Tabletka „dzień po”. Czy ktoś próbuje nas okłamać?
Znowu ma być dostępna na receptę. Tabletka „dzień po”. Od kilku dni nie słucham nawet bieżących informacji z kraju, bo aż się we mnie gotuje, że takie bzdury można publicznie opowiadać! Że można nas tak po prostu okłamywać. Mam tylko nadzieję, że wynika to z niewiedzy i właśnie dlatego powstał ten tekst. Przyjrzyjmy się razem argumentom przeciwników tabletki „po”. Czy w którymś momencie mają rację?
ARGUMENT 1: „To zabijanie nienarodzonych dzieci!”
Każdy, kto nie spał na lekcji biologii, wie, że aby doszło do zapłodnienia, kobieta musi mieć dni płodne (tak zwane jajeczkowanie czy też: owulację). Tabletka „dzień po” działa tak, że opóźnia lub hamuje owulację, czyli na nasze: jajeczko nie wychodzi na spotkanie z plemnikiem.
Jeśli do owulacji już doszło i jajeczko zostało zapłodnione, pigułka „dzień po” tej zapłodnionej komórki nie usuwa. Nie ma więc nic wspólnego ze środkami wczesnoporonnymi! Nie bez powodu tabletka ellaOne nosi również nazwę: „antykoncepcji awaryjnej”, bo zupełnie tak jak inne środki antykoncepcyjne ciąży ZAPOBIEGA.
ARGUMENT 2: „Tabletka dzień po nie dopuszcza do zagnieżdżenie się zarodka w macicy!”
Kiedy przygotowywałam ten wpis, na taką informację trafiałam na niemal wszystkich portalach, w serwisach informacyjnych oraz w komentarzach pod artykułami. Że to kwestia ideologii, bo chociaż według WHO ciąża jest wtedy, kiedy zarodek zagnieździ się w macicy, to jednak dla obrońców życia zaczyna się jeszcze przed zagnieżdżeniem, dokładnie w momencie zapłodnienia komórki jajowej przez plemnik, dlatego tabletka „dzień po” powinna być zakazana, bo zagnieżdżenie się utrudnia. Otóż czas wyjaśnić sprawę raz a porządnie: to nie jest prawda. Tabletka „dzień po” nie ma działania aborcyjnego: ona tylko przesuwa jajeczkowanie. Jeśli kobieta przyjmie ją za późno, bo do owulacji i zapłodnienia już doszło, prawdopodobnie będzie w ciąży. [1]
ARGUMENT 3: „Tabletki dzień po kupują głównie zdeprawowane gimnazjalistki!”
Stwierdzenie, że sięgają po nie głównie osoby niepełnoletnie, jest sporym przekłamaniem, bo według oficjalnie dostępnych danych osoby poniżej 18 roku życia stanowią mniej niż 2% wszystkich kupujących tabletkę „dzień po”. [2] Poniżej 15 roku życia w ogóle nie można jej nabyć, bo uprawianie seksu w tym wieku jest przestępstwem – farmaceuta byłby zmuszony powiadomić o tym procederze policję.
Poza tym wystarczy odrobina wyobraźni: tabletka ellaOne kosztuje ok. 150 zł. Konia z rzędem temu, kto widział gimnazjalistkę, która ot tak dysponuje taką kwotą!
Zresztą, jeśli politycy tak bardzo martwią się o nasze nastolatki, powinni zadbać przede wszystkim o edukację seksualną na odpowiednim poziomie w szkole.
ARGUMENT 4: „Kobiety łykają te tabletki jak cukierki!”
Nie sądzę aby jakakolwiek kobieta z premedytacją sięgała po antykoncepcję awaryjną i wydawała na nią kilka stów miesięcznie, skoro może stosować antykoncepcję tradycyjną i wydawać 10-50 złotych.
Jeśli jednak nadal wątpisz, znowu powołam się na badania: Polska jest krajem o jednym z najniższych w Europie odsetku kupujących antykoncepcję awaryjną dostępną (jeszcze) bez recepty w całej populacji kobiet w wieku 15-49 lat. W 2015 roku nasz kraj uplasował się pod tym względem na 22 miejscu. Na 24 państwa! [3]
ARGUMENT 5: „Recepty na antykoncepcję awaryjną powinny być wprowadzone dla dobra kobiet, bo szkodzi ona zdrowiu!”
To trochę dziwne, że kobiety w naszym kraju są traktowane jak głupie gąski, które własnego rozumu nie mają. Za które trzeba myśleć i decydować. Wyobraź sobie, że Polska jest jednym z niewielu krajów w Europie, który chce wprowadzić sprzedaż tabletki „dzień po” na receptę, ale za to pierwszym (i na razie jedynym!), w którym bez recepty można dostać odpowiednik viagry. Tak naprawdę właśnie ten odpowiednik ma o wiele poważniejsze skutki uboczne niż ellaOne, która jest dobrze tolerowana przez organizm, choć oczywiście może wywołać działania niepożądane, takie jak: nudności, bóle brzucha czy krwawienie pomiędzy miesiączkami. Ale nijak to się ma do chorób serca czy przypadków nagłej śmierci, przed którymi ostrzega ulotka leku na potencję dla mężczyzn!
No ale facet przecież – w przeciwieństwie do nas – wie co robi. Po co mu konsultacje z lekarzem?
A teraz przypomnij sobie, ile badań zlecił ginekolog, kiedy prosiłaś go o receptę na antykoncepcję hormonalną? Zazwyczaj zadaje kilka pytań typu: „Jakie lekarstwa jeszcze pani przyjmuje?”. W przypadku tabletki „po” wcale nie będzie to wyglądać inaczej! Równie dobrze te pytania może zadać farmaceuta w okienku apteki. Recepta na ellaOne w żaden sposób nie zwiększa więc bezpieczeństwa, a jedynie wydłuża czas zdobycia pigułki, sprawiając, że staje się ona zupełnie bezużyteczna.
ARGUMENT 6: „Tabletka powoduje bezpłodność!”
Antykoncepcja awaryjna powoduje zmiany w cyklu, w którym kobieta przyjęła tabletkę, jednak już następny cykl wraca do regularności. Tabletka „dzień po” nie ma więc wpływu na przyszłą płodność.
ARGUMENT 7: „Tabletka uszkadza płody!”
Tak jak pisałam wyżej – tabletka „po” opóźnia jajeczkowanie. Jeśli dojdzie do zapłodnienia, zanim kobieta ją połknie, tabletka nie przerwie istniejącej już ciąży. Tak naprawdę nie ma na nią wpływu, a więc nie uszkadza płodu.
ARGUMENT 8: „Tabletka jest niepotrzebna, bo mamy przecież antykoncepcję tradycyjną!”
Oczywiście, w żadnym wypadku tabletka „dzień po” nie powinna zastępować powszechnych metod zapobiegania ciąży. Nie bez powodu nosi nazwę antykoncepcji awaryjnej (czy też: doraźnej, kryzysowej). Trzeba pamiętać, że to potężna dawka hormonów (w końcu przesuwa jajeczkowanie o kilka dni!).
Jednak wypadki chodzą po ludziach. Żadna metoda antykoncepcyjna nie jest skuteczna w 100%. Wystarczy, że pęknie gumka. Albo, że kobieta złapie rotawirusa lub czymś się zatruje (i zwymiotuje). Wtedy tabletka hormonalna przyjęta tego samego dnia nie zadziała tak, jak powinna.
I teraz będę brutalna: gwałciciel nie myśli raczej o tym, czy jego ofiara nie ma przypadkiem dni płodnych. Właśnie dlatego tabletka „po” jest potrzebna.
ARGUMENT 9: „To społeczeństwo chce, żeby tabletka ellaOne była na receptę!”
Portal eFarmaceuta.pl przeprowadził ankietę wśród ponad dwóch tysięcy Polek, z której wynika, że według 80% badanych pigułka „dzień po” powinna być dostępna bez recepty. [4]
ARGUMENT 10: „Dostępność tabletki ellaOne na receptę niczego tak naprawdę nie zmieni!”
W całej Europie (poza Węgrami), zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej ze stycznia 2015 roku, kobiety mają dostęp do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Po pierwsze lekarze orzekli, że jest to lek na tyle bezpieczny, że może być stosowany samodzielnie. A po drugie: tabletka jest najskuteczniejsza, jeśli zostanie połknięta w ciągu 24 godzin po stosunku, potem jej skuteczność drastycznie spada.
Wprowadzenie recept ten dostęp to tabletki „dzień po” zwyczajnie utrudni i chyba tylko o to tak naprawdę chodzi. Sama, kiedy za pierwszym (i za drugim) razem odkryłam na teście ciążowym dwie kreski, jeszcze tego samego dnia obdzwoniłam ginekologów w Poznaniu, żeby znaleźć lekarza, który moją ciążę poprowadzi. Dwukrotnie był to sierpień, miesiąc urlopów, więc najbliższy termin – który mi proponowano! – przypadał na wrzesień czy nawet… Listopad. Tak to wygląda, gdy chcesz się dostać do ginekologa PRYWATNIE w DUŻYM MIEŚCIE, bo wiadomo, że na NFZ lub w mieście mniejszym terminy są jeszcze bardziej odległe.
Ale załóżmy, że kobiecie uda się umówić do lekarza jeszcze tego samego dnia (lub dnia następnego). Nigdy nie ma pewności, że lekarz faktycznie receptę jej wystawi! Sam minister zdrowia Konstanty Radziwiłł* powiedział ostatnio, że gdyby trafiła do niego zgwałcona kobieta, to on by się powołał na klauzulę sumienia i recepty nie wypisał. Tym samym udowodnił, że wypowiada się na temat, o którym nie ma pojęcia (myli antykoncepcję awaryjną z tabletkami wczesnoporonnymi!). Szkoda, że o losach tabletki „po” ma decydować osoba, która nie do końca zna jej działanie. Bo jeśli ktoś każe rodzić kobiecie dziecko z gwałtu – kiedy może ZAPOBIEC ciąży, przesuwając jej owulację – to dla mnie to nie ma nic wspólnego z sumieniem.
Mam takie małe marzenie: żeby w końcu w Polsce kobieta była traktowana z szacunkiem. I żeby jej zdanie się liczyło.
* Nie tylko politycy powtarzają mity na temat tabletki „po” – sami też często przekazujemy niesprawdzone, a zasłyszane gdzieś tam sensacyjne wiadomości. Wiem, że wynika to z niewiedzy, dlatego z chęcią przyłączyłam się do kampanii edukacyjno-informacyjnej www.tabletka.edu.pl, bo nie ma we mnie zgody na powtarzanie nierzetelnych informacji, od których huczą w ostatnim czasie media.
Bardzo potrzebny i wręcz edukacyjny wpis. Dziękuję w imieniu swoim i innych kobiet. Jestem farmaceutą, zgadzam się z treścią w 100%!
Słyszałam, że kiedy pigułka była na receptę ludzie biegali po różnych lekarzach na ostrym dyżurze lub recepty wypisywał weterynarz. Dzięki temu jest bezpieczniej? Wielka BZDURA.
U jednej z blogerek wyczytalam kiedyś, że piwinna być ogólnie dostępna lista lekarzy, którzy powołują się na klauzulę sumienia. Albo taka informacja powinna być wypisana na drzwiach gabinetu, żebym wiedziała do kogo chodzić a do kogo nie, bo może mnie okłamać w imię „wyższej idei”.
Pamietam jak jako osoba juz pelnoletnia, ale jeszcze bez doswiadczen poszlam do
gina po „zwykle” pigulki antykoncepcyjne. Chcialam zaczac swiadomie zycie seksualne. Wyszlam bez recepty, ale nie dlatego ze lekarz np. zaproponowal dalsze badania, ale dlatego ze mi powiedzial cos w stylu: „Po co to pani, pani taka mloda”. Taa… Znam ten kraj kochany. A propos samostanowienia kobiet. Niedawno jakis pijaczek chcial dac cos mojemu dziecku. Bylam z Tata, dodam, ze mamy „wade genetyczna” – dosc mlodo wygladamy, wiec juz mi sie zdarzylo, ze Dziadek byl zagabywany per Tata. Odmowilam temu panu uprzejmie lecz stanowczo. A ten „A ja sie ojca pytam, nie pani.” Co prosze? A my sie uwazamy za kraj europejski, zachodni wrecz?
Oj, w Polsce jest dyskryminacja aż huczy – niestety bardzo często również ze strony kobiet, które (choć nieświadomie) gadają tak, jak je przyuczono.
Ostatnio jedna blogerka poleciała do Nowego Jorku na tydzień (okazja jedna na milion, niecodziennie dostaje się propozycję TAKIEGO wyjazdu). Od razu wśród jej czytelniczek pojawiły się głosy: „Jak mogłaś ZOSTAWIĆ swoje dziecko?” (dodam, że niemowlę zostało z tatą, babcią i dziadkiem ;)). Czyli mężczyzna jedzie służbowo, a kobieta dziecko zostawia?
Myślę, że takie nierówne traktowanie wynika trochę z winy kobiet, bo jak któraś głośno się odezwie, od razu przybiegnie pięć, żeby ją uciszyć. Tak zostałyśmy wychowane: mamy być grzeczne, miłe, nikomu nie zawadzać i po cichu, ale z uśmiechem na twarzy wykonywać swoją rolę. Choćby głośny przykład Natalii Przybysz, która przyznała się do aborcji. Ja z tego wywiadu zrozumiałam tylko tyle, że ona nie chciała mieć kolejnego dziecka, ale kobiety chwytały ją za słówka: że głupi powód, małe mieszkanie, po co się odzywała, nikomu to nie jest potrzebne, powinna była siedzieć cicho. Jesteśmy nauczone, żeby zamiatać problemy pod dywan i udawać, że ich nie ma (nie tylko w kwestii aborcji, ale również pijącego czy bijącego męża, czy braku wsparcia ze strony państwa). No ale przecież dopóki nie odezwie się jedna czy druga, problem będzie traktowany marginalnie.
Drugi przykład to standardy opieki okołoporodowej, które mają być zabrane. I znowu to kobiety krzyczą: „Po co nam one, skoro nie były przestrzegane?!”. To tak jakby krzyczały: „Po co pomoc dla kobiet dotkniętych przemocą domową, przecież mężczyźni i tak będą nas bić!” albo: „Po co ścigacie alimenciarzy – i tak nie będą płacić!”. My zostałyśmy wychowane do posłuszeństwa, nie wierzymy w siebie, w swoje prawa (że w ogóle je mamy i możemy o nie walczyć), poddajemy się na starcie i ślepo słuchamy „mądrzejszych”. Zresztą, tym standardom opieki okołoporodowej chcę poświęcić oddzielny wpis, który już czeka w szkicach :).
Tak, od zawsze musimy ukrywac inteligencje i talenty, zeby nie splonac na stosie czy to w sensie doslownym czy spolecznego ostracyzmu. „Anonim byl kobieta” – Virginia Woolf (?) o nieznanych z imienia tworcach. Wojna z akuszerkami, ktorych bala sie kasta lekarzy. I teraz – ktora siegnie po wyzsze stanowisko (nie mowie o watpliwych nominacjach, a o swiadomym siegnieciu po wladze) jest krytykowana za kazde potkniecie, choc meski kolega wydaje nie swoje pieniadze na orgie integracyjne w Rio. W Polsce i na swiecie wracamy powoli do idealu „buzia w ciup, raczki w maldarzyk”.
Chcialam jeszcze zaznaczyc na marginesie, ze abstrachujac typ matki szczesliwej nie opieralam sie na zadnym konkretnym przypadku. Jaki to blog, to tez hejta puszcze z zazdrosci. Just kidding, oczywiscie.
A ja sie zastanawiam czy to możliwe, aby ta potężna dawka hormonów, która jest w stanie przesunąc owulację o kilka dni pozostawała zupełnie bez wpływu na ewentualną ciązę, jeśli do zapłodnienia doszło przed zażyciem tabletki
Według badań, do których dotarłam, a w czasie których monitorowano kobiety, które zaszły w ciążę mimo przyjęcia tabletki, ich płody rozwijały się prawidłowo, nie odnotowano również przypadków ciąży pozamacicznej.
Może nie powinnam pisać takich rzeczy w internecie, ale moja mama się śmieje że powinnam być pokazywana jako przykład dla osób które mówią że ellaone jest wczesnoporonna. Brałam tabletke dzień po jeden raz w życiu i jestem w ciąży , moje maleństwo jest okazem zdrowia :) także moja osoba jest zaprzeczeniem tych wszystkich argumentow przeciwników tabletki dzień po .
W przypadku EllaOne, jesli dojdzie do zaplodnienia przed jej zazyciem lub mimo jej zazycia wowczas ze wzgledu na swoj sklad tabletka ta dziala, uwaga, podtrzymująco na ciaze. To taka ciekawostka
Świetny i bardzo potrzebny wpis. Dobrze, że ktoś o tym mówi głośno!
Nigdy nie zastanawiałam się nad działaniem tej tabletki bo też nigdy tego nie potrzebowałam. Dzięki za tak rzeczowe podejście do tematu i wyjasnienie go!
Nie mogę przemilczeć tego wpisu. Wychylę się z grona katolików, walczących o obronę życia i powiem szczerze, ze osobiście jestem ZA tym rozwiązaniem! Z jednej prostej prxyczyny: to może pozwolić uniknąć wielu aborcji, a mi nie chodzi w obronie życia o ideologie dotyczące tego, kiedy się zaczyna życie, tylko o realne cierpienie człowieka. PŁÓD CZUJĘ I CIRRPI. KOMÓRKA JAJOWA- NIE.
Kochana trzeba go dalej udostępniać.. Niestety jesteśmy niedouczeni i wszechwiedzacym społeczeństwem…
Myślę, że Radziwiłł i mu podobni z pewnością dobrze znają działanie pigułki. Nie są ignorantami, tylko zwyczajnie ludźmi złej woli i fanatykami. Nie są głupi (nie aż tak), tylko najzwyczajniej w świecie perfidnie kłamią, po to by sprawować władzę, mieć kontrolę nad kobietami. To dużo bardziej niebezpieczne niż ignorancja, chociaż ignorancja osób, które wiedzy nie mają i wierzą w te kłamstwa, bardzo dobrze tej kontroli służy.
Wlasnie tak. Edukujmy!
Już nie wiem, czy ten tekst powinni przeczytać bardziej licealiści, księża, politycy czy niektórzy lekarze. A może wszyscy? Dzięki :)
Dobry i potrzebny wpis! Już rozmawiając często ze znajomymi widziałam, że wiele osób nic nie wie o działaniu tej tabletki. Przyznam, że musiałam się kiedyś dodatkowo wspomóc tabletką awaryjna i przeczytałam ulotkę od A do Z i wszystko co tutaj piszesz jest prawdą. Dodam jeszcze, że żeby otrzymać receptę było dla mnie wielkim wstydem i poniżeniem przy wszystkich pacjentach i lekarzach w przychodni, a powinno być to zupełnie normalne i zrozumiałe.
Ilono, substancją czynną w tabletce jest OCTAN ULIPRYSTALU, który wykazuje działanie EMBRIOTOKSYCZNE na zwierzętach (z wiadomych względów badania nie są wykonywane na ludziach! Ręka w górę, która z kobiet zgodziła by się na takie badanie w celach li i jedynie edukacyjnych). Badania na ludziach mają charakter retrospektywny i nie jest znane rzeczywiste ryzyko wywołania aborcji oraz działania teratogennego. Pzed zastosowaniem preparatu należy WYKLUCZYĆ ciążę. Jak to zrobić na tak wczesnym etapie?- po prostu się nie da! Zatem tabletka nie jest bezpieczna. U części kobiet po zastosowaniu dochodzi do „spontanicznego” poronienia. Tabletka opóźnia owulację i może to jej główny cel-ale nie jest bezpieczna dla rozwijającego się płodu i nie należy zapominać o jej dodatkowym działaniu embriotoksycznym.
Wykazuje działanie embriotoksyczne na zwierzętach (dokładnie świniach), ale nie na ludziach – była już o tym dyskusja na moim fanpage’u, dziewczyny wklejały również linki do najnowszych badań. Kobiety, u których doszło do owulacji przed zażyciem tabletki zaszły w ciążę, a ich płód rozwijał się prawidłowo, nie odnotowano również ani jednego przypadku ciąży pozamacicznej.
Jeśli masz inne dane na temat poronień spontanicznych po przyjęciu tabletki – poproszę o źródło. Chętnie się z nimi zapoznam :).
Przed zastosowaniem należy wykluczyć ciążę – o ciąży możemy mówić w momencie zagnieżdżenia się zarodka w macicy, co następuje 6-12 dni po zapłodnieniu. Dlatego tabletkę po można przyjąć najpóźniej 5 dni po stosunku. Badania na zwierzętach nie wykazały szkodliwego działania, ale wiadomo, na ludziach się tego badania nie przeprowadza tak jak sama zauważyłaś, dlatego ze względów bezpieczeństwa tabletka nie jest zalecana w ciąży (jak zresztą 99% innych lekarstw).
Odpowiedz w głównym wątku (przez przypadek), oraz podwojona
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3977662/
Tu badanie, w którym potwierdza UTRUDNIENIE IMPLANTACJI ZARODKA.
Dla osób, które nie chcą czytać całości: „LNG works in several different mechanisms depending on the cycle day of
unprotected intercourse and the day on which the treatment is started.
LNG may inhibit the process of ovulation, fertilization or implantation [15-20].”
LNG czyli levonorgestrel to nie octan uliprystalu przecież.
Levonorgestrel zawiera tabletka dostępna w Polsce na receptę, czyli Escapelle – mój tekst natomiast traktuje o elleOne, w której składzie akurat tej substancji aktywnej nie ma.
Natomiast podaję jeszcze źródła do badań, których wyniki streściłam w moim komentarzu:
octan uliprystalu w dawce 30 mg nie wpływa na zmiany endometrium:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19200989
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25740886
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25117156
ellaOne nie działa, jeśli tabletka zostaje zażyta po owulacji:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27052501
porównanie działania UPA (octan uliprystalu) oraz LNG (levonorgestrel) – to nie są tożsame substancje czynne!
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23809278
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20634186
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3977662/
Tu badanie, w którym potwierdza UTRUDNIENIE IMPLANTACJI ZARODKA.
Ciąża następuje PO IMPLANTACJI zarodka i nie ma co się w tym temacie spierać :). Zarodek w drodze do macicy to z naukowego punktu widzenia nie ciąża. Zwłaszcza w świetle Twoich wątpliwości dotyczących tego, czy octan uliprystalu nie wpływa negatywnie na płód – o płodzie mówimy po implantacji, dopiero wtedy przyjmuje on to, co matka zje/wypije/wdycha, wcześniej w jajowodzie, w drodze do macicy – nie.
Rozumiem natomiast Twoje stanowisko, że zarodek jest już dla Ciebie życiem, a usunięcie go, kiedy zmierza do macicy to działanie poronne. Tak zwyczajnie, po ludzku, sama mam w tym zakresie wątpliwości, bez względu na to, co mówią lekarze i WHO :). Dla mnie to też jest już życie. Dlatego tylko zdecydowałam się napisać o ellaOne, bo według najnowszych badań nie wpływa ona na implantację zarodka, jedynie przesuwa owulację.
Czy ja nie rozumiem?
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27052501
(…) main outcome measure was the percentage of pregnancies prevented (PPP).
(…)
The PPP was significantly higher in subjects who were pre-ovulatory (77.6%) compared with those who were post-ovulatory (36.4%) at the time of UPA administration (P < 0.0001).
to znaczy, ze zapobieglo 77% przed owulacja i 36% po owulacji?
The observed pregnancy rate following UPA administration was significantly lower than the expected pregnancy rate only in the pre-ovulatory group (P < 0.0001), but not the post-ovulatory group (P = 0.281).
a tutaj jest, ze zapobieglo ciazom tylko przed owulacjami a nie po owulacjach, ale co znaczy te P=0.281?
Swietny ten Pani artykuł, dobrze wiedziec, ze to dwa inne preperaty w ellaone i tym drugim.
https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/niedziela201722_ella.html
jednak nadal są jakies watpliwosci po przeczytaniu tego artykułu
To jest jakieś nieporozumienie. Napisała pani tylko o jednym mechaniżmie działania. Prosze bardzo, cytat z Poradnik zdrowie.pl –
Zawarty w tabletce „po” hormon może zahamować owulację, jeśli tabletka została przyjęta jeszcze przed jajeczkowaniem. Dodatkowo hormony, niezależnie od tego, kiedy została przyjęta tabletka, wywołują zmiany w błonie śluzowej macicy, utrudniając implantację zarodka.
Link do artykułu
http://www.poradnikzdrowie.pl/seks/antykoncepcja/tabletka-po-jak-dzialaja-ile-kosztuja_41734.html
W komentarzu wyżej podaję linki do badań. One są wiarygodne, a nie artykuł na PORTALU INTERNETOWYM ;)
Dzięki za ten wpis. Na szczęście w necie, poza wpisami oszołomów, da się znaleźć trochę rzetelnych informacji. Ale się trzeba naszukać…
1. https://www.verywellhealth.com/the-history-of-emergency-contraception-906714
2. https://natemat.pl/193251,spytali-radziwilla-skad-teza-ze-nastolatki-lykaja-tabletki-dzien-po-jak-cukierki-odpowiedz-jest-kuriozalna
2. https://mgr.farm/content/te-przepisy-lamanie-praw-kobiet
4. https://www.121doc.com/pl/antykoncepcja-po-stosunku/fakty-i-mity
5https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4216625/
Super że są takie mądre wpisy normalnej kobiety. Dziękuję
Witam, oczywiście uważam że artykuł jest bardzo potrzebny i powinni go przeczytać wszyscy. Jednak natrafiłam na niego, gdyż mam pewien problem. Nie do końca wiem już jakie działanie ma ta tabletka w moim przypadku. Może tutaj uzyskam odpowiedź. Niestety zdarzyło mi się przyjąć tę tabletkę. Dodam, że stosuję antykoncepcję hormonalną. Do stosunku doszło dwa dni po przerwie 7 dniowej w przyjmowaniu tabletek anty. Pierwszego dnia po przerwie zażyłam tabletkę o stałej porze, czyli 21,30. Natomiast drugiego dnia niestety zapomniałam, przyjęłam ją ok 9/10h po czasie, są to tabletki dwuskładnikowe, jednak przez całą noc bawiłam się na urodzinach była też spora ilość alkoholu w szale zabawy zapomniałam ze sobą zabrać tabletek. I tak do stosunku doszło gdzieś 1,5h po zażyciu tabletki nie wiem, czy ochrona została zachowana, nie użyliśmy dodatkowego zabezpieczenia w postaci prezerwatywy, było to dość długie zbliżenie i mogło nie dojść do wytrysku, ale niestety nie jestem do końca tego pewna. Był to drugi dzień po przerwie a okres skończył mi się jakoś 3 dni przed końcem tej 7 dniowej przerwy. Dodam, że tabletki antykoncepcyjne przyjmuję regularnie dopiero od 5 miesięcy ( w sumie teraz trwa 5 miesiąc), ale nie do końca chodzi u mnie wszystko jak w zegarku. Tabletkę EllaOne przyjęłam jakoś 26/27 godzin po stosunku. Od tego czasu minęło dopiero 5 dni. Lekarz poradził na 5 dni odstawić tabletki po tym czasie wznowić cykl, tylko teraz nie wiem czy mam robić tę przerwę po skończeniu opakowania czy zacząć cykl od nowa. Dodam, że pojawiły się plamienia jasnoróżowe przechodzący w w brąz ale widoczny jest śluz z domieszką krwi. Nie do końca wiem czy jest to skutek uboczny, gdyż w dzień po stosunku jeszcze przed przyjęciem tabletki niestety na wskutek stosunku najprawdopodobniej dostałam zapalenia pęcherza przez 3 dni intensywnie częstomocz z bólem podbrzusza przy końcu załatwiania. Częstomocz ustąpił i został ale nie za każdym razem ten ból podbrzusza. Od tego czasu minęło 6 dni (współżycia) niestety nie był to mój stały partner więc panikuję. Wiem, że jeszcze za wcześnie za test, ale potrzebowałam napisać i się poradzić. Przepraszam, jeśli nie jest to odpowiednie miejsce , ale liczę na odp.
Dodam, że od lutego też mam malutkiego jednego mięśniaka który nie rośnie, po weekendzie mam umówioną wizytę u ginekologa ale jednak ryzyko ciąży może być prawdopodobne w jakimś stopniu..?