Miałabyś to, gdyby światem rządziły kobiety
Wiadomo, że gdyby to kobiety rządziły światem, wyglądałby on zupełnie inaczej.
Zamiast broni nuklearnej miałybyśmy na przykład super bezpieczne znieczulenie w czasie porodu. Zamiast kłótni o in vitro – rządowe dofinansowania dla każdej pary, dla której to ostatnia deska ratunku. Zamiast stadionu na Bułgarskiej – szpital dziecięcy z prawdziwego zdarzenia. A zamiast lekarstwa na kaca – skuteczniejsze od wąchania koperku lekarstwo na mdłości oraz zgagę w czasie ciąży.
No ale nie rządzimy światem (jeszcze!), dlatego pewne kwestie nadal muszą pozostać w sferze naszych marzeń. Jednak wierzę, że lada dzień jakaś współczesna Kopernik lub Curie-Skłodowska pójdzie do laboratorium i zamiast myśleć, jak zrobić dobrze właścicielom wielkich koncernów spożywczych i stworzyć robakoodporną marchewkę GMO bardziej pomarańczową od najbardziej pomarańczowej pomarańczy, pomyśli o nas, kobietach. Matkach. I wynajdzie rzeczy, które są społeczeństwu bardziej potrzebne niż Apple Watch. Jakie? A na przykład:
1. Monitor płaczu.
Dziecka rzecz jasna. Monitor taki przyłożony do piersi dziecka jak termometr powinien działać bez zarzutu już od pierwszych dni życia, bo wtedy byłby nam najbardziej potrzebny. Żebyśmy biedne wiedziały, czy to płacz z głodu, ze zmęczenia czy może sławetna kolka, z którą nikt jeszcze nigdy nie wygrał. Której przyczyn nawet nie znamy, choć potrafimy latać w kosmos. Tak, dla mnie to też kosmos.
2. Lekarz Portal.
Coś na kształt Pizza Portal, koniecznie w formie apki na telefon. Logujesz się, wybierając swoje miasto i widzisz wszystkich specjalistów z danej dziedziny + adresy, pod którymi przyjmują + ceny + opinie. Wybierasz doktora, dogodny termin, jedziesz. Bez wiszenia na słuchawce od szóstej rano, stania w kolejce do rejestracji, odchodzenia z kwitkiem, bo po pięciu minutach od otworzenia przychodni nie ma już wolnych miejsc.
3. Niewidzialna ściana.
Dzięki której dziecko nie będzie czuło się jak w klatce, ale ty będziesz o nie spokojniejsza. Mogłabyś ją postawić w różnych miejscach: np. przy rozgrzanym piekarniku albo furtce prowadzącej na ulicę. Takie ściany można dokupić do samochodzących odkurzaczy (żeby nie spadły ze schodów), więc zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie wymyślono ich jeszcze dla dzieci?!
4. Pilot sterujący czasem.
Dwulatek rzuca się na podłogę? Pięćdziesiąty raz każe ci powtórzyć: „a kuku!”? Skrobiesz dla niego marchewkę na obiad? Włączasz przewijanie.
Uśmiecha się po raz pierwszy? W biegu pomiędzy jedną a drugą zabawą przytula się na sekundę? Puszczasz życie w zwolnionym tempie ;).
5. Nakładka na głowę z gazem pieprzowym – obowiązkowa w okresie dojrzewania.
Za każdym razem, kiedy dziecko pomyśli np. o kupnie dopalaczy – pst! Dostaje pieprzem po oczach.
Ewentualnie pager wysyłający odpowiednie powiadomienie na telefon rodzica. Tak, żeby wiedział, że właśnie teraz musi zachować czujność i przeprowadzić szereg umoralniających rozmów.
6. Kapsuła SPA.
Tym razem coś tylko dla mamy, która w ciągu dnia ma w porywach do pięciu minut, żeby zadbać o siebie. Wchodzisz, kawa dożylnie cyk, w tym czasie turbo namydlanie całego ciała, zmywanie i suszenie połączone z relaksacyjnym masażem. Podczas balsamowania magiczne wypustki czeszą twoje włosy jak pani Krysia w ulubionym salonie fryzjerskim, a inne magiczne nakładki malują paznokcie. Z zewnątrz kapsuła przypomina gigantyczną zabawkę, która po uruchomieniu w środku zajmuje twoje dziecko na tyle skutecznie, że nie ucieknie w tym czasie na schody ani nawet nie pomyśli, żeby zbliżyć się do gniazdek.
Ok, brałabym nawet bez funkcji czesania czy malowania paznokci.
7. Bransoletka łagodząca napięcie w czasie PMS.
Wiadomo, wtedy jest najgorzej. A my nie mamy niczego na odstresowanie poza termoforem i kieliszkiem dobrego wina! Tak, w XXI wieku nadal stosujemy sposoby naszych prababć…
Jednak jak się nie ma, co się lubi ;).
To co? Bierzemy naszego wymyślonego pilota i wciskamy pauzę?
Mój ulubiony drink w tle :) Dowiedziałam się o nim podczas pobytu w Niemczech i fajnie, że u nas też można to cudo dostać ;) Z nim to nawet bransoletka PMS jakaś mniej konieczna ;)
Ad. 2. prywatne ubezpieczalnie jak najbardziej mają takie portale. Korzystanie z NFZ zostawiam masochistom :P
Ad. 7. na PMS polecam marihuanę – rozluźnia, uspokaja. Zanim się oburzysz, zwróć uwagę, że sama poleciłaś alkohol…
Ja tam się rzadko oburzam ;).
Pilota i ścianę poproszę
Na pewno przydałoby się mniej pacjentów na jednego lekarza rodzinnego. Który nie byłby tylko internistą, ale prawdziwym rodzinnym, który i wyleczy dziecko i rodzica, żeby nie musieli załatwiać dwóch numerków u dwóch lekarzy (sic!). I żeby prześwietlenie czy badania krwi można było zrobić od ręki, jak w lecznicach dla zwierząt. Naprawdę, kiedyś uczęszczając do warszawskiej kliniki z moimi zwierzętami (wtedy jeszcze miałam), byłam zdumiona, jak prosto i bezboleśnie można leczyć. U ludzi nawet w prywatnych przychodniach nie jest lekko.
Co do płaczu dziecka, to Azjaci wymyślili analizator :) WhyCry się nazywa :) skuteczności chyba nie ma najlepszej, ale jak widzisz pracę w tym temacie postępują :D