Jak zdobyć pieniądze na realizację marzeń?
Podobno matki są najlepszymi pracownikami. Sama w to nie wierzyłam, dopóki po porodzie nie okazało się, że dzięki nowej życiowej roli nabyłam przydatne na rynku pracy umiejętności:
– Wydajność – to przede wszystkim. Przed pojawieniem się dziecka miałam tyle czasu, że nigdzie nie musiałam się spieszyć. Teraz wiem, że czas to pieniądz i coś, co wcześniej robiłam przez kilka godzin, dzisiaj wykonuję w kwadrans (bez szkody dla jakości!).
– Umiejętność robienia wielu rzeczy równocześnie – tego nie muszę tłumaczyć żadnej mamie. Prawdopodobnie bawisz się właśnie z dzieckiem, przygotowujesz kolację, rozmawiasz z mężem i czytasz tego posta ;).
– Kreatywność – no kto jak nie matka wie najlepiej, w jaki sposób zrobić coś z niczego? Zabawkę, obiad, kiedy lodówka pusta, przewijak na spacerze – chyba nie muszę wymieniać dalej?
– Umiejętność przewidywania – tylko my potrafimy przewidzieć, że jeśli za oknem wieje wiatr, to nasze dziecko niechybnie spadnie dzisiaj ze stołu, więc włączamy tryb wzmożonej ostrożności, obserwując jego nadaktywność.
Ale co zrobić, jeśli pracodawca jest tak samo nieufny jak i ja byłam kiedyś? Jeśli maglując na rozmowie kwalifikacyjnej młodą mamę, oczyma wyobraźni widzi tylko druczki L4 i nieobecności związane z chorobami dziecka? Co jeśli nikt nie chce dać Ci szansy na wykazanie się? Odpowiedź jest prosta: zakasaj rękawy i załóż własną firmę.
Najważniejszy jest pomysł na siebie, a ja jestem bardziej niż pewna, że pomysłów masz pełną głowę. W końcu komu zależy bardziej na samorealizacji niż młodej matce znudzonej rocznym macierzyńskim (i pewnie wieloma miesiącami wychowawczego)?
Pewnie od dawna masz ochotę zagospodarować jakąś niszę, a jedyne, czego Ci brakuje to… Pieniądze. Całe szczęście ten problem nie jest już problemem, bo zawsze możesz postarać się o dofinansowanie z Unii Europejskiej. To aż 20 tys. na rozruch firmy dla każdego, kto ma siłę i chęci, żeby ruszyć ze swoim życiem z miejsca. Wiem, brzmi kusząco, dlatego już tłumaczę, jak taką dotację zdobyć:
1. Zapisz się do Urzędu Pracy.
To ważna informacja, bo w momencie startu nie możesz być nigdzie zatrudniona, ale powinnaś mieć pewność, że na swoim pomyśle będziesz zarabiać. Dlaczego? Bo będziesz musiała założyć firmę i opłacić ZUS (ok. 5 tys. rocznie), więc przekalkuluj sobie, czy to się na pewno opłaca.
Aha, i dziel przez trzy informacje, które dostaniesz w urzędzie na temat dotacji. Najpierw będą próbowali wcisnąć Ci kredyt, mówiąc, że wniosków o dotację każdorazowo wpływa nawet kilka tysięcy, a dotacji jest tylko 100. Ja sama o mało nie zboczyłam z wybranej ścieżki, kiedy to usłyszałam, ale postanowiłam mimo to spróbować i… Udało się! A skoro ja dostałam dotację na prowadzenie bloga, uwierz mi – nie jest o nią znowu tak trudno.
2. Śledź informacje o dotacjach na stronie Urzędu Pracy.
Nikt Ci nie powie, kiedy rusza rekrutacja. Tak dla zmylenia przeciwnika ;). Każdego dnia musisz zaglądać na stronę (dział aktualności) i trzymać rękę na pulsie, bo liczy się kolejność zgłoszeń.
3. Przygotuj papiery.
Wraz z informacją, że dnia tego i tego zaczną przyjmować wnioski o dotację na stronie urzędu pojawią się wszystkie dokumenty, które musisz wypełnić. Czyli w praktyce napisać małą książkę ;). Brzmi strasznie, ale nie jest to bardzo skomplikowane, bo polega na wypełnieniu w 14827810 rubrykach swoich danych osobowych. Oraz danych męża, matki, ojca, kota i psa. Dasz radę!
4. Przejdź się do najbliższego Ośrodka Wspierania Przedsiębiorczości.
I pokaż swój biznesplan. Urzędnicy – zupełnie za darmo! – rzucą na niego okiem i podpowiedzą, co poprawić, aby cały wniosek miał ręce i nogi. Nie ufaj, że sama zrobisz to dobrze, bo urzędnicy są urzędnikami i coś, co Tobie wydaje się logiczne, może wzbudzić ich nieufność.
Ja na przykład w biznesplanie napisałam, że zajmę się reklamą na blogu. Ale przecież nie skończyłam marketingu, więc jak to? Nie przetłumaczysz urzędnikowi, że do prowadzenia bloga nie są potrzebne żadne papiery, bo on uważa, że papiery są potrzebne do wszystkiego, co robisz. Dlatego razem z paniami z Ośrodka sprytnie wymyśliłyśmy, jak to obejść. Zaznaczyłam, że zajmę się tworzeniem postów sponsorowanych (przygotowanie do pisania mam: dyplom polonistyki) oraz organizacją szkoleń dla blogerów (podkładka: specjalizacja pedagogiczna, szereg kursów i kilkuletnie doświadczenie w zawodzie).
5. W dniu składania wniosku ustaw budzik na piątą rano.
Liczy się kolejność zgłoszeń, więc przed urzędem ustawi się naprawdę dłuuuga kolejka. Zadbaj o to, żeby być w pierwszej setce i przyjedź na miejsce odpowiednio wcześnie (najlepiej ok. 7 rano).
6. Uzbrój się w cierpliwość.
Rozpatrywanie wniosku potrwa kilka miesięcy. W tym czasie możesz być wzywana do urzędu nawet kilka razy w tygodniu, aby uzupełnić papiery (jeśli coś wzbudzi nieufność urzędników) lub poprawić wniosek (jeśli coś wyda im się niejasne). Ja np. musiałam dowieźć deklaracje współpracy (maile od firm, że są zainteresowane reklamą na moim blogu), wyjaśnić na piśmie, po co mi komputer (tak, wg urzędników bloger może pisać na kolanie ;)) oraz sprzęt fotograficzny (bo przecież bloger nie robi zdjęć!) + złożyć jeszcze kilka mniej ważnych lub zupełnie nieważnych wniosków.
7. Znajdź czas na odbycie kursu przedsiębiorczości.
Bo bez tego nie otrzymasz dotacji. Kurs jest bezpłatny, a wszystkie informacje o nim otrzymasz, jeśli Twój wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie.
Choć droga, którą wybrałam, aby zrealizować swoje marzenia była długa i wyboista, wspominam ten czas bardzo dobrze. Zapewniłam urzędnikom sporo rozrywki (widząc mnie na korytarzu, wołali: „O! Przyszła nasza blogerka!”), bo mój pomysł na biznes wydał im się niecodzienny, ale mimo to przyjęli go ze sporym entuzjazmem. Czego i Tobie życzę.
Trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki i życzę powodzenia – tylko nie dziękuj, a na pewno się uda :).
Gratuluje :) i pomyslu i przebrnięcia przez procedury :) ja się kiedyś zajmowalam pisaniem takich wniosków i bizes planow dla przedsiębiorców. Na siebie nie mam pomysłu na razie :/
Super, że udało Ci się przejść przez tą machinę. U mnie w urzędzie są aktualnie dotacje, ale ze sprawdzonego źródła wiem, że aktualny nabór (mimo, że nie ma w nim takiego wyznacznika) przejdą tylko osoby do 30 roku życia. Ja mam 30,5 i lipa …
Swoją drogą pomysł masz świetny, a po polonistyce z pewnością lepiej pisać bloga niż po marketingu :)
A jesteś pewna, że to prawda?
Ja też słyszałam różne rzeczy, kiedy zapisywałam się do urzędu: że dotacje są przyznawane głównie młodym, że liczy się jak długo jesteś zarejestrowana w urzędzie (pierwszeństwo mają osoby zarejestrowane ponad rok – ja byłam jakiś miesiąc zanim ruszył nabór ;)). Co więcej, nawet nie byłam w pierwszej setce przy składaniu wniosku, a mój biznesplan był całkowicie do poprawki (dopiero wtedy poszłam do Ośrodka Wspierania Przedsiębiorczości, więc uważam, że warto to miejsce odwiedzić na samym początku).
Ale urzędnicy dali mi szansę, czyli tak naprawdę okazuje się, że procedury procedurami, liczy się pomysł, który się spodoba :).
Co do długości bycia zarejestrowanym – pewnie każdy urząd patrzy na to inaczej, ale M. zarejestrował się na kilka dni przed złożeniem wniosku. Co do wieku – był już po 30 i jakoś dotację mu przyznali, więc chyba faktycznie to pomysł się liczy, nie wiek (choć podobno dodatkowe punkty zyskują studenci, ale to tylko taka plotka).
A ta dotacja jest dla osób , które nie miały nigdy firmy? Bo ja kilka lat temu miałam 2 lata ( zamknęłam ze względu na duży
zus)
Musiałabyś sprawdzić w swoim UP, z tego co wiem, to że miałaś kilka lat temu firmę nie powinno być przeszkodą.
Super! Podziwiam cię za odważne kroki. Ja, pewnie jak większość blogerów wybrałam drogę śmieciowych umów, jako formę rozliczenia. Nie powiem, jesteś dobrym przykładem osoby, która potrafi realizować marzenia i to zgodnie z planem! :)
No właśnie ja mam pomysł na siebie – sprawdzony i działąjacy; firma w której przepracowałam 10 lat ogłosiła upadłość ale mam też prawie 32 lata a obecie w UP dofinansowania są dla osób do 30 roku życia :( Kiszka. Niemniej muszę trzymać rękę na pulsie bo być może jeszcze jakaś kasa do UP wpłynie i osoby po 30-tce coś będą mogły dla siebie uszczknąć :) Gratuluję otrzymania dotacji!! Przydatny wpis :)
No zaskoczona jestem, bo sprawdzałam i… Faktycznie.
Ale chyba nie we wszystkich urzędach, bo ja już jestem po 30-tce ;). Albo zdążyłam na ostatnią chwilę, zanim wprowadzili zmiany.
Hmmm ja i M. kiedyś złożyliśmy wniosek o dotację do UP, napisany samodzielnie biznesplan, bez niczyjej pomocy, bez konsultacji z żadnymi urzędnikami. Dotację nam przyznali. Musieliśmy z tego zrezygnować, bo pojawiła się wtedy inna zawodowa szansa i warunki otrzymania dotacji ją wykluczały, ale nie żałuję,że spróbowaliśmy. Fajna jest świadomość, że nasz pomysł się komuś spodobał :)
Super, gratuluję przedsiębiorczości i wytrwałości. Teraz będzie już z górki:)
Jak dobrze, że tu trafiłam:) Jesteś moją inspiracją i nadzieją na lepsze jutro:) mogłabyś napisać coś więcej o dotacji na prowadzenie bloga?, tzn. jak przedstawiłaś sposób zarabiania, bo pomysł mam, nie wiem tylko jak to przekuć w jakiekolwiek dochody.
malgorzatazyla@vp.pl.
Ależ poczułam ulgę że istnieje opcja dotacji na prowadzenie bloga:)
Ciekawa droga realizacji marzeń, ale ja jako student chyba nie mogę się zapisać do urzędu pracy?