5 motywujących kawałków
Ćwiczenia są nudne – nie ma co ukrywać! Nawet najwięksi zapaleńcy muszą się czasami po prostu zmusić do biegów na długie dystanse, nasiadówek na siłowni czy wykonania setki brzuszków po zbyt obfitym obiedzie. Każdy ma na to swój wypracowany latami praktyki sposób.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie ćwiczyć bez muzyki – chybabym umarła i to jeszcze przed zasznurowaniem butów! Nic tak mnie nie motywuje do ruszenia tyłka z kanapy i kontynuowania wysiłku jak właśnie dobra piosenka. Jest kilka nieśmiertelnych kawałków, dzięki którym podrywam się do lotu, wystarczy, że usłyszę pierwsze dźwięki. Jakich? Już opowiadam!
1. Gnarls Barkley „Run”.
Ta piosenka była kiedyś wykorzystana w reklamie Nike.* Leciała gdzieś w tle i chociaż znałam nutę, nigdy wcześniej nie zwracałam na nią uwagi. Ale reklamę pamiętam doskonale, bo kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy – zaczęłam biegać! To był mój pierwszy raz, lata świetlne temu, ale do dzisiaj, kiedy nic mi się nie chce, włączam właśnie ten kawałek i biegnę przed siebie.
2. Jennifer Lopez „Let’s get loud”.
Potężny kop energetyczny. Jak ona skacze po tej scenie! Nic dziwnego, że wygląda tak, jak wygląda. Ja też chcę! To może poskaczę razem z nią?
3. Girsl Aloud „Jump”.
Takie tam dicho. Ale każdy, kto oglądał „Love Actually” wie pewnie, o co chodzi! W końcu ta piosenka porwała do tańca samego premiera Wielkiej Brytanii!
4. Lady Gaga & Beyonce „Telephone”.
Stop calling, stop calling I don’t wonna think anymore bo wyciskam! A tak całkiem serio, zawsze przy tej piosence przypominam sobie facetów, którzy w przeszłości mnie olali (włącznie z Justinem Timberlakiem!), ale jeśli spotkamy się za kilka lat – szczena im opadnie na widok mojej figury, to pewne! Tylko jeszcze trochę poćwiczę…
5. Christina Aguilera „Fighter”.
Mój znajomy tak kiedyś podsumował jej piosenki: „Wszystko fajnie, gdyby tylko tak ryja nie darła…”. No drze niesamowicie! Ale! Zawsze kiedy słyszę refren, przyspieszam, bo też jestem fajterem! Ta nuta świetnie się sprawdza, kiedy w czasie ćwiczeń opadasz z sił i marzysz tylko o tym, żeby rzucić wszystko w diabły. Ja wtedy odnajduję w odtwarzaczu Aguilerę, podgłaśniam i wiem już, że ukończę trening w pięknym stylu.
Podejrzewam, że gdyby na porodówkach zamontowano głośniki i puszczano właśnie tę piosenkę, wszystkie rodziłybyśmy w trzy minuty ;).
* Pssst! A tutaj wspomniana w pierwszym punkcie reklama (koniecznie obejrzyj!):
Tylko mi nie mów, że jeszcze siedzisz na kanapie!
Ja biegnąc muszę słyszeć co się dzieje wokół mnie. Inaczej nie czuję się bezpiecznie dlatego biegam w ciszy i skupiam się na własnym oddechu. Ale myślę że na bieżnię by się sprawdziło ?
Tak, na bieżni jest straaasznie nudno i bez dobrej muzyki ani rusz! Nawet 10 minut nie wytrzymam. Zdecydowanie wolę biegać w terenie! Ale nawet wtedy potrzebuję odrobiny muzyki :).
Reklama najlepsza :)
Wymiata! :)
Fighter Kryśki też uwielbiam, daje niezłego kopa!
podziwiam Cię za ćwiczenia, w moim przypadku aktywność fizyczna ogranicza się do syzyfowych prac domowych i pchania wózka ;-)
ale lubię do sprzątania słuchać The Cardigans „My favourite game”
Tak! Ja też <3
Mi kopa daję „Autystyczny” Luxtorpedy. Przy tej piosence biegam szybciej :) (czasami wręcz mnie wkurza, kiedy myślę, że już mam dość i kończę, a tu się załączy power i muszę jeszcze pociągnąć te parę minut ;) ) Musze dorzucić Kryche do playlisty :)
Nie znam, ale zaraz sobie znajdę :). Dzięki!
Nie chcę być odebrana pochopnie negatywnie, nie zrozumcie mnie źle, ale ja polubiłam blog parentingowy. A tu co nie spojrzę to ostatnio o ćwiczeniach, o motywacji do ćwiczeń, o muzyce do ćwiczeń.. Szkoda, ale chyba odpadam.
Spoko, rozumiem, że to nie Twoje klimaty, ale tak samo nie moje pisać ciągle o dziecku :).
Poza byciem matką jestem jeszcze kobietą – mam różne zajawki, pomysły na siebie i rozwój tego bloga (lifestylowo-parentingowego, nie parentingowego). Każdy lubi coś innego i nie ma w tym nic złego, a w sieci sporo blogów tylko o dziecku, więc można znaleźć coś dla siebie! Pozdrawiam :).
tu nie chodzi o to, że nie wolno parentingowcom odbić od tematu.. Ale jak się u Ciebie ostatnio tłoczno zrobiło od wpisów o ćwiczeniach, to poczułam jakbyś się przebranżowiła..
Ostatni był dwa tygodnie temu (22 lutego), a poprzedni dwa miesiące temu (4 stycznia). W tym czasie pojawiło się 13 parentingowych :).
a ja wlasnie sie ciesze, ze nie jest w kolko o dzieciach :) w domu dzieci, na blogu dzieci, wszedzie dzieci :P czlowiek by zwariował :P
No ja nie jestem fanatyczką dziecięcą i nie obracam się jedynie w tematach dziecięcych… Ale jesli wchodzę na blog parentingowy to po to aby poczytać o dzieciach! A tu klops. To tak jakbym kupiła burdę (szycie) a tam o autach :|
Genialna reklama! ;D
Ale ja do biegania niestety nie mam muzyczki – metalowa „łupanina” (jak to niektórzy nazywają) dobra jest głośna, a ja, biegając z synkiem (i czasem jeszcze z psem), muszę słyszeć co się wokół mnie dzieje. :)