Czy rodzice na wakacjach mogą odpocząć? Tak! Ale tylko pod warunkiem, że…
Chcesz rozśmieszyć rodzica? Powiedz mu, że w weekend – albo w czasie urlopu – na pewno sobie odpocznie! Jeśli kiwasz właśnie potakująco głową – ten wpis jest dla ciebie!
Bo rozbiłam prawdziwy bank, czuję się prawie tak, jakbym wygrała w totka, tylko lepiej – otóż wiem, co zrobić, żeby odpocząć na wakacjach z dzieckiem!
Kiedy pokazuję na InstaStories, jak spędzamy nasz wakacyjny czas, bardzo często dostaję wiadomości: „Nie wierzę, że jesteście tam z małymi dziećmi!”, „Niemożliwe, że jesteście tak zrelaksowani!”, „Ale super się bawicie! Zupełnie jakbyście byli sami!”.
Nie inaczej było ostatnio, kiedy wybraliśmy się do Grand Lubicz Hotel w Ustce. Pytań o to – jak tam jest – nawet nie zliczę! Dlatego postanowiłam odpowiedzieć na wszystkie w jednym zbiorczym wpisie. Czy faktycznie jest tak super, jak pokazują na swojej stronie internetowej (TUTAJ) i warto się tam wybrać?
A przy okazji podpowiadam, co powinno się znaleźć w hotelu, w którym rezerwujecie miejsce na wakacje z dziećmi. Żeby odpocząć, a nie urobić się jak koń na westernie matka z trójką dzieci, i to takich rok po roku ;).
1. Łóżeczko turystyczne + pościel dla małego dziecka.
To już standard w większości hoteli, że nie trzeba ze sobą wozić łóżeczka turystycznego oraz małej kołdry i podusi (no chyba że wasze dziecko ma ulubionego jaśka i nie chce zasnąć na innym!).
Jednak Hotel Grand Lubicz poszedł krok dalej, bo oprócz dostawki dla Kostka i łóżeczka turystycznego dla Kosteczki w pokoju czekały na nich… Własne, dziecięce szampony o delikatnym składzie, pachnące mydełka w kształcie krokodyla oraz… Mini szlafroczki! Ze szlafroczkami dla tak małych dzieci jak Kostka w hotelu – przyznam szczerze – spotkałam się pierwszy raz! Oczywiście dzieciaki do SPA czy na basen nie chciały już chodzić w niczym innym, a i dla mnie super wygodne było to, że nie musiałam nosić za nimi ciepłych rajtków :).
Pokój rodzinny okazał się olbrzymi i nawet gdybym chciała się do czegoś przyczepić – to nie jestem w stanie.
2. SPA, z którego nikt nie przepędza dziecka oraz basen czynny dla dzieci… Bez ograniczeń.
Ja rozumiem, że właściciele hoteli często mają zagwozdkę, bo chcą dogodzić wszystkim gościom, więc z jednej strony informują, że oni to i owszem, są przyjaźni rodzinom z dziećmi, ale z drugiej wywieszają na każdym kroku tabliczki: „Wstęp tylko dla dorosłych”.
I tak widziałam już hotele, gdzie dzieci nie miały dostępu do strefy SPA (pal licho dzieci, które faktycznie z masaży nie korzystają, ale często przecież matka chce się tylko umówić na zabieg i nie może, bo dzieci nie mogą wejść do recepcji, nawet jeśli są grzeczne, ciche i przez ową matkę zaopiekowane!) oraz hotele tak przyjazne rodzinom, że zamykano w nich basen dla najmłodszych po godzinie 18. Czyli kicha, kiedy maluch ma drzemkę (albo dwie) w ciągu dnia, bo poza porankiem średnio sobie z atrakcji wodnych pokorzysta. Nie skorzysta z nich również w dzień przyjazdu oraz odjazdu, więc jeśli przyjeżdżasz z rodziną na weekend – to tak jakby tylko do hotelowego pokoju.
Możecie mówić, że się czepiam, ale jako gość jestem zdania, że hotele powinny się wyraźnie zdeklarować, jakie miejsce chcą stworzyć: oazę dla ludzi bez dzieci czy rozrywkę dla rodzin? A potem konsekwentnie się tego trzymać! To tak, jakbym ja chciała pisać bloga dla brodatych fanów motorów po pięćdziesiątce oraz młodych matek… Przyznaj sama, że nie byłoby to wcale miejsce dla wszystkich, tylko raczej: dla nikogo. Trzeba się zdecydować, a nie stać w rozkroku.
I tak właśnie Hotel Grand Lubicz zdecydowanie zdeklarował się po stronie dzieci. Mogą one korzystać na przykład z groty solnej, gdzie czekają na nie… Wiaderka, foremki, łopatki i grabki do zabawy w soli! Wyobrażasz to sobie? Niby nic, ale właśnie dzięki temu Kostka i Kostek spokojnie wysiedzieli w tym miejscu kilka kwadransów i to każdego dnia naszego pobytu!
Nikt nie przepędzał mi dzieci ze strefy SPA, nie powiedział złego słowa ani krzywo nie spojrzał, że je tam zabrałam, nawet kiedy przez godzinę wybierałam sobie kosmetyki.
Bez problemu też można było wskakiwać z maluchami do saun przy basenach. A te baseny to nie takie zwykłe baseny, tylko cały Aquapark! Z rwącą rzeką, w której czas spędzał Kostek oraz brodzikiem i zjeżdżalnią, gdzie szalała Kostka. Do dyspozycji dzieci były koła ratunkowe, rękawki, piłki oraz inne kąpielowe zabawki.
Jedynie przed wejściem na basen solankowy był napis, żeby nie wchodzić z dziećmi, ale przymykano na to oko i dzieciaki wpuszczano pod warunkiem, że nie będą zakłócać spokoju, no i nie przesiedzą tam pół dnia, bo to podobno niezdrowe dla młodej i cienkiej skóry.
3. Salka zabaw.
Salka zabaw to w hotelu podstawa. Miejsce, w którym dzieciaki wyszaleją się, kiedy za oknem pogoda nie dopisuje, a rodzic w tym czasie nie musi robić za kaowca, tylko zwyczajnie może odpocząć, scrollując fejsa na telefonie (to Piotr), cichaczem pracując (to ja) czy ucinając sobie romantyczne małżeńskie pogawędki na kanapie obok (to my).
W Hotelu Grand Lubicz nie ma salki… Jednej. Bo są trzy! Pierwsza to duży pokój zabaw z animatorką. Możesz przyjść tam z dzieckiem lub zostawić je pod okiem „cioć” w godzinach od 10 do 17 i skoczyć w tym czasie na masaż albo siłownię.
To właśnie ten pokój moje dzieci polubiły najbardziej za ciągłe dostawy żelek, herbatników, chrupek, paluszków i świeżego popcornu. Nie muszę chyba dodawać, że z tego samego powodu ja go nie lubiłam, dopóki nie stwierdziłam, że dobra: co się dzieje na wakacjach, zostaje na wakacjach!
Drugi pokój zabaw to małpi gaj z kuleczkami oraz zjeżdżalniami dla małych szaleńców. Ten pokój dla odmiany był moim ulubionym – zwłaszcza wieczorami – bo zaraz obok znajduje się lobby bar, w którym serwują przepyszny Cosmopolitan ;).
Trzeci pokój to tak naprawdę salka multimedialna z X-boxem. Na tej salce młodsze dzieci – takie w wieku Kostka – mogą poskakać (jest Kinect!) lub pooglądać bajki, zajadając się świeżo uprażonym popcornem, a starsze pograć w wyścigi albo mecz. Jedyny minus był taki, że X-box był często zajęty.
Widzieliśmy również nocny klub z kręgielnią, w której odbywają się dyskoteki dla najmłodszych, ale niestety – nasze dzieciaczki okazały się ciut za małe na takie atrakcje.
4. Kącik zabaw w sali restauracyjnej.
Już dawno temu obiecaliśmy sobie z Piotrem, że nigdy więcej restauracji bez kącika zabaw. Bez tego nie da się żyć, trochę jak nie dałabym rady żyć teraz bez Pampersów! Nie wiem jak twoje dzieciaki, ale moje po ugryzieniu parówki stwierdzają, że kolacja skończona i można już iść. Kosteczka krzyczy wtedy i ciągnie nas do wyjścia, więc często jest tak, że musimy jeść na zmianę lub nie jeść wcale, no chyba że właśnie! Dzieci mogą się pobawić, a my w tym czasie dokończyć jedzenie, a nawet pójść po dokładkę!
W Grand Lubicz jest nie tylko kącik zabaw ale również specjalne menu dla dzieci, które zaspokoi wymagania nawet największego niejadka, bo obok ton surówek, sałatek i świeżych owoców znajdziesz typowo dziecięce dania jak pancakesy, nuggetsy, frytki, spaghetti czy nawet suchy makaron oraz rosół, w końcu i takie fantazje miewają kilkulatki! Najfajniejsze jest jednak to, że w czasie obiadokolacji jedzenie dla dzieci znajduje się tuż przy kąciku zabaw, więc nie trzeba daleko chodzić, jeśli nasze dziecko zmieni nagle zdanie i oprotestuje marchewkę na rzecz kalafiorka.
W ogóle miałam wrażenie, że dla obsługi nasze dzieci są priorytetem i absolutnie wszystko jest przemyślane tak, żeby czuły się jak w raju. A zadowolone dziecko = spokój i relaks rodzica!
5. Kawiarnia lub restauracja czynna cały dzień.
Na wypadek gdyby dzieciaki nagle zgłodniały albo chciałabyś się napić kawy, a bylibyście świeżo po basenie i nie moglibyście wyjść na zewnątrz.
Chociaż w Grand Lubicz głód dzieciom nie grozi (przypominam o dostawach przekąsek w salce zabaw!) to jest tam restauracja, lobby bar z hamburgerami i frytkami oraz… Przefajna kawiarnia na górze, gdzie można obejrzeć zachód słońca nad samym morzem.
Kawiarnia składa się z dwóch pięter, a to najwyższe obraca się wokół własnej osi!
Jak widzisz, osobiście preferuję miejsca, w których jest wszystko. Takie all in one, z których nie trzeba się specjalnie ruszać. To ważne zwłaszcza w Polsce, bo fajnie, jeśli możesz zapewnić dzieciakom atrakcje również wtedy, kiedy pada deszcz. Wyjazd do takiego hotelu jest trafiony również poza sezonem – bo kto powiedział, że polskie morze trzeba odwiedzać tylko latem?
W dzień wyjazdu powiedziałam do dzieciaków:
– Chodźcie! Pójdziemy pożegnać się z morzem!
– Ale ja nie chcę! – wybuchnął płaczem Kostek.
– Dlaczego nie chcesz? – nie zrozumiałam. Pomyślałam, że może na zewnątrz jest dla niego za zimno albo obraził się na morze, bo tym razem nie mógł zmoczyć nawet stóp.
– Bo ja chcę zostać tutaj na zawsze! – oznajmił mój syn.
I już nie potrzebowałam żadnych więcej słów, żeby mieć pewność, że w Grand Lubicz bawił się jak nigdy, a więc że mogę to miejsce polecić wam z czystym sumieniem jako jedno z najprzyjaźniejszych dla dzieci nad polskim morzem :)
Jak daleko jest z hotelu do morza?
Jakieś 5 minut spacerkiem :)
Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po przeczytaniu tytułu…??
TAK!!! …. pod warunkiem, że zostawią dzieci z dziadkami ?
Właśnie obczaiłam ten hotel na bookingu – mamuniu droga, jakie ceny ;( Ale trzeba przyznać, że wygląda jak raj dla dzieciaków, mój nadpobudliwy 16-miesięczniak byłby zachwycony :D
Znam, byłam i potwierdzam. Wtedy jeszcze druga córka siedziała mi w brzuchu, a starsza była wyjątkowo ruchliwa, ale w kąciku zabaw mogłam odpocząć na kanapie. Jeśli chodzi o jedzenie to pełen wypas dla każdego. Strefa SPA świetna, a obsługa w całym hotelu „kłaniała się w pas”. Ceny, jak to ceny w hotelach 5*, ale za ten spokoj i relaks warto było zapłacić. Pozdrawiam.
Ja również byłam w Hotelu Lubicz w zeszłe wakacje. I bardzo się cieszę, że go wybraliśmy, gdyż pogoda nie sprzyjała całodziennemu leżeniu na plaży, a w Hotelu na prawdę było czym się zająć, skorzystaliśmy ze Spa. ja właśnie też bardzo lubię jak w pokoju wita Cię zestaw kosmetyków, dzieci świetnie się odnalazły w Salce Zabaw, i mogliśmy mieć troszkę czasu dla siebie z mężem. hotel zdecydowanie na 5 PLUS.
A jak z parkingiem? Bo czytałam trochę opinii że ciasno i na trawie bo miejsc brakuje. Czy to prawda?
Parking jest ogromny.
Ale hotel cieszy się ogromnym powodzeniem, więc samochodów na nim również całkiem sporo.
My zaparkowaliśmy bez problemu, ale nie wiem jak jest latem w sezonie :)