Urlop rodzicielski dla ojca – dlaczego jest nam potrzebny?
W Polsce do pomysłu dzielenia się urlopem rodzicielskim z ojcem wciąż podchodzimy jak do spotkania z kosmitą. Niby ciekawe, ale… Lepiej nie! Korzysta z niego zaledwie 2% mężczyzn, więc nic dziwnego, że dla nas to historia trochę jak z filmu „Obcy – decydujące starcie”. Trzęsiemy portkami na samą myśl, że mogłaby się wydarzyć! Ale ponieważ razem z Piotrem skorzystaliśmy z takiego rozwiązania, chciałabym opisać, jak to wygląda w praktyce. I czy faktycznie jest się czego bać?
Urlop rodzicielski dla ojca? Ja widzę tylko plusy!
PLUS 1: To kolejny krok, który trzeba zrobić, żebyśmy byli równi wobec prawa.
Przeciwnicy uważają, że jest dobrze jak jest, bo rodzina sama powinna podjąć decyzję jak i czy w ogóle chce się dzielić urlopem. Mało kto wie, że tak naprawdę nie możemy, bo pierwsze miesiące urlopu są dla matek obowiązkowe!
Ja wiem, że żyjemy w kraju, w którym kobieta nawet nie może powiedzieć, że tęskni za pracą. A co dopiero szybko do niej wrócić! No ale niektóre z nas prowadzą własne działalności gospodarcze, których nie da się tak po prostu zawiesić na wiele tygodni. I taka mama na działalności musi godzić coś, czego pogodzić się nie da: czyli pracę z opieką nad noworodkiem. Tej opieki nie może przekazać partnerowi! Bo ktoś na górze postanowił za każdą parę w Polsce, że to mężczyzna ma pracować, a ona ma być z dzieckiem, koniec, kropka pl.
Istnieje więc przymus wobec kobiet i nie ma żadnej, nawet najmniejszej zachęty dla mężczyzn.
A urlop rodzicielski dla ojca nie rozpowszechni się sam. Na zachodzie wprowadzono różne rozwiązania, na przykład niewykorzystane przez tatę miesiące – przepadają. Aż żal nie brać :). Albo pary, które dzielą się urlopem, dostają większy % z zarobków niż pary, w których w całości urlop wykorzystuje tylko jedna osoba.
Tak naprawdę nie chodzi o to, żeby zabrać twój cenny czas z dzieckiem. Tylko żeby ten cenny czas dać również jemu. Przecież to świetny pomysł i krok po kroku udowodnię, dlaczego podzielenie się urlopem opłaca się absolutnie wszystkim: jej, jemu i dziecku :)
PLUS 2: Dzielenie się urlopem wyrówna szanse kobiet na rynku pracy.
Kobiety zapierają się przed tym rozwiązaniem, bo: „On więcej zarabia”. No ja się nie dziwię, że więcej. Nie ma przerw w życiu zawodowym. Podczas gdy ty przez rok, dwa, trzy lata skupiasz się na dzieciach, twój facet może skupić się na podnoszeniu swoich kwalifikacji. Szukaniu lepszej pracy, do której przyjmą go z otwartymi ramionami, bo nie zajdzie w ciążę i „nie ucieknie”. Twardych negocjacjach z pracodawcą, który przecież wie, że jak ktoś ma na utrzymaniu rodzinę, to potrzebuje więcej kasy.
Jeśli same jak pionki w grze zajmujemy pozycję „ta od wychowywania dzieci”, bo dom utrzymuje ktoś inny, to nie dziwmy się, że potem szefowie traktują nas, jakbyśmy przyszły sobie dorobić. Na waciki. W efekcie nie tylko twój partner zarabia więcej. Ale również kolega z pracy. Na tym samym stanowisku.
PLUS 3: Bez tego ciężko stworzyć w pełni partnerski związek.
Pierwsze trzy lata byłam z synkiem w domu i naturalnie to ja nim zarządzałam. Wiedziałam, czego brakuje w lodówce oraz kiedy trzeba zrobić pranie. Cała odpowiedzialność spoczywała na mnie. Na przykład to ja rozmawiałam z lekarzem na wizycie, no bo to ja wiedziałam, co Kostkowi dolega, jak kaszle rano oraz kiedy mu przechodzi.
Jeśli przebywasz z dzieckiem cały czas, to w efekcie przebywasz z nim jeszcze więcej, ponieważ nikt tak jak ty nie potrafi się nim zająć.
I potem ciężko ci wyskoczyć do koleżanki, bo bez ciebie nie zaśnie! A jak wracasz do pracy, to do obowiązków związanych z zarządzaniem domem (bo tylko ty wiesz, jak to się robi) dochodzą te zawodowe. I kiedy dziecko zachoruje, to oczywiście opiekę też bierzesz ty. No bo zawsze ty byłaś z nim w chorobie, lepiej się zajmiesz, w końcu jesteś matką, taka naturalna kolej rzeczy… Więc szef traktuje cię inaczej. Nie masz czasu na rozwój, bo twoje myśli zaprzątają sprawy domowe: lekcje, organizacja urodzinek, planowanie wigilii. I wracamy do punktu drugiego, dlaczego to on więcej zarabia :)
PLUS 4: Nie czujesz, że cokolwiek tracisz przez macierzyństwo.
Bo nie musisz się wszystkim zajmować. Partner przechodzi ostry chrzest bojowy, gdy zostaje z dzieckiem w domu i potem nie ma to-tamto, że nie potrafi ugotować ulubionego rosołu, więc gotować zawsze musi mama.
A mama ma czas dla siebie, bo nikt się nie dobija do drzwi łazienki, kiedy leży w wannie. Dziecko nie ma nawyku wołania jednego rodzica. A partner nie czeka na ciebie, bo wie, że tak samo umie gasić pożary.
PLUS 5: Tylko gdy przejdziemy się w butach partnera, jesteśmy w stanie go zrozumieć.
Mężowie często dziwią się, kiedy wracają z pracy: „Co robiłaś przez cały dzień?”. Jeśli wokół jest bałagan i nie ma obiadu, pewnie leżałaś i oglądałaś Netflixa!
Gdyby macierzyństwo można było opowiedzieć, na świecie nie byłoby zaskoczonych nim matek.
Ale nie jesteśmy w stanie komuś – kto tego nie doświadczył – wyjaśnić, że zajmowanie się dzieckiem to full time job. Że dziecko czasami płacze całe przedpołudnie i serio, nie ma nawet czasu pójść się wysikać, a co dopiero obrać ziemniaki! Z drugiej strony jak mężczyzna, który cały tydzień przebywa poza domem, ma wytłumaczyć partnerce w nim zamkniętej, że marzy tylko o tym, aby położyć się na kanapie, odciąć od świata, podczas gdy ona aż przebiera nogami, żeby gdzieś wyskoczyć, coś zobaczyć, pogadać z kimś, kto mówi więcej niż: „A guguga”?
Pamiętam, jak mój Piotr – po kilku pierwszych tygodniach z dzieckiem w domu – powiedział: „W pracy to ja odpoczywałem!”. Ale ja też zrozumiałam, jak ogromnym obciążeniem jest dbanie o bezpieczeństwo finansowe rodziny. Taka nawet chwilowa zamiana ról pomaga uniknąć wieeelu małżeńskich konfliktów.
PLUS 6: Mężczyźni tak samo zasługują na to, żeby budować silną więź z własnymi dziećmi!
W końcu tata to druga najważniejsza osoba w życiu dziecka. Ale nie druga po mamie. Tylko obok niej.
I naprawdę nie można im już dłużej tego ważnego doświadczenia, jakim jest rodzicielstwo, odbierać!
A jaką więź można zbudować między 17 a 20? Kiedy nie widzisz pierwszych kroczków? Nie słyszysz pierwszych słów? Nie tulisz do drzemek, a z wózkiem wychodzisz raz w tygodniu, w soboty?
PLUS 7: Dziecko potrzebuje zaangażowanego taty.
Patrzę na młodsze dziecko, któremu jest bez różnicy, czyje ramiona tulą je do snu. Albo kiedy się przewróci. Do każdego z nas może przybiec ze swoim zmartwieniem, bo ufa nam tak samo. Nie ma rodzica pierwszej instancji i – ewentualnie, z braku laku – drugiej.
Urlop rodzicielski dla ojca? Serio, nie widzę żadnych minusów takiego rozwiązania! Ja nic nie straciłam, bo byłam z dzieckiem przez wiele miesięcy. Mój mąż tylko zyskał, bo mógł z nim być przez kolejne.
Nie musiałaś mnie przekonywać, bo ja to też popieram. Dla mnie najważniejszy argument jest taki, żeby ojcowie też przekonali się na własnej skórze, co to znaczy zajmować się dzieckiem kilka godzin dziennie. Myślę że to by rozwiązało wiele problemów kobiet. Często dziewczyny się skarżą, że partnerzy właśnie się dziwią co one robią całe dnie w domu i dużo nieporozumień z tego wynika.
Mieszkam w Hiszpanii od 8 lat i 9 miesięcy temu urodziłam córeczkę. Tutaj urlop macierzyński trwa 16 tygodni…. ale! Urlop tacierzyński również 16, z czego 4 pierwsze tygodnie obowiązkowo tata musi wziąć od momentu narodzin dziecka (pozostałe 12 zanim dziecko skończy rok). Wierzcie mi, jest to rozwiązanie doskonałe. Wspólnie rodzice od początku zajmują się Maluszkiem, uczą się go kąpać, przewijać, ubierać etc. Oczywiście daje to również Mamie możliwość dojścia do siebie po porodzie. Przy okazji uczy również, oboje rodziców, jak wiele pracy wymaga małe dziecko. Także w momencie kiedy jedno z rodziców wraca do pracy, nie pyta drugiego ?czemu nie ugotowałeś/aś obiadu, przecież cały dzień siedzisz w domu? lub ma pretensje o to, że z kosza wypada brudne pranie, ponieważ doskonale wie, jak sama zauważyłaś, że zajmowanie się dzieckiem to full time job.
Pomyślisz sobie zapewne, że 16 tygodni to bardzo mało. Owszem niewiele. Niemniej jednak ma to jedną, podstawową zaletę-powrót do pracy jest dużo łatwiejszy. W firmie niewiele się zmieni przez 4 miesiące a ty czujesz się właściwie jak po dłuższym urlopie. I masz dokładnie te same szanse awansu, rozwoju co Twoi koledzy płci męskiej.
A jak obydwoje rodziców skończą swoje urlopy to dziecko bez problemu w wieku 6 miesięcy można zapisać do żłobka. I również nie uważam, że siedzenie z dzieckiem do drugiego czy trzeciego roku życia (jak to w Polsce ma się w zwyczaju) ma jakąkolwiek zaletę czy to dla dziecka czy dla rodzica. Moja córa w żłobku załapała regularny rytm dnia, nauczyła się sama bawić i patrząc na pozostałe, starsze dzieci raczkować i już prawie chodzić.
Pozdrawiam! ?
Tak bardzo sie ciesze, ze mieszkam w innym kraju i „tacierzynski” jest oczywistoscia. Pewnie, ze bylam na macierzynskim dluzej (8 miesiecy vs 5 miesiecy taty), bo nie dosc, ze po porodzie pewnie posikalabym sie dwa razy podczas 10-minutowego spaceru do pracy, to karmienie piersia jest zdecydowanie szybsze i latwiejsze, gdy mozna dziecko po prostu przystawic do piersi, zamiast pompowac i mrozic. I ciesze sie niezmiernie, ze nasz syn lgnie zarowno do mnie, jak i mojego meza rownie mocno i oboje mozemy karmic (juz nie piersia ;), usypiac, chodzic na spacery i bawic sie.
Nie w każdym przypadku jest możliwe dzielenie się urlopem, u mnie mąż nie miałby opcji przestać pracować na jakiś czas. Ale on szanuje to co robię ja i ja szanuję to co robi on. Zakupami się nie muszę przejmować tylko piszę listę, wszystko załatwia mąż. Ja mogę się skupić na dzieciach i domu. Czy mąż mimo mniejszej ilości czasu spędzonego z dziećmi ma z nimi gorszy kontakt? Uważam, że niekoniecznie, po prostu wygląda to inaczej, jak tylko wraca do domu to dzieci do niego biegną bardzo szybko :)
Obiema rękami podpisujemy się pod tym artykułem! Cudownie, że co raz więcej młodych rodziców potrafi stworzyć prawdziwy, partnerski związek, gdzie szanuje się drugą osobą i na równie stawie jej potrzeby! Warto aby każdy czerpał inspiracje z tych słów!
Pozdrawiamy Serdecznie życząc wszystkiego dobrego – Zespół EEVI.pl :)