Czy posyłać dziecko z katarem do przedszkola?

Ostatnio na drzwiach Basi przedszkola pojawiła się informacja: „Z powodu sezonu chorobowego prosimy o rozważne przyprowadzanie dzieci z katarem”. Zaśmiałam się tylko pod nosem, bo jakbym miała zatrzymywać dzieci z katarem w domu, to nie chodziłyby do przedszkola… Jakieś 3/4 roku szkolnego! katar u dziecka
Chociaż pamiętam doskonale, jak na drzwiach otwartych w przedszkolu jeden z przejętych rodziców wstał i zapytał nieśmiało: „Czy jak dziecko ma katar, to mogę je przyprowadzić?”.
„Co za niepoważny człowiek!” oburzyłam się w pierwszym odruchu.
Ale już po kilku miesiącach całkowicie zmieniłam zdanie…
PUNKT WIDZENIA ZALEŻY OD PUNKTU SIEDZENIA
Faktycznie na początku zatrzymywałam Kostka w domu, bo też pierwsze jego katary przeradzały się w chorobę. Nie wiem, czy to kwestia braku odporności, czy może ja nie potrafiłam reagować i pozwalałam, żeby zwykły siąpiący nosek zamieniał się w zapalenie oskrzeli albo ucha?
Teraz wiem, jak wspierać odporność dzieci. Od jakiegoś czasu stosujemy Pneumolan, czyli syrop, który ma w swoim składzie mnóstwo dobroczynnych naturalnych składników, takich jak ekstrakt z werbeny i dziewanny, pelargonii afrykańskiej, korzenia goryczki żółtej i bzu czarnego. Dzieciaki lubią jego smak, nawet wybredny Kostek, który inne syropki potrafi nam wypluć. Na plus jest też to, że szybko działa, bo wystarczy jedna-dwie dawki i szybko odzyskują wigor.
A jeśli chodzi o katar u dziecka, pisałam już o tym w jednym z wpisów, że czas reakcji jest najważniejszy, bo w tak małym organizmie ropa z nosa szybko wędruje dalej. Niestety, nie lubię zakrapiać nosów, kiedy nie ma takiej wyraźnej potrzeby, bo wiem, że kropelki do nosa – choć skuteczne – wysuszają śluzówkę i nie powinno się ich stosować często. Póki więc się da, działam naturalnymi składnikami. Od kilku miesięcy w apteczce mam zawsze produkt, na który czekałam całe życie: Pneumolan aroma-plaster. Naklejam dzieciom na noc plasterek z olejkami eterycznymi z eukaliptusa, mięty oraz lawendy i wszyscy śpimy spokojnie, bo są mega skuteczne.
Dzięki temu, chociaż Kostek pociąga nosem z Basią bardzo często, nie dzieje się nic poza tym. Mają już silne i odporne organizmy, które wspaniale potrafią radzić sobie z drobną infekcją, przy niewielkiej interwencji ze strony mamy ;).
Dlatego nie widzę powodu, żeby zatrzymywać dzieci z katarem w domu. Przecież jak mają katar, to chodzimy dalej na spacery, na grzyby, do sklepu po zakupy czy na place zabaw. Więc dlaczego dzieci miałyby nie chodzić do przedszkola?
W SZKLANEJ KULI
„Bo zaraża!” – już słyszę głosy tych spośród mam, które katar traktują jak wroga publicznego numer jeden. W Polsce się chroni, a nie uodparnia. Dzieci do trzeciego roku życia prawie w ogóle nie mają kontaktu z zarazkami, więc jak idą między ludzi, czyli do przedszkola, następuje bolesny strzał, choroba za chorobą, a maluch z chusteczką w szatni jest obrzucany przez mamy spłoszonymi spojrzeniami, bo przecież zarazi, nawet jeśli u niego to na tle alergicznym ;).
Nasze podejście do przeziębień dzieci jest… Specyficzne. Najchętniej zamknęlibyśmy dzieciaki w szklanej kuli, przez którą nie podadzą ręki komuś, kto mógł przed chwilą dłubać sobie w nosie. A spróbuj kaszlnąć przy małym dziecku! Myślimy, że jeśli dziecko nie będzie stykać się z podziębionymi, to samo też nigdy nie zachoruje, czyli super, a przecież cały myk polega na tym, żeby po zetknięciu z bakteriami czy wirusami – co jest nieuniknione, bo nikt nas nie żyje na pustkowiu w leśnej chatce! – organizm był coraz silniejszy. Żeby nauczył się walczyć.
A w szklanej kuli się tego nie nauczy!
ZERKNIJ TYLKO NA FILMIK I SAMA SOBIE ODPOWIEDZ NA PYTANIE, CZY POWINNAŚ SŁUCHAĆ TEGO GŁOSU ZZA TWOICH PLECÓW?
CO JEST LEPSZE: ZA WSZELKĄ CENĘ CHRONIĆ CZY UODPARNIAĆ?
BYĆ MOŻE STWIERDZISZ, ŻE WARTO DOŁĄCZYĆ DO DRUŻYNY SAMOODPORNYCH!
Sprawdzałam i na przykład za granicą: w Anglii czy w Skandynawii katar nie jest powodem, dla którego dziecko miałoby nie chodzić do przedszkola. Rodzic nawet nie dostanie L4 na dziecko, które tylko pociąga nosem!
KIEDY WIĘC POSYŁAĆ DO PRZEDSZKOLA, A KIEDY NIE?
Oczywiście, wszystko zależy od samego dziecka, które ty znasz najlepiej. U nas katar u dziecka od dawna już nie oznacza choroby, dlatego osobiście zatrzymuję dzieci w domu tylko, gdy widzę, że:
- są niemożebnie marudne, płaczliwe i jakby przemęczone – bo u nas zazwyczaj tak zaczyna się choroba, więc wolę je poobserwować przez jeden-dwa dni,
- jest kaszel i czerwone gardło,
- skarżą się na ból: gardła właśnie, ucha, głowy, czegokolwiek,
- mają 37 stopni i więcej,
- mam chociaż cień podejrzeń, że złapały rotawirusa.
Ale sam katar u dziecka nie jest powodem, żeby zamykać się w czterech ścianach. A jakie jest twoje zdanie w tym temacie? Posyłasz dziecko do przedszkola czy nie?
* wpis powstał w ramach akcji Samoodporni wspieranej przez Pneumolan
Udostępnij wpis dalej!
Dziękuję, że jesteś ze mną!
Zgadzam się w pełni z Pani wpisem. Moje dzieci w okresie jesienno-zimowo – wiosennym rzadko nie mają kataru. Polecam do walki z nim katarek do odkurzacza. Sama odważyłam się go użyć dopiero w desperacji przy 3 z kolei zapaleniu ucha. A co Pani myśli o nebulizowaniu solą? Ja się zawsze waham, a po próbie na sobie wydaje mi się, że sól wysusza śluzówki i wzmaga kaszel.
Przy Kostku mieliśmy fridę i szczerze? Dawała radę, ale jak zakupiliśmy katarek dla Basi, to już zupełnie inna jakość :) też się bałam, ale pięknie wszystko ściąga.
Co do nebulizowania solą to jak dzieci są dość mocno podziębione – wyciągamy inhalator. Trzeba pamiętać, żeby nie wychodzić 30 minut przed i po na dwór, dlatego u nas inhalacje są zazwyczaj wtedy, kiedy zatrzymuję je w domu (to taka pierwsza pomoc przed wizytą u lekarza i włączeniem kropli).
Jeśli chodzi o kaszel, to może tak być, że katar po inhalacji zaczyna spływać i podrażnia gardło, ale nasz pediatra na przykład mówi, że to dobrze jak dziecko kaszle i nie trzeba się tego bać, bo to oznacza, że organizm oczyszcza się z ropy (która nie wędruje do ucha czy oskrzeli, tylko zostaje wykrztuszana na zewnątrz).
Było by fajnie, gdyby wszyscy rodzice podchodzili tak rozsądnie do tematu. podalas super punkty ‚obserwacyjne’ u dzieci, które Cie sklaniaja do pozostawienia ich w domu (czyli nie sam katar). w takim wydaniu – popieram. natomiast już po 4 latach doświadczenia przedszkolnego wiem, ze rodzice posylaja dzieci z najgorszymi choróbskami, dlatego jak slysze już na korytarzu przedszkolnym jak się dzieci zakaszliwuja, to mi się noz w kieszeni otwiera. Najbardziej mnie bawi zganianie takich objawow na alergie (każdy kaszel i katar 80% rodzicow w przedszkolu tłumaczy NIBY alergia). Sama mam alergika w domu i ma on tez okresy bez kaszlu – wiec rodzice BEZ SCIEMY PROSZE!!!!!
Alergia może bym na wiele czynników. Nie zgodze sie z twierdzeniem, że jeśli jeden alergik nie ma kataru, drugi też nie powinien. Do tego istnieje cos takiego jak astma. Ja osobiście zażądałam aby rodzice przynosili zaświadczenie od lekarza.
PS> Piotr w roli babci po raz drugi super! wybacz Ilona :))
Ja jako matka dziecka z neutropenią trochę inaczej do tego podchodzę. Dla Was to tylko katar, a dla mojego neutropenika kolejna infekcja, która może zakończyc się leczeniem szpitalnym i podawaniem immunoglobulin. Ale przecież katar to nie choroba ? wiele rodziców naciągając ten ?tylko katar? nawet nie zdaje sobie sprawy na co naraża inne dzieci i poprostu ma gdzieś takie dzieci jak moja córka….
Jak dobrze, że odzywają się też takie osoby…
Dla Pani to może być tylko katar i może sobie Pani prychać pod nosem czytając takie informacje na drzwiach w przedszkolu, ale są dzieci z niedoborami odporności, alergiczne u których takie ‚tylko katar’ po dwóch dniach przechodzi w zapalenie płuc trwające trzy tygodnie. Wiem z doświadczenia, bo mam dwoje takich dzieci i sezon jesienno-zimowy wyjęty z życia po raz kolejny.
Kiedy miałam 3 lata poszłam, jak wszystkie dzieci, do przedszkola. Siedzące tam zarazki spowodowały u mnie ciagle infekcje, głównie ucha, które finalnie mogły zaprowadzić mnie do niedosłuchu lub całkowitej utraty słuchu. Nie była to wina innych dzieci, tego ze maja zarazki i je roznoszą, a mojej słabej odporności. Nie oczekujmy, ze inni będą izolować swoje dzieci, bo jedno dziecko w grupie ma problem z odpornością czy poważna chorobę. Moja mama została ze mną w domu, aż poszłam do szkoły. Nie oczekujmy, ze większość bedzie się podporządkowywać jednostkom. Dla większości katar nie jest choroba.
Posyłam z katarem bo tak jak pisałaś u nas to nie jest choroba i rodzice zostają w domu dopiero kiedy dziecko ma temperaturę albo w osłuchu wychodzi coś złego.
Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby lekarz na widok samego kataru powiedział proszę zostać z dzieckiem w domu, wypisuję L4 wręcz przeciwnie, może normalnie funkcjonować nic mu nie jest.
Mieszkam w Polsce i wydaje mi się, że niektóre mamy są zbyt przewrażliwione na punkcie kataru podobnie jak na punkcie czapeczek.
U córki nigdy nie było „tylko” kataru, zawsze był to wstęp do choroby. Synek czasami poprzestaje na katarze i jeśli nie jest rozbity szczególnie, to chodzi do przedszkola. Natomiast ostatnio się zmartwiłam, bo dostaliśmy informację, żeby nie posylać z opryszczka. Rozumiem, że może być niebezpieczna dla zupełnych maluchów (u nas aktywacja wirusa była najgorsza choroba – dzieci nie jadły, nie piły i płakały z bólu a ja podawałam co 4 godziny leki przeciwbólowe, ale nie wiem, czy zawsze tak jest). Z tymże, wirus ma większość z nas, u córki nigdy się nie ujawnia, u synka co jakiś czas, więc trochę się martwię, jak przeżyjemy ten sezon. Dodam, że nie ma w grupie, na piętrze niemowląt, wtedy oczywiście inaczej bym się na to zapatrywala. U mnie też czasem wyskakuje, nie zdarzyło mi się pójść z tego powodu na zwolnienie. Z drugiej strony wiadomo jak to dzieci – duży kontakt i sama nie wiem. :(
Jeśli ktoś zarazi się wirusem opryszczki to ma już go do końca życia. W sobie, w stanie utajenia. To bardzo rozsądne, że są takie zasady w przedszkolu. Dziecko z opryszczką powinno zostać w domu. Sama zostałam zarażona opryszczką w dzieciństwie prawdopodobnie od mojej mamy. Mój mąż (mimo kontaktu ze mną, ale bardzo bardzo zawsze uważałam żeby go nie zarazić) nigdy opryszczki nie miał. Życie bez wirusa opryszczki jest dużo lepsze. Zaraz pewnie odezwą się głosy, że co to, bez przesady raz na jakiś czas coś wyskoczy na ustach. Heh. ..w gorszych czasach potrafiłam co 2 tygodnie mieć coś na ustach plus nieraz objawy ogólne typu gorączka, powiększone węzły. Po kuracji Heviranem ogólnie mam już rzadziej. Ale pomyślmy…po co fundować dzieciakom takie historie? I ich rodzinom oczywiście. Kto ma często chorujące dzieci wie o czym mówię. Proszę, drodzy rodzice, nie posyłajcie dzieci z opryszczką do przedszkola!
Opryszczka jest fatalna, też tego nie lubię i bardzo pilnuję, żeby nie pozarażać dzieciaki, niestety mój synek niedawno dostał pierwszą (raczej nie ode mnie, bo ja nie miałam już od dawna – pewnie właśnie złapał w przedszkolu). Oczywiście nie mam pretensji do tego drugiego dziecka i pewnie bym się zdziwiła, gdyby u nas w przedszkolu pojawił się taki zakaz.
Myślę, że najlepiej edukować od małego, że jak ma się opryszczkę, to nie całujemy innych i bardzo uważamy. Pytanie czy dziecko jest się w stanie samo upilnować? Myślę, że raczej tylko takie starsze, szkolne.
Ale powiedzcie mi dziewczyny, czy jak się przyklei plasterek to też się zaraża?
I czy w ogóle dzieci mogą z tym plasterkiem chodzić?
Plasterek jest mało pewnym sposobem. Zawsze może odpaść, nie pokrywa często chorego miejsca odpowiednio. Zawsze coś bokiem z pękniętego pęcherza może wypłynąć. Jak już są zaschnięte zmiany, dziecko nie zaraża. P.S. wiedza od siostry lekarki.
Opryszczką zarażasz się w pierwszych latach życia(największe prawdopodobieństwo jest do 3 r.z.). Później pojawia się w czasie obniżonej odporności. Więc jeśli ty kiedykolwiek miałaś opryszczkę, to mogłaś zarazić dziecko. A to, że „wyszła” to tylko kwestia osłabienia organizmu.
Miałam, niestety miałam :(
Oczywiście, kiedy wyskakiwała, uważałam, żeby nie całować dziecka, ale wiadomo jak to jest w rodzinie (mogło użyć np. mojego ręcznika). Masz rację, jeśli tak to wygląda, że nie wyskakuje w momencie zarażenia (o czym nie miałam pojęcia!) to najbardziej prawdopodobne jest to, że zaraziłam ja albo mąż.
Dzięki za wyjaśnienie! Przy córce będę się pilnować jeszcze bardziej :)
Jest to bardzo jednostronne spojrzenie. W ogóle nie są brane pod uwagę dzieci z obniżoną, z różnych powodów, odpornością. Są dzieci po różnych zabiegach szpitalnych, na oddziale laryngologii, które w kolejnych miesiącach powinny unikać kataru (głównego sprawcę problemów laryngologicznych) albo dzieci z wrodzoną obniżoną odpornością. W przedszkolu nikt nie zadba o nos dziecka, tak jak rodzic w domu. A zaniedbany katar jest przyczyną wielu problemów ze słuchem, które dopiero specjalistyczne badanie u laryngologa wykryje. Moja dobra rada poparta doświadczeniem ostatnich dwóch lat – nie lekceważcie kataru
Kolega mojego syna z przedszkola miał wycięte migdałki rok temu i w czasie obniżonej odporności po zabiegu był po prostu w domu przez ponad miesiąc.
Rozumiem, że jeżeli lekarz po osłuchaniu mojego dziecka z katarem stwierdza: „Zdrowe, wszystko czyste, może wychodzić na dwór i do przedszkola” to ja mam go jednak nie puszczać, bo jestem egoistką, że nie biorę pod uwagę dzieci po zabiegu (choć de facto to one nie powinny być przez jakiś czas w przedszkolu)?
Rozumiem. Ale z drugiej strony rodzice tego malucha siedzą w tym domu od ponad miesiąca razem z nim. Na zwolnieniu! 80% pensji. W pracy wszyscy przebierają nogami kiedy wracasz. I jak po miesiącu wracasz to bach! Po 2 dniach Twoje dziecko znów z katarem! Ciężka sprawa. ..syty głodnego nie zrozumie…a może jednak? ??
Rozumiem, but still – rodzic dziecka z katarem nawet zwolnienia od lekarza nie dostanie na ten katar i jak ma zostać w domu?
Trudna sprawa. Przyznaję. Mnie w pracy wyśmialiby, gdybym powiedziała że nie przyjdę, bo moje dziecko ma katar…u mojego dziecka niestety, katar jest początkiem koszmaru, co najmniej 2 tygodniowego. Ale mam „w razie czego ” babcię, która przyjedzie. Pozdrawiam.
Po zabiegu moja córka przez rok musi unikać infekcji. Czy to oznacza, że na ten czas mam ją zostawić w domu, odciąć od przedszkolnych przyjaciół i zabaw? Nawet płatnego L4 nie ma aż tyle dni
Jeżeli dziecko miało poważny zabieg, a infekcje mogą skutkować dużymi konsekwencjami, to nie posłanie do przedszkola jest jedynym rozsądnym wyjściem.
Dlaczego?
1. Dzieci zarażają się jeszcze przed wystąpieniem objawów. Grypą na przykład 3 dni przed – nie jesteśmy w stanie ustrzec dziecka przed infekcją nawet jeśli zakażemy wszystkim dzieciom z katarem wychodzić z domu.
2. Lekarze nie wypisują opieki na dziecko, które tylko pociąga nosem, ale np. w osłuchu jest czyste (a ja dokładnie o takim przypadku pisałam w moim poście).
3. Nie można oczekiwać od innych rodziców, że zrezygnują z pracy, bo dziecko w grupie ma osłabioną odporność, skoro sam rodzic tego dziecka nie jest w stanie zrezygnować.
To ciężka sytuacja i naprawdę współczuję, ale nikt za nas o naszym dziecku nie będzie myśleć, takie jest życie.
A bierze Pani pod uwagę np. nauczycielkę? Lubi Pani pracować z katarem? Bo ja nie. A pracuję w przedszkolu i mam go bardzo często właśnie przez takie podejście… Chcę przeprowadzić zajęcia z dziećmi, pośpiewać piosenki itp.a z nosa cieknie… No ale ktoś powie, że to tylko katar. I tak, gdybyśmy wszystkie poszły na L4 to przedszkole byłoby zamknięte bo ciągle któraś jest przeziębiona przez dzieci, które przychodzą „tylko” z katarem. Także drogie Panie, spójrzcie także na drugą stronę medalu. Pozdrawiam
Moje pierwsze dziecko też często chorowało. Wystarczyło, że pojawił się w grupie ktoś z katarem, a u nas kończyło się zapaleniem oskrzeli. Ale na myśl by mi nie przyszło zwracać uwagę mamom tych zakatarzonych, żeby ich nie przyprowadzały. Każda choroba to szansa dla organizmu, żeby nabrał odporności. Teraz młody chodzi do zerówki i prawie nie choruje. Ale był czas, że musiałam przejść na pół etatu, żeby domknąć się z opieką nad nim.
Sama pracuję w przedszkolu i wiem, że katar to nie choroba. Jesli przyprowadzają do mnie dzieci z katarem, dbam o to, żeby „smarkacz” regularnie dbał o higienę nosa. Ale jak mamy mnie proszą, żeby nie wychodzić, bo X ma katarek, to im mówię, że jak jest chory, to ma zostać w domu. I po problemie.
Z reztą wiem, że jak się ma katar, to człowiekowi lepiej się oďdycha, jak wyjdzie na mróz.
A co do higieny nosa po zabiegach. Jeśli do mnie przyszedł by rodzic i powiedział: „Franek miał operację wycięcia migdałów może chodzić do przedszkola, ale ma regularnie wysmarkiawać nos i pryskać wodą morską”. To powiedziałabym: „Proszę nauczyć dziecko to robić samodzielnie, a ja dopilnuję, żeby robiło to regularnie”. Nie mogę podawać leków, ale dbanie o dziecko w przedzkolu jest moim obowiązkiem i nie było by to dla mnie problemem.
Witam serdecznie. Mam pytanie o Pneumolan ?Problemu z katarem w przedszkolu jeszcze nie mam, ponieważ synek ma dwa lata… Chciałam jednak podkręcić jego odporność i zastosować Pneumolan, ale nie ma chyba nic z ich serii dla takich maluchów? Czy szukać nie umiem? Pozrawiam!
Pneumolan syrop jest od 3 lat, a plasterki od 2 – ale używa się ich jak już wystąpi katar :)
Nam laryngolog przepisał Pneumolan dla syna 16 msc, żeby wzmocnić odporność. Niestety pije bardzo niechętnie. Jakoś efektów specjalnych nie widzę, bo córka ciągle coś z przedszkola przynosi. U niej katar, a u niego niestety gorzej…
Wiesz co, synek poszedł do przedszkola, jak Basia miała 5 miesięcy, chorowała równo z nim. Za to teraz chodzi od września i na razie nic (odpukać) nie łapie. Więc może Twój syn właśnie teraz łapie swoją odporność, dzięki czemu potem będzie silniejszy? Trzymam kciuki, żeby właśnie tak było ;)
Dopiero zaczęliśmy przygodę z przedszkolem i na całe szczęście aż tak źle nie jest dopiero po 2, 5 miesiąca Zuzia złapała kaszel i została w domu bo jest duszacy i widzę że ją to męczy ale z katarem ją puszczałam choć to bardziej woda z nosa niż katar. Jeżeli miałaby zielone gluty to jak najbardziej bym ją zostawiła :)
Katar katarem, ale żółte gile po pachy to już lekka przesada….
a ja sie nie zgadzam. rok temu moja mala 2.5 miesieczna coreczka zostala zabrana karetka w srodku nocy do szpitala bo dusila sie….przez katar! zarazilo ja przedszkolne rodzenstwo. katar nie dla wszystkich dzieci jest jednakowo „lekki”. niektóre (rowniez starsze) dzieci od razu kaszla od splywajacej wydzieliny. moje dziecko kaszlalo tak mocno,ze o malo by sie nie udusilo. a to tylko katar. inne dzieci momentalnie dostaja zapalenia ucha. ale oczywoscie to „tylko” katar…. dlatego nie zgadzam sie z artykulem. katar nie jest fizjologiczny u dzieci i nie zawsze i nie dla wszystkich jest lekki i niegrozny. Osoby,które puszczaja dzueci z katerem do szkoly czy przedszkola mysla wylacznie o sobie. a inne dziecko moze skonczyc przez ten katar z antybiotykiem lub w szpitalu. warto pomyslec rowniez o tym aspekcie.
Nigdzie nie napisałam, że katar jest niegroźny albo nie powoduje żadnych powikłań :) wprost przeciwnie, zaznaczyłam, jak ważne jest oczyszczanie nosa na bieżąco, żeby wydzielina z nosa nie dostała się do ucha czy oskrzeli.
U mojej młodszej córki katar nigdy nie jest tylko katarem. Zwykle przechodzi w coś gorszego zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli, A ostatnio było zapalenie ucha. Efekt taki, że w tym roku dziecko miało 4 antybiotyki, w tym 3 razy zapalenie płuc. Katar dostała w prezencie od starszej córki, która przyniosła go z przedszkola. Czy mam w tym wypadku trzymać prawie 5 letnie dziecko w domu żeby ustrzec młodsze przed ciężkimi infekcjami? A wystarczyłoby żeby mamusie zostawily swoje zasmarkane i kaszlące dzieci na kilka dni w domu. Tym bardziej że w tym konkretnym przypadku najbardziej chore dzieci to dzieci mam które nie pracują…. lepiej wysłać dziecko do przedszkola i mieć 5 godz spokoju, A że ono zaraz i pół grupy to przecież nie szkodzi…
Moja młodsza córka też chorowała, kiedy synek poszedł do przedszkola. Ale nie miałam pretensji do rodziców, że wysyłali swoje dzieci z katarem. Zdrowe dzieci z katarem (bo o takich dzieciach mówimy). Dziwne, gdyby tylko ze względu na mnie trzymali je w domu, rezygnowali z pracy, itp.
Jak się jednak okazało – nie ma tego złego. Swoje już przechorowała właśnie w tamtym okresie i dzięki temu teraz, kiedy sama poszła do przedszkola, ma odporność jak dzwon. Nie choruje.
PS Polecam szybko oczyszczać nos. Od razu i non stop. Wtedy istnieje spora szansa, że ropa nie zejdzie do oskrzeli, a następnie do płuc. Jeśli jednak to robisz i totalnie nie pomaga – polecam wizytę u specjalisty (pulmonolog, laryngolog, alergolog). Warto razem ze specjalistą pomyśleć o czymś na uodpornienie, żeby przerwać ten zaklęty krąg antybiotyków (mój syn też miał taki okres, że zapisywali mu antybiotyk za antybiotykiem i wtedy właśnie każdy katar kończył się czym? Antybiotykiem!). Trzymam mocno kciuki, bo wiem, jakie to ciężkie przeżycie dla matki – też byłam w tym miejscu.
Czy Ty naprawdę podajesz ten produkt swojemu dziecku, czy tylko wymieniłas go, bo Ci za to zapłacili? Żadna z zawartych w składzie substancji nie ma potwierdzenia o wpływie na odpornosc. i nie piszę tego, aby Ci dokuczyc, tylko nie rozumiem, jak jedna z wiodacych blogerek parentingowych może polecac takie suple???? Dlaczego nie ma mowy o aktywnosci na swiezym powietrzu, nieprzegrzewaniu, hartowaniu czy innych aspektach, które faktycznie w budowaniu odpornosci pomagaja? Mam nadzieję, że wypowiesz się w tej sprawie, o ile mój komentarz w ogóle dopuscisz ;)
Pozdrawiam
O aktywności na świeżym powietrzu, nieprzegrzewaniu, hartowaniu pisałam w pierwszym poście z tego cyklu – nawet jest podlinkowany w tekście :)
,,Tylko katar”…u mojego syna kończy się wysiękowym zapaleniem ucha.Przerobiłam puszczanie Go z ,,tylko katarem „do przedszkola, zawsze kończyło się to zapaleniem ucha. Jeśli ma katar musi siedzieć w domu, robimy inhalacje, obkurczamy nos,wychodzimy na dwór,to jedyny sposób żeby katar nie zszedł na uszy. Syn z reguły jest 5 dni w przedszkolu i tydzień lub 2 w domu w zależności od infekcji. Ręce mi już opadają jak widzę w szatni te kaszlące,zasmarkane dzieci ,gdzie ja przyprowadziłam swoje zdrowe dziecko. Syropki przeciwgorączkowe podawane w szatni to normalka,oczywiście każdy katar to alergia…a jakby inaczej…Dla jednego rodzica to ,,tylko katar” dla drugiego ciągła walka o zdrowe uszy i słuch i wiele nie przespanych nocy nie wspominając o kosztach leczenia i zwolnieniach lekarskich. Wiem świata nie zmienię….no cóż to,,tylko katar”…..