Ten rok nie tylko nas przejechał, ale również coś nam dał!
Ok, umówmy się, miniony rok nie należał do moich ulubionych. Powiedzieć, że był paskudny, to jakby nic nie powiedzieć. Całe szczęście wygląda na to, że powoli z tego wychodzimy. ALE czy jest coś, co chciałabyś, żeby z nami zostało? Ja jestem zdania, że w każdej sytuacji można dostrzec jakieś pozytywy. Jeśli więc nie widzisz żadnych, koniecznie musisz to przeczytać, bo spisałam je ku pokrzepieniu serc. A jeśli też jakieś widzisz, może coś dorzucisz?
CO MI SIĘ PODOBAŁO I NIE MIAŁABYM NIC PRZECIWKO, GDYBY TAK JUŻ ZOSTAŁO?
1. W końcu nauczyliśmy się planować zakupy i gotować z resztek, dzięki czemu wyrzucamy mniej jedzenia.
To był ten czas na początku pandemii, kiedy człowiek bał się nawet siadać na ławce w parku, bo licho nie śpi :). Ludzie gromadzili wtedy zapasy papieru toaletowego oraz makaronu i choć sami aż tak bardzo nie poszaleliśmy, to ograniczyliśmy wyjścia na zakupy do minimum. Piotr uzbrojony po zęby w odkażacze zdobyte na czarnym rynku jeździł do sklepu, kiedy absolutnie była taka potrzeba, czyt. kończyła się nawet mąka i słoiki z zaprawami od mamusi. Czyli średnio raz na dwa tygodnie.
Wiecie, ile jedzenia wtedy wyrzuciliśmy? Nic. Zero. Null. Nada. Ja wiem, że męża nie żal, ale jednak wolałam robić podpłomyki z resztek niż wysyłać go w paszczę… Wirusa. W końcu mógł zarazić również mnie ;)
Teraz już nie myjemy zakupów spożywczych pod prysznicem, ale nadal dość rozważnie planujemy posiłki, bo wiesz co? Oszczędzamy w ten sposób czas i pieniądze!
2. W sklepach i komunikacji miejskiej pojawiły się płyny do dezynfekcji.
I wtedy zaczął się najlepszy etap mojego życia, bo mogę wymyć ręce w każdej chwili, np. wchodząc i wychodząc z tramwaju.
Nie mam pojęcia, jak my funkcjonowaliśmy bez tego przed pandemią! Że chwytało się za drążek, który przed nami trzymało z kilka setek ludzi, a potem wychodziło się na ulicę i jadło loda z budki? Brzmi jak film dokumentalny o dzikich :)
3. Zrozumiałam, dlaczego Michael Jackson tak chętnie chodził w maseczce.
Zabij mnie. Ale lubię maseczki! Traktuję je zupełnie jak okulary przeciwsłoneczne: zakładam i czuję się totalnie incognito. Jak w czapce niewidce :). Bez problemu mogę je nosić co roku w zatłoczonych miejscach w sezonie grypowym.
4. Dzieci prawie nie chorowały.
Okazuje się, że – choć brzmią absurdalnie – obostrzenia typu kwarantanna książek coś tam chyba dają, bo nie wiem jak twoje, ale moje dzieciaki przestały chorować. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ich katarki w minionym roku! Kto by przypuszczał, że wystarczy wystawić podręczniki na parapet :D
5. Powstał portal HeyDoc umożliwiający szybki kontakt z lekarzami.
Gdy jednak zdarzy się jakaś infekcja, nie musimy już biegać do przychodni, żeby załatwić receptę czy skierowanie. Wiem, że publiczne przychodnie różnie teraz działają, dlatego mam dla was adres w sieci, który warto zapamiętać: to portal HeyDoc, a podejrzysz go TUTAJ.
HeyDoc tworzą lekarze różnych specjalizacji, którzy mieszkają i praktykują w całej Polsce. Portal jest łatwy i wygodny w obsłudze, ale – co najważniejsze! – czynny CAŁĄ DOBĘ. E-wizytę ze specjalistą można umówić na za 15 minut, nawet w nocy. Gdy wydarzy się coś nieprzewidzianego lub gdy po prostu potrzebujesz e-recepty lub e-zwolnienia. W dodatku wizyta online jest tańsza niż spotkanie w gabinecie czy abonament w placówce prywatnej, bo kosztuje 59 złotych.
Na stronie HeyDoc możesz wybrać swojego lekarza prowadzącego, ale również bezpłatnie zapytać SPECJALISTĘ o poradę lekarską, zamiast przeczesywać internet czy facebookowe grupy, gdzie nigdy nie wiadomo, na kogo trafimy. Nie róbcie tak. Dzięki portalowi HeyDoc już nie musicie :)
6. Nawet ekstrawertycy docenili dystans społeczny.
Jako osoba wysoko wrażliwa bardzo cenię sobie, że już nikt nie chucha mi w kark, gdy stoję w kolejce. A gdy chucha, mogę grzecznie poprosić, aby COFNĄŁ SIĘ ZA TĘ ŻÓŁTĄ LINIĘ! I ludzie w sklepie patrzą na mnie ze zrozumieniem, a nie jak na wariatkę ;)
7. Nie było korków.
No i się wydało, kto nam korkuje miasto. Studenci! Choć na maksa tęsknię za tętniącym życiem Starym Rynkiem… Dobra, studenci, wracajcie, to miasto bez was nie jest takie samo, nawet jeśli przejazd przez nie zajmuje teraz kwadrans. Są rzeczy ważne i ważniejsze – a was tu brakuje! Ten punkt się nie liczy, więc jeszcze raz:
7. Nagle się okazało, że te wszystkie arcyważne rozmowy spokojnie można odbyć przez telefon albo mailowo, wcale nie trzeba się widzieć osobiście.
I gnać do urzędu, żeby poprawić jedną literówkę. Okazało się również, że DA SIĘ umówić na konkretną godzinę, żeby odebrać paszport. Bez stania w poczekalni!
8. Odnowiłam znajomość z przyjaciółkami ze szkolnej ławy.
Właśnie w pandemii, gdy kontakt z innymi był utrudniony. Dotychczas nie miałyśmy czasu, bo dzieci, praca, a w weekendy Netflix… Aż tu nagle się okazało, że – jak możesz go oglądać cały czas – to wcale już nie chcesz! Potrzebujesz drugiego człowieka. Z którym nie siedzisz pod jednym dachem 24h/dobę, bo wtedy to nawet zbyt głośne oddychanie zaczyna wkurzać i KONIECZNIE trzeba to z kimś przegadać.
I tak się zaczęłyśmy zdzwaniać we dwie, trzy, a na końcu w cztery. Niech no tylko otworzą hotele! Zaprawdę, powiadam wam, szykuje się niejeden babski wieczór w spa, który pewnie by się nie odbył, gdyby z nudów jedna nie wybrała numeru drugiej…
9. Mój syn zaczął czytać książki!
Dziennie łyka ze sto stron. No bo jak do wyboru ma gadać ze starymi, to ja się nie dziwię, że woli jednak spotkać się z ulubionym Lassem i Mają na kartach książki :)
10. Rodzina ma więcej czasu dla siebie.
Bo wielu z nas nie traci czasu na dojazdy. Docenić to powinni zwłaszcza rodzice na macierzyńskim, którzy nie wiedzą, jak to jest być zamkniętym większość dnia w czterech ścianach z istotą, która mówi tylko: „guguga”. Inny dorosły jest tuż obok, za ścianą, może zrobić przerwę na lunch z najbliższymi. Przytulić się do dziecka, partnera, po prostu być. Zdalna praca bywa trudna, ale ma też swoje niezaprzeczalne plusy.
Warto je czasami dostrzec, bo jakoś tak od razu człowiekowi lżej na serduchu, prawda?
* Partnerem wpisu jest HeyDoc
Punkt 2 szczególnie mi pasuje. Dorzucam: nie mogąc chodzić do knajp, sami eksperymentujemy w kuchni.
Super wyglądacie, pozdrawiam serdecznie :)
Wywiadówki online! Oby zostały z nami na zawsze :-)
Oczywiście, że są plusy obecnej sytuacji, największy wg mnie to ten, że raptem większość rzeczy daje się załatwić online lub przez telefon, a wcześniej w wielu przypadkach trzeba było gdzieś się pojawiać osobiście.
Super tekst, Pozdrawiam :)