10 oznak, że jesteś już prawdziwą mamą!
Po sieci krążą różne mądrości. Nie jesteś prawdziwą matką, jeśli: nie rodziłaś naturalnie, nie karmiłaś piersią, masz jedno dziecko, w wychowaniu pomagają Ci rodzice/niania/panie w żłobku. Nie zgadzam się z żadną z tych definicji, dlatego postanowiłam stworzyć własną!
Sprawdź, czy jesteś już prawdziwą mamą:
1. Rano na szczoteczkę do zębów wyciskasz krem, którego używasz do smarowania odparzonej pupy dziecka. Czujesz, że coś nie gra, ale nie do końca jeszcze potrafisz odgadnąć: co u diaska?!
2. Smarujesz ciało mydłem w płynie. Po kąpieli. Ale zauważasz, że coś jest nie halo, dopiero wtedy, kiedy ten dziwny balsam zaczyna się kleić, zamiast wchłaniać. Tak, to oznacza tylko jedno: musisz wziąć kąpiel jeszcze raz… Damn it!
3. W akcie desperacji pijesz kawę z mlekiem modyfikowanym lub własnym. No co? Do sklepu przecież tak daleko (nawet jeśli jest tuż za rogiem, to nie kalkuluje Ci się poranna walka o ubranie dziecka oraz umieszczenie go w wózku – tak, na macierzyńskim pojęcie czasoprzestrzeni nabiera zupełnie nowego znaczenia, bo nigdzie nie da się dotrzeć w pięć minut)!
4. Listonoszowi otwierasz drzwi ubrana w szlafrok. Nie, wcale nie jest zdziwiony, bo widzi Cię tak codziennie, kiedy przychodzi… W południe!
5. Za każdym razem kroisz swoją kanapkę w drobną kostkę, bo wiesz, że za moment będziesz musiała się nią z kimś podzielić…
6. Lub też jesz w ukryciu, bo masz na talerzu coś naprawdę pysznego i nie w głowie Ci komukolwiek to oddawać! Mama? Mamy tu nie ma!
7. W niedzielę wyjmujesz i rozwieszasz pranie. Które zrobiłaś w piątek.
8. Wracasz do samochodu i widzisz otwarte drzwi. Nie, wcale nie dlatego, że ktoś się włamał…
9. Szukasz czegoś usilnie, przeczesując cały dom, tylko po to, żeby potem znaleźć to na swoim miejscu.
10. Wieczorem pytasz męża, czy się wczoraj kąpałaś. Tak czy siak nie słuchasz już odpowiedzi, bo marzysz tylko o tym, żeby się przytulić… Nie, nie do niego – do poduszki! *
Przynajmniej jedna odpowiedź twierdząca oznacza, że możesz przybić mi pionę. Jestem z Ciebie naprawdę dumna, bo zdałaś test na bycie prawdziwą matką celująco!
I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Never!
* Wszystkie sytuacje opisane w teście są czysto hipotetyczne, a wszelkie podobieństwa do jakichkolwiek osób lub zdarzeń – przypadkowe. Ekhem… Nie, wcale nie myłam zębów kremem, którym smaruję dziecku pupę. Wcale a wcale…
haha. Kawa z Bebiko mi się zdarzyła. kiedyś również z 65HH, ale nie dałam rady wypić- paskudna. Idę posypać głowe popiołem, ale najpierw wyjmę wczorajsze pranie z pralki :)
ja otwieram drzwi listonoszowi np w opasce kota lub uszach myszki minnie, koronie lub innym takim :D
To też się jak najbardziej kwalifikuje! Jesteś prawdziwą mamą! :)
Pranie wyjmowane następnego dnia to standard ;) zdarzyło mi się za to zrezygnować z kawy, bo mleka nie było, o moim nie pomyślałam ;p
Ja potrafię wyjąć po kilku dniach, chyba że niemałż znajdzie i je za mnie z litości rozwiesi (swoje rzeczy na wszelki wypadek pierze sam ;) )
4. O to tylko przy pierwszym dziecku. Przy drugim jakoś szybciej sie ogarnęłam. Chyba po prostu musiałam ;)
6. O tak bardzo często – ja chowam chipsy, mąż czekoladę ;)
7. Bardzo często wyjmuję pranie po kilku godzinach, ale mój rekord to rozwieszanie prania, które zrobiłam rano wieczorem. Niech Bogu będą dzięki za pralkę ładowaną od frontu stojącą tuż przy wannie w łazience – nie ma bata, żeby przegapić taki widok przy toalecie wieczornej ;)
8. Raz nam się zdarzyło – na parkingu w centrum handlowym. Drzwi (oczywiście od strony dziecka) otwarte na oścież. Co z tego, że alarm był włączony ;) Od tego momentu jakoś zawsze pamiętam, żeby zamknąć, albo chociaż krzyknąć do męża, żeby zamknął.
A ja głupia zabudowałam sobie pralkę tuż po porodzie i teraz stoi w szafie w łazience, przez co bardzo łatwo o niej zapomnieć O.o
Moja teściowa robiła budyń ze swojego mleka. Dla całej rodziny! ;D
Ja bym jeszcze dodała, że w przypływie wolnego czasu, kasując stare wiadomości z poczty, znajdujesz bardzo ważnego maila, na którego zapomniałaś odpisać miesiąc temu. I jeszcze, gdy twoje dziecko wreszcie zaczyna przesypiać noce, czujesz taki przypływ energii, że zaczynasz…remont mieszkania i już nie masz czasu na nic :-D.
Haha, jak mój zaczął przesypiać noce, to założyłam bloga, także tak, rozumiem doskonale!
Jetem bardziej wytrzymała. Mojego bloga założyłam, gdy się urodził :-D Ale na swoją obronę dodam, że on od początku całkiem nieźle spał :-)
Ja pranie czasem nawet wyciągnę zaraz jak skończy prać, ale z pps rozwiązaniem już gorzej… A co do krojenia, to bardzo często kotleta kroję, to tak już z qy przyzwyczajenia ;)
haha:) mega uśmiech od poniedziałku:) rzeczywiście siedzę jeszcze w szlafroku:)
Króca, wychodzi na to, że byłam matką na długo zanim urodziłam dziecko. wszystko się zgadza, nawet punkty z chlebem, miałam psa, przed którym trzeba było chować się z jedzeniem, bo domagał się nawet sałaty ;). Cała reszta też się zgadza, bo jestem bardzo nieprzytomnym człowiekiem przed dwunastą, chyba że mnie Niemałż obudzi wcześniej i wyciągnie na wycieczkę rowerową. Dziś obudził mnie listonosz o 9. Wszyscy domownicy z dzieckiem włącznie spali jak susły. Uroki wolnego zawodu i pracy w domu. ;)
Ja przez blisko rok chodziłam nieprzytomna przez caluśki dzień, a przez pierwsze trzy miesiące byłam tak roztrzepana, że wszystko mi z rąk leciało O.o
My też jesteśmy śpiochy. Całe szczęście Kostek ma to za nami :).
Ja nie mam dziecka a kilka punktów do mnie pasuje!! szoooook , co tera?
To znaczy, że świetnie sprawdzisz się jako mama! :*
Ale serio, po porodzie nie przeżyjesz nagłego szoku pt. „O maj gad, mój poukładany świat wywrócił się do góry nogami!!!”
Rewelacja :) Choć nie utożsamiam się z 1, 2 i 3. Za to 4 – to był cudowny standard, tęsknie za nim siedząc w pracy – moje dresiki, chlip chlip! 5. Nie kroję, jak tak bardzo chce, może ugryźć :D 6. Naprawdę doskwiera mi to, że nie mogę w spokoju zjeść ukochanych chipsów. To fascynujące jak wszystko co jem, nagle nabiera w oczach dziecka wybitnej atrakcyjności, a jak leży samo na talerzu to fe… hm :) Pranie… ciężki temat! I tak, kochana ukochana poduszka rulezzz :D
Kurde… Nie jestem matką chyba a może to jeszcze nie ten etap?
Jesteś po prostu dobrze zorganizowaną mamą :*
Zawsze byłam zorganizowana, ale muszę oddać sprawiedliwość i przyznać, że bez mojego męża do Twojej listy dołożyłabym zapewne kilka punktów :)
Ja też byłam zorganizowana :b
Co nie zmienia faktu, że Kostek to mały szatan i po prostu wywrócił nasze życie do góry nogami ;)
Zdarzylo mi sie kiedys umyc glowe, odzywka do wlosow, dodatkowo dolewac sobie na reke wiecej, zastanawiajac dlaczego sie nie pieni???? Tosty zawsze nastawiam 2, bo chociaz wiem, ze Hanka przed chwila jadla, z pewnoscia poprosi i o tost!!! Czasem tez jem w ukryciu, but that’s the easy bit :)
u mnie jeszcze mozna by dodac: Zamiast na kawie z kolezanka spedzasz czas w przychodni lekarskiej :P kolezanke widujesz raz do roku :)
Brrr… Choróbska :(
No tak, poświęcenie jest wpisane w nasz zawód!
U nas dodałabym jeszcze: choćby nie wiem jak bardzo chciało mi się rano siku – nie wstanę- bo wiem, że Hania ma radar w głowie i natychmiast zakończy etap spania razem ze mną. Zatem leżę, nie śpię, ale delektuję się tą ciszą z pełnym pęcherzem:P
Ups, to chyba nie jestem jeszcze prawdziwą mamą. W końcu mam tylko jedno dziecko ;)
ja stawiam na punkt 5 i 6. zwłaszcza na 6 :-)
No nie wytrzymam!! Jestem tu pierwszy raz zachęcona przez Szalonooką i zostaję na bank :D Rany, doczytać nie mogłam spokojnie …teoria boska, padłam równo i dokładnie, bo matka ze mnie na 100% ;) …nr 5, 6 i 7 wybitnie bliskie memu sercu. Jeszcze z własnego poddasza mogę dodać nałogowe omijanie przygotowania porcji obiadu dla siebie, bo przy moich czterech gremlinach i tak robię za śmietnik pokonsumpcyjny ;) Pozdrawiam i ściskam i będę wpadać :*