To my wychowujemy nowe pokolenie mężczyzn. O czym musimy pamiętać?
Pst… Robota jest do zrobienia! Na naszych oczach zmienia się świat. Ale to głównie od nas – rodziców – zależy, w którą stronę pójdzie. Nie spieprzmy tego i…
WYCHOWUJĄC SYNA, PAMIĘTAJMY, ŻE:
1. Chłopiec potrzebuje dokładnie tyle samo czułości, co dziewczynka.
Bo chłopcy wcale nie są mniej wrażliwi. Mniej przytulaśni, mniej całuśni. Ja wiem, kiedyś chłopców wychowywano „twardą ręką”, żeby wyrośli na prawdziwych mężczyzn, a nie „ciepłe kluchy”. Gdy się przewracali, wołano: „Nie maż się!”, na każdym kroku podkreślano: „Bądź silny!”. Ale to, co miało hartować ich charakter, moim zdaniem go łamało.
Całe szczęście te czasy już dawno mamy za sobą.
Nasza ulubiona zabawa z synem – który ma już siedem lat! – to wieczorne przekomarzanki przed snem. Kładę się obok w łóżku i mówię, że kocham go najbardziej na świecie. A on na to, że kocha mnie jeszcze bardziej. Więc dodaję, że kocham go jak stąd na Marsa i z powrotem. Na co on, że kocha mnie jak stąd na Marsa, trzy razy wokół tej planety i dopiero wtedy z powrotem.
Okazując miłość, uczymy ją również wyrażać.
Pewnie Konfederaci mnie za to zjedzą, ale w dobie, gdy mięso przynosimy ze sklepu, a nie z polowania, współczesne rodziny bardziej niż silnych facetów potrzebują takich, którzy potrafią powiedzieć: „Kocham cię”.
2. Nie ma zajęć tylko dla dziewczyn i tylko dla chłopców.
Zresztą, jak można twierdzić, że ktoś, kto sam nie umie się oporządzić (uprać sobie ubrań, ugotować, posprzątać wokół siebie) jest… Silny?
Bez kitu, raczej jest niedołężny.
Mamy bardzo skupiają się teraz na tym, żeby ich córki były niezależne. Ale nie zapominajmy o chłopcach! Na pewno nie chciałabyś, żeby twój syn musiał czekać, aż żona wróci do domu, żeby zjeść obiad.
Dlatego we wszystkie obowiązki syna angażuję tak jak córkę. Mogą mieć takie same zainteresowania i bawić się, czym chcą. Choć ostatnio jakiś facet się oburzył, że „lalki dla chłopca tylko pod warunkiem, że będą to figurki Indian!”. Chciałam go zapytać, czy temu chłopcu w przyszłości bardziej przyda się znajomość indiańskich obyczajów, czy jednak umiejętność radzenia sobie z małymi dziećmi?
Naprawdę, jeśli do użycia zabawki nie są potrzebne konkretne genitalia, jest dobra dla wszystkich. A jeśli są potrzebne – to nie jest zabawka dla dzieci! ;)
3. W pełnej rodzinie wychowuje nie tylko mama!
Kobiety bardzo często mi piszą, że ich partner nic nie robi, bo „mamusia go tak wychowała”. Przepraszam bardzo, ale ojcowie również wychowują! Dają dobry przykład albo… Zły.
I na ten przykład, gdy chłopiec widzi, że w domu gotuje tylko mama, właśnie tego będzie oczekiwać od przyszłej żony. Całe szczęście wielu mężczyzn już wie, że prawidłowo użyty garnek wcale nie parzy ;)
4. Emocji nie trzeba się wstydzić.
Badania pokazują, że mali chłopcy płaczą równie często co dziewczynki, więc stwierdzenie: „chłopaki nie płaczą” jest mega krzywdzące zarówno dla dziewcząt (bo ma udowodnić, że są bardziej rozchwiane emocjonalnie) jak i dla chłopców (bo zabrania im wyrażać wprost to, co właśnie czują).
Żeby było śmieszniej, nie akceptujemy chłopięcego smutku, ale już złość – tak. Wychowujemy więc przyszłych agresorów, którzy właśnie tą akceptowaną powszechnie złością będą reagować na wszystkie trudne, życiowe sytuacje.
A serio, mężczyzna więcej szkody wyrządzi, gdy kogoś zwyzywa albo w coś/kogoś walnie niż gdy po prostu sobie zapłacze.
5. Nie można używać określeń: „jak dziewczyna”, „to babskie”, „to gejowskie”.
„Biegasz jak baba” czyli koślawo. „Nie rycz, nie jesteś dziewuchą” czyli jesteś lepszy od niej. „Ten strój jest gejowski” śmiech na sali, żeby chłopak tak wyglądał.
Mam nadzieję, że czujesz doskonale, ile lekceważenia jest w tych zdaniach? Niestety, przeciętny chłopiec jest nimi bombardowany non stop. I dorasta sobie. A wraz z nim rośnie pogarda dla kobiet oraz osób o odmiennej orientacji.
6. Jesteśmy w takim miejscu, że wychowujemy nie tylko synów, ale całe społeczeństwo.
Gdy ktoś próbuje wpoić naszym dzieciom stereotypy – że chłopcom nie wypada tego czy tamtego – nie wstydźmy się reagować.
To ta osoba powinna się wstydzić!
7. Cudze granice należy szanować.
Kiedy chłopiec chce skończyć zabawę w gilganie, kończymy zabawę w gilganie. Nie witamy go kuksańcem, żeby był dzielny i mężny, jeśli widzimy, że wyraźnie go to rani. A gdy nie chce być całowany, to go nie całujemy, a nie że z ciocią trzeba się przywitać.
Tłumaczmy naszym synom, że kiedy dziewczynka mówi „nie” to oznacza „nie”, a nie że tylko tak się droczy i „one wszystkie lubię być adorowane”. Niestety, szkoła za nas tego nie zrobi, bo póki co na wdż dzieci się dowiadują, że krótka spódniczka to zaproszenie do zabawy i to dziewczynka, która ją nosi, jest zła, a nie ten, kto próbuje pod nią zajrzeć. Reagujmy na każde pociągnięcie warkoczyka, klepnięcie w pupę, niewybredny komentarz na temat wyglądu koleżanki.
Kochamy naszych synów, więc zróbmy to wszystko dla nich. A przy okazji zrobimy coś dla siebie :)
Tak, tak, tak.? świetny tekst ?
Nie zgadzam się z całością tego tekstu. Jest to całkowita aberracja, przepełniona treścią bez treści. Taki sposób myślenia budzi mój największy strach, bo silni ludzie rodzą się z trudnych czasach, a w okresie dobrobytu mamy regularnie wysyp roszczeniowych pasożytów płaczących z byle powodu. To wszystko co funduje nam źle rozumiana wolność, jest w rezultacie uwstecznianiem społeczeństwa, pod cudnie wyglądającym płaszczykiem kolorowej rewolucji. Tylko czegoż innego możemy oczekiwać, kiedy ze wszystkich stron jesteśmy zalewani krystaliczną głupotą ludzką.
Czekaj, czekaj, nie zgadzasz się, że:
1. Mali chłopcy potrzebują czuć się kochani.
2. Powinni być włączani w obowiązki domowe, żeby poradzić sobie w dorosłości bez czekania, aż żona zrobi kanapkę/wypierze skarpetki.
3. Tata pełni ważną rolę w wychowaniu dziecka.
4. Nie ma złych emocji. Złe jest spychanie ich w podświadomość. Aż wybuchną z impetem.
5. Kobiety i geje nie są gorsi od heteroseksualnych mężczyzn. Nie powinniśmy ich poniżać.
6. Trzeba edukować społeczeństwo, że dyskryminacja jest zła.
7. Nasze ciało należy tylko do nas i nikt bez naszej zgody nie ma prawa go tknąć?
I to ja jestem głupia? :)
Mamy do wyboru dwóch facetów:
1) Potrafi sam sobie ugotować, wyprać, posprzątać, nie obraża innych, szanuje ich granice.
2) Czeka, aż wymienione wyżej rzeczy zrobi za niego ktoś inny, dzieli ludzi na lepszych i gorszych.
A teraz zagadka: który z nich jest roszczeniowym pasożytem?
Tzn z czym sie konkretnie nie zgadzasz bo ja np. kompletnie nie rozumiem Twojej wypowiedzi? Kto jest silny, kto roszczeniowy pasożyt, w którym punkcie jest ta źle rozumiana wolność?
Na całe szczęście zrozumienie nie jest obowiązkowe…
Punktem wyjścia do zrozumienia faktu że ludzie w większości nie rozumieją na czym polega wolność, traktując to życie jak jakiś koncert życzeń, podczas gdy tak nie jest. Życie to nic innego jak pasmo decyzji które podejmujemy oraz późniejsze konsekwencje tych decyzji.
Dobrze główkujesz. To teraz sprawdź sobie jeszcze, czym naturalna konsekwencja różni się od kary.
Naturalną konsekwencją tego, że chłopiec ma dostęp do lalek, jest to, że od małego może trenować umiejętności opiekuńcze. Ostracyzm ze strony społeczeństwa, bo chłopiec ma lalkę, nie jest konsekwencją.
Naturalną konsekwencją tego, że chłopcu okazuje się miłość jest to, że czuje się akceptowany i kochany (w efekcie sam akceptuje i kocha oraz potrafi to wyrazić). Naturalną konsekwencją tego, że chłopiec widzi tatę w różnych rolach jest to, że sam nie czuje się ograniczany (i sięgnie po patelnię, bo wie, że to w żaden sposób nie ujmuje jego męskości). Naturalną konsekwencją tego, że szanujemy granice syna i o granicach rozmawiamy, jest to, że on szanuje granice innych ludzi.
A w ogóle totalnie nie potrafisz wyrażać myśli. Rzucasz w eter jakieś ogólniki: wszystko jest do niczego; jesteś głupia, bo tak; co za stek bzdur, etc. Argumenty proszę. Konkretne. Bo na razie to wygląda tak, że ich nie masz.
Przepraszam, mogę źródło informacji o wdż? Szczególnie fragmentu „to dziewczynka, która ją nosi, jest zła, a nie ten, kto próbuje pod nią zajrzeć”. Bardzo dziękuję.
A to na przykład publiczne wypowiedzi księży: https://twitter.com/KsFranciszek/status/1006037636543283201
Ale dziewczyny również mi podsyłają gazetki z lekcji wdżr czy oaz, w których przedstawiono takie stanowisko.
Ale co wypowiedz randomowego księdza ma do przedmiotu WDŻ? Zdaje sobie pani sprawę, że to nie księża uczą WDŻ? https://www.ckp-lodz.pl/studia/43/lodz/wychowanie-do-zycia-w-rodzinie
Pierwszy lepszy przykład z Internetu. Studia podyplomowe dla nauczycieli, świecka uczelnia, specjaliści też.
Chodziło mi o drugą część wypowiedzi, że chłopiec jest niewinny. Tego nie ma nawet w wypowiedzi księdza. Gdzie to Pani znalazła?
To nie są świeckie zajęcia. A kursy przygotowujące nauczycieli również nie są świeckie. Tak samo jak podręczniki. Tutaj jest artykuł na ten temat, przy końcu jest również mowa o tej nieszczęsnej spódniczce: https://gloswielkopolski.pl/czym-rozni-sie-ginekolog-od-dentysty-ucza-na-wychowaniu-do-zycia-w-rodzinie/ar/3817253
Dlatego zajęcia decydują się prowadzić głównie katecheci, bo jest tam przekazywany światopogląd zgodny z wiarą katolicką. Pracowałam w szkole i od nauczycieli wiem, że podczas kursów przygotowujących są zadania typu: trzeba podnieść kartkę z napisem „grzech” na hasło: seks przedmałżeński, antykoncepcja, etc. Niektórzy biolodzy, którzy decydują się je prowadzić, wprost mówią, że przynoszą własne materiały, a nie to, co dostali w trakcie kursów.
Chciałam też „odbić piłeczkę ” dot wypowiedzi księdza, przytoczonej na Twitterze. Portal prowadzony przez jezuitów. „Ten argument, jakoby „nieskromny” ubiór kobiet miał być jedynym powodem naszego grzechu, jest równie absurdalny jak ten, że jeśli kobieta się wyzywająco ubiera, sama sobie winna jest gwałtu.”
https://www.google.com/amp/s/deon.pl/wiara/duchowosc/jak-katolik-powinien-ubrac-sie-do-kosciola,444683/amp
Ale dokładnie ten absurdalny argument jest w podręczniku do wdżr.
Wyżej podaję link do artykułu.
Fajny tekst :)
Fajny tekst :)
Uwielbiam Twoje wpisy. Zawierasz w nich to wszystko, co człowiek chciałby wykrzyczeć swiatu :).
Dziękuję <3
hejka Ilona, u mnie w domu troche inaczej było i powiem Ci, ze troche prawdy w tym jest. Mam juz 25 lat i tylko ja gotuje w domu, a moja zona sprzata. W dziecinstwie rodzice sie rozdzielali, a nie robili rzeczy wspólnie
A to nie chodzi o to, żeby robić wszystko wspólnie (bo kto by miał na to czas w dorosłym życiu), tylko żeby robić to, co się lubi, a nie to, co się musi, bo „tak się przyjęło”, że ona gotuje i sprząta, a on naprawia (raz w roku) auto :)
Choć jeśli faktycznie ktoś lubi gotować i sprzątać, i taki tradycyjny podział obowiązków parze pasuje, to jak najbardziej ok! Chodzi po prostu o świadomy wybór :)
W sumie nie można się nie zgodzić z wpisem :)
Właściwe podejście. Wychowuje mama i tata, każdy uczy swojego patrzenia na świat. Nie ma co na siłę robić z chłopca „mężczyzny” jeśli tego nie chce, z resztą każde zajęcie jest bezpłciowe.