Jak nauczyć dziecko angielskiego?
Ostatnio Piotr wrócił z dziećmi z przedszkola i od progu oznajmił, że Kostka miała pierwszą lekcję angielskiego. „I co? Jak poszło?” – zapytałam. „Spoko. Pani powiedziała, że ona już umie mówić po angielsku”. Zaśmiałam się razem z nim, bo wiem! Pewnie jesteś teraz ciekawa, jak nauczyć dziecko angielskiego? Używając słów mojego starszego dziecka: „To łatwizna!”. Poznaj kilka prostych sposób, dzięki którym dziecko uczy się angielskiego niejako „przy okazji”!
KIEDY?
Im wcześniej tym lepiej! Serio, z nauką angielskiego nie ma co czekać, aż dziecko pójdzie do przedszkola czy szkoły. Nie ma też co czekać, aż nauczy się dobrze mówić po polsku! Tak naprawdę nie musi mówić w swoim języku wcale. Takie dziecko (mam tutaj na myśli roczniaka-trzylatka) uczy się angielskiego najszybciej, bo:
- generalnie wszystkiego uczy się szybciej niż starsze dzieci,
- język angielski jest łatwiejszy od polskiego zwłaszcza w wymowie i pewnie ze zdziwieniem zauważysz, że maluch szybciej powie: „red” czy „pink” niż „czerwony” i „różowy”. Słówka angielskie są po prostu krótsze, bez tych wszystkich „sz”, „cz”, „rz”, na których obcokrajowcy (i maluchy!) łamią sobie języki,
- dzieci mają przepiękną wymowę. Naprawdę! Lata nauki nie dały mi tego, z czym one się po prostu… Rodzą! Wystarczy to odkryć na jak najwcześniejszym etapie, bo podejrzewam, że potem ta lekkość w naśladowaniu melodii obcego języka zanika czy też zostaje tylko u jednostek obdarzonych słuchem absolutnym. Czyli u niewielu.
JAK NAUCZYĆ DZIECKO ANGIELSKIEGO?
1. Puszczaj angielskie piosenki!
Dzieci nie potrafią mówić, ale już śpiewają. Zresztą dobrze, to widać na przedszkolnych przedstawieniach: tylko najzdolniejsi dostają do wyrecytowania wierszyki, a cała reszta po prostu śpiewa.
Dzieci szybko uczą się piosenek. Piosenki się nie nudzą, więc można je puszczać w kółko. A jeśli dziecko nauczy się kilku piosenek po angielsku, będzie znało już dziesiątki słów i zwrotów w tym języku!
My puszczamy dzieciakom od małego tak zwane „ABC Songs” czy „Alphabet Songs” które aż roją się od nowych wyrazów („A like apple, B like banana…”), poza tym świetne są piosenki, których głównym bohaterem jest mały Johny Johny – bo dziecko utożsamia się z głównym bohaterem i jego przygodami (co ma również swoje skutki uboczne – kilka razy złapaliśmy je na tym, że wyjadało po kryjomu cukier z cukierniczki). A gdy boisz się, że JJ sprowadzi twoje dziecko na złą drogę, puszczaj znane nam wszystkim piosenki typu: „Old MacDonald” czy: „If you’re happy”.
2. Jeśli twoje dziecko ogląda bajki, włączaj je po angielsku.
Oczywiście nie namawiam, żebyś włączała dwulatkowi bajki, ale jeśli już to robisz na dobranoc czy na tablecie (żeby przeżyć jazdę samochodem), wybieraj angielskojęzyczne wersje!
Wiesz, dlaczego za granicą ludzie tak dobrze mówią po angielsku? Bo wszystkie filmy są tam puszczane w oryginale, a zamiast tłumacza/lektora mają napisy! Dzięki temu już od najmłodszych lat osłuchują się z językiem, a znaczenia słów domyślają się z kontekstu!
3. Kupuj dwujęzyczne zabawki.
Jak nauczyć dziecko angielskiego? Jak wszystkiego w tym wieku: poprzez spontaniczną zabawę! Nasza córa ma dwie dwujęzyczne zabawki, które mogę polecić:
To pluszak dla najmłodszych (od 6 miesięcy). Teddy – bo tak ma na imię ten miś – po naciśnięciu na stópki śpiewa pierwsze litery alfabetu oraz liczy do 10. A po naciśnięciu na brzuszek nazywa emocje i opowiada historię związaną z danym uczuciem. Najfajniejsze jest to, że na końcu zawsze podaje gotową receptę, jak sobie z tym uczuciem poradzić (np. na smutek pomaga przytulanie, a na strach złapanie kogoś za rękę).
A wszystko to oczywiście po polsku lub po angielsku. Wystarczy nacisnąć na dłoń z kulą ziemską, żeby przełączyć języki, więc każdy maluch sobie z tym poradzi!
MISIA OKAZUJĄCEGO UCZUCIA MOŻESZ ZOBACZYĆ TUTAJ
Dla nieco starszych dzieci (1-4 lata). Ten miś to duży gaduła, bo ma w zestawie aż 5 pocztówek z opowieściami z różnych miejsc. Wszystkie pocztówki można schować do jego plecaka. Jak tylko dziecko chce posłuchać nowej anegdoty, wyjmuje kartę z plecaka i wkłada ją z przodu do specjalnej ramki na brzuszku – wtedy Miś Podróżnik zaczyna opowiadać!
W dodatku w czasie opowiadania śmiesznie rusza ustami! Dzięki niemu Kostka osłuchuje się z angielskim, ale też z chęcią powtarza niektóre rymowanki i piosenki w dwóch językach, przy okazji zapamiętując: alfabet, cyfry, zwierzęta, części ciała, kolory, kształty czy środki transportu.
MISIA PODRÓŻNIKA PODEJRZYSZ TUTAJ
4. Znajdź obrazkowe słowniki.
My wygrzebaliśmy kilka z kosza w markecie i teraz czytamy/oglądamy je na dobranoc na zmianę z polskimi książkami.
5. Mów do dziecka po angielsku.
Nie zastanawiaj się, jak nauczyć dziecko angielskiego, tylko często mów do niego w tym języku! Nie martw się, że twój angielski nie jest płynny – my też nie mówimy perfect. Czy dziecku się nie myli? Córce łatwiej o wiele rzeczy prosić po angielsku albo polsko-angielsku, np. „Chcę apple!”. Dowiadywałam się, to nic złego, gdyby nie znała obcego języka, nie mówiłaby szybciej po polsku, po prostu tworzyłaby własne zamienniki trudnych wyrazów, jak: „gugugaga”. Za to Kostek już wie, że to dwa różne języki. Najlepsze jest to, że na wakacjach, gdy słyszy wokół siebie angielski, bez skrępowania sam zaczyna mówić w tym języku!
Zazdroszczę rodzinom dwujęzycznym, bo u nich odbywa się to naturalnie. Kostek ma kuzyna, który mieszka w Holandii, i który w jego wieku biegle gadał po polsku (bo tak rozmawiał z mamą), po holendersku (bo tak rozmawiał z tatą) i po angielsku (bo tego uczył się w szkole). Równocześnie nie sprawiało mu żadnego problemu przestawienie się z jednego języka na drugi i kiedy na przykład dzwoniła babcia z Polski, mówił do niej w języku, w jakim ona mówiła do niego.
Patrzę na dzisiejsze dzieci i myślę sobie, że wygrały los na loterii. My zaczynaliśmy się uczyć obcego języka stanowczo za późno. Często dopiero w liceum. W tak sztucznej sytuacji jak lekcje, a to trochę za mało i już jakby musztarda po obiedzie. Jak nauczyć dziecko angielskiego? Podsumowanie będzie krótkie: jak najszybciej i w formie zabawy, nie przejmując się tym, że początkowo miesza języki. Bo to w sumie dobrze, kiedy w obcym mówi z taką samą swobodą jak w ojczystym, prawda?
To samo było już daaawno u lady gugu
Nie czytam bloga lady gugu, ale to normalne, że tematy się powtarzają (w końcu nie tylko jej dzieci uczą się angielskiego, tak samo jak pewnie na kilku blogach parentingowych znajdziesz wpisy o odpieluchowaniu czy rozszerzaniu diety dziecka).
A ponieważ nie czytam innych blogów parentingowych, żeby nie sugerować się wpisami, jestem wręcz pewna, że ugryzłam to inaczej niż ona.
PS Niektóre z tych sposobów zdradziłam już ponad rok temu: http://mum.bevisible.stronazen.pl/a-jesli-powiem-ci-ze-dzieki-tabletowi-moje-dziecko-jest-madrzejsze/ ;)
Akurat dzieci dwujęzyczne zaczynają mówić później więc na pewno ma to wplyw na rozwoj mowy. Mnie się wlos jezy na glowie jak czytam, że noworodek powinien sie uczyc plywac a przedszkolak znac 2 języki.
Później w którym języku? Czy przypadkiem nie tym trudniejszym? Jak to zostało zbadane? Czy brano pod uwagę wszystkie zmienne, np. przebieg porodu, rozwój mowy u rodziców (tak, to jest genetyczne), lateralizację dziecka (lewa-prawa półkula), problemy zdrowotne (głupie migdałki rzutują na słuch, a więc i na mowę) czy też ćwiczenia językowe, jakie wykonywali rodzice z tym dzieckiem? To, czy matka jest gadułą, już ma dość spory wpływ. Jednym zdaniem: czy na pewno badano dzieci jednojęzyczne i dwujęzyczne z IDENTYCZNYCH środowisk i z IDENTYCZNYMI uwarunkowaniami?
Wydaje mi się to nierealne :). Tak samo jak jednojęzyczne, tak i wielojęzyczne dziecko może zacząć mówić przed 1. rokiem życia, a może po 3. I teraz w zależności od tego, jak zestawimy grupę badawczą – takie będziemy mieć wyniki.
Natomiast to prawda, że dzieci dwujęzyczne mają w przedszkolu mniejszy zasób słownictwa, ale tylko wtedy, kiedy weźmiemy pod uwagę jeden język (w dwóch czy trzech znają już łącznie więcej wyrazów). Rozumiem, że niektórych rodziców może to przerażać, ale ja osobiście wolałabym, żeby moje dzieciaki swobodnie mówiły w dwóch językach niż tylko w jednym idealnie (tak, jak byliśmy uczeni my).
Jeszcze z takich ciekawostek, byłam ostatnio w przychodni i przeczytałam w Focusie (niestety, nie pamiętam, jaki to był numer), że mózg dziecka dwujęzycznego działa ponadprzeciętnie, na wyższych obrotach – i to już do końca życia!
A co do basenu, to my chodziliśmy od pierwszych miesięcy :) tak samo jak osłuchiwaliśmy się z angielskim „przy okazji” w formie zabawy – przy synku byłam pewna, że to nie przyniesie jakichś wielkich skutków, bo jest za mały, no ale zarówno z tym basenem jak i angielskim chodziło nam tylko o to, żeby fajnie spędzać razem czas, a niekoniecznie, żeby wychowywać małych geniuszów. Jeśli przy okazji pojawiły się jakieś walory edukacyjne – no to git; jeśli nie – czas na basenie czy śpiewaniu angielskich piosenek nie był przecież stracony, bo ile mieliśmy przy tym radości – to nasze :)
To moze ja, jako w sumie specjalistka, uchyle nieco rabka tajemnicy – ten stereotyp o pozniejszym mowieniu opiera sie wlasnie na starych badaniach z lat 50tych ubieglego wieku. I z tego co wiem, przeprowadzono go wsrod rodzin emigrantow zarobkowych, czesto o niskim stopniu wyksztalcenia. Natomiast sa nowsze badania, np. uniwersytet w Poczdamie sie tym bardzo intensywnie zajmuje. A ze sie pochwale – moje dziecko starsze tez czesto mialo najlepsze oceny w klasie z niemieckiego, mimo ze byly tam dzieci z rodzin jednojezycznych (i, poniewaz jest to specjalny profil, w duzej czesci z rodzin akademickich).
Oboje na biezaco potrafia tlumaczyc z jezyka rodzicow na jezyk otoczenia (tlumacze symultaniczni od urodzenia), natomiast z mowieniem jest tak, ze corka jest aktywnie dwujezyczna na codzien, a trzecim jezykiem posluguje sie na zajeciach (potrafi tez pisac i czytac, takze opanowala w sumie 3 alfabety), natomiast synek odpowiada niemal wylacznie w jezyku otoczenia (niemieckim), oczywiscie rozumiejac wszystkie trzy. Wychowac dziecko aktywnie wielojezyczne to ciezka praca, do tej pory poznalam tylko jedno takie dziecko, jak moja starsza corka (to mowilo po polsku, serbsku i niemiecku), z tymze mieszkalo i chodzilo do przedszkola i szkoly w Polsce i w Niemczech, a moje tylko w Niemczech. Latwiej jest wychowac dwujezyczne, szczegolnie, jesli rodzice mowia w jednym, a drugi dziecko poznaje w szkole – takich dzieci znam wiecej (np. oboje rodzicow Polakow). Teraz prowadze kolko polskiego i mam tez dzieci dwu- i trojjezyczne. Temat jest bardzo ciekawy, gdybym sie kiedys doktoryzowala, to byc moze wlasnie z tego, bo jest fascynujacy. Sama zaczelam sie uczyc niemieckiego w wieku lat 14stu i jestem wtornie dwujezyczna (poniewaz wyjechalam juz jako osoba dorosla), do tego mam bardzo dobry pasywny angielski i kilka innych jezykow na niskim poziomie komunikacyjnym (np. rosyjski czy arabski rozumiem dobrze, ale nie potrafie juz mowic).
Moja córka jest dwujęzyczna i dużo szybciej zaczęła mówić po niemiecku niż inne dzieci tylko niemeckojęzyczne. Też myślałam, że zacznie mówić bardzo późno a ona jako 2,5 latka potrafi całe zdania budować i w jednym i drugim języku. To jest naprawdę sprawa indywidulna tak jak np. nauka chodzenia.
To kwestia brdzo indywidualna, chociaz ten stereotyp nadal pokutuje. Jestem mama dzieci trojjezycznych – corka zaczela mowic tak szybko, jak przecietne jednojezyczne dziecko. Komunikowala przy pomocy dzwiekow jeszcze wczesniej – np. „Mmmmmmmmmmmmm” na mleko (czy tez mame, bo byla kp) juz jako niemowle. Aha i nigdy nie „gaworzyla” – albo plakala, albo nie mowila nic, albo juz „normalnie” mowila. Synek gaworzyl w swoim jezyku. W przedszkolu, na jednej z rozmow o rozwoju, pani poruszyla kwestie, ze on w przedszkolu praktycznie nie mowi (w domu tez nie mowil, tylko wlasnie we wlasnej mowie). Okolo trzeciego roku zycia nadszedl przelom – mowi i jest bardzo elokwentny (niestety glownie po niemiecku), jego powiedzenia kraza po przedszkolu jako bonmoty. :)
Noworodek nie musi sie uczyc plywania, poniewaz umie. Ta cudowna umiejetnosc zanika ok. 8 miesiaca, niestety.
Podobnie indywidualna jest kwestia aktywnego uzywania jezykow rodziny i otoczenia (mam dwoje dzieci i dwa rozne przypadki), ale to temat na osobny wpis.
Aaa, tak mi się przypomniało, że miałam kiedyś w gimnazjum dwujęzyczną uczennicę – ojciec Niemiec, matka Polka, przeprowadzili się do Polski jakoś jak była w szkole podstawowej.
Dziewczynka wygrywała olimpiady z niemieckiego (nic dziwnego i trochę niesprawiedliwe dla polskich uczniów), ale – uwaga – również z języka polskiego. Jakie ona pisała wypracowania w naszym języku to klękajcie narody. U mnie miała same szóstki, ale też niebywałą świadomość języka i wyobraźnię :)
Byłoby zabawnie, gdybym znała ta rodzinę. Ale rodzina o której myślę, jest teraz w Berlinie, ale mieszkali też w Poznaniu. Oni ogólnie są wybitnie uzdolnieni wszyscy, ta dziewczyna jest teraz w okolicy matury, w gimnazjum mojej córki. Spróbuję więc – czy coś Ci mówi to nazwisko: S..l..r?
Aż wygooglałam, co teraz robi :) jest nadal w Poznaniu i studiuje (boże, jaka ja jestem stara! :)). Co ciekawe, miałam nosa, że ma wybitne uzdolnienia językowe, bo poszła w tym kierunku + dalej kosi wszystkie konkursy uczelniane, już nie tylko z języka niemieckiego, ale również z innych języków (nowożytnych i nawet łaciny!).
Ok, a więc nie ta, która ja znam. Kurczę, są tacy ludzie – miałam kumpele, która nauczyła się niemieckiego jako aupair, czyli pozna nastolatka, młoda dwudziestka. I nauczyla się, bez akcentu, tak że rodowici Niemcy nie rozpoznawali tego. Niesamowity sluch musiała mieć. Bo ja mam akcent, nie-polski, ale trudny do zindetyfikowania – native speakers podejrzewaja, że coś nie teges, ale nie wiedzą co. :) A u mnie wszystko okupione: pot, krew i łzy. ;) Chociaż np. zawsze mnie interesowała etymologia, już jako dziecko i mam w głowie mnóstwo trivii, czyli niepotrzebnych informacji (do krzyżówek). :)
To nie chodzi o naukę pływania tylko noworodek nie boi się wody to dla niego naturalne środowisko, które pamięta z czasów ciąży. Dlatego popieram, że fajnie z takim maluchem chodzić na basen, czuje sie jak przysłowiowa ryba w wodzie!
Super porady, gdzieś czytałam, że nie ma sensu puszczać dzieciom bajek po angielsku bo małe dzieci nie uczą się w trakcie oglądania, ale moje własne dzieci i dzieci znajomych są zaprzeczeniem tej tezy. Widziałam na Instagramie, że Twoje też :)
A mój syn ma prawie 3.5roku. Jest dzieckiem dwujęzycznym ale dopiero zaczyna mówić. Wcześniej porozumiewał się z nami na zasadzie płaczu a my zgadywalismy o co mu chodzi. Także jest też przykładem dziecka dwujezycznego, które zaczyna mówić bardzo późno. Rozumie ekstremalnie dużo ale konwersacji z nim się nie przeprowadzi. Jeszcze :)
Super artykuł !!!!
Szkoda,że tak mało osób o tym wiem? do nas jak ktoś przychodzi to krzywo patrzą. Bajka po angielsku, przecież on nie rozumiem, jej czytasz mu książki, przecież też nie rozumie ? Polska ?
Ps. Baska bez skarpetek, bedzie chora???
Fajne porady i dzięki za pomysł na prezent dla roczniaka, bo miałam spory problem co wybrać dla mojego dziecka.
Jestem takiego samego zdania że im wczesniej tym lepiej. Moje dzieci też oglądają bajki po angielsku i super się o u nas sprawdza.
Piękna podłoga! Cóż to ?
Wicanders dąb bielony :)
[…] z takiego samego założenia! Nasze dzieci lubią oglądać bajki w obcym języku i nie mają większego problemu ze […]
Szczerze przyznam, że kiedy nasz syn był w wieku przedszkolnym, kompletnie zaniedbaliśmy angielski – miał jakieś lekcje w przedszkolu, ale poza tym nic. Dopiero w pierwszej klasie podstawówki wysłaliśmy go na kurs do Demostenes we Wrocławiu. Teraz jest w trzeciej klasie i ogląda bajki po angielsku – sam chce żeby mu puszczać! Jestem z niego bardzo dumna!
Mój trzylatek zaczął mówić kilka kolorów po angielsku. Nauczył się tego z bajek na yt. Gdy się zorientowałam, zaczęłam bawićsie z nim i wtrącać angielskie słowa. Czasem mowie do niego po angielsku, albo czytam. Bajki tylko po angielsku. I powiem szczerze że więcej słów opanował właśnie z bajek i piosenkę niż z moich starań ?
Hej, od jakiego wieku uczyliście angielskiego i jak często mowiliście do dzieci po angielsku? :) Mój syn ma 13 miesięcy i od czasu do czasu mówię do niego po angielsku i puszczam mu piosenki. Często podróżujemy i bardzo chcę, żeby trochę się nauczył tego angielskiego „bez wysiłku” ;)
To prawda, że im wcześniej dziecko zacznie przygodę z nauką języka obcego (początkowo głównie poprzez zabawę) tym lepiej. Maluchy chłoną wiedzę jak gąbka, są otwarte, bystre i radością uczą się nowych rzeczy. Zgadzam się z autorem, że wielu rodziców należy do tego pokolenia, które nie miało okazji uczyć się języków obcych od wczesnych, dziecięcych lat. Dziś jest tyle możliwości ? liczne szkoły językowe, warsztaty, obozy, książki, różne metody nauki ? warto korzystać z tych opcji, by zapewnić dziecku lepszy start w dorosłość.
Próbowaliśmy korepetycji w domu oraz nauki online, ale w ogóle się to nie sprawdziło. Najlepszą decyzją było zapisanie synka do szkoły języka angielskiego. Synek chodzi na takie zajęcia jak tworzenie gier 3D czy projektowanie wnętrz po angielsku! wow… wcale się nie dziwię, że wyczekuje kolejnych spotkań. Bardzo się cieszymy, że robi takie postępy. Bariera językowa zniknęła. Jak jesteście z Warszawy lub okolic to tylko Better Academy na Mokotowie – świetna szkoła, najlepszy wybór.