Mini-poradnik: na wakacjach z roczniakiem

Wakacje nad morzem? Są rodzice, którzy przez pierwsze lata życia dziecka nie chcą nawet słyszeć o jakichkolwiek podróżach. Bo wyjazdy z takim maleństwem to istne szaleństwo! Nie będę udawać, że jest inaczej. W dodatku: i ono nic z tego nie pamięta, i rodzice zamiast odpoczywać – harują. Też tak sądzicie?

Wakacje nad morzem

Wakacje nad morzem

Zanim odpowiem na te wątpliwości w jednym z następnych postów, chciałam opisać mielizny, na których podczas ostatniego wyjazdu utknęliśmy. Być może dzięki temu Tobie uda się ich uniknąć?

Bo wakacje z rocznym dzieckiem nie są łatwe. Dlaczego?

Wakacje nad morzem? Pułapka pierwsza: pakowanie.

Zanim w naszym życiu pojawiło się dziecko, kupiliśmy samochód. Ten wymarzony, w idealnym grafitowym kolorze (to ja, to ja!), z mocnym silnikiem (to mąż, to mąż!). Nie pomyśleliśmy jednak o trzecim członku rodziny, który był wówczas w drodze. Nie sprawdziliśmy wielkości bagażnika i przestrzeni wewnątrz auta. No bo ile takie maleństwo może zajmować miejsca?

No właśnie: najwięcej ze wszystkich! Jego fotelik może się mieścić ledwo-ledwo na tylnym siedzeniu, a po włożeniu wózka do bagażnika nierzadko nie ma już miejsca na nic więcej! Dlatego pakujemy się w tysiąc pięćset sto dziewięćset małych toreb, reklamówek, koszyków, które upychamy po kątach, kitramy między siedziskiem wózka, a jego stelażem, układamy na kupce pod nogami podróżników.

Stwarza to oczywiście masę upierdliwości związanych z przenoszeniem bagażu czy znalezieniem w nim czegokolwiek:
– Gdzie są pieluchy?
– W reklamówce!
– W której reklamówce?
– Tej z napisem „Real”!
– Tu jest pięć reklamówek z napisem „Real”!!!

WSKAZÓWKA # 1: jeśli masz możliwość – kup duży, rodzinny samochód: SUV-a, kombi lub inny terenowy czołg.

Podróżując z małym dzieckiem trzeba być przygotowanym na każdą okoliczność. Ubrania na upał i niepogodę. Ty możesz się przegrzać lub zmarznąć, Twoje dziecko – nie! Dlatego pamiętaj o czapce na uszy i tej od słońca. Najlepiej sztuk kilka, bo taki roczniak ma w zwyczaju wyrzucać różne rzeczy z wózka, zawsze wtedy, kiedy nie patrzysz. Do tego brudzi się trzy razy szybciej, więc tych ubrań musi być trzy razy więcej niż Twoich! To nie żart… Nie ma takiej przestrzeni, której nie można by zapełnić klamotami berbecia, dlatego w słowniku rodziców nie istnieje takie pojęcie jak „za duży samochód”.

WSKAZÓWKA # 2: do bagażu podręcznego włóż kilka sztuk ubrań dziecka. Jakieś zapasowe skarpety, bo masz jak w banku, że na postoju je zgubi. Sweterek, mimo że jest upalnie, bo dzieci są wrażliwe na podmuchy klimatyzacji. Ulubiony kocyk, żeby miało się w co wtulić, kiedy zabraknie ramion mamy. Bodziaki, bo podczas przewijania w ekstremalnych warunkach – a to w rowie, a to na chodniku – na pewno niejeden się zabrudzi. Nie myliła się Anna Mucha: nie masz przewijaków na polskich stacjach benzynowych!

Wakacje nad morzem? Pułapka druga: podróż.

To właśnie jej rodzice boją się najbardziej. Zupełnie niepotrzebnie! Zazwyczaj okazuje się, że strach ma wielkie oczy, a dziecko – ukołysane jednostajnym szumem samochodu – dużo śpi.

WSKAZÓWKA # 3: poza ubraniami dobrze mieć przy sobie butelkę z sokiem, bułki, banany, ciastka, chrupki, wszystko, co można ciumkać bez pomocy mamy, czyli zająć czas między drzemkami. I podręczny odkurzacz na baterie, bo dziecko syf zrobić lubi, ale potem w tym syfie siedzieć: niekoniecznie!

WSKAZÓWKA # 4: najlepiej wyjeżdżać w porze drzemki dziecka. Jeśli to niemożliwe, bo drzemka jest zbyt późno i szkoda dnia całego, polecam podróż w nocy (w zależności od tego, jak daleko jedziecie: pakujemy się do samochodu zaraz po kolacji, tuż przed snem dziecka lub zrywamy bladym świtem, kiedy dziecko zwyczajowo przekręca się na drugi bok). Co prawda rodzice nie mają kiedy odespać tej katorżniczej podróży, ale co tam rodzice! Ważne, że małe zadowolone. Niezadowolenie dziecka daje się przecież bardziej we znaki niż zmęczenie po nieprzespanej nocy.

Wakacje nad morzem? Pułapka trzecia: przywiązanie do domu.

Zaraz po wejściu do wynajętego przez nas mieszkania, Kostek zgłosił donośny sprzeciw i krzykiem zasygnalizował chęć powrotu do domu. W tym celu położył się w drzwiach wejściowych i nie chciał się stamtąd ruszyć na krok.

WSKAZÓWKA # 5: nawet jeśli sądzicie, że na wyjeździe zabawki nie będą potrzebne, bo program dnia wyładowany po brzegi licznymi atrakcjami, weźcie kilka ulubionych. Plus jeszcze z pięć. Wysypanie ich na podłodze w nowym miejscu sprawi, że maluch poczuje się prawie jak w domu.

Wakacje nad morzem? Pułapka czwarta: zasypianie w nowym miejscu.

Gwóźdź do trumny naszej. Taka byłam dumna, że moje dziecko nie zasypia na rękach! Ba! Że nie śpi z rodzicami, tylko sam, w swoim pokoju, w łóżeczku, jak Bozia przykazała.

Aż tu nagle łóżeczko turystyczne stanęło w tym samym pokoju, w którym spaliśmy my. Nie było oczywiście opcji, żeby Kostek położył strudzoną głowę na poduszce. Wyciągał w naszą stronę ręce, tupał zniecierpliwiony i nawoływał, żebyśmy go do siebie zabrali. Żaden problem! Pewnie boi się nowego miejsca i nie chce być sam…

Jednak znalezienie się w łóżku pomiędzy rodzicami było okazją do wielogodzinnego skakania, zabawy i śmiechów wszelakich okraszonych piskami. Cała radość kończyła się nagle acz brutalnie koło północy, kiedy to zmęczone do granic możliwości dziecko zaczynało płakać, że spać chce, ale nie potrafi w tych nowych okolicznościach! No to na ręce go. Gdzie tam! Na rękach jeszcze gorzej. Wyłącz mama świat! Zanieś mnie do mojego pokoju! Zrób tak, żeby było jak zawsze!!!

Byliśmy bezsilni. Każdorazowo kończyło się spacerem w środku nocy, czasami kilkoma spacerami, bo dziecko nasze przy przenoszeniu z wózka do łóżeczka lubi się obudzić i rozkręcić całą imprezę od początku. O świcie również się przebudzało i donośnym krzykiem dawało znać, że nie wie, co się dzieje i gdzie u diaska jest. Kiwając się nad wózkiem w piżamach, bujaliśmy je przez kilka godzin w deszczu, wymieniając się co jakiś czas, żeby druga osoba mogła chociaż trochę pospać, a w ciągu dnia podłączaliśmy się do mocnej kawy z potrójną dawką espresso.

DSC_0107pv

DSC_0112pv

WSKAZÓWKA # 6: nie wiem, czy mądra, ale jedyne co w tym miejscu przychodzi mi do głowy, to nie przyzwyczajać dziecka do spania w jednym miejscu. Niech zasypia w wózku, w aucie, na mamie lub na tacie, pomiędzy rodzicami, w swoim łóżeczku, na kanapie i na dywanie. To powinno znacznie ułatwić funkcjonowanie w podróży.

Wakacje nad morzem? Pułapka piąta: brak atrakcji.

Nasze dziecko jest właśnie na etapie przejściowym: chodzić jeszcze nie umie i raczej nie bardzo chce, ale nie przeszkadza mu to wcale w oprotestowaniu wózka. Najchętniej raczkowałoby w nieznane miejsca lub siedziało na pupce i zbierało kamyczki. Pech chciał, że drugiego dnia naszej podróży od rana do wieczora lało. Z plażowania nici, z czworakowania i zbierania kamyczków w kałuży tym bardziej. Kostek był wściekły, że cały dzień musi siedzieć a to w wózku, a to w samochodzie lub w knajpie. Całe szczęście był również zmęczony całonocnym imprezowaniem (patrz punkt poprzedni), więc pomiędzy protestami co kilka minut przysypiał, dzięki czemu dał nam żyć i pozwolił zwiedzić Trójmiasto.

WSKAZÓWKA # 7: pamiętając, że to co fajne dla rodzica, niekoniecznie jest fajne dla dziecka, warto przed wyjazdem przygotować plan awaryjny. Znaleźć w internecie ciekawe dla dziecka miejsca, w których – w razie niepogody – mogłoby rozprostować kości i wyszaleć się. Centra handlowe z kulkami, restauracje z kącikami zabaw dla dzieci, kryte baseny. Wszystkie chwyty dozwolone! Jeśli planujecie dużo zwiedzać, nie zapomnijcie, aby w ciągu dnia zapewnić atrakcje nie tylko sobie. Mało które dziecko wytrzyma długie godziny w muzeum czy na starówce.

O czymś zapomniałam? Będę wdzięczna za podpowiedź w komentarzu, ponieważ to nie ostatnia w tym roku podróż z naszym dzieckiem, a wierzę, że wspólnymi siłami możemy stworzyć fajny mini-poradnik pt. „Jak podróżować z dzieckiem?”, który okaże się przydatny zarówno dla mnie, jak i dla Czytelniczek. Pomożecie?

DSC_0117pv

DSC_0120pv

DSC_0114pv

DSC_0149pv

DSC_0151pv

DSC_0182pv

DSC_0191pv

DSC_0195pv

DSC_0082pv

DSC_0097pv

DSC_0103pv

(13 564 odwiedzin wpisu)
34 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Magda Z.
10 lat temu

My unikaliśmy pułapki 4 w dość kosztowny sposób – do 3 roku życia Hanki zawsze, w każdym hotelu wynajmowaliśmy apartament 2-pokojowy ;)
Ale jako że ona tak jak Kostek przyzwyczajona do spania we własnym pokoju, we własnym łóżeczku i samodzielnego usypiania – uważaliśmy, ze nie ma wyboru ;)

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Magda Z.

My lubimy wynajmować mieszkania dwupokojowe (minus – trzeba samemu przygotowywać śniadania ;), obiady i kolacje i tak zawsze jemy „na mieście”), bo to ogromna wygoda, dużo miejsca, wózek można zostawić w korytarzu, rozłożyć łóżeczko, na wszystko jest miejsce.

Ale tym razem zdecydowaliśmy się na wyjazd w ostatniej chwili, w dodatku mąż wziął urlop tylko na jeden dzień, więc byliśmy zmuszeni wynająć kawalerkę, bo wszystkie dwupokojowe albo zajęte, albo właściciele odmawiali ze względu na zbyt krótki pobyt (dla nich to problem i dodatkowe koszty: pranie pościeli, ręczników, sprzątanie, itp.).

Kasia
10 lat temu

Ja się chętnie odniosę do wszystkich punktów, ponieważ mamy za sobą już kilka podróży na kilkaset km, a obecnie jesteśmy już 3 tygodnie poza domem (krążymy po rodzinie:p). Córka ma 7 miesięcy.
#1 zgadzam się w zupełności, właśnie kupiliśmy samochód z większym bagażnikiem
#2 też się zgadzam, do bagażu podręcznego dorzuciłabym jeszcze sporo pieluch tetrowych, na których można przewinąć dziecko choćby na trawie
#3 u nas wystarczy mleko mamy:) ekwilibrystyka z karmieniem w trakcie jazdy bez wypinania małej z fotela też się zdarza w krytycznych sytuacjach:p
#4 u nas to nie działa, bo ze snem to w ogóle mamy problemy, drzemki nie wypadają w regularnych porach (nawet w nocy!); jedziemy więc kiedy nam pasuje, jak dziecko się zmęczy to robimy przerwę, usypiamy na rękach (u nas niestety inaczej się nie da;)) odkładamy do fotelika (o ile się uda;p) i jedziemy!
#5 u nas zabawki bardzo przydają się na podróż, bez zajęcia czymś dziecka nie przejedziemy nawet 5 km; w nowym miejscu jest tyyyle ciekawych rzeczy do oglądania, że zabawki właściwie nie są potrzebne:)
#6 usypianie u nas było problemem od początku, nasze dziecko nigdy jeszcze nie zasnęło samo! zasypia na rękach i jest odkładane albo do łóżeczka, albo śpimy razem:) nowe miejsce nie jest więc żadnym problemem, bo dla naszej małej nie jest ważne gdzie zasypia, ale w czyich ramionach:) Chyba jest to jedyna zaleta usypiania na rękach!
#7 jesteśmy jeszcze na tym etapie, że wystarczy mama i tata i możemy być wszędzie:) najgorzej jak się zechce spać, a jesteśmy w plenerze!
Z rad od siebie dorzuciłabym jeszcze chustę/ nosidło. Nasza mała oprotestowała wózek już na samym początku, bardzo płakała i nie dało się jej przyzwyczaić. Teraz już nie płacze w wózku, ale po prostu z niego cały czas się wydostaje, wspina, szelek nie toleruje. Więc praktycznie od urodzenia jesteśmy w chuście/ nosidełku. Taki „wózek” mieści się w torebce, nie straszne mu schody, sklepy, bramki, drzwi. Fantastyczna sprawa w podróży!

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Kasia

Jakże ja żałuję, że nie przyzwyczajałam młodego do chusty/nosidła od urodzenia!

Teraz widzę, że w wielu sytuacjach byłoby to wybawieniem! Choćby podczas tego przeklętego usypiania w podróży…
Bez dwóch zdań, przy drugim dziecku od razu zaczynamy przygodę z nosidłem (ze względu na wygodę przy zakładaniu zdecydujemy się raczej na nosidło).

mama JJ'a
mama JJ'a
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Miałam i jedno, i drugie… Chusta jest wygodniejsza, nosidła czasem uciskają po dłuższych wojażach niestety. A i tak wszystko zależy od DZIECKA – nasz był noszony i „jeżdżony”, a teraz ani jedno, ani drugie, bo wózek najfajniejszy jak pchany przez Jegomościa, a chusta/nosidło ogranicza pole widzenia, no i nie można piachu spróbować;)

Kasia
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Od 5go miesiąca korzystamy także z nosidła. Chusta jest wygodniejsza i dla mamy i dla dziecka do noszenia. Nosidło się szybciej zakłada – jedyna zaleta. Dla malutkich dzieci, które jeszcze nie trzymają plecków, nie zaleca się nosideł, bo nie podtrzymują one tak dobrze kręgosłupa jak porządnie zawiązana chusta, którą naciąga się centymetr po centymetrze. Z nosideł polecam te ergonomiczne, gdzie ciężar ciała rozkłada się na całą pupę i na uda, a nie „wisiadła” w których cały ciężar ciała dziecka opiera się… między nogami.

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Kasia

Tak, tak, wiem, rozróżniam.
Ale teraz mnie zdziwiłaś, bo na stronie z nosidłami Tula jest napisane: „Od pierwszego dnia życia” O_o.
Ja się trochę boję chusty… Tego wiązania właśnie, że nie dam rady, coś zrobię źle, małe dziecko jest takie kruche…

Kasia
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Ja używam nosidełka manduca, też było na nim napisane, że od urodzenia, ale nie włożyłabym tam noworodka. Na „wisiadłach” jest z reguły napisane, że od 3 m.ż. A przecież one są sztywne! Taki maluch obija się tam od ścianek i nic nie trzyma mu kręgosłupa…
Żeby nauczyć się wiązać chusty zaprosiłam do domu doradcę chustowego, a później jeszcze ćwiczyłam sama na 5-litrowym baniaczku z wodą mineralną. Jak się nauczyłam to pokochałam:) Zresztą nie miałam wyboru. Tak jak pisałam wcześniej, moje dziecko nie tolerowało wózka i nie miałam innej możliwości, żeby wyjść z nim w domu:/

annNS
annNS
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

potwierdzam ze bez chusty ani rusz ;) w naszym przypadku sprawdza sie chusta kolkowa, bo mozna dziecko nosic na biodrze i wowczas spokojnie podziwia swiat (do tej pory z niej korzystamy, a przeciez mlodzinka skonczyla juz 2lata);) poza tym chusta jest niezastapiona na niesfornego malucha podczas podrozy komunikacja miejska ;)
tule mialam i szybko sprzedalam, bo mimo tego ze to bardzo wygodne dla dziecka to jak dla mnie mloda siedziala za wysoko przeslaniaajac mi caly swiat :)

Kasia
10 lat temu
Reply to  annNS

Jak widać każdy ma swoje preferencje. U mnie chusta kółkowa się nie sprawdziła, a testowałam dwie różne:)

Aneta
Aneta
3 lat temu
Reply to  Kasia

#3 ? przypomniała mi się pierwszą podróż starszego syna do cioci i nasze karmienie na Niemieckiej autostradzie ?

Ali
Ali
10 lat temu

no prosze, a ja caly czas namawiam meza na zmiane samochodu na wiekszy a on ze nie ma potrzeby… Wrrrr a tu nawet zakupy ciezko wcisnac jak jest fotelik i wozek, a co mowic o podrozach :) Tak wiec popieram kwestie samochodu!
My wprawdzie jeszcze dalekich podrozy nie zaliczylismy, ale z tego co juz widze moje dziecko w samochodzie spi praktycznie po kilku minutach pod warunkiem ze nakarmione :)
Zgadzam sie z Kasia, ze na wszelkie wyjazdy gdzie bedzie wiecej chodzenia niezastapiona jest chusta lub nosidlo – a pomaga takze w usypianiu!
Ja sie w kwestii podrozowania najbardziej wlasnie boje tego spania w nowych miejscach – moj synek wprawdzie nauczony zasypiac na rekach, ale nidgy nie wiadomo…
A co do szukania pieluch itp to ja zawsze mam jedna duza torbe w ktorej mam: podklad do przewijania (mozna go rozlozyc wszedzie, bo pod spodem ma ceratke), pieluszki jednorazowe, pieluszki tetrowe, woreczki foliowe (na brudy), krem do pupy, chusteczki nawilzane, chusteczki higieniczne, wode, mleko, zabawke, bodziak, smoczek – taki zestaw awaryjny na wszelkie okolicznosci – polecam :) dzieki temu nie musze szukac gdzies w bagazu :)

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Ali

O, podręczną torbę też mamy, a w niej wszelkie przekąski, napitki, ubranka na zmianę, małe zabawki, pieluchy, lekarstwa i kremy.

Pieluch szukaliśmy już na miejscu, w trakcie rozpakowywania, kiedy okazało się, że tysiąc pięćset sto dziewięćset mniejszych tobołków leży na naszej podłodze.

Anna Bartnik
10 lat temu

Fajny wpis Ilona :D. Podróżujemy odkąd młody skończył miesiąc. Najpierw na krótszych trasach wiadomo, a teraz chcemy na wakacje i ciągle słyszę „za mały” i „nic nie będzie pamiętał”. Nawet się do tego odniosłam, tylko jeszcze nie opublikowałam :v. Pytanie: kto tak uważa? Albo pokolenie oczko wyżej albo Ci, którzy nie podróżują chyba?

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Anna Bartnik

My byliśmy na wakacjach już w zeszłym roku i muszę przyznać, ze z takim kilkumiesieczniakiem to luz blues :). Spał prawie cały dzien w wózku, jak tylko usłyszał szum morza; do niczego nie był przywiązany, wiec nie robił problemów, ze tęskni za domkiem; na uspokojenie mleczko i po sprawie ;).

Pewnie, ze wygodniej zostać w domu i przez kilka lat nigdzie nie wyjeżdżać, bo z takim maluchem nie zawsze jest kolorowo, ale… No właśnie, to temat na oddzielnego posta ;).

Ali
Ali
10 lat temu
Reply to  Anna Bartnik

hmmmm, u mnie moj maz tak uwaza ;P Ze dziecko za male i ze nic bedzie pamietac :)))) Na nic sie zdaja moje argumenty ze przeciez jesli nawet to i tak frajda i ze zdjecia beda itp… Mieszkam za granica i bardzo bym chciala na Boze Narodzenie do Polski – moj synek bedzie wtedy mial 14 miesiecy, a maz mowi ze nie warto bo i tak nic z tego nie zrozumie i nie zapamieta… ech, faceci… Tak naprawde to wydaje mi sie ze on sie po prostu boi tego podrozowania z dzieckiem :) Nie ukrywam ze ja tez, ale i tak chce! ;)

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Ali

W takim razie następny wpis specjalnie dla męża ;).

Kasia
Kasia
10 lat temu

Trzeba po prostu dojść do wprawy z wyjazdami, tak jak we wszystkim z dzieckiem.

Nie zgodzę co do punktu 1 – zdecydowanie! Mamy samochód z ‚normalnym’ bagażnikiem’.

Kupiliśmy go, jak Mały był już na świecie i 1 kryterium było czy zmieści się tam wózek. Nie chcieliśmy samochodu kombi i żadnych suv-ów.

Od urodzenia wyjeżdżamy z synem bardzo często w różne trasy i przez to, że mamy ‚normalny bagażnik’ bierzemy tylko to, co potrzebne. Nie zdarzyło nam się jeszcze, żeby coś się nie zmieściło (a wyjeżdżamy minimum raz w miesiącu, a bywa, że i częśćiej) u nas największy bagaż należy nie do syna, ale do męża, który ma 192 cm i jego ubrania i buty zajmują najwięcej miejsca) i nigdy nam na wyjeździe niczego istotnego nie brakowało. Po kilku wyjazdach można dojść już do wprawy.
Dla nas najgorszą rzeczą jest zawsze sama podróż, bo syn śpi w aucie nie więcej niż 2 godziny i jeżeli droga jest długa, to bywa ciężko.

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Kasia

O, nasz też w czasie jazdy samochodem długo nie śpi, dlatego boimy się wyjechać dalej niż nad morze, bo te dwie godzinki przed/po drzemce spokojnie mogę go zająć różnymi wygłupami ;).

Ja osobiście lubię w podróży używać walizki (łatwo się spakować, wszystko znaleźć, utrzymać porządek), stąd problem, żeby się pomieścić w sedanie :).

Kasia
Kasia
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Tzn jak komuś pasuje takie auto, to pewnie, że lepiej z dzieckiem mieć większy bagażnik.
Chciałam tylko uspokoić rodziców, że nie muszą od razu zmieniać samochodu;) żeby jeździć z dzieckiem.
Ja w zasadzie dla syna biorę 1 większą torbę i nocnik do bagażnika, a do środka samochodu plecak (w którym jest jedzenie, ubrania na zmianę i kilka małych zabawek) i kocyk. My jako dorośli mamy też limit po 1 torbie na głowę (faktycznie walizki ciężko by było zmieścić).
i jeszcze mam taką refleksję, że na takich wyjazdach zawsze więcej się wymęczymy niż jak jesteśmy w domu, więc trudno to nazwać urlopem :)
Ale i tak uważam, że warto.

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Kasia

O dokładnie, w stu procentach zgadzam się z dwoma ostatnimi zdaniami!

PasjoMatka
10 lat temu

Bardzo fajny i przyjaźnie napisany artykuł, nie zgodzę się tylko z punktem pierwszym – w auto z normalnym bagażnikiem też się można spokojnie spakować, zwłaszcza jeśli nie bierze się ze sobą wózka dziecięcego o rozmiarach kombajnu. ;D

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  PasjoMatka

No my bierzemy wózek ;). Do tego łóżeczko turystyczne, więc w bagażniku jest już na full ;).

annNS
annNS
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

przezylismy podroz z nasza niesforna mlodzinka i starszym na chorwacje
wiec wszystko jest mozliwe :D przy dwojce kombi moze okazac sie za male
:D my mamy jescze boxa :D a w dlugie trasy jezdzimy noca wiec mielismy wzgledny spokoj ;) najgorsze sa dla nas krotkie trasy (mloda ‚nabawila sie’ choroby lokomocyjnej) jedyna skuteczna metoda to przygotowac sie na wszelkie ewentualnosci = ubrania na zmiane i pokrowiec na fotelik i ew dodatkowo zaklejanie pepka i lizaki! ;)

PasjoMatka
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Wiele zależy od wózka, my mieliśmy taką kobyłę, że w pickupa ledwie po poskładaniu wchodziła, zajmując cały bagażnik. Jak przyszło się wymienić autem z bratem, to ekhm… Na szczęście jogger, z którym biegam po złożeniu zajmuje znacznie mniej miejsca, więc nawet w mniejszym aucie mieści się prócz niego łóżeczko turystyczne (sprawdzaliśmy na tych modelach:http://ja-pasjomatka.blogspot.com/2014/03/ozeczka-turystyczne.html ), nosidełko (na wszelki wypadek) i bagaże.

Milena Zdziarska
10 lat temu

Ostatnio wróciliśmy z naszym 11 miesięcznym Łolim z Chorwacji, zarówno porady dotyczące podróży (15h!) jak i lista rzeczy do spakowania jest na moim blogu (4kilogramy.blogspot.com), może znajdziesz coś pożytecznego. Nasz Łobuz też jest raczkujący-niechodzący i nie lubi siedzieć w jednym miejscu. Dlatego, ku przerażeniu mojej mamy, czasami puszczałam go na kostce brukowej w starym mieście Splitu. Zjadł takie ilości piachu, że ta kostka chyba mu nie zaszkodzi :D

piernikowocynamonowo.blogspot.
piernikowocynamonowo.blogspot.
9 lat temu

nie rozumiem takich rodziców, nie zgadzam się też z takimi, którzy przeginają w drugą stronę i z 3 miesięczniakami jeżdżą po Tajlandiach i innych ekstremach, ja bym się nie odważyła, ale podróże rozsądne, niedalekie dobrze zorganizowane, czemu nie ? my uwielbiamy, mimo że pakowanie nawet na weekend czasem jest trudniejsze i mniej spontaniczne niż w przypadku samych dorosłych -jasna sprawa

Olga
Olga
8 lat temu

Jakbym czytała relację z naszego pakowania na wakacje z 5m synkiem. A wtedy miał fotelik-nosidełko. Teraz przy dużym fotelu miejsca jeszcze mniej…

Asia
Asia
8 lat temu

bardzo fajny wpis. Ja starałam się podobnie podchodzić do sprawy. Obecnie ze starszymi już dziećmi odchodzą pewne problemy… ale przybywa nowych :) Na pewno musi być wiele atrakcji. My ostatnio pojechaliśmy z dziećmi na kajaki nad Pilcę. Powiem szczerze, że był to strzał w dziesiątkę. Trochę się obawiałam na początku, ale wszyscy świetnie się bawili :)

Dagmara
Dagmara
6 lat temu

Zawsze starałam się wybierać apartamenty, ale przy dziecku sprawdzoną już metodą, jest obiekt z pełnym wyżywieniem i odpowiednim menu dla dzieci. Nie tracę czasu na gotowanie i sprzątanie, tylko wygodnie korzystam z restauracji. Polecam miejsce, gdzie znajdziecie wszystkie potrzebne atrakcje, łącznie z animatorami, którzy pozwolą na chwilę relaksu – Bałtyk Resort w Rewalu.

Ifona
Ifona
6 lat temu

u nas w tym roku pierwsze wakacje razem. nie chciałam rezygnować z wyjazdu, ale tez i obaw sporo. mlody ma 8 miesięcy, warto żeby już zaczął poznawać coś poza naszą wsią. kupiłam nosidło Luna Dream, bo wydaje mi się to najwygodniejsze w transporcie, o wózku chcę zapomnieć tego lata :)

Justi
Justi
6 lat temu

Bylam z 10mies. Corcia w Chorwacji. Droga to masakra pojechaliśmy na noc zeby mala spala okazalo sie ze przez cala podroz tam spala ok. 2.5h za to z powrotem spala pol drogi pomimo jazdy przez dzien. Nie dosc ze nie spalam cala sobote plus noc to jeszcze cala niedziele musialam wytrwac bo Madzia wcale nie byla zmeczona. Kazde dZiecko jest inne. Co do wozka to ze stelazem korzystamy tylko przy wyprawach typu Morskie oko, dolina Chochołowska itp. Polskie morze uwazam ze nie wymaga super wozka tylko zwyklego wozka parasoli najtanszego z allegro byleby byl rozkladany. Przy maluchu dobrze miec aneks bo tu mleko tam kaszka to zupka etc. Ale ze nie mielismy to wzielam sloiki dla maluchow na siedem dni. Pampersy kupilam bo to nie pl i o dziwo cudem sie zmiescilismy ale jakos dojechalismy. Ps. Zabraliśmy też masę niepotrzebne rzeczy typu 2 leżaki rozkładane. Czy profesjonalny sprzęt fotograficzny Który sporo zajal miejsca. Ale jako wskazówka to polecam u mnie bardzo sprawdza się mały basen wlejemy dziecku wodę z morza i chwilę może się w tym pluskac rodzice sie opala a dziecko szczesliwe

Martyna
5 lat temu

Wakacje z dzieckiem naprawdę mogą być super:) Trzeba jednak pamiętać o bezpieczeństwie dziecka, aby urlop nie przerodził się w koszmar! My na wyjazdach używamy takich nowoczesnych opasek „niezgubek” ze stroną internetową https://allegro.pl/oferta/wakacyjna-opaska-identyfikacyjna-dla-dziecka-www-8253465907?utm_source=notification&utm_medium=addItem&utm_campaign=2a0eff48-74fc-46bd-9482-1913c7c334f1&utm_content=offer-link

Zuza
Zuza
5 lat temu

W tym roku wybraliśmy się na pierwsze rodzinne wakacje i dla mnie najważniejsze było znaleźć fajny hotel z wszelakimi udogodnieniami dla naszego szkraba. Zależało mi na tym, aby mieć w pokoju hotelowym łóżeczko, wanienkę itd. ponieważ to bardzo ułatwia pobyt z małym dzieckiem. Znaleźliśmy bardzo fajny hotel: https://hotel-lubicz.pl/. który nam to wszystko zapewnił, a do tego znajdował się blisko plaży. Serdecznie polecam, pobyt nam się bardzo udał :)