Tradycji stało się zadość, czyli 10 tekstów, bez których święta nie byłyby takie same
Jeszcze do niedawna takim tekstem na pewno byłoby: „A gdzie czapeczka?”, ale zważywszy na to, że pogoda w święta przez ostatnie lata nas nie rozpieszcza i wszystkie dzieci karnie czapeczki noszą, rodzina prześciga się w wymyślaniu innych bardziej lub mniej kreatywnych haseł. Zazwyczaj mniej. Jednak święta bez nich byłyby zupełnie jak święta bez mazurka czy starych, kilkudniowych pisanek: mało kto lubi, ale zabraknąć przy stole nie może. Bo w końcu tak nakazuje tradycja!
1. Jesteś w ciąży? „Kieliszek nie zaszkodzi!”
A święta bez alkoholu są jak święta bez wymytych okien. Nie można tego robić Jezusowi!
2. Nie jesteś w ciąży? „To kiedy następne?”
Nawet jeśli rodziłaś miesiąc temu. Tym bardziej wtedy! Ale również, gdy: masz dwóch chłopaków. Bo kiedy dziewczynka? Czy dwie dziewczynki: bo gdzie chłopak? Jeśli jesteś mamą czwórki czy piątki – też usłyszysz to pytanie. Tak dla jaj ;).
Wiadomo, że dla rodziny im więcej dzieci, tym lepiej. Ostatecznie to przecież nie oni będą je wychowywać i opłacać im studia!
3. „Daj buziaka cioci! No jak to, nie pamiętasz mnie?”
Przecież byłeś u cioci jak miałeś trzy miesiące! Pamiętasz? Pamiętasz? Nie pamiętasz??? To daj buziaka!
4. „Ma już roczek? I jeszcze nie chodzi???! Moje dziecko w tym wieku…”
Choć powszechnie wiadomo, że dzieci chodzić zaczynają najczęściej w czternastym miesiącu życia, a mówić pełnymi zdaniami około dwóch lat, to jednak dzieci ze świątecznych opowiadań przy stole biegały już pełną parą i deklamowały wiersze na roczek. Twoje nie?
5. „A co już potrafi?”
Nie biega, ale przynajmniej robi „kosi-kosi”? Pokazuje, jakie jest duże? Umie „pa-pa”? Jak małpka w cyrku, tylko niestety – nikt ci nie zapłacił za bilety!
6. „Ale grzeczne dzieci – idą do każdego!”
W dzisiejszych czasach to raczej powód do strachu, a nie radości, ale starszyzna zazwyczaj cieszy się, kiedy dziecko rozdaje buziaki za cukierka.
7. „Ale niegrzeczne dzieci. Ciągle biegają!”
Za to denerwuje się, kiedy dzieci są… Dziećmi. Przecież powinny siedzieć przy stole z dorosłymi i uczestniczyć w dyskusji o polityce! I nie biegać. Bo się spocą!
8. „Twój mąż marnie wygląda. Ty go w ogóle karmisz?”
Zdanie to słyszy każda Polka bez względu na to, czy mąż ma niedowagę, czy nadwagę.
Bo wiadomo przecież, że mężowie są jak dzieci. Tylko gorzej – dzieci opanowują w końcu sztukę samodzielnego jedzenia, a mężowie – najwidoczniej nie.
9. „Zjedz jeszcze serniczka. Bo się zmarnuje!”
Ale jak zjesz trzy kawałki pod rząd i rozboli cię od tego brzuch, to już się nie zmarnuje :).
10. „Za rok jedziemy do ciepłych krajów!”
Za każdym razem mówię szeptem do męża. Albo on do mnie. Aleee… Nie! Tęskniłabym za tym wszystkim. Nawet nie wiem, za czym bardziej: za sałatką jarzynową czy może jednak za pytaniem: „To kiedy następne?”? ;)
* przy powstawaniu tego materiału nie ucierpiała żadna istota żywa. Poza mną. Choć i tak zdaję sobie sprawę, że: stare panny, geje, bezdzietni, weganie i niewierzący to dopiero mają w święta przechlapane!
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? UWAŻASZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- polajkujesz go albo udostępnisz na moim fanpejdżu,
- dasz mi o tym znać komentarzem,
- zaobserwujesz mojego Facebooka, żeby być ze wszystkim na bieżąco,
- dołączysz do nas na Instagramie :)
O jeżu! Z tym karmieniem męża to chyba jakaś norma… Mnie dopadła teściowa z jego babcią mówiąc, „jej jaki ten Kuba chudy” no chudy, tak już ma, a i tak je jak słoń czyli dużo. O ciąże nie pytają bo w niej jestem, więc pytają a jak się czujesz… i oglądają mnie jak zabawkę mówiąc, „no przytyłaś”
A wiesz, ze mnie po „parce” nie pytaja? Ale moze dlatego, ze ja juz „stara” jestem, wnukow a nie panie dzieju, dziatek sie zachciewa. ;) Wlasnie uswiadomilam sobie karygodne zaniedbanie – moje dzieci nie znaja „kosi, kosi”. A wiesz, co ja recytowalam jako dziecko? „Gomulce stworzyl skrzydla, Gierkowi (w)chodzil bez mydla, a teraz, gdy rzadzi Kania, najladniej sie Kanii klania.” Tak to sie zabawiala polska intelygencja moim kosztem, hi hi. :) Ale chyba to lubilam.
Ja udawałam modelkę – wychodziłam na środek pokoju i szłam „po wybiegu” kręcąc dupką ?? podobno sama tego chciałam ?
Hi, hi, modelka nie bylam, bo wtedy to nawet tego zawodu nie bylo, chyba ze w Modzie Polskiej ;) Ale tez krecilam – parasolka w groszki mowiac „Jestem pahyzanka”. :)
To mnie przynajmniej omijają pytania o męża, bo wszyscy wiedzą, że nie głoduje :P