Gadżety wyprawkowe, bez których da się przeżyć, ale… Co to za życie?!

Każda mama popełnia błędy – wiadomo! Od tych najbardziej bolesnych, wychowawczych, po te błahe, jak np. źle skompletowana wyprawka. Ja moją przy pierwszym dziecku szykowałam dosyć skrupulatnie, ale że lubię mieć mniej niż więcej, wielu gadżetów nie kupiłam, bo wydawały mi się zbędne. Potem wielokrotnie mi ich brakowało, więc w drugiej ciąży naprawiam swój błąd: oto lista rzeczy, które powoli dokompletowuję, bo już wiem, że życie bez nich smakuje jak bezalkoholowe piwo. Niby da się wypić, ale w sumie… Po co?

1. Zawieszka do smoczka.

Nie miałam i o mało nie rozwiodłam się przez to z mężem. Ok, i trochę przez baby blues. Ale to, że nasz dzieć notorycznie gubił smoczek, wcale nie ułatwiało sprawy! Drugi raz zrobię wszystko, żeby smoczek zawsze, ale to ZAWSZE był pod ręką.

DSC_4677

zawieszka – klik
silikonowy smoczek – Chicco

2. Ochraniacz do łóżeczka.

Nie, właściwie to dziecko go nie potrzebuje. Ma naprawdę mocną głowę (przeżyło przecież poród!) i jak od czasu do czasu przydzwoni w szczebelki – serio nic się nie dzieje. Wiem, bo to przerabialiśmy, ALE… Bez ochraniaczy smoczek wypada za burtę. Podnosi się wrzask. Rodzic się budzi i nurkuje po omacku pod łóżeczko. W tym czasie budzi się drugi rodzic i… Gdzie dwóch wykończonych niespaniem rodziców, kłótnia – niestety! – gotowa. Chociażby dlatego ochraniacz to mus.

Ochraniacze

1, 2, 3, 4, 5

3. Drewniany gryzak.

Korzystaliśmy z plastikowych. Nie wiem, czy lepsze czy gorsze, ale te drewniane są zdecydowanie ładniejsze, o!

DSC_4685

gryzak – klik

4. Lampka nocna.

DSC_4686

lampka nocna z muzyczką – Baby Ono

W sumie nie dla dziecka, bo ono faktycznie nie boi się ciemności, póki nie odzwyczaimy go od niej (w końcu w brzuchu mamy JEST ciemno), ale dla rodzica, który idąc po ciemku do łóżeczka malucha, może sobie połamać wszystkie kończyny, a nawet mały palec u stopy (autentyk!). Zwłaszcza, że chodzi tak czasami co godzinę. Półprzytomny. Tak więc lampka nocna zdecydowanie powinna znaleźć się na liście BHP każdego świeżo upieczonego męczennika yyy… rodzica.

5. Leżaczek.

Naczytałam ja się mądrych internetowych ekspertów, że taki leżaczek to samo złooo, bo dziecko w nienaturalnej pozycji i w ogóle najlepiej, żeby przebywało na dywanie płasko dzień cały. Przejęłam się, jak tylko młoda mama przejąć się potrafi i… Nie zaopatrzyłam się w leżaczek, przez co przez rok blisko plułam sobie w brodę. Bo moje dziecko niekoniecznie ochoczo na tej podłodze przebywało, o nie! On nie z tych, co w sufit spokojnie mogą patrzeć lub bawić się przez kwadrans swoją skarpetką. Nawet nie z tych, których karuzelka czy zabawki zawieszone nad głową są w stanie zainteresować na jedną choćby milisekundę. A więc odłożony – płakał. Dzisiaj wiem, że łatwo można to było rozwiązać – wystarczyłoby po prostu usadowić malucha w leżaczku, w pozycji, w której widzi cały pokój i krzątającą się w kuchni mamę, a nie tylko lampę i trzy smętnie zwisające nad głową pluszaki. Że kręgosłup? Helloł! Nerwy matki są jeszcze bardziej kruche!

6. Kołyska lub małe łóżeczko do salonu.

Ponieważ Kostek bardzo ulewał i krztusił się przez sen – pierwsze miesiące w dzień spał przy mnie, na dole. Na kanapie w salonie, tak po prostu. Więc przy każdym jego chrząknięciu, poruszeniu się – rzucałam wszystko, jak stałam (nawet jeśli był to kipiący właśnie makaron!) i biegłam sprawdzić, czy z tej kanapy nie spada. Niby nigdy nie spadł (ok, raz się zdarzyło, nie więcej!), ale co się strachu najadłam, to moje.

7. Kocyk z minky.

Tak. Serio, nie mam żadnego kocyka z minky. Przez długi czas uważałam, że drogie to i zbędne. Ale co z tego, skoro takie… Śliczne???

Koce

1, 2, 3, 4, 5

8. Niania elektroniczna.

Nianię miałam i kompletnie nie doceniałam. Dopiero kiedy się zepsuła, zatęskniłam za nią. Okazało się, że są momenty, w których jest naprawdę niezbędna, np. na wyjazdach, kiedy dziecko idzie spać, a rodzice chcieliby posiedzieć przy (bezalkoholowym!) drinku w hotelowym barze. Albo kiedy organizujemy grilla, a z tarasu mogłabym nie usłyszeć wołania przebudzonego dziecka.

DSC_4705

teraz mamy nową niezawodną kamerkę, z której podgląd można zobaczyć na telefonie (tablecie/komputerze), a kiedy dziecko podrośnie, wykorzystać sprzęt do monitorowania domu, gdy jesteśmy na przykład poza nim – TP-Link

9. Koszyk na zabawki do wanny.

Jeśli nie przeszkadzają ci plastikowe rybki pływające w wannie podczas gdy zażywasz relaksującej kąpieli – nie potrzebujesz go. Jeśli natomiast zamiast patrzeć w oczy różowej krowy postawionej na brzegu wolałabyś poobserwować płomień aromatycznej świecy – koniecznie znajdź taki gadżet!

Dostał go bobo z brzucha, ale wykorzystuje Kostek. Dziecko w jego wieku pod koniec kąpieli samo może po sobie posprzątać, ponieważ koszyk jest zawieszony w wannie i zabawki spokojnie sobie do niej ociekają.

DSC_4720

koszyk – Baby Ono

10. Chusta.

Miałam drogi wózek, więc szkoda mi było wydawać kasę na chustę, która z założenia miała być tylko dodatkiem do wózka. Jednak los lubi płatać figle – i zesłał na nasz spokojny dom high need baby. Yep. Nie mam pojęcia, jak przeżyłam pierwszy rok bez tej chusty (choć wiem, skąd na zdjęciach z tamtego okresu mam biceps, którego nie powstydziłaby się sama Madonna!), ale jedno jest pewne – przy drugim dziecku MUSZĘ ją mieć. Teraz wolę po prostu chuchać na zimne.

A ty kochana? Żałowałaś, że – kompletując wyprawkę – czegoś nie kupiłaś?

DSC_4714

ręcznie pleciony koszyk na niemowlęce „przydasie” – stąd

(11 048 odwiedzin wpisu)
46 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Ali
Ali
8 lat temu

u nas lezaczek i chusta juz przy pierwszym dziecku byly jednymi z pierwszych wyprawkowych zakupow – chyba mialam przeczucie ze czeka mnie ciezki okres tak jak u Ciebie z high need baby :D Oba gadzety byly uzytkowane non-stop bo moje dziecko nie uznawalo ani lozeczka, ani wozka przez pierwsze 3 miesiace swojego zycia. Natomiast calkiem zbedny w tamtym okresie okazal mi sie laktator.
Teraz mam w domu drugiego noworodka, ktory na szczescie bez problemu spi zarowno w lozeczku jak i w wozku, ale korzystamy sporadycznie z lezaczka i chusty bo tak wygodniej :)
No i przy tym drugim laktator pracuje non stop poniewaz Mlody z nieznanych mi przyczyn po pierwszych dwoch tygodniach pieknego ssania nagle odmowil chwytania piersi a mleko z cyckow leci i szkoda go zmarnowac ;)
Za to gadzetem ktorego nie mialam przy pierwszym dziecku a czego zaluje dopiero teraz jest porzadna lampka nocna – taka nie za ciemna ale i nie za jasna, zeby nie przeszkadzala ale zeby dalo sie przy niej pieluche przewinac – przy drugim dziecku nie umialabym sie bez niej obejsc – nie wiem jak przezylam to przy pierwszym ;)

Ilona Kostecka
8 lat temu
Reply to  Ali

A widzisz, ja byłam kompletnie nieprzygotowana na wymagające dziecko (tak jakoś z góry założyłam, że będzie aniołkiem – za mężem ;)), więc teraz wolę chuchać na zimne! ;)

anjanka
8 lat temu

Będzie laska? :)

Ewelina kaszkowiak
Ewelina kaszkowiak
8 lat temu

LezacZek tylko babybjorn;) prosty, zajmujący mało miejsca w podróży, dziecko samo wprawia go w ruch. Moje dziecko w nim jadło pierwsze posiłki, spało i podziwiało świat. Oczywiście nie pod rząd:) chustę do drugiego kupiłam bo pierwsze bardziej wymagające było niż ustawa przewiduje, ale z drugim nie potrZebna na razie. Kołyska – ułatwia życie. Zdecydowanie. Szumis! I otulacze lodgera

Ilona Kostecka
8 lat temu

Tak, jeśli chodzi o estetykę, to BabyBjorn wymiatają :). A dla mnie estetyka też jest ważna :).

Co do lodgera – nie wiem, waham się. Nie miałam i nie brakowało mi wcale :).

Zofia Bogusławska
Zofia Bogusławska
8 lat temu

Ja przy kolejnym bede chciala łózeczko na kółkach, żeby w ciągu dnia dziecko mogło pospać na dole i żebym po uśpieniu mogła go spokojnie wyjechac chociazby i do małej łazienki na dole, żeby spał w spokoju a ja żebym mogła bez strachu obudzenia robic w kuchni czy w salonie (pokój docelowy z łózeczkiem na górze). Znajomi mają to rozwiazanie i jest super :)

Paulina Kazimierczak
Paulina Kazimierczak
8 lat temu

Ostatnio gdzieś słyszałam że ochraniacz na szczebelki może być niebezpieczny. Dziecko które umie się już przewracać na boki może wylądować buzią zbyt blisko ochraniacza i oddychać własnym wydychanym powietrzem, co grozi niedotlenieniem. Przy pierwszym dziecku miałam, teraz przy drugim na pewno się go pozbędę tak dla świętego spokoju matki :P Jak jesteśmy u rodziców i mała śpi w turystycznym to nie śpię całymi nocami i co chwilę sprawdzam czy nie leży za blisko ścianki :P
U nas o tyle nie ma problemu z wypadaniem smoczka bo go nie podajemy :)

Ilona Kostecka
8 lat temu

Ogólnie już samo posiadanie dziecka jest bardzo niebezpieczną sprawą ;).

Agata Ciesielska
Agata Ciesielska
8 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Podobno życie jest niebezpieczne i kończy się śmiertelnie ;)

salus salus
salus salus
8 lat temu

No to przy 2 brakuje mi drewnianego gryzak i kocyk z.. 5 lat temu uchwałam się bez..

Agata Ciesielska
Agata Ciesielska
8 lat temu

Mój dzieć wymagający nie jest – ba! od drugiego miesiąca życia przesypia całe noce w własnym łóżeczku, za co nienawidzi mnie większość znajomych matek. Ale leżaczek i chustę miałam niemal od początku – pierwszy leżaczek dostał am po znajomych, mały, plastikowy, więc jak z niego wyrosła – zakupiłam większy metalowy i czasem służy nam do usypiania w gorsze dni (albo jak rodzice mają planszówkową imprezę, bo wtedy nie chce zasypiać sama ;)). Można go wyregulować na płasko, więc nie wiem, jak miałby szkodzić na kręgosłup ;)
Za to nigdy nie kupiliśmy adapterów fotelika do wózka i zdarzyło mi się tego żałować może 2 albo 3 razy, gdy musieliśmy wyskoczyć z fotelikiem (kto to nazwał kiedyś nosidełkiem?!) do sklepu i z powrotem, a ciężkie to cholerstwo, oj ciężkie…
Ochraniacz mam – może i nic się nie stanie od uderzenia głową w szczebelki, ale po co ma się budzić przez to w nocy? A moja córa wierci się i zdarzało się, że budziła się z głową w szczebelku, a nóżkami wystającymi pomiędzy poza łóżeczko ;) W ogóle wszystko z Twojej listy mam oprócz niani elektronicznej – ale to pewnie dlatego, że w moim dwupokojowym mieszkaniu nie dałoby się dziecka nie usłyszeć ;) A zamiast lampki nocnej – mam cotton balls! Nie dość, że piękne, to funkcjonalne! Bo przecież każdy wie, że kanty mebli powstały tylko po to, by wiedzieć, że ma się małe palce u nóg ;) ;) ;)

Zbędny gadżet to były pokrowce na przewijak. Na początku musiałabym prać kilka dziennie, a potem i tak by były ściągnięte przez wszędobylskie rączki ;) Więc, jako wygodny i wyrodny rodzic przewijam na ZIMNYM przewijaku. I używam mokrych chusteczek bez podgrzewania ich w specjalnym podgrzewaczu. Ba! Ja nie mam specjalnego kosza, który pakuje pieluchy w szczelnie zamknięte pojedyncze woreczki! Jak w średniowieczu! ;)

Ali
Ali
8 lat temu

usmialam sie przy ostatnim akapicie – nawet nie wiedzialam ze istnieje podgrzewacz na chusteczki! :)))))
Tez mamy zimny przewijak na ktorym ewentualnie czasem laduje zwykla tetrowa pieluszka jak jakis wyjatkowo zimny dom jest ;)
A na specjalny kosz do pieluch namawiali nas znajomi ktorzy takie cudo dostali w prezencie twierdzac ze nie przezyjemy smierdzacych pieluch, ale sie nie zdecydowalismy i jakos sie da z normalnym koszem na smieci z przykrywka i czesta wymiana worka :))))

Agata Ciesielska
Agata Ciesielska
8 lat temu
Reply to  Ali

Istnieje! W dodatku podgrzewa je do – uwaga, uwaga! – temperatury pokojowej!:)

Marysiomarta
Marysiomarta
8 lat temu

Zamiast łóżeczka/kołyski do salonu serdecznie polecam kokon, np. od Roni Baby Design – można go położyć dosłownie wszędzie, jest mięciutki i świetnie zabezpiecza dziecko przed upadkiem (do czasu kiedy zrobi się bardziej ruchliwe, ale wtedy to i z łóżeczka wyskoczy :) ja kupiłam i jestem zachwycona, córeczka w nim przespała wiele godzin na kanapie kiedy ja się kręciłam po kuchni :)

malaczki.pl
malaczki.pl
8 lat temu

Ehhh widzę, że z tym leżaczkiem to nie tylko ja się nabrałam, że on taki zły i beee, do dziś pluję sobie w brodę. Tak samo zresztą było z koszem mojżesza i wózkiem stokke trailz (bo drogi, bo szkoda kasy, koniec końców kosza nie kupiłam a na wózek wydałam raptem parę stów mniej – mima xari i żałowałam), jeśli jeszcze kiedyś zdecyduję się na dziecko to na pewno kupię je już w pierwszym miesiącu ciąży, o! a kocyki z minki u nas totalna porażka, Oskar ma azs i pod każdym, czy to z wypełnieniem czy bez, przegrzewa się i od razu czerwone placki na tej delikatnej skórce :/

Ilona Kostecka
8 lat temu
Reply to  malaczki.pl

Wózek Mima też jest śliczny <3 bardzo mi się podobał (i Stokke! Bajka!).

Drop
Drop
8 lat temu

U nas leżaczek totalnie się nie sprawdził, synek nie wytrzymywał w nim dłużej niż 2-3 minuty. Dobrze, że mieliśmy pożyczony, bo byłaby to kasa wyrzucona w błoto. Zawieszkę do smoczka za to bardzo polecam, faktycznie szukanie zguby zajmuje chwilkę i odpada problem brudnego smoczka na spacerach :)

Moim must have był teraz whisbear, nie natknęłam się na nie przy pierwszym dziecku, a szum suszarki (najczęściej puszczany z YT) działał u nas naprawdę cuda :)
Dokupiliśmy też karuzelę na łóżeczko, jakoś wcześniej wydawała mi się zbędna, ale okazało się, że mały lubił zarówno melodyjki, jak i obserwowanie zabawek, także w efekcie ja ciągle musiałam czymś mu machać ;) A! I jeszcze jedna rzecz, którą mam na liście… żyrafka Sophie. Wszystkie mamy jakie znam (no i ich dzieci oczywiście) są nią zachwycone.

Dani
Dani
8 lat temu
Reply to  Drop

szumiśki (tudzież suszarki), wg.mnie b.drogie, mogą zastąpić aplikacje z telefonu typu baby sleep. Pierworodna nie miała potrzeby słuchać tego typu dźwięków, drugiemu puszczam.

Ilona Kostecka
8 lat temu
Reply to  Dani

Mój synek do roku spał przy dźwiękach morza/suszarki puszczanych z mp3 O.o – bez tego nie byłoby mowy o spokojnym śnie, a odkryliśmy to, jak pojechaliśmy z nim pierwszy raz nad polskie morze i przesypiał tam caaałe dnie ;).

Aneta Królikowska
Aneta Królikowska
8 lat temu

Żałowałam, że bujak który mam sam się nie buja i trzeba go nogą traktować. Wibracje ma, ale bujanie byłoby lepsze. Mam zwykły bujak Fisher price i wyścielałam na poczatku go poduszką, by dziecko bardziej leżało. W bujaku Lea jest ze mną w kuchni jak ja gotuje. Kiedy smażę to wpycham ją z bujakiem pod stół, albo przesuwam do przedpokoju, by tłuszcz jej nie chlapnął.
Bujak, mata (od 2 mc) i karuzelka uratowały mnie przed zwariowaniem! Teraz jak ma 5 mc to głównie mata i czasem bujak. Z resztą w bujaku dostaje obiadek ?
Moje dziecię jest niesmoczkowe, ale wiem, że są smoczki z maskotką. Jak dziecku wypadnie smoczek to łatwiej mu na poczatku po omacku włożyć go do buzi, a potem samo potrafi to zrobić ?
Fajna jest te dostawka do lozka. Dziecko spi osobno, a z wami. Po bakarmieniu cycem szybko odsuwasz dziecko na jego,część, poza tym rękę wystawisz i smoczka poprawisz, albo dasz dziecku palec i się uspokoi ze mama blisko.
Fajny jest tez baby swimmer, wrzucę Ci zdjęcie na fanpage w komentarzu. Moja go używa od 2 mc zycia i jestesmy bardzo zadowoleni. 30 minut bez placzu – warto ?

Our Creative Steps
8 lat temu

Lezaczek!!! Potwierdzamy, to pierwsze co kupilam przy drugiej ciazy :) Zbedna okazala sie karuzela mobilna do lozeczka i mata edukacyjna. Teraz zakupilam tez wiecej rozkow i kocykow. Pozdrawiamy z 39-go tygodnia :)

Avenlin Nilneva
Avenlin Nilneva
8 lat temu

Z Twojej listy miałam tylko leżaczek (bo dostałam) i kocyk z Minky (i to kupiony dopiero po porodzie) ;)
Niedługo córka kończy rok i jedyny zakup, którego nie poczyniłam i żałuję to kocyk do fotelika samochodowego – gdzieś kiedyś trafiłam na taki w internecie, zapadł mi w pamięć. Kwadratowy, z dziurkami na przewleczenie pasów fotelika. Zamiast ubierać dziecko w wiele warstw (zimorodek) i ograniczać tym jego bezpieczeństwo można je po prostu zapiąć, opatulić: dziecku ciepło i niczego nie zgubimy ;) dodatkowo kocyk chroni tapicerkę a bawełniany nada się latem (od sztucznego materiału tapicerki dziecko bardziej się poci).

Joanna Janaszek
8 lat temu

Zdecydowanie najbardziej żałuję, że dałam się namowom i nie kupiłam leżaczka nuna (bo po co tyle pieniędzy, na chwilę tylko), a w zamian wzięłam Tiny love. Przy następnym dziecku to takie moje must have i już nikt mnie od tego pomysłu nie odwiedzić choćbym miała zbierać całą ciążę ? ;)

Strzelam, że będzie córa :)

Ilona Kostecka
8 lat temu

Musiałaś? Serio musiałaś??? Wygooglowałam ten leżaczek :p nie zasnę teraz spokojnie ;) też go chcę! <3

karjola
karjola
8 lat temu

w ogóle powinien byc zakaz wymieniania pięknych rzeczy za więcej niż 150zł….nie wiedziałam,że taki istnieje i co to komu szkodziło??;) A teraz chcę i ja!:)w ogóle przestaję jeść i zaczynam oszczędzać na wyprawkę;)żarcik taki. W ciąży się nie da nie jeść;)

Karolina Michałek
Karolina Michałek
8 lat temu

Leżaczek był z czego mega jestem zadowolona ale żałuję właśnie chusty że nie miałam,bo mały jak zaczął siedzieć to w wózku jeździć nie chciał a posadzić go w spacerówke i zapiąć o nie to nie z moim Olafkiem.Smoczek też był co uważam teraz za złe bo jakbym go nie miała to bym nie dawała i by nie ciągnął tak długo do 2 lat.Lampka była i to nie jedna bo często ulegały awarii.A gryzaki żelowe były.

Ilona Kostecka
8 lat temu

Ale przeszkadzał Ci ten smoczek, czy raczej otoczenie się czepiało?

Przyznam szczerze, że ja nawet jestem zła z perspektywy czasu, że dziecko (i siebie ;)) tak męczyłam, smoka ograniczałam (dostawał głównie na noc), może gdyby częściej, to ten pierwszy rok byłby… No, lepszym wspomnieniem? Jakoś nie odczułam minusów smoczka :). Zgryz ok, choć odsmoczkowanie też po drugim roku życia, całkiem bezboleśnie (powiedzieliśmy, że smoczek został u babci, mały się zmartwił, ale poszedł spać bez niego, a już na drugi dzień nie pamiętał :)).

No i co ten smoczek pomógł (a pomógł sporo!), to moje :).

Karolina Michałek
Karolina Michałek
8 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Przeszkadzać nie przeszkadzał,ale moje dziecko nie chciało mieć tego smoka przyczepionego a jak już zaczął raczkować potem chodzić to ciągle były akcje poszukiwacze smoka.A otoczenie i owszem ciągle słyszałam ,,taki duży chłopczyk i smoczka ciągnie” albo porady ,,przemądrzałych „matek z rodziny,,a moje dziecko smoka nie dojiło i jakoś przeżyło”.Rozstanie było mało bolesne, bo przyszedł moment że pękł kawałek i wyrzuciliśmy,powiedzieliśmy,że kupimy nowy jak pojedziemy do sklepu jutro i to jutro tak odwlekaliśmy,aż zapomniał.Ale myślę, że gdyby zasypiał bezproblemowo to teraz nie podała bym smoczka,bo później to i w dzień pociągał sobie i teraz z perspektywy wydaje mi się,że za dużo
I dlatego teraz sądzę,że przy drugim dziecku bym spróbowała bez smoczka.

Agata Sikorska
Agata Sikorska
8 lat temu

Ja za to żałowałam że miałam mało rzeczy w rozmiarze nb (new born w Polsce rozmiar 50/56) i to też za radą „cioć dobra rada” co spowodowało że pralka i żelazko mało nie zwariowały a ja razem z nami :-D w drugiej ciąży to nadrobiłam. Leżaczek był tylko z funkcją wibracji i melodii a bujanie nożne ;-) więc w drugiej ciąży wymyśliłam sobie że chcę leżaczek z funkcją huśtawki i mój wybór padł na fisherprice Lamb swing i nie żałuję ani centa :-) z pozostałych rzeczy które opisałaś nie miałam również kocyka minky (ani w pierwszej ani drugiej ciąży) ani zawieszki do smoczka (bo smok był tylko do spania) za to smoki świecące w nocy to rewelacja :-D

majniaki
8 lat temu

Ja kupiłam Tulę zamiat chusty, bo szybciej się zapina i wygoda jest, szczególnie kiedy lecisz biegiem do sklepu i oprócz dziecka na rękach i wózka musisz jeszcze wnieść zakupy :) Ja żałuję, że nie miałam leżaczka bujaczka, ale już po fakcie…

Magda Dwa Plus Dwa
8 lat temu

Z tego co wymieniłaś miałam kilka rzeczy już za pierwszym razem (zawieszka do smoka jest naprawdę bezcenna), a z kilku wspomnianych za drugim zrezygnowałam (z niani, bo stwierdziłam, że ja i tak wszystko słyszę, a nie miałam niani z kamerką). Kilka nabyłam (ochraniacz do łóżeczka właśnie z powodu tego smoczka, kołyska do sypialni, leżaczek rozkładany na płasko do salonu- starszak ze względów ekonomicznych spędził pierwsze pół roku w gondoli z wózka, tam spał i leżał ;). Kilku się wciąż nie dorobiłam (koszyk na zabawki do wanny – wciąż walają się po całej naszej wannie, lampka nocna). Za drugim razem to tylko tej lampki nocnej mi brakowało, ale takiego hipcia wtedy nie widziałam, a inne takie udziwnione albo tandetne, że poradziłam sobie bez. Wiele rzeczy mogłabym jeszcze nabyć, ale wolę mniej niż więcej, bo wiem, że bez niektórych i tak można sobie poradzić, a że kuszą cudnym wyglądem to inna sprawa ;)

Sylwia
Sylwia
8 lat temu

Leżaczek BabyBjorn serdecznie polecam:) Piszę teraz bujając usypiającą, trzymiesięczną córeczkę prawą nogą;) U synka (obecnie dwa i pół roku) sprawdził się i w domu i w podróży ze względu na możliwość złożenia do niewielkich rozmiarów, zabieraliśmy go na wizyty u dziadków i znajomych. Mały go uwielbiał, usypiał w nim lub traktował jako huśtawkę, którą potrafił sam rozbujać! Pomiędzy dziećmi pożyczyłam go znajomym, a wciąż wygląda jak nowy, wydaje się „nie do zdarcia”. To rzecz, bez której nie wyobrażam sobie macierzyństwa, serio;)
Dla mnie niezbędna okazała się też niania elektroniczna, dzięki której dzieci śpią na piętrze a my mamy wolny wieczór bez chodzenia na palcach i biegania na górę, żeby sprawdzić, czy żyją…:)
Poza tym laktator, bo pozwala uwolnić się od małego ssaka, zostawić z tatą i wyjść np. ze starszakiem na basen.. albo gdziekolwiek.
Z pozostałych gadżetów używamy ochraniacza i kocyków wszelkiej maści. Smoczków dzieci nie uznają, a koszyk na zabawki bardzo mi się przyda, muszę go koniecznie nabyć, dzięki za pomysł;)
Pozdrawiam i życzę duuuużo siły, bo bieganie z brzuchem za dwulatkiem to nie lada wyzwanie, wiem coś o tym;)

Kasia
Kasia
8 lat temu

U mnie najważniejszy byl podgrzewacz ustawiony na minimalne grzanie tuż przy łóżku i taki pojemniczek na mleko w proszku odmierzone. Dzięki temu w nocy bytelka z woda miała cały czas idealna temperature i córa dostawała mleko nim zdążyła obudzić brata ?

Olga
Olga
8 lat temu

U nas super sprawdziła się kołyska na kółkach. W nocy synek spał w swoim łóżeczku (lub naszym jak nie chciał u siebie) a w dzień miałam go pod ręką w salonie/kuchni itp
Osłonka do łóżeczka konieczna, bo łóżeczko w naszej sypialni stoi, więc robi dodatkowy cień, jak czytamy wieczorem książki :)
Zabawki stojące na brzegu wanny jakoś jeszcze mnie nie denerwują, zawsze pojemnik można kupić jak zaczną :)
Ciuszki 56 – cieszyłam się, że nie posłuchałam internetowych porad „od razu kup 62” bo synek mając 51cm pływał w 56 a w 62 to szukałabym go :) na 62 przeszliśmy po miesiącu ;)
Maść Maltan na początki karmienia – smarowałam profilaktycznie i nic mi nie popękało, a fajnie, że nie trzeba jej zmywać :)
Przewijak na łóżeczko – używałam przez 10 miesięcy. Zero schylania się nad łóżkiem, obok na komodzie wszystko potrzebne do zmiany pieluchy. Bajka… Teraz majac 11 miesięcy tęsknię do czasów przewijania leżącego spokojnie na plecach dziecka, a nie diabła tasmańskiego :D
Leżaczek kupiłam jak maluch skończył 3 miesiące, bo podobno wcześniej nie zdrowo… Super. Mały siedział w leżaczku i przyglądał się jak gotuję obiad :) teraz jak wyrósł z leżaczka siedzi w krzesełku do karmienia ;)
Przy starszym niemowlaku – grające i świecące zabawki, których w ciąży będąc nie chciałam – niezbędne jak chce się 5min spokoju :)

Z nieprzydatnych rzeczy okazał się zakup
– Sudocremu, bo dużych odparzeń nigdy nie było i Bephanten sprawdził się znakomicie
– Pudru (zakup mojej mamy „bo kiedyś się używało”) – stoi wciąż nieotwarty
– nosidła – udało mi się sprzedać za 10zł mniej niż kupiłam, bo mały był w nim dwa razy… mi było wygodniej w wózku go wozić. W chuście wył…

marzena
marzena
8 lat temu

Oj chyba bedzie chlopak. Gdyby byla dziewczynka dalabys upust i poszalala z rozami, falbankami, kwatuszkami, serduszkami itp.

Czarny Motyl
8 lat temu

EEE miałam za to tak, że żałowałam, że kupiła, taki przewijak naprzykład. Po cholere on mi był, skoro najlepszym miejscem do przewijania i tak była kanapa. I wiele wiele innych rzeczy…

Olga
Olga
8 lat temu
Reply to  Czarny Motyl

u nas przewijak na łóżeczko się super sprawdził. Zero schylania się, zero osikanej kanapy… tj raz była… ale na szczęście zakupiliśmy ze zdejmowanym pokrowcem ;)

Dominika
Dominika
8 lat temu

Co prawda moja corka ma tylko 2 miesiace, wiec jeszcze nie mialam okazji korzystac z niektorych rzeczy, ale juz teraz mam swoja liste must have na przyszlosc. Na pewno nie zaluje zakupu kolyski do sypialni, bo mala chwilowo (oby) spi u nas. Bardzo praktyczny jest tak zwany Pack&Play, czyli cos w stylu lozeczka turystycznego z regulowana wysokoscia materaca. U nas to zbawienie, bo nie musze przewijac dziecka na kanapie, ani biec na pietro do przewijaka. Szkoda tylko, ze to cholerstwo takie brzydkie. Nastepnym razem zdecydowalabym sie na firme Nuna i juz doplacila troche wiecej za fajniejszy wyglad. Na liscie jest jeszcze adapter na fotelik do wozka, 10 roznych kocykow i smoczki Philips Avent. Co do rzeczy zbednych to na pewno rozki, ktore mama specjalnie wyslala mi z Polski, bo mieszkam w Stanach i tutaj to abstrakcja, Woombie (otulacz), bo moje dziecko darlo sie w nim wnieboglosy i chyba 4 moms mamaroo, bo lepszy okazal sie jakis stary, paskudny bujak, ktorzy wcisneli nam znajomi. Teraz musze tylko kupic jakas dobra „nianie”, bo w naszym domu nie bardzo slychac placzace na pietrze dziecko i moze da sie z tym wszystkim przezyc do czasu zabkowania…

Ilona Kostecka
8 lat temu
Reply to  Dominika

Mój maluch też całkowicie oprotestował rożki! Po prostu nie lubił być skrępowany, więc Woombie całkowicie sobie podarowałam. Zobaczymy jak będzie przy drugim ;).

Całuski dla małej kruszynki :* :* :*

Patrycja
8 lat temu

Chusta to podstawa :) Przy dwójce to już absolutny must have! mi brakowało poduszki do karmienia albo poduszki rogal…przy drugim dziecku nie będę sobie odmawiać.

Mamapasjioddana.pl blog

Najbardziej przydały mi się przy bliźniaczkach bujaki i ochronki na łóżko. Bez laktatora to w ogóle nie przeżyłabym ani dnia. A teraz nie wyobrażam sobie, by nie kupić chusty przy trzecim bobasie. Tym razem mogę, bo będzie tylko i aż jedno dziecko :)

Chichotki Trzpiotki
8 lat temu

Lampka nocna i elektroniczna niania to rzeczywiście must have, u nas też. Ale już np. ochraniacz na szczebelki miałam, bo mnie skusiła uroda takiego łóżeczka przytulnego. A później nie używałam, bo dowiedziałam się, że to może być niebezpieczne dla dziecka. Poza tym wolałam mieć córkę na widoku, żeby przez te szczebelki, po omacku podać jej smoka itd..

Misia
Misia
8 lat temu

Przeczytałam wpis i Wasze komentarze. Jestem w 7 miesiącu ciąży zatem taką wiedzę chłonę jak gąbka – co kupić, aby nie przesadzić, ale też, aby nie zmarnować cennego czasu nie mając czegoś tam. Póki co chciałam ostrzec wszystkie czytające przed jedną firmą podającą się za producenta. Wymyśliliśmy, że ze względu na małą przestrzeń w domu zamówimy przewijak naścienny. Pełna wypieków (bo przecież to taki super pomysł) zamówiłam taki do wykonania na stronie bezpiecznyprzewijak.pl, w firmie podającej się za producenta. Minęły 3 tygodnie, a telefon milczy, nikt nie odpowiada na maile, zamówienia brak. Udajemy się ze sprawą na policję, nie zamawiajcie tam!!! Czy któraś z Was korzystała z takich przwijaków? Czy to w ogóle wydatek godny poniesienia?

Magda
Magda
8 lat temu

Dla mnie w „niezbędniku rodzica” była najpierw długa poduszka (140cm) do wygodnego spania w ciąży, następnie rogal do karmienia i absolutnie genialna, warta każdej złotówki karuzela V-tech. Co do lampek, to jeszcze z czasów najstarszego syna mam w zwykłej lampce nocnej żarówkę, która w zależności od tego, czyli włączy się ją raz, czy dwa razy, świeci bardzo delikatnie lub normalnie. Nie pamiętam firmy, ale służy nam już 9 lat :) Praktyczna i pewnie tańsza opcja, niż kupowanie dodatkowej lampki. Pytanie, czy jeszcze są takie w sprzedaży?
I nie wyobrażam sobie życia bez flanelowych pieluszek – służą za prześcieradła, podkłady do przewijania, w leżaczku, krzesełku do karmienia, a nawet jako lekki kocyk podczas upałów.

Rozczarowana
Rozczarowana
8 lat temu

Baardzo podobał mi się Pani blog i czytałam go z wielką uwagą, analizując i rozmyślając i w pewnych kwestiach zmieniałam zdanie — tym bardziej, że jestem po raz pierwszy w ciąży. Jednak nie spodobało mi się, że piszę Pani sprzeczne wiadomości, tutaj zapewnia Pani że pokrowiec na łóżeczko jest niezbędny (też tak uważałam) a w artykule http://mum.bevisible.stronazen.pl/wyprawkowe-hity-kity-raczej-kity-kity/ pisze Pani, że to zamyka świat dziecku, że sami nie chcielibyśmy leżeć „i nie mieć możliwości niczego widzieć” (zmieniłam zdanie) chociaż jak widać nie potrzebnie, Tak samo teraz Pani piszę że Kuku leżał w leżaczku a tutaj http://mum.bevisible.stronazen.pl/wyprawkowe-hity-kity-raczej-kity-kity/ , że nie zakupiła Pani go i bardzo żałuję… Bardzo się rozczarowałam tymi sprzecznościami i kłamstwami bo wierzyłam Pani i czerpałam wiedzę, na te mi nie wiadomo sprawy… Proszę pisać prawdę, bo niektóre kobiety-przyszłe mamy czytają to i kierują się Pani opiniami…. Ma Pani wpływ na kogoś… to coś bardzo ważnego…

Ilona Kostecka
8 lat temu
Reply to  Rozczarowana

Z uwagą przeczytałam Twój komentarz i… Co ja mogę powiedzieć? Tylko krowa nie zmienia poglądów ;).

1. Przy Kostku nie mieliśmy ochraniacza, bo uważałam, że jest niepotrzebny (i szkoda na niego wydawać kasę). Ale zauważ, że pierwszego posta pisałam, jak miał pół roku – dziecko w tym wieku nie wyrzuca jeszcze smoczka za burtę, bo nie jest aż tak ruchliwe. W poście powyżej stwierdzam, że przydaje się tylko ze względu na ten smoczek (koło roku nocne wstawanie, żeby podać smoczka i – o zgrozo! – znaleźć go po ciemku pod łóżeczkiem dawało się nam baaardzo we znaki. Gdyby był ochraniacz dziecko samo by sobie smoczka „wymacało” pośród pościeli). Nadal jednak uważam, że można się bez ochraniacza obyć (stąd tytuł powyższego posta), a już tym bardziej nie potrzeba chronić główki dziecka, zwłaszcza w pierwszych miesiącach (potem jest już ruchliwe i zdarzało się, że mój maluch przydzwonił kilka razy w szczebelki – jednak do 6. miesiąca życia nic takiego nie miało miejsca ;)).

2. Leżaczek przy pierwszym dziecku kupiłam internetowo (Bright Stars bodajże), włożyłam do niego dziecko i… Natychmiast zwróciłam, bo było w nim tak dziwnie zwinięte, że nie mogło złapać oddechu. To był leżaczek od 0+ do 18 miesięcy, dlatego był źle wyprofilowany (jak go zamawiałam to tego nie wiedziałam) – raczej pod starsze dzieci, producent podał mylną informację, że nadaje się od urodzenia (producenci często tak robią np. w przypadku nosideł, żeby rodzice mieli poczucie, że kupują coś „na długo”). Wtedy też zerknęłam na opinie o leżaczku w necie, przestraszyłam się i w ogóle porzuciłam pomysł zakupu czegoś lepiej wyprofilowanego pod noworodki ;). Reszta historii opisana powyżej (potem wielokrotnie słyszałam opinie mam, że leżaczek uratował im życie. Dzisiaj wiem tylko tyle, że nie jest to najzdrowsza opcja dla dziecka, ale… Przy dwójce czasami patrzy się też na swoją wygodę, a nie tylko na to, co służy dziecku. Czyli słynna zasada – cokolwiek działa, jest dla nas dobre!).

Cieszę się jednak, że mam tak uważną czytelniczkę i… dziękuję za ten komentarz, bo miałam okazję wyjaśnić, a nie zostawiać niedopowiedzenia :).