Irytujące komentarze – sprawdź, czy przypadkiem ich nie zostawiasz!
Ten tekst postanowiłam napisać z czystej wygody. Ponieważ przy dwójce dzieci mam coraz mniej czasu – a każda minuta jest na wagę złota! – w jednym miejscu zebrałam dziesięć najbardziej irytujących komentarzy od czytelników, na które naprawdę nie mam ochoty odpisywać wciąż i wciąż od nowa. Teraz wystarczy tylko podać link do tego miejsca i dopisać zdawkową informację: „Punkt 6” na przykład. Prawda, że sprytne? No to lecimy z tym koksem…
1. „Dlaczego nie puszczasz moich komentarzy???!!1”
Pytanie powtórzone najlepiej trzy razy. Po dziesięciu innych wrzutach obrażających mnie lub innych czytelników.
Bo wiadomo, że jak dziesięciu komentarzy nie puściłam, to ten jedenasty na pewno w końcu się pojawi ;).
Pewnie nie wiesz, ale mam w Disqusie taką magiczną opcję: „spam”. Wystarczy, że raz wrzucę delikwenta do tej skrzynki i już nigdy nie widzę jego wiadomości. Więc jeśli nie pojawiają się na blogu, nie pisz po raz kolejny, żeby mnie obrazić. Ja NIGDY się o tym nie dowiem, a cała zła energia zostaje w tobie ;).
2. „Nie lubię cię, bo pisałaś źle o PIS-ie!”
Znak ostatnich miesięcy. Przychodzi taka i czepia się wszystkiego: że rowerek mojego dziecka jest zielony, i że skąd ja wiem, że coś tam, jak nic nie wiem. W efekcie wywiązuje się dyskusja i wtedy – w którymś komentarzu z kolei – pada argument koronny: „Bo ty obrażałaś wyborców PIS-u!”.
Jarku Przenajświętszy, zlituj się nad nami i przejdź w końcu na tę emeryturę, bo społeczeństwo dzielisz nam na pół.
3. „Mam chyba prawo do własnej opinii???”
Pisze to zawsze osoba, która wcale nie wyraziła opinii, a: oburzenie, krytykę, wszystko to, co jest już przejawem słownej agresji, a kiedy zwrócić jej uwagę, zasłania się swoim prawem do wyrażania opinii. Bo przecież mamy wolność słowa, he? Jasssne.
Masz prawo przyjść do czyjegoś domu na kawę i powiedzieć: „Ale ty jesteś głupia!”, po czym z uśmiechem na twarzy nasypać sobie cukru do filiżanki. W końcu wyrażasz tylko swoją opinię ;). Na pewno też w ramach wolności słowa mówisz ludziom spotkanym na ulicy, że nie potrafią się umalować, mają krzywe nogi i zeza rozbieżnego. Nie? To dlaczego robisz to w internecie?
4. „A taki fajny blog był… Żegnaj!”
10 na 10 osób zostawiających ten komentarz nigdy wcześniej w żaden sposób nie dało znać, że mnie czyta. Tak, tak, blogerzy kojarzą swoich komentatorów ;). Siedzi więc taki człowiek przyczajony przez wiele tygodni, miesięcy, a kto wie, czy nie lat i czeka na… Potknięcie? No tak to wygląda z mojej strony.
I teraz nie wiem – mam siąść i płakać? Czy błagać: „Przepraszam, przepraszam! Zostań!”? Sorki, ale takiego czytelnika nigdy mi nie żal. A idź w diabły!
Wiecie po co on zostawił ten komentarz? Raczej nie po to, żeby bloger przemyślał swoje zachowanie i się zmienił. Bo jakby temu komentatorowi zależało na zmianie, to jakąś tam szansę by dał, a nie od razu z grubej rury: „Żegnaj!”/”Odlubiam!”. A tak to chodzi o to, żeby inni zobaczyli. Że blogera nie warto już czytać. Skończył się. Do dupy jest. Ja nie czytam. Nie bądź frajer, też stąd idź. Czysty przykład hejtu, kiedy chodzi tylko o to, żeby sprawić komuś przykrość.
A hejterów tutaj nie chcemy.
5. „Jak możesz pisać, że mama rodzonca cc i karmionca mm jest gorsza? Sama jesteś gorsza!!1 Mamuśka od siedmiu boleści haha jakie to Polskie. Pilnuj lepiej własnego nosa. Mam nadzieje, że mąż szybko cie opóści haha żal za ciebie.”
Tak zwani ironioodporni – każdy żart traktują serio. To zazwyczaj element napływowy, który przywędrował tu nie wiadomo skąd, przeczytał jeden tekst, nie zrozumiał go, ale KONIECZNIE musiał się wypowiedzieć. Że niby to ja jestem ta głupia ;).
Nie trzeba się tymi ludźmi przejmować, bo szybko znikają w otchłaniach internetu. Ale ja ich komentarze zostawiam sobie na pamiątkę.
Żeby się pośmiać – to raz.
Żeby inni czytelnicy mogli się pośmiać – to dwa.
Żeby udowodnić, że niektórym serio powinno się zabrać klawiaturę. Oraz prawa wyborcze. To trzy.
6. „Masz super bloga i naprawdę bardzo lubię cię czytać. Tylko po co te reklamy?”
Rozumiem, że ciebie utrzymuje mąż, ewentualnie odziedziczyłaś duży spadek po ciotce z Hameryki i tak przyziemne sprawy jak zarobek nie muszą zaprzątać twojej pięknej główki, ale wyobraź sobie, że nie wszyscy mają tak fajnie.
Ja wiem, ja wiem, przywykliśmy do tego, że treści w internecie są za darmo. Codziennie rano siadasz z kubkiem gorącej kawy, żeby się pośmiać do ekranu, ale pamiętaj, że po drugiej stronie jest ktoś, kto te treści tworzy, czasami dłuuugie godziny w ciągu dnia. Kto inwestuje w sprzęt, żebyś mogła oglądać ładne zdjęcia, opłaca miesięczny abonament Photoshopa, kupuje funkcjonalne szablony, żeby tobie było tu dobrze. Czy ty chodzisz do pracy za darmo? Wystarczy ci pochwała szefa na koniec miesiąca? Bloger też lajkami nie nakarmi rodziny…
Bardzo mi przykro, że takie proste sprawy muszę tłumaczyć. Blogowanie to nie tylko teksty i ładne zdjęcia! Jak świat światem, na blogach pojawiają się polecenia. Ja zawsze starannie dobieram współprace i nie polecam byle czego tylko dlatego, że ktoś mi płaci. Tym się różni reklama na blogach od reklamy w tv czy gazecie, gdzie leci wszystko po kolei, byle kasa się zgadzała. Więc jeśli przychodzi do mnie firma, którą cenię, i z której usług oraz produktów korzystam (jak np. Ceneo, Fotojoker czy Philips) to dlaczego nie mogę jej polecić? Po to przecież jest blog: żeby pokazywać fajne rzeczy. Inspirować.
A skoro o inspirowaniu mowa…
7. „Chyba żartujesz? Jakim prawem pokazujesz takie drogie rzeczy???!!1 Przecież mnie na to nie stać!”
Ja nie wiem, dlaczego w Polsce można wszem i wobec opowiadać, jak nam ciężko, źle, wiatr zawsze w oczy i ciągle pod górkę, ale to, że ci się powodzi, to już powinnaś ukryć. Wiecie, jak cię na coś stać, to się tego wstydź! Zapadnij się pod ziemię najlepiej, ty razem ze swoją torebkę za pińcet złotych. W końcu to oznacza, że jesteś… Pracowita, zaradna, no samo złooo, faktycznie.
Nie rozumiem ludzi, którzy zostawiają takie komentarze, bo to tak, jakbym ja się oburzała, że jakaś babka kupiła sobie Chanelkę. I jeszcze ją nosi! W dodatku ma czelność mówić, że to jej ulubiona torebka! No jakim prawem?! Przecież mnie na nią nie stać! Nie ma sprawiedliwości na tym świecie…
8. „Ona całkiem dobrze pisze, ale w ostentacyjny sposób pokazuje drogie rzeczy.”
Ej, pójdę do niej w odwiedziny, zjem ciasto i zacznę namawiać innych gości do obgadywania jej, jakby wcale nie siedziała z nami na jednej kanapie.
Tak bardzo lubię ten typ komentatorów, że blokuję ich w ciągu trzech sekund od zamieszczenia komentarza. Ja wiem, że polska język to trudna język, ale pisać u mnie – do mnie! – i o mnie w trzeciej osobie? Jaja sobie robisz?
9. „Nie wstyd ci dzielić się z czytelnikami swoim prywatnym życiem?”
Tak, jest mi bardzo wstyd. Pewnie właśnie dlatego to robię ;).
10. Bardzo chciałam dobić do dziesiątki, ale okazało się, że moi czytelnicy wcale nie są irytujący ;). Tak naprawdę 99,9% z was kocham miłością największą – i kompletnie nic więcej nie przychodzi mi do głowy! Ale ten punkt zostawiam, żeby ładniej to wszystko wyglądało i była okrągła liczba ;).
Ja wiem, że ty nigdy i wcale, ale jeśli kiedyś miałaś gorszy dzień i właśnie tobie zdarzyło się spłodzić któryś z powyższych – poza dziesiątym – punktów, to mam dla ciebie krótką informację: nie idź w tę stronę. Jasne, internet jest długi i szeroki, łatwo w nim popłynąć niczym w Bałtyku w piękny, słoneczny dzień i jak się posikasz, to nikt nie zauważy, ale… No właśnie. Serio musisz to robić innym ludziom? Pamiętaj też, że potem sama w tym pływasz ;). Trochę kultury i empatii, a wszystkim nam będzie się żyło lepiej.
:-D powiem szczerze, że się ubawilam, dzięki :-P ale co zrobisz…jaki człek taki komentarz, anonimowość w internecie dodaje ludziom odwagi :) pozdrawiam ciepło :-)
Ja też się ubawiłam, jak to pisałam ;)
Podziwiam Cie ze przy dwojce dzieci (czas , praca, ktora sie wklada w ich wychowanie) chcesz dzielic sie swoimi doswiadczeniami z innymi. Zle komentarze sa z zazdrosci..?? Ten jest moj pierwszy na tym blogu, ktory czytam od kilku miesiecy;) cieplo pozdrawiam!
Ha, ha ja też zwróciłam ostatnio uwagę na większą liczbę reklam (albo tak mi się trafia), ale nigdy nie myślałam by zwracać Ci z tego powodu uwagę, albo Cię odlajkować, bo nie lubię reklamy orsalitu :D (reklamę ekspresu kocham i co jakiś czas czytam, bo mi się marzy :D ) Zdaje sobie właśnie sprawę, że bloger nie żyje tylko z lajków i jakoś na chleb trzeba zarobić. Dobrze, że się nie przejmujesz takimi osobami, bo nie warto!
Ja nigdy nie zostawiam komentarzy wiec udalo Ci sie mnie zmotywowac do zostawiania pierwszego komentarza :P Bloga czytam super jest, czasem sie zgadzam, czasem mniej, a czasem sama nie wiem. Ale nie zegnam, zostaje dalej :)
Podpisuję się pod tym komentarzem:) Pozdrawiam Autorkę bloga i życzę powodzenia!
Oby tak dalej! Świetnie jest napisany!
Cieszę się, że żaden z tych komentarzy nie uderzył Ciebie do tego stopnia, że przestałaś pisać. My kobietki musimy dbać o swój pijar że tak to ujmę ;). Wracając jednak do punktu 7, sama osobiście ostatnio oberwałam. Zakupiłam wózek spacerowy wartości 2tyś. i zaraz posypała się lawina komentarzy od obcych ludzi typu „oo patrzcie, kupiła taki drogi wózek, żeby się pokazać” , „myśli, że wszystkich stać na taki wózek, trochę rozumu zamiast się tylko przechwalać” … normalnie zazdrość ludzka nie zna granic ;).
Rób dalej swoje bo robisz to znakomicie, a reszta niech zazdrości :)
Punkt 7 też napisałam trochę z myślą o Czytelniczce, której się oberwało, bo poleciła drogi wózek. Przecież to jej święte prawo, nie powinniśmy zaglądać innym do portfela!
Mam drogi wózek, to jestem „be” bo Kowalski ma tani… ale jak bym pokazała wózek używany za 300 zł to bym też była „be” bo tyle lat prowadzę firmę, prowadzę szkolenia, uczę biznesu, a samej na wózek dla dziecka mnie nie stać? :D uwielbiam to ;-)
Problem polega na tym, że jako blogerki chyba nie macie świadomości, ze z tym swoim przekazem trafiacie do ogółu (niestety biednego ogółu). Możecie to rozpatrywać jako zaglądanie do potrfela i trzaskającą piorunami zazdrość (i pewnie w większości tak robicie), tylko ze dla mnie to takie patrzenie zero jedynkowe… To trochę tak jakby odmienne zdanie było hejtem.
Blogerzy w przeważającej większości pokazują jednak przedmioty droższe. Gdybym była matką nie narzekającą na nadmiar pieniędzy, to czułabym sie gorzej – tak po prostu po ludzku, ze ja to dziecku swojemu nie mogę zaoferować takich fajnych zabawek czy atrakcji, ze wózek nie taki o jakim marzyłam, tylko taki żeby starczyło jeszcze na rachunki, jedzenie i pieluchy dla dziecka.
I napiszesz pewnie: każdy bloger pokazuje, to co chce; w internecie można znaleźć zestawienia tanich wózków; każdy jest kowalem własnego losu – nie bede sie tłumaczyć z tego, ze mam.
Może poziom frustracji czytelnika rośnie, bo co blog, to drogie zestawienia , kosztowne propozycje?
I to nie jest hejt, bo ja serio ostatnia jestem do krytykowania. Cieszę sie z tego, ze komuś wychodzi, ale serio… To tak jakby bloger kulinarny obraził sie i zablokował czytelnika, który skrytykował jego recepturę na chleb – bo nie wyszedł i jest beznadziejny. Ja napisałam, ze pudding jest pycha, a Zosia z Iławy twierdzi, ze za słodki, mdły i do dupy z takim przepisem.
Czytelnik musi ważyć słowa, a bloger mieć dystans (i nie twierdze, ze dystans dotyczy każdego punktu z zestawienia).
1. Nie blokuję za wszystkie komentarze z tego zestawienia :) po prostu ich nie lubię (tak naprawdę mega ciężko dostać u mnie bana, zazwyczaj rozdaję go osobom, które się czepiają, czyli kilka razy daję „następną szansę”. Niestety zawsze się okazuje, że pierwsze przeczucie – co do czepialstwa i tego, że będzie tylko narastać – jest trafne).
2. Jakby bloger pokazywał zwykłe rzeczy, to nikt by nie chciał tego oglądać ;).
3. Pokazuję różne rzeczy – ostatnio np. gry od 19 zł do 100. Właściwie nigdy nie skupiam się na cenie, tylko chcę pokazać rzeczy DOBRE, które u nas się sprawdziły. W przypadku niektórych gadżetów dla dzieci (wózki właśnie!) cena niestety wpływa na jakość.
4. Nigdy komentarzy czytelników nie rozpatrywałam w kategoriach: „O! Zazdrości mi!”. Raczej: nie lubi mnie (za przekonania, za to, że uraziłam jakimś słowem, itp.) lub (przy hejcie) że ma problemy psychiczne ;).
Ja ma wrazenie, ze ludzie maja troche zaburzone poczucie estetyki jesli chodzi o wozki i foteliki. Mieszkam w mniejszym miescie i na serio królują u nas wozki za max 1000 zl i foteliki 100zl, ok ludzie mogą nie miec pieniędzy, ale wziąć wozek uzywany i tak brudny, ze prawie koloru nie widać i na bank go nie uprac to smieszne (to samo tyczy sie fotelikow). Mi nikt jeszcze ceny wozka nie wypomnial, a na dodatek czesto slysze na ulicy, ze jest ladny. Szczesciara ze mnie ;))
Podobno nieokrągłe liczby bardziej przyciągają uwagę, więc 9 mogłaby się lepiej sprzedać. Może by i na tą Chanelkę starczyło ;) wolę takie reklamy jak u Ciebie niż w tv podczas filmu ;P
Nie bałaś się tego tekstu? :) Tzn,żebym nie została źle zrozumiana: uważam,że jest świetny, pytam z ciekawości:)Bo jest dość ostry. Czytałam i z każdym punktem zastanawiałam się: czy moje komentarze,że tam są? Ale nie, nie pisze żadnego z powyższych ;)
Nie, co się może stać? Najwyżej kilku czytelników się obrazi i ucieknie, ale o to trochę chodzi (nie po drodze mi z tymi czytelnikami ;)).
Fakt :)
To ja zostawię swój pierwszy komentarz (spokojnie nie będzie pkt.4 ;) ).
Uśmiałam się :D Choć w sumie czytając niektóre przykłady to człowiek nie wie czy się śmiać, czy płakać :D Widac niektórzy w ten sposób podnosza swoją samoocenę (nie do końca rozumiem jak to działa :P ). Masz cudowny blog, pomysł na siebie i widac niektórych to boli ;)
To mi poprawilas humor! A mialam lekki dolek ze wzgledu na zblizajacy sie wielkimi krokami koniec weekendu :) Mysle, ze wiekszosc tych komentarzy pojawia sie z zazdrosci.. niestety.
W sumie mam przyklad! Umiescilam zdjecie nalesnikow na Instagramie i jeden z pierwszych komenatrzy to.. Troche Ci sie przypalily! W sumie nie wiedzialam czy mam sie smiac czy plakac, bo nie wiem co osoba komentujaca chciala osiagnac :)
Zycze Ci jak najmniej irytujacych komentarzy :) Milego wieczoru :)
„Bardzo dobry wpis. Zapraszam do mnie!” i tu powinien pojawić się adres www. Nie znoszę takich wpisów, raz zadałam sobie trud i sprawdziłam ile czasu „czytelnik” poświęcił na czytanie posta – mniej niż minutę łącznie z komentowaniem.
…i ten post to jest wisieńka na torcie, oczekuj biedna szczera kobietko fali nowej krytyki rozwścieczonych, którzy przeczytali, że to o nich… a niech się dławią tą złością i swoją niemocą… Ty jesteś ponad TO! i tak trzymaj i zresztą rób co chcesz i co sprawia Ci radość, to Twoje życie kochana i olać innych! moc jest z Tobą ;)
Trafne, prawdziwe, jak zawsze zresztą ;) Niestety, ale tak to jest, że Internet dodaje odwagi, bo sprawia, że w jakiś sposób jesteśmy anonimowi, a to niektórym ludziom daje prawo – jak im się zdaje – do wyrażania opinii, których w cztery oczy nigdy by nie wygłosili. Albo wygłosili, ale to wtedy może oznaczać brak taktu. Pozdrawiam cieplutko ;)
Świetny tekst. Uwielbiam :-)
Dobra, nie cierpię reklam. Żadnych, ani w tv ani w radio ani na blogach ale… Nie wyobrażam sobie, że mogłabym komuś robić wyrzuty o nie! To Twój blog więc piszesz co chcesz :-) Ja już po wstępie lub po zdjęciu rozpoznaję czy to reklama czy wpis normalny i jeśli jest to to pierwsze to po prostu nie czytam :-P
Ale i tak Cię lubię <3
A ja… lubię cię, bo pisałaś źle o PIS-ie! ;)
Całkiem dobrze to ona opisała :)
Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać :-) ciekawe co mnie czeka… ja przez ostatnie lata uczyłam się bardzo intensywnie jak odciąć się psychicznie od patrzenia na czyjeś zdanie o mnie, o tym co robię, jak to robię i widzę, że jest dużo, dużo lepiej. Ciekawe czy to podejście uda się przenieść na bloga (jeśli chodzi o komentarze opisane przez Ciebie). A Tobie gratuluję, że potrafisz wziąć to na śmiech :-)
Powiem Ci, że blogowanie uczy dystansu. Ja bardzo źle znosiłam krytykę i ogólnie przejmowałam się zawsze tym, co inni pomyślą. Blog mnie z tego wyleczył. Serio. Teraz jak dostaję dziwny komentarz, to jedną ręką kasuję, a drugą sięgam po kawę ;).
Ale też prawdą jest, że nieprzychylne komentarze zostawia mniej niż 1% czytelników. Dobrze sobie zdać z tego sprawę. No ktoś mnie nie lubi, ale co znaczą te pojedyncze osoby przy tysiącach nastawionych do mnie pozytywnie?
A gdzie focie??!!11 post bez focii??!1
:D bardzo potrzebny wpis. Ja bardzo lubię reklamę żelazka, na jej przykładzie można się uczyć, jak dobrze zaoferować produkt. I w ogóle lubię tu być. Pozdrawiam ciepło!
Ja tak zawsze z ukrycia tu zagladam (patrz pkt 4) i czasem mam krytyczne uwagi, ale trzymam je dla siebie. Podziwiam wytrwalosc w prowadzeniu bloga, konsekwencje pogladow, no i swietnie naswietlone zdjecia. A to, ze nie ze wszystkim sie zgadzam, to po prostu zycie. Zycze blogowych sukcesow, tym wiekszych, ze przy dwojce dzieci!
Za dobre rady (nie czepianie się i hejt) też blokujesz ;(
A dziwisz się? Jak Cię o „dobre” rady nikt nie prosi, to wcale nie są dobre. A Ilona nie raz, nie dwa pisała co o tych „dobrych” radach myśli…
;)
My Ciebie tez kochamy !!
Niby posty z reklamami czytam, ale puszczam mimo oczu (? ;)), a później i tak cos z blogowych reklam kupuje, bo skoro juz o tym czytalam i ktos to sprawdzil to po co mam strzelac w ciemno z czyms innym?
A skoro juz o drogich rzeczach mowa, kocham Twoj dywan z salonu… byl czas, ze po nocach mi sie snil i na bank kupie taki do nowego domu tylko bedziesz musiala mi zdradzic skad go masz ;)
To stara dobra Ikea ;)
Haha nieźle się uśmiałam. :D Pierwszy raz tutaj jestem u ciebie i od razu taki wpis. :D Swoją drogą, zawsze się dziwię, dlaczego niektórzy ludzie zamiast zająć się ważniejszymi sprawami, to mają siłę i ochotę hejtować. Jakoś mnie nigdy to nie bawiło, jak coś mi się nie podobało to po prostu dalej nie czytała, nie oglądałam i wyłączałam, ale żeby jeszcze wtedy hejtem komentować? Chyba po prostu nie mam na to czasu. :p
Pozdrawiam, Magda :*
Uwilebiam Cię! Dla jaj chciałam napisać „ją” ale to nawet nie jest śmieszne. Naprawdę ludzie piszą do Ciebie w 3 os.??
Czytam Cię od…chyba prawie od początku (jeszcze za kukumamuniu) i przyznam się, że kiedyś skomentowałam reklamy, bo mi ich obecność jakoś zazgrzytała, ale teraz akceptuję i rozumiem.
Sama mam dwoje dzieci, 2 lata i 8 miesięcy, pracuję zawodowo, wyjeżdżam w delegacje itd, więc w Twoich wpisach znajduję często część siebie. Pozdrawiam!
Joanna
Jak Ci się udaje pogodzić pracę z tak małymi dziećmi? Pytam, bo ja już powoli na wyczerpaniu jestem… ;)
Nie mam wyboru. Mieszkam w Hiszpanii, gdzie mamy CAŁE 16 tygodni urlopu macierzyńskiego. Pracujemy z mężem na cały etat, starszy syn chodzi do żłobka a młodszy jest w domu z nianią. Tego wspólnego czasu mamy tak mało, że poświęcam go w całości rodzinie. Mimo tego, że padam ze zmęczenia. Nie ukrywam, jest cholernie ciężko, ale przecież.nikt mi nie kazał mieć dzieci ;)
Co do punktu 6: Ja Cię podziwiam, że osiągnęłaś taką popularność! Masz super styl pisania, który bardzo przyciąga i mi się po prostu chce tutaj zaglądać. A większość tych komentarzy, które wypisałaś są z ZAZDROŚCI. I ja też Ci zazdroszczę z tym, że mnie to mobilizuje do tego, żeby jeszcze bardziej dbać o rozwój swojego bloga, a nie pisać Ci, że Cię nie lubię, bo masz coś, czego nie mam ja :P
Pozdrawiam i gratuluję :)
Mam wrazenie, ze to juz czytalam kiedys, ale znow sie usmialam. Razem z Dzieckiem, ktore wlasnie karmione piersia, spoczywa na moim podskakujacym ze smiechu brzuchu! :D
Moja odpowiedz na wszystkie przykładowe komentarze : No i ?
Szczęście w nieszczęściu, że ruch na moim blogu jest o wiele mniejszy niż u Ciebie, więc jak już któryś z moich kochanych czytelników postanowi coś skomentować, to raczej w miły i taktowny sposób.
Chociaż miałam jedną taką, co to ocenę mnie, jako matki, wydała na podstawie jednego zdania. Nie muszę chyba mówić, że egzaminu na dobrą matkę, to bym u tej pani raczej nie zdała… ;)
Takie jednak komentarze traktuję, jako swoistą autoterapię hejterów, którzy swoje smutki i gorzkie żale wylewają na blogerów. Nikt jednak nie powiedział, że mamy być ich terapeutami… także popieram, usuwać i nie dopuszczać :)
Ilona, dzięki za ten tekst. Będę go udostępniać, co niektórym u siebie.
Ja na punkt 10 dodałabym komentarz typu „świetny blog, wpadnij do mnie http://www...”
Jak już ktoś będzie miał zamiar przyznać do tego spadku – to może się że mną podzielić i z tobą kochana też! ?
punkt 6,… ale jak to z „kubkiem gorącej kawy”? Gdyby ona chociaż letnia była, a tu nic… zimno i niesmacznie! wieć dowalę komuś! :)
Ponowie, że super blog. Nawet jeśli czasem się z czymś nie zgodzę (a mialyśmy 1 niezgodę odkąd Cię „znam”) to właśnie dlatego Ty to TY! a nie ja! Twoja opinia, Twój blog!
Ja – jako człowiek, matka polka, która na „pincet plus” poleciała – w opinii publicznej ofkors – chcę czytać róznych opinii. Nie tylko swojej jednej i najprawdziwszej prawdy!
Szkoda, że żyjemy w społeczeństwie hejtu. Tak fajnie byłoby potrafić dyskutować w różnych tematach. Ludzie zaczynają się bać odzywać – ci, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia.
PS – jesli znajdziesz chwile posłuchaj Maxa Kolonko i jego „syndromie polaka”. Całkiem ciekawie to ujął.