Tego tekstu miało nie być
Bo w tym miejscu miały być wylewne podziękowania za to, że oddaliście na mnie głos w konkursie Blog Roku. Cały wpis miałam już w głowie, no bo wiadomo – jeszcze wczoraj pierwsze miejsce, na pewno nie wypadnę. Przyjmowałam więc gratulacje na priv i chociaż pamiętałam, że w zeszłym roku niemal w całej finałowej dziesiątce było przetasowanie w ciągu ostatnich godzin, myślałam sobie: „Bez jaj!”. Bo tym razem internetowy światek aż huczał: afera z kupowaniem sms-ów, kapituła konkursu zapewniła, że patrzy uczestnikom na ręce, no kto byłby aż tak bezczelny?
I wtedy przyszła godzina zero. Południe znaczy się, ogłoszenie wyników. Byłam w mieście, bo wracałam właśnie z rozmowy o pracę, więc wyjęłam telefon i odświeżyłam stronę blogroku.pl. A potem aż przysiadłam na krawężniku i popłakałam się. Jedenaste miejsce! Po podliczeniu głosów okazało się, że do finałowej dziesiątki zabrakło mi dokładnie… Czterech. Największa przegrana tego konkursu?
Zwątpiłam we wszystko, co robię. Czy robię to dobrze i w sumie po co???
Przez moment poczułam się jak DiCaprio, który nigdy nie dostał Oskara tylko dlatego, że jest Niemcem, a jak wiadomo – filmowym światem rządzą Żydzi. Pewniak, który za każdym razem musi obejść się smakiem. Gorzkim.
Ale hola! Jaki ze mnie pewniak? Spojrzałam wstecz. Na te wszystkie świetnie prowadzone blogi, które mimo wartościowych treści również nie dostały się do dziesiątki. I jak teraz czują się ich autorzy???
„A może warto tę przegraną potraktować jak wygraną?” – pomyślałam po dwóch godzinach ryku. Bo pozycja jedenasta nie jest przecież wcale taka zła (chociaż Piotr mówi, że gorszej nie ma!)… Sporo dowiedziałam się o regułach rządzących w blogowym świecie. Wiem już, że ja sama nie zamierzam iść na skróty (sprowadzać zagraniczny ruch na stronę dla podkręcenia statów, kupować lajki na Fejsie, włamywać się na cudze blogi, składać donosy), bo to byłoby zaprzeczeniem wszystkiego, w co wierzę. Praca i tylko praca – pamiętajcie Kochane! Na końcu zawsze wygrywa sprawiedliwość, nawet jeżeli ta droga prowadzi pod górkę.
PS W tym miejscu chciałam podziękować wszystkim Czytelnikom za głosy, które otrzymałam (ej! Ale mogliście się sprężyć trochę bardziej ;)), a przede wszystkim moim przyjaciółkom: Asi, Adze i Marcie, które reanimowały mnie w chwili największego zwątpienia. Bez Was pewnie kilka godzin temu rozniosłabym to miejsce w pył ;).
Ale Cię dopinguje synuś, boski jest ;) no zdjęcie wymiata!
A swoją drogą co nas nie zabije to wzmocni… uważam, że zasłużyłaś swoim blogiem na miejsce w pierwszej trójce, czytam z umiłowaniem i mam nadzieję, że ta „porażka” wzmocni Cię , doda siły i wiarę w to, że jednak nie wygrana jest najważniejsza, bo to przecież zwykły ranking, ale ilość oddanych głosów, tych prawdziwych, tych ludzi, którzy z lubością tu zaglądają, tak jak ja.
Zatem dziękuję, że jesteś!
Klaudia
Ja też mam nadzieję, bo muszę przyznać, że na początku całkowicie mnie złamała. No ale poszłam po rozum do głowy. Przede mną jeszcze sporo pracy, żeby dorównać najlepszym. Nie ma co narzekać!
Ja też dziękuję, że jesteś! :*
Ilona życie pokazuje nam na każdym kroku, że najlepsi to często najpopularniejsi, to jak z marką ubrań czy samochodem, telefonem, co oczywiście też często się przekłada na jakość, ale nie zawsze… Trzeba wierzyć w siebie i w to co się robi, mówiłaś, że nikt nie wierzył, ja podziwiam, że tak to rozkręciłaś (bloga w sensie), bo wiem jakie były Twoje początki. Naprawdę sporo czasu poświęcasz temu i serca i rozumiem Cię w zupełności, że taka nagroda to ukoronowanie wysiłków, dlatego trzymam kciuki za następne edycje. Czytam Cię od początku, zresztą zanim zaczęłaś pisać bloga, więc jestem naprawdę stałym czytelnikiem. Trzymam kciuki, pisz dalej!!!:*
Monika
Ilona głowa do góry, cycki do przodu i przed siebie nie oglądając się wstecz :)
No to jest teraz jedyne wyjście z sytuacji!
jakieś 7-10% moich czytelników to osoby z zagranicy. Dodam, że ok 75% z nich to stali czytelnicy. To coś złego?
Znam blogi, które mają ok. 30%, a nawet 60% z zagramanicy (można podejrzeć na http://www.similarweb.com/) – ten wynik jest dla mnie dziwny, zwłaszcza że Kasia Tusk pisze po angielsku i ma maks. 10-15% ;).
Flow, nie wiem, czemu bierzesz to do siebie ;).
Similiar jest narzędziem dyskusyjnym, nie brałabym tego na poważnie :)
Można podłączyć do własnych statystyk, wtedy pokazuje w punkt (bo czerpie bezpośrednio z Google Analytics), ale sesje, a nie unikalnych :).
ej a jak to podłączyć? bo mi się ładuje milion godzin i nic… lipa
A jesteś zalogowana w tym czasie do GA? Bo ja byłam, kliknęłam w pytanie „Is this your site?” i po sekundzie było podłączone :).
ej zrobiło się! tzn niby wyskoczyło „got it”, ale wciąż nie ma info, ze zweryfokowane przez GA. na to trzeba czekać?
Ty! Nie mam pojęcia! U mnie wyskoczyły zweryfikowane dane po sekundzie!
dziadostwo. u mnie (w końcu!) ze zweryfikowało, a później dane takie jakie były…
Mi było przykro jak zobaczyłam wyniki, więc ciężko mi sobie wyobrazić jak Ty się czułaś…. pamiętaj co Cię nie zabije to Cię wzmocni i głowa do góry, jesteś najlepsza!!! Twój blog jest najlepszym blogiem i nie zmieni tego żaden głupi konkurs(mam nadzieję:)) a Ty pisz, pisz i jeszcze rób zdjecia bo świetnie Ci to wychodzi.
Ze zdjęciami czekam na wiosnę/lato, bo na razie jest KASZANA!
Dzięki, ja teraz wiem, że jeszcze trochę pracy przede mną ;).
Ps. A jak rozmowa o pracę? Co to za praca? Uchyl rąbka tajemnicy.
Ja w czwartek mam test i rozmowę kwalifikacyjną aaaaa……
Praca marzeń, tyle zdradzę, bo na razie jesteśmy w fazie rekrutacji.
Ale przez dzisiejszy stres kiepsko wypadłam!
Będzie dobrze, O 11byłaś nr 1 więc na pewno dobrze wypadłaś. pomyśl co by bylo gdyby rozmowa była o 13.
Nawet bym na nią nie doszła O.o
Jesteś najlepsza! Od kilku dni przeczesuję bloga i chwytam się za głowę, jakim cudem ja tu jeszcze nie trafiłam!
Wiem, że wysłany głos nie był zmarnowany, Ty tu jeszcze pokażesz- czuję to!
Ojej, dziękuję :*
Super! :D
Ilonka, bardzo mi się przykro zrobiło, że Ci sie tym razem nie udało i całkowicie rozumiem Twoje rozgoryczenie. Ja co prawda, nie prowadzę bloga, ale zawodowo na każdym kroku zderzam się ze ścianą i wiem jakie to potrafi być frustrujące. Fajnie, że jednak napisałaś tego posta i że się nie podajesz. Masz wspaniałego męża, który Cię wspiera i ogromną rzeszę fanów. Nie rezygnuj. Po prostu potrzebujesz więcej czasu i mam nadzieję, że w przyszłym roku będziesz w trójce, czego Ci z całego serca życzę. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz :-)
Zawsze się dziwiłem, że ludzie dla jakiejś namiastki sławy czy czegoś tam potrafią kupić SMSy i inne oszustwa. Zamiast biegać i walczyć ze swoimi słabościami też cheatują. Sportowcy biorą doping itp. Jak oni patrzą w lustro? Konkurs mi pokazał jak dużo pracy przede mną. Oczywiście po chwili słabości i myśli, że to bez sensu.
Dokładnie! Ja nawet wiem teraz, nad czym muszę popracować (społeczność na fejsie, bo zgromadziłam ją głównie wokół bloga; więcej emocji w tekstach ;)). No nic – to teraz do roboty!
Też byłam w szoku kiedy zobaczyłam, że nie ma Cię w 10tce.
Teraz już mówi się trudno, trzeba iść do przodu. Ja o 11 miejscu mogłabym pomarzyć :)
Ja wogole uważam, iż takowy konkurs wcale nie jest jakimkolwiek wyznacznikiem wartości. Nie rozpaczalabym zatem. Przyznam szczerze- nie głosowałam, bo podobno smsy z zagranicy sie nie liczą ale przychodzę tu. Bardzo lubię i naprawdę wielka szkoda aby tego zabrakło. Tak wiec głowa wysoko do góry i do przodu !! Najważniejsze, ze nam tu fajnie :)
Niestety, dla wielu – firm – jest jednym z największych wyznaczników popularności. I pozwala dotrzeć do większej publiki, bo wiadomo, że jakbym chciała pisać tylko dla siebie, to pisałabym do szuflady.
Chciałam jeszcze dopytać: „Najważniejsze, że nam tu fajnie” – „nam” czyli komu? Czytelnikom?
w przyszłym roku będziesz pierwsza :) do 3 razy sztuka :)
bosze! jak ja mało wiem!!!!!