Przepis na ciasto z fasoli, choć moje dziecko myślało, że czekoladowe
Osobiście z dietą nigdy nie miałam żadnego problemu. Przede wszystkim dlatego, że zdrowe odżywianie nie jest dla mnie żadnym wyrzeczeniem: ja po prostu lubię, kiedy na moim talerzu lądują warzywa zamiast tłustego mięsa. A wiosną na ulicy częściej można mnie spotkać z ogórkiem małosolnym w ręce zamiast z lodem. Jedyne – czego absolutnie nie potrafię sobie odmówić! – to makaron, ale biegam, więc mogę go jeść po treningu bez wyrzutów sumienia, w końcu mój organizm potrzebuje węglowodanów. Zdaję sobie sprawę, że to – że nigdy nie musiałam być na diecie – zawdzięczam przede wszystkim moim rodzicom i nawykom żywieniowym, które wpoili mi od maleńkości, choć bardzo często słyszałam: „Jesteś szczupła, bo takie masz geny!”. Nie. Jestem szczupła, bo w moim rodzinnym domu jadło się tak, a nie inaczej.
Jednak jak trudnym zadaniem jest kształtowanie odpowiednich nawyków żywieniowych, przekonałam się dopiero wtedy, kiedy sama zostałam mamą. I szczerze muszę przyznać, że w tej kwestii zdarzały mi się różne wpadki. A to dlatego, że nigdy nie chciałam być matką, która czegokolwiek swojemu dziecku zabrania. Która ukrywa przed nim istnienie frytek czy czekolady. Ale myślałam, że można tak normalnie: frytki na weekendowym wypadzie, a czekolada na urodziny czy Dzień Dziecka. Że dziecko, widząc dobry przykład, który mu daję (czyli że ja wybieram sałatkę zamiast frytek), będzie jadło tak samo. A tu się zgina dziób…
Bardzo szybko przekonałam się, że dziecko, które w czekoladzie zasmakuje, będzie chciało jeść ją non toper i to na tabliczki, a nie kostki. Będzie o nią pytać przed śniadaniem i po, przed obiadem i w trakcie oraz przez sen. Zwłaszcza takie dziecko w wieku przedszkolnym, gdzie i urodzinki z cuksami się zdarzają, i Mikołaj z Zajączkiem „zostawia” u cioć oraz babć smakołyki na tony.
Przekonałam się też, że to, że ja lubię fasolkę i kalafior nie oznacza z automatu, że moje dziecko będzie ją lubić. O nie. Moje dziecko na każdy temat ma własne zdanie i ZAWSZE jest ono odmienne od mojego. Jak długą drogę przeszłam, żeby w ogóle zaczęło jeść warzywa – pisałam TUTAJ.
Bo jeśli chodzi o kształtowanie dobrych nawyków, to myślę, że najlepiej, jeśli odbywa się to metodą małych kroczków. Że nie zakazy i nakazy, a dobry przykład i… Morze cierpliwości! Nie od razu przecież Rzym zbudowano ;). Więc najpierw te różnorodne warzywa na talerzu konsekwentnie, nawet jeśli dziecko równie konsekwentnie odmawia współpracy. Obok ryby i drobiu, choć tutaj mąż zaczyna kręcić nosem, bo on na kawał golonki czy żeberka ma ochotę, a ja mu kaszę serwuję.
I dalej: woda, a jeśli soki – to najlepiej te własnoręcznie wyciskane. Bo wtedy możesz dodać co chcesz, na przykład szpinak czy kilka liści jarmużu i dziecko nie powie, że „niedoble” i liści to ono nie je, mama! Kostek zresztą sam chętnie wrzuca do wyciskarki zielone, choć pewnie gdybym położyła mu to na talerzu, to by nie zjadł.
A jak słodkości to ciasta domowe najlepiej. Ale takie z marchewki czy fasoli, a nie, żeby same puste kalorie. Całe szczęście Kostek polubił ciasta warzywne tak bardzo, że dopomina się o nie częściej niż o Kinder Niespodzianki. Tak, wiem, teraz na pewno chcesz przepis :).
Oto on:
PRZEPIS NA BROWNIE Z FASOLI
Fasolę trzeba odcedzić i przepłukać dokładnie pod bieżącą wodą, a potem osuszyć papierowym ręcznikiem.
Potem przesyp ją od miski, dodaj pozostałe składniki i zblenduj dokładnie na gładką masę. Chodzi o to, żeby nie było żadnych grudek, więc blendowanie może trwać nawet do 10 minut.
Masę przelej do keksówki i piecz w 180 stopniach przez 45-60 minut.
Pod koniec pieczenia wszystkie składniki na polewę rozpuść w niewielkim rondelku, a potem gorącą polewę wylej na ciasto wyjęte z piekarnika.
Ciasto możesz udekorować orzechami, wiórkami kokosowymi albo świeżymi owocami. Jedz jak ostygnie, bo gorące jest zbyt mokre.
Smacznego!
Pomalutku, powolutku i bez nacisku. Nadal nie chcę być freak matką, która ogranicza gluten czy jaja oraz mleko krowie, bo gdzieś napisali, że zabija. Ale chciałabym, żeby moja rodzina była zdrowa. I żeby dzieci w dorosłym życiu zupełnie tak jak ja nie miały problemu z wyborem: kebab czy sałatka z krewetkami? Kanapka z Nutellą czy masełkiem z avocado? No wiadomo przecież, że to krewetki i avocado są najlepsze!
Tak naprawdę wszystko zaczyna się w momencie, w którym matka zdaje sobie sprawę, że to od niej zależy, co i jak jej dzieci będą jeść w przyszłości. Bardzo nie chciałabym tego spieprzyć. Ty pewnie też nie?
Mam cudowne dziecko bo je prawie wszystko co mu położę na talerz. Zupy krem coś mu nie podchodzą oraz takie szczegóły jak oliwki czy natka pietruszki w zupie ;) Maz też nie wyprzedza gdy eksperymentuje w kuchni i tworzę zdrowe pożywne posiłki. Nienawidzę smażenia ! Śmierdzi okrutnie i takie potrawy jak placki ziemniaczane to tylko u teściowej i to beze mnie. I tutaj pojawia się problem… wychowalismy się na smażonym mięsie, tłustych zupa ch i słodkich kaszach…ble Wizyty u rodziny często kończą się niestrawnosciami. Moje dziecko zachwycone bo przecież je wszystko a jak babcia usmaży mięsko a na deser zarzuci przeslodzonym jablecznikiem to przecież nie odmówi. Oczywiście ja jestem dziwna i w ogóle to przesadzam i powinnam już skończyć z tą dietą..słyszę to za każdym razem. nie rozumieją że taki już mam styl i to żadna tam dieta.
Fajny post :-) Przepis wcielę w życie przy najbliższej okazji do zjedzenia słodkości, czyli w okolicach weekendu. To prawda, że ucząc dzieci nawyków żywienia kluczowe jest to, jak wygląda dieta rodziców. Im prościej i lokalniej, tym zdrowiej. Nie mogę doczekać się tego Brownie :-D
Moge wpasc na kawalek? ;) Wyglada jak moj murzynek (de facto murzynek Gabrysi Borejko), ale bardzo ciekawam czy wyczulabym roznice.
Zapraszam :) faktycznie wygląda jak murzynek i nawet trochę tak smakuje :)
Bardzo spodobał mi się ten przepis i czym prędzej lecę do sklepu po fasolę i banana!
Czy mogłabyś mi jednak coś poradzić?
Mam 22 lata i… nie cierpię warzyw, naprawdę. Kiedy widzę, jak ktoś wcina jakąś fajną, kolorową kanapeczkę to strasznie mu zazdroszczę, bo to takie ładne i smaczne, ale, no właśnie. Jak tylko posmakuję pomidora to mam po prostu odruch wymiotny, broń Boże brokuły, szpinak czy brukselka. Paprykę po kilku latach przymusu, jakoś już umęczę. Wyobraź sobie, że kiedyś nawet ogórka nie lubiłam!
Teraz wcinam.
Staram się przemycać warzywa w zupach (no trochę jak dziecku, ale cóż), marchewkę trę na tarce, żeby nie czuć jej paskudnej konsystencji po ugotowaniu.
Zaczęło się to robić naprawdę męczące, bo gdy chociażby idę na pizzę z chłopakiem, to nie mogę nic wybrać, bo zawsze znajdzie się coś, czego do ust nie wezmę.
Mam dodatkowy problem, bo zawsze zajadałam się mięchem, ale od roku stwierdzone mam wrzody na dwunastnicy i mięso mi po prostu szkodzi. Wymiotuję albo mdli mnie przez cały dzień nawet po małej porcji.
POMÓŻ!
Byłam zawsze dzieckiem – niejadkiem i rodzice nie zmuszali mnie do jedzenia, co z jednej strony było fajne, ale sama widzisz, że teraz mam ogromny problem. Tym bardziej, że w końcu będę kiedyś tam matką i nie chcę, by moje dziecko cierpiało przez to, że nie mogę przeboleć smaku warzyw.
Kilka lubię, np. sałatę, kapustę, ogórki, rzodkiewkę, od biedy kalafior zjem, marchewkę surową, fasolę, groch i… to by było chyba na tyle.
Staram się polubić smak poszczególnych warzyw, ale przestawienie się na jedno zajmuje mi z rok albo dwa lata nawet, to w takim tempie nie polubie warzyw do emerytury xD
A zblendowane warzywa? Ja ostatnio całą włoszczyznę zblendowałam na krem, dodałam przecier pomidorowy i wyszła smaczna zupa pomidorowa.
A najlepiej pewnie jakbyś poradziła się jakiegoś dietetyka. Tu jest fajny blog o żywieniu dzieci i o tym co zrobić aby polubiły warzywa. Napisz do Zuzanny, może coś Ci doradzi, dorosłymi też się zajmuje http://szpinakrobibleee.pl/kontakt/
przeczytaj też sobie letnią szkołę jedzenia warzyw http://szpinakrobibleee.pl/?s=lsjw (14 lekcji, warto przerobić w kolejności od 1 lekcji zaczynając, może znajdziesz jakąś poradę dla siebie :) )
Ja też polecam blog szpinakrobibleee- Zuzia jest przesympatyczną osobą i zawsze chętnie pomaga :)
Super! Zrobiłam, nawet mąż zjadł choć przyznam się, że jak powiedziałam o fasoli nie był pewien. Dzidziuś je. I teraz mama też je bo postanowiła zgubić kilka kg.
A możesz popełnić wpis nt Twoich nawyków żywieniowych wyniesionych z domu bom ciekawa ??
A nie wiem, czy jest tego aż tyle, żeby tworzyć oddzielny wpis :).
Ogólnie rodzice bardzo dbali o to, żebym jadła: dużo warzyw (były wszędzie, np. kanapka bez sałaty to dla mnie nie kanapka ;)), z mięsa mama preferowała to chude (kurczak, indyk – i w sumie rzadko pojawiało się na stole coś innego. Efekt jest taki, że nie cierpię np. wieprzowiny i nie wiem, z czego to wynika: czy z gustu, czy z przyzwyczajenia). Plus regularne posiłki, mama goniła mnie do śniadań (choć z tym mam w dorosłym życiu problem, bo nie zawsze pamiętam), a rodzice np. sami nie jedzą kolacji (czyli: śniadanie królewskie, a kolację oddaj wrogowi). Nigdy też w moim domu jakoś specjalnie nie celebrowało się posiłków, to nie było nic ważnego. Jesz, żeby przeżyć, a nie żyjesz, żeby jeść, więc nawet na święta te stoły nie uginały się od nadmiaru i czasami jak widzę, ile kobiety żarła kupują i przygotowują na święta, to przecieram oczy ze zdumienia :). U mnie gotowano dokładnie tyle, ile byliśmy w stanie zjeść, czyli po 3-5 uszek z barszczem na głowę, kawałek karpia, jedno-dwa ciasta. Kiedyś opowiedziałam o tym znajomym i stwierdziły, że rodzina by się na nie obraziła, gdyby nie nalepiły setek uszek.
Zawsze też w moim domu wszyscy pili wodę zamiast słodkich soków czy nawet herbaty, a rodzice wręcz wydzielali mi coca-colę (pamiętam jak dziś: szklaneczka na święta) czy chipsy (chipsy były w sumie nieobecne i do dzisiaj za nimi nie przepadam).
Bardzo mądrzy rodzice …ale racja …to z domu wynosi się najwięcej w tym dobre albo zle nawyki …najwazjiejsze to zdawać sobie z tego sprawę i mądrze wychowywać dzieci ?
Dziękuję serdecznie za ten przepis. Po kilku próbach upieczenia ciasta z fasoli z różnych przepisów łącznie z tymi proponowanym przez pewne gwiazdy (min.AL), zupełnie zwątpiłam. To ciasto jest mega dobre, wilgotne, czekoladowe i kompletnie nie smakuje fasolą. Ja natomiast zamiast polewy czekoladowej ciasto posmarowałam masłem orzechowym. PYCHA ;) Pozdrawiam
O ile murzynek wg tradycyjnej receptury rzadko kiedy mi wychodzi, to to ciasto nie dość, ze mega szybkie w przygotowaniu, to w smaku bardzo zbliżone, na tyle, ze to ono będzie od dziś domowym murzynkiem :) dzięki wielkie!
A masz może przepisy na smaczne, domowe słodycze bez kakao? Córka ma zakaz od gastrologa :(
Może zamiast kakao – korab?
Czym można zastąpić olej kokosowy?