że czemu dziewczynka z gołymi nogami. Biedna matka dzieci zaczęła się trochę tłumaczyć i chłopca od okna odciągać. Z mojej obserwacji wynikało,że po prostu nie wiedziała co zrobić więc dla swojego spokoju chłopcu kazała usiąść i się nie wychylać. W głowie pojawiały mi się myśli ”och kobieto zajmij się lepiej swoim życiem,bo tym dzieciom żadna krzywda się nie dzieje”. Nie odezwałam się,bo należę do osób raczej mało pewnych siebie,ale czasami takim wtrącającym się osobą przydałoby się odpowiedzieć uwagą na uwagę. Społeczeństwo reaguje gdy nie ma potrzeby często. Jak mi raz nogę przygniotły drzwi autobusu to ludzie tylko siedzieli i się patrzyli. Zapytałam w końcu zdenerwowana czy ktoś mi może pomóc? I wtedy jakiś mężczyzna pomógł odciągnąć drzwi więc i tak dobrze. Pomoc by się właśnie matką przydała przy wniesieniu wózka szczególnie jak jest to autobus czy tramwaj ze schodkami bądź w innym problematycznym miejscu. A wychowaniem niech się matki w spokoju zajmą. I jeśli nie zauważamy przemocy wobec dzieci czy innej krzywdy (ale nie takiej,że rajstopek nie ma w ciepły dzień) to nie ma potrzeby reagowania, a raczej wtrącania i pouczania.
Czapka czapką, ale jak widziałam dziś zszokowane miny widokiem krótkich spodenek u mojego 10 miesięcznego synka! Tak, wyrodna matka dziecko ziębi, toż to jeszcze wiosna, co z tego że ponad 20 stopni i słoneczko :)
Śmichy-chichy, a to poważny problem presji społecznej ;) ja do dziś się dziwię, jak ja mogłam synka w sierpniu w czapeczce w wózku z gondolą wozić (cud, że bez kocyka)! Dopiero teraz (ma 15 mcy) odważyłam się przeciwstawić „starszym mądrym” (liczna rodzina męża zwłaszcza) i zdjąć mu czapkę! :O Dodam jednak, że obawa, że go zawieje nadal mi towarzyszy – tak mocno mi te obawy przekazano :'( sama jestem zmarźluchem, więc ubieranie grubo dziecka jakoś tam do mnie przemawialo.. no i to pierwsze niemowlę jakie z bliska w życiu widziałam, a w rodzinie męża było ich wiele.. Ech. Ps. Wpis super! Uwielbiam Cię!
super!
Polecam The Handmaid’s Tale – Opowieść Podręcznej, serial na HBO, tam jest dopiero „piękna” wizja kobiet/dzieci przedstawiona…
Jak wychodziłam na spacer z około tygodniowym synem usłyszałam pytanie od starego sąsiada: a gdzie czapka? Przecież go zawieje. Na zewnątrz 28°C, zero wiatru. Grzecznie odpowiedziałam, że nic mu nie będzie i poszłam dalej?
Nam fizjoterapeuta dla lepszego rozwoju Syna zaleciła zrezygnowanie ze skarpet. Oczywiście babcie a zwłaszcza teściowa marudziła zawsze, że dziecko ma zimne nóżki. Za każdym razem tłumaczyłam, że ciepłoty ciała u niemowlęcia nie sprawdza się patrząc na rączki i nóżki, lecz kark. Działało na chwilę. Oczywiście zawsze słyszałam- zrobisz jak uważasz. Poszłam o krok dalej, nawet na spacer mu skarpet nie ubierałam. Czapkę jakoś przeboleli, ale skarpet nie mogli. Hitem było na jednym spacerze usłyszeć od kilku osób pytanie gdzie skarpetki :) Na początku jeszcze się tłumaczyłam, a później tylko odpowiadałam że po co mu skarpety, skoro jest ciepło.
Teraz dziecko ma 8 miesięcy, nie siedzi. I znów zaczyna się jak że skarpetami. No i oczywiście, żeby go posadzić bo leżąc nie wiele widzi. Tyle, że tym razem już nie mam cierpliwości i mówię, że miały czas wychowywać swoje dzieci (do babć) a ja swoje wychowam jak uznam za słuszne. Do innych natomiast, że kiedyś usiądzie, ma czas.
Teraz kilka koleżanek urodziło, na początku gdy pytały o zdanie to się wypowiadałam, ale zauważyłam, że nie chcą znać mojej opinii, tylko oczekują przytakniecia że dobrze robią, więc przestałam się wysilać. Ich dzieci, ich błędy, ich odpowiedzialność.
To mam taką ciekawostkę: czytałam, że w stopach mamy termoregulację, dlatego powinniśmy spać bez skarpetek. To znaczy, jeśli stopom jest zimno – to organizm się ociepla, a jeśli gorąco – to wychładza. I teraz, zakładając skarpetki pod kołdrę, zaburzamy tę naturalną termoregulację ciała. Nie powinno się tego robić (ani dzieci, ani dorośli).
Ja też wychodzę z założenia, że mamy szybciej się nauczą na własnych błędach niż jak będę im ględzić na uchem. Chyba że faktycznie widzę, że potrzebują pomocy, są zagubione. Ale w innym przypadku jeszcze mi się nie zdarzyło wtrącać :)