Każda mama zasługuje na odpoczynek!

Kiedy ostatnio odpoczywałaś? Ktoś, kto cię nie zna, mógłby powiedzieć, że codziennie. Przecież siedzisz w domu! Ale nie ja. To znaczy też siedzę, ale tak nie powiem. Bo chociaż nigdy nie zamieniłyśmy ze sobą nawet słowa (takiego w cztery oczy, bo na Facebooku to wiadomo ;)), chodzę w twoich butach i doskonale rozumiem, jak ciężko czasami pokonać w nich codzienne kilometry. Te wydeptane z kuchni do pokoju dziecka czy z domu do przedszkola. Te w ciągu dnia i w nocy także. Od kiedy zostałam mamą, a minęły już trzy lata, na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy nie wstawałam do dziecka. Najpierw czuwamy nad jego kołyską, a potem pochylamy się nad łóżeczkiem. Wzywane po każdym złym śnie, do każdego siusiu i piciu. Gotowe poprawić zsuniętą kołderkę, przytulić, kiedy boli brzuszek, otworzyć okno, gdy duszno i zamknąć, bo wiatr się zerwał albo pies sąsiada za głośno szczeka. I chociaż w każdej pracy dostaniesz wolne, możesz wtedy wyjechać w siną dal, odpocząć od obowiązków – od zawodu matka nie uciekniesz. Bo nawet jeśli dziecka nie ma obok ciebie, ono ciągle jest… W twoim sercu i myślach. To najpiękniejszy zawód na świecie, ale każda z nas przecież wie, że również najtrudniejszy.

KTOŚ, KTO NIGDY NIE BYŁ MATKĄ, PUKA SIĘ WŁAŚNIE W GŁOWĘ

Bo w teorii, która zawsze brzmi świetnie, dopóki nie stanie się praktyką, możesz przecież poprosić kogoś o pomoc. Na przykład męża. Ale wszystkie wiemy, jak to wygląda naprawdę. Że nawet jeśli położysz się na sekund kilka, to zaraz ściągną cię z kanapy pytania: „A gdzie skarpetki?” czy: „Widziałaś gdzieś mokre chusteczki?”.

Matka to taki mózg całej operacji pod kryptonimem „rodzina”. Nie wiem, jak jest u ciebie, ale u mnie zazwyczaj tak, że jak ja nie pomyślę, żeby zabrać kocyk albo nałożyć czapeczkę, to dziecko zimą będzie biegało z odsłoniętymi uszami. Więc myślę, myślę przed każdym wyjściem, co by tu jeszcze. Synkowi szalik pod szyją zawiązać, córce probiotyk podać, a mężowi do kieszeni dokumenty od auta wsunąć, bo znowu pojedzie bez nich.

Więc od rana. Od siódmej w gotowości pełnej, choć bez makijażu i fryzury ułożonej. Raczej w dresie i w trampkach. Szykujesz dzieci, bo przecież nie siebie – jedno wkładasz do wózka, żeby drugie zaprowadzić do przedszkola. W drodze powrotnej do sklepu jeszcze zachodzisz i wtedy z siatami się tarabanisz, często po schodach. Dziecko już krzyczy, że głodne, więc zakupy rzucasz byle gdzie, byle nie rozsypać za bardzo. Przecież nikt tego za ciebie nie pozbiera, więc lepiej uważać! Mąż nigdy nie ma takich problemów. On wie, że przyjdziesz i posprzątasz. Więc sprzątasz, układasz, lulasz i bawisz się.

Czasami wydaje mi się, że kompletnie nic dzisiaj nie zrobiłam, albo – żeby było śmieszniej! – że zrobiłam bardzo dużo, ale nic nie widać. Nie kładę się ostatnio z poczuciem, że odfajkowałam każde zadanie z listy, tylko z planem, co muszę przesunąć na jutro, a co na pojutrze, choć najchętniej przesunęłabym na za miesiąc.

Mówię, jakbym była bardzo zmęczona.

Bo byłam tym moim „siedzeniem” w domu…

PROBLEMY SĄ OD TEGO, ŻEBY JE ROZWIĄZYWAĆ, A NIE TWORZYĆ

Powiedział mi ostatnio szwagier przy rodzinnym stole, gdzieś między rosołem a kotletem z ziemniakami. I wtedy nagle mnie olśniło, bo przecież on ma rację! Całe szczęście mój mąż jest jeszcze bardziej spontaniczny ode mnie i na żadne szaleństwa nie muszę go namawiać dwa razy (to raczej on musi mnie namawiać pięć), więc spakowaliśmyłam kilka ciuchów do walizki i rano ruszyliśmy w góry. Tam, gdzie odpoczywa się najlepiej.

DSC_3330

Zawsze, kiedy jestem w Tatrach, żałuję, że to tylko na chwilę. Góry są piękne i zmienne jak kobieta. I tak samo jak dotyk matki potrafią ukoić oraz uspokoić.

DSC_3491

DSC_3474

Nie chodziło wcale o to, żeby odpocząć od rodziny, bo tylko przy niej jestem naprawdę szczęśliwa, ale oderwać się od rutyny, codziennych obowiązków, gonienia w piętkę. Przemierzyć inną trasę niż dom – przedszkole – sklep – dom, kuchnia – pokój dziecka.

Nie marzyłaś nigdy o tym, żeby uciec? Nic nie musieć, nigdzie się nie spieszyć, zjechać z autostrady szybkiego życia na trasę wolnego ruchu i tak po prostu podziwiać widoki za oknem?

DSC_3359

DSC_3351

DSC_3292

DSC_3406

DSC_3347

DSC_3239

Jeśli tak, ale nie jest to dla ciebie takie łatwe, bo w portfelu pustki i zamiast na wakacje musisz odkładać na buty zimowe dla dzieci, mam dla ciebie świetną wiadomość!

Trwa właśnie loteria Almette, o której przeczytasz TUTAJ. Codziennie 7 osób wygrywa 1000 zł, a nagrodą główną jest własny dom u podnóża Tatr. Wystarczy tylko zarejestrować na stronie www.almette.pl kod, który znajdziesz na wieczku serka i… Już!

DSC_3542

Własny dom w górach to jedno z moich największych marzeń. Żeby móc jechać tam w każdej chwili, a nie raz na kilka lat…

Kto wie, może uda się je zrealizować nawet szybciej niż planowałam? A może to tobie się poszczęści? Ja bardzo mocno trzymam kciuki, żeby to była któraś z nas, bo matka, nie kto inny, potrzebuje takiego odpoczynku najbardziej.

DSC_3473

(8 497 odwiedzin wpisu)
14 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
D.
D.
7 lat temu

A ja mam pytanie z trochę innej beczki, ale w kolejnym wpisie widzę Cię w tej bluzie moro i się zakochałam zdecydowanie – skąd ona?? A Tatry też kocham, już bardziej w temacie… ? Pozdrawiam!

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  D.

Quess – ale nie wiem, czy jest jeszcze w sprzedaży, ja kupiłam w outlecie, jak była wyprzedaż kolekcji ;).

Zwariowana Anka
Zwariowana Anka
7 lat temu

Uwielbiam to twoje pisanie, ja „wypoczywam w domu” już trzeci rok ;)

Ilona Kostecka
7 lat temu

Fiona Crow „I long to live for you” :).

Ola U.
Ola U.
7 lat temu

Wow, jutro ide na zakupy!

minionka
minionka
7 lat temu

Taki domek to też moje marzenie. Oj ale mam nadzieje, że mi się uda!

Kasia
Kasia
7 lat temu

Ale fajnie. Oj przydałby mi się również urlop. Od razu mam ochotę na ucieczkę z miasta.
Piękny film <3

salus salus
salus salus
7 lat temu

Kocham góry!! Uwielbiam Pieniny – polecam!

e-milka
e-milka
7 lat temu

Wiesz, mialam takie postanowienie przy obojgu. W pierwszy normalny dzien przedszkola zaprowadze i legne w lozku. Dwa razy mi nie wyszlo. Do trzech razy? Kiedy bylam na rozmowie kwalifikacyjnej piec lat temu to najbardziej z niej zapamietalam cisze w biurze. Nigdy chyba nie powiem pogardliwie, ze jedna z druga w domu siedzi, ale tez musialam zostac mama, by to zrozumiec. Wow, Almette, gratulacje. I zupelnie szczerze – moje dzieciaki bardzo lubia, ale „oczywiscie” tylko smietankowa.

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  e-milka

U nas śmietanka i ogórek :).

Ostatnio o tym myślałam, jak mąż musiał jechać na budowę, że kurczę, fizycznie pracować, niefajnie, nie zazdroszczę. A potem nagle myśl: „chętnie bym pojechała za niego, wyżyła się, odpoczęła psychicznie” (tylko nie mam tyle siły i umiejętności, więc to, co on zrobi w dwie godziny mi by zajęło pół dnia, więc nie warto).

Ja nawet mam swoją teorię, że bycie full time mamą nie jest takie ciężkie (jeśli chodzi o zakres obowiązków, chociaż przy dwójce już można się nalatać), ale powtarzalność zadań, codzienne schematy, życie podporządkowane komuś – to daje w kość. Ostatnio przez półtora dnia byłam w Warszawie. Sama. Niby w pracy, bo spotkanie z Klientem, rozmowa, prezentacja, mały stres, aaaleee… Jak ja wypoczęłam!

e-milka
e-milka
7 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

A pomysl, jakby bylo gdybys nie miala dzieci ? pewnie bardzo bys sie denerwowala tym spotkaniem. Byc moze nawet snulabys wizje, co bedzie, jak sie nie uda. To znaczy, przepraszam, tak byloby na pewno w moim wypadku. Ale dzieki dzieciom wiem, ze nawet po ?worst case? zycie toczy sie dalej. A pobyt w innym miescie, no coz, bylbypo prostu czescia pracy, a nie luksusem bycia przez kilkanascie godzin sam na sam z wlasnymi myslami. Z dziecmi czlowiek to docenia.
Tak ?powtarzalnosc? i ? podporzadkowanie? ? kiedy czlowiek wczesniej pracowal w ?zrywach?, w projektach pod deadlinem, w tzw. ?flow?, i wie(dzial), ze przynajmniej czesc zalezna od niego bedzie zrobiona, temu trudno sie przestawic na inny tryb z dziecmi, a tu przeciez po kawaleczku, a i to z przerwami, i nagle trzeba jednak poprosic o przedluzenie terminu, choc wczesniej zawsze w ?zerowym? dawalo sie rade. Dlatego mowie czesto, ze w pracy wypoczywam. Nie pamietam, zebym cos takiego mowila przed dziecmi. Podziwiam Cie, ze pracujesz w domu, przeciez musisz te tresci wymyslec, przefiltrowac, zredagowac, poprawic, a nie jest to na pewno latwe z dwojka. Czy ja widze pieska z przybytku, ktorego z nazwy nie wymienie z obawy przed linczem. Tez go mamy, choc „wiadomo”, ze nigdy tam nie zagladamy. ;)

Monika
Monika
7 lat temu

Wcześniejsze komentarze moje chyba nie opublikowane, ale to nie ważne. Ten też nie musi :P ale ten post trochę w pewnym momencie zakrawa o narzekanie. Ogólnie bardzo Cie cenię, Twój wysiłek, determinacje, normalność. Ale nie musisz sama wszystkiego robić, pozwól mężowi popełnić błędy ;) nauczy się w końcu. Z nimi jak z dziećmi. Buziaki i niech moc będzie z Tobą :)

Ilona Kostecka
7 lat temu
Reply to  Monika

Hej, hej! Nie widziałam żadnego Twojego wcześniejszego komentarza – może Disqus zastrajkował wczoraj solidarnie z polskimi kobietami? ;)

Ten wpis był trochę spowodowany ostatnim pędem, w jakim żyję. Niby młody chodzi do przedszkola, ale przez choroby wypadły dwa tygodnie. Niby mąż pomaga, ale de facto albo musi jechać na budowę albo do urzędu. Niby siedzę w domu, ale tak naprawdę pracuję po kilka godzin dziennie. No ale nic, odpoczęłam, wracam do żywych :).

trackback

[…] Bo kolejny rok z rzędu można go wygrać w Wielkiej Loterii Almette. Czad, nie? […]