JUŻ CZAS wychować nowe pokolenie kobiet
Wychowuję syna i córkę. I widzę te małe niepozorne różnice w wychowaniu dzieci różnej płci. Dlatego mam ochotę zabrać głos za każdym razem, gdy ktoś przekonuje, że dzisiaj przecież wcale ich nie ma.
NIEWYGODNA SUKIENKA
Prowadziłam ostatnio rowerek córki i zauważyłam, że – zamiast na jeździe – skupia się na poprawianiu ramiączek od sukienki. Które cały czas się zsuwały!
Tak bardzo była zaaferowana swoim ubraniem – tym, jak wygląda, a nie tym, co robi – że nie jechała przed siebie, tylko ciągle zjeżdżała… do rowu!
Więc nie mogłam puścić kija, za który prowadziłam jej rowerek, bo ona nie byłaby w stanie ruszyć przed siebie bez mojej pomocy.
Pomyślałam, że zupełnie nie przypominam sobie takich sytuacji z synem. Jak wychodziliśmy uczyć się jeździć na rowerze, to uczył się jeździć na rowerze, koniec, kropka pl.
Jeśli też jesteś mamą chłopca, to wiesz, że ciężko trafić na tak niewygodny ciuch, który odciągałby jego uwagę od tego, co robi. Jeśli jesteś mamą dziewczynki, to wiesz, że o taki ciuch niezwykle łatwo.
DOSKONALE MIEĆ WSZYSTKO W NOSIE
Jeszcze tego samego dnia podjechałam z córką na plac zabaw. Wchodziła na zjeżdżalnię z nową koleżanką, kiedy nagle mama tej koleżanki podeszła i konspiracyjnym szeptem powiedziała do córki:
– Nie wspinaj się, bo widać twoje majtki!
Koleżanka była w wieku wczesnoszkolnym, więc gdyby nie moje odkrycie podczas nauki jazdy na rowerze, nawet nie zwróciłabym uwagi na ten komunikat. Ale coś mnie tknęło. Zaczęłam baczniej przyglądać się mamom i ich córkom.
I w ciągu niecałej godziny usłyszałam:
– Chodź, poprawię ci kitkę!
– Zaraz zgubisz tę spinkę!
– Opaska ci spadła!
– Nie baw się z pieskiem, bo pobrudzi ci sukienkę!
Podczas gdy rówieśnicy tych dziewczynek – chłopcy – zdobywali świat wokół bez przeszkód. Wspinali się najwyżej jak potrafią. I nie musieli się zastanawiać, czy ktoś widzi ich majtki. Biegli ile tchu w płucach. Bez strachu, że pogubią spinki, gumki, kokardki, opaski. Gnali przed siebie na rowerze czy hulajnodze. I żadne ramiączka im w tym nie przeszkadzały!
A na końcu bawili się z pieskiem i doskonale mieli w nosie, że ich obślini.
TEŻ PRZEGLĄDASZ SIĘ W WYSTAWACH?
I tak sobie pomyślałam o nas: dorosłych kobietach.
Ileż to razy w ciagu dnia zamiast skupiać się na tym, co robisz, skupiałaś się na tym, jak wyglądasz? Jak często w czasie pracy biegłaś do toalety sprawdzić, czy oko się nie rozmazało? Czy przed ważnym spotkaniem – zamiast myśleć tylko o tym, co powiesz – poprawiałaś szminkę? Nigdy nie stresowałaś się, że podpaskę może ktoś zauważyć w obcisłych spodniach? Czy przed publicznym wystąpieniem martwiłaś się, że koślawo chodzisz w wysokich obcasach? Albo że włosy ci się spuszyły? Grzywka przetłuściła?
Mogłabym wymieniać takie sytuacje do rana!
A teraz zapytaj swojego faceta, czy – idąc ulicą – MUSI skontrolować w sklepowej wystawie, czy na pewno nic mu: nie wisi, nie powiewa, nie odstaje, nie wystaje? Czy znowu – jak ci mali chłopcy z placu zabaw – ma to doskonale w nosie?
NIEKTÓRE DZIEWCZYNKI Z TEGO WYRASTAJĄ
I nie obwiniam nas – matek. Bo ja na przykład nie zakładam dzieciom krępujących ruchy sukienuś z falbankami i kokardkami. Nie mam parcia na strojenie córy. Na moje może biegać nawet w majtkach, co często zresztą robi.
Ale coraz częściej sama chce się wystroić.
Bo takie sukienki – piękne acz nie zawsze wygodne – widzi w sklepach. Bo w takich biegają jej ulubione bohaterki bajek (dość przypomnieć Annę i Elsę, które ruszają do Zaczarowanej Puszczy i za Mroczne Morze… Na obcasach!). Bo takie noszą jej koleżanki.
I ja też taka byłam, świetnie to pamiętam! Podejrzewam, że niemal wszystkie dziewczynki przechodzą ten etap. Z tym nie wygrasz. To się samo nakręca od dziesiątek, jeśli nie setek, tysięcy lat.
Niektóre dziewczynki z tego wyrastają. Inne nie wyrosną nigdy.
Ilona Łepkowska tak skomentowała wieczór wyborczy: Agata Duda wystąpiła w eleganckiej sukni, miała głowę od fryzjera, a Małgorzata Trzaskowska nie uczesała się dokładnie. A my potrzebujemy kogoś eleganckiego, jak prezydentowa Duda.
Myślę, że mnóstwo osób ją poprze, w końcu tworzy najpopularniejsze seriale w Polsce, więc rozumie, jak ludzie myślą i czego chcą. Wychodzi na to, że prezydentowa może nie robić NIC, najważniejsze, że chodzi do fryzjera. Ale ja się nie zgadzam, że kobieta jest jak chusteczka w butonierce męża. Że służy tylko do ozdoby.
JUŻ CZAS WYCHOWAĆ NOWE POKOLENIE KOBIET
Dlatego to ważne, żebyśmy my – mamy – nie wywierały presji na naszych córkach O WYGLĄDANIE. O te róże, falbanki, kwiatuszki, wianuszki. O te kokardeczki, pierścioneczki, dupereleczki.
Ma taki okres w życiu, że chce – spoko. Ma taki okres, że nie chce – również spoko!
To ważne, żebyśmy nie wywierały presji przede wszystkim NA SOBIE. Może ci się wydawać, że z Elsą i koleżanką z podwórka nie wygrasz. Ale wiesz co? Ostatecznie to od twojego podejścia do własnego ciała zależy, czy twoja córka swoje ciało zaakceptuje. Czy całe życie będzie z nim walczyć. Tak, że na wszystko inne zostanie jej naprawdę niewiele czasu.
I na końcu to niezwykle ważne, żebyśmy nie wywierały żadnej presji O WYGLĄDANIE na innych kobietach. Nie pytały na widok nieumalowanej koleżanki: „O! Chora jesteś? Jakoś blado wyglądasz!”. Nie utożsamiały braku depilacji z brakiem higieny. Brak obcasów czy stanika z brakiem elegancji, a brak hybrydy i siwe włosy z zaniedbaniem.
Pamiętaj: twoja córka – patrzy!
Przy okazji zapraszam na mój Instagram KLIK
Nie wciskaj innych kobiet – i tej najbliższej ci przecież, właśnie jej – w sztywne ramy, w które same zostałyśmy wciśnięte.
Myślę, że już czas wychować następne pokolenie kobiet.
Kobiet, które w drodze na rozmowę kwalifikacyjną nie szukają w popłochu lusterka. Nie przeglądają się w podjeżdżającym na przystanek tramwaju. Nie zastanawiają się więcej niż potrzeba, jak wyglądają, kiedy się wspinają, biegną czy stoją na scenie i mówią te wszystkie ważne rzeczy, które mają do powiedzenia.
Pokolenie kobiet, które – gdy idzie po swoje – nie zatrzymuje się, żeby grzecznie poprawić sukienkę.
Pokolenie kobiet, które NARESZCIE może skupić się na tym, CO ROBI, A NIE tylko JAK WYGLĄDA w oczach innych.
Dobrze napisane? ja w domu stanika nie nosze, zreszta nie lubie dziada… makijaz robie wtedy kiedy wychodze z mezem i do pracy rzesy maluje. A w dzien wolny to nawet zdarza sie ze mam tluste wlosy, no coz… matka dwojki dzieci nie zawsze ma czas zeby wygladac perfejcyjnie ;)
Żadna z nas nie musi wyglądać perfekcyjnie! :)
Też już dojrzałam do takiego stwierdzenia. Mi z kolei pomógł w tym mój mąż, jak niedługo po porodzie zobaczyłam, że przed wizytą rodzinną potrafi wyspany wstać z łóżka, umyć zęby i założyć pierwszą z brzegu wymiętą koszulę (przecież i tak w takim stanie skończy). Ja natomiast po nocy wstawania do niemowlaka traciłam czas na cały obrządek higieniczno- makijażowy, wbiłam się w sukienkę prasowana w czasie kiedy mogłam spać z dzieckiem oraz buty na obcasie. Przez większość spotkania modliłam się żebym się nie potknęła jak niosę dziecko. A wszystko po to żeby usłyszeć jak to pięknie wyglądam i że rodzicielstwo mi służy. Po to zmarnowałam 2h snu. Teraz skupiam się żebym była czysta, jak mam ochotę to jakiś delikatny makijaż i zyskałam przez to dużo czasu. A moja córka sukienki co najwyżej ubiera na dłuższy przejazd, żeby się nie zaparzyła (ewentualnie na pierwsze wejście ;) choć i to coraz rzadziej), a w torbie mam zawsze na przebranie spodenki i bluzkę. Nie chcę jej przekazywać że przede wszystkim wygląd, a wygoda czy to co masz do powiedzenia później.
Ja się nauczyłam w ciąży przekładać wygodę nad wyglądanie. Wskakiwałam w dres, emu (dwie ciąże przechodziłam zimą). Było tak cieplutko i milutko (oraz: szybko!), że po porodzie jakoś nie potrafiłam z tego zrezygnować.
Sukienki lubię, zwłaszcza latem, bo są właśnie przewiewne. Ale wybieram te faktycznie wygodne, w których można wszystko :)
Mi po trochu uświadomiła to córka, od małego nie lubiła sukienek, baletek i kokardek… trochę było mi smutno że nie chce, ale ona chciała żeby było wygodnie. Teraz często robię zakupy na „dziale dla chłopców” bo chce wygodne spodenki nie krótkie które wchodzą w pupę i nie leginsy do kolana, biega w crocks. Porzucone zostały lalki które nigdy nie przypadły do gustu na rzecz deskorolki i piłki nożnej. A ja staram się nie określać siebie ani innych przez pryzmat wyglądu,choć ciężko idzie :)
Mysle ze poza tym pokoleniem kobiet, trzeba jeszcze wychowac pokolenie mezczyzn i wyedukowac te ?starsze? kobiety ze to jest ok. Bo co z tego ze wychowa sie corke ze idac na rozmowe nie bedzie patrzyla az tak na to jak wyglada skoro potem tej pracy nie dostanie bo facet ktory ja zatrudnia stwierdzi ze ?no spoko ale ta poprzednia tez madra a i ladnie ubrana do tego, zacheci kontrahentow?, a starsza kolezanka ktora akurat rekrutuje pomysli: nawet sie nie uczesala pozadnie, jak do pracy tez podejdzie niechlujnie?
Nie popieram tego, ze tak jest, zmierzam do tego ze jeszcze wiele wody uplynie nim to o czym piszesz bedzie realne! Ale oczywiscie trzeba zaczac :)
Nie zgadzam się. Kobieta to kobieta i powinna nią pozostać. Dlaczego chce pani zwalczyć kobiecość i to co ja tworzy. Kobieta to nasza rola społeczna i jest z nami od lat. Nie możemy się zrównać zupelnie z mężczyznami to wbrew naturze. Może niedługo zaczniecie sobie piersi ucinać bo będą przeszkadzały w bieganiu?
Hmm, czy tylko makijaż, włosy od fryzjera, sukienka sprawiają, że kobieta jest kobieca?
Totalnie się nie zgadzam. Albo to masz albo nie. Znam mnóstwo kobiet, które nawet w dresie są kobiece i takie, które na obcasach nie będą. Poza tym nie to stanowi wartość kobiety, a jeśli tak – to mega współczuję. Ja tam wolę chwalić się tym, co osiągnęłam własnymi rękoma, a nie tym, jaka się urodziłam (i ilu mężczyznom na ulicy się spodobałam).
PS Do biegania są już super staniki utrzymujące wszystko na miejscu (a wiem, co mówię, mam rozmiar 60FF). Nie podkreślają piersi jak push up, ale nie po to idziemy biegać, żeby męskie głowy za nami latały ;) jednakże rozumiem, że moje pokolenie kobiet dorastające we wschodniej Europie może być zaskoczone, bo nam się od małego kładzie do głowy, że największy sukces kobiety to złapać dobrą partię.
Dlatego właśnie apeluję, żeby nowe pokolenie wychować już inaczej :) potrzebujemy niezależnych kobiet i nie można im wmawiać, że w ten sposób tracą swoją kobiecość.
Poza tematem: Błagam o namiary na porządne staniki sportowe w większych rozmiarach. Mi wszystko lata w czasie ćwiczeń. Przez to coraz mniej lubię swoją kobiecość :-\
Jeśli do zwykłych ćwiczeń to Panache. Ja je uwielbiam, wszystko trzymają, a ten model:
https://biustyna.pl/biustonosze-sportowe/5989-panache-sport-czer%C5%84-koral-koronka-biustonosz-sportowy-z-fiszbinami-5054383375106.html
noszę nawet na co dzień, bo moim zdaniem jest tak ładny, że nie widać, że to stanik sportowy. Tylko, dobierając rozmiar, najlepiej wziąć mniejszy obwód (powiedzmy masz 72 cm w obwodzie pod biustem: zaokrąglasz do 70, odejmujesz 5 i bierzesz 65. Jeśli masz 82-83 cm to bierzesz 75, jeśli 77 cm to bierzesz 70, etc. Miseczka już według rozpiski na stronie).
A jeśli do cardio (biegi, aerobik) to bardzo polecam Shock Absorber dla biegaczy, konkretnie ten: https://sklepbiegacza.pl/products/shock-absorber/keyword,shock%20absorber?keyword=shock%20absorber
On jest bez fiszbin, ale pięknie wszystko trzyma. Mój mąż na widok tego stanika zażartował nawet: „Czy to kamizelka kuloodporna?”. Jest ciasny, więc akurat w tym modelu Shock Absorber najlepiej brać obwód jak najbliższy naszym wymiarom (ja mam 68 cm pod biustem i pasuje 70, czyli 32).
Ojejku! W życiu nie spodziewałabym się bardziej wyczerpującej odpowiedzi. Dziękuję serdecznie. Już przed ciążą miałam spory ciężar, a teraz jestem już blisko 2 lata barem mlecznym córki. Ćwiczyć uwielbiam. Codziennie jestem aktywna fizycznie i w ciągu dnia siedzę/leżę tylko na czas posiłku i karmienia dziecka. Ale rozmiary i brak odpowiedniej bielizny znacznie utrudnia [np. rozgrzewkowe pajacyki robię przytrzymując biust ręką, biegać też nie daję rady na 100 %, porażka…]. Jeszcze raz dziękuję i zabieram się za kobiece zakupy :-) Pozdrawiam serdecznie!
Rozumiem, znam to, bo też długi czas ćwiczyłam tak, że podtrzymywałam sobie piersi. Trzymam kciuki, żeby udało się dobrać rozmiar i żeby staniki się sprawdziły :)
popieram, sportowe panache jest zajebiste. kupilam na probe pod wplywe, tydzien sie przyzwyczajalam bo fiszbiny jednak mocno trzymaja ale jak juz sie przyzwyczaisz to nie zamienisz na nic innego. dla porownania staniki z dekatlonu mozna sobie wsadzic :)
Wow, od kiedy to makijaż/sukienki/buty na obcasie mają coś wspólnego z naturą? Czyżbyśmy urodziły się tak przystrojone? W innych kulturach podobne ozdoby przynależą mężczyznom. Taka rola to w stu procentach konstrukt społeczny. Do tego samo słowo „rola” oznacza coś, co odgrywamy, co sprawia, że nie jesteśmy sobą. I w imię czego? Bo „powinnyśmy”? Jeśli ktoś mówi, że np. robi sobie makijaż, bo lubi i go to relaksuje, to super. Gorzej, jeśli to wynika z jakiegoś dziwnego poczucia obowiązku, w dodatku z pretensją do innych kobiet, że nie mają ochoty na to samo. „Wbrew naturze” jest raczej robienie czegoś, co nas ogranicza i nie pozwala realizować samych siebie (a przecież nie dzielimy się tylko na dwa rodzaje ludzi, każdy z nas jest inny). Żyj i daj żyć innym.
Witam, mam wspaniałą mała córeczkę.. I już teraz daje jej wygodne ubranka nie rzadko męskie. Uczy się pełzać, raczkować,a ubranka dla dziewczynek…hm…kolory nie praktyczne, sukienki tylko na gorące dni.. A jeżeli chodzi o wychowanie młodego pokolenia płci męskiej to trzeba zacząć od nas.. ostatnio podczas wizyty u koleżanki 5 latek mówi do mnie,że dziewczyny nie mogą robić wszystkiego tylko sprzątać i gotować w domu.. Myślałam,że się przesłyszałem. Grzecznie mu wytłumaczyłam ,że dziewczynki tak jak chłopcy mogą robić wszystko.. Ale żołnierzem nie mogą być.. owszem mogą.. tak jak chłopcy mężczyźni mogą być nauczycielami w przedszkolu tylko nie każdy chce. Taki mały człowiek po krótkiej rozmowie był bardzo zdziwiony ale gdyby tak rozmawiać z dziećmi to świat był by inny.. ..a nie stereotypowo podzielony. Nie tego chce dla mojej córki..
Poruszyłaś bardzo ważny i kontrowersyjny temat. Sama jestem młodą kobietą, która przez wiele lat miała kompleksy, koleżanki zawsze były fajniej ubrane/ miały więcej znajomych/ były fajniejsze (w mojej ocenie oczywiście) i była uczona co wypada założyć. To porównywanie się do siebie i kreowanie ideału jak ma wyglądać dziewczyna, ale też i facet jest niestety powszechne. Na zajęciach od wykładowczyni usłyszałam, że kobiecość bierze się z głowy i w 100% się z tym zgadzam. Odkryłam, że lubię siebie, a moje kompleksy są bez sensu skoro dobrze czuję się ze swoją figurą, z tym jaką mam fryzurę, czy chodzę w makijażu czy bez. Ważne to siebie akceptować i tego należy uczyć. Po części zgadzam się z każdym komentarzem poniżej, bo każda pani ma rację – należy uczyć że o człowieku nie świadczy tylko wygląd i ważne jest by dobrze się czuć, a nie coś na siłę bo wypada. Ale nie wolno też zapominać o granicach między kobiecością a męskością czy obowiązujących podstawowych normach w wyglądzie zależnie od sytuacji. Ten temat jest idealnym przykładem, że najlepsze rozwiązanie to zachować złoty środek.
Yyy, to znaczy – jeśli mam być szczera – zupełnie nie rozumiem, o co chodzi w tym strachu, że kobieta zatraci swoją kobiecość i stanie się męska. Czy jak się nie pomaluje, to jest bardziej męska? Założy płaskie buty? Czego się boicie (pytam, bo po prostu nie rozumiem tej retoryki)?
Dokładnie tak, często narzekamy na to jak wygląda i funkcjonuje świat, a to w nas jest siła zmian, bo wychowujemy kolejne pokolenia. Jakie wzorce im przekażemy, tak to będzie funkcjonowało. Pokazując im ciągle te same błędy, wpędzając w kompleksy i ograniczenia, nic nigdy się nie zmieni.
moje córki są w fazie sukienek, spódniczek ale też już widać że mają swój styl. Moja mama łapie się za głowę jak wracają z placu zabaw umorusane, rozczochrane i szczęśliwe. Może mam to szczęście że jestem najmłodszym dzieckiem w dużej rodzinie i sama miałam wolności od groma. A może dojrzałam do tego że fakt wygląd jest ważny ale nigdy najważniejszy! A co do majtek- u siebie w domu niech biegają w majtach ale na placach zabaw, gdzie może się kręcić zboków sporo wolę żeby były bezpieczne i na tyłku miały leginsy
Mam wrażenie, że w naszej blogosferze brakuje własnie takich wpisów. Dzięki wielkie! I cieszę się, że wychowujesz swoją córę w ten sposób, że może wszystko, a nie w taki, że „ojoj, ramiączko Ci opadło, nie baw się w ten sposób, bo dziewczynkom nie wypada” – jasne, że wypada, jeśli tylko ma na to ochotę!
Moja młoda też patrzy na strój ale tylko jak jest w domu, jak już wyjdzie i zacznie się bawić to zapomina jak jest ubrana :) wczoraj z 3 lata młodszym bratem obsypywali się piachem do tego stopnia, że ciężko było zobaczyć rysy twarzy :)