Czy mleko modyfikowane to trucizna?
Wszystko zaczęło się od tego tekstu. Krótko po jego opublikowaniu dostałam od was informację, że najpopularniejsza wśród blogerek propagatorka karmienia piersią odpowiedziała na niego na swojej stronie. Oczywiście nie mam jej tego za złe – taka jest jej misja (i chwała jej za to!), ale… Zupełnie niepotrzebnie zajrzałam w komentarze. I wystraszyłam się, że przez przypadkowe kliknięcie przeniosłam się na grupę dyskusyjną antyszczepionkowców czy innych fanatyków religijnych. Już wiem, dlaczego nigdy wcześniej nie zapuszczałam się w te rejony internetu ;). No ale co poczytałam to moje i przekonałam się, ile prawdy jest w zdaniu: „co raz zobaczone, już się nie odzobaczy”. Spotkałam je po raz kolejny. Terrorystki laktacyjne, tylko że tym razem były ich setki, a nie jedna czy dwie ;). Jakie są? Przede wszystkim myślą schematami, nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa, nie czytają/nie słuchają do końca, tylko w kółko powtarzają swoje (kilka trafiło na mojego bloga, więc już wiem, jak ciężko prowadzić z nimi jakąkolwiek merytoryczną dyskusję, bo nawet jeśli ja przyznawałam: „Tak, masz rację” to one do mnie nadal z pretensjami: „Ale ja mam rację!” zupełnie jak mój zbuntowany trzylatek, chociaż z nim jednak można się szybciej dogadać).
Dla rozładowania napięcia powstał więc ten tekst. Podzieliłam terrorystki na kilka grup, które wyłoniły mi się na podstawie ich komentarzy. Przytaczam je poniżej kolorem szarym, pisownię pozostawiając bez zmian, żeby w pełni zachować ten fantastyczny klimat!!!1
1. IGNORANTKA.
Kobieta, dla której świat jest czarno-biały. Zna trzy kobiety na krzyż i na tej podstawie wysnuwa wnioski na temat wszystkich kobiet na świecie. Że takie same są.
To myślenie w stylu: potrafię przebiec półmaraton, więc każdy dałby radę. Tak naprawdę to kwestia samych chęci – jak ktoś chce, to to zrobi, nawet jeśli nie ma nogi lub cierpi na astmę. Wszystko jest przecież w naszej głowie ;).
Lub: mi się udało urodzić naturalnie, mimo wąskich bioder. Moja teściowa urodziła dziecko w ułożeniu pośladkowym, a znajoma powiła bliźniaki. Jesteśmy do tego stworzone, więc jak ktoś ma cesarskie cięcie, robi to z wygody i nie uwierzę w jakiekolwiek wskazania medyczne, o!
Mnie często nachodzi myśl :”Karmienie piersią jest tak oczywiste i instynktowne, skąd te wszystkie burze i miliony problemów „?!??!?
widocznie im nie zależało… tu nie trzeba specjalnego sposobu. Wystarczy podstawowa wiedza na temat kp i chęci. Nie uwierzę, że kobieta, która chciała karmić nie karmi, bo nie znalazła wsparcia.
każda kobieta może karmić… pokarm sam nie zanika. To mit.
Karmienie zaczyna się w głowie. Jeśli bardzo chcesz, to będziesz.
Nie chcesz karmić Twoją sprawą, ale nie opowiadaj, że mleka nie miałaś.
jestem pewna, że jakby te matki, gdzie pokarm w ogóle się nie pojawił żyły by na bezludnej wyspie bez dostępu do mm to pokarm by wypłynął z piersi.
2. CIERPIĘTNICA.
A ja nie lubię karmić wnerwia mnie to :/ a troje wykarmilam męcząc się okrutnie
Trochę to rozumiem, bo po moim pierwszym porodzie byłam autentycznie obrażona na cały świat. Że jak to? Dlaczego nikt mi nie powiedział, jak to wygląda NAPRAWDĘ?! Węszyłam nawet spisek matek rodzących siłami natury – wiesz, ja miałam przesrane, ale nie powiem tego głośno, niech inni też trafią pod gilotynę ;). Miałam za złe wszystkim kobietom, co po cesarce na życzenie, że ja tu dla dobra dziecka się namęczyłam, a wyszło jak zawsze, tymczasem one dla dobra swojego i nie spotkała je za to żadna kara, wprost przeciwnie, ich dziecko tryska zdrowiem. Nie masz sprawiedliwości na tym świecie! Bardzo więc chciałam, żeby wszyscy, dosłownie wszyscy (także mężczyźni ;)) przeszli przez to, co ja. Bo niby dlaczego sama mam cierpieć?
Teraz dopiero wiem, że kobieta pogodzona ze swoim życiem i swoimi decyzjami nie ma tak silnej potrzeby nawracania innych. Żyje swoim życiem – po prostu – i daje żyć innym.
ale mimo przeciwności nie przestała? Ja walczylam trzy miesiące , potem pół miesiąca. I karmię do dziś. Tak trzeba u tyle.
3. PROPAGATORKA.
Zdrowego stylu życia ofc. To ta kobieta, która mówi innym mamom, że mm jest trucizną. I wierzy, że to tak, jakby one od pierwszych miesięcy podawały niemowlakom cukierki. A producenci mleka w zmowie z rządem i lekarzami podtruwają nam społeczeństwo, bo fajnie, jak wszyscy chorują na raka, a co! I wiecie, mleko modyfikowane to pasza. No nie może być, że jakieś dzieci się na tym dobrze chowają! Stąd te historie o otyłości, chorobach nieuleczalnych i ślepocie po mieszance.
Dla jasności: nie ma żadnych badań potwierdzających te teorie. Mleko matki jest najbezpieczniejsze (bo naturalne!) i najlepiej dostosowane do potrzeb dziecka (po dziś dzień nikt nie potrafi go podrobić!), zapewnia też najlepszą ochronę przed chorobami w okresie, kiedy maluch jest nim karmiony, ale co potem, to na razie jedna wielka niewiadoma. Bo na zdrową logikę tyle rzeczy wpływa na nasze zdrowie (geny, środowisko, późniejszy styl życia), że trzeba by wziąć pod lupę setki par bliźniaków, z których jedno było karmione piersią, a drugie nie, żeby cokolwiek stwierdzić. W praktyce nierealne. W dodatku skład mieszanek bardzo się zmienia z roku na rok – więc trzeba poczekać, aż dzisiejsze pokolenie dorośnie, żeby ocenić, czy matka butelkowa faktycznie swojemu dziecku szkodzi.
No ale one wiedzą lepiej, bo widziały, jak tym na mieszance wyrasta brzuch nie do zgubienia i druga głowa.
nagonka na kobiety, które nie karmią piersią nie jest niczym złym bo nie było, nie ma i nie będzie lepszego pokarmu dla noworodka i niemowlaka jak mleko matki więc zrozum
Bo przecież pozornie nikt od tego świństwa nie ucierpiał. A potem chorują, a źle się czują a inne historie.
Tak samo jak kp wkurza mnie karmienie słoiczkami i wpieranie ze ich lenistwo to nie lenistwo
Dla mnie mm to świństwo którego powinni zabronić! Po przejściach z córką która dostała pewnego dnia mm i po tym same same problemy z brzuszkiem ze skórą że wszystkim! Nigdy nie zrozumiem tłumaczenia „że dając mm robię to z miłości by nie zagłodzic! ” wrrr!
Mm nie powinno stać na półkach w sklepie, tyle.
tylko raz w swoim życiu widziałam otyłe na maxa dziecko karmione kp. Nawiasem mówiąc w wieku przedszkolnym już otyłości nie miał a teraz jest wyczynowym sportowcem. Może taki dobry był ten pokarm? :) A jeśli widzę malucha „papusnego” i „nabitego” to w 90% okazuje się , że jest karmiony mm. (…) Mamuśki,nie hejtujmy,ale pomagajmy sobie! (…) wspierajmy się :))
pod warunkiem, że myślisz i robisz tak jak ja ;).
4. KOCHAJĄCA.
Dlaczego matka karmiąca butlą tak często podkreśla, że kocha swoje dziecko? Bo jej zarzucają, że nie!
Wkurwia mnie to gadanie „nie chce kp, to mój wybor, nie ważne jak karmię i tak kocham moje dziecko, wazne, że nie glodze” itp. No cholera. To skoro tak kochasz, to dajze mu to swoje mleko, nic cie to nie kosztuje, chociaż ten rok.
A ja nie sądzę żeby zazwyczaj im brakowało wsparcia…nie wierzę, że wykształcona kobieta, robiąca karierę, która nie ma żadnych przeciwskazań do karmienia decyduje się na podawanie dziecku sztucznego mleka bo nikt jest nie wspiera…przecież nie potrzeba nikomu wsparcia w miłości do dziecka! litości…skoro kocham swoje dziecko, jest dla mnie najważniejsze to daję mu to co najlepsze…czyli kp…
co to znaczy „kochać”? Dla mnie to robić wszystko dla dobra drugiej strony, dbać, dowiadywać się czym ten dobrostan jest i dążyć do tego, przyłożyć się do własnego samorozwoju i dokształcenia, żeby być świadomym i podejmować decyzje związane z naszym dzieckiem właśnie świadomie a nie „lecieć z prądem”, bo „wszyscy tak robią”. Zapomina się, że dziecko MA PRAWO! do najlepszego dla siebie pokarmu, na początku kp a później stałego.
5. OFIARA.
Dziewczyny ale wytlumaczcie mi, dlaczego wciaz slyszy sie o terrorze laktacyjnym skoro to reklamy mm nas otaczaja dookola, krzycza z plakatow, telewizorow (…) Jak to nazwac? Czemu nikt nie mowi o mieszankoterroryzmie? :(
Rodziłam w dwóch różnych szpitalach i w żadnym nie goniono mnie z butelką mleka po korytarzu, wprost przeciwnie, nakazywano karmienie piersią (i słowo „nakazywano” nie jest żadną przesadą). Już na patologii ciąży na ścianie były powieszone wielkie plakaty: „Karmienie piersią to najlepsze, co możesz swojemu dziecku dać” oraz instrukcje przystawiania noworodka do piersi. Także pediatrzy przy Kostku pouczali mnie, dlaczego źle czynię, karmiąc go mlekiem modyfikowanym. Nigdzie nie ma reklam mleka modyfikowanego jedynki, bo są ustawowo zabronione, a na stronie producenta musisz najpierw przebrnąć przez długą informację dotyczącą korzyści płynących z karmienia piersią, zanim w ogóle się na nią wbijesz. I dobrze!
Wierzę oczywiście, że matka karmiąca długo spotyka się już ze zdziwieniem otoczenia i niewygodnymi pytaniami oraz nakłanianiem, żeby przestała, bo po co to, a na co, ale… To i tak nadal NIC w porównaniu z tym, czego musi wysłuchiwać matka butelkowa.
Całe szczęście dzięki trzem latom blogowania tyłek stwardniał mi bardziej niż od biegania, więc jakoś szczególnie mnie to nie ruszyło. Tylko przykro mi trochę, że jest sobie blogerka, która odwala kawał dobrej roboty w temacie kp, a wokół niej gromadzą się babki, które całą tę pracę niweczą. Sprawiają, że grupa matek żywo zainteresowanych promowaniem karmienia naturalnego jawi się jako nawiedzona banda czarownic, do których lepiej nie podchodzić. I potem – jak ktoś ma autentyczny problem – nie podejdzie. Ze strachu przed oceną chociażby. A wystarczyłaby odrobina empatii, po prostu.
Nie ma niczego piękniejszego niż widok matki karmiącej swoje dziecko piersią.
Nie ma niczego gorszego niż matka robiąca jatkę w internetach tylko dlatego, że ktoś żyje inaczej niż ona.
Odważyłam się na blogu o którym piszesz napisać w komentarzu do jakiegoś posta o żywieniu dziecka, że: dbam o to co je synek, uważnie czytam składy i…że po 11 miesiącach kp przeszłam na mm bo nie chciałam dalej karmić – istny armagedon, że skrzywdziłam moje dziecko, że wszystkie nawyki żywieniowe zaczynają się od kp i przez to mm moje dziecko będzie nie wiadomo co…
Mogłam karmić to karmiłam, choć euforii przy tym nie odczuwałam, cierpieć też nie cierpiałam. Dla mnie kp było jak (sorry za określenie) zmiana pieluszki – coś co muszę zrobić. Mogłam wcześniej przejść na mm, ale cena i wygoda wywalenia w nocy cyca zamiast gotowania wody wygrywała.
Mnie mama od 3 miesiąca karmiła mm, moją siostrę też – nie mamy nadwagi, trzech głów i problemów w życiu dorosłym :P
Mam podobnie :)
Ja miałam problem z karmieniem. Niedorozwój tkanki gruczołowej, więc karmiłam początkowo htbrydowo kp+mm, po 3 miesiącach tylko mm. Moje dzieci nie mają nadwagi, na nic nie chorują, mają piękne zdrowe zęby.. Są po 30tce..
Tak czasem myślę, że te wszystkie „idealne Matki” po prostu chcą się podbudować, że są jeszcze bardziej idealne niż rzeczywiście są, bo męczą się, bo cierpią, a karmią dziecko naturalnie, bo to zdrowe, bo do tego są stworzone bla bla bla. Ja karmiłam swoje dziecko naturalnie jakieś hm.. może 5 dni + 2-3 tygodnie walczyłam ze ściąganiem pokarmu na pół z mlekiem modyfikowanym. Po tym czasie niestety poszłam pod nóż i można nazwać mnie egoistka albo złą matką, ale… NIE! nie miałam zamiaru dawać, aby moje dziecko ssało już pociętą, obolałą pierś. i tu uprzedzając – nie byłam wstanie znieść również przystawiania do drugiej piersi. Sama zrezygnowałam z karmienia piersią, wręcz poprosiłam lekarza o tabletki na zatrzymanie laktacji. Ależ ze mnie zła kobieta i matka!! Nie polecam żadnej z Mam tego co przeszłam, chociaż wiem, że niektórzy przechodzą jeszcze więcej. Reasumując – drogie „idealne Matki”, zamiast oczerniać i pochopnie oceniać innych, zastanówcie się nad tym, że ktoś może mieć powody ku temu by piersią nie karmić, że każda z nas inaczej znosi pewne rzeczy i każda ma prawo wyboru! Jasne, każdy może wyrazić swoje zdanie, ale do licha! nie oczerniajmy innych.. odrobina kultury, otwartości i tolerancji naprawdę nie zaszkodzi. Jako Matki powinnyśmy się wspierać, nawet mimo różnic poglądowych, a nie od razu „wydrapywać sobie nawzajem oczy”, ale myślę, że tutaj kłania się dodatkowo nasza Polska mentalność.. Ps. Moja Córeczka od maleńkiego jest na mm – ma 4 lata, jest zdrowa, nie miała / nie ma żadnych alergii, problemów ze skórą, żołądkiem, itp.. Jest pogodnym, mądrym dzieckiem i ma się bardzo dobrze. :) a, i nadwagi też nigdy nie miała i nie ma.
Marlena, bardzo mi przykro, że masz takie doświadczenia. Nikt nie powinien oceniać innej osoby, jeśli nie był w jej skórze – ja tak uważam. Ja dziecko karmiłam rok, bo miało alergię i lekarze twierdzili, że szybciej córka z nich wyrośnie… cóż… jej koleżanka z porodówki (obie mają już 4 lata) była prawie od początku karmiona mm i wyrosła z alergii a u nas się pogłębiają bo wchodzimy w wziewne… i jaki tu morał :) żaden… każde dziecko jest inne. Każde potrzebuje czego innego, tak samo każda matka.
Jest wiele prawdy w tych szalonych tekstach … bo wiele dziewczyn po prostu nie chce się męczyć z kp, bo takie mamy czasy, wiele dziewczyn idzie na cc bo tak jest łatwiej (tak się im wydaje, ja mam inne odczucie), ale nie usprawiedliwia to generalizowania. Może ta matka, która kp przez 4 lata emocjonalnie skrzywdzi swoje dziecko,a ta która od początku dała swojemu mm będzie lepiej, mądrzej wychowywać dziecko na geniusza… nikt tego nie wie :)
Ja życzę sobie i Wam aby nasze pociechy rosły zdrowo i abyśmy się wspierały w trudach i pocieszały przy porażkach a nie gnębiły wzajemnie. Ja otrzymałam od koleżanek z doświadczeniem dużo dobrych rad, jak przetrwać ból, jak łagodzić ból, jak pokonać nawał, jak przechowywać mleko w pracy po ściągnięciu. Spotkałam też cudowną położną, która prowadziła poradnię laktacyjną i umiała pomóc każdej matce, która chciała karmić, chciała wrócić do karmienia i jestem z tego powodu szczęśliwa. Nie każdy ma tyle szczęścia, więc więcej zrozumienia i człowieczeństwa :)
Nie spotkałam się dotychczas z terroryzmem laktacyjnym osobiście, ale bardzo współczuję. Nie lubię mieć narzucanego zdania w żadnej kwestii. To ja jestem matką, ja chcę decydować, co dla mojego dziecka, mojej rodziny dobre, a nie zgraja przypadkowych osób. Bo komentarze od bliskich pewnie jeszcze bym ścierpiała, dusząc złość w sobie, ale gdy obcy zaczepiają mnie dając „dobre rady”, to się we mnie gotuje. Nie umiem być tak twarda jak Ty, Ilono, nie dałabym rady prowadzić bloga właśnie z powodu komentowania.
Mąż zawsze mnie pyta:
– Ile masz tych negatywnych komentarzy? No ile?
– Yyy… No jeden, może dwa w miesiącu.
– A ile osób odwiedza stronę?
– No… 60 tys.
– No to widzisz, że nie ma się czym przejmować. Jakby co druga pisała ci coś przykrego albo nawet dziesięć, ale jeden/dwa komentarze?
No. Tak to mniej więcej wygląda od strony blogera ;).
No bo jak możesz mieć negatywne komenty, skoro piszesz jak jest :) Tak właśnie fajnie, jakby się gadało z koleżanką przy kawie o kolejnych życiowych spostrzeżeniach. Negatywy są chyba od tych nawiedzonych i żyjących w niezgodzie ze sobą, na pokaz, pod presją świata w jakim chciałyby żyć, który jest wykreowany w tv, różnych blogach.
„Moja teściowa urodziła dziecko w położeniu główkowym” a co to za wyczyn? Moze chodziło Ci o ułożenie pośladkowe?
Tak, dokładnie tak!
Dzięki, że czuwasz ;) :*
Mojego pierwszego synka kp 2 tygodnie później przeszłam na mm.Myslałam ,że zwariuje, pediatra i cała reszta nawiedzonych osób starało mi wmówić jak złą matką jestem.Czułam sie fatalnie.Przy każdej wizycie u lekarza były durne uwagi i aluzje co do mojego złego wyboru.Drugi syn ma 11 miesięcy i nadal karmię piersią. Może to kwestia wygody. Innego podejścia.I co….też źle.Że to czas skończyć, że już za duży i inne uwagi również ze strony lekarzy. Więc mam zasadę że już nie słucham innych. Moje cycki moja sprawa.Moje dzieci i sama decyduje .
Nikt nie ma prawa nas oceniać jakimi matkami jestemś tylko potym czy karmię piersią czy butelką.
Ja mojego synka kp pół roku długie i ciężkie walczyła z teściowa męża siostra i nawet teść się wypowiadał na temat moich ‚cycków’ cytat:-) i nikt mi nie w mówi ze laktacja zaczyna się w głowie może w głowie jakiejś zakręconej na tym punkcie mamuśki to ze mały je teraz mm to w sumie jego wybór bo jeśli dziecko tydzień odmawia jedzenia piersi i żyje na wodzie odmawia jedzenia czego kolwiek innego to człowiek chwyta się wszytkiego dziwne ze młody wypił butle mleka na noc a rano wszystko wróciło do normy a nigdy wcześniej nie jadł mm i może powtórzę to co inni mówią ale lepiej dać mm jak zagłodzic proste :-)
To jest jakiś popularniejszy blog o karmieniu niż hafija? Jakoś nic takiego tam nie wyczytałam…
Karmię drugiego ssaka naturalnie, ale nigdy nie odważyłabym się oceniać dziewczyn, które wybierają mieszankę.
Uważam, że ktoś kto pisze, że wie, że kp jest najlepsze, ale wybiera mm „bo tak”, ma wielkie jaja i właśnie za tą otwartość należy mu się szacunek. I to jego sprawa czym karmi swoje dziecko.
Dla mnie problem Twojego tekstu polega głównie na tym, że pojawiła się w nim reklama mm. Sądzę, że stąd ta gównoburza (no i może jeszcze stąd, że generalnie matki przez ciągłe uwagi i porównania nie czują się pewnie w swojej roli i starają to sobie jakoś zrekompensować ;)).
Nie, nie przeszkadzają mi reklamy na blogach.
Tak, wiem, że w ten sposób zarabiasz. To świetnie, bo jeżeli chodzi o bloga robisz to bardzo dobrze.
Ja nie mieszałabym jednak ważnych i bardzo osobistych tematów z reklamami. Odnoszę jednak wrażenie, że w ten sposób tracisz mimo wszystko autentyczność.
Myślę, że jakbym reklamowała coś, co jest kompletnie oderwane od mojego życia (czy moich problemów), to dopiero byłoby nieautentyczne ;).
A jakbym napisała o mleku, którego używaliśmy, bez historii, dzięki której czytelniczki mogą wyciągnąć wnioski oraz naukę dla siebie (przygotuj się do karmienia > znajdź dobry szpital pro kp > poszukaj doradcy laktacyjnego > zawalcz o swoje mleko, bo jest najlepsze i niezastąpione > dopiero jak nie masz wyjścia/wracasz do pracy sięgnij po mm) to dopiero miałabym gównoburzę ;).
Ja bardzo chcialam kp, karmilam niecale 2 tygodnie i nie wytrzymałam. Podczas kp nie mogłam wcale jesc(przez jakies kolejne 3 tyg po kp wmuszalam w siebie jedzenie). Co z tego, ze wszyscy mnie w tym wspierali skoro sama nie dawalam sobie z tym rady, podczas kp tyle się naplakalam, ze nie moge karmic (chodziło głównie o moja psychikę przez to co sie nasluchalam od matek-polek karmiących do 3r.z itd.. Nie twierdzac ze to zle). Polozna i moja mama mi najbardziej pomogly przejsc ten okres. Mowily, ze to nic złego karmic mm mowiac przy tym, ze wiadomo iz mleko matki to najlepszy pokarm dla dziecka ale po to zostali stworzone mm zeby w pomoc takim mamą, ktore maja problemy z kp. Moja mama karmila mnie tez mlekiem w proszku bo nie dala rady inaczej ( i do tej pory nie żałuję tej decyzji) i nie jestem osoba otyla a szczupłą i zdrową kobietą, za to moją młodsza siostre prawie 4 lata kp i chorowala bardzo czesto. Nie ma reguły. ;) Moj syn karmiony jest mm i nie żałuję tej decyzji, jest slicznym i nie chorujacym chlopcem a tym bardziej nie jest otyly po mm jak to nie raz slyszalam ( ze po mm dziecko robi sie GRUBE) I teraz dzieki tym kobietom jestem najszczesliwsza mamą pod słońcem ;) super wpis. Pozdrawiam ;)
Aż mnie głowa rozbolala. Brak mi słów na niektóre komentarze. Niestety nie każdy jest taki sam i nie wszystko w życiu jest ułożone wedlug schematu. Więcej empati nikomu by na świecie nie zaszkodziła. I niestety masz rację z tym, że przez takie komentarze wiele matek z problemem laktacyjnym boi się zwrócić o pomoc.
Ojej xD a ciekawe jakie mają rady dla kobiet, które nie mają pokarmu :D pewnie powiedzą, że to jest nierealne hehe
Kiedyś jak matka nie miała pokarmu to dziecko karmiła inna kobieta która miała go nadmiar. Mamka. Wiadomo, że są teraz inne czasy, ale nie broniłbym tak na siłę mm, bo jestem po biotechu i wiem co w trawie piszczy. Tzn właściwie to nie wiem, bo nowe mm roznia się znacznie od tych sprzedawanych kilkanaście lat temu. Niektóre (nowe) składniki niestety są otrzymywane niezbyt ciekawymi sposobami.
Dzisiaj nie ma instytucji mamki, więc tak jakby nie odpowiadasz na pytanie ;). No bo co z kobietą, która z jakiegoś powodu nie może karmić? Ma podstawiać dziecko sąsiadce, która szczęśliwie rodziła w tym samym czasie???
A już najbardziej lubię, kiedy na temat porodu/karmienia piersią wypowiadają się mężczyźni. To zupełnie tak, jakbym ja wypowiadała się na temat: rodzenia kamieni nerkowych, badania prostaty czy tego, jak boli uderzenie w jajka.
Pierwsze dziecko też karmiłam mm, bo przez pierwszy miesiąc ledwie wyrównał wagę urodzeniową na moim cycku, a wszystko przez moją cudowną pediatrę, która natychmiast kazała dokarmiać skoro się nie najada. Po 3 dniach „dokarmiania” młody z cycka zrobił już tylko smoczek i po karmieniu. Byłam u doradcy laktacyjnego ale nic nie dały cenne porady. Przeszłam na mm, bo inaczej wylądowałabym z depresją u psychologa. Młody ciągle był głodny a ja ciągle z laktatorem siedziałam.
Teraz jestem w ciąży i mam mocne postanowienie że zrobię wszystko żeby karmić piersią, no ale jeśli moja teoria (o zbyt wczesnym podaniu butelki) się nie sprawdzi to trudno. Wole mieć radosne i najedzone dziecko (na mm) i cieszyć się macierzyństwem niż marudne i wiszące 24 h przy cycku.
pozdrawiam
Iwona
Tak naprawdę to nie potrafię zrozumieć czemu temat karmienia dziecka jest tak bardzo burzliwym tematem. Żyjemy w świecie, w którym każdy ma prawo wyboru. Bycie dobrą matką nie kończy się na wyborze sposobu żywienia swoich niemowląt. Osobiście mam dwie córeczki. Jedna ma 6 lat a druga 5 miesięcy. Każda z nich rodziła się w inny sposób. Pierwszą córkę urodziłam przez cesarkę (z przyczyn medycznych), natomiast drugą sn. Cieszy mnie to niezmiernie, ale nie dlatego, że jestem przeciwna cc. Każdy ma prawo wyboru. Nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby mi narzucać, co robię ze swoim ciałem. Pierwszą córkę karmiłam piersią i drugą również tak karmię, ale to jest mój wybór i nie potępiam matek, które robią inaczej. Czy dziecko mniej choruje kiedy jest kp? Nie powiedziałabym. Starsza córka pierwszy raz złapała infekcję, gdy miała cztery miesiące i od tej pory była regularnie przeziębiona co 2-3 miesiące. No ale przecież urodziła się przez cc, może ktoś powiedzieć, a znalazłam kiedyś artykuł , w którym pisało, że dzieci po cc mają słabszą odporność. Teraz druga córka jest kp, urodziła się sn i mając niespełna 5 miesięcy od dwóch tygodni walczymy z paskudnym przeziębieniem. Więc niech nikt nie wmawia matką, które karmią swoje dzieci mm, że krzywdzą swoje dzieci. KAŻDY MA PRAWO WYBORU. Poza tym kp w galerii handlowej często możemy się spotkać z krzywymi spojrzeniami przechodniów. W niektórych takich miejscach jest owszem pomieszczenie dla matek karmiących. Znajduje się ono w…. TOALECIE. Ciekawe czy ten kto to urządzał chciałby spożywać posiłek koło kibelka. Gratuluję pomysłowości. A jeszcze tak na marginesie: czy myślicie że kp jest takie zdrowe skoro w produktach, które spożywamy jest tyle chemii. Wierzcie mi, że nawet te z napisem BIO nie są takie w 100 proc.
No to jest strzał w dziesiątkę, karmienie w miejscach publicznych…. masakra… ja się chowałam po kątach z pieluszką, bo jak ktoś zobaczył to z obrzydzeniem patrzyli, bo w galerii to chyba trzeba mieć w butelce naszykowane :) w życiu nie poszłabym do WC karmić dziecka
Żyjemy w świecie pełnym sprzeczności i pełnym nienawiści, zawiści, zazdrości… zamiast wzajemnie się wspierać, dzielić doświadczeniami… my wolimy ukrzyżować kogoś bo jest inny niż my
Normalnie uwielbiam cię za ten tekst:)
;-)
Brawo, świetny tekst, choć na pewno ściągnie terrorystki. Też pisałam nie raz w tym temacie i to zawsze się dzieje ;)
Z mojej strony dodałabym jeszcze do charakterystyki smoczkofobki, które jadą za jakiekolwiek podanie butelki, nawet ze swoim pokarmem (bo laktację zaburzysz), czy smoczka, bo to ty masz leżeć 24h z dzieckiem, nie opiekować się starszym dzieckiem, tylko służyć za smoczek małego ssaka. I jeszcze jedzie się kobiety, które w pewnym momencie chcą odstawić dziecko od piersi, nawet jak ma 1,5 roku są za to jechane równo. Bo dziecko musi pić mleko matki dopóki potrzebuje, może najlepiej tak do studiów.
W internecie kp łączy się głównie z fanatyzmem. Dobrze, że chociaż w realu miałam okazję poznać normalne mamy karmiące, jak i doradczynie laktacyjne i promotorki kp. Nie negują problemów, które ma z karmieniem większość kobiet, nie plotą farmazanów i nie czynią z mleka matki boskiej ambrozji, która wszystko uleczy, łącznie z zakażeniem bakteryjnym oka, jak tym mlekiem w nie psikniesz :D
Pozdrawiam i dzięki za ten tekst.
Też nie ogarniam tej nagonki na smoczki. Zdanie dziewczyn z kilku grup na fb jest w tym temacie bardziej radykalne niż wykwalifikowanych doradczyń laktacyjnych i promotorek kp.
Tamaro, nie slyszalam, by podawanie butelki zaburzalo laktacje, natomiast mnie mowiono, ze niemowle moze miec po butelce problemy z kp, poniewaz ssanie smoczka jest duzo latwiejsze i dlatego sie odzwyczaja. Szczerze mowiac nie wiem, czy jest to oparte na badaniach czy obserwacjach. Tyle teoria. U nas w praktyce zastosowanie butelki ok. 2,5 mies. ze wzgledu na wazny termin nie mialo negatywnego wplywu na dalsze kp. W poscie justicii czytam, ze podawala butelke na poczatku samym i przeszla na kp, wiec moze rzeczywiscie pora zrewidowac poglady.
Wiem, ze piszesz o smoczkofobkach, sa jednak jeszcze inne powody bezsmoczkowych dzieci. Nie wszystkie toleruja smoczek, moje nie, choc dla obojga mialam w wyprawce, bo jak wiadomo nadzieja umiera ostatnia. A wciskanie smoczka na sile kojarzylo mi sie za bardzo z aktem przemocy. Ale oczywiscie dzieci maja potrzebe ssania i same szukaja srodkow zastepczych: kciuk, tetrowa pielucha, maskotka. Smoczek by nam przy starszym krzykaczu na pewno sporo ulatwil, ale nie bylo nam dane.
Masz racje – strasznie emocjonalny temat. Przy stole ani slowa o pieniadzach, polityce, cesarce i kp, bo krew sie poleje. ;) Tak jakby wszystko w zyciu dalo sie zaplanowac i dzieki rozsadkowi i zdrowym checiom opanowac. A przeciez najpozniej w ciazy albo przy porodzie czlowiek przekonuje sie, ile naprawde ma do powiedzenia.
Ponadto – badzmy swiadome – zalecenia zmieniaja sie ciagle. Przy corce mowiono, ze wylacznie kp do 6 miesiaca. A u mojej pierwsze zabki w piatym i wzrok jak u spaniela, kiedy jedlismy. Dawalam wiec cos do pogryzienia, ale oczywiscie nie przyznawalam sie do tego (jak rowniez do tego, ze spi z nami, byla to bowiem epoka wlasnych pokoikow dla niemowlat). A przy synku 5 lat pozniej – ze mozna stale pokarmy juz po 4 mies. podawac (i dziecko jak najbardziej do lozka brac :)). Podobno badania nie wykazaly, ze wylaczne kp do 6 mies. przynosi wiecej korzysci niz kp wylaczne do 4 mies.. Ale jak piszesz – nie tylko x par blizniat by trzeba, dlugofalowe badania trwajace kilkadziesiat lat trzeba by przeprowadzic. Przeciez np. alergie etc. moga wystapic dopiero pozniej, w zaawansowanym wieku doroslym. Naklady czasu i pieniedzy ogromne, zupelnie nierealne. A nawet jesli – co to zmieni, gdyby dowiodlo bezspornie np. wyzszosci kp nad mm albo odwrotnie? Poza tym, ze ewentualnie byloby woda na mlyn jednej albo drugiej strony?
Ilona,
olbrzymi ukłon w Twoją stronę za odwagę, by w sposób otwarty napisać o tym co się od dawna dzieje wokół każdego nas. W sposób humorystyczny i wyważony – co jest wyzwaniem przy tak mocno dotykającym Cię bezpośrednio zagadnieniu.
Zapominamy o podstawowej zasadzie, że „każdy człowiek ma prawo żyć inaczej niż ja”.
Wiele z nas o tym zdaje się nie pamiętać albo nie chce pamiętać.
Oceniane, narzucanie w sposób autorytarny własnej opinii / zdania/ postępowania. Czy wynika to z ignorancji, przekonania o własnej nieomylności czy też pewności, że to co robimy jest jedyne i słuszne?
Zapominamy, że ktoś może mieć inne doświadczenia i to co jest wg nas dobre dla niego ma negatywne przełożenie?
Albo może nie chcemy tego wiedzieć, bo nas to nie interesuje?
Podpisuję się całym sercem i duszą pod zdaniem „Nie ma niczego gorszego niż matka robiąca jatkę w internetach tylko dlatego, że ktoś żyje inaczej niż ona.”
I dziękuję za ten tekst
Cudowny, wspaniały artykuł. Oby więcej było takich osób na tym świecie jak Ty. Gdybym trafiła na taki artykuł lub podobny, gdy byłam w ciąży lub w ciągu pierwszych trzech miesięcy życia mojego synka, byłoby mi na pewno łatwiej, i ten okres byłby piękniejszy dla mnie i dla niego… Mam ochotę Cię uściskać, Autorko.
Aż włos się jeży… :( Weźmy pod lupę taką ignorantkę, która zakłada, że „jej koleżanki, bla bla bla…”. A ja mam na odwrót: większość dziewczyn w moim otoczeniu karmi mm, te karmiące kp można policzyć na palcach jednej ręki (w tym mnie). I jaki z tego wniosek? Żaden, bo to nie jest reprezentatywna grupa statystyczna.
Miałam podobne komentarze, kiedy opublikowałam na blogu wpis o VBAC. Jego ton nie był hurraoptymistyczny, tylko zdroworozsądkowy. Zaatakowały mnie zwolenniczki porodu naturalnego za wszelką cenę. Miały do mnie pretensje, że „promuję cesarskie cięcie”, że powinnam „pisać obiektywnie” (!) i podjąć próbę porodu naturalnego. Czytaj:
1) po pierwsze powinnam zignorować fakt, że miałam aż 4 wskazania do cc
2) po drugie dla idei porodu naturalnego powinnam zaryzykować utratę zdrowia, a może nawet życia – mojego i córki
3) po trzecie ryzykować, że mój starszy syn zostanie bez matki wiele tygodni (w najlepszym razie), co zaprzepaści wszystkie nasze starania, aby nie był zazdrosny o młodsze rodzeństwo.
Nadmienię tylko, że doskonale zdaję sobie sprawę z zalet porodu naturalnego, znam kobiety które rodzą w ten sposób szybko i bezproblemowo – to było moje marzenie. Przykro mi było, że nie jest mi to dane. A te hejterskie, fanatyczne komentarze i maile tylko pogorszyły sprawę, choć wiem, że nie powinnam brać ich do siebie.
Czytalam Twoj wpis o VBAC i uwazam, ze rzeczowo to przedstawilas. Sama jestem przykladem na udane VBAC (z Twojej listy mialam jedno przeciwskazanie), ale rzeczywiscie to nie tak rozowo. Po cc raczej nie wolno miec np. porodu w wannie, rzeczywiscie rodzi sie pod KTG i ma sie ograniczone ruchy, a ja czulam olbrzymia potrzebe ruchu, musi byc lekarz i interweniuje on o wiele szybciej, niz u kobiety, ktora nie ma takiej historii. Po dwoch cc VBAC jest juz odradzane. Dobrze jest szerzyc wiedze o tej opcji („Panie doktorze, to znaczy teraz to juz zawsze cc?” – to bylo moje pierwsze pytanie po) ale i o jej ryzykach, jak wlasnie zrobilas. Ciesze sie bardzo, ze mi sie udalo, bo cc mialam traumatyczne, ale szlam do porodu z pokora i swiadomoscia, ze byc moze to nie ja bede miec ostatnie zdanie.
Przepraszam, przepraszam porodów”naturalnych” już nie ma! Jeśli rodzisz w szpitalu i dostajesz np. znieczulenie, gaz rozweselający, oksytocynę, podlaczona jesteś do sprzętu, nacinana itd itp to niestety ale poród ten jest nie naturalny tylko ZMEDYKALIZOWANY!! I jak juz się czepiać nie jest on „naturalny” acz pochwowy ? Jeśli którakolwiek używa laktatora do odciagania to tez nie jest naturalne bo naturalnie to dziecko powinno ssać.? Takze proszę was najgorzej jest się przejmować tymi pseudo aktywistkami „dobra” ?
To moze ja takze sie podzielę swoimi doświadczeniami i uwagami. Kiedy bylam w ciąż kupując wyprawde zaopatrzylam sie w trzy pudelka wkladek laktacyjnych. Moja mama miała nawal pokarmu przy mnie i przy bracie aż do zapalenia piersi. Bylam pewna. Laktator wkladki to podstawa. Chciałam karmić piersią dlatego w ciąży nawet nie czytalam info w poradnikach na temat mm. Nic o modyfikowanym nie wiedziałam ale za to karmieniu piersi wiedziała wszystko? Moze prawie wszystko. Urodzilam o 4 rano piersze przestawienie. Piers idealna syn od razu zalapal o co chodzi w ssaniu. Pięknie ? wielkie szczęście. Prawie caly dzień na cycku ale w nocy istny koszmar. Dziecko caly dzien plakalo. Polozna nawet rureczke w pupe wkladala mu bo myślała ze to gazy. Pol oddzialu przez nas nie spalo bo calutka noc plakal. Rano zmiana pobożnych i co sie okazuje jedna sprawdził moja piers mleko na oko bidne a na dodatek pusto w cycku. Zalecenia butelka mm 120 ml a jak dziecko zaśnie laktator i pobudzam. I co? Przez 2 godziny ciągania cycków … 40 ml z obu piersi i tak za każdym razem. Przez miesiąc czasu walczyłam i nie wywalczylam. Co do mitów o otylosci. Oczywiście bedzie jezeli nie zna sie zasad karmienia mm. 5 – 6 porcji na dobę o starych porach w równych odstępach czasu i zawsze ta sama wartość ml. Moj syn ma dwa lata karmiony przez miesiac pól na pól a od drugiego miesiąca tylko mm. Pediatra uczulila mnie na te zasady i trzymałam sie tego sztywno. Efekt? Tydzień temu robiłam mu morfologię zeby wykluczyć jakas anemie lub cos innego bo dziecko chude jak szczypior apetyt w sumie niby ma ale stosunek wzrost to wagi. Powinien ważyć okolo 3 kg więcej. Takze mm tak ale z Glowa i trzeba wiedziec jak. Ja nie uważam siebie za zla matkę. Wręcz przeciwnie syn bardzo mnie kocha ja jego również a to ze byl na butli… Czy to wymiar miłości? Ile matek tyle opini ja jestem szczęśliwa on również i g mnie obchodzi co inne matki powiedza. Dla mnie najważniejszy jest jego uśmiech i zdrowie. A zdrowie ma tak apropo. Nigdy żadnego przeziębienia żadnych antybiotyków. A place zabaw zamknięte pod dachem albo super markety czy wielkie spedy ludzi gdzie jest miliardy zarazki zna nie od dzis. Jadl juz ziemie tynk ze scian a nawet popiul i dziecko zdrowe choruje tylko na azs ale to od pierwszej dnia. Jest alergikiem po mnie bo ja mam strasznie silne alergie. Tyle z nim problemów. Takze wspieram wszystkie mamy karmiące butla. To nic złego najważniejszy jest uśmiech waszego dziecka nie ma nic cenniejszego ? pozdrawiam
Kurde, az mi jajecznicę z mozgu zrobilo… sorry kobietki, ale
TE BABY TO SA TAKIE GLUPIE… ze az rece i cycki opadaja…
Polecam poczytac raport NIKu na temat porodow w Polsce – tam ladnie widac dlaczego mamy KP tak zawziecie mowia i pisza o KP. To jest wstyd jak kiepskie wyniki KP sa w Polsce a jak piekne wyniki finansowe maja producenci MM… Post pisany w emocjach i przez to calkowicie oderwany od rzeczywistosci i przerysowany. Kobieto obudz sie – piszesz o laktoterroryzmie a sama na prawo i lewo ‚terroryzujesz’ i wysmiewasz dziewczyny KP i z radoscia reklamujesz MM, butelki, smoczki i innych ‚zabojcow’ laktacji i nie widzisz w tym niczego zlego. I pewnie i tak nie pozwolisz na publikacje tego komentarza (jak kilku innych tobie nieprzychylnych). A moze sie myle?
1. Przeczytałam raport i jestem nim przerażona.
2. Post nie należy do emocjonalnych.
3. Nie wyśmiewam mam karmiących piersią, tylko kobiety, które czują się w obowiązku nachalnie pouczać innych jak żyć.
4. Zdziwisz się, ale Twój komentarz jest pierwszym nieprzychylnym jaki czytam na tym blogu od dobrych kilku tygodni ;).
Macierzyństwo to ogromne emocje… Chyba dlatego wokół tematu karmienia robi się tyle szumu. Szczególnie w tych pierwszych miesiącach po porodzie wszystko wydaje się trudne, a wtedy widzimy terroryzm laktacyjny i butelkowy ;) Od początku chciałam karmić piersią i przyszło mi to bez problemu (nie potrafię powiedzieć, jak karmiłabym, gdybym musiała walczyć), więc kiedy w szpitalu po porodzie przynieśli mi maluszka, mówiąc, że już nakarmiony, wkurzałam się, że podają mm bez mojej zgody. A szpital miał wspierać karmienie piersią… Obok mnie leżała mama, która od początku nie bardzo chciała karmić, ale postanowiła spróbować. Przystawiła córeczkę, mała nie umiała ssać, położne zaproponowały pomoc… A wtedy ona wkurzała się, że terror laktacyjny. Takie miałyśmy różne odczucia :) Wydaje mi się, że my, Mamy (wybaczcie uogólnienie, jeśli się ze mną nie zgadzacie) jesteśmy za bardzo przyzwyczajone do tego, że musimy bronić swoich racji. Sama długi czas każdą uwagę traktowałam jak atak. Dziś tylko kiwam głową, kiedy ktoś próbuje mi zasugerować, że skoro karmię synka piersią to na pewno nie mam życia i nie wychodzę z domu, a od kiedy ma alergię pokarmową to w ogóle jest masakra. Uważam, że kiedy postępuję w zgodzie z sobą (co czasami oznacza zostawienie dziecka z babcią i wyjście na basen albo przyzwolenie na to, żeby równie zmęczony mąż wstał zamiast mnie do małego, a ja pośpię sobie godzinkę dłużej, ale także karmienie piersią i spanie z dzieckiem w jednym łóżku) jestem lepszą mamą. Mam siłę na zabawę i na szczery uśmiech do synka :) I chyba o to w tym wszystkim chodzi, a nie o licytowanie się, czy kobieta miała się męczyć czy nie…
A mój synek sam stwierdzil, ze mleko modyfikowane jest sztuczne, niedobre i ble i chce pic tylko to z piersi a po modyfikowanym za kazdym razem rzygal jak kot. Natura wie najlepiej co dobre. Oczywiscie znajda sie przeciwnicy tego zdania ale to sa ci, ktorych sponsoruja marki typu nutricia Itd. Oczywiscie jesli kobieta (z roznych wzgledow) nie moze karmic piersia to niech nie karmi szkoda tylko, ze podajac mleko modyfikowane do konca nie wie co mu podaje:( Sklad na etykiecie, zapewnienia i certyfikaty mnie nie przekonuja. Dzisiejszym swiatem niestety rzadzi pieniadz i beda nam wszystkie firmy wmawiac jakie to mleko modyfikowane jest wspaniale i cudowne i kupuj kupuj i jeszcze raz kupuj. Tak jak z innymi produktami, nawet mimo zapewnien wcale nie wszystkie skladniki zawsze sa podane na etykiecie a z tych, ktore sa czesto i tak polowy nie zrozumiemy.
Wspaniale ten temat ogarnelas jestem mamą trójki dzieci trzeciego dziecka nie udało mi się karmić piersią niestety każdy lekarz położna pielęgniarka pierwsze pytanie jakie do mnie kieruję to dlaczego nie karmię piersią niektóre robiły mi wyrzuty jednak mój tyłek też już twardy jest dosyć i nie robi to na mnie wrażenia. Nie karmię i już i nikomu nic do tego żeby mnie pouczać jak powinnam robić. Pozdrawiam serdecznie.
A ja wam powiem tak: Kto karmi butelką, wszędzie w okół będzie widział laktoterrorystów, którzy go piętnują za karmienie sztuczne, a kto karmi piersią, wszędzie będzie widział -a raczej wypatrywał – wpatrzonych w siebie krytycznych spojrzeń, gdy zacznie wyciągać pierś w parku czy na plaży. Tyle w tym temacie.
Niestety, co ja osobiście uważam za największy problem, to brak świadomości kobiet i wybieranie rozwiązań „doraźnych”, czyli takich, które działają tu i teraz, mimo, że długofalowo przyniosą one więcej szkody niż pożytku. Przykład, wiele dzieci do 3. miesiąca życia ssie często i nieregularnie, co sprawia, że mamie trudno jest zaplanować dzień. Co robi? Daje mleko modyfikowane i EUREKA! dziecko je co 3 godziny. Nareszcie jej świat się uporządkował i odetchnęła z ulgą. Po czym pojawiają się problemy z brzuszkiem, kupką, a tu nagle patrzy, że rówieśnicy jej dziecka – karmione piersią – wcale nie ssą już tak często jak kiedyś, a ich mamy nadal karmią je piersią. A ona? została z „nastawionym” dzieckiem, za to z pustymi piersiami.
To tylko PRZYKŁAD, OK? Nie twierdzę, że wszystkie dzieci na mm mają problemy z kupką, itd. Żeby było jasne…
Nie wiem, jak jest w Polsce, ale tu gdzie mieszkam naturalne karmienie jest bardzo promowane, w szpitalu mialam ogromna pomoc ze strony poloznych, bo juz chcialam sie poddac, ale nie wcisnieto mi butelki tylko wspierano i doradzono. I to uwazam za dobre, ze mimo wszystko powinno sie wspierac naturalne karmienie jako ze posiada ono ogromna przewage nad modyfikowanym mlekim od krowy. Jednak pietnowanie i obrazanie matek karmiacych mieszanka uwazam za niedorzeczne. W czym ma to pomoc? Decyzja zostala podjeta i w koncu nie sprawi to, ze ta matka nagle w cudowny sposob zacznie karmic, bo my tak chcemy. Nie rozumiem jednak osob, jak pani z ktora bylam w szpitalu, rowniez Polka, nawet nie sprobowala podac pierwszego mleka(colostrum), ktore jest kluczowe dla ukladu odpornosciowego( polozna bardzo prosila zeby choc raz to malenstwo przystawila i tak jej to tlumaczyla) wziela od razu tabletki na odsrawienie i poszla z tym noworodkiem na papierosa. Rozne komentarze mi sie cisnely, ale w koncu pomyslalam ; jej dziecko, jej sprawa. Jednak bylo mi go strasznie zal, bo przerazliwie plakalo przez 2 dni.. brzuszek nie radzil sobie z mieszanka. Zamiast cieszyc sie z mojego malenstwa przezywalam horror i blagalam w myslach o minute ciszy.
Ciekawe co ja bym usłyszała od laktoterrorystek, moje dziecko od urodzenia było dokarmianie mm (patologia ciąży, spadek saturacji, inkubator, zapalenie płuc, antybiotykoterapia) dostałam je do rąk po 10 dniach, donosilam pokarm w strzykawkach po cesarskim cięciu. Mam niedoczynność tarczycy i cukrzycę ciążową, niby nic a pokarm zanikał. Bardzo to przeżywałam…myślałam że krzywdzę swoje dziecko dokarmiając mm. Po 1,5 miesiąca przestałam ściągać laktatorem bo już prawie mleka nie miałam. Córka od szpitala wolała butelkę od piersi. I co? Na stos ze mną?
a nie chodzi po prostu o to, że wg wszelkich badań naukowych kp jest po prostu najzdrowsze? i po prostu warto spróbować? albo przyznać, że moje potrzeby i niechęć do karmienia dziecka są dla mnie ważniejsze i mam do tego prawo?
Ja również często używam sformułowania”terror laktacyjny”. Przeżyłam koszmar tuż po porodzie. Miałam poród z powikłaniami, (oczywiście lekarze nie zgodzili się na cesarkę). Dziecko i ja byliśmy później faszerowani antybiotykami, czuliśmy się osłabieni, a mnie zmuszano do karmienia piersią. Synek znajdował się na oddziale noworodków. Już w drugiej dobie po porodzie byłam budzona przez położne co dwie godziny i zmuszana do przejścia na oddział noworodków w celu karmienia piersią. Nie było to łatwe, czułam presję, byłam obolała i mialam poczucie winy, że nie potrafię nakarmić własnego dziecka. W szpitalu na ścianach wisiały „plakaty propagandowe” o treści:”Najlepsze jest mleko matki”, „Liczy się każda kropla”. Znajdowały się tam również broszurki informacyjne, mówiące o tym, że tylko karmienie piersią stanowi wartość dla dziecka. W końcu nauczyłam się karmić piersią, ale jako największy koszmar pamiętam sytuację w szpitalu, kiedy jedna z położnych nie pozwoliła mi spać przez dwie doby i co pół godziny wołała mnie na karmienie dziecka, bo „płacze”. Byłam wrakiem człowieka i marzyłam, żeby jak najszybciej wypisali mnie i synka do domu. Nie miałam odwagi i siły zaprotestować. Do dzisiaj mam do siebie żal, że nie zrobiłam tej wstrętnej babie awantury. Obecnie przebywam na macierzyńskim i przygotowuję się do wykonywania nowego zawodu. Przyjmuję już pierwsze zlecenia, żeby za kilka miesięcy móc dobrze zarabiać i nie wracać na etat. Średnio pięć godzin w tygodniu nie ma mnie w domu. Odciągam pokarm laktatorem lub przygotowuję mleko modyfikowane. Nie mam kompletnie żadnych wyrzutów sumienia. Wyzbyłam się chorego przekonania, które wpoił mi szpital, że jestem złą matką, jeśli nie karmię piersią. Obecnie karmię piersią nad ranem i raz w ciągu dnia, odciągam również pokarm z laktatora i dokarmiam mlekiem modyfikowanym. Synek dobrze się rozwija, ma prawidłowe wyniki badań, dużo się uśmiecha, jest spokojny, nie ma kolek. Jest kochany, przytulany i nie zamierzam się biczować tylko z tego powodu, że odstępuję od normy ustalonej przez „terrorystki laktacyjne”.