Jak uczyć dzieci języków obcych? Rozmowa z pedagożką i nauczycielką języka angielskiego

Jak uczyć dzieci angielskiego (i każdego innego języka obcego)? Kiedy najlepiej zacząć? Jak robić to w domu? Z jakich materiałów korzystać i jak motywować dziecko do nauki? Czy bajki po angielsku to dobry pomysł? A lekcje języka w przedszkolu/szkole wystarczą? W tekście omawiamy również REWOLUCYJNĄ metodę nauki języka, z której korzystają moje dzieci. Uwierz mi, lepszej nie znajdziesz!


O rozmowę o tym, jak uczyć dzieci angielskiego, poprosiłam moją znajomą Joanną Łukasik, anglistkę z 12-letnim doświadczeniem w pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym oraz wczesnoszkolnym. Asia prywatnie jest mamą dwójki dzieci.


JAK UCZYĆ DZIECI ANGIELSKIEGO (I KAŻDEGO INNEGO JĘZYKA OBCEGO)?

Jeśli wolisz posłuchać, wciśnij PLAY

Jaki jest najlepszy wiek na rozpoczęcie nauki języków obcych? Ja sama zaczęłam chodzić do szkoły w latach 90 i język pojawił się dopiero w czwartej klasie szkoły podstawowej. Uważam, że to trochę za późno.

Zgadzam się. W moim przypadku było dokładnie tak samo! Miałam 10 lat, kiedy zaczęłam się uczyć języka angielskiego. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to dobry okres na rozpoczęcie nauki drugiego języka obcego. Wydaje mi się, że język angielski jest na tyle popularnym językiem, że dzisiaj jego naukę warto rozpocząć dużo wcześniej. Moją 8-miesięczną córkę uczę już teraz. Mówimy do siebie po angielsku, chociaż ona bardziej słucha, ale spokojnie można zacząć uczyć języka obcego w wieku niemowlęcym.

Co daje taka wczesna nauka języka angielskiego?

W przypadku małych dzieci, które nie potrafią jeszcze mówić – nie mają wyrobionych artykulatorów – polega to na osłuchiwaniu się z językiem.

Moje dzieci też zaczynały osłuchiwać się z językiem angielskim bardzo wcześnie i mam wrażenie, że dzięki temu faktycznie łatwiej im teraz mówić. Czy mogłabyś podpowiedzieć jak uczyć dzieci angielskiego, zanim pójdą do przedszkola? Co może ze swoim dzieckiem robić rodzic w domu?

Ja głównie bazuję na książkach, w których nazywamy sobie obrazki. Często też mówię do dziecka proste zdania typu: „Come to mommy!” i widzę, że córka zaczyna reagować, czyli coś rozumie.

Mam bardzo dużo tak zwanych flash cards – jest to świetny pomysł na zabawę w odsłanianie kart, gdy dziecko zaczyna mówić. Rewelacyjną metodą jest też mata edukacyjna. Może posłużyć do nauki słownictwa i gramatyki.

Ale dwie najbardziej skuteczne metody to oglądanie bajek w języku angielskim i słuchanie piosenek po angielsku np. na Youtube.

Właśnie o te bajki chciałam dopytać. Moje dzieci głównie w ten sposób uczyły się angielskiego w domu i ja widzę efekty. Ale często słyszę, że to niekoniecznie ma sens, bo dziecko tylko patrzy na zmieniające się obrazy i mało zapamiętuje, jeśli chodzi o język. Co ty – jako nauczycielka angielskiego – o tym sądzisz?

Jeśli chodzi o bajki jest to jedna z lepszych metod, bo telewizory, tablety są w prawie każdym domu, a dzieci to przyciąga.

My w domu przy starszym dziecku oglądaliśmy kanały brytyjskie. Nie tylko bajki, ale także programy, w których występowali prawdziwi ludzie. Dziecko mogło osłuchać się z żywym językiem angielskim.

Nie ma w tym niczego złego. Każdy rodzic puszcza dziecku bajki po polsku. Dlaczego nie zrobić tego również po angielsku?

Wyszliśmy z takiego samego założenia! Dzieci nie mają większego problemu ze zrozumieniem tego, co dzieje się na ekranie, bo słowom towarzyszy obraz. Moje bardzo też lubią piosenki po angielsku.

Dokładnie, piosenki są super. Dzięki nim dzieci mogą się poruszać i rozładować energię, która je przepełnia. Ja jako nauczyciel piosenek używam jako przerywników w trakcie zajęć.

Powiedziałaś, że rozmawiasz z córką po angielsku. Co sądzisz o sytuacji, gdy rodzina jest dwujęzyczna: jeden rodzic mówi po angielsku, a drugi w innym języku?

Powiem szczerze, że opinie są podzielone. Niektórzy obawiają się, że dziecko będzie wprowadzało słówka angielskie, niemieckie czy jeszcze jakieś inne do języka polskiego. Ja osobiście znam wiele rodzin dwujęzycznych. Znam też rodziny, w których używa się nawet czterech języków, ale dziecko kompletnie nie ma problemów. Mówi świetnie po polsku, nie wplatając żadnego słowa z języka obcego.

Potrzebna jest praca obojga rodziców, usystematyzowanie tego, ustalenie, w jakich sytuacjach używamy jakiego języka. Osobiście uważam, że dla dziecka jest to REWELACJA.

Ja zazdroszczę tym dzieciom! A zapytałam o to, bo my mówiliśmy do dzieci po angielsku „od kołyski” i faktycznie zauważyłam, że jak córka uczyła się mówić, niektóre wyrazy łatwiej jej było wypowiedzieć w języku obcym. Język polski jest trudny, dlatego zamiast „różowy” wolała powiedzieć „pink”, „ten” zamiast „dziesięć”. Był taki okres, że mieszała języki, np. „Chcę apple!”. Ale poszła do przedszkola i z tego wyrosła.

Natomiast mój syn, który jest starszy (ma 6 lat) na wakacjach fajnie potrafi się przestawić. Kiedy jesteśmy za granicą i słyszy wokół angielski: obsługa mówi po angielsku, goście mówią po angielsku, sam zaczyna mówić po angielsku. Wydaje mi się, że to dlatego, że dzieciaki są dzisiaj osłuchane. I mają akcent, którego ja nigdy nie będę mieć, bo zaczęłam się uczyć języka za późno.

Dzieciom jest łatwiej, bo one dopiero uczą się mówić. Wyrabiają sobie artykulatory na używanie danego języka. Angielski jest melodyjny, płynny i tak jak wspomniałaś: dzieciom wiele słów jest łatwiej powiedzieć po angielsku niż po polsku.

Bo nie trzeba łamać języka na „czeeerrrwony” (śmiech). Chciałam jeszcze dopytać o rozmawianie po angielsku: mówić do dziecka pełnymi zdaniami czy nazywać pojedyncze wyrazy? Pytam w imieniu rodziców, którzy niekoniecznie swobodnie formułują całe zdania.

Ja nazywam pojedyncze wyrazy w książeczce lub mówię pewnymi wyrażeniami o których wspominałam wcześniej: „Come to mommy”, „What’s this?”. Ale samo mówienie słówek to już jest dużo. Nawet możemy się dzień wcześniej przygotować: zastanowić, jaką książkę chcemy dziecku pokazać i przypomnieć sobie kilka słówek.

Jak intensywnie uczyć języka?

Dużo zależy od dziecka: czy ma motywację, czy mu się chce, czy ma warunki. Jeśli chcemy coś robić w domu i dziecko się przy tym dobrze bawi: super! Im częściej tym lepiej!

A jeśli chodzi o zajęcia obowiązkowe w przedszkolu czy w szkole: 2-3 razy w tygodniu to minimum. Najlepiej sprawdzają się zajęcia maksymalnie po 30 minut. Dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym są bardzo żywiołowe, ciężko utrzymać ich uwagę na dłużej.

W takim razie jak uczyć dzieci angielskiego, żeby im się chciało?

Na początku zabawa jest najlepszym sposobem na pokazanie małemu dziecku języka obcego!

Jeśli chodzi o starsze dzieci: wszystko zależy od naszej motywacji i czasu. Każdy z nas pracuje, a dzieci często wolą się pobawić niż pouczyć. Ale też świetnie posługują się telefonami czy tabletami. Myślę, że zachętą są różnego rodzaju aplikacje czy zajęcia online, gdzie trzeba coś poklikać, zaznaczać. Dzieci robią to, co lubią, a przy tym się uczą.

Polecam również wspólne oglądanie: może już nie bajek, ale programów edukacyjnych? Można wybrać program zgodny z zainteresowaniami dziecka, np. jeśli dziecko interesuje się naturą – włączamy Discovery, a jeśli piłką nożną – mecz po angielsku. To je bardziej zachęca niż siedzenie nad książką. Podręcznik strasznie ogranicza. Dzieci dzisiaj niechętnie piszą i staram się unikać tych form. Sama na zajęcia przynoszę tablet, w którym mam aplikację dostosowaną do podręcznika lub tworzę swoje zestawy. Dziecko może się uczyć, zdobywając punkty.

A czy ocenianie motywuje?

Ocenianie to w mojej ocenie (śmiech) bardzo trudny temat. W polskiej szkole wprowadza się różne metody oceniania, np. buźki.

Słyszałam, że do końca trzeciej klasy nie można oceniać, ale moje dziecko w przedszkolu ma buźki.

No właśnie. Ja w przedszkolu tylko chwalę: „Super!”, „Świetnie ci poszło!”. Nie daję negatywnych ocen. Dzieci mają jeszcze czas na naukę!

Ale w wieku szkolnym musi już iść informacja zwrotna do rodzica, jak pracować w domu. Jestem przeciwnikiem wystawiania ocen dzieciom w klasach 1-3, nawet buziek, bo negatywna buźka też sugeruje dziecku, że: „jestem słaby”, „jestem kiepski”.

Jako rodzic zgadzam się z tobą. Kiedyś moje dziecko przyniosło negatywną buźkę pod szlaczkiem i dla mnie to nie była żadna informacja zwrotna. Zapytałam syna, dlaczego dostał taką buźkę i on również nie wiedział, co zrobił źle i jak robić te szlaczki w przyszłości, żeby smutna buźka się nie powtórzyła. Uważam, że najlepsza byłaby ocena opisowa: pisemna lub nawet ustna. Negatywne oceny troszeczkę demotywują dzieci.

One bardzo demotywują dzieci! Dzieci potem się do siebie porównują. I tak jak powiedziałaś: co oznacza smutna buźka? Wyjechałem za linię? Użyłem złego koloru?

Powinienem wykonać zadanie długopisem, a nie ołówkiem?

Dokładnie! Nie wiesz, co dalej ćwiczyć z dzieckiem. Uważam, że wystarczyłaby krótka informacja: „Staraj się nie wyjeżdżać za linię”, ale do tego uśmiechnięta buźka, żeby docenić dziecko za wykonaną pracę.

Widzę, że jesteś zwolenniczką chwalenia? Ale niektórzy mówią, że dziecko wtedy osiada na laurach…

Uważam, że tak małe dzieci należy chwalić, bo dzięki temu chcą robić więcej, starać się. Od starszych można już wymagać, ale małe dzieci zasługują na wiele pochwał, żeby właśnie ich NIE ZDEMOTYWOWAĆ!

A w Polsce mamy z tym problem. Moje dziecko zaczęło ostatnio lekcje online z native speakerem na platformie NovaKid. Po pierwszych zajęciach zapytałam syna, jak było i czym się ta lekcja różniła od lekcji angielskiego w przedszkolu. Odpowiedział: „Pani w przedszkolu nas tak nie chwali!”. I faktycznie, jak podglądałam przez drzwi, to cały czas słyszałam: „Good job!”, „Awesome!”, „You got a star!”.

O! Poza pochwałą, same zajęcia z native speakerem to OGROMNA motywacja. Dzięki rodzicom też mam takie doświadczenie, bo chodziłam do szkoły językowej, w której miałam na zmianę zajęcia z native speakerem i Polakiem. Siedząc na przeciwko native speakera MUSISZ mówić po angielsku, innej opcji nie ma. Musisz słuchać! I co fajne: osłuchujesz się z naturalnym językiem.

Mój syn na początku był onieśmielony, ale potem coraz lepiej sobie radził.

A im częściej dostawał informację zwrotną: „Good job!” tym był śmielszy!

Tak! Co jeszcze mi się podoba, to po zakończonej lekcji zamiast buźki dostajemy ocenę opisową. Z czym świetnie sobie radzi, a nad czym warto popracować.

Dodam jeszcze, że zajęcia online na pewno dały dziecku większy komfort nauki. Nie wiem, czy siedział w swoim pokoju czy w głównym, ale na pewno dużo łatwiej mu się było otworzyć i zacząć rozmawiać z osobą, która w języku polskim nie mówi kompletnie nic. Powiem ci, że takie zajęcia online to moim zdaniem świetna sprawa.

Prosiłam cię, żebyś jako anglistka przyjrzała się temu programowi. Dla mnie jako rodzica super jest to, że lekcje mogą odbywać się w domu o dogodnej godzinie i nie muszę nigdzie wozić dziecka. My się długo zastanawialiśmy, czy nie zapisać syna gdzieś na angielski, ale jak pomyślałam, że 2-3 razy w tygodniu musiałabym dojeżdżać do centrum, potem godzinę siedzieć pod drzwiami, gdzie odbywają się zajęcia, a potem jeszcze wracać, nierzadko w korkach, to… Trochę ciężar!

W tych czasach rodzice bardzo sobie cenią możliwość dojazdu nauczyciela do domu tudzież lekcje indywidualne online, które są coraz bardziej popularne.

W tej metodzie dziecko siada przed komputerem i tak jak mówisz, to ogromna oszczędność czasu! Możesz uczestniczyć z dzieckiem, obserwujesz, słyszysz, zawsze możesz zareagować. A dziecko ma właśnie tę swobodę, że jest u siebie.

Widziałam kilka lekcji i wszyscy native speakerzy mają świetne podejście do dzieci. A do pracy z małym dzieckiem trzeba mieć mnóstwo energii, nie wstydzić się przede wszystkim, bo niektórzy dorośli mają opory…

Native speakerzy z NovaKid śpiewają z dziećmi, a jedna pani miała na głowie uszy królika! Moja córka, widząc to, przyniosła sobie krzesełko i dołączyła do lekcji starszego brata!

Dlatego uważam, że to jedna z lepszych metod, która bardzo się u nas sprawdzi i śmiało można ją polecić. Zwłaszcza młodszym dzieciom.

No właśnie: jak uczyć dzieci angielskiego? Tutaj zajęcia odbywają się indywidualnie, nie w grupie. To lepiej czy gorzej?

Kiedy dziecko jest samo i czegoś nie wie, zawsze może lekcję przerwać, dopytać. Można wielokrotnie wracać do rzeczy, których dziecko nie przyswoiło. Cała uwaga jest dla jednego ucznia.

Kiedy w zajęciach w dużej grupie pani zapyta: „Czy wszyscy zrozumieli?”, część powie: „Tak!”, a ci, którzy nie zrozumieli, siedzą cicho. Dzieci z lekcji indywidualnej wynoszą więcej.

A co sądzisz o tej formie zajęć: spotkania online?

Dziecko ma nadal poświęcone 100% uwagi nauczyciela. Gdybyśmy teraz zamiast siedzieć przy stole siedziały przed ekranem komputera i rozmawiały – to rozmowa przebiegałaby podobnie. I na pewno dużo więcej dziecko wyniesie z zajęć indywidualnych online niż z zajęć grupowych, mimo że tam nauczyciela widzi na żywo.

W NovaKid są interaktywne karty pracy, to znaczy dziecku na ekranie obok okienka z native speakerem wyświetlają się zadania plus gwiazdki, które otrzymuje za każde dobrze wykonane zadanie. Kiedy dziecko rysuje po ekranie, nauczyciel to widzi. I na odwrót: nauczyciel zaznacza przedmiot w kółko, a dziecko musi je nazwać.

Widzisz? Jest interakcja, mimo że nauczyciela nie ma w tym samym pomieszczeniu.

To jest też fajna motywacja dla dzieci, które nie do końca mają ochotę się uczyć, bo przecież każde dziecko usiądzie przed komputerem! A co sądzisz o kontakcie tak małych dzieci z native speakerem?

Zajęcia z native speakerem to jest jedna z lepszych rzeczy, jakie mogą wydarzyć się uczniowi. Prawdziwy kontakt z obcym językiem. Niezależnie od tego, jaki to jest język, dziecko słyszy naturalne brzmienie.

Na studiach uczyłam się, że to jedna z najlepszych metod. Nazywa się imersja czyli „zanurzanie”: poprzez imersję dzieci uczą się ojczystego języka i w ten sam sposób uczą się z native speakerem.

Dlatego uważam, że jeśli jest taka możliwość: trzeba korzystać! Ale wielu rodziców ma obawy: czy dziecko sobie poradzi?

Moja córka ma trzy lata i chociaż NovaKid jest dla dzieci w wieku 4-12 lat, rozumiała, co native speaker do niej mówi i potrafiła odpowiadać, chociaż angielskiego za dużo się nie uczyła, tyle co osłuchiwała się w domu przy bajkach i piosenkach. Ale tak małe dziecko mówi, bo nie boi się pomylić.

Rodzice często martwią się na wyrost. Nie zdają sobie sprawy, ile ich dziecko tak naprawdę już potrafi.

Czy angielski tylko w przedszkolu/szkole jest wystarczający, żeby dobrze opanować ten język?

Im więcej, tym lepiej. Nawet jeśli rodzic nie zna języka obcego, ma dzisiaj mnóstwo możliwości, choćby puszczenie programów w języku angielskim. Dziecku to wyjdzie tylko na dobre! Im więcej się będzie osłuchiwało, im częściej będzie miało kontakt z językiem obcym, tym mniej się go będzie bało w przypadku podróży za granicę czy kontaktu z dzieckiem innej narodowości.

Zajęcia zajęciami, ale w domu też warto coś robić.

Dziękuję bardzo za rozmowę!


Bardzo zazdroszczę naszym dzieciom, że mają możliwość nauki języka angielskiego już od małego, dlatego zapisaliśmy naszego syna na lekcje NovaKid. Jeśli też chciałabyś spróbować, mam dobrą wiadomość: pierwsza lekcja próbna jest ZA DARMO. Zapisz dziecko tutaj KLIK i po prostu sami sprawdźcie, jak fajna to sprawa!
Jeśli wam się spodoba (a jestem pewna, że tak!) do końca grudnia mam dla was zniżkę 10% na pakiety 10 i 20 lekcji oraz Subskrypcję na hasło: „swieta10” :)

* Partnerem wpisu „Jak uczyć dzieci angielskiego” jest NovaKid

(20 647 odwiedzin wpisu)
15 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Marta
Marta
4 lat temu

Witam, żałuję że nie było to na żywo. Bo miałabym pytanie do Pani gościa. Moje dziecko nie ma problemu z angielskim, zna więcej słów po angielsku z tego powodu że chodzi do angielskiej szkoły. Na stałe mieszkamy w Anglii. W domu rozmawiamy po polsku i zauważyłam że po polsku trudniej jej znaleźć polskie słowa. Moje pytanie jest troszkę inne. W ciągu roku lub 2 lat wrócimy do Polski, i pójdzie do polskiej szkoły i nie chciałabym żeby zapomniała angielskiego. Co zrobić by podtrzymać ten perfekcyjny angielski, żeby go nie zapomniała bo w Polsce będzie mówiła dużo częściej po polsku.
Pozdrawiam. Marta

Natalia
Natalia
4 lat temu

A od kiedy drugi język obcy? Panie w przedszkolu usilnie wmawiają mi że francuski (wepchnięty na zapchaj dziure za logopedię) jest jak najbardziej dla 4 latków (oczywiscie angielski też jest). Bo ja mam wrażenie że dla tak małego dziecka to może być zbyt skomplikowane i mogą mu się mieszać dwa języki obce.

Ania
Ania
4 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Moja sie zaczela uczyc francuskiego w trzeciej klasie czyli w wieku 7 lat. Dla niej to trzeci jezyk. Nic jej sie nie miesza. Ale metoda jego nauczania jest taka jak nas uczyli agielskiego. Czyli o kant stolu rozbic.

Marta
Marta
4 lat temu

Od prawie 4 lat pracuje z Angielskimi dziećmi i ani razu nie usłyszałam, żeby skarżyły się na swoje wyniki. Dzieciaki (7 i 10) są bardzo mądre ale zdarza im się popełniać błędy albo odrabiać zadanie domowe na kolanie – za każdym razem wraca feedback w postaci opisu, który zawsze działa motywująco – np. za niestaranne pismo nie było buźki ale pojawiła się informacja ?From your previous work I know you can do better!? – nie było smutku ale chęć odrobienia kolejnej pracy starannie ;) Oj, bardzo dużo zmieniłabym w Polskim systemie nauczania!
Świetny artykuł! Co prawda sama nie mam dzieci ale jestem w związku 3 językowym i sama zastanawiam się jak to kiedyś bedzie ?

Ania
Ania
4 lat temu
Reply to  Marta

Ta metoda oceniania zmienila moje niesmiale dziecko w calkiem pewna siebie osobe. Ona sie bala zrobic cokolwiek, zeby nie bylo zle. Przez 5 lat w angielskiej szkole zmienila sie nie do poznania.

Kasia
Kasia
4 lat temu

Mam zamiar skorzystać. Uważam, że to super metoda nauki. Nie wiem tylko, na którym wypróbować na 9 latki czy na 5 latku wpierw. Pani prowadząca rozmowę ma super piękna nową fryzurę :-)

Agata
Agata
4 lat temu

Ja też jestem w sytuacji gdy mieszkam za granicą, mój mąż jest włochem, ja do naszej obecnie półtora rocznej córki odkąd pamiętam mówiłam zawsze w obydwu językach, nie cały dzień, bo bym chyba zwariowała, ale co dzień staram się używać obydwu języków – na początku było mówienie tego samego w obydwu wersjach, teraz po polsku mówię bez wersji włoskiej. Nie wiem na ile to był „naukowy” sposób, ale przynajmniej jak moi rodzice do niej mówią to ich rozumie. Na mówienie jeszcze trochę za wcześnie (mniej więcej wszędzie czytam że dzieci poznające dwa języki na raz zaczynają mówić trochę później), zobaczymy jak to będzie. I za parę miesięcy, kiedy będzie gotowa na krotkie bajki chcieliśmy jej puszczać po angielsku

Ania
Ania
4 lat temu

Mieszkamy w uk. Nie zgodze sie, ze dzieci dwujezyczne mowi czysto po polsku. Moja mlodsza miksuje bardzo. Mimo, ze ja poprawiam. I ma angielski akcent. Starsza mowi ladnie po polsku ale wtraca angielkie slowka. Mniejsza o to. Dzieci, ktore chodza 30 godz tygoniowo do szkoly i mowia tam tylko po angielsku, ucza sie momentalnie jezyka. Taki native speaker to na pewno super sprawa. Ale zalezy ile godzin tygodniowo. Mysle ze 10 to minimum. Uwazam tez ze kontakt fizyczny z czlowiekiem w grupie daje wiecej. I wiecej da po prostu komunikcja czlowiekiem niz wkuwanie slowek. Jedyne co wynioslam ze szkoly z angielkiego to postawy gramatyki i pisania. Plus zle wymawianie slow i zero pewnosci siebie, nie rozumienie roznych akcentow, strach przed odezwaniem sie. Jezyka nauczylm sie dopiero na emigracji, kiedy nie mam wyjscia i musze sie nim poslugiwac w kazdym aspekcie zycia. Co do samodzielnego uczania dzieci. Posluguje sie swobobnie angielskim, ale nie jestem po studiach, robie bledy, mam nie taki akcent. W zyciu nie uczylbym sama dzieci jezyka. Moja osmiolatka lepiej mowi. Potem w polskiej tv slysze np. „blek ket” zamiast „blak kat”. Lepiej nauczanie zostawic specjalistom.

Anna
Anna
4 lat temu

Mogę zapytać ile płacicie za miesiąc?

Kasia_545
Kasia_545
3 lat temu

Pracuje aktualnie w przedszkolu, ale chciałam podwyższyc swoje kwalifikacje, postanowiłam więc rozpocząć dodatkowe studia z zakresu jezyka angielskiego.Studiuje na wskz i uczelnia jest bardzo fajna, samo kształcenie przybiera ciekawą forme online. Ucze dzieacki angielskiego i też uważam, że jeszcze przyjdzie czas na ocenianie ich wiedzy. Na razie powinny polubić naukę i obce języki bez zbednego oceniania, obeznać się z językiem. Sama żałuje, że jako dziecko nie było to u mnie w taki sposób robione.

Alina
Alina
2 lat temu

Bardzo ciekawy wpis! My zdecydowaliśmy się na zapisanie synka do szkoły językowej i to był najlepszy wybór. Jak jesteście z Warszawy lub okolic to polecam Better Academy na Mokotowie. Zajęcia prowadzone są w bardzo ciekawy sposób. Synek chodzi m.in. na projektowanie wnętrz po ang i tworzenie gier 3D – wow!