Błędy, które popełniają nawet najlepsi rodzice!

Wszyscy jesteśmy najlepszymi na świecie rodzicami jeśli chodzi o wychowanie dzieci. Dopóki sami ich nie mamy! Bo z wychowaniem jest trochę jak z nauką jazdy na rowerze: nie opanujesz tej sztuki, jeśli kilka razy się nie przewrócisz. I chociaż wiem, że zaraz zlecą się tutaj MATKI IDEALNE, które stwierdzą, że gdzie tam, punkt 3, 4, 5, oraz 6 nigdy im się nie zdarzył – to nie do pomyślenia nawet! – postanowiłam stworzyć listę błędów, którą popełnia większość rodziców. Dla nas, MATEK NORMALNYCH. Przeczytaj, a na pewno zrobi ci się raźniej!

1. Wszyscy tracimy cierpliwość.

Nikt nigdy nie powiedział, że wychowanie dzieci będzie łatwe. Ale do jasnej ciasnej, nikt też nie powiedział, że będzie takie trudne!

Kiedy zostałam mamą po raz pierwszy, zewsząd słyszałam: „Dzieci nauczyły mnie cierpliwości”. Ale że co??? Chyba tracić cierpliwość? Ja dopiero teraz naprawdę wybucham, naprawdę z wieloma rzeczami nie wyrabiam, naprawdę pęka mi żyłka. To jest tak, że czasami mam ochotę wyjść z domu i wrócić za pięć lat, kiedy już wszyscy w nim dorosną i nauczą się w miarę kulturalny sposób wyrażać swoje uczucia, a nie że: „Yyy…! Maaamaaa!!! Ale ja chceeem!!! TELAZ!!!!!!!!!!” i jebs na podłogę.

No bądź tu cierpliwa, ja cię proszę! Sam Archanioł Gabriel zacząłby rzucać na naszym – matek miejscu – gromami.

2. Ulegamy, chociaż wiemy, że konsekwencja jeśli chodzi o wychowanie dzieci jest najważniejsza.

Zdradzę wam w tajemnicy, że kiedy zaczęłam pracę w szkole, dzieci za plecami nazywały mnie „kosa”. A rodzice przychodzili tłumnie pod drzwi klasy mojej, z tym dziwnym tłumaczeniem, że ADHD, wizyta cioci, babci oraz wujka, choroba kota czy awaria oświetlenia na całym osiedlu. Że stąd właśnie brak zadania domowego albo zeszytu czy też nieprzygotowanie do sprawdzianu oraz ogólnie – do życia.

Jednym uchem wpuszczałam, drugim wypuszczałam. Nigdy nie wymazywałam minusików, jedynek i uwag. I kiedy tak nie dawałam żadnej taryfy ulgowej, zdarzało mi się usłyszeć od rodzica na odchodnym: „Zobaczy pani sama, jak będzie matką! Jak to jest”.

I wiesz co??? Zobaczyłam!

Ja, najkonsekwentniejsza z konsekwentnych – ulegam. No bo bądź tu konsekwentny, jak oto stoi przed tobą twoja mała kopia, tylko że w wersji +100% do zajebistości. No twój geniusz jednym słowem, miłość twojego życia, krew z krwi twojej i przytula się, i pyta tak ładnie: „Mamusiu kochana… Czy mogę czekoladę???”. A potem buziak. I znowu to pytanie.

Choćby to była i dziesiąta kostka dzisiaj, w dodatku przed obiadem, to miałabyś serce odmówić?

3. Zgadzamy się na coś… Dla świętego spokoju.

Jeśli pobyłabyś w naszym domu trochę dłużej, na pewno usłyszałabyś zdanie: „No dobra, masz tablet/lizaka/parówkę, tylko bądź już ciiicho!”.

Rodzicielstwo to próba ognia. Przetrwają najsilniejsi. Wbrew prawom fizyki jednak i wbrew wszelkiej logice w większości rodzin najsilniejszymi okazują się… Ci najmniejsi!

4. Szantażujemy yyy… To znaczy – negocjujemy!

Gdyby duże firmy zajmujące się handlem zatrudniały same matki, ich obroty w ciągu kilku miesięcy wzrosłyby 10, a nawet stukrotnie!

Powiadam ci, od kiedy na świecie pojawiły się moje dzieci, żadnej umiejętności nie opanowałam tak dobrze, jak właśnie umiejętności negocjacji. Matki to najtwardsze z negocjatorek. „Jeśli nie posprzątasz w swoim pokoju, nie pójdziemy na żaden plac zabaw!” czy też: „Albo natychmiast idziesz spać, albo dzwonię do babci i wszystko jej opowiem!”.

Na pewno też znasz takie sceny? ;)

5. Czasami wychodzimy do przedszkola bez mycia zębów albo… Zapominamy o rajtkach zimą!

Serio. Sukcesem jest dla mnie to, że w ogóle udało nam się wyjść z domu mniej więcej o czasie, a że w dwóch różnych skarpetkach czy rękawiczkach? Zdarza się najlepszym!

6. Wyręczamy dzieci, żeby było szybciej.

Zdanie: „Ja sam!” jest zarówno moim ulubionym, które słyszę z ust dziecka (ależ mnie duma wtedy rozpiera! Że takie duże już jest! Takie samodzielne!), jak i tym najbardziej znienawidzonym.

Oznacza ono, że przez najbliższe trzy kwadranse będę siedzieć w kurtce w przedpokoju zapięta po szyję i zgrzana, nerwowo spoglądając na zegarek oraz dziecko, które akurat W TEJ CHWILI postanowiło nauczyć się sznurować buty. Naj-go-rzej! Daj! Mama to zrobi szybciej!

7. Nie spędzamy wystarczająco dużo czasu na zabawie.

A raczej mamy wyrzuty sumienia, że nie spędzamy. Bo ile to jest „wystarczająco”? Kwadrans? Pół godziny? Godzina? Dwie? Biorąc pod uwagę, że doba ma 24 godziny, to wyrwanie nawet 3 dla dziecka brzmi… Nędznie :).

Tymczasem jest jeszcze praca, dom i setki innych obowiązków, które same się nie zrobią. Nie ma chyba rodzica, który w dzisiejszych czasach choć raz dziennie nie ma do siebie pretensji. Że powinien właśnie układać klocki zamiast stać w kilometrowym korku lub w kolejce do kasy w spożywczaku dzień przed wolną niedzielą.

Tak, wszyscy jedziemy na tym samym wózku tworzonych niepotrzebnie w głowie wyrzutów sumienia. Ale pamiętaj: jeśli w rodzicielstwie nie zdarza ci się poczucie, że robisz coś źle – albo że zaraz oszalejesz – to znaczy, że za słabo się przykładasz!

(19 170 odwiedzin wpisu)
8 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
e-milka
e-milka
6 lat temu

To prawda – ile by sie czlowiek nie staral, i tak wyjdzie z niego matka pt. „Nie taka matka mialam byc”, wzglednie „No nie, przeciez brzmie zupelnie tak samo, jak moja matka, a przeciez przyrzeklam sobie, ze nigdy…”. Ostatnio uslyszalam siebie, mowiaca do mojego pieciolatka, ktory z impetem otworzyl drzwi „Jak je obijesz, to potraca nam z kaucji (mieszkamy na wynajem) i Bog mi swiadkiem, ze pojda na to pieniazki z Twojego konta!” I glos mojej corki „Ale mamo, kazdy popelnia bledy, on nie zrobil tego celowo, tylko oparl sie o nie i polecial.” Zabolalo. Czy to nie powinien byc moj glos? Przeciez wiem, ze to sie zdarza. Przeciez wiem, ze syn odziedziczyl po mnie pewna, powiedzmy, niezbornosc ruchow, a mimo to… Albo ostatnio na lodach, mala przytulna kawiarenka, dwojka innych rodzicow z dziecmi, prosze syna, by wybral stolik i odstawil plecak. Gdzie tam, stoi przy mnie i w myslach wybiera lody. I ja, najbardziej bliskosciowa z bliskosciowych matek mowie w ta idylle popoludnia na lodach: „Czy ty chociaz raz nie moglbys zrobic tego o co cie prosze, chociaz raz, na litosc boska, ilez mozna!” I widze miny tych rodzicow i czytam w ich myslach „Niektorzy to nie powinni miec dzieci.” ;) Czasami tez tak o sobie mysle.

Elwira Zbadyńska
Elwira Zbadyńska
6 lat temu

Piękne zdjęcia!

Kasia A.
Kasia A.
6 lat temu

:) :) :) wszystkie punkty zaliczone. ostatnio chłopcy chcieli mi pomagać w myciu okien – fajnie – pozwoliłam im – ale w duchu tylko myslalam niech już skoncza, bo mnie zaraz szlag trafi :) popsikane na całym pokoju, zużyte 5 razy tyle papieru, okna niedomyte. pozwalam, bo chce, żeby byli samodzielni, ale trzeba mieć anielska cierpliwość. tak samo trudno mi się nie zgodzić co do negocjacji – jest to element mojej pracy zawodowej, ale odkad zostałam mamą stało się to dla mnie prawie że ‚pikusiem’ w porównaniu z tym o co walczą moje dzieci :) serio :) łatwiej jest mi też odmówić w pracy, szybciej się dogaduje z ludzmi, bo mam bardzo duże doświadczenie :))) łatwiej tez mi się w pracy podejmuje decyzje.

Anna
6 lat temu

Prawda to wszystko prawda, ja któregoś razu założyłam średniemu do przedszkola dwa inne buty nie wiem jak to zrobiłam. jaką miałam minę jak go odbierałam po pracy :D

Chociaż powiem Ci, że te problemy są malutkie przy problemach z nastolatka, kiedy ja mam ochotę wrócić to czasu kiedy zapominałam umyć zęby, wyręczałam czasami i tak dalej.
Całuję.

Pawel 90-ty
6 lat temu

Wychodzisz z założenia, że lepiej uczyć się na własnych, czy cudzych błędach?

mamaplus2
mamaplus2
6 lat temu

Prawda. Wszystko prawda. Moi znajomi mówią, że mam anielską cierpliwość ale prawda jest zgoła inna. Wczoraj młody jeździł obok bloku rowerem. Odjechał dość spory kawałek ode mnie. Naglę słyszę krzyk. No jakby mu skórę na żywca ściągali. Pobiegłam jak sprinter. Myślę, że czas na 100m miałam lepszy niż Usain Bolt. Okazało się, że but mu spadł. Zagotowałam się jak czajnik, przysięgam para leciała mi uszami. Zrugałam go ale zaraz zrobiło mi się bardzo przykro więc przeprosiłam i wytłumaczyłam. Ale w pierwszej chwili myślałam, że go rozerwę na strzępy. Nie bawię się z dziećmi. Nie lubię i moje dzieci na szczęście też nie lubią się ze mną bawi („co z Ciebie za matka skoro nie dajesz dzieciom wygrywać?” normalna, sama nie jestem nauczona przegrywać bo byłam najmłodszym dzieckiem i rodzice zawsze dawali mi fory i wygrać)

Monia
Monia
5 lat temu

Wszystko sie zgadza, wszystko!:)

Marzena
Marzena
5 lat temu

Podpisuję się dwiema rękami ?