Mama zasypia ostatnia
Godzina 24:00, czas więc spać. Z żalem wyłączam komputer, zastanawiając się równocześnie, kiedy ten czas minął? Nie wiem. Mam wrażenie, że dopiero co utuliłam dzieci do snu, a tu już noc głęboka. I chociaż nie marzę o niczym innym, tylko o miękkiej poduszce, kręcę się jeszcze chwilę po kuchni. Ulubiony kubek synka trzeba opłukać po soczku, żeby miał na rano. Na podłodze dostrzegam rozgniecione płatki – śniadaniowe, choć zjedzone na kolację. Koniecznie bez mleka, bo tak smakują najlepiej! Kręcę głową na te dziwactwa mojego dziecka, kiedy zbieram i wrzucam do kosza okruszki. Szybciej byłoby wyciągnąć z szafy odkurzacz, ale boję się, że dom cały obudzę, więc teraz na kolanach zgarniam…
Po drodze do sypialni zabieram jeszcze wodę dla synka, bo lubi się napić, kiedy się przebudzi. Pieluszki dwie i mokre chusteczki dla córki, żeby mieć przy łóżku i nie tłuc się po domu w środku nocy. Chociaż właściwie już teraz jest środek nocy – zerkam na zegarek: 24:15. Ziewam, nakładając pastę do zębów na szczoteczkę. Jedną ręką myję te zęby, a drugą przecieram wacikiem do twarzy płytki za umywalką, bo mąż znowu popryskał. I nigdy tego nie widzi! Też bym tak chciała, tymczasem osuszam twarz, przy okazji tym samym ręcznikiem pucując kran cały od nalotu z kamienia. Wkład do filtra trzeba wymienić – myślę – bo coś nie oczyszcza wody ostatnio. Kątem oka dostrzegam, że żarówka przy lustrze jest przepalona… Jutro znajdę nową. I za gaz zapłacę zanim ponaglenie przyjdzie. Jeszcze córkę trzeba w ZUS-ie zarejestrować! Muszę to zapisać na kartce, bo ciągle zapominam i mi jej w przychodni nie przyjmą jak coś się stanie…
Szczepienie! Boże, pierwsze szczepienie dziecka w tym tygodniu! Na kiedy wizyta? Myślę w panice, czy nie przegapiłam, więc dla świętego spokoju schodzę znowu na dół, żeby sprawdzić w książeczce zdrowia. Ufff… Za trzy dni dopiero. „Ósma rano, jak ja się wyszykuję na ósmą z dwójką dzieci?” – zastanawiam się w popłochu, od razu układając w głowie plan i organizując, kiedy zakupy na śniadanie, a kiedy ciuszki wyszykować i jakie. Biorę kartkę i bazgrolę na szybko: „ZUS i szczepienie!!!” ogryzkiem ołówka znalezionym na stole. Właśnie tak, z trzema wykrzyknikami na końcu i dwa razy podkreślone dla lepszego efektu. Zostawiam przy komputerze, ku pamięci, bo wiem, że jak ja tego nie przypilnuję, to nikt tego nie zrobi. Piotr i tak sporo ma ostatnio na głowie.
Przy okazji spoglądam na telefon: 24:30.
Znowu na górę. Na poręczy brudne rzeczy wiszą, zgarniam je pod pachę i upycham kolanem w koszu. Ledwo się to wszystko mieści, chociaż wczoraj robiłam pranie. I trzy pralki dziennie to ostatnio za mało! Wzdycham. Jeszcze tylko krem wklepać, koniecznie więcej pod oczy, bo podkrążone trochę. I ręczniki złożyć po kąpieli dzieci. Udaję, że nie widzę upaćkanej wanny. Zabawki plastikowe wokół dobitnie pokazują, czyje to królestwo, ale zostawiam tak jak jest, bo wiem, że jutro znowu musiałabym je zbierać.
Nie ma to więc większego sensu.
Z pewnym sprawami warto się pogodzić, kiedy na świecie pojawiają się dzieci. Na przykład z tym, że jak mój mąż idzie spać, to idzie spać, a mi zawsze jeszcze godzina zejdzie na kręceniu się w kółko.
Jest już 24:45, ale nie idę jeszcze do sypialni, tylko zaglądam do pokoju synka. Zgarniam ze stolika nocnego książki – sztuk dziesięć – które czytałam mu na dobranoc. A potem patrzę, jak on ładnie wygląda, kiedy śpi! Długie rzęsy rzucają cień na policzki, skóra lekko zaróżowiona. Stoję nad jego łóżkiem i na moment zapominam o zmęczeniu.
Mogłabym tak godzinami…
Pochylam się i wdycham najpiękniejszy z zapachów – zapach mojego dziecka za uchem. Całuję go w czoło i czuję, że się poruszył, więc wychodzę, żeby go przypadkiem nie obudzić. Zapalam jeszcze światło w korytarzu – matka myśli o wszystkim! – żeby się nie bał, jak otworzy oczy i trafił po ciemku do naszej sypialni.
Choć określenie „nasza” już dawno do niej nie pasuje. W kołysce pod oknem śpi Kostka, słyszę jej miarowy oddech i to mnie uspokaja jak zawsze. Sprawdzam czy jest dobrze przykryta i dopiero wtedy kładę się sama. Akurat w chwili, w której otwiera oczy, bo głodna…
Matka zawsze zasypia ostatnia.
Kiedy ma pewność, że wszyscy są już bezpieczni.
To tylko godzina z życia matki. A takich godzin w ciągu doby jest 24. 168 w tygodniu, 720 w miesiącu i 8760 w roku (nieprzestępnym!). Nie zliczę już nawet ile w ciągu całego życia!
Godzin, w których odwalasz kawał dobrej roboty, Mamo :).
I chociaż my to wiemy, często czujemy się niedocenione przez społeczeństwo, które myśli, że na macierzyńskim to się tylko „siedzi”. Ale pomyślała o nas marka Canpol babies, która realizuje genialną moim zdaniem akcję społeczną MAMA NA MEDAL. A w jej ramach uświadamiający wszystkich filmik – jak naprawdę wygląda życie matki? Koniecznie przed wciśnięciem play przyszykuj chusteczki! Ja się spłakałam jak bóbr…
Na koniec niespodzianka, którą przygotowałam razem z marką Canpol babies dla wszystkich MAM NA MEDAL:
KONKURS!!!
Każda z nas jest Superbohaterką i warto mówić o tym głośno, jak najgłośniej, tak, żeby wszyscy usłyszeli. Nie bój się chwalić, bo na pewno masz czym! Dlatego pochwal się teraz w komentarzu:
Jaka jest twoja supermoc?
A ja najlepsze odpowiedzi nagrodzę! Do wygrania mam aż 5 ślicznych bransoletek srebrnych na rzemyku, dokładnie takich jak na zdjęciu ;). Na komentarze czekam do niedzieli 12 czerwca 2016 roku. Wyniki ogłoszę następnego dnia – 13 czerwca.
Niech moc będzie z tobą!
Ten mem podsumowuje wszystko :)
Moją super mocą jest to, że potrafię naprawdę długo wytrzymać bez snu!
To, że karmię piersią już trzecie dziecko. :)
Kojenie – bólu, strachu, niepewności, ran, złości, głodu, pragnienia…
Moją supermocą jest pozbycie się łez za pomocą piosenki :-D pierwsze słowa już wywołują uśmiech i mogę śpiewać caaały spacer :-)
I oczywiście super słuch ale tylko wyczulony na Synka ;-)
Ja odkąd zostałam mama mam dodatkowy narząd tzw „guzik czujności „? słyszę wszystko najdrobniejszy ruch, jęk czy kichnięcie. I jest to guzik bez opcji off?
Supermoc? Nieskończona miłość, która jest napędem wszystkiego co robię dla mojej rodziny :) niewyczerpane źródło energii :)
Mam supermoc usypiania w południe dwoje dzieci naraz ;)
Dwumiesięczną Olę karmiąc piersią a pod pachą z drugiej strony przytulam drugą córę Lilę, która ma 2 latka. Najczęściej i ja zasypiam w środku i to jest najprzyjemniejsza godzinka w ciągu całego dnia ;)
W domowym bałaganie potrafię nie zgubić swojego dziecka! :D to jest dopiero super moc :D
Jakie to prawdziwe :) My ostatnie zasypiamy, pierwsze wstajemy ;) Ogarniam pięciu facetów (w tym mąż) i psa :D Zwykle pracując zawodowo i realizując swoją pasję (praca z psem, aktualnie przewodnik psa ratownika). Mogę powiedzieć, że w tym wszystkim czuję się w pełni spełnioną kobietą :)
Hej, gratuluję wygranej! Proszę o przesłanie adresu oraz numeru telefonu dla kuriera na maila: kontakt@mumandthecity.pl :)
chyba taka prawdziwa super moc to cieszenie sie tyle ile sie da z najmniejszych gestow. Sprzatanie 1852579 razy chusteczek mokrych z porozrzucanych wszedzie ( bo synek musial umyc swoje zabawki) klockow, pluszakow, aby zrobic jakiekolwiek przejscie, namawianie do jedzenia obiadkow zamiast chrupkow i to wszystko z usmiechem na twarzy.. A czemu? Bo gdy ja sie usmiecham to i Miloszek. A druga taka dodatkowa moc to chyba wytrwalosc.. W koncu 20kg zrzucic w ciagu 4 m-cy bez podjadania? To musiala byc juz ultra moc. ?
Pomijając wszystkie super moce jakie jak tulenie w płaczu odstraszanie potworów czy też zabiegi higieniczne mojego dziecka nawiasem mówiąc mąż kupy nie przebierze moja największą super moca jest miłość która okazuje mojemu dziecku a także mężowi i nie tylko w chwilach kryzysowych ale w zwykłych codziennych czynnościach. Bez niej ciężko było by i małemu i mam razem funkcjonować jako mają rodzinka :-)
Moją supermocą jest moje dziecko, które każdego dnia przypomina mi co jest w życiu najważniejsze:)
Własnym mlekiem wykarmiłam synka tak, że pomimo tego, że urodził się hipotrofikiem, podwoił wagę urodzeniową w 6tygodni z 2300g na 4600g:) przez 6 tygodni niemal nieustannie ssał pierś, dzień i noc… ;)
Masz tę moc <3
Dlatego gratuluję wygranej! Proszę o przesłanie adresu oraz numeru telefonu dla kuriera na mail: kontakt@mumandthecity.pl :)
Rewelacja zdjęcia!! Jesteś super mamą
Wow, podziwiam za to ścieranie płytek w środku nocy. Ja o tej porze jestem już jak Twój mąż, który nie widzi ;)
Choroba jakaś :/
W sensie moja, nie mam na myśli męża i Ciebie ;)
Moja supermoca?hm… jest dokładnie to samo co we wpisie… mam 26 lat,dwojke dzieci-coreczki 5 lat i 16 miesiecy..a mąż…pracuje za granicą,widzimy się raz na dwa miesiące…a że córkę mlodsza karmie piersią,ale nie że tylko rano wieczor…mam juz wrażenie ze ona więcej Wola piersi,nizeli byla noworodkiem….nie lubi kaszek,slodyczy(oprocz lodów), mięsa zupa?tylko pomidorowa i to wyłącznie z ryżem(i to od kilku miesięcy) z owocami rowniez na bakier od zawsze (wiem ze to złe,ale wypluwa,nawe truskawki i arbuza!ulubione starszej) nie pije z butelki od urodzenia i ni ssie smoczka rowniez od urodzenia(wypluwala i dlawila się cwaniara) ! Każdy mi mówi ze źle do tego podchodze,ale na Boga to moje drugie dziecko,to zpierwsza córka powinnam je mieć! Alw wiem co robię,a ze kiedy wola ,,dydy” a ja odpowiadam to przynies pieluszkę i kolderke to Ci dam? i slysze jej głośny naprawdę głośny śmiech i tupot małych stopek biegnących po nasz niezbędnik do karmienia,to aż mnie samej się chce śmiać i nie odmawiam…? tak często ją karmię ze sie ,,śmieje” z moich ,,wyciągniętych” piersi. A mąż mój kochany tez ma supermoca,jest daleko ale daje rade i mnie wspiera jak może…choć gdy przyjedzie na tygodniowy urlop,uczymy się siebie na nowo,np rozmawiać twarzą w twarz,dzieci się ucza taty rowniez,no i taus dzieci również…a ja ucze sie na nowo sterty naczyń po kolacji dużo pozniej niż kiedy jesteśmy same i ogólnie innego rytmu dnia..meza zaś ucze tzn przypominam gdzie jest jego szafka,gdzie są talerze i gdzie stoi pralka? tak,tak przypominam mu o tym co dwa miesiące…rozpisalam się ale ciesze się że moglam,ze się wygadalam…. moja supermoc?- moze zbyt odwaznie napisze,ale ,,samotna”matka to dobre określenie,ale z całego serca podziwiam i pozdrawiam,prawdziwe samotne mamusię,ktore nie mają partnerow i mężów!!!???
Bransoletka należy Ci się jak nic! Jesteś wielka <3
Gratuluję wygranej! Proszę o przesłanie adresu oraz numeru telefonu dla kuriera na maila: kontakt@mumandthecity.pl :)
O Boże naprawdę??? Dopiero przeczytałam! Jest jeszcze aktualne???tzn ta wygrana???????????
Dawaj szybko na maila dane ;).
Już przeslalam,mam nadzieję ze doszło????????
Tak, tak, mam :).
Dzięki! I jeszcze raz gratuluję :).
Pomimo zmeczenia, choroby, ‚tych dni’, nieprzespanych nocy, depresyjnej pogody, przeciwnosci losu, kilkugodzinnego placzu, marudzenia potrafie sie usmiechnac i byc najlepsza mama na swiecie dla mojej corki.
Wyczuwam kupkę mojej dwumiesięcznej córeczki z ok. 4 metrów, ze starszą (2 latka) jest łatwiej – z 7 metrów. Przydaję się, kiedy mąż się nimi zajmuje – on kompletnie tego nie czuje ;)
A taka druga supermoc to wyczucie czasu, zawsze zrobię sobie gorący posiłek na minutę przed pobudką Małej :) ale możliwe, że to jest superwęch córki…
Dopiero po narodzinach swoich dzieci widzę i doceniam jaka wielka pracę włożyła moja mama w wychowanie mnie i siostry.Pomimo tego że jesteśmy już dorosłe mama jest największą ostoja,pocieszycielem i przyjacielem w jednym.staram się z całych sił aby moje dzieci miały taka sama super mamę jaka mam ja. I dopiero teraz widzę i wiem jaki ogrom energii i nakładu pracy kosztuje od samego początku bycie, wychowanie i bezwarunkowe kochanie swoich dzieci. Mama jest od całowania siniakow, glaskania, całowania na dobranoc i dzień dobry,tulenia,czytania bajek,rysowania wymyślnych bohaterów, robienia niespodzianek,deserów, i można by tak jeszcze wiele wymieniać.
Jestem mamą 2,5 rocznego synka i prawie 3 miesięcznej córeczki. Myślę, że moją supermocą jest umiejętność robienia wielu rzeczy na raz. No bo kto jak nie mama potrafi jednocześnie karmić starszaka, bujac w wózku płaczące niemowlę i próbować nakarmić również siebie zeschniętą kanapką zrobioną 2 godz wcześniej albo wziąć prysznic z płaczącym maluchem w wózku i starszakiem próbującym wrzucić papier toaletowy do muszli klozetowej. Samo życie :)
Samo bycie MAMA daje MEGA SUPERMOC !!! ?
To cała kwintesencja!
To ja – nowa superbohaterka – Nadzmysłowiec ;)
Mam supersłuch – słyszę, że synek już się przebudził i wierci się w swoim łóżeczku nawet gdy śpię trzy pomieszczenia dalej
Mam superwęch – czuję, że trzeba zmienić pieluchę już na schodach parteru, mimo że synek jest dopiero na piętrze
Mam supersmak – wiem w jakich proporcjach dobrać składniki na zupkę, by nawet bez dodatku soli i przypraw smakowała nie tylko mojemu niemowlakowi, ale i jego matce chrzestnej
Mam superwzrok – widzę, że synka trzeba przebrać, na lustrze są plamy z pasty do zębów, a panowanie nad podłogą przejęły włosy rywalizujące o władzę z kurzem – i wiem, co z tym trzeba zrobić
Mam superdotyk – przytulam i koję dziecięce smutki i rozterki, gdy maluszek odczuwa ból istnienia
To moje podstawowe moce, ale w chwilach specjalnym aktywuję dodatkowe skille :)
Supergłos – kiedy mimo wyjątkowego fałszowania śpiewam kołysanki i pieśni patriotyczne (ulubiony repertuar mojego szkraba), które usypiają
Superzapach – idealnie wyważone nuty mleka i różanego balsamu do mycia
Supernos – przez większość postrzegany jako długi i szpiczasty, ale dla synka doskonały, by łaskotać brzuszek
Superoczy – a raczej okulary, idealna rozrywka dla znudzonego chłopczyka
Superjęzyk – świetnie dogaduje się z gaworzącym w różnych narzeczach małym Kosmitą
Superbohaterka dnia codziennego – matka
Zgadzam się, prawdziwa suberbohaterka!
Dlatego gratuluję wygranej! Proszę o przesłanie adresu oraz numeru telefonu dla kuriera na maila: kontakt@mumandthecity.pl :)
Wiecie co jest super mocą?? to że w całym tym wariactwie nie wariujemy :D no bo ktoś musi przecież ogarnąć sytuację i poszukać małą różową karteczkę na której nie wiadomo co jest nabazgrane ale jest potrzebniejsza od powietrza i odpowiedzeć po raz setny na pytanie: „kto podłączył ten kabelek? Tyyyyyy??? a ten Tataaaa???a ten Tyyyyyy? a ten Tata?…”
Ilona, ja podobnie jak ty, zanim pójdę spać zdążę jeszcze posprzątać, żeby rano się nie przewrócić o zabawki, przygotować coś na obiad na następny dzień, bo rano przed pracą nie ma czasu, przygotować ubrania dla siebie i małej, żeby nie obudzić jej rano, zrobić listę zakupów, przejrzeć pocztę… A supermoc… to chyba jest właśnie supermoc :) to, że ogarniam wszystko, mam czas dla siebie, męża, dziecka a niedługo na świat przyjdzie nasz drugi szkrab :)
Choć nie wyglądam rano jak ta pani z filmiku i mam „tylko” jedno dwuletnie dziecko też mam supermoce. Jestem Superglotą (to ktoś więcej niż poliglota), w mig przyswajam języki obce nieznane jeszcze na naszej planecie, składające się z chrząknięć,stęknięć, bełkotu w połączeniu z językiem migowym. Jestem negocjatorem, wiem jak namówić dwulatka żeby poszedł TAM a nie TUTEŃ, i że obiad na talerzu służy do jedzenia a nie wcierania we włosy (amerykański SWAT miałby ze mnie pożytek). Mam też super głos do którego zawsze mogę dodać tryb głaskania po głowie. Świat jeszcze nie słyszał takich wykonań pieśni ludowych, patriotycznych i wszelkich innych maści, interpretacja tekstu zleży od celu śpiewania – rozśmieszenie, ukojenie bólu, uśpienie. Superoczy wypatrzą wszystko na kilka sekund przed dwulatkiem – peta w piaskownicy, zdechłą muchę w kącie, wszystkie okruchy i paprochy które z chęcią znalazłby się w buzi. Superuszy superwyczulone na superciszę nagle zapadającą (każda mama wie co oznacza taka cisza). Są i dodatkowe moce – zakupy robione jedną ręką bo na drugiej wisi dwulatek? Betka. Namalowanie perfekcyjnej kreski eyelinerem z jednoczesnym śpiewaniem „Szła dzieweczka do laseczka” i pilnowaniem żeby pilot od tv nie znalazł się w sedesie – bułka z masłem. Mogę też na bieżąco „apgrejdować” moje moce. Jest tylko jedna rzecz,której nie opanowałam – jak do licha zrobić kawę i wypić ją póki jest jeszcze ciepła!
Potrafię uśpić małą w 5 minut mimo, że Sebastian się z nią już prawie godzinę meczy :) i jeszcze magicznie znikam nieporządek jak nikt nie patrzy :)
Supermoce? Nie, to nie o mnie. Odkad mam dzieci, wiem ze nic nie wiem. Uswiadomilam sobie, jak powierzchowna jest moja wiedza o otaczajacym swiecie, jak patrze nie widzac, jak przestalam sie dziwic i szukac odpowiedzi na pytania, ktore kiedys mialam nadzieje rozwiazac ? jak bede duza?. Zdalam sobie sprawe, ze jestem smiertelna i ze nie moge uchronic moich Bliskich przed najgorszym. A tak bym chciala odbic pocisk w locie i skierowac go rykoszetem w tych z ciemniej strony mocy. Ale moze jeszcze nie wszystko jest stracone? Mam jedna moc, ale chyba musze pielegnowac ja, zanim calkiem zniknie ? umiejetnosc patrzenia na zycie z dystansem. Ale czasem tak bardzo przejmuje sie moja matczyna rola i
tysiacem dalszych drobiazgow, ze zapominam, ze ja mam. Chociaz, kiedy slysze smiech moich dzieci to mysle sobie, ze ta moc, jak kazda energia, po prostu krazy po kosmosie i kiedy ja jej mam mniej, to gdzies jest jej wiecej. Ot, cala (meta)fizyka.
Moją SuperMocą jest to, że mamy super kontakt z moim Maluchem, choć on jest jeszcze w Brzuszku ;)
Pierwsza mysl po zobaczeniu zdjecia – Matko Boska Ilona gdzie czapeczka? Haha wybacz nie moglam sie powstrzymac ;)
Moją supermocą jest umiejętność zrobienia wszystkiego jedną ręką. Nie ma takiej rzeczy której drobinie chęci (zeby nie powiedzieć przymusu ;)) nie dałoby się zrobić za pomocą wyłącznie jednej ręki, bo drugą mam zajeta trzymaniem dziecka. Rozłożyć/złożyć wózek? Pomalować się? Posprzątać? Ugotowac? Zrobić zakupy? Wszystko to zrobić jedną ręką?To dla mnie pikuś, w końcu drugą ręką trzymam swojego najlepszego pomocnika ;).
Super moc ? Jestem dla swojej córki ojcem i matką …Takie dwa w jednym. Stanowcza kiedy trzeba , i zawsze kochana :) Córka jest całym moim światem , i to ona jest moją super mocą , bo bez niej nic się nie udaje . :) Ona daje mi siłę do działań.
Moją supermocą jest widzenie przez ściany ( uwielbiam zdziwioną minę syna) ,a On dokładnie robi coś co ja mu chwilę wcześniej zabronilam.
Jeżeli chodzi o supermoce to jest nia cierpliwość, której wczesniej nie miałam. A czerpię ją z miłosci!
O supermocach mogłabym napisać poemat, tyle ich mam: karmię piersią, nie śpię, nie jem, a żyje! ;)
Moją największą mocą jest to że mam oczy dookoła głowy, potrafię przewidzieć przyszłość i w porę zareagować, gdy moim dzieciom grozi niebezpieczeństwo.
Mam tyle supermocy, że Supermen, Spiderman i inni mogliby się schować ze wstydu!
Potrafię godzinami nosić słodki ciężar, jakim jest moje dziecko.
Osiągam prędkość światła, kiedy biegnę mu na ratunek, bo spadł z parapetu.
A kiedy walcze w jego obronie jestem najsilniejsza.
Miłości mam w sobie tyle, że mogłabym nią obdarować cały świat i jeszcze by zostało.
Taka ze mnie supermama!
Ja mam podwójna supermoc – córkę i syna :) Mimo, że cały czas mam przy nich i przez nich masę roboty (której efekty są krotkotrwale) permanentny bałagan mimo sprzątania kilka razy dziennie, sterte prania chociaż pralka chodzi nieustannie, od 6 lat nie przespalam ani jednej pełnej nocy ( nawet jak dzieci zostają wywiezione do babci- ot już kwestia przyzwyczajenia), mimo że od 6 lat nie uzupełniam mojej garderoby bo zawsze najpierw wchodzę na dział dzieciecy- na damski już nie mam z czym ;), no i z mężem od 2 lat mamy oddzielne sypialnie bo mój synek musi się w nocy bawić wlosami ( antykoncepcja 200% skutecznosci), mimo że po 2 ciąż nie jestem pewna czy sam dr Szczyt poradził by sobie z moim ciałem….hmmm mm pomimo tych wszystkich ‚mimo’ każda chwila tzw odpoczynku bez moich dzieci traci sens i zwyczajnie tęsknię za nimi okrutnie…. czysta magia :D
Moją największą super mocą jest to, że potrafię robić wiele rzeczy na raz. Nigdy nie sądziłam, że się tego naucze, bo przed dzieckiem nie miała podzielnej uwagi i z trudem zdałam prawo jazdy. A teraz potrafię gotować, sprzątać, zrobić makijaż i uczesać się nie wypuszczając dziecka z ramion.
Tak jak na filmiku – wykonuję dużo zawodów, opiekujac się moją córką. Jestem sprzątaczką, kucharką, dietetykiem, fryzjerką, lekarzem, pielęgniarką, szoferem. Jestem po prostu kochającą mamą.
A moja jest taka,że w tym wszystkim jeszcze nie zwariowałam ( przynajmniej nikt tego nie zdiagnozował oficjalnie), a można dać się zwariować. Dobrze mi z tym. Hmmm ale to nie jest zbyt medialna odpowiedź :-) 23:07 na zegarze. Pozdrawiam Mamuśki
Moja super moc – zawsze mam energię nawet gdy jej nie mam. Mogę ledwo stać ale wszystko musi być na tip top. Ręcznik równo powieszony, pusty i suchy zlew w kuchni, buty pochowane, rolety równo opuszczone, woda przy łóżku.. Itp itd takie mam swoje…więc rozumiem doskonale wycieranie po mężu :-)
Prawdziwą supermocą jest Być…. W każdym momencie, w każdej potrzebie, w każdej chwili!
Wiecie co jest moją supermocą ? TO, że nie potrzebuję supermocy, by być idealną dla mojej córeczki. Każdego dnia widzę to w jej oczach. Nigdy czegoś takiego nie czułam… zawsze tu czegoś brakowało, tam było za dużo… teraz ? tylko ja potrafię tak utulić, by dało się zasnąc… tylko ja umiem tak pocałować , by nie bolało…tak uczesac, by pasowało. Nigdy nie czułam się silniejsza…nigdy tak pełna mocy, jak teraz.
Moja Supermoc.. to moj syn. Mogę być zmęczona, a jeden uśmiech mojego dziecka i nowy mam siłę na wspólną zabawe i odkrywanie świata.
Moją supermocą jest wewnętrzna wiara we własne możliwości. Będąc w 9 miesiącu ciąży zdałam egzamin zawodowy na hotelarza, majac 3 miesięcznego synka zdalam maturę, wszystkiego nauczyłam się sama-dzieki temu wiem, ze potrafię dużo ;-) synek jest dla mnie wszystkim, patrzac na niego widzę cały swoj swiat, nabieram sił widząc go i jestem gotowa na nowe wyzwania, które los stawi na mojej drodze.
Jestem zachwycona Twoją postawą, siłą oraz wytrwałością!
Dlatego gratuluję wygranej! I poproszę o przesłanie adresu oraz numeru telefonu dla kuriera na maila: kontakt@mumandthecity.pl :)
Moja super moc? To że jestem matką 2 dzieci. Czy jest źle czy dobrze zawsze muszę dać radę!
Moja super moc to wyniesienie 2 latka na 4 pietro, po schodach, z zakupami ,torebkami ,zabawkami i oczywiscie rowerkiem za jednym zamachem. Pare razy dziennie. Super moc!? Super uda!?
A ja to mam super moc w kojeniu bólu dając buziaka w oblałe miejsce :-) w nocy słyszę każdy ruch , obrót, i wiercenie się mojej córeczki w pokoju obok ;-) dziecko zmienia czkowieka , jego nastawienie do życia i uczucia , od 3 i pół roku patrze na świat z innej perspektywy i dostrzegam rzeczy o których wcześniej mi się nie śniło ;-) idąc na spacer spiewamy piosenki, tanczymy a na przrchodzac przes pasy idziemy tylko po białych i nie ważne czy ludzie patrzą ważne że moje dziecko ma uśmiech na twarzy ;-)
Moja super moc to chyba to że potrafię pozbierać się do kupy! I dużo wytrzymać!
Potrafiłam karmić mimo (mojej)cięzkiej alergii przez 14 miesięcy.
Potrafiłam się pozbierać kiedy mieliśmy problemy z karmieniem i wymiotami synka(przez 2 lata).
Moje dziecko nigdy nie zjadło zupki ze słoiczka zawsze gotuje sama ,codziennie inny posiłek
I wiele innych…
Mimo że nie jestem idealna i nie taka jak bym sobie życzyła to kocham mojego syna najbardziej na świecie!