Zabawa z maluchem może być fajna, czyli zrób SOBIE prezent na Dzień Dziecka!
Z naszym starszakiem wkroczyliśmy właśnie w najlepszy etap rodzicielstwa (o ile pominę milczeniem wieczorne negocjacje na temat tego, o której dzisiaj idziemy spać i dlaczego nie przed dwudziestą drugą). Między innymi dlatego, że jego zabawki stały się w końcu atrakcyjne i dla nas – rodziców. A wierzcie mi, myślałam, że nigdy tego nie doczekam! Niestety, nie jestem typem rodzica, który z chęcią macha dziecku przed nosem grzechotką. Tak po prawdzie – zawsze miałam coś ciekawszego do roboty. Jako dziewczyńska do granic możliwości dziewczyna nie lubię również klocków lego, nie rozumiem fascynacji piłką, a samochody są dla mnie fajne tylko wtedy, kiedy mogą mnie zawieźć na wakacje. Lub do Zary.
Zanim urodziłam synka, słyszałam co prawda, że z własnym dzieckiem na pewno będzie inaczej. Że każdego dnia z radością będę brała udział w wyścigu resoraków, a w ramach relaksu zacznę konstruować i puszczać samoloty z papieru. Aha.
Nigdy nic takiego się nie stało.
Od początku macierzyńskiej drogi walczyłam raczej z tym, co powinnam – a wiedziałam, że powinnam poświęcać dziecku jak najwięcej czasu, i że wspólna zabawa to czas dla tego dziecka najcenniejszy – a tym, na co sama tak naprawdę miałam ochotę. Migałam się jak mogłam jednym słowem ;).
Aż w końcu pewnego pięknego dnia odkryłam, że Kostek dorósł do gier planszowych. I okazało się, że nie wymyślono lepszej rozrywki dla całej rodziny! Tak, to lepsze nawet od wycieczki na lody do Maca czy szwędania się po Ikei (tylko nie zaprzeczaj! Wiem, że też to lubisz!).
Teraz prawie każdego wieczoru siadamy na podłodze i cieszymy się sobą. Właśnie do tego chciałam cię dzisiaj zachęcić: z okazji Dnia Dziecka podaruj swojej rodzinie czas. Czas najlepszy, najbardziej wartościowy. Czas spędzony razem na wspólnych grach i zabawach. Jakich? Już podpowiadam, które my lubimy najbardziej :).
Idealna na pierwszą planszówkę! Zasady są tak dziecinnie proste, że już teraz do wyścigu zasiada z nami Baśka. Ok, ona „zasiada”, bo nie lubi leżeć sama, ale prawda jest taka, że maluch nie musi nawet umieć liczyć, żeby móc uczestniczyć w zabawie, więc niedługo na pewno będzie młócić w Kurczaki aż miło.
Na kostce są kolory, zgodnie z którymi gracze przesuwają się po planszy. Przy okazji można się powygłupiać, udając odgłosy kur i kogutów, co oczywiście spodobało się najbardziej nie dzieciom, a mojemu mężowi ;).
Gra jest tak ładnie wykonana, że nawet mi nie przeszkadza, jak całymi dniami zalega u nas na stole. Tylko popatrz, wygląda przecież lepiej niż wszystkie serwetki czy wazoniki razem wzięte!
– ŚLIMAKI gra podłogowa wyścig JANOD –
Dla trochę starszych dzieci. I znowu – jak to Janod – zachwyca wykonaniem. Wielka i piękna plansza, którą trzeba najpierw ułożyć z puzzli, a do tego ogromne drewniane kostki i duże, kolorowe pionki – ślimaki.
Instrukcja jest po angielsku, ale warto się w nią wczytać, bo pola na planszy kryją w sobie sporo niespodzianek i tak naprawdę każdego dnia można je odkrywać na nowo!
– ZWIERZĄTKA zestaw gier 3 w 1 DJECO –
To taki starter kit każdego malucha czy też must have, którego nie powinno zabraknąć w żadnym domu. Gry doskonale znane (i lubiane!) z naszego dzieciństwa, klasyk klasyki, czyli:
– domino obrazkowe dla najmłodszych
– i dla starszaków (pamiętam, jak sama układałam takie dłuuugie węże!)
– memo, inaczej pamięć (nie wiem, jak to się stało, ale Kostek jest w tym lepszy ode mnie!)
– kolorowe bingo
Fajnie razem z synkiem wrócić do czasów swojego dzieciństwa ;).
– ZAGADKI zestaw pytań i odpowiedzi CZuCZu –
Genialna gra dla dzieci w każdym wieku! Bardzo poręczna, więc można ją wszędzie ze sobą zabrać i bawić się w czasie długaśnej podróży lub w poczekalni do lekarza, wykorzystując ten czas najlepiej jak tylko się da.
Ja w ogóle jestem zwolenniczką nauki poprzez zabawę. Kostek jest właśnie w takim wieku, że głupotą byłoby nie wykorzystać jego pędu do wiedzy. To niesamowite, ile radości sprawia mu dowiadywanie się nowych rzeczy o świecie, jak szybko zapamiętuje i kojarzy fakty oraz jak logicznie potrafi myśleć. Ja już tak nie potrafię! Pewnie za mało ćwiczyłam w dzieciństwie, bo wtedy takich fajnych gier po prostu nie było ;).
– CYFRY I DZIAŁANIA wielki zestaw małego odkrywcy TREFL –
Kolejna gra edukacyjna. Tym razem maluch ćwiczy matematyczne myślenie: wykonuje proste działania na zbiorach, liczy do dziesięciu, rozpoznaje figury geometryczne oraz układa z nich obrazki.
To ulubiona gra mojego synka i – nie będę ukrywać – moja też, bo każdego dnia widzę, jak dzięki niej wspaniale się rozwija!
W kartonie jest tyle różnorodnych zadań, że jeśli ją kupicie, będziecie mieć zajęcie na wiele tygodni, a nawet miesięcy.
To zabawa dla dzieci, które potrafią już liczyć, więc jeśli twój maluch ma na to jeszcze czas, na start gorąco polecam genialną PRZYRODĘ, która umilała nam wieczory przez ostatni rok.
Jestem w tej serii tak zakochana, że powoli planuję zakup LITER I SŁÓW.
Bo pamiętaj – możesz dać swojemu dziecku wszystko, ale jeśli nie dasz mu swojego czasu, nie zdziw się, że ono też nie będzie mieć dla ciebie czasu w przyszłości.
Na koniec mam jeszcze niespodziankę:
do środy na hasło mumandthecity w sklepie edukatorek.pl wysyłka powyżej 50 zł GRATIS!
Uwielbiamy grać z mężem w planszówki i już nie możemy się doczekać aż T. będzie dostatecznie duży by grać :) Zabawy samochodzikami mnie nie kręcą, ale Lego zawsze lubiłam :)
Rewelacyjne zabawy.. buziaki
ach, ach :) uwielbiam planszówki i razem z mężem i znajomymi spędziliśmy mnóstwo godzin razem na graniu:) także moja córka ma zapewnione,że kiedy tylko będzie w stanie, zasiądziemy do gry ;) także dzięki za pomysły. I właśnie miałam pytać czy imię Małej było już podane do publicznej wiadomości i ja przegapiłam, czy jeszcze nie było? :)
Zapisuję, zapamiętuję – będzie w sam raz jak Mały trochę podrośnie :)