Z grup o maDkach wylewa się takie szambo, że kiedyś któraś z nas może z niego nie wypłynąć
Lubisz śmiać się z maDek? No pewnie, przecież nie chodzi o ciebie! Tylko o te patologiczne maDki, co 500+ pobierają. Te, co oglądają seriale od rana do wieczora. Lub mają odpieluchowe zapalenie mózgu. Bo maDka niczego poza swoim dzieckiem nie widzi! Jakby to był jakiś ósmy cud świata, dobre sobie. I tylko o tych purchlakach gada. A nawet uważa, że bycie matką to ciężka praca, no kurde. A jak przeżywa pierwszego zęba! Rozszerzanie diety, srety, tety. Oh, wait… A może każda z nas czasami maDką bywa?
JA
Napisałam kiedyś, że sklepy są źle urządzone. Ciężko przejechać wózkiem pomiędzy regałami i nie staranować wiszących tam ubrań. Dlatego fajnie by było, jakby ktoś o tym pomyślał. Przynajmniej w działach dla dzieci, bo śpioszki czasami kupić trzeba, wszak maluchy tak szybko rosną, a ja nie mam możliwości iść na zakupy bez nich.
Trafiłam na grupę o maDkach. Że w dupie się pińcet plusom poprzewracało. No wyobrażacie sobie, chcą, żeby sklepy specjalnie pod nie organizować? Roszczeniowe dziwki! Wpada z wózkiem i taranuje ubrania. Jak ci niewygodnie, to w domu siedź tępa dzido, a nie po sklepach biegasz i nasze podatki wydajesz!
Napisałam kiedyś, że chodniki krzywe, wózek mi dęba staje. A w Poznaniu mamy kilometry równiutkiej, prościutkiej drogi dla rowerzystów. I te krzywe płyty tam, gdzie chodzą piesi. Że w przejściach podziemnych często jest zamontowana tylko jedna szyna, dla rowerów właśnie. Ciężko z wózkiem przedostać się na drugą stronę ulicy, nieść trzeba po schodach, a wózek z dzieckiem trochę przecież waży.
Trafiłam na grupę o maDkach. Może czerwone dywany przed jaśniepanią rozkładać? Nie musisz wychodzić na ulicę, świat ci za to tylko podziękuje! Trzeba było myśleć, zanim się nogi rozłożyło! No patrzcie ją, patrzcie, chodniki jej przeszkadzają. A nam na przykład przeszkadza wycie twojego gówniaka!
Napisałam kiedyś, że zabieram dzieci do restauracji. Nie powinno się izolować matek. Sama lubię spędzać tak czas, a i dzieci przy okazji uczą się, jak należy się zachowywać w miejscach publicznych.
Trafiłam na grupę o maDkach. Kelnerzy mają dość obsługiwania waszych bachorów! Ja na przykład nie lubię widzieć zasmarkanego dzieciaka, kiedy jem. To mnie obrzydza. Człowiek chciałby spokojnie spędzić wieczór, ale nie, przylezie taka i potem jej bachory zjadają MOJEGO KOTLETA Z TALERZA (autentyk!).
Napisałam, że jak człowiek przewija pieluchę, to potem ciągle sprawdza, czy ręce nie śmierdzą, choć mydlił je już tysiąc razy. Trafiłam na grupę o maDkach („pewnie lubisz się sztachać tym zapachem” i „jesteś zboczona”). Napisałam, że moim zdaniem każda z nas zasługuje na pomnik. Trafiłam na grupę o maDkach („jesteś taką samą bohaterką jak srający gołąb, z tym że ty wydaliłaś dziecko”).
Jak widzisz, maDką byłam wielokrotnie. Można powiedzieć, że jestem już zaprawiona w bojach. I wiem doskonale, co to towarzystwo dla beki zrobić potrafi. Ile tego jest, bo ten hejt nie kończy się tam, na grupie, gdzie ktoś udostępni wypowiedź czy zdjęcie jakiejś mamy. Oni potem przychodzą na jej profil i u niej wylewają wiadra pomyj.
Lajkują się nawzajem, a im gorszy komentarz ktoś napisze, tym więcej ma tych lajków. Więc bardzo im zależy, żeby wybić się z tłumu i zabłysnąć. Gówno płynie szeroką falą.
Jestem już zaprawiona w bojach, dlatego wiem, że taka normalna, zwykła mama, co to nie ma wielkiego doświadczenia w social mediach, a może jakieś inne jeszcze problemy życiowe – ona może tego nie przeżyć.
MARIKA, ANIA, A MOŻE TY?
Marika napisała, że ktoś jej ukradł samochód. Ubezpieczony, ale w środku był fotelik dla dziecka. A ona nie ma pieniędzy na nowy! Ledwo starcza na terapię, bo córka ma niepełnosprawność.
Trafiła na grupę o maDkach. Ale biedota! Pińcet plus i ciągle im mało! Dej, mam chorom curke! Patrzcie ją, następna rękę wyciąga po nie swoje. Do pracy idiotko! Dajcie spokój, pewnie żadnego fotelika tam nie było. Kupię ci ten fotelik, jak oddasz w naturze, hłe, hłe.
Ania nic nie napisała. Ale urodziła pięcioro dzieci. Wszystkie planowane, wyczekane, dopieszczone. Zawsze z partnerem chcieli mieć dużą rodzinę!
Trafiła na grupę o maDkach. Dla pińcet plus gówniaków narobiła! Teraz pije za nasze! Co za patola. Kurwiszon pierdolony. A o antykoncepcji słyszała? Kobieto! Jak ty wyglądasz! Gruba berta, spasiona świnia! Zadbaj o siebie, a nie dzieciaki rodzisz. Mąż cię jeszcze chce? Pewnie niezła tam rozklapiocha. Jaaakie cyce! Ja bym jej nie tknął. Do kościółka chodzą co niedziela, ale wieczorem to już nie paciorki im w głowie! Takich ludzi powinno się kastrować.
Zaraz potem Ania usunęła konto na Facebooku. Ale do dzisiaj pamięta te setki komentarzy na profilu. Wylewały się z każdej strony! Jeden po drugim, jeden po drugim. Nie nadążała z kasowaniem. Nie wiedziała, skąd ci ludzie przychodzą i dlaczego tacy dla niej są!
Na początku chciała im wytłumaczyć, że kocha swoje dzieci najbardziej na świecie i nie chodziło o żadne 500+. Ale oni się tylko z niej śmiali. Pisali, że jest jak dziwka. Bo dziwka też uprawia seks dla kasy. Kiedy to czytała, płakała. Ręce jej drżały, policzki piekły. Wiedziała, że widzą to jej znajomi i… Rodzice.
Było jej potwornie wstyd i chciała się zapaść pod ziemię. Chociaż przecież to nie ona zrobiła coś złego.
Więc jeśli jeszcze czasami zdarza ci się zaśmiać z jakiejś maDki: ja cię bardzo proszę, POMYŚL. Bo to taka sama kobieta jak ty. Może coś palnęła głupiego w sieci – ale może wcale nie! Może ktoś wyrwał jej słowa z kontekstu albo ocenił na podstawie jednego zdjęcia. Serio, to może być każda z nas, W KAŻDEJ CHWILI. Ja, Marika, Ania – i ty też. Powód zawsze się znajdzie, bo naszą jedyną winą jest to, że… urodziłyśmy dziecko.
HEJT NA MATKI
Ci ludzie wszędzie widzą patolę, bo taki obraz nas wszystkich – matek – kształtują te fanpejdże. Karmi piersią w miejscu publicznym? MaDka. Przewija w parku? MaDka. Patrzy w telefon na placu zabaw? MaDka. Nie pracuje? MaDka przecież. Kupuje piwo? PATOLOGICZNA MADKA!
Właśnie w ten sposób sankcjonuje się hejt na matki. Jeśli pozwolimy na to w jednym miejscu, zaraz wybije w innym. Najpierw na grupie, potem na profilu tej kobiety, a na końcu na ulicy czy w sklepie, jak któraś przez przypadek najedzie na coś wózkiem. I zaleje nas to szambo nienawiści. Aż kiedyś jakaś mama z niego nie wypłynie.
W punkt!
W sieci ogólnie jest przyzwolenie na tego typu nękania( tak dla mnie to nękanie). Każdy myśli, że jest anonimowy i wszystko mu wolno. A najprościej jest się śmiać z kogoś, kto w naszym mniemaniu, jest słabszy od nas-a co za tym idzie gorszy. Przykre, ale prawdziwe.
To jest nękanie. Regularny lincz. Mi np. przez dwa dni po ostatnim ataku drżały ręce, nie mogłam spać.
A ja przecież już trochę przywykłam do okropnych komentarzy w sieci (i ogólnie zawsze bardziej przejmuję się innymi niż sobą).
No więc bohaterki mojego wpisu przepracowywały to tygodniami, o ile w ogóle to przepracowały…
Cześć, od dłuższego czasu czytam Twoje wpisy, na FB jak i na blogu. Nikt nie jest idealny, zawsze powinnyśmy pamiętać o tym, że dobro matki to dobro dziecka. Hejt na mnie wylewa się ze strony mojej mamy, mojego męża i teściowej. Niby podprogowy, ale jednak. Cały czas daje z siebie wszystko, ale cały czas słyszę że jestem niewystarczająca i powinnam być uśmiechnięta od rana do nocy. To tak jakbym nie mogła okazać najbliższym zmęczenia, bo to oznacza że jestem beznadziejna i nie dbam o dom. Pranie, sprzątanie, gotowanie, praca, opieka nad dzieckiem. Mój mąż nie robi często w domu tego co ja. Dramat.
Jesteś wspaniała, wystarczająca i masz prawo do zmęczenia- dobrze, że o tym pamiętasz. Jesteś przy tym bardzo silna, że to wszystko znosisz, a do tego godzisz się z brakiem pomocy :( Próbowałas im dosadnie wytłumaczyć co sądzisz o tym co mówią? Przytulam Cię i pozdrawiam serdecznie
Problem jest nie tylko w hejcie, ale i w tym, że nie rozróżniasz madki od zwykłej matki (lub hejterzy nie rozróżniają). Opisane przez Ciebie zachowania hejterów są skrajne i oni mają za madki każdą, która raczyła urodzić. Za madkę uważa się matkę, która uważa, że macierzyństwo to największe osiągnięcie, zaszczyt dla kobiety. Madka uważa, że kobieta pracująca to śmieć, a nie kobieta. Madka faktycznie żyje tylko z zasiłków lub kasy konkubenta (z naciskiem na „konkubent”) i kasę tę często przeznacza na kosmetyczki. Madka to ta stereotypowa dziwka z osiedla. Madka to ta, która traktuje swoje dziecko bezkrytycznie jako największego aniołka, skrajnie subiektywna. Madka to ta, która pozwala dziecku robić niemal co chce w miejscu publicznym, ale jak niepilnowanemu dziecku coś się stanie, to oskarża każdego innego. Jest jeszcze wiele innych sytuacji, które czynią mamę madką, ale rzecz jasna madki nie definiuje jedna sytuacja tylko kilka regularnych zachowań.
Jeśli ktoś atakuje Cię i inne kobiety ze względu na to, że poszłaś do restauracji czy sklepu z dziećmi (a zachowywałaś przy tym kulturę i zajmowałaś się dzieckiem), to po prostu hejtowali dla zasady w myśl „każda matka to madka”. Bezsensowną myśl.
Pozdrawiam.
Tylko wiesz, na tych grupach oceniacie osoby na podstawie wyrywka informacji, jakie tam się pojawiają. To jest Wasze wyobrażenie o tej osobie, a nie to, co ona faktycznie sobą reprezentuje. W ten sposób ja tam trafiam (ej, patrzcie, ona napisała, że taranuje wózkiem wieszaki w sklepie > a to zdanie miało szerszy kontekst).
Dwa: jeśli ktoś przebywa na takich grupach, gdzie podkreśla się patologiczne zachowania niektórych kobiet i nie ma faktycznego doświadczenia z matkami, to zaczyna sądzić, że „wszystkie matki to maDki”, a nie tylko jakiś procent. I wtedy wszystkie zachowania mam podciąga pod patolę (dziecko upuściło loda w sklepie > ale niewychowana patola; zajęła miejsce w tramwaju, bo gorzej się czuje, a wokół stoją starsi ludzie > ale roszczeniowa patola).
No i trzy: czy naprawdę mamy prawo się wywyższać i wyśmiewać osoby, którym w życiu nie powiodło się tak jak nam? No bo ewidentnie te „dejowe” matki zostały w jakiś sposób zaniedbane przez system (własna rodzina nie dała wzorców, brak odpowiedniego wykształcenia, niewspierający partner, nieprzyjazne środowisko, brak wiary we własne siły, żeby podjąć jakieś działania polepszające byt, itp.).
Mimo wszystko dziękuję za kulturalny komentarz, bo przywracasz mi wiarę w ludzi. Niestety, poza Twoimi słowami czytam same inwektywy (nie wpuszczam wulgarnych komentarzy) od osób, które przyszły tu właśnie z maDkowej grupy. Więc naprawdę ludzi stamtąd bawi hejt na każdej kobiecie, która urodziła dziecko, dlatego uważam, że te miejsca są złe, bo pielęgnują nienawiść do konkretnej grupy społecznej, która w żaden sposób sobie na to nie zasłużyła (już widzę to morze komentarzy, że zasłużyła, bo się okociła i inne takie – tu wznoszę oczy do nieba ;)).
„Dwa: jeśli ktoś przebywa na takich grupach, gdzie podkreśla się patologiczne zachowania niektórych kobiet i nie ma faktycznego doświadczenia z matkami, to zaczyna sądzić, że ?wszystkie matki to maDki?, a nie tylko jakiś procent. I wtedy wszystkie zachowania mam podciąga pod patolę (dziecko upuściło loda w sklepie > ale niewychowana patola; zajęła miejsce w tramwaju, bo gorzej się czuje, a wokół stoją starsi ludzie > ale roszczeniowa patola).”
Ten punkt jest conajmniej nieuzasadniony. Zakładasz w nim, że ludzie nie mają żadnych doświadczeń z matkami. To totalnie niemożliwe, choćby dlatego, że mają swoje matki. Zakładasz też, że ludzie nie są w stanie obserwować rzeczywistości i wyciągać wniosków. Nie wiesz kto co zaczyna sądzić. Nie masz możliwości tego wiedzieć. Więc zanim zarzucisz komuś, że uogólnia, zastanów się czy Ty tego nie robisz.
W psychologii to zjawisko zostało opisane jako „święta i ladacznica” i chociaż odnosi się do dorosłych mężczyzn, myślę, że spokojnie można je również odnieść do wielu osób przebywających na grupach maDkowych. Czyli: moja własna mama/siostra, która ma dziecko/znajoma jest tą świętą (dobrą matką), ale na jakąś obcą kobietę z dzieckiem na ulicy patrzymy już raczej przez pryzmat: „No, to może być maDka”. A jak jeszcze wydarzy się jakiś niefortunny zbieg okoliczności (ciężarna skorzysta z pierwszeństwa w kolejce; jej dziecko dostanie histerii w miejscu publicznym), to dużo chętniej wrzucamy ją do worka z maDkami, nie zauważając całego kontekstu sytuacji (ciężarna źle się czuje, dlatego poszła na początek kolejki; okres buntu jest wpisany w rozwój dwulatka i zdarza się nawet najlepiej wychowanym dzieciom).
Zresztą, to widać również w komentarzach: „nie lubię WSZYSTKICH dzieci” – ok, ale po co o tym pisać? Jakby ktoś napisał na blogu osoby czarnoskórej: „Nie lubię WSZYSTKICH czarnych” lub pod postem osoby LGBT: „Nie lubię WSZYSTKICH gejów” no to przepraszam Cię bardzo, ale to wyraźna dyskryminacja i nie robimy takich rzeczy, jest to odbierane bardzo negatywnie. A przez grupy maDkowe pisanie o dzieciach „gówniaki” i „kaszojady” jest odbierane jak fajny żarcik, takie niewinne heheszki (choć de facto uwłaczają drugiej osobie > dzieciom. To jest dokładnie tak samo, jakby osoby o innym kolorze skóry nazywać „czarnuchami”).
Ba! Kobiety w ciąży czy mamy wielodzietne wielokrotnie mi pisały, że zostały nazwane „pińcet plusami” tak po prostu, na ulicy, gdy wyszły na spacer i nikomu nie zawadzały. Myślisz, że to by się działo, gdyby gdzieś w necie na jakichś grupach nie było przyzwolenia na takie wyzwiska?
Zależy jeszcze jakie dziecko dostaje histerii, jeśli 3-latek to można to zrozumieć, bo to mały człowiek, który jeszcze uczy się swoich emocji, ale jeśli 8-latek to już tu jest coś zdecydowanie nie halo.
Ale to są fp dla osób, które niekoniecznie lubią dzieci… To tak jakbyś nie lubiła czarnoskórych i pchała się do nich na forum, i dziwiła się, że tam piszą…
Nie pochwalam nazywanie każdej matki maDką, bo nie wiemy czy ma tyle dzieci, bo chciała i stać ją na to (i to jest matka), czy narobiła sobie dzieci, żeby żyć na koszt podatników z socjalów (a to maDka).
Nie jest zbyt logiczne to, co napisałaś. Sa fp dla osób, które nie lubią matek i dzieci > i to oni pchają się na strony, gdzie są matki i dzieci, żeby im napisać, że ich nie lubią (nie na odwrót).
I tak, są 8-latki, które wpadają w histerię. Na przykład ze spektrum autyzmu (którego nie zauważysz na pierwszy rzut oka).
Co nielogicznego napisałam?
Wybacz, ale nie zauważyłam takiej tendencji, Sama jak nie miałam dzieci nie pchałam się na fora dla dzieciatych, bo mnie to najzwyczajniej w świecie nie interesowało. Więc nie rozumiem jak bardzo trzeba się nudzić, żeby obserwować takie forum nie mając dzieci.
Swoją drogą madka publikująca w internecie genitalia swojego dziecka z prośbą o poradę sama prosi się o burzę i zmieszanie z błotem. Internet nie zapomina, a dodajmy do tego jeszcze pedofili szukających takich fotek.
Tak, tak, tłumaczmy teraz każdą histerię spektrum, a na dokładkę dodajmy madeczkę stwierdzająca, że „to tylko dziecko” i pykającą dalej w telefonie. Normalna matka takiego dziecka będzie próbowała opanować histerię, a nie zleje temat niech dzieć wyje. Zachowania madkowe to nie tylko histeria dziecka to też zachowanie matki w takiej sytuacji.
Ale kto obserwuje takie fora? Bo ja nie. W tekście wyraźnie piszę, że to oni przyszli na mój profil.
Madkowe? Ludzie zirytowani na to co się w tym kraju wyrabia, na promowanie patologii (dobrze zorganizowana patola ogarnia kilka tysi miesięcznie, nawet nie ruszając się do pracy, ci ludzie lepiej ogarniają jakie zasiłki im się należą od osób pracujących w mopsach), na kupowanie głosów za pomocą zasiłków, na dejów „dej pani, bo mam chorom córkę”, „przywieź mi pani pod chałupę”, „za uśmiech bombelka, bo to najlepsza zapłata”, „kupię za pół ceny, bo mam bombelka”, „mam tylko stówę na ten wisiorek, no chyba, że dzieciom chleba nie kupię”, „pani zadzwoni do mnie, bo chce kupić”. Część tekstów sama słyszałam, na część trafiłam na fp, a co mnie obchodzi, że mają dzieci, też mam i co z tego?
Twoich tekstów nie widziałam, więc się nie odniosę bezpośrednio do nich tylko do skrótów wspomnianych.
Co do sklepów, weź pod uwagę, że wynajęcie powierzchni jest drogie, jeśli sklep nie należy do sieci to stara się wcisnąć jak najwięcej towaru, na którym zarabia. Sieciówki mają łatwiej np. w Pepco nie mam takiego problemu, da się przejść, chociaż to też zależy od wielkości sklepu.
Co do restauracji to słyszałam opowieść o tym, że bombelek zrobił awanturę, bo chciał coś z talerza kompletnie obcej osoby, a madeczka, żeby mu dać, bo nie przestanie się drzeć i że to tylko dziecko. Dałabyś obcemu dziecku swój obiad?
Swoją drogą pracowałam w gastronomii i nie było nic gorszego niż bachorki biegające i wrzeszczące po sali, gdzie ludzie przechodzą z gorącym jedzeniem i napojami do stolików, nie miałam kompletnie nic, jeśli dzieciaki pod okiem rodziców szalały w sali zabaw, bo mieliśmy taką. Hitem była madeczka, która przyszła do mnie z tekstem „niech pani kogoś wyprosi, bo nie mam, gdzie z dziećmi usiąść”.
Swoją drogą uzewnętrzniasz się w internecie to musisz mieć świadomość, że możesz spotkać się z krytyką.
I? Będziesz mi tu jeszcze rzucać przykładami złych matek? Po co? Co to ma udowodnić? Że lincz na drugiej osobie jest ok?
Jeśli dla Ciebie takie zachowania są ok, to spoko.
Próbuje Ci pokazać, czemu takie fp się tworzą.
Jak dla mnie pewne rzeczy należy piętnować, bo dzisiaj to jest „czy masz coś jeszcze za darmo”, a jutro wejdzie do mieszkania i zacznie wynosić bez pytania.
Pokazujesz swoje życie w necie i jesteś zdziwiona, że ktoś to krytykuje i wchodzi Ci z buciorami?
1. Nigdzie nie napisałam, że takie zachowania są spoko.
2. Hejtowanie na grupie w żaden sposób tego nie rozwiąże.
3. Wychodzenie z grupy i hejtowanie wszystkich matek jak leci tym bardziej nie uchroni Cię przed złodziejem (ani niczego nie zmieni).
4. To, że w życiu zajmuję się pisaniem dla ludzi nie oznacza, że można mnie bezkarnie obrażać (tak jak bezkarnie nie można obrażać piosenkarza, aktora czy modela). Poza tym serio, przeczytaj tekst, zanim coś skomentujesz, bo po raz kolejny Twój komentarz do tekstu się nie odnosi, a piszę tam również o zwykłych matkach (nie blogerkach), które doświadczyły linczu.
1. Nie odniosłaś się do mojego wywodu, tylko się uniosłaś.
2. Nie rozwiąże, ale pozwoli upuścić ludziom trochę pary.
3. Nie popieram linczowania wszystkich jak leci, ale nie mam na to najmniejszego wpływu. Posty dla fejmu omijam. Co nie zmienia faktu, że popieram piętnowanie zachowań patologicznych.
4. Wpuszczacie obcych ludzi do swojego „mieszkania” i dziwicie się, że nie każdy szanuje wasze zasady.
Nie bez powodu aktorzy czy piosenkarze chronią swoją prywatność. Oni mają świadomość, że informacje, które udostępnią niekoniecznie będą wykorzystane tak jak by chcieli. Na nich też niejednokrotnie wylewają się wiadra pomyj.
No to teraz odniosę się do tekstu i znowu wyjdzie wywód.
Marika – niestety dostało jej się rykoszetem za madki, które żerowały na tym tekście. Dodatkowo nasze piękne państwo nie szanuje matek dzieci niepełnosprawnych, więc na co można liczyć od społeczeństwa, a sytuacja w kraju nie ułatwia zmian na lepsze…
Ania – wpuszcza całkiem obcych ludzi do swojego życia i zdziwienie, że ktoś nie rozumie zasad panujących u niej. A wystarczyło zmienić ustawienia prywatności. To, że dla niej dzieci są wymarzone i wyczekane, nie znaczy, że kompletnie randomowej osoby z internetów wchodzącej na jej profil to jest takie oczywiste. Nie popieram linczowania jak leci, jeśli tylko stać ją to może mieć i cały tuzin. Za to potępiać trzeba ludzi, którzy wiedząc, że nie mają warunków produkują stadko dzieci, a potem płaczą, że bieda i lecą do telewizji, żeby ludzie im się złożyli na nowy dom, bo ten co mają to już za mały.
Generalnie nie rozumiem tej całej mody chwalenia się i pokazywania całego swojego życia wszystkim. Sama udostępniam większość postów i wszystkie zdjęcia tylko znajomym i rodzinie. Ja tam cenię sobie swoją prywatność.
No, dokładnie. „Pozwoli upuścić ludziom trochę pary” – więc nie tłumacz, że chodzi o to, aby na świecie było mniej patologii, chodzi TYLKO I WYŁĄCZNIE o to, żeby mieć zabawę. Cudzym kosztem.
Czy ja gdzieś napisałam, że dzięki takim fp będzie mniej patologii? Likwidację patologii trzeba zacząć od zabrania zasiłków zdrowym ludziom i od edukacji.
Mój 7 latek ma autyzm atypowy, nie widać tego gołym okiem, ale wystarczy zły dzień, że jest głodny czy zmęczony i awantura jest pewna. Nie ma na to wpływu. Też jestem madką? Mam 3 dzieci, muszę zrezygnować z pracy że względu na chorobę syna. Madka? Świat nie jest czarno biały.
Dokładnie!
Witam. Uważam, że
ma Pani całkowita rację. Nikt nie wie, ile wysiłku fizycznego i psychicznego kosztuje każda kobietę wychowywanie dziecka. Ja mam troje dorosłych dzieci, ale doskonale pamiętam jaka byłam ciągle zmęczona. Pamiętam, że gdy moja najmłodsza córka miała 3 lata, a najstarsza 8 po raz pierwszy pojechaliśmy na wczasy. Pamiętam też jak nawet bliskie mi osoby były zdegustowane moja odpowiedzia na pytanie co najchętniej wtedy robiłam. Powiedziałam, że po prostu chciałam się wyspać, pierwszy raz od długiego czasu. Zdziwienie i oburzenie. Jak to nie zajmowała się dziećmi (!). A kto to robił? A ponadto był jeszcze ich tata. Ale to ja byłam,, nieodpowiedzialny,,. Na szczęście to a uczyło mnie to czegoś. Pozdrawiam
Dla mnie urodzenie dziecka i teraz wychowywanie jest jednym z największych osiągnięć w moim życiu. Jestem matką, która kocha swoje dziecko. Pani bardzo generaluzuje. W życiu bardzo dużo pracowałam, ale żadna praca nie była tak trudna jak zajmowanie się własnym dzieckiem. I nie, nie żyje z zasiłków, czy pomocy taty dziecka. Pracowałam, oszczędzałam, inwestowałam. Da się. Powtórzę jeszcze raz, urodzenie mojego dziecka jest dla mnie jednym z moich największych osiągnięć w życiu. Każdy ma swój system wartości. Wypowiadanie się w taki sposób pokazuje brak szacunku i do matek i do ich dzieci. Na szczęście ja na swej drodze w życiu spotykam życzliwość,a nie hejt.
Pani Anno – urodzić potrafi każdy, nawet zwierzę (proszę się nie obraząć – to jest fakt) i to nie jest osiągnięcie. Jednak wychować (tak jak Pani pisze) i to na uczciwego, dobrego człowieka, to jest wielkie osiągnięcie i z tego może Pani (a nawet Pani powinna) być dumna! Tak samo jak oszczędzanie, inwestowanie, przygotowanie się na wydatki związane z dzieckiem i jego dalszym wychowaniem – to też jest rozsądne i może być Pani z tego dumna.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kobiety, które przeszły poród (i mężczyźni obecni przy tych porodach), doskonale wiedzą, że jest to wyczyn :) choćby ze względu na naszą budowę ciała (inną od zwierząt, bo w toku ewolucji wykształciły się mniejsze miednice i większe czaszki u homo sapiens, więc porównywanie porodu kobiety z porodem czworonożnego zwierzęcia do końca trafione nie jest). Przez wieki kobiety traciły życie przy porodach (do dzisiaj poród jest obarczony ryzykiem śmierci) oraz zdrowie, ale faktycznie w przestrzeni publicznej nadal o porodach mówi się, że: „dziecko SIĘ urodziło”, „przyszło na świat”, „poród siłami natury” (choć to były JEJ siły :)), „nasze babki rodziły w polu” (co nie jest prawdą).
Ten dyskurs trzeba zmienić, bo właśnie bezpośrednio z niego wynika brak szacunku dla matek (nie znam żadnego faceta, który był przy porodzie i potem z pogardą opowiada: „zwierzęta też rodzą, to nic takiego”) oraz odbieranie kobietom prawa do decydowania o własnym ciele („urodzi i odda” czy: „jak dziecko umrze po porodzie, to umrze” – jakby poród to był pstryk).
„urodzić potrafi każdy” – a Ty potrafisz? Albo byłes przy porodzie chociaż? Nie wiesz o czym mówisz…
Jasne hejt jest ogólnym ulubionym zachowaniem w internecie, bo ludzie sami sobie ego podnoszą jak kogoś zgnoją , ale to dzieje się na każdej grupie ….kulinarnej , o zdrowiu , nawet grzybiarskiej ….i masz rację że dotyka matki te które są poprostu zwykłymi mamami ALE …to niestety działa w dwie strony . MaDki też istnieją i też hejtują , słyszałaś o BEZDZIETNYCH LAMBADZIARACH …to określenie kobiet które w internecie ośmieliły się napisać że nie mają dzieci lub nie chcą dzieci i takie kometarze kobiet które są mamami też są dla nich bolesne . STOP DLA KAŻDEGO HEJTU !
Pisząc, że matki są hejtowane wcale nie twierdzę: „Ej, ale innych możecie spokojnie hejtować” :)
„Więc jeśli jeszcze czasami zdarza ci się zaśmiać z jakiejś maDki: ja cię bardzo proszę, POMYŚL. Bo to taka sama kobieta jak ty. Może coś palnęła głupiego w sieci ? ale może wcale nie! Może ktoś wyrwał jej słowa z kontekstu albo ocenił na podstawie jednego zdjęcia. Serio, to może być każda z nas, W KAŻDEJ CHWILI. Ja, Marika, Ania ? i ty też. Powód zawsze się znajdzie, bo naszą jedyną winą jest to, że? urodziłyśmy dziecko.” – chcę się odnieść tylko do tego fragmentu. Madki nie określa jakiś głupi wpis w mediach społecznościowych, czy jedno zdjęcie, które uwiecznia moment karmienia dziecka w miejscu publicznym. Madkę określają wpisy wyżebrania czegoś, bo jej się należy z samego faktu, że urodziła dziecko. Madkę określa to jedno zdjęcie GOŁEGO dziecka wrzucone na grupę na fejsbuku (nieważne czy się chwali dzieciakiem na plaży, czy pokazuje zmianę na genitaliach i chce wiedzieć co to jest). Madkę określa każdy wpis dotyczący chorób/dolegliwości swojego dziecka, od tego są lekarze a nie internet. I przede wszystkim – madkę określa to w jaki sposób zachowuje się wobec innych ludzi, np. przychodnia, kolejka do punktu pobrań – z drogi, bo idę z dzieckiem/jestem w ciąży, żadnego pocałujta mnie w poślada, czy kulturalnej informacji, że będąc w ciąży może wejść bez kolejki i chce z tego przywileju skorzystać. Określają ją też komentarze w internecie. Te komentarze pełne nienawiści do osób, które nie lubią dzieci, nie mają dzieci czy też wolą zwierzęta od dzieci. I to, że wszystkie pieniądze powinno płacić się na DZIECI, a nie na zwierzę, które i tak zdechnie. Każdy kij ma dwa końce, a niektóre matki zasłużyły sobie na miano maDki.
Tylko że wrzucacie do tego worka również zwykłe kobiety :)
Plus hejt nigdy nie jest rozwiązaniem problemu, bo sprawia, że zamykamy się w swoich okopach i tylko do siebie strzelamy, utwierdzając się w nienawiści do drugiej strony. Rozwiązaniem jest ROZMOWA i EDUKACJA.
A ty mnie wrzucasz do worka z tymi, którzy hejtują madki i matki. Brawo :)
No bo hejtujesz maDki i sama się do tego przyznałaś.
Ja uważam, że NIKT nie zasługuje na hejt. Nawet jeśli naszym zdaniem słabo się zachowuje. Jaki efekt przyniesie wyniesienie wypowiedzi mamy pytającej o poradę medyczną w internecie na grupę maDkową i bluzganie jej? ŻADNEGO.
Sama prowadzę grupę dla mam i gdy któraś pyta o poradę medyczną, odpisuję jej na priv: „Hej, zapisz dziecko do lekarza, bo w internecie nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie i może poradzić ci źle”.
Także, no właśnie. Bo to jest tak, że sama czujesz się lepsza od jakiejś grupy społecznej i myślisz, że to daje Ci prawo do uczestniczenia czy przyglądania się regularnym linczom na „tych głupszych”. A potem masz pretensje, że ktoś inny wychodzi z tego samego założenia :) to tak jakby złodziej miał pretensje, że ktoś inny kradnie :)
Zacznijmy zmieniać świat od siebie :)
Zawsze możesz nie puścić takiego posta na grupę i na priv odesłać do lekarza.
Czasem na widok niektórych pytań włos się jeży na głowie.
Nie puszczam, a nawet w regulaminie istnieje zapis, że nie udzielamy porad medycznych. Osoby, które ich szukają, dostają tylko informację na priv.
W którym momencie shejtowałam madki? Bo wymieniałam jakie rzeczy określają madkę? To jest hejt, tak?
Sama padłam ofiarą takiego „wyczynu” kiedy mój starszy syn miał około 8/9 miesięcy poszłam z młodym na rękach do sklepu pod blok po mleko do kawy. Nie wymagałam jakiejś taryfy ulgowej bo z dzieckiem i w tym samym momencie Pan który stał w kolejce za mną skomentował że 18 nie mam A dziecka mi się zachciało (wiek oszacował na postawie braku makijażu i tym że mając wtedy 24 lata młodo wyglądałam w sumie w obcych sklepach pytają o dowód do dziś A ja jeszcze nawet 30 nie mam A maluję się sporadycznie) mówię do tego Pana że jestem pełnoletnia następny komentarz że dla 500 + to mówię Panu że nie tylko dlatego że chciałam i to była przemyślana decyzja ha facet w zamian za to chciał mi wmówić że mój Syn jest moim bratem bo inaczej nie ma możliwości tak młodo wyglądać i mieć skończone 18 i dopiero ekspedientka ze sklepu się wtrąciła i mówi do Pana że mnie zna i wie że mam skończone 24 lata i na macierzyńskim jestem ale z pracy bo pracowałam na pełny etat przed ciąża. Ale to była obca osoba więc mniejsza o większość. Z natury jestem taka osoba że krytyka obcych rzadko kiedy mnie rusza. Nigdy bym się nie spodziewała że spotka mnie coś takiego ze strony najbliższych. Babcia, babcia która mnie wychowywała po śmierci mamy jak zaszlam w drugą ciążę nie planowana z innym partnerem. Serio każdego dnia cieszyłam się że będzie mały dzidziuś i starszy syn cieszył się razem ze mną. Każdego dnia przygotowywałam się do roli matki dwójki dzieci bo to już inaczej niż z jednym. Aż pojawiła się ona babcia, która wylała wiadro pomyj tylko dlatego że dziecko było z innego związku A że starszemu dziecku zniszczyłam rodzinę. Fakt nie jesteśmy razem ale dziecko jest wspólne i razem podejmujemy decyzję związane z Dawidem (ten starszy syn) A ona mi powiedziała że się mnie wstydzi bo moja mama też miała dzieci z różnych związków.
Sfrustrowani, słabi i żałośni ludzie wyładowujący swoją bezsilność na bezbronnych, wrażliwych osobach. Ten schemat powiela się w tak wielu sytuacjach. Społeczeństwo choruje na brak empatii i (paradoksalnie) potrzebę wtrącania się w cudze sprawy, które ich nie dotyczą. Trzymaj się.
ISpołeczeństwo choruje na brak empatii i (paradoksalnie) potrzebę wtrącania się w cudze sprawy, które ich nie dotyczą. oto cała prawda….
Mnie najbardziej śmieszy jak te jeszcze nie maDki komentują te 500+ że za ich podatki dzieci karmimy i wychowujemy a jak w końcu taka maDką się staję to cichutka, potulna jak baranek nawet słowa nie napiszę już na ten temat ???
Trochę racji w tym jest. Nie każda kobieta, która upomina się o wygodniejsze życie dla siebie i dziecka, jest madką. Ale nie ma się co dziwić i internautom. Jak madka pisze, że jej się należy tylko na takiej podstawie, że ona ma dziecko, a druga kobieta nie, albo wciąż zachodzi w ciążę, mimo że już przy drugim dziecku wiedziała, że będzie ciężko finansowo, to woła to o pomstę do nieba ;)
Ok, napisałam:
1. Mam dzieci i fajnie by było, jakby sklepy były dostosowane do osób z wózkami/na wózkach (gdyż nie są, serio, do wielu w ogóle nie da się wjechać!).
2. W moim mieście nie ma zjazdów i podjazdów, a po chodnikach nie da się jeździć z wózkiem/na wózku i żądam od władz miasta, aby się temu przyjrzeli.
Czy jestem roszczeniowa? Tak. Ale czy mam prawo wymagać dla osób z wózkami/na wózkach takich samych praw jakie mają osoby bez wózków? Tak. Czy w ten sposób odbieram osobom bez wózka jakieś prawa? Nie. Dlaczego więc tak bardzo ich moja roszczeniowość boli?
Kiedy mialam male dziecko, byla taka spolecznosc ktora nazywala sie BACHOR. Generalnie matki prześmiewczo podchodziły do swojego macierzyństwa, dzieci i z obrzydzeniem patrzyły na kobiety, które inaczej, czulej, cieplej podchodzą do swojego macierzyństwa. Pamietam jak mnie kiedys zaatakowały na forum.
A bo to chyba jest pokłosie tego myślenia: dzieci to dzieci, a nie mali ludzie/dzieci i ryby głosu nie mają/dzieci są głupsze, a więc pewnie uczucia też u nich w powijakach. Bardzo dużo w takim postrzeganiu dzieci zmienił Korczak. Niestety, nie wszyscy jeszcze o nim słyszeli :)
Tacy komentatorzy na takich grupach to zwykli tchórze i życiowe niedorajdy dowartościować się próbują obrażać i atakować innych i oczywiście najczęściej robią to anonimowo bo oni wszyscy nie wiedzą co to szacunek i chonor a nie ma moim zdaniem nic gorszego jak atakować i obrażać kobiety matki a co do 500+ to swoją drogą większość Tych pseudo komentatorów tyle mówi że matki dostają pieniądze za nic i z ich podatków a sami zazwyczaj są bezrobotni i żyją z zasiłków które są między innymi finansowane z podatków
co to jest chonor?
Razem z urodzeniem a obecnie wychowywaniem dziecka nabralam duzo pokory ale i dystansu. I uwazam, ze nie ma co pochylac sie nad frustracja i brakiem zrozumienia a czesto wrecz – glupota. Ci hejterzy, jesli beda mieli szczescie, to za kilka lat sami beda rodzicami. I choc za chwile wracam do pracy, bo chce sie realizowac, to niech dzieciaki na hejtujacych grupach mowia, ze jestem madka – wole, by moim zyciowym osiagnieciem bylo urodzenie i wychowanie dziecka niz napisanie zlosliwego komentarza i otrzymanie 200 lajkow od osob, ktorych nigdy nawet nie spotkalam :)
Nie jestem ani psychologiem, ani socjologiem, także może bardzo mijam się z prawdą, ale.. Zachowanie takich osób bardzo mi przypomina zachowanie… Dwu / trzyletniego dziecka, które robi coś tylko po to, by doprowadzić nas do złości. Mi się wydaje, że tego typu osoby po prostu piszą to, co wiedzą że na pewno obrazi/zrani odbiorcę i robią to świadomie, dla zabawy. Bo jakoś nie chcę wierzyć, że naprawdę tak daleko wszystko poszło, że tak wielu ludzi tak naprawdę myśli i w „realnym” świecie te same rzeczy powiedziałaby na głos, patrząc w oczy danej osobie. W internecie wylewają złość, bo wiedzą, że tam im się nic nie może stać, to oni decydują kiedy się odezwać, mogą zamilczeć kiedy chcą, przerywając w dogodnym dla nich momencie.. A w realnym świecie tego nie ma.
Brakuje mi ostatnio czasu, ale sama chciałabym się dowiedzieć, czy ktoś już zaczął analizować tego typu postępowanie, bo według mnie to jedna z chorób obecnych lat.
Trzymaj się ciepło, nie poddawaj się bo odwalasz tutaj kawał dobrej roboty, nie pamiętam od ilu lat Cie czytam ;)
P. S. Mieszkam we Włoszech i takie pojęcie kobiet jak polskie „madki” tutaj nie istnieje, nigdy w życiu nie napotkałam tutaj na postrzeganie kobiet pod takim właśnie kątem (sama jestem mamą 3, córka dwa i pół roku, bliźniaki 4 miesięczne)
A w ogóle Włosi bardzo ciepło traktują dzieci (i w ogóle całe rodziny) i nie dają odczuć, że ktoś im przeszkadza, zawadza. Dla przykładu matki w Polsce chodzą z jednym wielkim „przepraszam” w oczach. Przepraszam, że tu siadam; przepraszam, że karmię; przepraszam, że weszłam z dzieckiem; przepraszam, że ono płacze; przepraszam, że dotknęło…
Jak zaczęłam czytać Twój komentarz, pomyślałam od razu: BINGO! Tak, dokładnie, to są komentarze, które celowo mają zranić/zezłościć/doprowadzić na skraj drugą osobę. Totalnie o tym wcześniej nie pomyślałam, bo nie przyszło mi nawet do głowy, że ktoś (ktokolwiek!) mógłby mieć taki cel wobec obcych w sieci, no bo po co? Teraz będę się nad tym zastanawiać :)
TAK!!! Moja ciąża i wczesne macierzyństwo (tak z dzieckiem do ok. roku, kiedy jego zachowania są nieprzewidywalne) było jednym wielkim stresem. Wyjście do sklepu z dzieckiem w wózku? Stres, czy się nie obudzi i ktoś czegoś nie powie. Karmienie piersią na spacerze, w sklepie, gdziekolwiek? Stres koszmarny i wygibasy. Gdy hejterzy pitolą o ?wywalonych cycach? mam ochotę postukać się w głowę. Za własnych laktacyjnych czasów mogłabym spokojnie osiągnąć ósmy pas w giętkości, bo nieźle gimnastykowałam się, żeby NIC nie było widać.
Ciąża? Mimo młodego wieku obie przechodziłam kiepsko, po prostu. Ale pokornie stałam w tych kolejkach i bałam się nawet poprosić.
Teraz jestem bardziej zahartowana i jak myślę o tej sobie sprzed lat, mam ochotę sama siebie uściskać.
Faktem jest, że kobiety w ciąży i młode matki są zwyczajnie bezbronne. Źle się czują, są niedospane, zmartwione, postawione w nowej sytuacji, hormony szaleją, w dodatku poddaje się jej potwornej społecznej presji. Która wywierają również najbliżsi. No i zawsze łatwiej nawrzucać matce niż naładowanemu testosteronem byczkowi, c?nie? You go, people.
Jak czytam te dyskusje, czy kurna można poświecić pięć minut tego swojego mega cennego czasu, dzięki któremu jeden z drugim niechybnie wynajdzie co najmniej lek na COVID, i przepuścić ciężarną; te wielkie posiedzenia internetowych rad ds. laktacji, kiedy można karmić, a kiedy nie, czy przed spacerem odciągać pokarm, czy jednak MOŻNA nakarmić dziecko w parku; kiedy czytam pradawne zaklęcie, że TRZEBA BYŁO NÓG NIE ROZKŁADAĆ, to… jestem przerażona. Dzieci nienarodzone to skarb, te narodzone wszystkim przeszkadzają. Lol.
Odrobina życzliwości i empatii, w obie strony. I świat będzie lepszy, serio.
Btw, rewelacyjny wpis. Super, że poruszyłaś ten temat.
Śmiech na sali te wpisy. Wiadomym jest, że będą Panią popierać i poklepywać po pupie, kobiety o podobnym kierunku rozumowania.
Mamy obecnie w społeczeństwie „kult matki” i fajnie, że dba się o młode mamy bo zapewne trudne jest wychowanie dziecka. Problem pojawia się gdy te „madki” nadużywają społecznej aprobaty dla swojego „obnoszenia się” wszem i wobec z dzieckiem. Czy karmienie dziecka „cyckiem” na środku centrum handlowego to wymóg i okazywanie swojego rodzicielstwa każdemu kto idzie na zakupy albo wraca z pracy w galerii? Idziemy do restauracji a tam co? Dwa stoliki dalej MADKA karmi cycem dziecko, bo przecież butelki półroczne dziecko nie zje. Czy jak pójdę z żoną do restauracji raz na jakiś czas i chcemy zjeść coś smacznego razem, posiedzieć i porozmawiać, czy muszę słuchać płaczu dzieci, które mają kolkę, a głupia MADKA musiała wyjść z malutkim dzieckiem bo ONA MA POTRZEBE? Ch… że dziecko się męczy, może zrobić grubszą aferę w pieluchę. MADKA ma wyjść z BOMBELKIEM. No szlag mnie trafia.
Na cholerę to komu oglądać? Nie przypominam sobie, żeby moja mam albo teściowa mówiły, że kiedyś było oczywiste „chwalenie się cycem” przed ludźmi na przystanku czy w innym miejscu publicznym. Teraz każdy ma widzieć, że MADKA karmi, a jak zwrócisz uwagę to zaraz mordę drze „zrób babie dzidzia, a nie się czepiasz”.
Drugi argument to MADKI-darmozjady, które potrafią tylko daj i daj i daj, bo mi się należy. Ja uważam, że pomoc jest niezbędna(taka rola państwa), ale rodzic ma być samowystarczalny, a nie pasożytniczy. 500+, super niech będzie, jest potrzebny, ale podatek od tego też powinien być odprowadzany, ale nie jest.
Wystawiłem ostatnio na sprzedaż jakieś szpergały, które mi „zawalały” pokój i stych i co? Zaraz napisała jedna MADKA, że jak nie potrzebuję, to żebym oddał na matki, a najlepiej jej za DARMO.
Człowiek chodzi do pracy, płaci podatki na te + i +, a tu pasożyt pisze, żebym jej oddał bo ona potrzebuję, a skoro ja sprzedaje to mi nie potrzebne.
Jak tu się nie wk….?
Żeby zaraz nie było , moja żona jest w ciąży, ale jak gadamy czasami o MADKACH, karmieniu cycem w restauracji, galerii czy na środku chodnika to sama to komentuje że trzeba mieć nierówno pod sufitem.
No jasne, że powinna się schować w kiblu, nakarmić na zapas w domu albo w ogóle z niego nie wychodzić, bo nikt nie chce oglądać Waszego gówniaka!
PS. Pogadamy za kilka miesięcy. Powodzenia ;)
Ej, a że tak podpytam, dla koleżanki: Pan empirycznie doświadczył tego CYCA? Czy to taka figura retoryczna żywcem wzięta z internetowych forów?
Nie wiem, jakie ma przykłady matek ma Pan w swoim otoczeniu, ale… czułabym się zaniepokojona. Może warto je zmienić? Mnie na przykład przez 30 lat z drobnym okładem nigdy nie zdarzyło się tego CYCA zobaczyć. A mieszkam w dużym mieście, Lemingrad, ludzie wartości nie szanujo. Powinny być te CYCE na każdym rogu. A tu nic. No kurczę, taka strata. :/ Można byłoby ponarzekać w internetach. :/
Karmienie piersią widziałam wielokrotnie w wydaniu swoich koleżanek
Za niezdrowe uważam również domniemanie, że dorosłej kobiecie sprawia jakąś perwersyjną przyjemność publiczne obnażanie się i tegoż CYCA pokazywanie, w sytuacji karmienia, wiadomix, poza karmieniem hulaj dusza. Celem czynności takiej jak publiczne karmienie jest bowiem… eureka, NAKARMIENIE dziecka!
Mało tego, ośmielę się zauważyć, że jako maTka dwójki dzieci, karmionych piersią w czasach ich niemowlęctwa, posiadam w temacie pewne doświadczenie. I powiem tak: nigdy wcześniej i nigdy potem człowiek nie nosi na sobie tylu warstw odzieży, akcesoriów typu chusty, apaszki, pieluchy tetrowe pod ręką, by je zawijać, odwijać, podwijać, przykrywać, odkrywać, jednocześnie nakrywając. A wszystko to z wierzgającym niemowlęciem na ramieniu. Człowiek, a nie, pardonsik, maDka, staje się wtedy połączeniem ninjy z ośmiornicą. I nic nie widać! No chyba, że mocno przyglądąć się pod dziwnymi kątami, ale to zakrawa na perwersję. I to bynajmniej nie u karmiącej.
Co do kolek w restauracji – to przykład skrajny. Większość kobiet zwyczajnie będzie kierować się w takiej sytuacji komfortem dziecka (w pierwszej kolejności), potem swoim. Nie znam osoby, która miałaby ochotę jeść posiłek z płaczącym lub potencjalnie cierpiącym dzieckiem na ręku. Chyba, że np. już kończy, została ostatnia łyżka, musi chwilę poczekać na rachunek itd. Zresztą – czyż wolność pójścia do restauracji dla każdego, kto ma na to pieniądze, nie jest spełnieniem neoliberalnego snu o totalnej wolności? Jeśli restauracja ma w ofercie dania dla dzieci, dziecięcy kącik, dziecięce krzesełka – tak, jest to miejsce, którego właściciele dają do zrozumienia: zapraszamy tu rodziny z dziećmi. Jeśli Panu to przeszkadza… Cóż, można zawsze wybrać inny lokal, prawda?
Trzymam kciuki, by Pana żona nigdy nikogo nie zaszczuła BRZUCHEM ani CYCEM. Mam nadzieję, że przemyśleli już Państwo wszystkie sytuacje, w których według internetowej rady mędrców będzie MOGŁA lub NIE MOGŁA poprosić o przepuszczenie w kolejce (np. gdy będzie w towarzystwie Pana, kategorycznie NIE WOLNO!!!) tak, aby spełnić wszystkie zwerbalizowane i niezwerbalizowane oczekiwania randomowych ludzi z internetów.
Pozdrawiam! I – tu już bez sarkazmu – dużo zdrowia dla wszystkich Państwa.
Półroczne niemowle chce zjeść mleko swojej mamy i to w dodatku z cyca – toż to istny skandal i szczyt roszczeniowości! :P:P
Rozumiem że z własnym dzieckiem zabunkrujecie sie na parę lat w domu, dopókinie zacznie czytac samo karty dań i jeść poprawnie sztućcami…
Jak to mówią „maDka jest tylko jedna” tekst bardzo trafiony.
Ja się zawsze w takich momentach zastanawiam, kto ich k… urodził. Czy własne matki też by tak niszczyli? A może ich tak nienawidzą? A jeśli tak, to serio potrzebują terapii albo lania od własnej matki.
Madki są okropne i złe. Moja ciotka urodziła 3kre dzieci ma męża który pracuje, dużo zarabia a ona nie pracuje zawodowo. Nie pierdolcie że gotowanie obiadków i sprzątanie w domu to praca. Babom powinno się chomąto zakładać.
No coz… Dawno temu, zaraz po studiach, pracowalam jako kelnerka i przyznaje, ze na widok stolika z dzieciakami kazda z dziewczyn uciekala gdzie pieprz rosnie. takie stoliki to bylo ciagle skakanie, wycieranie czegos, co dzieciarnia wylala/wysypala, a potem dlugie szorowanie stolika z pozostawionego przez malolatow syfu. Byly oczywiscie wyjatki, gdzie rodzic skutecznie pilnowal mlodziez, ale to byly nieliczne wyjatki.
A co do Ani z pieciorgiem dzieci, to nie pomyslala, ze moze ustawic posty tak, zeby wyswietlaly sie tylko dla znajomych? Nie rozumiem po cholere wrzucac publiczne posty, chyba ze promuje sie swoja firme lub marke. Inaczej to wrecz proszenie sie o negatywne komentarze, bo zawsze znajdzie sie gromada ludzi, ktorym cos nie podpasuje.
Zachowujesz się w tej chwili jak osoba, która o gwałt oskarża kobietę, bo miała za krótką spódniczkę.
Ofiara hejtu to OFIARA. Wrzucenie zdjęcia swojej rodziny nie jest naganne – w przeciwieństwie do szykan i linczu. A zwróć uwagę, że zupełnie pominęłaś osoby hejtujące w swojej ocenie (spoko są, co?).
Poza tym to była Instagramerka. Początkująca, ale musiała zamknąć konto, bo komuś się wydawało, że „duża rodzina = patologia”.
W filmie „Szkoła uczuć” pada takie zdanie do szkolnego łobuza: „Lubisz szkołę, bo jesteś tutaj popularny”, dokładnie taka zasada przyświeca hejtowi w internecie, do tego dodajmy jeszcze możliwość bycia anonimowym. Im ostrzejszy hejt, bardziej prześmiewczy tym zyskuje więcej lajków wśród grona osób podobnie myślących, później takie „perełki” są rozpowszechniane dalej w internecie, trafiają na inne masowe portale, gdzie zyskują sławę a ego autora rośnie wraz z liczbą udostępnień… taki hejter zaczyna czuć, że to on jest ten dobry, ten właściwy, ten co postępuję słusznie, bo jako ludzie chcemy czuć, ze to co my robimy jest tym jedynym słusznym i dobrym… stąd tak często narzucamy innym swój system wartości oraz dajemy nieproszone rady (powinnaś to i to , a nie lepiej by było jakbyś, nie powinieneś, oj źle robisz etc.).
Zamiast matek można by tutaj podstawić dowolną grupę społeczną z której jakaś losowa zbiorowość postanowiła sobie zrobić plac zabaw do podnoszenia własnego ego, własnej samooceny, pamiętam jak leciał w TV program „chłopaki do wzięcia”, istna pożywka dla hejterów, pamiętam jak w pracowniczej kuchni nabijano się z osób bioracych w tym udział, czy naprawdę tak ciężko nam zrozumieć, że mieliśmy ogromne szczęście, że jesteśmy w miejscu którym jesteśmy, bo mieliśmy szczęsliwy dom, rodzice nas wykształcili, uczyli norm społecznych, popychali do rozwoju, ale są osoby, które tego nigdy nie otrzymaly, a patologia to jedyny obraz jaki posiadają? Może zamiast szczucia w internecie, jakas godzinka wolonariatu na świetlicy środowiskowej?
Super tekst :)
Pamiętajcie, że nikt w sieci nie pozostaje bezkarny. Może powinniśmy zmienić w nas podejście i zacząć walczyć z nienawiścią. Jako prawnik wiem, że tego typu sprawy są trudne, ale nie można tego puszczać mimo uszu, odpuszczać, liczyć, że to kiedyś minie. Internet tylko z pozoru jest anonimowy.
Po przeczytaniu artykułu a przede wszystkim wszystkich komentarzy na myśl nasuwa mi się tylko jedno. Dlaczego Panie postanowiliście rodzić. Wszystko piszecie jakie to nie byłyście zmęczone, wycieńczone, na skraju załamani nerwowego. A wszystko to co się działo było tylko i wyłącznie KONSEKWENCJĄ waszej woli i (mam nadzieje) waszej decyzji. Dziecko miałyście bo chciałyście i teraz jęczenie jakie to nie jest trudne i straszne jest co najmniej śmieszne. Oczywiście nic nie usprawiedliwia chamskich i ordynarnych odzywek na portalach- powinno się zgłaszać i pozywać takich ludzi. Ale z drugiej strony to ciągłe jęczenie jakie to wychowywanie dzieci nie jest ciężkie i straszne jest żenujące. Czy osoba która w skutek swej lekkomyślności zeskoczy do rzeki straci nogę ma prawo jeszcze jęczeć jak jej zle? NIE Czy osoba która paliła całe życie ma prawo narzekać
e na starość dostała raka płuc? NIE Czy kobieta która z własnej woli, niezgwałcona
(mam nadzieję), która chciała mieć to dziecko ma prawo teraz narzekać jak to jej życie się po tym nie stało ciężkie, trudne, nudne, żmudne i w ogóle? Moim zdaniem nie. I mówię to jako matka.Stwierdzenie: „nie mogę przejechać wózkiem po chodniku, szkoda, że władze miasta nie myślą o osobach z wózkami i na nich” to nie jest jęczenie na macierzyństwo, tylko domaganie się swoich praw. Które się należą – każdemu uczestnikowi ruchu.
No i widzisz, są matki, które po ciężkim porodzie powiedzą: „no ale mam co chciałam, mam dziecko, więc już siedzę cicho”, a są takie, które będą walczyć o polepszenie standardów opieki okołoporodwej dla innych kobiet. No i szacunek dla matek, bo to się totalnie ze sobą wiąże (brak szacunku dla rodzących w naszym kraju przekłada się nie tylko na hejt w internecie, ale również na warunki w szpitalu czy decyzje polityków). Więc kobieta, mówiąc wprost: „poniosłam trud” niekoniecznie skarży się na swój los, raczej myśli długoterminowo, żeby inni ten trud zauważyli i przestali traktować kobiety jak chodzące inkubatory (dzisiaj jest tak, że mamy rodzić, bo co to takiego, a potem zajmować się dziećmi i siedzieć cicho, a nie jakichś wygód czy dobrego traktowania się domagać).
Pomijam już fakt, że poród i wychowanie dziecka to może być zupełnie inne doświadczenie dla każdej z nas, bo różne jesteśmy, różne dzieci mamy, jak również jesteśmy w różnych sytuacjach.
Dobrze ale ja jako ojciec 1.5 rocznego dziecka nie płaczę na FB że alejki za ciasne w sklepie, u siebie na ‚wsi’ nie mam chodnika wcale, a dzieci mam w planach 2, może 3 – bo muszą żyć dobrze. 5 w dzisiejszych czasach to paranoja jeśli kogoś nie stać na ich utrzymanie. Nie wolno winić społeczeństwa za swoją sytuację.
Inna sprawa to hejt w internecie który świadczy o kulturze osobistej. Kiedyś służył jako narzędzie do pozyskiwania wiedzy i komunikacji. Teraz to narzędzie dla byle debila żeby napisać co myśli na dany temat, a potem żeby mógł sobie włączyć pornoska. Świat idzie w złym kierunku.
Super wpis, dla wielu ludzi sprawa na pewno do przemyślenia :)