Czy kobiety chcą się tylko skrobać? O co naprawdę walczymy na ulicach?
Ja wiem, że 70% społeczeństwa popiera Strajk Kobiet. I im tłumaczyć niczego nie trzeba, bo wiedzą, że to, co zrobiła właśnie władza, to bestialstwo. Ale jest jeszcze to 30%, pozamykane w swoich bańkach, które nas nie rozumie, bo nie zna naszego punktu widzenia. Uważają, że to my jesteśmy złe i właśnie do nich chciałabym najbardziej trafić z tym przekazem wyjaśniającym, o co walczą kobiety. Moim zdaniem właśnie edukacja jest jedyną drogą. Powoli, kropla do kropli, na własnym poletku, razem zmienimy ten kraj. Przeczytaj, żeby nigdy nie zabrakło ci argumentów w dyskusji. Solidarność to teraz nasza największa siła.
KOBIETY WYSZŁY NA ULICE, BO:
1. Prawo do samostanowienia o swoim ciele to jedno z podstawowych praw człowieka.
Nie można nikogo zmusić, żeby oddał swoją nerkę czy szpik kostny, nawet jeśli właśnie dzięki temu uratuje czyjeś życie.
Jeśli ktoś mówi: „Nie oddam, bo boję się, że potem będę się gorzej czuć” to ma do tego prawo, bo to jego ciało. I tyle.
Ma prawo odmówić nawet, gdy nerki czy szpiku kostnego potrzebuje jego własne dziecko. Jasne, rodzina może się oburzać, próbować wpłynąć na tę decyzję. Możemy ją sobie oceniać we własnym serduszku, że nam się nie podoba i „ja bym tak nigdy”. Ale to nie zmienia najważniejszego: do nikogo nigdy nie przyjedzie transplantolog i nie powie: „Dawaj, bo inaczej ktoś przez ciebie umrze!”.
Mimo, że ciągle brakuje krwi, a jej oddanie to pikuś w porównaniu z ciążą i porodem: nikogo nie zmuszamy do zostania honorowym krwiodawcą. Choć mogłoby to uratować nie jednego, a wielu ludzi. Tych już narodzonych.
A kobiety zmuszamy do oddawania swojego ciała, żeby chronić życie nienarodzone. To jesteśmy tacy sami wobec prawa czy nie jesteśmy?
Jeśli osoby z macicą obowiązuje inne prawo niż osoby bez macicy, to się nazywa dyskryminacja ze względu na płeć.
2. Bez tego prawa nigdy nie będziemy równe mężczyznom.
Za ciążę w takim samym stopniu odpowiedzialne są dwie osoby. Ale facet zawsze może odejść, gdy nie była planowana, przestraszył się, czuje się za młody, nie chce rezygnować ze swojego dotychczasowego życia, po prostu nie uśmiecha mu się właśnie teraz zostać tatą.
Nawet specjalny ostracyzm ze strony społeczeństwa go za to nie spotka. Oraz w Polsce spokojnie może się wymigać od płacenia alimentów (nie robi tego blisko 80% ojców).
3. Dziecko nie powinno być karą.
Ja to może idealistką jestem, ale marzę o tym, żeby WSZYSTKIE dzieci były wyczekane, chciane i kochane.
I to się da zrobić. Wystarczy nie zmuszać kobiet do rodzenia.
4. To jest jakiś absurd uważać, że kobieta jest za głupia, żeby decydować o swoim ciele, ale wystarczająco mądra, żeby wychowywać dziecko.
No bo serio, co trzeba mieć w głowie, żeby stwierdzić, że to naprawdę super pomysł, aby nastolatki karnie rodziły dzieci?
5. Żadna metoda antykoncepcyjna nie daje 100% pewności, a pigułka „po” jest u nas praktycznie niedostępna.
Ale to nie jest tak, że niechciane ciąże zdarzają się tylko „młodym siksom, którym się seksu zachciało”.
Wprost przeciwnie. Najczęściej ciąże przerywają mężatki, które mają już dzieci, ale z różnych względów (głównie ekonomicznych) nie mogą sobie pozwolić na kolejne, a antykoncepcja zawiodła.
6. Nie wszyscy w tym kraju są katolikami.
I nie wszyscy uważają, że seks służy tylko prokreacji. Że jak nie jesteś gotowy przyjąć na świecie następnego dziecka, to musisz zapomnieć o miłości.
Ktoś, kto narzuca swoją religię innym ludziom, niczym nie różni się od tych, którzy wysadzili WTC z okrzykiem „Allah Akbar!” na ustach.
7. Nie mamy edukacji seksualnej.
Która jest skutecznie i od lat blokowana przez kościół. Dzieci na lekcjach wychowania do życia w rodzinie dowiadują się, że prezerwatywy mają pory i przed niczym nie chronią, tabletki antykoncepcyjne są środkami wczesnoporonnymi, a w ogóle cała antykoncepcja to grzech, za to naturalne metody planowania rodziny nigdy nie zawodzą.
Jeśli chcemy, żeby kobiety nie dokonywały aborcji, musimy dać im wiedzę, czyli narzędzie do kontrolowania własnej płodności!
8. Brakuje również powszechnego dostępu do antykoncepcji.
Ja wiem, prezerwatywy leżą przy kasie w Biedronce. Ale nie każdy mieszka tam, gdzie Biedronka jest. I nie każdy mąż chce prezerwatyw używać. Wszyscy pamiętamy przecież dzieci w beczce. Ich matka przez lata była gwałcona przez pijanego partnera.
Takich kobiet jest wiele. Mieszkają na wsiach, gdzie ginekolog nie przyjmuje. Więc raz, że muszą do niego dojechać. Dwa, do ginekologa na NFZ nie sposób się dostać. Więc muszą za wizytę zapłacić 150 zł. Plus 50 zł za opakowanie tabletek. To 200 zł co miesiąc. W kraju, w którym nie wszystkie kobiety mają pieniądze na podpaski!
Właśnie tym powinny się zająć środowiska wycierające sobie gębę hasłami o „obronie życia”. Bo to przez nie znajdujemy potem dzieci w beczce. Albo zakopane pod płotem w Izdebkach.
9. Prawo antyaborcyjne zawsze uderza w najuboższych.
Bo przecież nie w żony polityków. Je stać na zabieg za granicą.
10. Zakaz aborcji nie sprawia, że aborcji nie ma.
Tylko są wykonywane w niebezpiecznych dla kobiet warunkach. Według mnie to celowe narażanie ich zdrowia i życia. Miały czelność uprawiać seks? To niech teraz nie myślą, że ktokolwiek będzie im coś ułatwiać, gdyż – grzesznice – zasłużyły na karę! Winne, winne, bardzo winne. Trzeba się było zabezpieczać. Trzeba było nie dawać. Trzeba rodzić.
No tak się w Polsce myśli o kobiecej seksualności, nie mów, że nie.
Ale do brzegu. Oficjalnie w Polsce przeprowadza się tysiąc aborcji rocznie. Ale nielegalnych terminacji ciąży jest 100-200 tys. Dla przykładu w Niemczech – gdzie aborcja jest legalna – wykonuje się też 100 tys. zabiegów. Tylko że w Niemczech mieszka dwa razy więcej ludzi!
To pokazuje, że jedyną drogą, żeby zmniejszyć liczbę aborcji, jest nie zakaz, a powszechna edukacja seksualna oraz dostęp do antykoncepcji. Osoby walczące o zakaz aborcji, zachowują się jak rodzice, którzy na widok narkotyków w plecaku dziecka udają, że nic nie widzieli, bo dopóki nie ćpa przy nich, mogą spać spokojnie.
11. Ale wszyscy przecież wiemy, że tu wcale nie chodzi o obronę życia. Tylko o politykę.
Po raz kolejny nasze ciała zostały przehandlowane w zamian za poparcie kościoła w wyborach.
12. No i przykład z narkotykami jest trochę nietrafiony, bo w gruncie rzeczy aborcja jest bezpieczna.
Jeśli tylko zabieg jest wykonywany w bezpiecznych warunkach, powikłania występują rzadziej niż po porodach.
Plus według badań nie ma czegoś takiego jak „syndrom poaborcyjny”. 95% kobiet po zabiegu czuje ulgę, a nie wyrzuty sumienia, a 99% po kilku latach ocenia swoją decyzję jako właściwą.
13. Wbrew temu, co próbuje nam się wmówić – wiemy, co robimy.
Nie potrzebujemy żadnego Dobrego Pana, który przyjdzie i powie nam, jak powinnyśmy postępować. Nie jesteśmy lekkomyślnymi trzpiotkami, które trzeba pilnować, bo inaczej narobią głupotek!
A nawet jeśli gdzieś tam są kobiety, które „będą się teraz skrobać zamiast zabezpieczać”, to serio: ani ja, ani ty nie chcielibyśmy, żeby właśnie one się rozmnażały.
14. Środowiska anti-choice wszystkich nas okłamują!
Płód do 24 tygodnia ciąży nie ma jeszcze wykształconego układu nerwowego, więc nic nie czuje i nie ma świadomości (więcej o tym pisałam TUTAJ).
Na plakatach pokazują nam noworodki. Całe niemal społeczeństwo uwierzyło w „cierpienie nienarodzonych dzieci”, bo tłucze nam się do głów te antynaukowe bzdury. Od trzydziestu lat. Od małego.
Właśnie to powinno być zakazane.
15. To, że nie chcemy rodzić dzieci z nieuleczalnymi wadami, nie jest naganne. Tylko zrozumiałe.
Ja wiem. Różni panowie w tv w swoich pięknych garniturach bardzo źle mówią o kobietach, które mają takie tam głupie marzenie, żeby urodzić zdrowe dziecko. Mówią, że jesteśmy morderczyniami, bo najlepiej kobietę zawstydzić, żeby spuściła głowę i była już grzeczna.
Ale to my będziemy potem czuwać przy tych łóżkach. Wcale nie oni. To my będziemy płacić za kosztowne leczenie. To my będziemy musiały rezygnować z pracy. A właściwie to ze swojego życia, bo urodzenie zdrowego dziecka wywraca je do góry nogami, a co dopiero chorego!
I mogą nas nazywać egoistkami, ale póki sami nie adoptują ciężko chorego dziecka, mam dla tych panów tylko jedno słowo. Na pewno widziałaś je w ostatnich miesiącach na transparentach na ulicy. Zaczyna się na „wy”, a kończy na „ć” :/
16. Nie chcemy patrzeć, jak nasze dzieci umierają zaraz po porodzie.
Ale serio, nikomu tego nie życzę. Największemu wrogowi nawet nie.
Jeśli kogoś cieszy, że matki teraz będą musiały urodzić, żeby pochować dziecko, to serio – wbrew temu, co sam o sobie sądzi – zamiast serca ma głaz.
17. Chcemy tylko takich samych praw jak kobiety w innych cywilizowanych krajach.
Bo żyjemy w cywilizowanym kraju! A może… Nie?
Brawo!
Można być i niewierzącym nie popierać aborcji. Uważam , że to jest bardzo trudny temat – doświadczenia i sumienie. Są osoby , które w życiu by tego nie zrobiły.
Ale przecież wybór nie oznacza nakazu.
Ja jestem za tym , żeby szanować swoje zdania bo każdy ma inne na ten temat. Jedni są na tak, a drudzy są na nie.
Ja w życiu bym nie ochrzciła małego dziecka (bo powinno móc samo o tym zdecydować), w życiu nie nazwałabym go Wacław, w życiu nie zrobiłabym sobie tatuażu, w życiu nie wyszłabym za faceta o 20 lat starszego ode mnie, w życiu nie zrezygnowałabym z własnej pracy i pieniędzy, by zajmować się dziećmi, w życiu nie powiększyłabym sobie ust, w życiu nie rozwiodłabym się ze swoim mężem… Można by długo wymieniać. Czy to oznacza, że te wszystkie rzeczy powinny być prawnie zakazane, a nawet karalne. Bo JA bym ich nie zrobiła?
Pełna zgoda
To prawo nie ma racji bytu w tej szerokości geograficznej. Ciąże nie będą po prostu rejestrowane do momentu wykonania badania USG prenatalnego (w prywatnych klinikach). Myślę że dobrych lekarzy nie stać na to żeby tracić zaufanie pacjentów bo komuś przy korycie z nadmiaru dobra odwaliło i postanowił zostać terrorystą..
Lekarze już się zaczynają wypowiadać (co prawda tych kilku, co obserwuję na fb, nie jest to żadne oficjalne stanowisko), że nie będą ryzykować sądem/karami/utratą prawa do wykonywania zawodu i nawet jeśli prawo jest bublem, muszą go przestrzegać.
Inaczej mówić publicznie myślę nie mogą.. inaczej czekałby ich los sędziów..
Statystyki zresztą pokażą za 3 miesiące jakie jest podejście lekarzy..
Hej Ilona, chciałam tylko spytać o źródło statystyk przedstawionym w twoim poście odnośnie skali procentowej kobiet odczuwających ulgę po aborcji i po latach oceniających swoją decyzje jako właściwa. Pozdrawiam, Kasia
Jasne:
1. Odczucia kobiet do 3 lat po zabiegu opisuje badanie Uniwersytetu Kalifornijskiego: https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0128832
W języku polskim można o tym poczytać m.in. tutaj: https://www.focusnauka.pl/artykul/aborcja-jednak-okej-badania-95-proc-kobiet-nie-zaluje-zabiegu
2. Odczucia po 5 latach od zabiegu: https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0277953619306999
Hasło „syndrom poaborcyjny” zostało już również świetnie opracowane na Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_poaborcyjny
Do pkt 8. Jezu co za bzdury. Kobieta ma prawo usunąć dziecko bo mąż nie chce używać prezerwatyw? To kim jest ta kobieta w związku? Dziwką? Ma się zgodzic bo mąż tak każe? Trzeba zmienić męża a nie po fakcie robić aborcję. W dodatku do porównania używasz patologii gdzie pijany mąż gwałcił kobietę? Tak jakby to był jakiś standard w Polsce. Konkluzja jest taka, że kobieta musi mieć prawo do aborcji, bo przecież jak w każdym Polskim domu mąż gwałci swoją żonę, prostytutkę bez prezerwatywy a ona musi mieć możliwość usunięcia skutku tego gwałtu. Śmiech na sali.
Słyszałeś o przemocowcach? A nie, a gdzie tam, kto by faceta obwiniał, przecież to ona jest dziwką.
Pamiętaj, że wg nauki kościoła rozwód to grzech. A dla wielu rodzin kościół jest instancją rozstrzygającą i ostateczną, jeśli chodzi o kwestie życiowe.
Dodajmy do tego, że mówimy o kobietach, które są uwiązane w domu z gromadką dzieci (nie mogą iść do pracy, bo kto się nimi zajmie?), nie mają własnych pieniędzy, a alimentów nie płaci 80% ojców, bo sądy są nieskuteczne. No i gdzie ma iść z tymi dziećmi? Na ulicę?
Konkluzja jest taka, że zamiast zajmować się zakazami aborcji zajmijmy się tym, co realnie zmniejszy ich liczbę: rzetelna, powszechna edukacja seksualna zamiast pogadanek z ambony. Dofinansowane środki antykoncepcyjne. Możliwość podwiązania jajowodów (w Polsce zabieg jest nielegalny – nie wiadomo dlaczego, bo wazektomię się przeprowadza). Tabletka „po” bez utrudnień w postaci recepty. Żadnych klauzul sumienia w gabinecie lekarskim („nie założę wkładki wewnątrzmacicznej, bo to niezgodne z moim sumieniem” – to jest przemoc wobec kobiet). Więcej ginekologów przyjmujących w ramach Funduszu Zdrowia. Chcesz mieć czyste sumienie? To zrób coś, co realnie pomoże innym ludziom.
W takim razie odbije piłeczkę. Słyszałaś o Komisariacie? Wyjaśnię. Tam może udać się kobieta aby zgłosić przemoc czy gwałt. Akurat w przeciwieństwie do służby zdrowia (nie wiem skąd te info) komisariat jest w każdej gminie. Nie róbmy z kobiet upośledzonych istot, które nie potrafią sobie poradzić. Chyba nie mówi Pani tego z autopsji? Jesli nie to skąd te informacje, że kobiety są tak słabe, że wolą dawać się gwalcić bić i poniżać bo mąż zarabia kasę? Te statystyki z alimentami też z kosmosu. Naprawdę ciężko się czyta Pani wpisy.
To, że coś nie jest standardem, nie jest godne pochwały albo nie zdarza się „na każdym kroku” czy „w każdym polskim domu”, nie oznacza, że nie trzeba się nad tym pochylać. Prawo nie może być stanowione wyłącznie dla ludzi uprzywilejowanych, z dużych miast, z pieniędzmi, wykształceniem i dobrymi relacjami w rodzinie. Mało tego: to właśnie te osoby, które obiektywnie mają gorzej i znajdują się w najmniej „normalnych” sytuacjach, najbardziej potrzebują wsparcia.
Może pójdźmy dalej z tą logiką: skoro przemoc wobec dzieci nie zdarza się w każdym domu i nie jest w porządku, to może przestańmy tym dzieciom pomagać? A nie, zaraz, PiS rzeczywiście już przestał.
Od tego żeby zajmować się tymi przypadkami są instytucje do których należy się zgłosić. Może tam wybrać się bogaty jak i biedny. Uprzywilejowany lub nie. Z dobrego czy słabego domu. A zaraz, chyba że się nie urodzi, bo mama miała taki kaprys, wtedy nie pójdzie. Całkowicie nie rozumiem co ma wnieść Pani wpis. A bardzo chciałbym.
Zeznawałam kiedyś w procesie o gwałt koleżanki. Ciągnął się miesiącami (ciążę – ze względu na gwałt – można przerwać do 12 tygodnia). Co oznacza, że jest to martwe prawo, bo kobieta i tak musi urodzić (w polskim sądzie nie udowodni się gwałtu w ciągu 12 tygodni, sama od czerwca udowadniam, że budowlaniec zabrał nam kasę na płot i płotu nie wykonał: mamy umowę z jego pieczątką i podpisem, pokwitowanie odbioru pieniędzy, nawet zdjęcie, jak je odbiera, czyli twarde dowody, no ale przed sądem to trwa i potrwa jeszcze pewnie z rok).
Ale wracając do tego procesu koleżanki. Był paskudny. Na każdym kroku sugerowano, że sama chciała. Coś w stylu Twojego komentarza („pewnie dziwka i prostytutka”). Ponieważ był to gwałt przez partnera, z którym była związana, reakcje otoczenia również były stygmatyzujące (a robisz mu problemy; a przecież co się stało, skoro i tak z nim sypiałaś; a może lepiej dać sobie spokój). Najlepszy jednak był wyrok: 2 lata w zawiasach i uznanie czynu za niezbyt szkodliwy.
Teraz wyobraź sobie matkę na wsi. Na policję: z dziećmi. Do sądu: z dziećmi, żeby sobie posłuchały. No bo gdzie i z kim je zostawi? Zresztą, sądy są w większych miejscowościach, trzeba dojechać (a ona nie ma samochodu). Ma powiedzieć mężowi (tylko on zarabia): „Daj mi kasę na bilet, muszę zeznać w sądzie przeciwko tobie?”.
Dodaj do tego niską świadomość społeczną. Ludzie często po prostu nie wiedzą, że nie ma czegoś takiego jak „obowiązek małżeński”. Że gwałt to nie zawsze tak, że obcy człowiek w ciemnym zaułku. Zresztą, jeszcze do niedawna, żeby oskarżyć kogoś o gwałt, trzeba było udowodnić, że kobieta walczyła, krzyczała, ma obrażenia na ciele. Potrzebna jest obdukcja (czyli szybka wizyta w szpitalu). A te dzieci są w pokoju obok i tak je zostawić? Czym dojechać? Zresztą, gwałt w związku nie zawsze tak wygląda, że jest walka, bo kobieta po prostu bez słowa, w cichym cierpieniu się poddaje (żeby nie oberwać mocniej, żeby nie obudzić dzieci, żeby jak najszybciej mieć to za sobą).
Polecam trochę empatii, zanim następnym razem napiszesz o zgwałconej kobiecie: „dziwka i prostytutka, mogła nie dać”. To było paskudne.
Okropna historia, szczerze współczuję Pani koleżance. A Panią podziwiam, ze chciało się Pani dyskutować z takim mułem jak pan Grzegorz
Prawo do samostanowienia o swoim ciele to jedno z podstawowych praw człowieka-Prawo to sie konczy gdzie zaczyna sie nowe zycie.Istota ludzka w lonie matki jest odrebna istota zywa, odrebnym organizmem ludzkim
W takim razie dlaczego nie ma obowiązku oddawania swoich organów za każdym razem, gdy ktoś obok może umrzeć?
Masz prawo odmówić i ma prawo Cię to nic nie obchodzić, gdyż to Twoje ciało.
PS Polecam czytać punkty do końca, nie tylko nagłówki, tam wiele wyjaśniam ;)
Myślisz, że jak napiszesz, że coś wyjaśniasz to mamy to traktować jako dogmat?… ciekawe. Całkowicie myli pani pojęcia. Oddanie nerki to jest decydowanie o swoim ciele i mamy prawo odmówić, natomiast aborcja na żądanie, to decydowanie o czyimś życiu dla własnej wygody czy? selekcji. Ostre słowo ale niestety tak to wygląda. Przypomnę, że poród jest zjawiskiem naturalnym. Pisze pani o braku dostępu do antykoncepcji w Polsce, co jest bzdurą a może pani pisze z Niderlandów. Troszkę się pani gubi w zeznaniach.
Co do zarzutu pierwszego: oddanie nerki to decydowanie o swoim ciele i cudzym życiu (nie oddam, ktoś nie przeżyje, ale wybieram swoje ciało). Moralnie można to rozpatrywać różnie w swoim serduszku, ale to nie zmienia faktu, że takie prawo istnieje, więc jeśli dotyczy to tylko jednej płci (jedna może decydować o całym swoim ciele, druga nie może, bo ma macicę) to jest to dyskryminacja.
Odnośnie zarzutu drugiego: tutaj jest grafika o dostępności antykoncepcji w Polsce: https://static.polityka.pl/_resource/res/path/6b/79/6b792f2d-70fc-4817-8552-bb4e30109b69. Jak widać, na mapie Europy jesteśmy najciemniejszą plamą.
Nie podawaj mi linków bo w Internecie jest tak wiele bzdur, że to nie uwiarygadnia twoich tez. Nie pisz też o kobiecie jako o osobie z macicą bo to obraża nasze człowieczeństwo… jak napiszesz o mężczyźnie? Osoba z ….., dramat. Mówiąc o moralności, walczycie o moc zamykania innej osobie drogi do życia. I przestań przytaczać ten szalony przykład z nerką bo on w ogóle nie pasuje do tego tematu… po prostu, usiądź, zrób sobie herbatki i spokojnie pomyśl. Poza tym dodam, że aborcja to nie jest problem tylko religijny ale bardziej ludzkiej wrażliwości.
Źródła i metodologię badań się sprawdza zamiast z góry przekreślać, bo „są w internecie” ;)
Nie wiem też w jaki sposób Twoje człowieczeństwo obraża nazwanie Cię: „osobą” lub stwierdzenie, że masz macicę.
Być może dla Ciebie kobieta to macica? ja zauważam wiele innych atrybutów żeńskich, ale żadnego z nich nie użyłabym do nazwania kobiety. Myślałam, że stać Cię na więcej niż krzyczącą nastolatkę na wiecu. Co do źródła i metodologii to śledzi się publikacje naukowe, które rzadko zamieszczane są w necie. Grafikę, którą pokazałaś mogę pstryk quick edit przy użyciu prostego grafika w 10 min i odwrócić proporcje. Internet jest pełen źródeł, które mają wspierać polityczne tezy i wielu pseudo doktorów w stylu p. Zięby. Dzisiaj wiele osób myśli jak Ty i leczy się u dr Google, ale prawda jest zupełnie gdzie indziej. Ludziom mieszkającym w Polsce nie trzeba tłumaczyć bo widzą, że z dostępem do antykoncepcji, problemu niema. Nie chodzi mi nawet o prezerwatywę z biedronki ale o bardziej wyrafinowane środki, są: tabletki, implanty, chipy, plastry. A jak trudno o pigułkę PO, to weź przed. Sama pigułka PO, nie jest aż tak naganna jeżeli jest zażyta dzień po, ponieważ do poczęcia dochodzi nie dzień po ani tym bardziej podczas stosunku tylko trochę później, a używa się jej w celu zapobiegawczym. Problem w tym, że często bywa użyta później, trudno zapewnić nad tym kontrolę bo ludzie są różni i ta tabletka, po prostu może być niebezpieczna.
1. Stwierdzenie „osoba z macicą” nie wyklucza osób niebinarnych czy transpłciowych, które są w trakcie korekty płci, a problem aborcji również je dotyczy. Słowo „kobieta” jest w tym kontekście za wąskie, bo nie tylko kobiety walczą o swoje prawa. Równocześnie jest za szerokie, bo niektóre kobiety są po zabiegu usunięcia macicy i nie doświadczą wówczas opisanej w tekście dyskryminacji (nie zajdą w ciążę). Tak naprawdę określenie „osoba z macicą” najdokładniej opisuje, o kogo chodzi. I jest poprawne.
2. Wszystkie badania naukowe są dzisiaj publikowane w internecie. To, że coś jest w internecie, nie oznacza z automatu, że jest fake newsem.
3. Jest mnóstwo miejscowości, gdzie nie ma ginekologa, a do apteki też trzeba dojechać. Nie wszyscy mieszkają w miastach (40% mieszka na wsiach). Nie wszyscy mają samochód. Nie wszędzie dojeżdża PKS/PKP.
4. Pigułka „po” dostępna w Polsce, czyli EllaOne NIE MA działania wczesnoporonnego. Jeśli dojdzie do zapłodnienia komórki jajowej, po prostu nie zadziała. Dlatego tak ważne jest jak najwcześniejsze jej zażycie (nie będę Ci tu linkować, bo nie uznajesz internetu jako źródła informacji – możesz poszukać sobie w bibliotece).
5. Nikt nie będzie stosował pigułki „po” zamiast antykoncepcji, gdyż kosztuje 70-100 zł. Ludzi po prostu na to nie stać, żeby brać ją po każdym stosunku. W wielu aptekach w Polsce jest niedostępna.
Jeśli chodzi o trans płciowość, pozostawię to bez komentarza. Po pierwsze nie wszystkie badania są w Internecie. Po drugie, to co napisałam oznacza, że do netu każdy może wsadzić tam wszystko. Po trzecie, coś nie zrozumiałaś, otóż czym innym jest tabletka PO a czym innym wczesnoporonna Tabletka dzień po, jest antykoncepcją, dlatego napisałam, że nie są aż tak naganne i stosowane w niej substancje czynne mają uniemożliwić zapłodnienie lub implantację czyli nie dopuścić do ciąży, są też dostępne na rynku pigułki na bazie lewonorgestrelu, które tworzy barierę w drogach rodnych, taka chemiczna prezerwatywa ?, a tabletki wczesnoporonne działają już po implantacji komórki jajowej w macicy, czyli usuwają ciążę. Jeżeli do biblioteki nie chodzisz to sobie wygoogluj. A niebezpieczeństwo stosowania tabletek dzień po polega na czym innym. 1 powinna być zażyta w odpowiednim czasie bo inaczej nie zadziała 2 występuje ryzyko nadużywania tej antykoncepcji szczególnie wśród nastolatek a nie jest to suplement diety tylko lek. 3 Przeciwwskazaniem dla tej tabletki jest historia ektopowych ciąż u kobiety, dlatego powinna być wydawana pod kontrolą lekarską, również ze względu na reakcje na substancje czynną. Mimo tych faktów istnieje regulacja prawna, która dopuszcza użycie tego leku powszechnie tj. bez recepty. Dowodzi to, że ślepe naśladowanie zachodnich wzorców jest błędem i nale
ży przyjąć, że te europejskie standardy mogą się rozwijać w złą stronę.
Ciekawe dlaczego w takim razie leki na potencję są wydawane bez recepty?
Naprawdę nie widzisz, że „Dobrzy Panowie” traktują Cię jak idiotkę, która: podwiąże sobie jajowody bez przemyślenia tej decyzji; nałyka się tabletek „po”, bo nie zna umiaru; a na końcu będzie robić aborcję kilka razy do roku, więc dla jej dobra trzeba zakazać?
Serio, nie dostrzegasz, że żadne z tych ograniczeń nie dotyczy mężczyzn (wazektomia jest wykonywana, leki na potencję z nie mniejszą liczbą skutków ubocznych są dostępne bez recepty, decyzja o tym, czy zostać dawcą czy nie, żeby ratować czyjeś życie, należy tylko do zainteresowanego)?
Tu nie chodzi wcale o sumienie, obronę życia, Twoje dobro. Chodzi o władzę i głęboko zakorzenione przekonanie, że kobieta jest człowiekiem gorszej kategorii. Takim, który nie potrafi podejmować racjonalnych decyzji. No, ale skoro Tobie to odpowiada (lub – co gorsza! – sama masz takie zdanie o kobietach) to się po prostu nie dogadamy.
No prawda, że trudno się dogadać bo gdzie indziej umiejscawiam punkt początku życia. Widzę też różnice miedzy ratowaniem życia a odbieraniem go. Nie mam też kompleksów związanych z niższością wobec mężczyzn, ponieważ nieraz udowodniłam swoją wyższość merytoryczną i dowiodłam, że wiedza niema płci. To nie gadaniem a działaniem dowodzimy, że należy traktować nas poważnie, współdziałać i broń Boże nie próbować dominować. Jako kobiety osiągnęłyśmy już bardzo wiele, nie możemy tego spieprzyć, ale kompleksy odrzućmy bo zauważam, że feministki są nimi przesiąknięte. Mamy zalety, których mężczyźni nigdy nie osiągną, a to, że mamy macice i możemy rodzić dzieci, traktuje jako handicap.
Super. Wierzę, że zdajesz sobie sprawę, że to właśnie dzięki feministkom możesz się uczyć, pracować, głosować.
BTW to Ty stwierdziłaś, że „nie raz udowodniłaś swoją wyższość” i „mamy zalety, których mężczyźni nigdy nie osiągną”, więc jakby to Ty próbujesz dominować :) feministki – wprost przeciwnie – walczą o równość, a nie dominację.
Ha Ha no i zeszliśmy na mnie. Udowadniając swoją wyższość miałam na celu obronę własnych wartości, jednak nigdy nie patrzę z góry, raczej staram się być pomocna. I masz rację feministkom również coś zawdzięczamy, ale równość głównie zawdzięczamy zwykłym kobietom i mężczyznom którzy przyznali im racje. Dziś feministki nie walczą już o równość, feminizm to bardziej styl życia, bo równość mamy od dawna, pozostała walka o dominacje. Sprytnie fabrykujesz konsekwencje
1. Prawo do samostanowienia o swoim ciele (bo mężczyźni je mają).
2. Zalegalizowanie zabiegu podwiązania jajowodów (bo mężczyźni mogą wykonywać wazektomię).
3. Tabletka „po” bez recepty (bo mężczyźni nie potrzebują recepty na leki na potencję).
4. Powszechna, rzetelna edukacja seksualna w szkole bez podziału na płeć.
5. Zbliżona liczba kobiet i mężczyzn z rządzie, bo dzisiaj o sprawach kobiet decydują mężczyźni.
6. Zapraszanie kobiet do wywiadów na temat praw kobiet, a nie tylko mężczyzn jak ma to miejsce teraz.
7. Wyrównanie pensji (w tym momencie kobiety zarabiają 20% mniej).
8. Otwarcie wszystkich zawodów dla obu płci (żeby nikt nie dyskryminował mężczyzn pracujących jako niań albo nauczyciel nauczania przedszkolnego, jak również nie dyskryminował kobiet, które chcą pracować w górnictwie, budownictwie, etc.).
9. Żeńskie końcówki zawodów (bo żaden mężczyzna nie musi się przedstawiać: „Jestem pielegniarką”, a my musimy mówić: „Jestem chirurgiem/inżynierem”).
10. Zachęta do brania urlopów ojcowskich (korzysta z nich zaledwie 2% mężczyzn, przez co jesteśmy nierówno traktowani na rynku pracy, ale również podział obowiązków w domu przebiega niesymetrycznie + na mężczyznach ciąży zbyt duża presja, że sami muszą utrzymać rodzinę).
11. Docenienie roli ojca w społeczeństwie, ale również przez sądy rodzinne (które dzisiaj z automatu przyznają opiekę matce).
12. Zrównanie wieku emerytalnego (to absurd, że pracujemy krócej, chociaż żyjemy dłużej).
13. Koniec z molestowaniem, seksistowskimi uwagami, kulturą gwałtu.
14. Pomoc dla ofiar przemocy domowej.
Takie są mniej więcej najpilniejsze postulaty feministek. W którym punkcie widzisz chęć dominacji?
Chyba że już samo to, że kobiety chcą być sprawiedliwie, tak samo jak mężczyźni traktowane, jest już dla Ciebie chęcią dominacji, no bo powinny siedzieć cicho i grzecznie czekać, aż samo się wyrówna?
Jeszcze w kwestii tego: „równość głównie zawdzięczamy zwykłym kobietom i mężczyznom którzy przyznali im racje”.
Kobiety na całym świecie uzyskały prawa wyborcze dzięki pierwszym falom feminizmu. Sufrażystki nie były grzeczne i nie czekały cicho, udowadniając swoją pracą, że na te prawa zasługują. Po prostu wyszły na ulicę i – protestując głośno – wywalczyły je dla Ciebie, bo to się działo również w Polsce (1918 rok).
Grzecznie – aż obywatele zgodzą się nadać im prawa wyborcze – czekały tylko kobiety w Szwajcarii. No i się doczekały. Dopiero po falach buntu w 1971 roku (a w niektórych regionach dopiero w latach 90!).
Podobno często chodzisz do biblioteki. Może następnym razem poczytasz tam trochę o historii?
Może na początek wyjaśnię, dlaczego uważam, że równouprawnienie już mamy. Na punkty 1-3 odpowiedziałam wyżej. Rzetelna edukacja seksualna tak, ale nie ma jej kto w szkole fachowo i rzetelnie prowadzić, poza tym istnieje bariera światopoglądowa tzn. niektórzy rodzice tą kwestię widzą inaczej więc trzeba to uszanować, może powinna być nieobowiązkowa jak lekcje religii? Co do liczby kobiet w polityce to przecież nikt nam niezabrania występować do partii politycznych a o udziale procentowym powinny decydować uzdolnienia, nie płeć. Ja również ubolewam nad tym, że w polityce jest tak mało kobiet, może po prostu to nie nasza bajka. Zarobki? No tak, jeżeli do wspólnego worka wrzucimy wszystkie zarobki to średnia wyjdzie na naszą niekorzyść. Bierze się to z tego, że w zawodach uznanych za lepiej płatne głównie pracują mężczyźni. Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, żeby do mojego domu wpadła ekipa złożona z kobiet, wymieniłem kafelki w łazienkach, położyła instalacje gazową i elektryczną ale takich firm niema. Co do otwarcia zawodów to są otwarte dawno, problem w tym, że większość mężczyzn nie chce pracować w przedszkolu a kobiety do pracy na budowie w mrozie czy w pełnym słońcu też się nie garną, są za słabe fizycznie, bo w biurach i jako projektantki czy inżynierowie pracują. Pracują też w kopalni, np jako geolodzy i nierzadko zarabiają więcej od mężczyzn. Na stanowiskach powierzchniowych pracuje ich więcej i to nie tylko w administracji gdzie jest ich dużo więcej od mężczyzn ale i na stanowiskach sztygarki czy nadsztygarki a to, że na stanowiskach technologicznych jest ich mniej, wynika z wykształcenia kierunkowego. Na wysokość zarobków wpływ ma też absencja chorobowa w której prym wiodą kobiety. Co do urlopu, to zakładam, że chodzi Ci o urlop potocznie zwany tacierzynskim bo ojcowski wynosi 14 dni i wszyscy z niego korzystają. Co do tacierzynskiego to rodziny podejmują indywidualnie decyzję o tym kto z niego skorzysta, zwykle chcą z niego korzystać kobiety, na decyzje ma też wpływ wysokość zarobków. Symetria podziału obowiązków to również kwestia indywidualna. Emerytura? dziewczyno, jeżeli uważasz się za działaczkę walcząca o prawa kobiet to walcz o te prawa a nie żeby te prawa zabierać. Że to niby brak równości? To walczcie żeby mężczyzną obniżyli do 60 lat, bo inaczej narażasz się milionom kobiet pracujących fizycznie, które nie mają siły dłużej pracować i lepiej jak byś nie wpadła w ich ręce : ) Co do ostatniej kwestii, to napisałam, że feministkom coś zawdzięczamy. Tak, ponieważ organizowały protesty, ale na miasto wychodziły zwykłe kobiety, a panowie co przyznali im racje to I. Daszyński a potem potwierdził to Moraczewski, którego rząd był kontynuacją rządu Daszynskiego i obaj traktowali tą sprawę jako b. ważną. Tydzień po przekazaniu przez R. R. władzy nad wojskiem a dzień przed oficjalnym objęciem urzędu naczelnika państwa J. Piłsudski wydal dekret o ordynacji wyborczej. Widzisz jeszcze jakieś nieścisłości w tym co napisałam?
Nieścisłości widzę mnóstwo:
1. Mamy w Polsce seksuologów, którzy z chęcią poprowadziliby zajęcia w szkołach, ale nie są do nich wpuszczani, mamy również dobrze wykształconych nauczycieli biologii.
2. Nieskorygowana luka płacowa wynosi 7%, a skorygowana 17-20% (co oznacza, że kobiety na tych samych stanowiskach co mężczyźni zarabiają o 17-20% mniej).
3. Urlop rodzicielski dla kobiet jest obowiązkowy w pierwszych miesiącach (kobieta nie może się go zrzec na rzecz partnera), podczas gdy nie istnieje żadna, najmniejsza nawet zachęta do brania urlopów przez ojców (np. jak za granicą, gdy niewykorzystany przepada albo gdy para dzieląca się urlopem dostaje większy procent niż para, w której urlop w pełni wykorzystuje tylko kobieta). To oczywiście w prostej linii prowadzi do tego, że kobiety zarabiają mniej na tych samych stanowiskach (mają przerwy rodzicielskie, one cześciej biorą wolne z powodu choroby dziecka, no bo to one głównie się nim zajmują od urodzenia). Również przez to mają niższe emerytury.
Feministki nie walczą tylko o prawa kobiet, a równouprawnienie WSZYSTKICH (kobiet, mniejszości seksualnych, mężczyzn również).
Ale nie odpowiedziałaś na postawione przeze mnie pytanie: w jaki sposób feministki dążą do dominacji? Przedstaw mi proszę choć jeden argument (postulat) udowadniający postawioną przez Ciebie tezę, bo ja przedstawiłam aż 14, które ją obalają.
To złożony problem, który nie występuje na sztandarach. Może zauważyłaś sytuacje kiedy kobieta jest zawsze o krok przed mężczyzną, a w dyskusji nie dopuszcza go do głosu, . . . bo ty nie rodzisz, nie karmisz, zajmij się swoimi sprawami itd. . . zapominając, że sama sobie tych dzieci nie robi i mężczyzna też może mieć w tej kwestii coś do powiedzenia, wysłuchać go, nawet, a może przede wszystkim wtedy, kiedy ma inne zdanie bo to właśnie wtedy, rodzi się dyskusja. Zdarzają się sytuacje w rodzinach, kiedy to żona wręcz „kastruje” męża robiąc z niego konserwatora od remontów, ale już od podejmowania decyzji jest ona, to ostatnio dość częste zjawisko. Cierpi na tym nie tylko życie seksualne ale i cały związek. Dziś kobiety często przejmują role stereotypowo przypisane mężczyzną i jest to społecznie bardziej akceptowane niż mężczyzna wchodzący w rolę typowo kobiece. Albo jak np kobieta jest szefem, doszła do tego oczywiście swoją pracą, ale gorzej jak ma kompleksy płci i we wszystkim widzi seksizm, wtedy potrafi być dla mężczyzn niemiła. Jeśli chodzi o psychikę to obie płcie maja prostą konstrukcję, wystarczy wzajemny szacunek
Dzisiaj o prawach kobiet decydują i rozmawiają w mass mediach głównie mężczyźni. To jest jakiś absurd, jeśli uważasz, że właśnie tak powinno być, bo – uwaga – dają plemnika (a potem mogą się zawinąć, podczas gdy cały ciężar w postaci ciąży, porodu i nierzadko wychowania spoczywa na kobiecie. 8 na 10 mężczyzn zostawia rodzinę, gdy rodzi się dziecko z niepełnosprawnością. 80% mężczyzn w Polsce nie płaci alimentów. Z jakiej więc paki to oni mają mieć decydujący głos, jeśli nie oni ponoszą konsekwencje?).
Poza tym jedyne partie, które w pierwszej linii w dyskusji o prawach kobiet wystawiają kobiety to partie lewicowe (Wiosna Biedronia i Razem Zandberga). A tak to Kaczyński, Budka, Schetyna, Hołownia prawią nam, czy mamy rodzić czy nie.
Wyobraź sobie analogiczną sytuację, że to kobiety decydują czy mężczyźni mają mieć przymusową wazektomię i to one są zapraszane w roli ekspertów do telewizji. Od razu podniósłby się alarm, że jakim prawem, przecież to ciało mężczyzny, więc to im trzeba zostawić wybór. I ten alarm byłby słuszny. Dlatego kobiety nie robią takich rzeczy.
A Ty twierdzisz, że dążą do dominacji, bo chcą się wypowiadać o swoich prawach, swoim ciele i swoim życiu :)
Kolejny przykład, który podałaś, dotyczy – jak sama to wcześniej stwierdziłaś – tego, jak ludzie układają sobie życie w swoich domach. W żaden sposób nie udowadnia, że feministki chcą dominować, bo piszesz o zwykłych kobietach.
Dostrzeganie seksizmu i stawianie granic seksistom także NIE JEST dążeniem do dominacji.
Jeśli zaś chodzi o to, że chłopcy/mężczyźni są dyskryminowani, to sama o tym pisałam wielokrotnie, np. tutaj: https://www.facebook.com/mumandthecity/posts/2993022250919523
bo tak, feministki również z tym walczą.
Jak widzisz, masz mnóstwo krzywdzących przekonań, które nie wynikają z wiedzy, a z tego, co Ci się wydaje. Może warto trochę doczytać, dowiedzieć się, poznać jakieś środowisko, zanim napisze się, że jest złe, bo gdzieś tam coś usłyszałaś?
I wracamy do clou sprawy. Nadal nie rozumiesz różnicy między decydowaniem o swoim ciele a obcym ciele w łonie matki. Nadal nie widzisz różnicy między antykoncepcją a aborcją. Muszę Cię zaliczyć do ciężkich przypadków, z betonową kurtyną wokół błędnego rozumowania. W przykładach, które przytoczyłam brałam pod uwagę nie tylko rozmowy w zaciszu domowym ale i hasła rzucane na manifestacjach, rozmowy polityczek lewicy jak i Twoje odpowiedzi na komentarze panów (nie tylko w tym artykule). Biologia jaka jest taka jest i obrażać się na nią to głupota. Mamy demokracje, więc jeżeli wykażecie się wiedzą i skutecznością macie szanse na odzyskanie władzy i z Biedroniem jako premierem będziecie zmieniać kraj, zmienicie konstytucje, będzie legalna aborcja, pozamykacie kopalnie i fabryki, nie będziemy jeść mięsa ani miodu bo to wykorzystywanie zwierząt, motylki i ślimaczki będą ważniejsze od ludzkich płodów, będziemy wyselekcjonowanym, zdrowym i pięknym społeczeństwem i obgryzając korzonki może pomyślimy wtedy dokąd zabrnęliśmy, ale musicie też wiedzieć, że wtedy druga strona wyjdzie na ulice. Miło było rozmawiać, pozdrawiam.
Należy nam się w tej dziedzinie prawo, a nie obowiązek.
Tekst zaczyna się od słów ? KOBIETY WYSZŁY NA ULICE, BO. I tu wymienione jest wiele powodów, przeanalizujmy kilka z nich. Prawo do samostanowienia o swoim ciele, to nie jest jedno z podstawowych praw człowieka, ale istotnie do takich praw należy, dlatego nie można nikogo zmusić, żeby oddał swoją nerkę czy szpik kostny, nawet jeśli właśnie dzięki temu uratuje czyjeś życie i to dotyczy w równym stopniu kobiet jak i mężczyzn. Ale ciąża to nie nerka czy szpik kostny, tylko żywy człowiek w łonie matki i tu właśnie kłania się jedno z podstawowych praw człowieka tj. PRAWO DO ŻYCIA. Niby oczywiste a jednak są tacy co mylą dziecko z nerką. Więc podam inny przykład, czy można kogoś zabić żeby poprawić swój status ekonomiczny, zlikwidować barierę osiągnięcia wykształcenia czy dopuścić do życia tylko tych ładniejszych zdrowszych, bogatszych bo obcowanie z takimi ludźmi jest przyjemniejsze? Myślę, że to lepszy przykład bo słuchając zwolenników aborcji słyszymy ?każda matka chce rodzić dziecko zdrowe w odpowiednim momencie i w chwili osiągnięcia odpowiedniego statusu materialnego. Może to drastyczne porównanie ale to pierwsze również takie było, a przykład krwiodawstwa jest nawet śmieszny. Każde dziecko powinno być wyczekane i chciane, a pozostałym? należy zabrać życie? To prawda, że nie byłoby to szczęśliwe dziecko, ale może odnalazło by szczęście w dorosłym życiu? …Nie wszyscy w tym kraju są katolikami…, a może należało napisać wierzącymi, bo przeciwni są nie tylko wszyscy chrześcijanie ale i inne wyznania. Ale aborcja to nie tylko problem wiary ale też wrażliwości, tłumaczę to setki razy a melodia płynie nadal ta sama. Co do edukacji seksualnej, przytoczone są jakieś bzdury wyssane z palca, że ksiądz opowiada o antykoncepcji jako o środkach wczesnoporonnych. Ksiądz uczy religii, która jest NIEOBOWIĄZKOWA a jeżeli nawet ktoś słyszał księdza opowiadającego takie bzdury, co nie jest niemożliwe, to nie daje to świadectwa wszystkim księżą, ja np. znałam nauczycielkę geografii, która opowiadała dzieciom o Marsjanach.
Dzień dobry . Przeczytałam artykuł pani Ilony i komentarze. I myślę, że nie wygra się z dążeniem do komfortu , z marzeniem chcących żyć wygodnie kobiet. Rzeczywiście cywilizacja to obecnie samorealizacja, przyjemności, spełnianie marzeń. Dobre warunki życia, brak cierpienia i bólu, i ratowanie świata tzn ekologia. Główne nurty postępu i cywilizacji, które dyktuje nam Ameryka , czy zachodnia Europa przenoszą się jak kopia do nas i staja się wytyczna wielu młodych ludzi , którzy chcą aby tak właśnie było. Przeważająca liczba ludzi nie chce chorych , brzydkich dzieci, które zabiorą piękno i radość życia tzn pozbawią czasu, który chce się mieć dla siebie, oddalą od ideału, standardu życia jaki ma większość. To dlatego dla niektórych kobiet problemem nie jest aborcja ale problemem jest np że nie mogą kupić ekologicznej rurki do picia . … Życie się ma jedno i to jest zrozumiałe, że chce się go przeżyć w szczęściu i jak najwspanialej . To życie, każdego z nas, zaczyna się w momencie zapłodnienia a kończy śmiercią. Jeżeli ktoś twierdzi, że życie zaczyna się w momencie np uzyskania świadomości czy odczuwania bólu jest w błędzie . Można to udowodnić poprzez matematyczny dowód nie wprost czyli poprzez zaprzeczenie . Czy istniałby człowiek bez zygoty . NIE . I dlatego zygota to tez człowiek. Zygota , embrion to faza rozwojowa człowieka czyli nas . Przeciwnicy aborcji i zwolennicy maja argumenty. Pani Ilona jest silną kobieta i uważa , że lepiej będzie bezboleśnie dla małego człowieka go usunąć niż później go nie kochać lub gdyby później cierpiało ono i matka. Skoro matka nie chce to lepiej niech usunie. Skoro dziecko ma wady to lepiej żeby go usunąć. Ojciec się nawet nie zorientuje. Jest ulga i dalej chce się żyć. Chodzi o komfort i także brak problemów np finansowych . To jest wg mnie wygodny system ale czy na pewno ludzki? Silniejszy decyduje o słabszym dla swojego dobra i silniejszy zakłada też , że dla dobra dziecka. Ten nowoczesny sposób zabijania jest w wielu krajach i to na żądanie i ludzie się przyzwyczaili, że to normalność. Ja mam jednak wątpliwości czy to jest dobro czy jednak to jest brak podstawowej osobistej odpowiedzialności za człowieka i barbarzyństwo. Może jednak ktoś wolałby żyć choć na chwilę i zobaczyć świat? Czy możemy decydować za kogoś? Widząc protestujące kobiety, które są ordynarne , pewne siebie , nieeleganckie, bez wdzięku, agresywne i które wola wyciągnąć kleszczami dziecko niż pochować je z godnością też mam mieszane uczucia. ale to chyba potwierdza to, że komfort , ułatwianie sobie życia to jest współczesny kierunek. Może niedługo te nowoczesne kobiety powiedzą, że aborcja to ekologiczne rozwiązanie . Zapewne one też bronią karpi przed zabijaniem. Dziwny jest ten świat ale prawdę mówiąc przy całym szacunku dla życia człowieka od poczęcia nie wiem czy zdecydowałabym się na urodzenie niepełnosprawnego dziecka . Nie wiem . Myślę, że chciałabym mieć możliwość dokonania wyboru, żeby bez nacisków i bez dodatkowych stresów po prostu pomyśleć czy damy radę i jak ,czy to będzie trauma, która nas złamie czy nie. Tylko po to. Chciałabym czuć, że jestem wolnym człowiekiem i za wybór biorę odpowiedzialność. Do tego Państwo i ustawy mi nie są potrzebne. Jednak uważam też, że nie należy zachęcać do aborcji powszechnie bo to jest kompletny brak odpowiedzialności za życie drugiego człowieka . Bo to jest człowiek, już jako zygota z ukształtowanym niepowtarzalnym kodem genetycznym. Jeśli ktoś nie wie to dziecko już poczęte, ale jeszcze nienarodzone dziedziczy po zmarłym, jeśli urodzi się żywe..
„Lepiej wyciągnąć je kleszczami niż pochować” – przeczytaj jeszcze raz zdanie, które sama napisałaś. Wybór między dżumą a cholerą przedstawiasz jako wybór między dżumą, a fiołkami. Serio.
Obrona życia jest wtedy, kiedy ratujemy chore dziecko i ono może żyć bez cierpienia. Urodzenie, żeby pochować: nie jest obroną życia.
Mnóstwo jest nieścisłości w Twojej wypowiedzi: jeśli ojciec nawet się nie zorientuje, że jego partnerka dokonała aborcji, to niestety nie wróżę dobrze temu związkowi. Przede wszystkim dlatego, że ona musi ukrywać przed nim tak ważną kwestię jak ciąża, a potem decyzja o aborcji. Jeśli facet nie wie, że kobieta, z którą tworzy związek, zaszła w ciążę i nie zauważa, że tej ciąży nie ma, to przepraszam bardzo, żyją obok siebie, a nie razem.
Nikt nie zachęca do dokonywania aborcji. To jest jakiś absurd. Natomiast nie można już dłużej okłamywać kobiet, że po aborcji wszystkie mają problemy psychiczne, bo to jest NIEPRAWDA. Badania tego w żaden sposób nie potwierdzają. Potwierdzają za to, że kobiety mogą mieć problemy psychiczne, gdy wmawia im się, że są morderczyniami, zabójczyniami, stosuje się chwyty typowe dla środowisk anti-choice, które stoją pod szpitalami z transparentami przedstawiającymi zakrwawione płody. Mamy taki szpital w Poznaniu na Polnej. Zjeżdżają tam kobiety z całego województwa z ciążami powikłanymi. To bardzo dobry szpital, jeden z najlepszych w Polsce. Świetny sprzęt i specjaliści, jednak mimo to kobiety ronią tam ciąże. A potem wychodzą kilka dni/godzin po poronieniu i są narażone na takie widoki. To jest bestialstwo, a nie „dobre serce”.
Albo wyobraź sobie, że rozwijające się w Twoim ciele życie ma ciężką, nieodwracalną wadę. Mózg jest poza ciałem albo nie ma rąk i nóg. Kobieta jeszcze w czasach kompromisu decyduje się przerwać ciąże. Ogromnie to przeżywa! A potem słyszy od środowisk anti-choice, że jest zabójczynią. Że naraziła na cierpienie, co jest kłamstwem, bo ten płód jeszcze nie czuł i nie miał świadomości. Nie można dłużej okłamywać kobiet. Tylko o to chodzi.
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, jak wygląda życie z dzieckiem niepełnosprawnym. To koniec życia. Kobieta musi zrezygnować z pracy, ale potrzebuje pieniędzy (na życie i na leczenie – i są to ogromne sumy, wystarczy odpalić stronę „siępomaga”, żeby się zorientować w temacie). My nie mówimy o czasie dla siebie. My mówimy o życiu całej rodziny na skraju ubóstwa. Rodziny, w której są też inne dzieci. Dla których nie ma nie tylko pieniędzy, ale również czasu, uwagi, bo wszystkie zasoby pochłania dziecko chore. My mówimy o strachu matek, które każdego dnia modlą się: „Żebym nie umarła pierwsza”. Bo kto zajmie się tym dzieckiem? Przysposabiane jest do tego rodzeństwo, czy to jest ok? Chciałabyś żyć z myślą, że już do końca życia musisz zajmować się niepełnosprawną siostrą/bratem, zarobić na jego życie, leczenie, a i tak nie przerwiesz cierpienia, będziesz na nie patrzeć dzień u dnia, będziesz życie tej siostry/tego brata musiała stawiać ponad swoim?
To jest piękne, gdy ktoś się na to decyduje, ale nie można zmuszać ludzi do heroizmu, bo my chcemy mieć „czyste sumienie”.
Masz głowę napakowaną pięknymi ideałami, ale nie wiem, czy kiedykolwiek widziałaś dziecko, które zostało odrzucone przez swoją matkę. Byłaś w domu dziecka? Ja organizowałam wolontariat w takie miejsca, zawoziłam rzeczy zebrane w zbiórkach w szkole. Pracowałam z dziećmi, których rodzice piją, a one żyją praktycznie na ulicy. Miałam uczniów, którzy zimą przychodzili do szkoły w trzech bluzach, bo nie mieli kurtki, a na sugestię, żeby poszli do domu, zamiast siedzieć na płocie, odpowiadali: „Jaki dom? Ja nie mam żadnego domu psze pani!”. Czy środowiska wycierające sobie gębę hasłami o „obronie życia” pomogły kiedyś chociaż jednemu takiemu dzieciakowi? Nie. Zbroją się w swoje sztandary z płodami i całe dnie tracą na wypisywanie nawracających komentarzy w necie.
Miałam uczennicę, która musiała się prostytuować w wieku 13 lat, żeby przeżyć, bo matka się na nią wypięła. Gdyby zaszła w ciążę, musiałaby rodzić, a za 13 lat jej córka powtórzyłaby schemat. Naprawdę uważasz, że TO JEST LUDZKIE?
I na końcu: to Ty spłycasz temat aborcji i stawiasz go na równi z wyborem ekologicznej słomki, nie ja.
Dziękuje pani Ilono za dyskusje i świetnie, że na blogu można o tym porozmawiać. Każdy człowiek jest inny- jeden odczuwa bardziej ból ciała , inny ból duszy. Co do kleszczy to wyobraziłam sobie faktycznie bezduszna kobietę i zdrowe dziecko Przesadziłam bo nie można generalizować. W ogóle trudno przyjąć zasady gdy chodzi o takie wrażliwe kwestie. Można by przyjąć, że człowiek nie zmienia zdania ale je zmienia. To są decyzje nieodwracalne. Mówiąc o ojcu wcale nie zakładałam, że chodzi o związek bo chyba zasugerowałam się tym, że cały czas się powtarza że kobieta i jej wybór . Chciałam tylko podkreślić, że często ojciec nie jest brany pod uwagę . Bywają wyjątki czasem kobieta w ogóle nie chcąc dziecka nie mówi partnerowi a on może nie zauważyć . To nic trudnego . Obie strony tej wojny przesadzają, teatralizują bo Polacy maja takie skłonności do przesady i kłótni . Brak jest roztropności i rozwagi . Cierpimy na dychotomie myślenia. Mnie bardziej chodziło o kierunek bo żeby życie miało sens należy mu nadać kierunek . Niekoniecznie trzeba go realizować ale go wytyczyć . I to co dostrzegam obecnie to to , że ludziom nowoczesnym i cywilizowanym, którzy żyją w dobrobycie chodzi jeszcze o to żeby nie cierpieć bo to nieludzkie i to jest główny argument a przecież cierpimy bo jesteśmy ludźmi i zawsze będziemy cierpieć. Chyba ,że stworzymy system eliminacji cierpienia ,który zapewni że będziemy mniej cierpieć i nie narażać innych na cierpienie . I tego się boje bo życia nie można traktować systemowo bo to już nie jest wolne życie. Nie może ktoś decydować o innym życiu w imię braku cierpienia . Może to jest piękny ideał ale chodzi mi właśnie o to żeby kierunek był piękny aby była świadomość że człowiek to życie od poczęcia do śmierci ,że życie to najwyższa wartość w naszym świecie , że to ludzie zbudowali cywilizacje i budować wiarę w ludzi a nie w cywilizacje śmierci dla obrony życia bo to jest sprzeczność . Obie strony krzyczą: jedni zabójczynie drudzy śmierć na życzenie. Cały czas wszystko kreci się wokół śmierci . Generalnie jestem zwolennikiem pro life ale uważam, że ideały to nie wszystko, ze pragmatyka też jest ważna i że prawo aborcyjne generalnie powinno być zalegalizowane no bo chodzi o to żeby nie robić tego na dziko albo poza granicami kraju skoro i tak wiadomo w 100%, że kobiety będą to robić z różnych przyczyn. Oczywiście prawo ograniczone czasem wykonania zabiegu z obowiązkową np 2 dniową edukacją o mogących wystąpić przykrych skutkach krótkotrwałych i długotrwałych decyzji, może 2 dniowy wykład o możliwości adopcji . Natomiast jestem absolutnie przeciwna pokrywaniu kosztów z kasy państwa za błąd zwłaszcza z pozycji przyjemności powinno się płacić samemu . Dodałabym do tego wsparcie państwa finansowe terapeutyczne i opiekuńcze oraz pochówku w przypadku aborcji lub urodzenia dziecka z wadami rozwojowymi ale żeby tak było trzeba to napisać, opracować i walczyć o te prawa nie na ulicy tylko droga prawna składać interpelacje itp i w kulturalny sposób i nie poprzez hasła: odsuniemy pis bo to jest głupota tylko właśnie za tych rządów działać. Myślę , że poparcie byłoby duże jeśli przybrałoby to inna formę walki bardziej cywilizacyjną i odpowiednie nagłośnienie Cywilizacja to nie tylko prawo do aborcji.
A swoja droga to przypadki słomki tez są bo głupota jest powszechna .
Ale to nie jest tak, że można usiąść i porozmawiać, bo z nami nikt nie chce rozmawiać. Wszystkie projekty drugiej strony są odrzucane bez czytania. A pomysły Ordo Iuris wprowadzane tylnymi drzwiami. Kobiety są stawiane przed faktem dokonanym, to co się dziwić, że tupią nogą? A co im zostało? Zacisnąć zęby i rodzić? W ciszy znosić cierpienie, bo takie jest życie? Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem ani trochę. Cierpienie nie uszlachetnia, a odbiera godność. Jeśli można mu zapobiec, to w imię czego na nie narażać?
Plus legalna aborcja nie oznacza nakazu aborcji. Jeśli kobieta woli urodzić, żeby pochować, to… Co stoi na przeszkodzie? Absolutnie nic. Ale zmuszanie osoby niewierzącej, żeby urodziła, gdy szanse na przeżycie są żadne, bo dla osoby wierzącej pochówek jest najważniejszy, brzmi totalnie jak chory sen.
PS Oddanie do Domu Dziecka. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Te dzieci od razu do adopcji nie trafiają, to długi i żmudny proces, a chętni wcale nie ustawiają się po nie w długich kolejkach (nadal jest więcej dzieci niż rodzin gotowych na adopcję).
PS 2 Tak jak pisałam. Aborcja to zabieg medyczny, a wykonywana w normalnych warunkach ma mniejsze ryzyko powikłań niż poród. Nie występują po niej zaburzenia psychiczne, chyba że wmówimy kobiecie, że jest morderczynią. O czym więc rozmawiać przez dwa dni? Strasząc aborcją, nie zmniejszymy liczby aborcji (polecam sprawdzić dane z USA, gdzie jest obowiązkowa rozmowa z psychologiem)! Jeśli kobieta nie chce mieć dziecka, to dwudniowe pranie mózgu jej nie przekona. Może natomiast doprowadzić do zaburzeń. Nie lepiej więc wprowadzić do szkół rzetelną edukację seksualną, gdzie przez wiele lat wykwalifikowane osoby będą rozmawiać z młodzieżą, jak zapobiegać ciąży?
Pani Ilono w sprawie aborcji jest tyle zdań i opinii ze moim zdaniem żaden rząd nie zadowoli ludzi . I moim zdaniem rząd w ogóle nie powinien ingerować w problem aborcji i pozostawić to do moralnego rozważenia każdej osobie. Podoba mi się to co powiedział Kandydat na prezydenta Partii Libertariańskiej z 2004 roku, Michael Badnarik, ?Sprzeciwiam się rządowej kontroli nad kwestią aborcji. Rząd, który może zakazać aborcji, może równie łatwo nakazać aborcję, jak ma to obecnie miejsce w Chinach ?. Państwo nie jest od tego aby przymuszać państwo jest od tego żeby chronić ale nie poprzez przymuszanie. Moim zdaniem mądry rząd powinien postawić na edukacje i w ten sposób zmniejszyć ilość aborcji bo sam zakaz aborcji nie zmniejszy ilości aborcji wiec po co jest ? Kobieta zdeterminowana i tak to zrobi. Poza tym to jest tak ,że kobieta dokonuje aborcji m.in w przypadkach kiedy wpadła i nie planowała ciąży. Prawo naturalne zaczyna jej dyktować ze ma urodzić człowieka. Dziecko rozwija się tylko dzięki niej, współistnieje z nią wobec czego można uznać, że to jej część a nie samodzielny człowiek , któremu państwo zapewnia ochronę prawna . Ja przynajmniej tak rozumiem ten przepis 38 konstytucji . I dlatego ochrona prawna nie dotyczy człowieka w łonie bo to współistnienie całkowicie zależne dwóch ludzi a nie pojedyncze istnienie . I wybór moralny (bo to jest wybór moralny) należy pozostawić matce z uwagi na jej prywatność (nawet biorąc pod uwagę fakt, że w wielu przypadkach zmieniłaby zdanie gdyby urodziła zdrowe dziecko ale to jej sprawa.) Prywatność uważam za „świętość” . Nie dziwie się , że Ordo Iuris ma więcej wejść . To międzynarodowa organizacja, duże pieniądze prawnicy stąd siła przebicia ale często wytrwałość i upartość prowadzi do celu a chodzi przecież o wolność , wolność wyboru niezależnie od tego jaki ten będzie ostatecznie. standardy w innych krajach zezwalają na aborcje ale czytając prawne uzasadnienia to naprawdę interpretacje nie są wyczerpujące i jednakowe ale dostosowane do raczej do potrzeb ludzi . Dlatego wszystko w rękach prawników i ich interpretacji.
W państwie demokratycznym regulacje prawne odzwierciedlają oczekiwania społeczne, które wyrażone są w wynikach wyborów. Stwierdziłaś na wstępie . . . Ja wiem, że 70% społeczeństwa popiera Strajk Kobiet. . . Hmm, więc dlaczego partie popierające ich rozwiązania czyli KO i lewica mają kolejno 23 proc i 6 proc?? Może dlatego, że jest to stwierdzenie bardzo nieprecyzyjne. W sondażach wiele zależy od sposobu postawienia pytania. Weźmy na tapetę sondaż United Surveys dla RMF i Dziennika Gazety Prawnej i rozbierzmy go. . . 87,7 proc. respondentów uważa, że aborcja powinna być dozwolona, gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu matki. . . Przypadki wad letalnych są przypadkami zagrażającymi życiu i zdrowiu matki. PEŁNA ZGODA, jest to przesłanka dozwolona prawem. . . 82,1 proc. ankietowanych jest zdania, że aborcja powinna być legalna, gdy ciąża jest owocem gwałtu. . . PEŁNA ZGODA, jest to przesłanka dozwolona prawem. Wiem co na ten temat sądzisz, więc przyznam Ci racje i powiem, że należy rozmawiać o ułatwieniu dostępności do zabiegów w tych przypadkach.
Pozostają jeszcze inne przesłanki w których te proc. wyglądają już trochę inaczej. 24,3 proc. ankietowanych uważa, że aborcja powinna być dopuszczalna w przypadku osoby niepełnoletniej, 21,6 proc. jest zdania, że dopuszczalna powinna być aborcja z powodu złej sytuacji materialnej kobiety, 23,3 proc. – gdy matka jest w trudnej sytuacji osobistej; a 23,7 proc. – gdy matka nie chce mieć dziecka. Jeżeli chcesz uczyć młodzież to rób to precyzyjnie, bo inaczej uprawiasz manipulacje. Strajk kobiet i jego liderki, nie tupią nogą w obronie swoich praw, one obrażają uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej i miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych (art. 196) oraz uprawiają agresje werbalną wobec ludzi myślących inaczej, tego nie można nazwać tupaniem nogą. Ten teatr nienawiści przenosi się na życie zwykłych ludzi, sypią się obelgi, ludzie są zastraszani, dochodzi już do usuwania wieloletnich znajomych i to nie tylko z portali społecznościowych ale i z życia. . . aby tylko nie posuwało się to dalej. Zrozumcie, że są ludzie, którzy myślą inaczej, aborcje NA ŻĄDANIE uważają za zbrodnie na bezbronnej istocie i będą się temu przeciwstawiać, chcą orać na swoim poletku wedle swojego uznania, a zanim odbijesz piłeczkę to wróć do pierwszego zdania tego komentarza. Dużo zdrówka : )
Pisząc, że 70% osób popiera Strajk Kobiet, miałam na myśli dokładnie to, co napisałam: że 70% osób popiera Strajk Kobiet.
Nie postulaty Strajku Kobiet rozłożone na czynniki pierwsze.
Po prostu nie zgadzają się na to, co rząd zrobił i rozumieją, że w takiej sytuacji kobiety musiały wyjść na ulicę.
Nigdy nie twierdziłam, że ludzie w Polsce popierają legalną aborcję. A nawet wielokrotnie mówiłam, że jej nie popierają. Nic dziwnego. Moi równolatkowie (i młodsi) wychowali się w kraju, w którym była nielegalna. W którym główny przekaz płynął od partii konserwatywnych oraz kościoła. Edukacja seksualna całkowicie przez kościół została przejęta. Oglądaliśmy na niej filmy typu „Niemy krzyk”. Jak wychodzę na ulicę, to na najbliższym obok mojego domu skrzyżowaniu wiszą 4 plakaty anti-choice. W tv i gazetach (wszystkich, nie tylko konserwatywnych) panowie rozprawiają sobie, dlaczego kobiety nie powinny mieć wyboru. Wahadło jest przesunięte skrajnie na prawo. Dopiero ostatnia sytuacja z Trybunałem Konstytucyjnym sprawiła, że kobiety zaczęły myśleć o aborcji, dowiadywać się, czym jest, o co chodzi, co to był ten kompromis, dlaczego tak się stało.
Ja również przed 22 października w ogóle nie zajmowałam się tym tematem. Bo widzisz, to nie jest tak, że ludzie czy nawet feministki i lewica są opętane myślami o aborcji. To Wy jesteście, o czym świadczy fakt, że (mimo przeforsowania prawa) nadal nie potrafisz odpuścić.
Serio, nie żyj tym tak. Ten wpis ma już dwa tygodnie. Ja jestem w zupełnie innym miejscu. A Ty ciągle do niego wracasz i chcesz o tym dyskutować i zarzucasz mi teatr nienawiści, agresję wobec osób myślących inaczej. Przypominam, że to Ty przyszłaś do mnie, a nie ja do Ciebie :)
PS Mnie nie czyta młodzież. Na moich socialach grupa poniżej 18 roku życia jest zablokowana. Moje czytelniczki tutaj to 25-40+
Oj dwa tygodnie? To szmat czasu, przepraszam. Pisze jak mam czas, a jestem bardzo zapracowana, podobnie jak Ty. 18- Latkowie są zablokowani? No wróżką na jestem, ale Ty chyba jesteś nauczycielką? No chyba, że już tylko zajmujesz się pisaniem bloga, a jeżeli tak, to powinnaś odpowiadać nawet na artykuły z października, bo ludzie nie ślęczą nad kompem czekając na wpis, tylko często otwierają go w wolnym czasie lub przypadkiem na niego wpadają. . . troszkę szacunku do czytelników nie zaszkodzi. Napisałam, że 70 proc to stwierdzenie nieprecyzyjne, ponieważ wielu z nich nie wie o co tym kobietom naprawdę chodzi, dowodem na to jest wynik w rozłożonym sondażu. Ty może jesteś w innym punkcie jeśli chodzi o swoje pisanie, ale temat jest jak najbardziej aktualny. Mówisz, że ja nie potrafię odpuścić? Za jakiś czas znów się ukaże na tym blogu artykuł na ten temat. . . założymy się : ) Masz do tego pełne prawo. Do filmów się nie odniosę bo ich nie oglądałam, a kościół nie przejął edukacji seksualnej (może źle rozumiesz pojęcie edukacja seksualna) jej niema wcale. Poza tym, gdyby edukacja w tym temacie była rzetelna, to młodzież dowiedziała by się, że życie człowieka powstaje troszkę wcześniej niż w momencie narodzin lub chwilę przed nim. . . nie powstaje też w czasie aktu seksualnego, jak często mawiają przedstawiciele różnych wyznań (dobrze, że tylko tych co chcą uczestniczyć w lekcjach religii). Życzę sukcesów w pisaniu bloga, bo jesteś w tym naprawdę dobra, potrafisz zainteresować tematem. Pozdrawiam : )
Ps. Poza tym, to nie są postulaty tylko powody aborcji, postulaty mają zupełnie inne : )
Bardzo mądry i dobrze przemyślany tekst, gratuluję i w pełni popieram
Płód nie czuje bólu do 24 t.c.? Proszę zajrzeć w to Źródło: „Co tam się dzieje? Jak rozwija się mozg i umysł w pierwszych pięciu latach życia.” Lise Eliot, rozdzial 5, s. 182: ” Zmysł dotyku rozwija się pierwszy. Już w pięć i pół tygodnia po zapłodnieniu zarodek czuje, kiedy coś dotyka jego warg lub nosa. Później ta wrażliwość na dotyk rozszerza się szybko na całe ciało.”
Jeśli chodzi o aktualność cytowanych badań naukowych, to zdecydowanie mocniej przemawia do mnie to, co piszą w USA, a nie nasze szanowne grono PTG czy innych senioralnych towarzystw lekarskich… Polecam poddać refleksji.
Świetny tekst, z wszystkim się zgadzam i muszę bardzo pochwalić to zdjęcie główne bardzo mi się podoba pomysł
Dokładnie, super przemyślane i konkretne :)
Świetne zdjęcie!
świetne podsumowanie – https://www.klinika-aborcyjna-stonava.pl/
Pięknie napisane, mam nadzieję, że jeszcze Polki nie złożą broni i osiągniemy swój cel
Wspaniały wpis, duże gratulacje. Super, że nie boisz się poruszać tego tematu
Świetne to zdjęcie główne, bardzo wymowne.
Czytam komentarze i jestem w szoku ile omamionych kobiet jest w Naszym kraju, kobiet ktore kompletnie nie zdaja sobie sprawy o co ta walka. Ja kiedys mialam znajomych, ktorzy uwazali ze kazdy powienien rodzic bo to zgodne z ICH wiara i z ICH sumieniem.