Rzeczy, których nigdy nie robiłam. I już nie zrobię!
W liceum byłam ruda, potem miałam czarne włosy, a na końcu blond. Jadłam sushi, kalmary i plułam po ostrygach. Piłam whiskey, tequilę, rakiję, szampana z Szampanii i takiego made in Russia również. Wiele w życiu robiłam, jeszcze więcej widziałam i słyszałam, ale są rzeczy, których NIGDY. I prawdopodobnie już nigdy nie będę miała okazji ich zrobić! Choć czasami czuję się jak ostatnia sierota na tej planecie, bo:
1. Nie obejrzałam ani jednego odcinka „Gwiezdnych Wojen”.
I w ogóle z filmów science fiction to tylko „Matrix”. Część pierwsza. Zieeew.
2. Nie zgłosiłam się do odpowiedzi.
Co tu dużo mówić – byłam nieśmiałym dzieckiem. I chociaż zawsze znałam odpowiedź na pytanie nauczyciela, nigdy nie podniosłam ręki. Patrzyłam tylko ze zdziwieniem na uczniów, którzy jej nie znali, a prawie stawali na ławce, żeby nauczyciel do tablicy wybrał właśnie ich. Że oni tak serio zero analizy i strachu przed krytyką, byle na świeczniku? Pewnie w przyszłości będą politykami.
3. Nie tańczyłam poloneza.
Noo, nawet na studniówce. Bo tak jakoś wyszło, że na studniówkę poszłam z… Przyjaciółką! I uwierzcie mi – bawiłam się z nią lepiej niż z jakimkolwiek przypadkowym chłopakiem z łapanki! No ale poloneza razem tańczyć nie mogłyśmy. I tak wychowawczyni oraz rodzice zaczęli podejrzewać, że jestem… Lesbijką!
4. Nie nurkowałam.
Uwielbiam pływać, ale zanurzenie całej głowy pod wodę przyprawia mnie o dreszcze. Brrr… I nie chodzi wcale o zniszczoną fryzurę! No, może trochę…
5. Nie byłam na wieczorze panieńskim.
Za to na kawalerski wbiłam się (przypadkiem!) nie raz…
Ponieważ doskonale wiem, co mężczyźni tam wyprawiają, zabroniłam Piotrowi iść na własny wieczór kawalerski. Wiadomo, że nie posłuchał i poszedł ;).
6. Nie ugotowałam bigosu.
Co i tak nie przeszkodziło mi w złapaniu męża.
7. Nie siedziałam z dzieckiem z tyłu w czasie jazdy samochodem.
Bo mam chorobę lokomocyjną. To oficjalna wersja.
Mniej oficjalna jest taka, że nienawidzę siedzieć z tyłu i odkąd tylko skończyłam trzynaście lat – zajmuję miejsce obok kierowcy. Ale dzięki temu Kostek całkiem dobrze radzi sobie w czasie podróży. Wróć. On uwielbia jeździć samochodem! I wcale nie potrzebuje do tego matki, która potrząsa mu przed nosem grzechotką.
8. Nie otworzyłam butelki z alkoholem.
Yep, nawet butelki z piwem. Zawsze o to proszę jakiegoś mężczyznę. Tak mam dziwnie wkodowane, że prawdziwej damie po prostu nie wypada. Ja wiem, że prawdziwa dama pewnie w ogóle nie pije, a mi samej do damy daleko, ale… Nie, nie odkorkuję tej butelki z winem. Ty to zrób.
9. Nie miałam kalendarza.
Ani żadnego organizera. Bo jestem wręcz pewna, że gdybym zapisywała to, co mam zrobić… Zwyczajnie zapomniałabym to zrobić! A tak, wiedząc, że nie mam gdzie zerknąć, żeby sprawdzić, koduję w głowie. Na mur beton. I nie zapominam, dopóki tego nie odbębnię.
10. Nie obejrzałam meczu w całości.
Żadnego: siatkówki, koszykówki czy piłki nożnej.
I mam nadzieję, że naprawdę nigdy nie będę musiała tego robić!
A jak wyglądałaby twoja lista never ever? Podobnie czy zupełnie inaczej?
Oh żadnych gwiezdnych wojen! Za to ja byłam chłopczycą i chyba każdą butelkę otworzę bez otwieracza ;-)
Nie boję się nurkować, zwiedzałam rafy z butlą na plecach, zawsze uwielbiałam wodę, basen, jezioro, ale… nigdy nie nauczyłam się pływać! I już pewnie się nie nauczę…
Ja na przykład nigdy nie czytałam żadnych blogów. Tak mnie to nie interesowało że zaczęłam sama pisać. :) Dla Twojego robię wyjątek ;)
O! Ja też przed założeniem nie czytałam żadnych blogów!
Za to teraz? To moje główne źródła informacji, haha ;).
Jak tak przeczytałam punkt o otwieraniu butelki z alkoholem, to zrobiło mi się strasznie wstyd i głupio, bo zawsze na imprezach ja jestem pierwsza do polewania innym, a jakbym miała czekać, aż mężczyzna otworzy mi butelkę to bym chyba musiała wszędzie chodzić z podręcznym facetem xD Damą już nigdy nie będę ;)
Ty! Ale ja sama sobie to ubzdurałam i nie mam żadnych dowodów naukowych ani nawet nikłego potwierdzenia w otaczającej rzeczywistości, że moja teoria może mieć coś wspólnego z prawdą ;).
Ja żyję z tym samym przekonaniem, w towarzystwie mężczyzn nigdy nie otworzę sama alkoholu. Nigdy nie chciałam być uzależniona od kogoś, więc umiem sama, ale przecież tu chodzi o zasady… ?
ja to nawet Matrixa nie widziałam hahaa
Nie oglądałam ani razu Kevina samego w domu… w Nowym Jorku też nie :) Matrixy i Gwiezdne Wojny to dla mnie jakiś MATRIX, nie zerknęłam nawet przez 2 sekundy… Nie nauczyłam się pływać, ale chciałabym się nauczyć, nadal, wciąż… Nie umiem gwizdać, nigdy nie stanęłam na żadnym szczycie górskim, chyba że na jakimś pagórku, a pochodzę z Beskidów; dla mnie wyprawa w góry to chodzenie po Krupówkach w Zakopanem :)
Wiele by jeszcze wymieniać, ale na koniec jeszcze jedno: nigdy nie został mi ani jeden nawet grosik od jednej wypłaty do drugiej, nigdy, przenigdy, a najniższej krajowej nie zarabiam… wszystko potrafię wydać nawet w jeden dzień (teraz mamy kredyt, więc na zakupy zostaje mi mało pieniędzy, ale dobrze,że jest mąż i rodzice, bo inaczej musiałabym gryźć tynk…i moje dziecko również… za to chodzić mamy w czym, nie starcza dni w roku na te wszystkie ciuchy :)
Jeszcze słowo o moich dwóch znajomych: jedna (a ma już 42 lata) NIGDY nie była za granicą!!! Co roku Bałtyk z mężem i dziećmi; dodam, że jej mąż jest lekarzem… :) Mówią, że zagranica ich nie pociąga, ale ja nie wiem, ile w tym prawdy…
Druga znajoma nigdy nie opalała się w solarium, ale to chyba dobrze… jest większa szansa, że będzie zdrowa…
I to by było na razie tyle… Pozdrawiam gorąco, buziaki!
Spróbuj z makaronem! Tego pływania :).
Tak, wiem, może to śmiesznie wygląda, ale nie ma co się przejmować innymi ludźmi. Po prostu zacznij pływać z makaronem (tą długą gąbką do nauki pływania). Ja się tak nauczyłam (a też byłam już dorosłą babą) – najpierw co i jak oraz utrzymywania się na powierzchni. Aż pewnego dnia popłynęłam za Piotrem i dopiero na środku basenu zorientowałam się, że makaron został na brzegu. Zaczęłam wołać: „Ja płynę! Płynę sama!” – no i tak zaczęłam pływać ;).
Bardzo, bardzo, bardzo podoba mi się punkt o nie siedzeniu z dzieckiem z tyłu. Mam nadzieję,że też tak będę kiedyś robić. :) Bo dziś łapię się za głowę, gdy słyszę, że ktoś nie może gdzieś sam pojechać, bo nie ma z kim zostawić dziecka, a przecież samo z tyłu nie pojedzie… Trochę to dla mnie dziwne tłumaczenie (to jak radzą sobie samotni rodzice?!), no ale jeszcze mamą nie jestem to może się nie znam. ;)
Pewnie jak zawsze wszystko zależy od dziecka, ale u nas od samego początku siedział sam z tyłu (a wtedy to było tyłem do kierunku jazdy, czyli do nas) i baaardzo mu się podobało (patrzył w okno), więc nie czułam potrzeby przesiadania się. Stopniowo wydłużaliśmy trasy i masz rację, to super sprawa, że jedna osoba może jechać z dzieckiem nawet hen, hen daleko.
Ja nigdy nie palilam trawki (nie mowiac tym bardziej o jakichkolwiek innych tego typu uzywkach), jakos nigdy mnie to nie korcilo. W przeciwieństwie do papierosów ;) Natomiast kocham ogladac mecze, zwlaszcza piłki noznej a jak juz jest Euro albo Mistrzostwa świata to jestem jak chlop ;) Gdy bylam akurat wtedy w ciazy w 2012 r i juz nie chodzilam do pracu to.. ogladalam (przynajmniej fragmenty) kazdy mecz na euro, serio. ;) A z rym otwieraniem alko to mnie zszokowalas – nigdy nie pilas nic wieczorem bedac sama w domu co nie bylo wczesniej otwarte?!
Nie, nigdy nie piłam sama :).
Ale też na studiach mieszkałam z innymi studentami, a po studiach z mężem ;).
Ja Gwiezdne obejrzałam, ale za to szczycę się tym, że ani jednego Bonda w całości nie obejrzałam. I nie obejrzę. :D
Bonda tez nie oglądałam! I nie obejrzę ;).
Bondy kiedys byly do bani…ale te z Craigiem to nawet moja zona ogladala…wiec nie wiecie co.tracicie
Oprocz 2,9 i 10- ja tez nie. A co??? Musimy? Nie Musimy!!!
Od tego siedzenia z tyłu z dzieckiem nabawiłam się choroby lokomocyjnej :O od ostatniej podróży zamieniłam się z mężem rolami, o ile tego Junior wymaga, jak nie, to oboje siedzimy z przodu ;)
Butelki otwieram zawodowo. A co do gwiezdnych wojen, do tej pory nie wiem o co, chodzi. Tak samo z Harrym Potterem ;) nie czytałam!
Moja lista wygląda ciut inaczej – za wyjątkiem pierwszego punktu – żadnych Gwiezdnych Wojen, Matrixów i tym podobnych! Nigdy nie skoczyłam na bungee (choć robiłam już kilka przymiarek… ;)), nigdy też nie przybiłam sama gwoździa (próby zawsze kończyły się wielką wyrwą w ścianie, hihi). I nigdy nie spóźniłam się do pracy ;) Brawo ja ;)
Ha! Ja też się nigdy nie spóźniłam do pracy. Nawet sobie nie wyobrażam!
Brawo my :) :* ;)
Gwiezdne wojny zaczelam ogladac z synem…a i mecz pewnie niedlugo sie wybiore bo postanowil chodzic na pilke (po roku gimnastyki sportowej)…wiec sie nie zarzekaj ;-)
Ale mecz, w którym gra syn to co innego niż mecz, w którym jacyś obcy faceci biegają po boisku i przez większość czasu nic z tego nie wynika.
A jak młody będzie lubił chodzić na mecze Lecha – to tylko z tatą ;).
„Nie otworzyłam butelki z alkoholem.” a myślałam że tylko ja jestem dziwna na tym punkcie :) piątka! :)
No co ty mówisz z tym winem! A na studiach? Bo my cyklicznie robiłyśmy babskie spędy przy winie i któraś zawsze musiała na chwilę przestać być damą :D
My nigdy nie miałyśmy korkociągu – trzeba było otwierać tuszem do rzęs i deską do krojenia, a to już level dla zaawansowanych (czyt. nie dla mnie ;)).
Ja wpychałam korek widelcem (tzn.tą drugą, wąską stroną) :D To jest dopiero level!
WOW, nooo <3
A ja nożyczkami i tłuczkiem do mięsa :)
a znasz sposób z nożem i widelcem – wkuwasz się w korek nożem i wyciągasz ten nóż z korkiem widelcem :D – Cholewka, chyba damą nigdy nie byłam i nie będę bo od dzieciaka śmiałam się po męsku :D
Też nigdy nie byłam na wieczorze panieńskim :-). Nigdy nie miałam rudych włosów. Nigdy nie przeczytałam romansidła i nawet w wersji filmowej nie oglądałam.
Gwiezdne wojny oczywiście widziałam…wszystkie..niektóre po kilka razy:)i Matrix-y też…ale za to nigdy jakoś nie było okazji zobaczyć kobiecych klasyków czyli Dirty Dancing i Top Gun..wiem,wiem..dziw nad dziwy:).
Doskonale rozumiem ,że nie zgłaszałaś się do odpowiedzi…Ja też byłam z tych zdolnych ale nieśmiałych…aż pewnego dnia a do dzisiaj pamiętam,że była to lekcja języka polskiego w LO,kiedy nauczycielka po raz kolejny zadała jakieś banalne pytanie dotyczące lektury którą mieliśmy przeczytać i po raz kolejny zaczęła się wkurzać,że nikt nie odpowiada na jej pytanie(czytaj:lenie patentowe nie przeczytały lektury),coś we mnie pękło! i doznałam olśnienia:ale ja jestem głupia,że wiem a nie powiem!!z duszą na ramieniu ale powiedziałam co wiedziałam..i od tego dnia(mimo początkowego strachu)już zawsze zgłaszałam się do odpowiedzi:). Do dzisiaj(a mam 38 lat)uważam to za jeden z największych życiowych sukcesów.:)
Haha, ja tez nie przepadam za gwiednymi wojnami i tez mam chorobe lokomocyjna ;) Choc mimo tego zdarzalo mi sie siedziec z Zosia z tylu i zabawiac jak jazda byla nudna. Teraz problem rozwiazuje tablet na dluzsze trasy ;) A ta niesmialosc ci tak minela?
Bardzo podoba mi sie jak jestes ubrana na zdjeciu.
Dzięki :*.
Jeśli chodzi o nieśmiałość, to po prostu nauczyłam się z nią żyć :).
Dobra. Nie jestem Matką więc może nie powinnam, no ale … MUSZĘ! :P (Plan jest, że jak już nią zostanę to NIGDY tego nie zrobię) : to siadanie z Dzieckiem z tyłu w samochodzie, hmmm … Okropieństwo! Ani Mama sobie nie odpocznie (nie popatrzy na swojego ukochanego, nie dotknie jego ręki :P), ani Dziecko nie nauczy się, że NIE ZAWSZE ktoś jest obok, żeby pomachać przed nosem grzechotką, wytrzeć nos, przeczytać 39284394 książeczkę, poprawić włoski, poprawić skarpetkę, wytrzeć paluszek, pocałować paluszek … LITOŚCI!
Może nie powinnam, no ale ;-)
PS. Żadna znana mi Matka (czy to bliska koleżanka, czy własna Siostra), nie praktykuje tego rytuału i O-MÓJ-BOŻE! Dziecko jest całe i zdrowe, a w czasie jazdy spokojne (a jeśli nie to trudno, musi się uczyć cierpliwości i samodzielności)!
Czekam na komentarz jak faktycznie zostaniesz Mama. My z obydwoma synami od ich maleńkości jeździmy w dalekie trasy i jest mi o wiele wygodniej siedziec z nimi z tylu. Tak musielibyśmy robic często postoje i w ogole bysmy nie dojechali :) prawda jest również taka, ze niektóre dzieci są wyjątkowo oporne do jazdy autem ;)u nas np młodszy, starszy jest super do jazdy.
Nie popatrzy na swego ukochanego? Bardzo mnie to rozsmieszylo :)
„Nie popatrzy na swego ukochanego” – taki był zabieg, miało rozśmieszyć ;-)
Masz rację, pisałam z myślą o JEDNYM dziecku z tyłu ;-) Choć gnieżdżenie się pomiędzy dwójką chyba nie należy do miłych doświadczeń ;-) Zobaczymy jak zostaną Mamą, na razie mam MOCNE postanowienie NIE-ROBIENIA tego i nie bycia Rodzicem-Helikopterem ;-)
PS. No i … NIGDY: żadnych GWIEZDNYCH WOJEN ani STAR TREK …. NIGDY! :P
Ble, „Star Trek” jest jeszcze gorszy niż „Gwiezdne Wojny”.
Och, jak dobrze wiedzieć, że jest ktoś, kto tak jak ja nie lubi Gwiezdnych Wojen! Nie rozumiem fenomenu tego filmu i nigdy nie zrozumiem. Z resztą w ogóle nie lubię tego typu filmów. Tak, też zobaczyłam tylko 1 cz. Matrixa i to by było na tyle!
A jeśli chodzo o moją listę rzeczy, których nie zrobiłam, to przede wszystkim, nigdy nie prowadziłam samochodu. Mam 24 lata i jeszcze nie zrobiłam prawa jazdy i nawet nie chodzi o to, że teraz jest trudniej zdać, ale boję się prowadzić samochód. Przerażają mnie inni kierowcy, którzy jeżdżą jak szaleni, albo po prostu nie potrafią prowadzić samochodu… A stres „drogowy” mnie paraliżuje… Może jeszcze przyjdzie czas, że się odważe, zdam egzamin i wyruszę w świat samochodem :).
A ja już nigdy nie wezmę udziału w akademii szkolnej! Powody, dla których nie zrobiłam tego, gdy była „okazja”? Przede wszystkim nieśmiałość oraz lekka wada wymowy. Myśl o tym, że miałabym wyrecytować jakiś wierszyk była po prostu straszna!
Ale nie miałam pojęcia, że z Ciebie było takie nieśmiałe dziecko! Nie wiem czy jest coś w tym co napiszę, ale mam wrażenie, że jeśli ktoś wstydzi się zabierać publicznie głoś, a mimo wszystko ma coś do powiedzenia, to rewelacyjnie sobie radzi w pisaniu. To taki inny sposób do wyrażenia swoich myśli.
Wiele punktów pokrywa się z moją listą… i nie żałuję! ;)
Trudno przekonać się do s-f :-) Mimo wszystko, jako wyjątek polecam Ci te dwa filmy:
http://www.filmweb.pl/film/Nie+opuszczaj+mnie-2010-502884
http://www.filmweb.pl/film/Moon-2009-473111
Zaprawdę powiadam Ci, oba dotykają czegoś głębszego… czegoś, czym my jesteśmy.
;-)
Nie nauczyłam się jeździć na rowerze… xD
A ja nigdy nie zapaliłam „Maryśki”…i to nawet nie dlatego, ze nie chciałam :P Po prostu mimo dość bogatego w imprezy życia młodzieńczego NIKT nigdy mi takowej nie zaproponował :P
1. Gwiezdne Wojny to pikuś. Nie obejrzałam ani jednego odcinka „Gry o tron” i nie mam pojęcia WTF w tym serialu.
2. Byłam kujonem, więc odpada. Moje 2. Nigdy nic nie uszyłam. (poza jakąś szmacianką na zajęciach technicznych w podstawówce, ale to się nie liczy).
Chociaż mam maszynę znanej marki Łucznik i moja mama przynajmniej potrafi firanki obszyć, pościel uszyć, itp. to moje umiejętności krawieckie kończą się na przyszyciu guzika.
3.Ba! Ja nie byłam na swojej studniówce! Akurat zerwałam z chłopakiem. I już nie pójdę. Głupia byłam. :(
4. Podbijam! Nie potrafię pływać! xD
5. Też mnie ten zaszczyt nie kopnął..
6. Phi. Nigdy nie obrałam ziemniaków. Jedyne co potrafię ugotować, to zapiekanki makaronowe/lasagne/chilli con carne. Bo rozumiem, że tosty się nie liczą? :P
7. Nie dotyczy. :P Moje 7. Nigdy nie przebiegłam maratonu.
8. Nie no, jak tak? :P Moje 8. Nigdy nie próbowałam trawki/innych dragów.
9. Moje 9: Nigdy nie byłam w Zakopanym ani nad Bałtykiem! (ale byłam w Alpach i nad Adriatykiem! :D )
10. Nigdy nie jadłam szczawiowej, ani kapuśniaku (i nie zjem! :P )
Podobnie… Gwiezdne Wojny i Chory Pioter (Harry Potter) – never! Nie moja klimaty, choć Matrix – Kean Reeves – warto ;) Kalendarz i zegarek – podobnie, zapiszę zapomnę, albo inaczej – nie lubię mieć za dużo spraw na głowie, więc wszystko powolutku do przodu, nie tracąc na jakości. A który dziś jest w ogóle ;)? Nurkowanie? – pływam stylem stawowo-bagiennym jak to kiedyś określił mój wufeista na studiach – byle głowa nad wodą i byle gadać pływając :P.. Pozostałe zaliczone i swój wieczór panieński – miłe wspomnienia, i piwo co wieczór i mecz z racji męża i syna, gdzieś zawsze się przewija w tle, ale bez moich większych emocji. Pozdrawiam Cię bratnia duszo! ;)
Nigdy nie jechałam stopem?, nie stanęłam na rekach (nie potrafię ?), nigdy nie weszłam do piwnicy w domu rodzinnym, gdy byłam sama w domu ? (nadal nie wejdę ?).
Gwiezdne wojny, raz – szkoła szła do kina z okazji matur. Siedziałem w pierwszym rzędzie. Może właśnie przez to, był to jedyny raz kiedy je oglądałam. Lubię otwierać wino. Serio podoba mi się zakładanie korkociąga. Nawet pić go nie muszę, ale otworzyć – tak :) Boję się nurkować, nie umiem otworzyć oczu pod wodą, nawet w okularach do pływania. Nigdy nie byłam blondynką, ale planuję.
Nie nurkowałam i nigdy nie byłam na żadnym wieczorze panieńskim. Resztę mam odhaczoną ?
A ja nigdy nie byłam pijana, nigdy nie leciałam samolotem (i pewnie nigdy tego nie zrobię), nigdy nie zrobiłam gołąbków (robi je u nas mój mąż).