Jak sobie radzić z high need baby i nie zwariować?
Noworodki tylko jedzą i śpią! Zdanie, które przyprawiało mnie o frustrację w pierwszych miesiącach macierzyństwa. Bo zaraz po nim następowały kolejne: „Jakim więc cudem nie masz na nic czasu? Powinnaś się lepiej zorganizować!”. Taaa… I jeszcze: „Ciesz się tym okresem, jest taki piękny!”, „Potem będzie tylko gorzej, zobaczysz!”, „Jak zacznie chodzić, to jak ty dasz radę? Wtedy dopiero da w kość, wszystko będzie rozwalać i zrzucać!”, „A bunt dwulatka jak wytrzymasz, skoro już teraz narzekasz?”. Bla, bla, bla…
Mówiły mamy, które high need baby nie znały nawet ze słyszenia. Ty raczej do nich nie należysz, prawda? Skoro kliknęłaś w ten tytuł, na pewno wiesz, o czym mówię ;). I potrzebujesz słowa otuchy. Albo wór dobrych słów cały! Tak jak i ja potrzebowałam, a zamiast tego dostawałam „złote rady”, które nijak się miały do rzeczywistości z moim wymagającym dzieckiem.
Pewnie też te rady znasz: musisz przyzwyczajać do hałasu, kiedy śpi. Nie zamykaj drzwi do pokoju! Uruchom odkurzacz, to ZAWSZE działa! Nie noś tyle, bo się przyzwyczai! Włóż do wózka i wystaw na balkon, na pewno zaśnie! KAŻDE dziecko lubi spać na świeżym powietrzu. Włącz karuzelkę! Nie biegnij od razu, dziecko czasami musi sobie popłakać…
Ode mnie takich rad nie usłyszysz. Ale zanim cokolwiek napiszę, chciałabym, żebyś zdała sobie sprawę, że życie z high need baby to dar, a jego wrażliwość to supermoc.
To wcale nie jest dziecko wymagające, tylko dziecko potrzebujące. Bliskości, ciepła, zapachu rodzica czy jego bicia serca – whatever! Tego wszystkiego, do czego zostało przyzwyczajone przez dziewięć miesięcy w brzuchu. Poza tym nie uleży takie w jednym miejscu i nie zabawi się własną skarpetką nawet przez sekundę, ale to kolejny powód do radości i dumy, bo oznacza, że mamy w domu prawdziwy nieoszlifowany diament – dziecko sprawne i ruchliwe, pieruńsko ciekawskie, a więc w efekcie… Inteligentne!
Prawda, że bomba? Dlatego w tekście zamiast terminu high need baby będę używała innych: przytulas i mała przylepka.
1. Nieodkładalność.
To chyba główna cecha. Mały przytulas nie poleży nawet sekundy, jeśli nie leży na twoich rękach. Lub ty nie leżysz z nim. Na nic karuzelka, mata, miś, grzechotka – to dziecko w ogóle tego nie widzi! Jeszcze się wkurza, że coś mu nad głową majta czy gra. Za to kwadrans cały może patrzeć w twoje oczy. Czy to nie jest piękne?
Co pomaga: rodzic ofc. Noszenie na rękach, głaskanie, mówienie, śpiew. Jeśli więc chcesz mieć czasami wolne ręce, pomyśl o zakupie chusty – te dzieci są do niej wprost stworzone!
Plusy (bo uważam, że w każdej sytuacji warto takowych szukać!): wyrabiasz biceps i triceps. Nie masz też czasu jeść, wiec szybciuchno wracasz do figury sprzed ciąży. To również spora oszczędność, bo dziecko twoje gdzieś tak do roku w ogóle nie interesuje się zabawkami. Oprotestuje wszystko, bo jedyne, czego potrzebuje do szczęścia na tym etapie życia – to ty :).
2. Sen.
A właściwie jego brak. Zwłaszcza w pierwszych miesiącach, bo przytulas rodzi się bez umiejętności zasypiania. No nie potrafi i już. Nawet jeśli jest zmęczony – zamknięcie oczu będzie ostatnią rzeczą, którą zrobi! Najpierw zadrapie sobie oczka, uszy i nosek, a na końcu wpadnie w czarny dół rozpaczy, który głośnym krzykiem obwieści rodzicom oraz wszystkim sąsiadom.
Jeśli mamie jakimś cudem uda się maleństwo uśpić (a trwa to naprawdę godzinami!) to ono i tak obudzi się po 5, nooo… Maks po 15 minutach. Tylko po to, żeby sprawdzić, czy mama na pewno nadal jest obok ;).
W zasadzie przytulasy nie zapadają w głęboki sen. Moje dzieci np. drzemią z jednym otwartym okiem. Serio, jak królik, który boi się ataku dużego zwierza. Nie bardzo się dziwię, bo sama mam lekki sen, z którego potrafi mnie wybudzić mucha latająca w sąsiednim pokoju ;).
Masz więc dwa wyjścia – akceptować lub walczyć. Z synkiem walczyłam, bo za punkt honoru postawiłam sobie, że nauczę go samodzielnego zasypiania. Bywało różnie, częściej gorzej niż lepiej, ale zasypiać już umie, więc jakiś tam „sukces” odniosłam. Nie wiem tylko, czy cena nie była zbyt wysoka. Z córką złożyłam więc broń od razu i śpi sobie jak ta lala na moim ramieniu w dzień i obok mnie w nocy. Za dwa lata będę mogła powiedzieć, które podejście jest lepsze ;).
Co pomaga: biały szum: Szumiś, suszarka lub YouTube. Wszelkie otulacze: bambusowe, muślinowe, może być najzwyklejsza pielucha tetrowa, którą w momencie przysypiania dziecka zasłaniasz uszy i oczy (zwłaszcza na spacerze, bo pozwala odciąć się od świata zewnętrznego). Chusta. Usypianie w trakcie karmienia lub smoczek (ale w połączeniu z rękoma, bo inaczej zostanie wypluty). Czasami wózek, ale pod warunkiem, że: przyzwyczaisz (nie każde się da), nie zatrzymasz (Kostek wybudzał się z krzykiem za każdym razem, gdy choćby na sekundę stawałam na światłach). Czyli wystawianie na balkon = często histeria. Podobnie wkładanie obudzonego delikwenta do własnego łóżeczka. Odkładanie takiego, który zasnął, też. Moja córa ma na przykład niesamowity, wbudowany chyba fabrycznie radar – wystarczy, że oddalę się na metr, a ona płacze, chociaż wydawało mi się, że zasnęła już naprawdę głęboko.
Plusy: po takim treningu żadne rodzicielskie wyzwanie nie będzie dla ciebie straszne. Serio! Bunt dwulatka? Pikuś! Kolejny poród? Łatwizna! Plucie brokułami na odległość? Kaman! Przez ponad rok walczyłam o spokojny sen całej rodziny! To dopiero było!
3. Wrażliwość.
Może być w zasadzie na wszystko. Na dotyk, dźwięk, światło, a w późniejszym wieku – na nowe smaki (co objawia się odruchem wymiotnym, jeśli ukryjesz w klopsie choćby ziarnko grochu ;)).
Co pomaga: na pewno nie eksponowanie na bodźce :). Im częściej będziesz ten odkurzacz włączać, żeby dziecko się przyzwyczaiło, tym bardziej będzie ono nerwowe. Z im większym uporem będziesz próbowała uśpić malucha w salonie – tym głośniej będzie ono krzyczeć. Wiem to, próbowałam z Kostkiem, bo jeszcze wtedy słuchałam rad innych, na przykład takiej, że nie ma co przesadnie chuchać i dmuchać, dziecko musi się dostosować do rodziców, a nie rodzice do dziecka.
Tu się zgina…!
U nas pomogło jednak odcięcie od bodźców, czyli wszystko, co opisałam wyżej. Przytulenie, ale takie mocne, zasłonięcie dłonią uszu, otulacze na twarzy, biały szum, który tłumi odgłosy z zewnątrz. No i cierpliwość, bo wszystko to w końcu mija.
Plusy: z wrażliwych dzieci wyrastają wrażliwi dorośli i może takie dziecko nie zostanie potem politykiem czy biskupem, ale fajnym człowiekiem na pewno :). Takim, co i wiersz zrozumie, i zachwyci się kwitnącymi na drzewie kwiatami, a potem wzruszy losem bezpańskiego psa.
4. Płacz.
Przytulasy już tak mają, że reagują intensywnie na wszystko. Dlatego możesz mieć wrażenie, że twoje dziecko płacze non stop, od rana do wieczora: nie tylko kiedy czuwa, ale również przez sen lub w trakcie jedzenia. I nie, to nie jest owa sławetna kolka (choć na początku rodzice lubią sobie tłumaczyć, że gdzieś na zewnątrz tkwi przyczyna, bo to daje nadzieję, że wystarczy ją wyeliminować: np. podać syropek lub herbatkę na brzuszek, żeby zapanował spokój). No niestety – to charakter. Właściwie wszystko może być powodem protestu: raz, że światło, a po chwili, że światła nie ma. Hałas i cisza. Nadmiar bodźców i nuda. Pusty brzuszek – pełen brzuszek. Smoczek w buzi – smoczek, który wypadł.
Nierzadko przytulas z jednej strony dąży do kontaktu z mamą – z drugiej ją odrzuca. Bywa więc, że: przytulasz – źle, nie przytulasz – jeszcze gorzej! Hitem jest moja córa, która potrafi się na tatę śmiertelnie obrazić, bo wziął ją na ręce, a potem strzelić focha, że odłożył. No ale znowu całym sercem rozumiem, bo mam podobnie ;). Nie raz, nie dwa miałam pretensje do męża, że nie przytula wcale, a potem, że przytula za dużo i przeszkadza, akurat jak zajęta jestem.
Co pomaga: świadomość, że czasami nie pomaga nic. To nie twoja wina, że dziecko płacze więcej niż inne maluchy. Robisz wszystko, co możesz i jesteś naprawdę wspaniałą mamą!
Plusy: z małych uparciuchów wyrastają duże uparciuchy, czyli zorientowani na osiąganie zamierzonych przez siebie celów dorośli. Jak Kostek się uprze, że chce dostać jajo (z Kinder Niespodzianki), to nie ma to tamto – jajo być musi! Jak ja się trzy lata temu uparłam, że z moim blogiem dogonię największe parentingi, to tak długo przy nim dłubałam, aż udało się… Przegonić! ;)
Na koniec musisz wiedzieć, że:
Z miesiąca na miesiąc będzie coraz łatwiej.
Podczas gdy inne matki będą sobie rwały włosy z głowy, bo maluch coraz mniej drzemie, ty będziesz się cieszyć, że coraz rzadziej w ciągu dnia musisz powtarzać całą akrobację z usypianiem.
Podczas gdy inne matki zaczną rozpaczać, że dziecko biega (ucieka, skacze, zagląda, zrzuca), ty będziesz przeszczęśliwa, że zaczyna poznawać świat nie tylko z perspektywy twoich rąk.
Podczas gdy inne matki na placach zabaw będą narzekać, że maluch ciągle trajkocze (pyta, marudzi, buntuje się), ty będziesz dziękować niebiosom za ten krzyk z konkretnym żądaniem, a nie płacz niemowlęcy od rana do nocy, z którego mogłaś się tylko domyślać, o co naprawdę chodzi.
Pamiętaj, że nie znasz terminu: „leżące dziecko”, więc takie skaczące po kanapie z okrzykiem Indianina na ustach tym bardziej cię nie zaskoczy ;).
spodnie i koszulka Kostka – STĄD
spodnie i koszulka mamy – STĄD
Wydawało mi się, że mam High Need Baby. Na całe szczęście u nas to były ‚tylko’ kolki, które po 3 miesiącu odeszły jak ręką odjął i świat stał się piękniejszy. Ciężko było, ale czytając takie posty, wiem jaką szczęściarą jestem mając dziesięciomiesięczne niemowlę, które czasem potrafi zabawić się samo sobą nawet ponad GODZINĘ :o.
P.S. Nie komentuję, ale bardzo regularnie zaglądam i wyczekuję każdego posta, bo gdy mamy gorszy dzień (a jest ich wiele, jak to z dziećmi), twój blog przynosi mi ulgę, że nie jestem w tym sama ;).
Pozdrawiam :)
Podobnie do tego podchodzilam. A jak kolezanki dobra rada mi dogadywala ze to ni3 moze tak byc ze placze ze nosze czy usypiam synka albo za duzo glaszcze itp odpowiadalam ze jak do 18 mu nie przejdzie to zacznie sie wtedy martwic ;) zasada: nosze tule i całuje naprawde skutkuje pozytyqnym podejsci3m do roznych „problemow”
Jasne, że skutkuje – mój synek jest teraz najradośniejszym dzieckiem na placu zabaw (kto by pomyślał, że kiedyś był tym najgłośniej płaczącym ;))!
Moja córka była i nadal jest typowym dzieckiem HN. I nadal śpi z nami bo nie przesypia wciąż w nocy. Sama w łóżeczku budzi się co godzinę a z nami przesypia spokojnie ok 5h. Nie lubi zostawać sama w pokoju wciąż potrzebuje naszej obecności albo choć świadomości że jesteśmy tuż obok. Modlę się by synek który ma za chwilę przyjść na świat był mniej wymagającym dzieckiem ale jeśli nie to wiem że dam radę i że nic mnie nie zaskoczy?
Jasne, że dasz radę! Moja córka na razie jest podobna (być może dlatego, że jest noworodkiem i potrzebuje czasu, żeby dobrze się poczuć po drugiej stronie brzuszka), ale i tak drugie macierzyństwo jest po prostu o niebo łatwiejsze :).
Nie doświadczyłam, ale różnie może być, więc dokładnie przeczytałam cały wpis. W końcu do trzech razy sztuka.. ;)
ja mam ponad 30 lat i nadal nie lubię być sama :P ….. mój mąż mówi ,że jestem UZALEŻNIONA od ludzi…. podobno byłam TURBO wymagająca ….. hahahaha Ściskam i życzę MOCY :P
https://www.youtube.com/watch?v=Lh352rqnZBE
POLECAM dziewczyny !!! słuchajcie i tulcie się …..
Korzystaj z tego bo ja musze szukać wymówek przed mężem żeby mała poprzytulac ;D a niestety sama zainteresowana nosić i tulic nie bardzo się lubi i zasypia samodzielnie a ma 2 miesięce :( starsza córka była bardziej wymagająca ale tego nie docenialam
Moja corka tez jest hajnidka :) 10 miesiecy temu urodzilam syna, ktory niebardzo lubi noszenie i tulenie. Teraz mi tego brakuje :) ale czasem w gorszych chwilach ciesze sie, ze tak jest. Bo nie ukrywajmy bylo bardzo ciezko. Tym bardziej, ze corke przez rok wychowywalam sama bez niczyjej pomocy
Tak tak tak i jeszcze raz tak! Zgadzam się Tobą w 100% – zresztą po raz kolejny. Mam w domu 2,5 letniego przytulasa, który przepłakał całe, swoje pierwsze po urodzeniu noce w szpitalu i kontynuował to jeszcze dłłuuugo (kolka? teraz w to wątpię). Nadal śpi przytulony do nas, owszem czasem zdarza mu się zaspać parę godzin w swoim łóżeczku – ale tylko czasem…W nocy nadal budzi się parę razy i na przykład chce pić mleko a jak już chce to albo dostanie albo wszyscy nie będziemy spać do rana, bo po każdej krótkiej drzemce będzie go żądał z płaczem znowu i znowu aż w końcu dostanie – nie dziś to jutro, pojutrze. Wymaga uwagi non stop bo nawet jak czymś się zajmie to musi mieć widownię – najlepiej mamę, z braku laku tata też może być :) Jest energicznym niejadkiem – nie wiem skąd ma ten power, nie jedząc nic przez większość dnia, za to jest bardzo inteligentnym dzieckiem – jeśli coś go interesuje wystarczy chwila i potrafi idealnie odtworzyć daną czynność.Uwielbia naśladować innych, tańczyć, wygłupiać się, śmiać. Uparty do granic, nie zapomni, nie odpuści! WALCZYŁAM owszem ale widząc marne skutki odpuściłam, choć cały czas się staram… Skończyłam pedagogikę, znam doskonale psychologię dzieci, wiem co „powinny” – i szczerze nienawidzę tego słowa!! Powinno się nie słuchać nikogo, tylko potrzeb swojego dziecka i swojego serca bo one wiedzą najlepiej!
Jestem zdania, ze kazde dziecko jest inne, wymaga czego innego. Moj pierwszy syn sypial we własnym łóżeczku do momentu pierwszej pobudki na jedzenie ;). Byl przytulasem, ale tez potrafil bawic sie swoimi grzechotkami przez bardzo dlugi czas. Teraz jako 5latek, jest tak madrym chlopcem ze momentami sama jestem pełna podziwu a zarazem dumy :). Teraz mam 10 miesięczniaka, ktory jedynym miejscem w domu w ktorym spi najlepiej jest jego wlasne łóżeczko i to tylko polozony i pozostawiony z muzyka z radia w tle, wyjazdy gdziekolwiek sa mega trudne, bo synio usnie jedynie podczas spaceru. Normalne łóżko a obok ktos – WYKLUCZONE. Widac, ze ceni sobie wlasny „obszar”. Ale tak jak starszy, potrafi bawic sie samodzielnie.
Kazda mama wie co dla jej pociechy najlepsze. A jak nie wie to z czasem sie dowie! Zadne rady dobrej cioci, kolezanki nie pomoga znaszym wlasnym przutulasem ;).
Jezu Chryste pierwszy miesiąc to byla masakra. Istny horror. Tego sie nie da opisać slowami. On wyl i ja wylam, on sie darl i ja się darlam… bo już nie moglam znieść tego placzu… nom stop od rana do wieczora… a później bylo już z górki… caly czas jest lepiej. I masz racje raczej malo co mnie zaskoczy ;)
Chociaz nie lubie określenia high need baby, jakos dla mnie to kliniczne brzmi, i malego tak nie nazywam. Jak ma gorszy dzien to nazywam go przylepa ;)
Rewelacyjne zdjęcia ?
Jako posiadaczka High Need Baby w postaci pierworodnego syna podpisuje sie pod tekstem rekami i nogami! U nas jeszcze dodatkowym problemem bylo to ze Mlody nie uznawal smoczka wiec usypianie bylo koszmarem. I niestety mimo ze ma juz 2,5 roku i generalnie jest o niebo lepiej niz jak byl niemowlakiem to wciaz mamy problem ze spaniem- usnie tylko jak bede przy nim lezala i bedzie sie budzil mniej wiece co 2 godz zeby sprawdzic czy jestem, a jak mnie nie bedzie to histeria! I niestety nie moze byc nikogo innego tylko mama – tata, babcia czy ciocia moga byc fajne do zabawy ale do spania, przebierania czy jedzenia tylko MAMA! Moj maz mial baaardzo ciezkie dwie doby jak bylam w szpitalu rodzac drugie dziecko… Ale przezylismy jakos. Mlody odkad nauczyl sie chodzic i wyslawiac zrobil sie w miare samodzielny wiec dal nam troche oddechu i mimo ze czesto placze i histeryzuje i potrzebuje do wszystkiego towarzystwa mamy to stanowczo jest duzo latwiejszy do ogarniecia niz jak byl niemowleciem.
Na szczescie natura sie nad nami zlitowala i nasz drugi syn jest kompletnym przeciwienstwiem – sam zasypia od pierwszych dni w swoim lozeczku, uwielbia smoczka, i kazdy bez wyjatku moze go wziac na rece bez afery i placzu :) Inaczej bysmy chyba nie przezyli ;) Bo starszy oczywiscie przy swoim high need jest o mlodszego bardzo zazdrosny….
Mój starszy syn, nomen omen tez Kostek był i jest nadal HNB. Na drugie dziecko zdecydowałam sie dość szybko, wiedziałam , ze co mnie nie zabije to mnie wzmocni, ale dostałam anioła. Dopiero przy młodszym poczułam radość z macierzyństwa, chciało mi sie żyć. Gdzies głęboko i to silniejsze ode mnie, ale mam do starszego żal ;( wiem ze to nie jego wina ale moja tez nie i nie potrafię o tym zapomnieć ;( waliłam głowa w ścianę zeby zagłuszyć jego płacz ;(
Mój high need baby, wróć, przytulas ma już prawie dwa latka. Zaczynam obawiać się, że nigdy z tego nie wyrośnie…
Dopiero teraz gdy moja corka ma 7mscy w 1000% rozumiem to o czym piszesz.. Flo przynoszac do domu ze szpitala to jakbym aniola niosla. Nawet ostatnio trafilam na maila jak do kolezanki pisalam dwa dni po tym jak juz w domku bylysmy cyt. ; Flora tylko je i spi, przekochana…” i to by bylo na tyle. Dziecko tylko je i spi?? Aha okej – ale nikt nie mowi ze co 3 h przez cala dobe. Z czego bilans wynika taki: placz bo glodna, zje i mokro albo brzuszek boli, usypianie na rekach, przgotowanie nastepnej wody do butli, lekkie przebudzenie dziecka- trzeba utulic. Po czym zostaje Ci z 1,5h snu do powtorki z czego ciezko Ci zasnac po wybudzeniu i na nowo.. dzien i noc kompletnie traca znaczenie bo zyje sie wg zegara dziecka. 3miesiace wiecznego darcia z czego wrocilam do swojej wagi bo zapominalam jesc a w badaniach wychodzilo odwodnienie. Potem gdy juz placz ustal caly czas dziecko na rekach bo chce i koniec .. jeszcze umialam jakos sobie z tym poradzic zabawa na lozku itp. Ale jak maz caly dzien ja nosil to na drugi dzien jak same zostalysmy myslalam ze policje sasiedzi wezwa nawet w domu szybko posprzatalam w razie w.. potem dziecko ciekawe wszystkiego. Wieczne noszenie przodem do swiata, pokazywanie, pollezenie. Ahhh dlugo by pisac.. teraz etam raczkowanie i stanie gdzie sie chwycic da.. woec znowu oczy w d.. do okola glowy.. pierwszy guz, pierwsza krew (rozwalona warga o stol) za nami.. a to dopiero najpiekniejsze moje 7 mscy zycia :)))
U mnie tylko nadwrażliwość, więc chyba powinnam się cieszyć :D
Jak to wytrzymałaś?
Mój Jaś ma dopiero 7 tygodni a ja jestem na skraju…wszystkiego. Miałam w planach długie spacery, wczesne wycieczki z dzieckiem… Sraty taty ;). Nie z Jaśkiem. Mam wrażenie, mam nadzieję, że mylne, że jeszcze długo długo nie będzie żadnych wyjść.
Jest spora szansa, że po trzecim miesiącu minie najgorsze.
Na to liczę z moją córą ???
Ja też na to liczę. Oby! :)
A miałam inne wyjście? ???
I teraz całkiem serio: Kochana, nie odmawiaj sobie wyjść, spacerów, wyjazdów, bo dziecko płacze… Czy będziesz w domu czy poza – będzie podobnie. Z tą różnicą, że Tobie będzie łatwiej, jak wyjdziesz do ludzi :).
Dzięki :). Trudno jest z „syreną” spacerować, ale spróbuję :).
Czy można mieć high need baby w połowie? ;) Mój Synek w wielu punktach wpisuje się we wzorzec. Jest bardzo absorbujący i ciężko mi cokolwiek zrobić w domu. A potem Mąż wraca z pracy i mówi: „Jesteś źle zorganizowana”. Oj, naprawdę czasem chciałabym się zamienić, żeby zobaczył jak to naprawdę jest ;)
Mój też mi to mówił.
Teraz jest w domu i nie może wyjść z podziwu, że przez trzy lata z dzieckiem na kolanach pracowałam i tak ładnie wszystko udawało mi się ogarniać, bo on nawet jednego maila nie jest w stanie napisać, nie mówiąc już o sprzątaniu czy gotowaniu ;).
No tak, ja też komentuję i jednocześnie zabawiam dzieciaka ;)
Ale uśmiałam się, cudowna Pani jest…też mam takie dziecko..szkoda, że dopiero teraz Pani bloga znalazłam.. Ale nic straconego,będę zaglądać teraz regularnie. :-) Moja Mała ma już 8. miesięcy i bardzo się z tego ciesze , jest coraz lepiej. Mniej płaczu. Na początku myślałam,ze to kolki,…trwające wieczność..Nawet teraz piszemy razem..bo nie chce sama bawić się..ufff.. Pozdrawiamy
Fenk ju wery much ;-) wszystko DOKŁADNIE tak wygląda.. Jak ktoś nie będzie wierzyć moim opowieściom (moja HNB ma już 2 lata i tak NA PRAWDĘ jest o niebo lepiej z upływem czasu :-D ), to będę pokazywać Twój wpis – jasno, klarownie i z humorem. Miło się czyta zwłaszcza wtedy gdy zna się ten „ból”. Pozdrawiam :-)
Tez mialam takie.
Tylko, ze wtedy nie wiedzialam tego, co wiem teraz, a to byc moze pomogloby mi spojrzec wowczas na to wszystko inaczej. A zaczelo sie zle ? ciaza jak
marzenie, zakonczona nieplanowana, tak zwana ?pospieszna?, cesarka. Cesarka z komplikacjami, szpital opuscilysmy po 6 tygodniach. Ja ? obolala, pelna wyrzutow sumienia juz na starcie, ze ten start taki a nie inny. W szpitalu antybiotyki, od razu dwa i gorzkie po nich mleko, ktora karmilam Corke. Znowu
wyrzuty sumienia ? odstawic, teraz, w te pierwsze dni, czyli na zawsze, czy karmic i truc.
Nic dziwnego, ze Ona ciagle placze. Tak wtedy myslalam. I ze nie przesypia. Ale wiadomo, pierwsze trzy miesiace, no moze pol roku, rok powiedzmy. Czekalam na te przelomowe momenty, jakby rzeczywiscie mialy podzielic moje zycie na koszmar ?przed? i sielanke ?po?. Gdybym wtedy wiedziala, ze zacznie przesypiac majac 2 i pol roku (roku ? to nie jest blad w druku). I ten ciagly placz. I jak piszesz ?nieodkladalnosc? (super okreslenie – tak notabene). Kolezanka, ktora urodzila 3 tygodnie wczesniej, zrelaksowana, bo Maly ciagle spi. ?Powiem Ci, ze nawet za nim tesknie, bo tak spi?. A moja? Nie spi w nocy, nie spi w dzien, zadnego rytmu i ten ciagly placz. Spacery z wozkiem ? kolezanka juz na nas czeka, punktualna, z synkiem patrzacym pogodnie w niebo. Ja czerwona, spocona, wiecznie spozniona i „na sygnale”. Lepiej zaczelo sie robic, jak Corka zaczela komunikowac werbalnie, a my najwyrazniej coraz bardziej adekwatnie reagowac.
Nie znalam pojecia High Need Baby. Po niemiecku jest okreslenie „Schreibaby” (Krzykacz) i nawet sa specjalne punkty, gdzie mozna pojsc po porade, czy nawet zostawic na chwile dziecko, zanim zrobi sie cos nieodwracalnego. Ale ja wtedy myslalam, ze to nie moje, ze jest jeszcze wyzszy stopien. Dzis wiem, ze Corka byla stopniem najwyzszym, takim the Highest Need Baby po prostu. I tez wtedy myslalam podobnie jak Ty, tylko o potencjalnym drugim dziecku – niewazne jakie by bylo, gdyby bylo – dam rade, bo gorzej byc nie moze. A jak bedzie tak samo, to bede miala juz wprawe.
Ona ma dzis 8 lat i mlodszego brata. Kto nie znal mnie wczesniej, nie wierzy moim opowiesciom, bo jest bardzo pogodnym, zywym dzieckiem. A juz prawie chcialam sie wtedy poddac, bo jesli nic nie pomaga, to na co to wszystko?!
Jest i druga strona medalu, jak piszesz: nawet wtedy Corka mi to juz ?wynagradzala?, tylko bylam zbyt zmeczona, zeby sie tym cieszyc. Byla inna
? szybsza w rozwoju motorycznym i jezykowym od rowiesnikow, poruszajaca tematy nie zawsze ?odpowiednie? dla jej wieku. Ale nie laczylam faktow, a przede wszystkim zapomnialam o starej madrosci o (s)padajacym jablku.
I nagle dokonalam odkrycia. Zaraz, przeciez ja jestem, przeciez nawet testowali mnie jako nastolatke, wiec moze ona takze? Tyle rzeczy sie zgadzalo, a to jej nieprzystosowanie w okresie wczesnego dziecinstwa nagle ukazalo sie w szerszym konktekscie. Puzzle zaczynaly pasowac. Dzis moja Corka chodzi do klasy wspierajacej dzieci wybitnie uzdolnione. Zrobilam to, by ja chronic, szczegolnie tu, na obczyznie, gdzie latwo moglaby trafic do szufladki ? dziecko o podlozu migracyjnym. I zeby bylo jej latwiej znalezc przyjaciol juz na starcie, by nie musiala czekac z tym, az do gimnazjum czy studiow. Gdybym wtedy to wszystko wiedziala…
Epilog: Synek tez potrafil pogodnie patrzec w niebo. Wprawdzie rowniez mial i ma bardzo mala potrzebe snu, i tez zaczal przysypiac grubo po drugisch uroszinach, ale chociaz to. Wyjsc na spacer bez syreny ? bezcenne.
Mam trzy takie egzemplarze, trzech high need boys, 6 lat, 3,5 i 1,5 roku. Nie jest latwo, ale sa zdrowi, inteligentni i maja wielkie serca. Jak najmlodszy wreszcie bedzie spal w nocy, sredni przestanie przychodzic w nocy, a najstarszy zapanuje nad potworami spod lozka, zastanowimy sie nad siostra.
U mnie też się trafiły dwa trudne egzemplarze, zastanawiam się jak sobie radziłaś z dwójką na początku. Młodsza córa ma niecałe 2 miesiące, jest tak wymagająca, że nie mam jak się umyć, zjeść czy posiedzieć na kibelku. Nie potrafię w tym momencie zająć się starszą córą (2.5 roku), która sama sobą też się nie zajmie nawet na chwilkę. Na razie do starszej mam pomoc w postaci babci, ale niedługo się skończy. Boję się, że we trzy będziemy siedzieć (najmłodsza leżeć) i wyć.
Coś podejrzewałam już wcześniej, ale lubię nazywać emocje i nieznane mi ‚rzeczy’ i jest! Dzięki, że jest internet! Moje drugie (chłopiec 2,5 roku) dziecko na bank jest HNB. Chyba nie wszystko musi się zgadzać, co? No nadwrażliwe na wiele rzeczy i emocji na pewno jest. Każda najdrobniejsza rzecz potrafi go wyprowadzić z równowagi. I nie ma to nic wspólnego z buntem. To są drobnostki, których nie wytłumaczysz żadnej babci, czy niani. Co z dziećmi HNB w przedszkolu? Bo już boję się września. Nie zawsze rozmowy i przytulanie pomagają…
A z codzienności – nadal w momentach kryzysowych w nocy zaśnie tylko na rękach (15kg żywej wagi), nie ma mowy o odpieluchowaniu – im bardziej mi zależy, tym bardziej jemu nie. Cierpliwie czekam. Nienawidzi przewijania przy tym, każda próba zniewolenia go na min w postaci konieczności zmiany pieluchy (obojętnie w jakiej pozycji) to krzyk i awantura. Przekupywanie rzadko działa.
Jest nieziemsko sprawy, piłkę kopie tak, że niejednemu już oko zbielało ze zdziwienia. Na rowerze go nie dogonisz, nie boi się wysokości, wody, skoków, placów zabaw i zjeżdżalni w aquaparkach (a boi się jego starsza siostra). Kocha najmocniej na świecie swoją najmłodszą 3-mies. siostrę, co objawia się kilkukrotnym w ciągu dnia tuleniem i łaskotaniem jej (najczęściej kiedy nie patrzę, bo inaczej jednak te czułości muszę trochę ograniczyć – zgniecie ją, no!).
I też liczę, że będzie lepiej. Już jest ok, da się pogadać, czasami coś ustalić. Ale są dni, kiedy faktycznie można walić głową w ścianę. A najgorsze, że też długo miałam w sobie pretensję do niego, że nie rozumie, że nie umie, że nie chce…wiele traktowałam jako rzeczy robione „na złość”. No i najgorzej wypadało w porównaniu ze starszą siostrą, która przecież TAKA nie była…Ale już wiem. I mi lepiej. Dziękuję!
Nie wszystko musi się zgadzać – tak jak każde dziecko jest inne, tak inne są od siebie również dzieci HNB. Ale faktycznie jest coś takiego, że matka to wie (choć początkowo podejrzewa, że może to ona robi coś źle albo… Że to jakieś zaburzenia).
Polecam blog: http://www.wymagajace.pl/ – autorka prowadzi również grupę dla rodziców HNB na Facebooku :)
Boże! Kobieto jesteś cudowna! :-) Dopiero całkiem niedawno odkryłam że to jest fakt,że taaakie dzieci są zdiagnozowane i takie są. Bo właśnie walę głową w przysłowiowy mur z 3 moim takim właśnie ( HNB ) Przerabiam to 3 raz i zastanawiam się jak to możliwe ,mieć takiego pecha. A do tego nikt mnie nie rozumie,każdy ma te właśnie cudowne rady bo przecież dzieci tylko śpią! Teściowa,mąż,znajomi i obcy patrzą na mnie jak na zjawisko paranormalne! A ja mam ochotę wyskoczyć przez okno gdy wydaje mi się że więcej tego nie zniosę… A tu… No proszę nie jestem sama! :-) I nie chodzi mi oto że inni też się tak męczą ale zwyczajnie mi raźniej. Dzięki Ci z całych sił :-)
Moj dwulatek do typowy high need baby. Dlaczego mi tego wcześniej nikt nie powiedział!? Walczylam z nim wlasciwie ze wszystkimi. Usypianie to byl koszmar. Wlasciwie do tej pory jest… :)Jest ruchliwy, rozgadany, zabawki moga nie istnieć, sam nie zajal sie chyba jeszcze nigdy. Juz czasami mam naprawdę dosc. Chce włożyć pranie, wklada ze mna, chce odkurzyc, wyrywa odkurzacz, bo „Olo sam”. Potrafi zrobic awanture o wszystko. Jak nie zwariowac?
Dziękuję ? za każde słowo ?
Witam…
W kwietniu po raz drugi zostalam mamą-
Po bardzo długiej przerwie, bi aż 15-letniej.
Pewnie ktoś powie co z tego, nic wspólnego z tekstem.
Otóż moj pierworodny wypisz wymaluj jak dziatki autorki.
Zarzekałam się – nigdy wiecej dzieci.
Nie wiedziałam nic o dzieciach HNB.
Zapomnialam o wszystkim na świat przyszła nasza Juleczka i…… Powtorka z rozrywki.
A miało byc tak pięknie.
Teraz piszac te zdania- moja corcia bujana w moich ramionach spi 45 min i to juz jest sukces.
Dziękuję za tekst. Zazdroszczę podejscia do tematu.
Pozdrawiam ?
Mam dwie córy w wieku 2,5 lat i roku. Starsza to NHB – jest naprawdę ciężko. Młodsza jest spokojna, pogodna – czasem z mężem śmiejemy się, że nie mamy dziecka ;) Jestem na etapie, że nie wiem czy wytrzymam choć sekundę z Zuzą. W ciągu dnia nie śpi, a pada ze zmęczenia. Je mało co, ale już w to nawet nie wnikam. Nie odstępuję mnie na rok, wyje, ryczy, krzyczy, jęczy – nieustannie. W przerwach gada. Serio, czekam aż z tego wyrośnie, bo po prostu nie daję już rady ;/
Kochana jak nauczyłas Kostka samodzielnego zasypiania? U nas młody ma 8,5 miesiąca i od urodzenia horror, póki co 10 kg lulania non stop a moje ręce odmawiają już posluszenstwa, masakra ?
Hmm… Czy mój synek jest przytulaskiem? Cały czas zadaję sobie to pytanie. Jak był noworodkiem praktycznie nie spał w dzień, tylko kilku-minutówki przy jedzeniu. Wiele osób dawało dobre rady, co mam zrobić, jak usypiać… NIC nie działało. Wpadłam w depresję, bo ciągle płakał, miałam ważenie że coś robię źle…
Obecnie ma 4 miesiące. Moje dziecko JEST odkładalne. Potrafi się sobą zająć na 15-20 minut i interesują go zabawki, ale nie zawsze. Śpi w nocy, budząc się 1-4 razy- różnie, na jedzenie. W zasadzie w nocy je na śpiocha i można go odłożyć do jego łóżeczka ponownie. W domu w chuście nie posiedzi, natomiast spacerów inaczej by nie było. Nienawidzi wózka. Na wszystko reaguje gwałtownie – płaczem, złością, marudzeniem. Butlę z mlekiem musi mieć już, teraz, cycka tak samo… Dużo chce być na rękach. Do samodzielnej zabawy trzeba go często przekonywać. Wpada w histerie… I ma okropny problem ze spaniem za dnia!!! Kompletnie nic nie działa, najchętniej by nie spał wcale. Ale udaje się albo w bujaczku przy butli, albo przy cycku, a czasem i w inny (uciążliwy i trudny) sposób. Zwykle budzi go najcichszy hałas! Strzeli mi w kolanie i się obudzi. A jeśli jest cisza i tak budzi się po 15 minutach lub po godzinie kompletnie niezadowolony i niewyspany. Czy to jest hnb?
Moja corcia ma juz 3 lata, latwo nie bylo, bo nawet nie wiedzialam ze jest cos takiego jak hnb
Niki do dzis budzi sie w nocy, nie rzadko z placzem, ale dajemy rade
Druga corcia ma 6 miesiecy, nie jest tak wymagajaca, ale tez ja wozek parzy, cale szczescie ktos wymyslil chuste ;-)
Jestem szczesliwa mama, chociaz nie ukrywam, ze czasem nerwy mi puszczaja i potrafie krzyknac, mam nadzieje ze z czasem bede miec wiecej cierpliwosci
Pozdrawiam
Wyobraźcie sobie drodzy moi, ze ja o hajnidkach nie słyszałam nic do dzis. Moja córka ma prawie 5 lat i dopiero teraz czytając te wszystkie info jestem w szoku, ze to 100% moje dziecko. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, ze nic nie pomoże, stwierdziłam, ze jestem mama i nie mam nic lepszego do roboty jak wychować swoje dziecko. Wiec jeśli chciała być noszona to nosiłam, jak chciała być karmiona – karmiłam, itd. Do tej pory jak czegoś chce to w końcu i tak to dostanie, a jeśli naprawdę czegoś jej nie wolno to daje jej czas na wyeksploatowanie swoich emocji i pozniej jest ok. Trzeba wziąć wszystko na luz i brać życie takie jakie jest – zawsze moze być gorzej. Pozdrawiam wszystkich rodziców HN
Moja córka- idealnie opisana, pod wszystkim mogę się podpisac. No może za wyjatkiem zrzucania kilogramów, bo z bezsilności ratuję się na szybko czekoladą, gdy ręce dygoczą z głodu.
Odruch wymiotny miewa na sam widok jedzenia, każdy cieszył się z okresu noworodkowego własnych dzieci, ja czekałam aż skończy rok. Wszyscy biadolili że 4 msc maluchy mniej śpią, a ja cieszyłam się, że zaczęła spać cokolwiek. Usg, kropelki, wizyty prywatne – mogłam sobie lepiej zapas czekolady za to kupić.
Lęki, złość, niezdecydowanie, śpiewaj/nie śpiewaj, tul/odłóż… Inne maluchy w wózkach, a ona biega.
Maluchy w jej wieku mówią „am”, Ona nie komunikuje potrzeby jedzenia, ale mając 22msc liczy do dziesięciu.
Tak, jestem wyczerpana, mój deficyt energii jest ogromny.
Jakie to prawdziwe… Dodaje otuchy:-*
Dziękuję za ten wpis . Właśnie jestem na etapie gdy dotarło do mnie, że mój synek to hajnid. Ma obecnie 10 miesięcy a od kilku tygodni zaczął się pełen terroryzm. ( wiem starszne nazewnictwo ale w mojej ocenie żadne inne określenie nie pasuje do naszej obecnej sytuacji ) wcześniej zwalałam to na skoki, na karmienie ( karmimy się piersią) . Ale teraz przyszedł czas gdy wszelkie granice zostały przekroczone.
Odwiedzam fora , szukam informacji jak żyć i co robić by było dobrze . Myślę, że teraz będzie lepiej z faktu, że ja nie będę się też denerwować tylko zmienię podejście.
Jak to dobrze, że są rodzice , którzy dzielą się swoją wiedzą.
Dziękuję!
Pozdrawiam
A czy ma ktoś jakiś sposób na ogarnięcie takiego Delikwenta w samochodzie?
U nas też jest półroczny HN miałam nadzieję, że polubi chociaż jazdę samochodem,ale nic z tego… żeby chociaż usnął to NIE. Będzie płakał, mruczal, jęczał, słaniał się na twarz, ale nie da za wygraną. Trochę Nas to zmartwiło,bo lubimy z mężem wyjazdy a tu taki psikus
Dziś pierwszy raz spotkałam się z określeniem hnb. Od razu zaczęłam szukać co ono oznacza, bo nie lubię nie wiedzieć i okazało się że te wszystkie artykuły są o moim synku. Ma już prawie 3 lata i wiele razy mówiłam o swoich problemach lekarzom. Byliśmy nawet u psychologa i nikt nigdy nie nakierowal mnie na hnb. Teraz jestem prawie pewna ze to to. I co dalej? Pojsc z tym do lekarza jak z grypą? Gdzie szukać informacji? Pomocy?
Życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku. Dużo wytrwałości i niekończących się pokładów cierpliwosci.
Cudowny wpis! Bardzo tego dziś potrzebowałam, kiedy po godzinnym usypianiu i całym dniu noszenia mojej rocznej córki(bo nie da się nawet odkurzac bez niej) usidałam w końcu do jedynego spokojnego i zjedzo w 5min a nie godzinę posiłku ? bardzo nie lubiłam takich dobrych rad od mam które się chwala jak to łatwo mają z dzieckiem, zawsze odbierałam to jak taką szpilke, że coś źle robię… dobrze wiedzieć, że nie jestem sama z tak wymagajacym malenstwem ?
Bardzo dziekuje za rzeczowy i ciekawy wpis! Wiele ciekawych doswiadczen w nim przekazalas!
Kocham cię
Też mam dziecko HNB , ale jednak inne od twoich.
Mój młody wymaga ciągłego noszenia lub zajmowania go, ale ma w tyłku mnie jako człowieka. Nawet na mnie nie spojrzy. Ja jestem od noszenia i machania mu nowymi zabawkami przed nosem co pół minuty. Leżenie i patrzenie na mnie? W życiu. Nuuuudy!
Wszelkie otulacze czy chusta to największe zło świata. Powodują tylko większe rozdrażnienie.
Sen….. Nie śpi sam, spanie na mnie czy obok mnie też nic nie daje. Jedynie ciągle bujanie wózkiem. Ale jak nie będzie chciał to i to nie pomoże. A auto? Jak chusta. Największe zło tego świata. Bo jak można siedzieć tyle w miejscu i nic ciekawego nie widzieć.
Na tą chwilę po prawie 5 miesiącach razem nie widzę światełka w tunelu. Nie potrafię dostrzec najmniejszego pozytywu. I z każdym dniem czuję się gorzej….
Także ja odliczam do pełnoletności bo nadzieji innej już nie mam
Cudny wpis. Czytam usypiajac swoje juz drugie HNB o 4 nad ranem;)Wspaniale,ze sa takie bystre kobitki co potrafia nazwac rzeczy po imieniu pomagajac innym mamom.Wniosek mam juz taki po swoim pirwszym przystojniaku,; absolutnoe nie przejmowac sie opiniami innych wszelkie ciocie klocie wymiekaja po 5 min zajecia sie takim bobaskiem. Wlasciwe podejscie um bardziej wymagajace dziecko tym wieksze szczescie i satysfakcja z jego wychowania;)