7 dodatków, dzięki którym szybko (i za niewielkie pieniądze!) odmienisz swoje wnętrze
Kobieta na drugie imię powinna mieć Zmiana. Oj, bo zmieniać to my się naprawdę lubimy! A to za sprawą nowego ciucha, innego niż zawsze makijażu czy… Fryzury, czego jestem najlepszym przykładem ;). Ale lubimy też zmieniać przestrzeń wokół siebie: to przestawić, tu przesunąć, coś dokupić czy zrobić własnoręcznie i jestem pewna, że gdyby remonty wymagały mniejszego zaangażowania oraz pieniędzy, każda z nas robiłaby je przynajmniej raz w roku :). No ale co zrobić, nikt nie ma zdrowia ani funduszy na to, żeby tak często przemalowywać ściany czy wymieniać kanapę na nową. Ale jest kilka sposobów, żeby odmienić swoje wnętrze już, teraz, na szybko za naprawdę niedużą kwotę. Jesteś ciekawa jak? Przyjrzyj się tylko moim pomysłom!
1. Druciane koszyki.
Można je postawić wszędzie: w kuchni wypełnione warzywami, jajkami albo ziołami, na stole z owocami albo doniczkowymi kwiatami w środku czy w łazience jako pojemnik na kosmetyki i… Papier toaletowy (tak też widziałam ;)).
Druciane koszyki można też powiesić na ścianie, np. w pokoju dziecka, zamiast półek na zabawki i książki.
Kosztują niewiele i moim zdaniem prezentują się lepiej niż tradycyjne kosze wiklinowe, za którymi nigdy nie przepadałam. Ja kupuję je zazwyczaj w H&M Home (są krzywe i bardziej industrialne) oraz w Tigerze (tam są równiutkie: białe, złote, kolorowe, przez co pasują do absolutnie każdego wnętrza).
2. Deski do krojenia.
Warto je postawić na blacie w kuchni bez względu na to, czy masz kuchnię nowoczesną czy bardziej w stylu wiejskim, bo ocieplają absolutnie każde wnętrze! Ważne, żeby różniły się rozmiarem, kolorem i kształtem: najfajniej wyglądają deski zupełnie od siebie różne (np. prostokątne z okrągłymi, jasne z ciemnymi, drewniane z kamiennymi). Są świetnym tłem dla ziół, kwiatów i przypraw.
Moim zdaniem najfajniejsze są deski, które wyglądają trochę jak zrobione z surowego (niczym nie wykończonego) drewna: usłojone i bardzo przez to naturalne. I tutaj znowu największy wybór znajdziesz w H&M Home oraz w TKMaxx. Tiger również ma je w swojej ofercie, ale moim zdaniem – niestety! – gołym okiem widać, że są tanie, więc o ile nie jesteś blogerką, która desek potrzebuje całą szufladę, żeby robić na nich zdjęcia potraw – te z Tigera lepiej sobie podaruj.
3. Kwiaty.
Nigdy nie byłam jakąś wielką fanką kwiatów doniczkowych, a to dlatego, że zupełnie nie mam głowy, żeby o nie dbać: podlewać, myć, przesadzać, kiedy doniczka staje się za mała i chodzić po całym pokoju w poszukiwaniu najbardziej nasłonecznionego miejsca. Ale dla monstery jestem w stanie zrobić wyjątek.
Ostatnio kwiat ten stał się tak popularny, że stawia się go w każdym pomieszczeniu: salonie, sypialni, a nawet w łazience (1). Jego liści używa się jako ozdoby zamiast tradycyjnych kwiatów ciętych (2). Liście dostaniesz niemal w każdej kwiaciarni oraz na giełdzie kwiatowej, bo używa się ich do strojenia tradycyjnych bukietów. Są dużo tańsze od kwiatów i – co ważne! – wytrzymują w wazonie dużo dłużej, bo kilka tygodni, a nie dni.
Motyw liścia monstery jest teraz zresztą szeroko wykorzystywany, bo zdobi na przykład tapety (3), plakaty ścienne (4), poduszki (5), podkładki pod talerze czy nawet same talerze!
Pamiętasz szał na kaktusy? Trwał sobie w najlepsze, kiedy byłam nastolatką i ja to w sumie rozumiem, bo kaktus to roślinka niewymagające – nic się nie stanie, jeśli raz czy drugi zapomnisz ją podlać. Takie same są sukulenty. Mają grube, mięsiste liście, w których gromadzi się woda, dzięki czemu nie potrzebują jej wiele, żeby przeżyć. Na pewno kojarzysz popularną agawę czy tzw. „pieniążka” – tak, to też są właśnie sukulenty! Co ważne, moim zdaniem te kwiaty są ładniejsze od kaktusów.
Kwiatki te najlepiej wyglądają, kiedy są miniaturowej wielkości. Wystarczy je porozstawiać tu czy tam w domu. Można je postawić osobno w maleńkich, słodkich doniczkach (1) lub przesadzić do jednego dużego naczynia (3). Genialnie prezentują się też w szklanych wazonach (2).
Sukulenty dostaniesz w praktycznie każdym większym sklepie ze spożywką (widziałam je w Auchan, Carrefourze, a ostatnio nawet w Lidlu) oraz w Ikei.
4. Złoto, złoto i jeszcze raz złoto.
Ogólnie od jakiegoś czasu obserwuję odwrót od srebra na rzecz złota: złote krany, klamki, lampy… Nie martw się, nie karzę ci teraz wymieniać wszystkich tych elementów w domu, ale warto zaszaleć i kupić… Złote sztućce! Prezentują się pięknie absolutnie z każdą zastawą: od tej eleganckiej, poprzez romantyczną, a skończywszy na surowej i minimalistycznej.
Żeby trochę odmienić swój stół poluję na złote sztućce z Zary Home, bo tam można je kupować na sztuki, a nie od razu całe zestawy. To tak na wszelki wypadek, jakby jednak miało się okazać, że trend na złoto szybko minie.
5. Koszyk z trawy morskiej.
Na koce w sypialni czy w salonie, na zabawki dziecka, tekstylia czy dokumenty w gabinecie. Taki koszyk fajnie wygląda też zamiast doniczki.
Jeszcze do niedawna śliniłam się na widok kosza Bloomingville, ale jego cena skutecznie zniechęcała mnie do zakupu. Całe szczęście Ikea wprowadziła ekonomiczniejszą wersję kosza z trawy morskiej, choć podejrzewam, że nie będzie aż tak wytrzymały jak oryginał – wiadomo, coś za coś ;).
6. Drabina.
Że drabina świetnie nadaje się do powieszenia na niej ręczników pokazywałam już przy okazji planowania naszej łazienki.
Ale można ją postawić także w przedpokoju lub sypialni jako stojak na lampki i ubrania.
Oraz zrobić z niej półkę w kuchni czy w salonie.
My jedną drabinę już mamy, upolowałam ją w TKMaxx, kiedy byłam w pierwszej ciąży i w tym momencie służy za siedzisko dla misi w pokoju Kostka.
7. Fiolki „po lekarstwach” zamiast tradycyjnych wazonów oraz dozowników na kosmetyki.
Właściwie nie wiem, czy to są fiolki po lekarstwach, ale tak właśnie mi się kojarzą. Są niewielkich rozmiarów, więc lepiej od razu kupić kilka, bo postawione obok siebie na stole czy komodzie moim zdaniem wyglądają lepiej od tradycyjnych wazonów.
Najładniejsze są te bezbarwne, brązowe albo w kolorze butelkowej zieleni.
Powoli kompletuję staff do naszego nowego domu, w którym prawdopodobnie znajdzie się wszystko, co tutaj wymieniłam. W swoim czasie pokażę oczywiście, co z tego wyszło i jak to u nas wygląda, a teraz jestem ciekawa, czy wybrałabyś coś z tej listy dla siebie?
Zgadzam sie! Czasami tak nie wiele trzeba by efekt był rewelacyjny!!
Jestem tak malo kobieca, choc lubie ogladac i przebywac w wysmakowanych wnetrzach. Moje sa funkcjonalne i poza ksiazkami i zdjeciami malo osobiste. Ale i tak cos jest, w przeciwienstwie do mojej sp. Mamy, minimalistki wyprzedzajacej ten trend o kilka dekad, przeciwniczki „drobnomieszczanskich” bibelotow. Choc te pokazane przez Ciebie sa praktyczne. Drabina fajna rzecz. :) Blad Ci sie wkradl – jest karze a powinno byc…
Fantastyczny skrót – większość z tych zdjęć mam polubionych w Pintereście, ale jakoś nie znalazłam tych wspólnych mianowników na wielu z nich. No może poza monsterą i sukulentami, które są najbardziej hot roślinami od wielu sezonów ;) Świetne porady!
Monstera niesamowicie mi się podoba, a ta drabina z lampkami wygląda cudownie. Pozdrawiam ;)