Niezbędnik turystyczny dla rodzin z małym dzieckiem

DSC_0127

Człowiek tak już ma, że dopóki nie spróbuje czegoś lepszego, wydaje mu się, że nie potrzebuje tego do szczęścia. Dotyczy to każdej dziedziny życia! Nie wierzysz? Już podaję przykłady! Można z apetytem jeść wyroby czekoladopodobne, ale jeśli raz posmakujesz prawdziwej czekolady, jej zamienniki przestaną Ci wystarczać. Można przez wiele lat jeździć starym polonezem w przekonaniu, że to najlepsze auto na świecie, ale jeśli chociaż raz usiądziesz za kółkiem nowocześniejszego pojazdu, na poloneza nie będziesz chciał nawet spojrzeć. Itepe, itede.

Lubimy otaczać się tym, co dobre. Od czasu do czasu rozpieszczać siebie i bliskich, czy też zwyczajnie zapewnić sobie odrobinę wygody. Zwłaszcza w czasie wakacji!

Kiedy pakowałam swoją rodzinę przed pierwszym w tym roku wyjazdem do Sopotu, w popłochu stwierdziłam, że nie mam żadnych plastikowych naczyń dla mojego dziecka! Nie używałam ich, więc myślałam, że nie są potrzebne… Ok, mamy jakieś stare butelki Avent ze smoczkami (wstyd!), z których mój duży chłopiec już dawno wyrósł. W takie upały jak teraz przechowywany w nich soczek, zwłaszcza ten domowej roboty, po godzinie nadawał się do wylania, a nie do picia. W domu karmiłam dziecko ze zwykłego talerza lub układając kanapki/warzywa na tacy jego krzesełka, ale przecież nie zapakuję porcelany do walizki, bo niechybnie wszytko się zbije! Tym bardziej nie dam rady zabrać ze sobą krzesła z tacą… A w co zapakować jedzenie na wynos, do samochodu i na długie, wakacyjne spacery? Byłam w kropce.

Jednak traf chciał, że dokładnie tego samego dnia, po południu, do drzwi zapukał pan kurier (#kochampanakuriera) z paczką, którą otrzymałam ze sklepu krainaEKOzabawek. Od razu spodobały mi się cudeńka, które przyniósł, ale dopiero kiedy zaczęłam ich używać, stwierdziłam, że są naprawdę potrzebne. Jak mogłam dotychczas bez nich żyć?

Niezbędnik pierwszy: Termobutelka PacificBaby

To tak naprawdę termos, który rośnie razem z dzieckiem, ponieważ do wyboru mamy różne rodzaje smoczków/ustników (dopasowujemy je do wieku oraz umiejętności malucha). W zestawie znajduje się etui chroniące butelkę. Ja dzięki niemu przyczepiałam butelkę do wózka i zapominałam o jej istnieniu, a dziecko, kiedy tylko chciało pić, mogło się obsłużyć. Nie musiałam szukać miejsca w ciasnym koszyku wózka po brzegi wypełnionym chusteczkami, pieluchami i ubrankami na zmianę w razie W. Na wakacjach w zatłoczonych kurortach nie lubię mieć przy sobie torebki, której muszę potem pilnować jak oka w głowie i nie mogę się przez nią oddalić od koca na plaży nawet na krok.

DSC_0412

Termobutelka okazała się bardzo przydatna zarówno podczas zimniejszych dni, kiedy rano wlewałam do niej ciepłą herbatkę, a ona trzymała temperaturę do samego wieczora, jak i podczas upałów, bo wlany napój pozostawał chłodny, a soczek nie tracił świeżości.

DSC_0175

Ponieważ jest kolorowa, Kostek z zainteresowaniem się jej przygląda, dotyka ślimaczków, chętnie ją podnosi, trzyma, uczy się pić sam, a co najważniejsze – przeszliśmy na wyższy level wtajemniczenia i od kilku dni używamy dorosłego, bidonowego ustnika.

Bardzo żałuję, że nie kupiłam termobutelki zaraz po urodzeniu dziecka. W czasie spacerów musiałam chodzić po kawiarniach i prosić o podgrzanie wody, a potem dmuchać, chuchać, czekać aż ostygnie, zanim wsypałam do niej mleko modyfikowane i podałam je dziecku. Taka butelka rozwiązuje wszystkie problemy aktywnych rodziców!

Niezbędnik drugi: Miska niewysypka

DSC_0132

Idealna do zapakowania pokarmu dziecka na wynos. Zawsze miałam z tym problem, bo nigdy nie wiem, czy zwykłe, dostępne w sklepach plastikowe pojemniki nie zawierają szkodliwych dla zdrowia dziecka związków chemicznych (m.in. BPA). Miska niewysypka jest w 100% bezpieczna. I wygodna. Codziennie rano wsypywałam do niej owoce (maliny, jagody, borówki), zamykałam i… W drogę! Otwierałam ją na plaży i miałam trzydzieści minut tylko dla siebie! Gdybym brała ze sobą zwykłe naczynie, musiałabym karmić małego, bo chociaż nie jestem jakoś wybitnie przewrażliwiona, nie chciałabym, aby jadł owoce z piaskiem. A z tej miski – jak sama nazwa mówi – nic się nie wysypuje na zewnątrz, bo nie można jej przewrócić, chociaż Kostek bardzo się starał. Na zdjęciach widać, że testowaliśmy ją w warunkach ekstremalnych.

DSC_0147

DSC_0155

DSC_0258

DSC_0252

DSC_0204

Dziecko oglądało ją z każdej strony, przestawiało, podnosiło do góry, machało, wbijało w piasek. Przekąski bezpiecznie pozostawały w środku, ewentualnie trafiały do brzucha juniora i seniora.

DSC_0135

DSC_0138

DSC_0211

Niezbędnik trzeci: Słoneczny talerzyk

DSC_0099

Również bezpieczny, nadaje się do zmywarki (ufff… Czy tylko ja nie lubię myć naczyń?), jak również do mikrofali. Sprawdza się, kiedy karmisz dziecko, bo łatwo o nią wytrzeć brzegi oraz spód łyżeczki (nic nie kapie!), ale również wtedy, kiedy dziecko je samo, bo dzięki gumkom na spodzie talerzyk się nie przesuwa, a ja mam zdecydowanie mniej powierzchni do sprzątania (teraz tylko talerzyk i dziecko, a nie cała taca krzesełka).

DSC_0110

Jak widzicie, człowiek przyzwyczaja się do dobrego i po powrocie z wakacji nadal korzystamy z opisanych przeze mnie naczyń, bo nie jest to tylko niezbędnik turystyczny, ale również spacerowy, domowy, po prostu codzienny.

(1 468 odwiedzin wpisu)
8 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
Monika z Mroźnego Trójwymiaru

Podoba mi się ta obrotowa miseczka;)

Ilona Kostecka
10 lat temu

Fajna jest – ja dotychczas dawałam dziecku owoce w kubku, no i stałam nad nim jak kat nad dobrą duszą, żeby nie zbił lub nie wysypał na ziemię (wiadomo – na zewnątrz brudno, w domu ryzyko, że wgniecie jagodę w dywan – i po dywanie).

basia
basia
10 lat temu

Ile te cudeńka kosztują?
My właśnie przygotowyjemy się do pierwszej marchewki:) butelka (ostatnio Mo też ją zachwalała) jest już moim must have, ale ta miska niewysypka też mi się podoba.

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  basia

Pod nazwami produktów są linki, można klikać :).

Ja o czymś takim jak termobutelka marzyłam od dawna, ale nie wiedziałam o istnieniu. Myślałam nawet, żeby kupić mały termos i w trasie przelewać ciepłe do butelki, no ale dużo tych klamotów do noszenia, a tutaj mam dwa w jednym :).

Aga
Aga
10 lat temu

Wszystkie trzy rzeczy mi sie bardzo podobaja! Dziekie wielkie za namiary!

Kasia
10 lat temu

Ja muszę przyznać, że od miseczki turystycznej (talerzyka) oczekiwałabym, żeby zajmowała najmniej miejsca jak się da i żeby była zamykana. Ta zaprezentowana jest dla mnie za bardzo bajerancka jak na podróż, raczej chyba jest do używania w domu. W każdym razie myślę że jej zakup może być dobrym pomysłem na przykład na prezent dla jakiejś mamy, bo i ładne i przydatne.

Ilona Kostecka
10 lat temu
Reply to  Kasia

Niewysypka jest zamykana :).
A obiadki/kaszki to raczej na świeżo, nie zabieram ze sobą na spacery, więc zamknięcia nie potrzebuję. Ale w domu fajnie się sprawdza, faktycznie dziecko nie potrafi jej przesunąć :).

Gajzo
Gajzo
10 lat temu
Reply to  Ilona Kostecka

Ładne te pojemniki od Mo, ale ja znam tańsze, i myślę, że równie funkcjonalne. Firma Sistema produkuje ciekawe, kolorowe opakowania (kolekcja GO TO) do przechowywania różnych potraw i przekąsek. Ok, są one z plastiku, ale to nie jest jakiś chiński badziew, który ani nie nadaje się do mikrofali, ani do zmywarki (choć producent uważa inaczej). A najbardziej przekonuje mnie do nich to, że te pudełeczka nie są takimi standardowymi, które można znaleźć na każdej sklepowej półce. Są takie w kształcie kubka lub miski- na zupę (bardzo szczelne, sama używam), są opakowania na jogurty, sałatki- z osobnym pojemniczkiem na dip i sztućcami wielorazowymi w komplecie, na kanapki z dodatkowymi przegródkami na orzechy, czy marchewkę. Mają shakery, czy kubki na kawę, większe boxy z butelką na picie w środku ;).