Czego nie wypada mamie?
Mamie wypada coraz więcej. Nikt się już nie krzywi, kiedy w mini pojawia się na placu zabaw lub wychodzi z przyjaciółką, zostawiając dziecko pod opieką ojca nawet do późnych godzin nocnych. Wyzwoliłyśmy się w końcu! Ale jeśli myślisz, że tak jak Putinowi wolno ci wszystko, to… Jesteś jeszcze mamą z baaardzo małym stażem. I wiele się musisz nauczyć.
Jednak nie martw się, bo – dzięki otoczeniu – szybciej od przewijania pieluch po ciemku i w półśnie załapiesz, czego nie powinnaś. A nie powinnaś na przykład:
1. Chodzić z dzieckiem do Maca.
Jak również: kupować gotowych pierogów w CH. Na śniadanie dawać serki Danio. Odgrzewać parówki. Częstować Kubusiem.
2. Włączać tv, kiedy chcesz sobie dłużej pospać.
Albo zwyczajnie – odpocząć.
Jakoś tak nigdy nie usłyszałam od innej kobiety: posadziłam dziecko przed tv, bo chciałam w spokoju napić się kawy. Albo: bo moje paznokcie były w opłakanym stanie i musiałam je w końcu pomalować. Nieee. Już prędzej: posadziłam dziecko przed tv, bo musiałam wymyć łazienkę Domestosem. A zaraz potem tłumaczenie się: wiesz, ono nie może wdychać tych oparów, a na pewno poszłoby za mną. Nie miałam wyjścia, czasami trzeba, najważniejsze, że nie oglądamy telewizji zbyt często, u nas to w ogóle do drugiego roku życia był zakaz!
Tak, bo najbardziej ze wszystkiego matce nie wypada…
3. Stawiać swoje potrzeby na pierwszym miejscu.
To przecież całkiem naturalne, że matka najpierw myśli o dziecku, rodzinie, a dopiero na końcu o sobie! I jak bawi się z dzieckiem w chowanego, to zapomina, że chce jej się siku. Kto by tam zresztą chodził do toalety, kiedy obiad trzeba ugotować? Kto by chodził na zakupy, do fryzjera lub pracy? Prawdziwa matka zawsze da radę i w sumie mało czego do szczęścia potrzebuje. Uśmiech i całus najbliższych wystarczy.
Ty tak nie masz?
No i dobrze! Dawno temu usłyszałam, że w samolocie maskę tlenową najpierw trzeba założyć sobie, żeby potem móc zadbać o swoje dziecko.
4. Miewać gorsze dni.
Marudzić, narzekać na dziecko lub męża. Nie wyrabiać.
Taką mamy kulturę. A raczej – taką chcemy mieć. Jak społeczeństwo na Prozacu, tylko że bez Prozacu. Ogólnie wystarczy napisać coś smutnego na tablicy fejsa, żeby zobaczyć, jak ludzie ewakuują się tłumnie z twojego profilu. Ale też powtarzane od małego: „Nie płacz”, „Weź się w garść”, „Nie przesadzaj”. Publicznie masz prawo wyrażać tylko pozytywne emocje. Uśmiechać się, tryskać energią i szczęściem. Jest ok, kciuk w górę, lubię to.
A kiedy zostajesz mamą? Takie szczęście! Wstydu nie masz, że narzekasz. Wiesz ile kobiet chciałoby być na twoim miejscu…? Co z ciebie za matka???!
5. Mylić się.
I popełniać błędy. Krzyknąć. Obrazić się. Wyjść z pokoju i trzasnąć drzwiami. Postawić do kąta. Zabronić telewizji, a potem zmienić zdanie. Dać cukierka przed obiadem. Uśpić w samochodzie, kiedy nic innego nie działa. Przekupić nową zabawką.
Ja nie mówię, że tak jest ok, ale… Że przecież każdej z nas się zdarza!
Niestety, tylko nieliczne potrafią się do tego głośno przyznać.
A ty?
Byliście w świetnym miejscu, gdzie?
Brama Poznania, pod koniec tekstu jest link ;).
Przyznaję się, że mam gorsze dni!
Każdy je ma.. tylko tj napisalas- nieliczni się do nich przyznają
O kurcze, Ilona! Jest tego… że huk. Choć przyznać trzeba, że kilka z tych punktów dotyczy też bezdzietnych (zwłaszcza prozacowe „upojeni pozytywnym nastawieniem”). Doczekać się nie mogę wizyty w KFC po ciąży, bo teraz ograniczyłam do zera (żołądek mnie zabija, a to już praktycznie 8 miesiąc). Także tego ;) Pozdrawiam
Jakie to prawdziwe…. Ja głośno przyznaję się, że puszczam bajki, bo: a) chcę kawy, b) chcę się zdrzemnąć pół godziny, c) mam po prostu dość psychicznie. Mama szczęście posiadania dwóch przyjaciółek (mam 3 dzieci każda, jakaś dychę starsze ode mnie), które mi mówią, że moje wątpliwości, frustracje i chwilowy brak pozytywnego myślenia są normalne. Po prostu normalne. A schemat matki-polki-wszechogarniającej będzie trwał, dopóki same nie wyjdziemy z niego, przyznając że matka też człowiek. Pisałam o tym kiedyś na swoim blogu, o matkach polkach zdrowych psychicznie, jak chcesz mogę podrzucić linka – nie chcę spamować :)
Przy 1 dziecku sie spinalam i wiekszosc z powyzszych rzeczy nie robilam, bo chcialam byc super mama :)
Przy 2 dziecku wiem juz, ze nie od tego zalezy zdrowie i zycie mamy i dziecka i nie na tym dobre rodzicielstwo polega :)
Nasz pierwszy syn do 2 roku zycia w ogole nie jadl slodyczy, nie ogladal tv itd a ja bylam ciagle niewyspana, zabiegana itd.
Teraz mamy troche rozgardiasz w domu, wcisniemy dzieciom rzadek czekolady jak nam wybitnie wchodza na glowe, a jak zostawiam dzieci na 2 godziny u babci, to 1 rzecza, ktora robie jest wlaczenie TV i spokojne wypicie kawy, a potem dopiero robie cos w domu (jakies 3 lata temu bylo zupelnie odwrotnie).
Pozdrawiam wszystkie SUPER MAMY :)
ps. wczoraj pojechalismy we Trojke do babci, a Maz zostal w domu i jak po 2,5 godzinach wrocilismy, ze zdziwieniem stwierdzil, ze:
w 15 minut posprzatal mieszkanie, bo mu nikt na nowo nie rozwalal, przygotowal pizze na kolacje, wyprasowal pranie oraz zdazyl jeszcze obejrzec polowe bonda i dziwil sie, ze nas tak dlugo nie ma :))))
ojjj ale chciałabym być mama taką jak Ty :) fajnie ze pokazujesz ze wszystko jest dla ludzi, nikt nie jest idealny i na tym polega życie właśnie. uwielbiam tego bloga no uwielbiam mimo ze dzieci (jeszcze!) nie mam , a uwielbiam właśnie za prawdziwość i dojrzałość:)
Droga mumandthecity ja niestety zaliczyłam wszystkie punkty z twojej listy- w ciągu swojej „dwuletniej kariery”, … chyba jestem tą gorszą matką ;) ale dobrze mi z tym i mojemu synkowi chyba też nie najgorzej! Pozdrawiam słonecznie.
Do wszystkiego się przyznaję. Ale fakt, nie przed każdym i nie do wszystkiego się przyznaję, bo nie chcę być oceniana przez pryzmat moich słabości, boję się uogólniania typu, raz posadziła przed tv, to pewnie ciągle to robi itp. Tu jestem anonimowa, więc nie obawiam się oceniania i mówię TAK, CZASEM MYŚLĘ O SOBIE :) a wtedy włączam dziecku tv, aby mieć chwilę wytchnienia, grzeję parówki zamiast ugotować obiad. Najtrudniej wyjść z domu i zostawić dziecko z tatą. Nie obawiam się, że mąż sobie nie poradzi, jakoś wolę spędzać z nimi czas i raczej mam koleżanki, które również mają dzieci i wtedy spotykamy się z maluchami. Ale może kiedyś zrobimy sobie faktycznie babskie wyjście bez dzieci :)
W końcu głos rozsądku! Takie posty są potrzebne, żeby uświadamiać przyszłym Mamom (jak np. mi za kilka lat :D), że rodząc dziecko, nie zamieniają się w idealnego robota. Z drugiej strony pozwala już aktualnym Mamusiom nie obwiniać się za każdym razem, gdy pójdą dziecku na rękę, by mieć 5 minut spokoju, kupią zestaw Happy Meal albo dadzą 2 lizaki w ciągu dnia. Świetny wpis ;-)
Ja się przyznaję i choć nie jestem dumna z tego że moja córka lubi TV i ogląda bajki , czasem je parówki , danonki a ja miewam gorsze dni i pewnie daleko mi do ideału, to najbardziej na świecie nie znoszę zakłamania i przesady . W niełatwych czasach przyszło nam wychowywać nasze dzieci, najczęściej wychowywanie dziecka trzeba godzić z pracą na etacie i prowadzeniem domu. Ja walczę o każdy dodatkowy kwadrans dla mojej córki i mimo że nie mamy dla siebie tak dużo czasu jak mamy niepracujące i ich dzieci , to spędzamy ten nasz czas bardzo intensywnie i często o wiele lepiej :)
Punkt pierwszy idealnie trafiony! Powiesz na forum, że na obiedzie byliście w mcsyfie, a zostaniesz zorana z ziemią :D
Tylko skąd aż tyle rodzin z małymi dziećmi co niedzielę właśnie w McDonald’s? O.o
Wszystko czasem robię oprócz punktu 1. Do Maca nie chodzę (chociaż na kebaba czasami tak, ale nigdy z dzieckiem), Danonków też u mnie nie znajdziesz i kubusia też bym dziecku nie dała. A parówki tylko te sprawdzone i bez „syfu”. Ale to już tylko takie moje małe zboczenie ;-)
W punkt. Jejku jak ja lubię wychodzić ze znajomymi i bezczelnie zostawiać dziecię z tatą albo u babci na noc! I nawet piję wtedy alkohol! :D
O nie, serio? mam nadzieję, że jednak coraz mniej mamuś otwiera sobie żyły tylko dlatego, że nakarmiły dziecko bylejakim serkiem i to przed telewizorem w dodatku. Mam wrażenie, że coraz więcej z nas wyluzowało już i nie katuje się niepotrzebnie wyrzutami sumienia. Przynajmniej mam taką nadzieję. :D
Super post. :-) Przepiękne zdjęcia. Masz słodkiego synka. Pozdrawiam!
Każda z nas ma czasem gorsze chwile. Dobrze wtedy, gdy ktoś ?przejmie” maluchy, a my po będziemy chwilę same ze sobą ?
Ja tez się przyznaje! Do roku bajek nie było, ani słodyczy, ale szybko zaszłam w druga ciążę, przez pierwsze miesiące praca, partner dużo w delegacjach,nie ma szans żeby obyło się bez bajki zwłaszcza ze poród za 3 tygodnie,zanim mała skończy 2 lata….
A miałam taką totalna presję przez pewną grupę na fb….. tragedia gdy podasz przepis z użyciem odrobiny soli lub cukru…. „pod karą ścięcia głowy”….!
Mój synek niestety na tv nie reaguje. Nie mogę się już za to doczekać jak od września zacznie żłobek. Od 8 do 23 na pełnych obrotach i bez chwili spokoju. To dziecko się nigdy nie męczy. Zaczynam powoli wierzyć, że ADHD jednak istnieje… Mama też człowiek, szkoda, że my nie mamy tyle energii co dzieciaki. I masz rację często zamiast chwili dla kawy wybieramy domestos, ale na dłuższą metę to jest strasznie męczące. Dlatego wykorzystuję dość często dziadków w celu ewakuacji do dorosłego towarzystwa :)
Normalnie to o mnie ? Odkąd jestem mamą tak wlasnie sie tak stało ,że poświęciłam się swojemu synkowi w 100% Nie mam czasu dla siebie , a o wyjściu do fryzjera to mogę pomarzyć .. Partner nie rozumie mnie wcale , tylko jego się liczy , niestety nie jest dobrym partnerem który wyciągnie pierwszy rękę by pomóc w czymkolwiek . Na polu boju jestem sama ze swoimi emocjami, humorami , rozterkami , obawami .. Kocham synka nad życie i jestem bardzo szczęśliwa , że taka mała cząsteczka mnie jest u mojego boku. Jednak czuję ,że potrzebuję powietrza by coś zmienić . Chciałabym w końcu bez poczucia winy wyjść odreagować – wyszumieć się . W końcu jestem tylko człowiekiem , który potrzebuje małej odskoczni by naładować swój bardzo rozładowany akumulator .
ja to jestem patologia jakich mało :) maca co prawda nie cierpię, ale mini mini mamy na okrągło i nauczyłam się wychodzić z koleżankami :)
To ja się przyznaję. Powiem nawet więcej. Codziennie rano, zaraz po wstaniu mała przez jakieś pół godziny, godzinę ogląda bajki bo ja potrzebuję i chcę wypić ciepłą kawę. Nie widzę w tym nic złego. Ona się rozbudza i ogląda ulubiony Klub Myszki Miki, albo Maszkę, albo słucha składanki z piosenkami na YouTube, a ja ma chwilę dla siebie. Idiotyczne jest dla mnie robienie z siebie jakiejś Matki Teresy czy innej Świętej z nadludzką cierpliwością. Ale tekst trafiony jak nie wiem co! Jak ludzie w knajpach widzą że daję małej frytki, żeby dała spokojnie zjeść to patrzą z brzydzeniem. :D