Potem będzie tylko gorzej?
Pamiętam, jak po porodzie najbardziej bałam się tego, że to się nigdy nie skończy. Że już zawsze.
Brak czasu na kawę. Bo noszenie na rękach.
Brak czasu na obiad. Bo zjeść musi ktoś inny.
Bezsenne noce. Bo matka przecież nie śpi?
I moja sypialnia, która już nie jest moja, bo na dobre rozgościł się w niej Ktoś. Ze swoimi pieluchami, kocykami, rożkami. Karuzelką grającą natarczywie przez pół nocy. Szumem suszarki i lampką z boku, przy której świetle ja spać nie umiałam.
Mój salon i dom cały, którego nie poznawałam w tamtym okresie, bo wszędzie była ta przeklęta tetra. Czysta, brudna, owymiotowana. Podgrzewacze, odkażacze, butelki, rozsypane mleko. Na kolkę, na alergię, na ulewanie, zwykłe. Później już w różnych proporcjach mieszane.
I tak nie pomagało. Ani te suszarki, ani karuzelki, termofory żadne, noszenie, w wózku bujanie. Tylko płacz.
W co ja się najlepszego wpakowałam???
To się nigdy nie skończy. Potem będzie coraz gorzej! Ludzie wokół tylko mnie dołowali.
Zobaczysz, jak zacznie biegać. Zobaczysz. Jak wszystko ze stołu będzie ściągał. Zobaczysz, jak będzie chciał na schody. Wciąż i wciąż od nowa. Na stół, na parapet, na półkę. Ale tam, na górę! Szuflady, szafy, wszystko na wierzchu. Oczy dookoła głowy.
Jak zacznie się bunt dwulatka, zobaczysz. Bunt dwulatka? To jeszcze nic! Bunt trzylatka, czterolatka, trzynastolatka, osiemnastolatka… Jeszcze da ci popalić, zobaczysz. Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci…
Siedziałam i płakałam.
Bo nie wiedziałam.
Że wszystko to gówno prawda.
Że wszystko to mija. I wiesz, co zostaje?
Śmiech, który rozbrzmiewa w domu. Całym. Taki, bez którego już sobie swojego życia nie wyobrażasz.
„Mamo, mamo!” – powiedziane raz, drugi, trzeci, pięćdziesiąty. A za każdym razem wzrusza tak samo!
Przytulasy o każdej porze dnia i nocy. I buziaki. Te z powodem i bez powodu też. Tych drugich zresztą chyba najwięcej?
Tańce! Nareszcie mam z kim tańczyć od samego rana. I śpiewać mam dla kogo.
Spacery. Z nikim nie przespacerowałam tylu kilometrów co z moim dzieckiem. A ja lubię spacerować.
I miłość tak wielka, że świat większej nie zna, choć mija ją na co dzień. Wszystkie kinowe romanse mogą się przy niej schować! Tylko ja wiem, jaka jest ogromna. I druga matka.
Taka jak ja. Szczęśliwa. Bo na końcu tylko to szczęście zostaje.
Ja tez juz dawno zwrocilam uwagę, ze brakuje u nas pozytywnego obrazu bycia matka/ojcem czyli rodzicem. Tylko cierp i cierp :( I tak postawa strasznie wpywa na relacje, bo zamiast radosci na mysl o spacerze to jest udreczenie, ze trzeba znowu isc na spacer …
To prawda! Już jak byłam w ciąży, to od wszystkich słyszałam tylko „no to teraz się skończy spokój”, „będzie ciężko”, „lepiej odpoczywaj, bo później to już tylko harówa”… eh Tylko jedna moja kosmetyczka powiedziała, że zaczyna się najpiękniejszy okres w moim życiu :)
Tez uważam, ze po fazie ‚szoku’ że tak wyglada życie z dzieckiem jest tylko lepiej, chociaz w sumie problemów nie brakuje :)
Przyznaję, zgadzam się z każdym słowem.
Bezwarunkowa Miłość <3
Wzruszyłam się czytając ten tekst. Każda chwila spędzona z moim synkiem jest bezcenna. Jak pół nocy nie śpi lub cały dzień płacze to zmęczenie mija jak tylko się uśmiechnie. Każdy poranek jest lepszy gdy słyszę głośny śmiech. Aż chce się wstawać, chce się wychodzić na spacery, chce się żyć.
jak zajdę w ciążę, to będę wracać do tego wpisu :)
Zastanawiające jest to dlaczego nikt nie mówi o tych dobrych rzeczach jakie wynikają z bycia mamą i ile radości dają dzieci.
Rosnący brzuch, wszelakie dolegliwości nie powodują że czujemy sie lepiej, a „dobre rady” sprawiają tylko że obawy i strach narastają. Dlaczego cały czas wszyscy próbują z dołować przyszłe mamy?
Eee, pełno jest różowych obrazków na temat macierzyństwa i matek, które z uśmiechem opowiadają, że pieluszki ich dzieci pachną fiołkami. To też nie jest dobre, bo potem matka, która tych fiołków nie czuje, myśli sobie: „Hej, co ze mną nie tak?”.
No właśnie! Rzadko ktoś mówi – cholera tyle sprzątania, tyle hałasu i tyle roboty ale jak ja kocham moje dziecko i przy takim brzdącu nic nie jest straszne!
A mi się bardzo podoba ten etap rozwoju, na którym jest mój synek. Poza gorszymi epizodami (ciskania się na ziemię, bo już teraz i na baczność) są momenty w których się śmieje, śpiewa, rozrabia i przytula się do mnie. Tak samo, gdy był niemowlakiem, też było pod pewnymi względami super.
Mi się wydaje, że jest coraz to gorzej, ale i coraz to lepiej. Gorzej, bo ciągle coś cię zaskakuje i to zaskoczenie jest większego kalibru. Zapewne całonocny płacz jest lepszy od nieprzespanej nocy kiedy nie wiesz gdzie twój nastolatek się włóczy. Dla mnie okres noworodkowy nie miał żadnego uroku. I dla mnie im starsza moja córka to mam większą radość z macierzyństwa. Choć słysząc milionowy raz dziennie „Mamuś choć” ma ochotę uciec na księżyc- Jowisza. To jednak oglądać moje komunikatywne dziecko, jak się uczy i widać po niej, że rozumie, że się uczy…cóż zrozumie to tylko rodzic.
Super blog na pewno będę tu zaglądać! Ja również zaczęłam przygode z blogowaniem zapraszam na bloga: http://www.macierzynstwo-raz.blogspot.com
Oj tak, ludzie tylko straszą… Mi też ciągle mówili, jak narzekałam na kolki, nieprzespane noce u malucha „Zobaczysz jak zacznie chodzić, ściągać wszystko z mebli, jak trzeba będzie pilnować. Będzie gorzej.”. Moim zdaniem jest właśnie lepiej. Dziecko, które już reaguje, daje buziaki, przytula się intencjonalnie, przynosi książeczkę do przeczytania. Może i wymaga więcej uwagi, ale ile daje to radości, rekompensuje wszystko!
Dziękuje za ten wpis !!! Sama jestem mamą od niedawna. Moja córka jest dzieckiem które chciałby mieć każdy. Grzeczna spokojna, praktycznie nie płacze, jest bardzo pogodna, lubi poznawać nowe twarze. Nie miała kolek, nie robi przerw w nocy tylko ładnie śpi.. ktoś by mógł powiedzieć dziecko idealne. I własnie z tych powodów ciągle słyszałam „poczekaj aż się kolki zaczną, poczekaj az bedzie ząbkować …….poczekaj az to poczekaj az tamto ciągle tylko ktoś mnie straszy że nie może być przecież tak ciągle idealnie. Narazie jest. Ale jak tylko Mała ma gorszy dzień to pierwsze co myśle to ” oho zaczeło sie” wykrakali – no matka wariatka bo niby dlaczego miałoby mi sie trafic dziecko idealne.
To jest straszne! Nie jestem matka ale za parę lat na pewno nią zostanę i przykre jest, gdy tylko słyszy sie same negatywy bycia matka. Ja już nie mogę się doczekać bycia w ciąży a następnie chowania mojego maleństwa. Wiem,ze to tez jest praca i juz nie ma odwrotu ale w końcu to jest Twoje dziecko! A my matki kochamy je bezwarunkowo! I przykre jest słyszeć (mam 23 lata) żebym najpierw skończyła studia, potem ślub. , potem trzeba znaleźć świetna pracę, odłożyć na mieszkanie, zwiedzić świat i dopiero dziecko! A czy kochająca matka nie może wziąć dziecka na wakacje? Nie może chodzić do pracy i zarabiać lub uczyć się? W każdej sytuacji można sobie z dzieckiem poradzić, wystarczy odpowiednie nastawienie! Miło czyta mi się Twoje posty, bo aż kipia miłością do Twojego synka ale przyznajesz że przydałoby się Posprzątać albo mieć chwilę dla siebie ale czy tak samo nie jest kiedy nie mamy dzieci?
Nie.nie jest tak samo.
Oczywiście, że tak samo :)
Nie ma dziecka, więc inne rzeczy zajmują głowę. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Ja urodziłam pierwsze dziecko jeszcze w drugiej klasie liceum i masz rację, da się wszystko ze sobą pogodzić. Skończyłam szkołę normalnie i z dobrymi wynikami, robię aktualnie kolejną. Pracuję na pełny etat, mam czas dla siebie, choć dużo mniej niż przedtem. Jak człowiek dobrze się zorganizuje, to wszystko się da. Ale w takim przypadku jak mój nieoceniona była rola babci, żebym mogła to wszystko osiągnąć. Pomoc tutaj jest bardzo ważna, bo bez niej byłoby na prawdę ciężko. Teraz mam drugie dziecko i cieszę się, że było mi dane zostać tak młodą mamą, bo jeszcze na prawdę wiele przede mną. Mam 23 lata. Samo nastawienie nie wystarczy, aby sobie ze wszystkim poradzić. Bo samotna matka ma niesamowicie ciężko jeżeli jeszcze tego o czym piszesz nie osiągnęła, jeszcze przyda się tu dobry tata. Wierz mi, ale jeżeli byłabyś sama i bez żadnej pomocy, to nie poszłabyś do pracy w sytuacji jeśli całą lub większą część pensji musiałabyś wydać na obcą niańkę.
Na koniec wymiękłam, mam ochotę potakiwać przy każdym zdaniu. Nie jest łatwo ale z pewnością jest warto.
A zdjęcia- magiaaa :)
Cudowny tekst!
tak. ja też uwielbiam mojego synka i całe to macierzyństwo mimo że zmieniło się wszystko w moim życiu – ale taki etap! co znaczą te trudnosci kiedy dostajemy od maluchów takie piekne rzeczy! prócz tych które wymieniłas mam od synka (prawie 5.latek) nie kłamane komplementy a to że mam piękną bluzeczkę czy sukienkę a to że pieknie wyglądam, a to ze mnie tak kocha że nie może wytrzymac (najlepiej o 4 rano :)) a do tego słowa wsparcia np. „uda ci się”, „ja w ciebie wiezę”, „nie było tak żle”, „jaka jestes kultulalna”, „jak pocałuję to przestanie bolec”. wiele zalezy od nas samych, bo przecież dzieciaki nasladują własnie nas!
Wzruszyłam się :) Dziękuję! Za nadzieję… bo ja na razie na etapie „to się nigdy nie skończy…”. Chociaż już teraz każdy uśmiech dodaje sił :)
Te usmiechy – u nas poki co bezzebne – to najlepsze co moze byc :))
Czytam kolejny raz z rzedu i lezka kręci mi się w oku… Myślę sobie w koncu ktos wyrazil to samo co ja czuje do mojego trzyletniego synka… Milosc tak wielka, ze kiedyś moje serce nie czulo, ze taka istnieje i tak kochac mozna… Każda milosc jest inna i ważna ale ta do dziecka czyba najpiękniejsza! I zgadzam się, ze tylko druga matka jest w stanie zrozumieć o czym piszemy… Tak myślę, tak czuję, tak napisałam…
Właśnie, całkiem niedawno uslyszałam, że bedzie gorzej….teraz mam wakacje ;)
Nareszcie ktos uczciwie napisał jak to jest ;)
Zadaje sobie pytanie, dlaczego inni tak strasza??
Chcialam Ci podziekowac bo chyba pomoglas mi najbardziej ze wszystkich ktorzy jakos mi tam pomagaja od 3miesiecy jak zostalam matka ale piszac ten tekst to Ty dalas mi to co potrzebuje bardzo-nadzieje i zapewnienie. Gdy po ciezkim porodzie wrocilam z dzieckiem do domu do ciezkiej opieki nad nia ciezkiego karmienia piersia ciezkiego wszystkiego myslalam ze oszaleje ze jak to mozliwe ze jest tak ciezko i ze ja tego nie zniose mija 3 miesiace i jest ciezko ale wiem ze bedzie lepiej Ty mi to powiedzialas. Wdzieczna asia