Matka Natura jest gangsterem

Młodzi ludzie – zanim zostaną rodzicami – często mają takie nierealne marzenia… Że ich dziecko będzie przesypiać całe noce, prawie w ogóle nie płakać, bawić się samo skarpetką zdjętą ze swojej nogi i że nie będzie trzeba go nosić. Ogólnie nie znam ludzi, którzy nie wyobrażaliby sobie swojego przyszłego dziecka jako „aniołka”. Niby wiemy, że kolki, smarki i brudne pieluchy, ale przecież: „Moje będzie inne!”. Tak nas chyba skonstruowała natura. I dobrze, bo gdybyśmy znali prawdę, prawdopodobnie na pierwsze dziecko decydowalibyśmy się gdzieś w okolicach pięćdziesiątki albo… Wcale! Bo rzeczywistość jest zdeczka inna niż te wyobrażenia. Jaka, straszyć (tym razem! ;)) nie mam zamiaru, bo post ten wcale nie powstał dla przyszłych rodziców, a dla wszystkich tych, którzy czują się co najmniej zawiedzeni. Dla tych, którzy chcieli pić w spokoju kawę i jeść ciepły obiad, tymczasem noszą w tę i we w tę, a kiedy nadchodzi wieczór, ze łzami w oczach potrafią zapytać: „Dlaczego ja?!”. To dziecko spokojne miało być, różowiutkie takie, uśmiechnięte jak z reklamy Pampersa! Takie do zacałowania, ale nie przeszkadzaj za bardzo mamusi. I w tym momencie ciśnie mi się na usta tylko jedno: uważaj, czego sobie życzysz…

TO BYŁ JEDEN Z NAJGORSZYCH DNI

To był jeden z najgorszych dni, jakie przeżyłam w mojej krótkiej karierze matki. Piotr z samego rana wyjechał, a ja zapakowałam Kostkę do samochodu bratowej i pojechałam z nią do przychodni na szczepienie. Szczepień mamy zaległych kilka, bo od początku września gluty się za nami ciągną, które to Kostek przynosi z przedszkola, więc kiedy tylko w tej przychodni się pojawiłam, to już od progu usłyszałam, że może zaległe szczepienia też zrobimy? Bo jedno drugiemu nie szkodzi, a tak to będzie z głowy i nie będę musiała pakować się z Kostką za dni kilka na następne. Nie daj boże znowu się podziębi i znowu przekładać będzie trzeba… I tak Kosteczka moja dostała dwa zastrzyki: w jedną oraz drugą nogę.

Po powrocie do domu podjadła i zasnęła, a kiedy obudziła się koło jedenastej, już było coś nie tak. Ani jeść, ani się bawić, ani spać, choć tarła oczka i… Płakała. A płacz był rozdzierający. Kiedy trzymałam ją na rękach i ona tak na nich krzyczała, to zobaczyłam, że ząbki jej się wyrzynają. Pierwsze ząbki akurat w takiej chwili! Piotr daleko, śnieg za oknem, za moment Kostka trzeba odebrać z przedszkola, obiad zrobić, na bloga coś napisać, maile chociaż przejrzeć… Nie było o tym mowy.

Nawet na sekundę nie mogłam maleńkiej odłożyć, bo od razu wrzask taki, że cała ulica słyszała, a jak ją przytulałam z całej siły, to spokojniutka leżała. Tylko postękiwała ciuchutko, coś ją bolało, coś uwierało, było jej źle. Może dreszcze od szczepionki, a może od bolących dziąseł?

ZEPSULI NAM DZIECKO

Ogólnie Kostką jest spokojnym dzieckiem. Ma jakieś tam problemy z zasypianiem i najbardziej lubi, kiedy się cały czas z nią bawimy, ale rzadko płacze, za to dużo się uśmiecha. Więc kiedy Piotr w końcu wrócił i zobaczył, w jakim mała jest stanie, to powiedział jedno zdanie:

– Zepsuli nam dziecko.

Ja byłam w stanie jeszcze gorszym, bo tego dnia przeżyłam różne sporty ekstremalne, jak na przykład obieranie ziemniaków z niemowlakiem na rękach, a potem ich gotowanie i odlewanie. Przeżyłam też histerię Kostka, który był zły, że mama się z nim w berka bawić nie może, bo siostrę lula od sześciu godzin i rąk nie czuje, a co dopiero nóg, żeby na nich biegać. Przeżyłam cały dzień bez jedzenia, picia i wyjścia do toalety chociażby na sekundę. Pół dnia przeżyłam w ciemnym pokoju.

A mimo to, kiedy mąż stanął w drzwiach, powiedziałam do niego:

– Idź, odpisz na moje maile, bo sama ich dzisiaj nie ogarnę – i zawinęłam się z dzieckiem do sypialni, gdzie jeszcze przez dwie godziny nosiłam, śpiewałam, uspokajałam.

Marzyłam tylko o tym, żeby położyć się na twardej podłodze i żeby ktoś przeszedł się po tych moich styranych plecach, bo masaż w tym momencie to było za mało, w końcu Baśka swoje już waży, ale… Nie mogłam jej tak po prostu Piotrowi oddać.

MATKA NATURA JEST GANGSTEREM

I teraz w końcu wiem, po trzech latach z okładem na macierzyńsko-wychowawczym odkryłam, czemu te dzieci takie są. Dlaczego takie wymagające. Takie nieporadne. Takie potrzebujące nas. Dlaczego trzeba je nosić i tulić, i nosić, i tulić, i nosić, i tulić.

Matka Natura jest gangsterem i wszystko to sobie zaplanowała. Jak zbrodnię jakąś doskonałą!

Bo kiedy tak nosiłam i tuliłam – a nigdy wcześniej nie nosiłam i nie tuliłam tyle godzin z rzędu! – to zrozumiałam, że ona beze mnie nie istnieje. I jak się uspokajała, im bardziej ją do siebie zagarniałam, to czułam – poza bólem ramion ;) – że plecie się między nami jakaś magiczna nić przywiązania. Nić, która nigdy by nas nie splotła, gdyby dzieci nie płakały. Gdyby nie były tak absurdalnie bezbronne i tak od nas zależne. Gdyby nie budziły nas w nocy, nie biegły z każdym „ała”, gdyby leżały sobie spokojnie dzień cały, oglądając swoją skarpetkę.

Wcale nie chcę mieć spokojnego i cichego dziecka. Ty też nie chcesz. Bo dopiero kiedy ciebie potrzebuje, a ty rzucasz wszystko, to wiesz, ile tak naprawdę ono dla ciebie znaczy. Że jednak więcej od tego „wszystkiego”.

Tego dnia nie zrobiłam niczego produktywnego – poza tymi ziemniakami może, do których jakieś stare mięso odgrzałam – ale zrobiłam za to dużo więcej. Sprawiłam, że moje cierpiące dziecko prawie w ogóle nie płakało. I nie, to nie był stracony czas. Bo wiesz, gdyby nie ten dzień (i inne podobne), to nigdy bym się nie dowiedziała, że Kosteczka beze mnie sobie nie poradzi.

A ja nie poradzę sobie bez niej.

(8 717 odwiedzin wpisu)
28 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
pestki
pestki
7 lat temu

Dzisiaj mam taki dzień. Wszyscy chorzy, najmłodsza do tego ząbek piąty wychodzi i nie je, nie pije tylko mruczy i gryzie! Z obiadu upiekłam tylko buraki na ćwikłę. Stygną w piekarniku bo nie mam ich jak wyjąć ?

granato
7 lat temu

Zgadzam się bez najmniejszego „ale” ;)

Magdalena Komsta
7 lat temu

Kobiety mają w sobie jakieś niezwykłe pokłady mocy, których by chyba nie odkryły, gdyby nie zostały matkami. Czy za czasów bezdzietnych uwierzyłabym w to, że można tak mało spać, tak dużo nosić i tak mało mieć dla siebie czasu, i jednocześnie być TAK szczęśliwym?

Katarzyna Zdyb
7 lat temu

Ja niedawno uświadomiłam sobie, jak bardzo moja Zosia mnie potrzebuje, kiedy zasypiając w łóżeczku mocno chwyciła moją dłoń i wtuliła się w nią ???. Niczego więcej nie potrzebowałam. Dziękuję za ten post i pozdrawiam ?

karjola
karjola
7 lat temu

Nie wiem co napisać…więc po prostu wydmucham nos i pójdę przytulać…

kasia
kasia
7 lat temu

Witaj w klubie, tak właśnie wyglądał cały pierwszy rok życia mojej córki… Przez około rok był problem żeby wyjść do kibelka, a gotowanie i obieranie ziemniaków z placzacym dzieckiem nie było dla mnie sportem extremlnym tylko chlebem powszednim:)

Kasia
Kasia
7 lat temu
Reply to  kasia

J.w. :) aaach to zalatwianie się z dzieckiem na rękach :) . Taaa słyszałam tylko o dniach innych od opisanego powyżej; (

Drop
Drop
7 lat temu

Możliwe, że naprawdę wtedy na chwilę „zepsuli” Wam dziecko, bo taki płacz, którego nie da się utulić to jedna z reakcji poszczepiennych (wiem od pań pielęgniarek z przychodni). Przechodziłam przez to z synem po każdej szczepionce jakoś do 9 miesiąca :(

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  Drop

Wiesz co, ten płacz dało się utulić. Na rękach nie płakała, tylko nie mogłam jej nawet na sekundę odłożyć, wtedy była tragedia. Trochę przysypiała i ogólnie była spokojna pod jednym warunkiem – że mocno ją przytulałam.

Ale tak, prawdopodobnie to była reakcja poszczepienna.

Ela
Ela
7 lat temu

Piekne i wazne slowa…. dziekuje

Ilona Kostecka
7 lat temu

Dziękuję :*

Zwariowana Anka
Zwariowana Anka
7 lat temu

wzruszyłam się, pięknie napisałaś z resztą jak zawsze..

Ewelina Janiak
Ewelina Janiak
7 lat temu

Dlatego macierzyństwo jast tak piękne . Dzięki tej miłości , więzi łączącej matkę z dzieckiem. Czuję dokładnie to samo?

Asia
Asia
7 lat temu

Hmmm to ja mam tak codziennie jak Ty przez ten jeden dzien z moja 3 miesieczna corka…. teraz jeszcze bardziej zal mi…siebie.

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  Asia

Jedna z Czytelniczek napisała na moim Facebooku: „Babcia mi kiedyś powiedziała na początku macierzyństwa, że jeśli byłoby lekko i bezproblemowo, to nie kochałabym tak bardzo mojego dziecka”.

Zgadzam się z tą Babcią :).

Izabela Zientek
Izabela Zientek
7 lat temu

Dziekuje za to co napisalas a czego ja nie bylam nigdy w stanie okreslic slowami. Mamy dzieci w mniej wiecej tym samm wieku i bardzo momentami podobne historie. Powiem tylko ze wszystkos taje sie malo istotne, i te nieprzespane noce, zarwane w srodku i placz z powodu wychodzacych zebow i chorobska ktore sie przypaletuja co tydzien czy dwa kiedy slysze od Starszego „Mamo kocham Cie” a u Malego widze szczescie w oczach kiedy sie do niego usmiecham. Fajna mama z Ciebie :)

Ela
Ela
7 lat temu

Dziękuję z całego serca za ten post ? naprawdę wielkie ogromne DZIĘKUJĘ!

e-milka
e-milka
7 lat temu

Pieknie powiedziane. A jaka satysfakcja, i mowie to z dziewiecioletniej perspektywy, wyprowadzic „trudne dziecko” na fajnego czlowieka. Dziewczyny, mowie Wam, choc dni wydaja sie stracone, to tak naprawde inwestycja. Bo jednak bylysmy przy nich, kiedy nas potrzebowaly, zbudowalysmy zaufanie i wiez.

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  e-milka

To prawda, satysfakcja jest ogromna! Za każdym razem, kiedy patrzę na synka – i w głowie mam nasze początki – to jestem dumna, że tak wrażliwe i płaczliwe dziecko udało się „wyprowadzić” na tak radosnego, otwartego i rezolutnego chłopca :).

e-milka
e-milka
7 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

:) I pewnie nikt Ci nie wierzy, ze takie byly poczatki, jesli nie znal Ciebie z tamtego okresu. Mnie nie wierza…

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  e-milka

No co Ty, nawet ci, którzy mnie znali i widzieli, potrafią powiedzieć: „A ja myślałam, że on zawsze był taki spokojny i uśmiechnięty!”. Na co mąż zazwyczaj, że to nasza praca u podstaw ??? ale tak jak piszesz – i tak nikt nie wierzy.

e-milka
e-milka
7 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Tez tak o tym zawsze myslalam – praca u podstaw albo orka na ugorze. ;) „Oj tam, oj tam – przesadzasz matka chyba.” Ale jak masz drugie, co sie ta symboliczna skarpetka zabawi i „ugaworzy” sie do snu zamiast sie drzec to wiesz, ze nic nie przesadzasz.

AgaS.
AgaS.
7 lat temu

Matka natura jest gangsterem – fajnie to ujęłaś. :-) Podoba mi się Twój tekst. Samo życie :-)

Ola Andryszów
Ola Andryszów
7 lat temu

Trochę nie w temacie, ale skąd takie ładne łóżeczko?

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  Ola Andryszów

Łóżeczko małej? To kołyska – wyszperałam na OLX :)

Hanna Wojciechowska
Hanna Wojciechowska
7 lat temu

To ja po czasie dodam : Nosidło ergonomiczne, albo chusta. Tulam, gotuję, tulam, sprzątam, tulam, jem, tulam nawet siku robię ;)

Lucyna Nowak
Lucyna Nowak
7 lat temu

Twoje dziecko miało NOP. Kobieto poczytaj trochę o szczepieniach zanim do reszty uszkodzisz dziecko neurologicznie. A ten nie utulony płacz to krzyk mózgowy. Nie ma to jak zafundowac dziecku podwojna dawke rtęci dla własnej wygody…ręce opadają ale przynajmniej lekarce się statystyki zgadzają . Ludzka naiwnosc nie zna granic.

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  Lucyna Nowak

1. O szczepieniach czytam bardzo dużo – od kiedy zostałam mamą po raz pierwszy, czyli od 4 lat.
2. Proszę o wiarygodne źródło, w którym opisano, że tiomersal jest szkodliwy dla zdrowia.
3. Lub w ogóle o wiarygodne źródło z wykazem, w których szczepionkach znajduje się tiomersal (lub jakakolwiek inna rtęć) – dla ułatwienia dodam, że to był Pentaxin i Euvax (przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B), gdzie NIE MA RTĘCI.

Tego samego dnia córce wyszedł pierwszy ząbek i płacz się skończył :).