Jak przygotować się do przeprowadzki z całą rodziną i majdanem (ale nie Radkiem ;))?
Stało się. Sprzedaliśmy mieszkanie, w którym przeżyliśmy najlepsze lata naszego życia, bo ostatnie miesiące narzeczeństwa, a potem już jako młoda para zaraz po ślubie, dwa ćwierkające gołąbki, do których dołączyły w końcu dzieci. Naprawdę masa wspomnień! Na wyprowadzkę mamy czas do końca stycznia, choć jeśli mam być szczera: przygotowuję się do tego od dwóch lat, a w ostatnich miesiącach dosyć intensywnie.
CZY NIE BĘDZIESZ TĘSKNIĆ ZA MIESZKANIEM?
To pytanie, które słyszę praktycznie na każdym kroku. Zadaje je nasza rodzina, moje koleżanki oraz wy, czytelniczki. Słyszę mrożące krew w żyłach opowieści, jak ciężko odnaleźć się w nowym miejscu, że noce przepłakane i w ogóle do bani, przeprowadzka sucks i co ja na to, czy się nie boję?
No nie. Nie zliczę już, ile razy w życiu się przeprowadzałam! Na studiach będzie spokojnie co kilka miesięcy i tak jakoś mam, że nie przywiązuję się ani do rzeczy, ani do miejsc, a jedynie do ludzi. A najbliżsi idą przecież tam, gdzie ja.
DLA MNIE PRZEPROWADZKA TO OKAZJA DO UPORZĄDKOWANIA SWOJEGO ŻYCIA
Moja mama dwa razy w roku (przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy) robi generalne porządki: wyjmuje wszystkie sztućce i pojemniki na sztućce, które z każdej strony obmywa, to samo robi z dnem szuflady, po czym układa w niej wypolerowane łyżki, widelce, noże i… Zabiera się za szafkę z lekarstwami. A potem z przyprawami, garnkami, pościelą, serwetami, zdjęciami, dokumentami… Co ważne: ona nie tylko czyści, ale segreguje i wyrzuca! Wszystko. Po kolei. Trwa to kilka dni i kiedy byłam dzieckiem intensywnie uczestniczyłam w tych porządkach, więc jakoś tak przywykłam, że sama nie lubię tonąć w nadmiarze, a syf na kółkach mnie przytłacza.
No ale mam chyba jednak inny charakter od mojej mamy, bo nie potrafię się zmusić do takich porządków. O ile w kuchni jest jeszcze ok, o tyle w dokumentach po prostu tonę, moja garderoba wypełnia się po sufit rzeczami, które na pewno jeszcze kiedyś założę, a komody z pościelą nawet nie otwieram, bo wiem, że wszystko na mnie runie. Tyle tam tego jest!
No więc przeprowadzka jest dla mnie najlepszym pretekstem do uporządkowania swojego życia. To jest tak, jakbym zaczynała wszystko od nowa.
JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO PRZEPROWADZKI?
Na pewno odpowiednio wcześniej. Jeśli zostawisz sobie na to kilka dni, uwierz mi – zginiesz! Ponieważ ja wiem, że zamiast w nowym domu na bank wylądowałabym w psychiatryku, akcja przeprowadzka trwa u nas już od dwóch lat.
Ale może po kolei:
1. Wiele miesięcy przed zacznij wyrzucać zbędne rzeczy. Bez sentymentów:
- Sprzedaj lub oddaj zabawki, którymi dzieci się nie bawią. Wyrzuć te, które nie działają lub mają pogubione elementy.
- Pozbądź się ubrań, których nie nosiłaś od roku. To samo zrób z butami i torebkami. Świetnym pomysłem jest zawiezienie wszystkiego do najbliższego Domu Samotnej Matki, ale jeśli nie masz czasu, możesz wrzucić reklamówki z ciuchami do tych dużych kontenerów, które znajdują się na każdym osiedlu (choć prawdopodobnie trafią do lumpeksów, a nie do potrzebujących).
- Kilka dni poświęć na porządki w dokumentach. Wyrzuć stare rachunki, paragony, gwarancje oraz instrukcje obsługi.
- Przejrzyj pościel, koce i ręczniki. Część możesz poświęcić na ścierki, którymi uporządkujesz swoje nowe miejsce na ziemi, z części możesz zrobić dzieciom tymczasowe tipi (nasze pokazywałam TUTAJ), a resztę po prostu wyrzuć.
- Wyrzuć przeterminowane leki i kosmetyki, a te, które nie są przeterminowane – staraj się zużyć. To samo z próbkami kosmetyków. Tak, ostatnie miesiące to u mnie Czas Intensywnego Nakładania Maseczek ;).
- Obdaruj bliskich ozdobami, na które nie widzisz miejsca w nowym domu: świeczniki, wazony, figurki. Jeśli nikt ich nie chce, nie masz wyjścia – znowu musisz wyrzucać. Być może da ci to do myślenia i następnym razem nie będziesz już tyle kupować (taaa… Za każdym razem sobie to obiecuję!).
- Oddaj wszystko, co pożyczyłaś (Mamo! Te naczynia żaroodporne, których nie mogłaś znaleźć, są jednak u mnie!).
Zostaw tylko to, co naprawdę chcesz ze sobą zabrać do nowego miejsca. Co będzie ci tam potrzebne. Nie łudź się, że „może jeszcze kiedyś się przyda”. Z doświadczenia wiem, że albo czegoś używasz albo… Już nigdy nie będziesz.
Pamiętaj: im mniej zostawisz, tym łatwiej będzie w dniu przeprowadzki.
2. Kilka tygodni przed zacznij pakowanie. Nie każę ci oczywiście pakować rzeczy, z których korzystasz na co dzień, ale np. jeśli przeprowadzasz się zimą, spakuj wszystkie letnie ubrania. Krótkie spodenki, sukienki, kurtki przejściowe, klapki, sandałki, tenisówki. Swoje i dzieci. Mąż niech pakuje się sam! ;)
3. Tydzień przed zamów ekipę przeprowadzkową. Nawet nie kombinuj na własną rękę! Panowie nie tylko zabezpieczą wszystkie meble i wyniosą je oraz wstawią w nowym miejscu, ale jeszcze pójdzie im to o wiele sprawniej i szybciej niż poszłoby wam. Tak, nawet jeśli poprosisz o pomoc tatę, szwagra, kuzyna i kolegę męża z pracy.
4. Kilka dni przed zwieź własnym autem: książki, dokumenty, jak najwięcej naczyń i ubrań. Postaraj się poukładać na miejscu co tylko się da. Uwierz mi, poczujesz ulgę w godzinie zero, że przynajmniej kubki są już na swoim miejscu i nie musisz pić kawy ze słoika oraz szukać majtek po kartonach.
5. W dzień przeprowadzki nie panikuj, jest dobrze. Daj sobie czas na uporządkowanie nowej przestrzeni, ale znowu uważaj, żeby nie było tak, że przez najbliższy rok będziecie na tych kartonach mieszkać. Bez dzieci dawałam radę rozpakować się w dwa dni. Z dziećmi? Mam nadzieję, że zajmie nam to tydzień. Tak, wiem, jestem niepoprawną optymistką!
Trzymaj kciuki, żeby się udało. I żeby w końcu podłączyli nam tę cholerną wannę! ;)
No to 3mam kciuki. Za wanne i udana przeprowadzke. Ja tez nie zlicze, ile razy sie przeprowadzalam, zawsze jest troche zal, ale tez fajnie jest zaczac od nowa (no prawie). Z reszta dom to tez i przede wszystkim ludzie, wiem, brzmi banalnie, ale to prawda. Wszystko inne jest dodatkiem, podnoszacym jakosc zycia, ale nie najwazniejszym. A propos dodatkow – piekny kominek (?)!
Można wiedzieć co za listwy przypodłogowe, z jakiego tworzywa? Mam teraz drewniane frezowane, piękne, cudne….och….ach…..,ale………, no właśnie! Kto się podejmie, szczególnie w sezonie grzewczym codziennego czyszczenia?! ;)
Hej, listwy są drewniane. Bardzo długo zastanawiałam się nad frezowanymi, ale wygrały właśnie względy praktyczne :).
Robił nam ten sam stolarz, który robił drzwi, schody (i większość mebli do nowego domu): https://www.facebook.com/jakubkania.woodart – ogólnie POLECAM Pana :)
Serdecznie dziękuję za odpowiedź :) do nowego domu wybiorę właśnie takie proste, bo też bardzo mi się podobają, rozważam jednak pomiędzy drewnem, a duropolymerem z Orac’a. Przejrzałam prace p. Jakuba – napiszę krótko wow…….. :) są tam schody moich marzeń :), których niestety nie będzie w nowym domu, ponieważ dom będzie jednopoziomowy, ale miło nacieszyć oko takimi pracami :) Pozdrawiam :)
Parterówki rulezzz! Po cichu zazdroszczę (jeju! Jaka wygoda! Zero biegania po schodach, noszenia odkurzacza, przebierania się na górze i znoszenia do prania na dół, wynoszenia zabawek czy piżamki dziecka :)).
A ja mam pewne wątpliwości dotyczące głównie części nocnej, jak to się sprawdzi hmmmmm…….. Co prawda nie mamy już małych dzieci, zaczynają wkraczać w wiek -naście, no zobaczymy…….. P.S. Jak tutaj miło :) Bloger odpisuje na każde pytanie :)
Moi rodzice mają parterówkę – super opcja już tak docelowo, na starość.
Kiedy śpimy u nich, jest ok. Wstają duuużo wcześniej od nas (o 6), ale nawet jeśli kręcą się po kuchni to jakoś bardzo nam nie przeszkadza spać do 8. Jednak jeśli masz jeszcze możliwość, załóż w sypialniach pełne drzwi bez szkła – wtedy jest wytłumienie hałasu i światła.
Ja jeszcze dodam dwie rady: spakuj małą walizkę, tak jak na dwu- albo trzydniową podróż, miej tam szczoteczki do zębów, ubranie na nastepny dzień itp. Czyli rzezcy niezbędne do czasu aż zdążysz się rozpakować.
Jesli masz małe dzieci ze wzgledów bezpieczeństwa niech nie biorą udziału w samej przeprowadzce. A w pierwszej kolejności upożądkuj jego pokój. Będzie to dla dziecka mniejszy stres.
Tak! Pokoje dzieci będą zrobione jeszcze przed godziną zero, to chyba najważniejsze, żeby cieszyły się z nowego miejsca, a nie bały :)
Nasz Synek w pierwszy wieczór po przeprowadzce zapytał dlaczego śpimy na budowie:)
Haha, padłam! :D
A zdradzisz jakie masz płytki w łazience? Czy to deski? Pięknie wyszło
Deski :)