Projekt nowy dom: pokój dziecka. I czy w ogóle dziecko potrzebuje pokoju?
Ja wiem, że jak się ogląda te wszystkie ślicznie urządzone pokoje dzieci blogerek, to aż chciałoby się mieć coś takiego w swoim mieszkaniu. Ja wiem, że ilość rzeczy na jednym metrze kwadratowym – które pojawiają się wraz z dzieckiem – jest co najmniej przytłaczająca. Chyba nawet bardziej niż niemowlęcy płacz od kolek (bo ten się kiedyś kończy). Ja wiem, że rodzice żyjący na mniejszym metrażu wyobrażają sobie, że jak ten metraż jest większy, to bałaganu nie ma. Przynajmniej nie aż takiego, wózek nie stoi w przejściu, pieluchy tetrowe nie piętrzą się na dywanie, a wszystkie zabawki zostają za zamkniętymi drzwiami maluszkowego królestwa. To teraz coś ci zdradzę…
Ja też tak myślałam ;). Więc kiedy tylko dowiedziałam się o pierwszej ciąży, szybciutko zaczęłam przeprojektowywać jeden z pokoi na piętrze na pokój dla synka. Napędzana trochę hormonami i sławetnym syndromem wicia gniazda, a trochę inspiracjami z internetu, myślałam, że jak przygotuję pokój na tip top, to będę gotowa nie tylko na pojawienie się w moim życiu dziecka, ale ABSOLUTNIE na wszystko.
NIE MOGŁAM SIĘ BARDZIEJ POMYLIĆ!
Całe szczęście nie zainwestowałam w ten pokój praktycznie żadnej kasy – zeszlifowaliśmy po prostu stare sosnowe meble i przemalowaliśmy je na biało, kupiliśmy zwykłe białe łóżeczko z Ikei, materac, materiał, z którego babcia uszyła pościel, kilka skrzynek na zabawki, wieszaki na miniaturowe ubranka i to by było na tyle.
Dlaczego „całe szczęście”? Bo młody w swoim pokoju tylko… Śpi. Znika w nim po dwudziestej i wychodzi około siódmej rano. Nie ma ochoty bawić się sam w swoim pokoju, a i ja nie mam ochoty mu tam towarzyszyć oderwana od całego rodzinnego życia, które toczy się gdzie indziej. W efekcie wszystkie zabawki – puzzle, gry planszowe, książeczki, a nawet farbki – wjechały na salony.
Dlatego, kiedy zaszłam w drugą ciążę, to chociaż mieliśmy jeszcze jeden „wolny” pokój (tak naprawdę jest w nim gabinet i składzik rzeczy wszelakich, o którym pisałam TUTAJ), nawet przez sekundę nie pomyślałam, żeby zrobić w nim sypialnię dla drugiego dziecka. Koło naszego łóżka postawiliśmy kołyskę, w garderobie wygospodarowałam dla córki cztery półki (jedną na pieluszki tetrowe, kocyki i ręczniki, jedną na zabawki, dwie na ubranka) i… Tyle wystarczy.
Serio.
Mała dostanie swój pokój dopiero w nowym domu, bo wiem już, że dziecko – a przynajmniej małe dziecko, takie do roku spokojnie, a pewnie i takie do trzech lat – nie potrzebuje swojej wydzielonej przestrzeni, a nawet jej nie chce.
Wbrew pozorom to również spora wygoda dla rodziców – mniej sprzątania i krótsza droga do pokonania w środku nocy, kiedy nasz dzieć się budzi, bo chce jeść albo pić. A budzić się będzie i to często, choć każdy świeżo upieczony rodzic łudzi się, że ten problem nie będzie jego problemem ;).
Prawda jest taka, że najlepiej urządza się pokój dla dziecka, które już się zna. To znaczy wie się, co lubi: jakie kolory, bajki, zabawki. Choć wtedy również ten pokój urządza się najtrudniej, bo dziecko ma już sporo do powiedzenia. I takiej mamie, która wyobraża sobie, jak pięknie w pokoju chłopięcym będzie wyglądać turkus (to ja! To ja!), synek potrafi powiedzieć, że woli żółty (to Kostek! To Kostek!).
MÓJ POMYSŁ NA DZIECIĘCE POKOJE
Nigdy nie byłam przekonana do tak zwanych „komplecików” mebelków, bo wydają mi się nudnym zaprzeczeniem szalonej, dziecięcej natury. Obawiam się też wszelkich motywów przewodnich, bo zainteresowania najmłodszych potrafią się zmienić w ciągu… Miesiąca (mam więc nadzieję, że i ten żółty pójdzie w zapomnienie ;)). Chciałabym, żeby baza była neutralna i żeby można było ją łatwo zmienić (np. pokój trzylatka w pokój uczniaka bez wymieniania wszystkich mebli), ale nie pozbawiona charakteru. Stąd pomysł na akcenty vintage.
źródła: petitandsmall.com, elledecoration.se, weedecor.com, Julia Johnson, decouvrirlendroitdudecor.blogspot.com
W pokojach dzieci widzę stare lub tylko stylizowane na stare łóżka, a w pokoju córki kolorową komodę. Ze staroci podobają mi się jeszcze szkolne krzesełka i stoliki. Prawdopodobnie będę ich szukać na pchlich targach, a jeśli nie znajdę w stanie zadowalającym, zrobię na wymiar u stolarza.
źródło: petitandsmall.com
Do tego pewnie jakaś tapeta (lub nie) i KONIECZNIE białe ściany.
źródła: bloesemdesign.com, architecturedesign.com, petitandsmall.com, lunawchmurach.com, moderncountrystyle.blogspot.com
Ja wiem, ja wiem, że biały to zbrodnia przeciwko młodości, ale nie wyobrażam sobie innego koloru na ścianach w pokoju, w którym jest już pstrokato od zabawek.
A na tych białych ścianach chciałabym powiesić plakaty Mukaki, tylko jeszcze nie wiem, gdzie je znajdę.
źródła: petitandsmall.com, talointeriors.com.au
Jednak nie pokładam w tych pokojach jakichś wielkich nadziei, bo wiem już, że kiedy na świecie pojawia się dziecko, obojętnie jak wielki i piękny pokój mu wyszykujesz, nie ma mowy o tym, żeby nie wzięło w posiadanie całego domu. Najbardziej wypasione zabawki nie sprawią, że będzie chciało w nim siedzieć samo z dala od ciebie, a najwygodniejszy materac i pościel w kolorowe misie wcale nie zagwarantują, że młodzian o czwartej nad ranem nie zechce się przenieść do rodzicielskiego łoża. Żeby te wędrówki ludów się skończyły, trzeba pewnie będzie poczekać z naście lat, choć na moje: im później ten czas nadejdzie, tym właśnie lepiej ;).
wow, przepiekne te pokoje i genialna garść inspiracji.
jestem zachwycona tym wieszakiem z patyków i mapą na ścianie.
ja jestem w trakcie szukania inspiracji, jak urządzić pokój dla dziecka, który jest mniejszy niż najmniejszy pokój świata haha
Tutaj dziewczyna pokazuje, jak taką mapę zdobyć i oprawić: http://www.piatypokoj.pl/2016/08/stara-szkolna-mapa.html ;).
W ogóle uwielbiam jej bloga :).
dzięki, zaglądam i juz przepadłam!!!
nie znałam tego miejsca, ale coś czuję, że będę częstym gościem:)
Jak dziecko skończy 10 lat, to już chce mieć swój kąt :-). Widzę to po moich dzieciach. Ja żałuję, że gdy moje dzieci były małe, nie było farby do rysowania kredą. Miałyby super zabawę :-). Dla mnie ważna jest w pokoju dziecka mapa albo globus. U mnie w pokoju wisiała na ścianie mapa świata i wiem jak wyglądają kontynenty, gdzie są jakie kraje. Nie musiałam się tego uczyć, bo wystarczyło, że zamknęłam oczy i już miałam „obraz z mojej ściany”.
Bardzo ładne zdjęcia wstawiłaś do posta :-). Klimatyczne i ten namiot…:-)
Mapa po raz kolejny! To jest znak!
Też mi się podoba mapa na ścianie i chyba faktycznie zaraz zacznę jakiejś szukać (chociaż wcześniej nie miałam tego w planie). Jest w tym sporo prawdy, ja nie miałam żadnej mapy i z geografii jestem noga, mój brat miał powieszoną nad łóżkiem i co? I kilka lat później wygrał geograficzną olimpiadę ;).
Ja miałam jako podkładkę na biurko mapę Europy – jakoś Europejskie stolice same wpadły mi do głowy, i gdzie co leży w Europie – z resztą świata już gorzej :)
O to to ;).
Dlatego marzy mi się kilka ponadczasowych mebelków, z których się nie wyrasta, jak np., komoda vintage ;).
Znam to, znam. Kiedy starsza przyszla na swiat mielismy tylko dwa pokoje i zazdroscilam mamom, ktore urzadzaly pokoik dla malucha, ale tylko wlasnie do czasu, az sie przekonalam, ze jest to wlasciwie zbedne. Moje dzieci najchetniej przebywaja z nami, a przeprowadzilismy sie na cztery pokoje w momencie pojscia starszej do szkoly i wlasnie to byl ten moment, kiedy rzeczywiscie zaczela potrzebowac swojego kacika. Najlepsze jest to, ze chociaz byl juz z nami synek, zamierzalismy wynajac tylko trzy pokoje, bazujac na naszych doswiadczeniach, ale coz, w Niemczech spoldzielnie maja swoje przepisy i sie nie dalo. My mamy metalowe biale lozko (https://www.daenischesbettenlager.de/bett-princess-90-x-200-cm-cremeweiss), taki dziewczynski akcent, i lampe „ksiezniczkowata” z IKEI, ale ponadto, szczerze mowiac, uzywane jasne meble. I oczywiscie klasyk – Billy, bo mamy mnostwo ksiazek i jednak jest praktyczny (oczywiscie fajnie byloby miec biblioteczki na wymiar, ale nie w „swoje” nie chce inwestowac). Podobaja mi sie tez takie skrzyneczki na ksiazki z obrazkami, jednak przy naszych ilosciach nie zdalyby egzaminu. Drabinke miala w pokoju dziewczynki znajoma – fajna rzecz, szczegolnie jak wchodza (a prawie wszystkie wchodza w to w pewnym wieku) w „faze baletu”. Tez jestem zdania, ze meble, sciany – stonowane, a dodatki moga byc kolorowe. Chociaz przyjaciolka ma fajnie urzadzone w kolorach, ale ma tez „dryg” do tego i u niej zawsze to sie sklada w bardzo fajna, estetyczna calosc.
Tak myślałam, że dopiero jak dziecko pójdzie do szkoły, zaczyna szukać swojego kąta ;).
U nas było podobnie przy pierwszej dwójce i nie żałowałam potem, że nie urządzałam im pokojów (krótko po obydwu porodach się przeprowadzaliśmy, więc nie było sensu), ale przy trzecim dziecku instynkt podpowiedział mi, że tym razem pokój przyda się od razu i tak było. Wprawdzie przez pierwsze miesiące Stasiek spał w kołysce, która stała obok naszego łóżka, ale w dzień często spał w swoim pokoju w łóżeczku, a potem poszło z górki – starsi chłopcy spędzają do dziś sporo czasu w jego pokoju (kiedyś był to ich pokój, stoi tam jeden z ich regałów na książki, część zabawek itd.) i Staś naturalnie „wpisał się” w tę strukturę – zabawki głównie w pokojach dzieci, w przestrzeni wspólnej książki, gry itp. (mamy psa i kiedy był mały starsi chłopcy nauczyli się, że co zostawią poza swoim pokojem należy do psa i raczej już tego nie zobaczą ;) i Stasiek, naśladując ich, nie wynosi za bardzo zabawek, choć już nie ma ryzyka, że pies je zje. Gustaw tylko przez pierwsze 3 miesiące spał w naszej sypialni, potem Go przeniosłam (okazało się, że lepiej śpi w swoim pokoju niż w naszej sypialni) i nie wiem, czy gdybym miała mieć piąte dziecko to od razu nie spałoby „u siebie” ;)
Pokoje piękne :) my kupilismy po prostu synowi jasne meble – bez jakiegokolwiek wzoru, sciany sobie wybral jasnozielone :) i tyle mielismy do powiedzenia.
sam sobie zrobil dekoracje i tak mamy:
wlasnorecznie zrobiony przez syna uklad sloneczny na lustrze (ma 6 lat, a wiec poziom wykonania adekwatny do wieku:)
naklejki z psiego patrolu na szafie, rakiety w innym miejscu, naklejki z zerowki jako nagrody w innym, otrzymane dyplomy w innym :P
nie pytaj jak to wyglada razem :))) stwierdzilismy jednak, ze to jego pokoj, wiec niech ma jak chce ;)
U nas będzie pewnie podobnie ;). Już teraz młody umieszcza wszędzie swoje naklejki, ja przyczepiam jego rysunki (żal schować do szuflady), a jak chodziliśmy po Ikei i pytałam, co chciałby mieć w swoim pokoju, to wybrał plastikowy fotel obrotowy w kształcie jaja, brrr…
Jakoś przegapiłam ten wpis, więc dopiero teraz nadrabiam :)
Inspiracje śliczne. Mam nadzieję że może za rok będę mogła wykańczać pokoik dla synka – aktualnie ma 20mcy, więc za rok będzie miał już coś do powiedzenia co chce… A ja sama nie wiem co chce w jego pokoju… Z jednej strony podobają mi się białe ściany i meble – zabawek przecież ma pełno kolorowych. Z drugiej strony jak nie teraz to kiedy szalone wzornictwo na ścianach? Ja np żałuję że w gimnazjum lub liceum nie pofarbowałam sobie włosów na jakiś szalony kolor, bo teraz już tego nie zrobię… Z jednej strony kącik ciszy i spokoju do spania, z drugiej strony jakieś drabinki, auta, klocki i cały rozgardiasz… A wszystko trzeba zmieścić na 10m2.
Co do początku od noworodka do maluszka – nie wyobrażam sobie drałować kilka razy w nocy do jego pokoju, siedzieć na fotelu i karmić, skoro mogę mieć go prawie na wyciągnięcie ręki, karmić wygodnie w łóżku… Więc dla drugiego dziecka, które pojawi się później niż własny dom, na początku też planuję zrobić miejsce w naszej sypialni :)
Ja próbuję to jakoś pogodzić, czyli białe ściany, ale kolorowa tapeta i pewnie jakiś kolor na meblach. Głównie białe, ale kto wie, może uda mi się znaleźć na OLX jakąś fajną komodę, którą przemaluję na miętowo?
Piękne propozycje pokoi dla naszych pociech ; ) W takich pomieszczeniach nie powinno jednak brakować zabawek edukacyjnych i interaktywnych.
Przepiękne inspiracje do nowego pokoju naszej pociechy. Podstawa to wygoda i praktyczność wszystkich elementów w pomieszczeniu. Dzięki za wpis ; )